czwartek, 31 października 2013

Brak mi słów.

Witam ! Nie wiem czy dobrze skierowałam to pytania na ten dział jednak chyba to właśnie od i ty mi pomożecie ; ) No więc, chodzę do 6 klasy i od pewnego czasu brakuje mi słów ! Wiem że to dziwne ale po prostu nie umiem się wysłowić, wiem co chcę powiedzieć, ale po prostu słowa plączą mi się jak kabelki. Gdy rozmawiam z nauczycielem lub odpowiadam na ocenę po,prostu nie umiem się dogadać.. Mówią , że kto jest nie oczytany ten nie ma zasobu słów, ale ja czytam więcej niż cała moja klasa razem wzięta i nie wiem z czego to się bierze. Gdy jestem bardzo podekscytowana np. gdy rozmawiam z koleżankami to aż się zapędzę i też zapomnę jakiś słów. Jednak gdy np. rozmawiam z przyjaciółką to jest nawet ok. Co poradzisz ? :)
Ciasteczko


 
Drogie Ciasteczko!

Twój problem jest dosyć skołowany. Piszesz, że wiele czytasz, więc Twoje słownictwo powinno mieć spory
zasób. Jednocześnie, jednak nie potrafisz się wypowiedzieć, co może wynikać bardziej ze stresu, który Cię ogarnia, niż z powodu analfabetyzmu.

Zahaczę o słownictwo - proponuje słownik wyrazów bliskoznacznych jako lekturę do poduszki. Dodatkowo, możesz wykorzystać do nauki słów wiele gier i zabaw np. scrable, literaki czy zabawę w pięć dwa trzy. Ta zabawa polega na tym, by każdego dnia wybrać jeden wyraz i z nim w ciągu dnia, w różnych sytuacjach ułożyć i wykorzystać pięć zdań, dwa pytania i trzy przeczenia.

Odpowiedź przed nauczycielem, przy całej klasie wymaga wiele odwagi i wprawy by bez zająknięcia sprostać temu czynowi. Idąc do tablicy pomyśl o czymś pozytywnym, nie przejmuj się jakimiś drobnymi błędami i gafami - zawsze można obrócić to w żart. Bądź pewna tego co umiesz i swojego zdania, a z czasem i praktyką nie będziesz miała problemu z odpowiedzią.

W rozmowach z koleżankami zazwyczaj staramy się nie popełniać błędów by być dobrze ocenionym i należeć do tej grupy. Może obawiasz się gafy i dlatego bardziej się skupiasz i zapominasz o tym, że to tylko rozmowa? Podejdź spokojnie, zastanów się nad ogólnym sensem wypowiedzi i daj się ponieść słowom.

Z przyjaciółką dogadujesz się najlepiej ponieważ jej ufasz. Wiesz, że drobne pomyłki jest w stanie Ci
wybaczyć. Nabierz zaufania do innych osób by się przed nimi otworzyć i lepiej dogadać.

Przemyśl swoje stanowisko jeżeli chodzi o muzykę, filmy itd. Kiedy będziesz pewna swojego zdania, łatwiej będzie Ci je przekazać innym i lepiej się z nimi dogadać. Nie stresuj się, śmiej się z pomyłek i nabierz pewności!

Mam wrażenie, że to pytanie powinno zostać zadane w dziale psychologia, gdyż koniec mojej wypowiedzi nieco już zahacza o tę dziedzinę. Mam nadzieję, że nieco Cię podbudowałam i pomogłam.

Pozdrawiam,
Miosza.

Domowa nauka śpiewu.

Hej Miosza :) Otóż, bardzo lubię śpiewać. Niestety strasznie fałszuję i nie mogę po prostu siebie słuchać. Co mogę zrobić aby mój głos był czystszy? Od razu dodam, że nie chcę zapisywać się na żadne lekcje śpiewu, ponieważ nie wiąże z tym przyszłości, robię to dla przyjemności, a rodziców nie chce obciążać dodatkowymi wydatkami za lekcje. Co powinnam robić, jak ćwiczyć? Mam nadzieję, że może Ty choć trochę mi podpowiesz. :) Pozdrawiam Ciebie i cała załogę.
Becia

 Droga Beciu!
Dziękuje w imieniu swoim i załogi za pozdrowienia. Teraz przejdźmy do Twojego problemu. Wiele z nas
śpiewa: w łazience, w pustym domu, przed lustrem. Niektóre z nas traktują to jako formę zabawy - inne jako plan na życie. Mówisz, że strasznie fałszujesz. Jednakże, może wcale nie jest tak źle jak Ci się wydaje, proponuje by ktoś kto np. gra na jakimś instrumencie (tacy ludzie mają wyrobiony słuch nieco bardziej od przeciętnego słuchacza) o opinie na ten temat. Może oceniasz siebie zbyt krytycznie?!

Jeżeli chodzi o lekcje śpiewu - to szlachetne z Twojej strony, że nie chcesz obarczać rodziców kosztami. Zastanów się jednak nad różnego rodzaju pracami drobnymi, które pozwolą zarobić Ci pieniądze na parę podstawowych lekcji, na których zapoznasz się dokładniej z typowymi ćwiczeniami głosu.

Ciekawym rozwiązaniem są też różnego rodzaju chóry np. kościelne lub cerkiewne. Na próbach można naprawdę dobrze wyrobić sobie głos, przy okazji zaznajomić się z paroma osobami.

Ćwicz przeponę - oddychaj nią gdy śpiewasz, wtedy dźwięk, który usłyszysz będzie głębszy.

Ciekawostką jest informacja o zjedzeniu surowego jajka. Podobno pomaga rozluźnić struny głosowe. Potraktuj jednak tą informacje jako ciekawostkę.

Odsyłam Cię do platformy Pro Pasja tam możesz poczytać o wokalu oraz o ćwiczeniach typowo domowych i konkretnych np. o oddychaniu.

Miałam problem z odpowiedzeniem na Twoje pytanie. Nie znalazłam żadnych typowych ćwiczeń na głos. Liczy się ilość czasu jaką poświęcisz na śpiewanie. Po prostu śpiewaj jak najczęściej i jak najdłużej, trening czyni mistrza. Traktuj to jako zabawę, skoro nie wiążesz z tym przyszłości, a na pewno sprawi Ci to wiele radości.
Pozdrawiam,
Miosza.

wtorek, 29 października 2013

Zmieniłam się na lepsze, ale nikt tego nie zauważa

Kochane... Od czego by tu zacząć? Hm, a więc pod koniec tamtego roku nieco posprzeczałam się z dwiema bliskim koleżankami z klasy. W skrócie poszło o to, że jestem pesymistyczna, negatywna, zrzędliwa itd. Postanowiłam się zmienić i po wakacjach wróciłam z optymizmem i uśmiechem na twarzy. Z jedną z dziewczyn - K. pogodziłam się, ona stwierdziła nawet, że mniej narzekam. Ale z drugą... Z. nie za bardzo. W tamtej klasie byłyśmy b.blisko. Bywały kłótnie (często o to, że wiele rzeczy sobie wmawiam, nadinterpretuje itd.), ale siedziałam z nią na wielu przedmiotach i głównie z nią się zadawałam. Teraz rozmawiamy bardzo rzadko, a jak już to są to takie rozmowy, że nie wiadomo co powiedzieć (i jakieś pierdoły typu szkoła). Smutno mi, że ona zaprzyjaźniła się teraz z K. i B., czyli dziewczynami dość mi bliskimi... No, przynajmniej były. Teraz trzymają się razem, zapraszają siebie na nocki. Ja często z nimi rozmawiam, ale to nie to samo co kiedyś. Ostatnio szły we trzy (+jeden chłopak z klasy, ich kumpel i moja bliższa koleżanka) na jakieś lody czy coś... A ja tak jakby zostałam pominięta. Tzn. może dlatego, że sama mówiłam, że nie idę na dwie ostatnie lekcje, a ta moja bliższa koleżanka mnie zapraszała wcześniej... Ale tylko ona, a ja nie chciałam się narzucać. Sęk w tym, że chciałabym, aby bardziej mnie lubiły, aby było tak jak dawniej, zwłaszcza z Z. Pewnie mi powiecie, że powinnam z nią porozmawiać, ale nieraz gadałyśmy na te tematy i kończyło się to tak, że ja obiecywałam zmianę (np. mniej wmawiania sobie negatywnych rzeczy), ale i tak kończyło się tak samo. Naprawdę, uważam że się zmieniłam, ale ostatnio K. i ten kolega a propos' cech charakteru uczniów naszej klasy stwierdzili, że jestem pesymistyczna i nawet nauczycielka (która przecież nie zna mnie tak bardzo) to potwierdziła! No to ja nie wiem, mam sobie uśmiech dokleić do twarzy? Już sam fakt w sumie, że o tym tu pisze świadczy o moim przejmowaniu się, ale... Naprawdę chcę z nimi rozmawiać na luzie, żeby wróciło to co dawniej. Staram się być miła, rozmowna, ale... Ale może właśnie za bardzo się staram? ;/
Proszę o pomoc,
Cocaine



Droga Cocaine!

Sama wiem, jakie męczące bywa kolegowanie się z osobą, która cały czas narzeka, nie uśmiecha się i znajdzie powód do smutku. Codziennie kłóciłam się z koleżanką, bo ona tak właśnie była, zawsze jej coś przeszkadzało. Muszę powiedzieć, że ja też do pewnego momentu strasznie marudziłam. Zrobiła jednak na mnie wrażenie wycieczka do mauzoleum, ale i na aleje Szucha, gdzie było więzienie dla osób w czasie drugiej wojny światowej. Stwierdziłam, że oni mieli powód do narzekania, nie ja. Wracając jednak do Ciebie, bo na tym powinnam się skupić, to dobrze, że się zmieniłaś. Nie wiem czy trafiłaś do nowej klasy, czy nie, ale jeżeli odpowiedź jest przecząca, to być może nauczycielka jak i klasy jeszcze nie zauważyły Twojej zmiany? Osoby, które nas uczą, też widzą jak się zachowujemy, ja np. usłyszałam, że robię dużo min, co w późniejszych latach powiedziały mi inne osoby. Nie trać wiary, że na nic są Twoje starania, bo o ile wiem minęły dwa miesiące szkoły i trudno uwierzyć, że ktoś od tak się zmienił, daj im trochę czasu ;). Pamiętaj, że już jesteś na dobrej drodze, bo z jedną dziewczyną się pogodziłaś. Przejmujesz się, bo Ci na kimś zależy, a to chyba raczej nie jest złe. O ile osoba jest godna Twojego starania. Mówisz, że jedna z dziewczyn Cię zapraszała, to chyba nie jest źle? Gorzej byłoby, gdyby żadna tego nie zrobiła. Przecież nie wszystkie muszą Cię zaprosić na to samo spotkanie. Możesz ewentualnie zapytać ich o zdanie, ale nie wiem czy odpowiedzi będą szczere.

Sposób słowny, ale po przemianie
  Mówisz, że rozmowa nie jest dobrym rozwiązaniem, bo uważasz, że nic nie da. Wydaję mi się, że tak uważasz, ponieważ jak sama piszesz nadszarpnęłaś ich zaufania. Postanowiłaś poprawę, a jej nie wykonałaś wcześniej. Możesz tym razem jeszcze raz spróbować. Obiecaj, że już nie będziesz narzekać, że od początku roku szkolnego się starasz. Jeżeli chcesz zapytaj, jak Ci to wychodzi. Ewentualnie dodaj coś w stylu, że gdyby znów zaczęła przejmować się następną kartkówką czy kolejnym deszczem, to po prostu mnie walnijcie/uszczypnijcie, dobra? Ostatnie zdanie ma może wprowadzić element rozluźnienia, ale i prośby o pomoc. Chyba warto spróbować?

Uśmiech, uśmiech, uśmiech i jeszcze raz brak marudzenia
  Nadal się staraj, poczekaj, aż Z jak i inni sami zauważą Twoją przemianę. Podchodź do niej, nie marudź. Porozmawiaj, choćby o tym, co robiłaś w wakacje (o ile to nie było coś, na co ochotę miałabyś ponarzekać). Mi wolne dni zawsze raczej kojarzą się z czymś, co warto wspominać, wrócić do tego, o ile nie mieliśmy jakichś przykrości w tym czasie. Zapytaj jej, jak spędziła te wolne dni. Możesz nauczyć się jakichś kawałów, które także Ciebie bawią i jej opowiedzieć.


Kółko teatralne lub przedstawienie
 To zależy od tego w jakiej jesteś szkole, ale może wystawiacie jakąś sztukę lub jest specjalne kółko? Na szkolnych przedstawieniach często jest wplatany humor, choćby w graniu jakiejś zabawnej postaci. Czyli pokazanie swojego poczucia humor. Tu też potrzebna jest odwaga, aby wystąpić przed całą szkołą, a nie wiem czy taką masz. Nie chodzi mi tu tylko o to, abyś pokazała innym, że mniej narzekasz, ale o to, że to będzie jakieś nowe zainteresowanie, które możesz rozwijać, ale i doda to Twojemu życiu radości, choćby z sukcesów tam, nowych znajomości, jeżeli zdecydujesz się na kółko. Będziesz miała o czym mówić.

Pomyśl, czy tak naprawdę masz na, co narzekać. Czy da Ci to coś? Czasem można, ale nie przesadzajmy. Aktywność fizyczna, jak i sam uśmiech już wytwarza w człowieku pozytywną energię. Nie wspominając o łaskotkach, ale tu już są wymuszone reakcje ;P.

Pozdrawiam, Olka

Nie pasuje do nas. Jak się jej pozbyć?

Piszę, bo już nie mam pomysłu jak rozwiązać swój problem. W klasie trzymam się z dwiema dziewczynami bardzo blisko, wręcz można nas nazwać przyjaciółkami. Wiemy o sobie wiele i rozumiemy się. Ale od tego roku przyszła do nas do klasy dziewczyna - X. No więc X, jak to łagodnie określić, przykleiła się do nas. Byłyśmy dla niej miłe na początku roku, żeby zaaklimatyzowała się w naszej klasie, ale ona chyba opacznie nas zrozumiała i nie jesteśmy w stanie się jej pozbyć. Nie miałybyśmy problemu gdyby nie to, że X to chyba najbardziej irytująca osoba na świecie. Nakręca się z byle powodu, jest głośna, a my wręcz przeciwnie. Jak dać jej do zrozumienia, że nie chcemy się z nią zadawać? ~ Omg


Droga... hm... Omg?

   Mniejsza z tym. Mam wrażenie, że już gdzieś był podobny problem, ale nie potrafię go znaleźć, więc pozostaje mi samej odpowiedzenie na Twoje pytanie. Myślę, że to, iż byłyście dla niej miłe, może nawet sprawiałyście wrażenie jej koleżanki, sprawiło, że uważa Was za nie. Nie mówię, że to było złe, wręcz przeciwnie. Kto by chciał mieć tak, że jak się przyjdzie do nowej klasy, to obrzucają go błotem, choć nawet nie znają? Pewnie nikt. Tylko nie można chyba raczej tu mówić o opatrzności zrozumienia. Wydawałyście się sympatyczne, więc garnęła do Was (nie wiem, jak z resztą klasy). Co możecie zrobić? Zacznijmy od czegoś prostego.

Rozmowa na dwa sposoby

  Niby proste, ale bywa trudne. Z tych cięższych rzeczy: jak się do tego zabrać? Co zrobić, aby się nie obraziła? Najlepiej znaleźć miejsce, gdzie będziecie same. Przybrać miły ton, nie mówić z lekceważeniem drugiej osoby. Wytłumaczyć spokojnie, że macie inne charaktery i niestety nie potraficie się z nią zakolegować, bo jest za głośną osobą. Wy nie podniecacie się wszystkim, a ona jest bardzo entuzjastyczna i Wam to przeszkadza.

  Jeżeli nie przeszkadza Wam to, że się obrazi lub zrobi coś innego. To możecie dać jej dobitnie do zrozumienia, że nie chcecie jej towarzystwa, bo macie swoje, a jej jest zbyt głośne. Wolicie kogoś z bardziej spokojniejszym charakterem. Szczerze mówiąc, nie przechylam się do tego, aby korzystać z tej opcji. Preferuję tą łagodniejszą.

A może tak sama zrozumie?

  Czyli możecie spróbować jej unikać, może zacznie się zastanawiać, dlaczego to robicie? Jeżeli spotykacie się po szkole... albo i nie, jedna z Was może opowiedzieć o jakimś filmie czy zmyślonej historii Waszych znajomych, właśnie to, co obecnie przeżywacie z nią, czyli że moje koleżanki mają problem, bo przyczepiła się do nich inna osoba, która jest bardzo hałaśliwa, wszystkim się interesuje, aby tylko o tym opowiedzieć itd. Ja też nie chciałabym się z taką dziewczyną kolegować." coś w ten deser.

Jak, gdyby nigdy nic

Spróbujcie nie zwracać na nią aż takiej uwagi. Może, jednak nie wszystko w jej osobie stracone? Próbowałyście poznać ją bardziej? Gdybyście tak cieszyły się z czegoś, trochę bardziej niż zwykle, może nie aż tak jak Wasza koleżanka, ale odrobinkę? Mimo takiej wady, da się ją polubić?

Wybór należy do Was, mam nadzieję, że w jakiś sposób pomogłam ;).
Pozdrawiam, Olka
----------
Przez trzy tygodnie nie miałam internetu, ale już wróciłam i przy okazji witam nową osobę na próbnym w gronie ;)


poniedziałek, 28 października 2013

Czy on się tylko ze mną droczy?

Hej. Od pewnego czasu podoba mi się pewien chłopak. Jego zachowanie wskazywało na to, że ja jemu na też. W szkole często na mnie patrzy, macha mi, uśmiecha się na każdej przerwie. Codziennie piszemy też na skype, pisze mi pełno miłych rzeczy. Kiedy wymieniał rzeczy, o których najczęściej myśli, ja byłam na pierwszym miejscu... Raz jak zeszłam na 5 minut i znowu weszłam, napisał że się stęsknił... To naprawdę wyglądało na zakochanie. Wczoraj wyznał, że podoba mu się jakaś X.. Jak pisałam, żeby coś mi o niej opowiedział to on tylko ''hahahahahha'' a potem, że musi kończyć. Nie wiem, co myśleć. Niedawno wspomniał, że bardzo lubi mnie denerwować. Zastanawiam się, czy mówił prawdę pisząc, że podoba mu się wspomniana wyżej X, czy napisał to, żeby mnie zdenerwować.
Proszę o radę.
Pozdrawiam, Andzia.


Kochana Andziu,
Wydaje mi się, że ten chłopak tylko się z tobą droczy. Nawet specjalnie zapytałam mojego kolegę o opinię (bo w końcu ja nie jestem facetem, więc nie myślę tak, jak oni) i on również tak uważa. Takie zachowanie jest trochę dziecinne, ale może to być po prostu jakaś forma gry, chce się upewnić, że ci się podoba, ale nie jest pewien jak. Ja bym powiedziała po twoim opisie, że jest między wami jakaś więź. Nie mogę powiedzieć czy to na pewno już jakieś uczucie, ale zawsze coś może z tego wyjść. Czasami chłopcy (i my też tak robimy) piszą dziewczynie, że podoba im się ktoś inny, żeby ona sobie nie wyobrażała za dużo, ale w tym wypadku chyba jest inaczej, bo inaczej by się nie śmiał i napisałby o niej coś więcej. Nie mam jednak pewności, bo nie jestem nim. Moim zdaniem powinnaś go zapytać wprost o tą dziewczynę i czy pisał na poważnie. Bez tego jesteś skazana tylko na domysły. Jeśli zapytasz, to wszystko powinno się wyjaśnić. Nawet jeśli odpowie, że tak, to na poważnie pisał, to przynajmniej będziesz wiedziała na czym stoisz. Wiem, że zadanie takiego pytania wymaga sporo odwagi, ale pamiętaj, że nie pokazujesz mu w ten sposób swoich uczuć i może to zostać po prostu odebrane jako ciekawość, a ciekawość nie jest zła. Macie ze sobą dobry kontakt, więc myślę, że powinien być z tobą szczery. Moja mała uwaga, to jeśli stwierdzi, że z tamtą dziewczyną to na poważnie mu się podoba, to raczej nie mów mu o swoich uczuciach do niego. To by tylko pogorszyło sytuację. Ale bądźmy optymistyczne, jak dla mnie jasno wygląda to po prostu na droczenie się. ;)
Pozdrawiam,
Cocalotte.

piątek, 25 października 2013

KK: Bal maturalny

Tytuł oryginalny: Prom
Czas trwania: 1 godz. 44 min.
Reżyseria: Joe Nussbaum
Scenariusz: Katie Wech
Gatunek: Film młodzieżowy

Opis: Przygotuj się na najgorętszy wieczór w roku! Każda para ma swoje tajemnice, ale wszystkie sekrety wyjdą na jaw podczas najbardziej wyczekiwanej imprezy w liceum! Zobacz, jak pozornie stałe związki rozpadają się, a nowe romanse zaczynają płonąć ogniem prawdziwej namiętności! Podobno przeciwieństwa się przyciągają, ale co zrobi Nova Prescott (Aimee Teegarden), gdy na jej drodze stanie pociągający Jesse (Thomas McDonell)? Przekonaj się o tym, oglądając „Bal maturalny” – pełną śmiechu i dramatów komedię o problemach i rozterkach współczesnych nastolatków.

Moim zdaniem: Zbliża, a właściwie rozpoczyna się weekend, więc mam dla was coś nowego. Pod ostatnim postem pojawiła się prośba o coś młodzieżowego. Sądzę, że ten film dość dobrze sprawdzi się w tej roli.

Oglądając 'Bal maturalny' poznajemy kilkoro nastolatków chodzących do jednej szkoły. Należą oni do różnych paczek, a każdy ma ustaloną pozycję w szkolnym społeczeństwie. Wszystkich czeka jednak wspólne wydarzenie- tytułowy bal maturalny. Dla wielu najważniejsza impreza w całym liceum. Odpowiednik naszej studniówki.

Filmowi temu trudno przypisać jakąś konkretną kategorię. Dzieje się tak poprzez przeplatanie się ze sobą wątków dotyczących różnych osób. Łączy je tylko to, że wszystkie mają związek z balem. Większość filmu wydaje się mocno przerysowana. Młodzież w filmie ma problemy, które raczej nie dotykają zbyt wielu nastolatków, a nawet jeśli to zostały one bardzo wyolbrzymione lub też potraktowane z dużym przymrużeniem oka. Cała otoczka jaką licealiści tworzą wokół balu jest dla nas po prostu nierealna. Ciężko mi orzec czy to różnica kultur, czy aż tak scenarzystka puściła wodze fantazji, aby film był ładniejszy. Jeśli prawdziwa jest ta druga opcja to jej się udało. Stworzyła bowiem miłą dla oka, lekką bajeczkę dla dużych dzieci, a nie coś co poruszałoby prawdziwe problemy, choć chyba taki był zamiar.

Najgorsza według mnie jest historia głównych bohaterów. Oklepana i cukierkowa. Z góry znamy jej zakończenie, nie ma w niej ani odrobiny tajemnicy czy zaskoczenia, które zazwyczaj nakłaniają widza do dalszego oglądania.  Panna perfekcyjna i zbuntowany super seksowny przystojniak. Całość kończąca się oczywiście tak jak ona tego pragnie.Śliczny obrazek miłosny, całkowicie jednak mijający się z rzeczywistością. Coś takiego po prostu nie ma prawa bytu, a jednak się zdarzyło.

Nie będę się więcej rozpisywać bo właściwie nie ma o czym. Jeśli chcecie poznać historie reszty bohaterów to zachęcam do obejrzenia. Film jest wprost idealny, jeśli szukamy czegoś co doda nam troszkę optymizmu i pomoże zabić czas podczas jesiennych, szarych popołudni lub coraz dłuższych wieczorów. Zabierając się za jego oglądanie nie liczcie jednak na ucztę intelektualną, ani dużą dawkę śmiechu, bo ich tu nie znajdziecie.

Ocena: 5/10

Wzdychająca do głównego bohatera,
Nieuchwytna.

PS Jak zawsze w komentarzach możecie pisać o czym chciałybyście jeszcze usłyszeć, albo raczej poczytać.

poniedziałek, 21 października 2013

Boję się zgłosić do odpowiedzi

Cześć. Mam pewien problem: nawet jeśli coś wiem i moja odpowiedź jest poprawna nigdy nie zgłaszam się na lekcji przez co tracę szansę na plusa czy dobrą ocenę. Nie wiem co może mnie hamować i jak temu zapobiec. Proszę o pomoc.
— Pięciolistna koniczynka, 14 lat.


Droga Pięciolistna Koniczynko!
Rozwiązanie Twojego problemu nie powinno być zbyt trudne dla siebie. Prawdopodobnie bardzo dokucza Ci nieśmiałość bądź ulegasz presji grupy. Każdy z nas wie, że człowiek również jest zwierzęciem i również ma swój instynkt. Tak jak lwy należą do swoich stad, tak my chcemy należeć do grupy i nie lubimy być na uboczu. Prawdopodobnie to właśnie przez lęk przed reakcją innych osób hamuje Cię przed podniesieniem ręki w górę. Możesz być teraz zdziwiona. Tą dziedziną zajmuje się psychologia społeczna. Gustave Le Bon opisał w swojej książce „Psychologia tłumu”, iż grupa ludzi ma ogromny wpływ na podejmowane przez jednostkę decyzje. Jak możesz temu zaradzić? Dobierz w klasie dla siebie koleżankę, z którą świetnie byś się dogadała i usiądź z nią w pierwszej ławce. Z tego miejsca widać znacznie mniej osób. Skup się na nauczycielu. Obecność szczerej przyjaciółki u boku doda Ci pewności siebie. Zapoznaj się też z resztą klasy i zyskaj sobie ich przychylność, a zobaczysz, że już zgłaszanie się do odpowiedzi nie będzie sprawiało Ci żadnych trudności. Chociaż rozwiązanie trudne nie jest, jest trochę czasochłonne. Ale głowa do góry! Nie od razu Rzym zbudowano. 

niedziela, 20 października 2013

Przez rodzinę mam zaniżoną samoocenę

Cześć,
piszę tu z problemem, to chyba jasne.
Myślę, że składa się on z kilku pomniejszych problemów, ale od początku:
Jestem osobą twardą na wierzchu, lecz kruchą w środku. Nie przejmuję się tym, co myślą o mnie inni, jednak, gdy ktoś bliski powie mi coś przykrego to potrafię bardzo to wziąć do siebie. W ciągu ostatnich 2-óch lat bardzo się zmieniłam - właśnie przestałam się przejmować czyjąś opinią, wydoroślałam, niektóre poglądy uległy zmianie. Stałam się bardziej zamknięta w sobie. Rodzina wcale mnie nie szanuje, w moją stronę cały czas padają komentarze w stylu : "ale ty dziwna jesteś" lub "głupia". Nie wierzę w to, może i jestem dziwna, bo nie jestem taka jak wszyscy, ale nie chcę się już zmieniać. Bardziej chodzi o to, że nie radzę sobie z tym, że rodzina nie potrafi mnie zaakceptować. Boli jak cholera.
Kolejnym problemem jest moja niska samoocena, zawsze się karciłam i mówiłam, że jestem beznadziejna, brzydka, głupia. Mam ku temu powody - beznadziejna, bo mam zero pomysłów na życie, jestem kujonem i sądzę, że mam za dużo wad (m.in. też zazdrosna), brzydka, bo żaden chłopak nigdy się mną nie zainteresował, a ze strony braci często słyszę, że wyglądam jak pasztet. Dalej - głupia, bo mimo tego, że mam bardzo dobre oceny to jednak czasem nie myślę, mówię coś bez zastanowienia i krzywdzę innych. To także mnie bardzo boli. Nie chcę się zmieniać - wolę być nieśmiałą szarą myszką.
Ogółem nie potrafię sobie z tym poradzić. Prawie cały czas chodzę smutna, bardzo często płaczę.
— Inna (15 lat)

 

Droga Inna!
Do rodziny zawsze podchodzimy nieco inaczej niż do innych. W końcu tylko ze spokrewnionymi ludźmi dzielimy własne mieszkanie, problemy i uczucia. Niestety, z rodziną dobrze wychodzi się tylko na zdjęciach. Tak długo, aż człowiek nie będzie idealny, rodzina też będzie miała swoje wady. W niektórych przypadkach większe, w innych – mniejsze.
Wracając do rozwiązania problemu. Za bardzo przejmujesz się tym, co mówi Twoja rodzina. Wiem, że to łatwo powiedzieć, gorzej zrobić. Moja znajoma miała podobny problem. Co dzień słyszała, że jest nieładna, gruba i zachowuje się jak chłopak, głupia, a dziecko od niej o dziesięć lat młodsze jest od niej mądrzejsze. Mimo wszystko nie wolno nam się poddawać tym opiniom. Jeśli nawet już mają rację – to co z tego? Trzeba zaakceptować siebie takim, jakim się jest. To w końcu sama ze sobą przeżyjesz swoje życie, więc zrób to tak, abyś się nie zamęczała.
Poza tym - bycie innym to nic złego. Nie wolno nam pozwolić wcisnąć się w ramy ustalonej przez bliżej nieokreśloną osobę normy. Słysząc kolejne oskarżenia padające pod Twoim adresem, powinnaś się postawić i nie pozwolić się poniżać. Jeśli jednak sądzisz, że nie dasz rady poradzić sobie sama, porozmawiaj na ten temat z najlepszą przyjaciółką bądź też z pedagogiem szkolnym. Wesprą Cię w ciężkich chwilach i podbudują Twoją samoocenę. Będziesz, niestety, musiała czasem działać wbrew sobie i będzie ciężko, ale z pewnością się uda.
Teraz przejdźmy do drugiej części. Moja droga, nie możesz myśleć o sobie w ten sposób – celowe poniżanie siebie jest typem autoagresji werbalnej, która dąży do samodestrukcji, a zakończyć się może bardzo źle. Teraz pozwól, że odpowiem na Twoje, niesłuszne zresztą, oskarżenia odnośnie siebie.
To, że nie masz pomysłu na życie, mając lat piętnaście, nie znaczy, że jesteś beznadziejna. Owszem, każdy z nas stanął u progu wyboru drogi, którą dalej podąży. I wiesz co? Każdy twierdzi teraz, że to za wcześnie. Podejmowanie takiej trudnej decyzji w tak młodym wieku jest bardzo trudne. Z tego, co się orientuję, w tym roku kończysz gimnazjum, więc przed Tobą jeszcze trzy bądź cztery lata nauki, zanim postanowisz, co dalej. Sugeruję iść do liceum ogólnokształcącego, będzie więcej czasu na namyślenie się, co by się chciało robić przez całe życie. Na resztę natomiast jeszcze przyjdzie czas. Nie da się zaplanować od A do Z własnego życia, bo różne są przecież wypadki losowe.
To, że jesteś, jak to określiłaś, „kujonem”, to akurat w tym przypadku dobrze. Istnieje większe prawdopodobieństwo, że bez problemów zdasz egzaminy i otworem będą stały przed Tobą wszystkie duże uczelnie w przyszłości. Ja osobiście Ci zazdroszczę, bo nie potrafię znaleźć w sobie takiej siły, aby skupiać się głównie na nauce.
Masz dużo wad, mówisz. A czy dostrzegasz też swoje zalety? Nikt z nas nie jest idealny, to wiadome. Mam dla Ciebie radę. Przysiądź przy biurku z kartką papieru i długopisem w dłoni i wypisz co najmniej dziesięć swoich zalet. Gdy uda Ci się tego dokonać, schowaj kartkę, nie wyrzucaj, i wyciągaj wtedy, gdy w siebie zwątpisz, bądź gdy znów zaczniesz myśleć „Boże, jaka ja jestem beznadziejna”. A swoje wady natomiast możesz zmienić na zalety! O tym artykuł jest tutaj: >klik<.
To, że nikt się Tobą nie zainteresował, wcale nie znaczy, że nie jesteś ładna. Znam przypadki naprawdę bardzo ładnych, szczupłych dziewcząt, które mają teraz osiemnaście lat (tak, chodzą ze mną do klasy) i nigdy w swoim życiu nie miały chłopaka. Może więc po prostu warto zaczekać?
Czym Twoi bracia popierają swoje zdanie? Zapytaj ich następnym razem, co im się w Tobie nie podoba. Krytykować potrafi każdy, ale konstruktywna krytyka jest jednak bardziej w cenie i bardziej się nią przejmuje.
Każdemu zdarza się powiedzieć coś zastanowienia. Nawet najbardziej inteligentne osoby czasem się nie pilnują i ranią drugie osoby. Dlatego rada dla Ciebie jest taka – więcej zachowuj dla siebie. Mniej  mów, więcej myśl. W ten sposób unikniesz niezręcznych sytuacji i obrażenia drugiej osoby.
Aby też podwyższyć samoocenę radzę Ci sięgnąć po kosmetyki – nic nie dodaje pewności siebie tak, jak dobry makijaż i odpowiednio dobrana fryzura. Dziewczyna, która czuje się piękną, jest też odważniejsza.
Na NBS zostały też opublikowane inne artykuły, które mogą Ci pomóc. Oto one:

sobota, 19 października 2013

Styl Cleo z serialu H2O

Kochane Dziewczyny!
Gorąco prosiłabym o opisanie stylu Cleo Sertori z serialu H2O Wystarczy Kropla w 3 SEZONIE. Z góry dziękuję.Oczywiście nie chodzi mi o te syrenie kostiumy tylko o ludzki ubiór, fryzurę i makijaż :D.

ModowaLala, 14 lat

Witaj  ModowaLalu,
powiem Ci, że dobrze trafiłaś. Kiedyś też oglądałam H2O i muszę przyznać, że to właśnie radosna Cleo była moją ulubioną syrenką. Może stało się tak również dlatego, że była jedyną brunetką wśród nich ;). Jeszcze chwilkę poświęcę na przybliżenie postaci.
Cleo Sertori to nastolatka, która za sprawą dziwnego zdarzenia po zetknięciu z wodą staje się syreną. Podobna rzecz dzieje się z jej przyjaciółkami. Dziewczyna zyskuje wtedy moc władania nad wodą oraz wiatrem. Jest najbardziej otwarta i wesoła ze wszystkich syrenek. Czasem wydaje się nawet ciut niedojrzała. Cleo grana jest przez Phoebe Tonkin, 24 letnią aktorkę pochodzącą z Sydney.

Styl Cleo jest bardzo dziewczęcy. Ma w sobie jednak elementy nawiązujące do stylów boho oraz
etnicznego takie jak hafty, barwienia oraz naturalne tkaniny. Ulubione kolory Cleo są delikatne, często pastelowe. Ponadto dziewczyna dobrze czuje się w kolorach takich jak róż i niebieski, w każdym ich odcieniu.

 Syrenka lubi nosić koszulki na ramiączkach oraz dopasowane topy. Pierwsze nawiązują do stylu boho poprzez umieszczone na nich falbanki, cekiny oraz inne podobne ozdoby. Drugie natomiast przedstawiają tę dziecinną część Cleo, znajdują się na nich bowiem wszelkiego rodzaju nadruki i aplikacje takie jak zwierzątka czy kwiatki. Prócz tych dwóch rzeczy dziewczyna zakłada również luźniejsze bluzki i tuniki z rękawami do łokcia. Takie ubranie jest wprost idealne by osłonić się choć trochę od wiatru na plaży.

Jak przystało na osobę żyjącą o krok od plaży Cleo rzadko nosi długie spodnie. Częściej ubiera szorty czy rybaczki. Niekoniecznie współgrają one kolorem z bluzką. Prócz tego czasem zobaczymy ją w dżinsowych spódniczkach różnych kolorów. Jeśli lubisz swoje nogi i nie wstydzisz się ich odsłaniać to osobiście polecam tę opcję.

Ciężko napisać mi coś o lubianych przez Cleo sukienkach, bo przyznam się, że już nie pamiętam zbyt wiele. Jednak krój pasujący do jej stylu to luźne i zwiewne sukienki. Dobrym pomysłem jest np. prosta sukienka do ziemi barwiona na różne kolory. Lub też takie przyozdobione falbanami. Na zdjęciu, które dodałaś Cleo ma na sobie sukienkę, której góra składa się jakby z jednej wielkiej gumki(dzięki czemu się trzyma), a dół to pozszywane poziomy pasy materiału.

Makijaż Cleo jest bardzo delikatny, a ona wygląda w nim słodko i naturalnie. Dziewczyna raczej nie podkreśla oczu, dlatego wystarczy jeśli szykując się do wyjścia nałożysz tylko tusz. Natomiast usta pociągnij błyszczykiem. Fanki kosmetyków mogą dodatkowo użyć różu do policzków, by podkreślić swoją niewinną dziewczęcość. Taki makijaż jest idealny nie tylko dla wszystkich osób uwielbiających styl tej syrenki. Świetnie nadaje się on bowiem do szkoły czy na niezobowiązujące spotkanie.

W 3 sezonie Cleo ma przedziałek nad prawym okiem, a włosy zazwyczaj są rozpuszczone. Czasem aby było jej wygodniej zaczesuje wszystkie do tyłu i spina w luźny kucyk. Możesz jednak pokombinować. Świetnie sprawdzą się warkocze typu kłos czy tzw. dorotka.

Styl ten jest idealny dla ceniących sobie wygodę i funkcjonalność dziewczyn. Doskonale sprawdzi się na wakacyjnych wyprawach. I choć może nie jest zbyt wyszukany czy dostojny to miło się na niego patrzy. Stylizacje Cleo pasują do jej urody i charakteru, a to jest w całym 'ubieraniu się' najważniejsze.

Pozdrawiam,
Nieuchwytna

Autoagresja - temat tabu współczesnego świata

Jak poradzić sobie z autoagresją?
— Anonimowy
 

Aby zaradzić problemowi, trzeba go trochę lepiej poznać i dowiedzieć się co nieco, dlaczego dokładnie tak się dzieje. Niestety, w dzisiejszym świecie jest to temat tabu i często ludzie milczą i udają, że nie ma żadnego problemu. Otóż jest i to ogromny. Autoagresja jest zjawiskiem trudnym do zdefiniowania i bardzo złożonym. Wiele osób kojarzy tę właśnie przypadłość z cięciem się ostrymi przedmiotami, parzeniem czy przypalaniem. Rzeczywiście, wiele osób zadaje sobie ból właśnie w ten sposób. Najbardziej skrajną formą autoagresji bezpośredniej jest samobójstwo. Jednak są jeszcze te inne, bardziej skryte sposoby również dążące do samo destrukcji.
Autoagresja – działanie mające na celu spowodowanie sobie psychicznej albo fizycznej szkody.
Typy autoagresji:
- bezpośrednia – gdy dochodzi do samookaleczenia, samooskarżania
- pośrednia – gdy jednostka prowokuje i poddaje się agresji innych
- werbalna – polega na zaniżaniu samooceny, krytyce siebie i swojego zachowania
- niewerbalna – to samookaleczenia, uszkadzanie ciała
Wiele osób spotyka odrzucenie i niezrozumienie, a jest to ostatnia rzecz, której potrzebuje osoba chora. Tak, niestety. Autoagresja jest chorobą. Pojawia się ona czasem pod przykrywką upiększania ciała, na przykład w postaci operacji plastycznych czy wyniszczających diet. Część specjalistów zalicza też nałogi.
Teraz jest czas, aby zadać sobie pytanie: dlaczego się okaleczamy?
Niektórzy twierdzą, że przyczyną autoagresji może być uraz psychiczny spowodowany w dzieciństwie, czyli np. poniżanie dziecka, bicie go (nie mylmy z karcącym klapsem), ignorowanie jego potrzeb, czasem też brak rodziców, pobyt w domu dziecka czy w szpitalu. Takie zachowania mogą być spowodowane też chorobami genetycznymi, wśród których są zaburzenia autystyczne takie jak zespół Retta, z którym rodzi się jedno na dziesięć tysięcy dzieci i zazwyczaj dotyka ono dziewczynek. Czasem do autodestrukcji dążą także osoby cierpiące na przewlekłe zapalenie mózgu.
Jednak są to pojedyncze przypadki.  Nie znaczy to oczywiście, że chorujesz także na zespół Rotta czy masz zapalenie mózgu. Często sami specjaliści mają problem ze znalezieniem źródła problemu – potrzebna jest więc dokładna psychoanaliza i chęć do współpracy pacjenta. Można wymienić też kilka bardziej powszechnych powodów autoagresji.
- radzenie sobie z trudnymi emocjami – osoba dąży do tego, aby zastąpić ból psychiczny bólem fizycznym. Jest to efekt krótkotrwały, jednak niektórzy twierdzą, że im to pomaga. Przez ból fizyczny mogą choć na chwilę zapomnieć o problemach ich przytłaczających.
- odzyskanie poczucia rzeczywistości – niektóre osoby mają wrażenie, że nie żyją naprawdę, a świat postrzegają jako odległy. Taki stan występuje czasem u osób doświadczających przemocy i wywołany jest dlatego, aby poradzić sobie jakoś w trudnych i traumatycznych sytuacjach. Autoagresja występuje tutaj, aby dana osoba mogła poczuć, że naprawdę żyje, czyli ból przywołuje ją do rzeczywistości
- sprawowanie władzy nad ciałem
- karanie się
- opieka nad sobą, czyli forma oczyszczenia, dezynfekcji
- radzenie sobie z traumą
- komunikacja może być niewerbalnym wołaniem o pomoc, zwróceniem uwagi na siebie i swój problem.
Autoagresja może być też ukaraniem kogoś poprzez wyrzuty sumienia u tej osoby.


Jak sobie poradzić?
Najskuteczniejszym sposobem jest zwrócenie się do psychoterapeuty, a czasem nawet do psychiatry. Terapia ta polega na odnalezieniu przyczyny samookaleczenia, zastanowieniu się nad jej funkcją i próbie znalezienia sposobu zdrowszego zaspokajania potrzeb. Pracuje się także nad relacją z ciałem, ponieważ wiele osób samo okaleczających się traktuje je raczej jako przeciwnika. Podczas terapii osoba buduje wraz z terapeutą pozytywny obraz ciała i uczy się, jak dobrze o nie zadbać.
Pamiętaj, że autoagresja to nie jedyny sposób, aby ukoić swój ból. Nawet jeśli sytuacja wydaje się być bez wyjścia i nie wyobrażasz sobie sensownego rozwiązania problemu, nie rań siebie – zrób pierwszy krok do życia bez samookaleczenia. Pamiętaj, że zawsze jest szansa na poprawę.
Jeśli natomiast znasz osobę, która sama siebie okalecza, pomóż jej. Pamiętaj – nie oceniaj, nie potępiaj, traktuj jak człowieka pełnowartościowego. Chociaż autoagresja jest często tematem tabu, staraj się rozmawiać – każda rana zadana przez samego siebie jest wołaniem o pomoc, każda ma w sobie jakąś opowieść. Staraj się zrozumieć i podnosić na duchu. Potrzebna do tego jest ogromna cierpliwość, ale jeśli osoba chorująca na tę przypadłość poczuje, że ma kogoś bliskiego, kto go i jego problemy zrozumie, przestanie sięgać po żyletkę.
1 marca obchodzimy Światowy Dzień Świadomej Autoagresji. Nosimy pomarańczowe wstążki, gdy mamy problem z robieniem sobie krzywdy, pomarańczowo-białe, jeżeli aktywnie walczymy o poprawę i chcemy pomagać innym, natomiast białe oznaczają solidarność i zrozumienie, a także chęć wspierania osób borykających się z problemem autoagresji.


Informacje zawarte w artykule czerpałam z:
pl.wikipedia.org; www.psychorada.pl oraz z własnych doświadczeń i kontaktów z osobami cierpiącymi na autoagresję.

czwartek, 17 października 2013

Poprawa charakteru pisma.

Na wstępie chciałabym zaznaczyć, że uwielbiam waszego bloga! :D Samo pytanie zadaję w kategorii "Zrób to sama", ponieważ mam problem, który muszę rozwiązać sama.
Otóż w tym roku będę miała test szóstoklasisty i (jak wiadomo) jest to sprawdzian zewnętrzny, więc moje wypociny będą niestety sprawdzane przez osoby z zewnątrz. To mnie właśnie martwi najbardziej, ponieważ mam OKROPNY charakter pisma. Oczywiście, do mojej klasy uczęszcza parę osób, które jeszcze gorzej kreślą litery. O ile w zwykłych wypracowaniach polonistka polonistka potrafi przeczytać moją pracę, to np. w opowiadaniach na cztery strony (kocham się rozpisywać, mam strasznie dziwną wyobraźnię), kiedy starałam się ładnie pisać i pracowałam od godziny piętnastej do dwudziestej drugiej i jeszcze rano na plastyce - nauczycielka się nie doczytała, ale pozwoliła mi przepisać opowiadanie na komputerze.
Nie chcę mieć ujemnych punktów na sprawdzianie, tym bardziej, że planuję już szkołę do której chcę się dostać. Poczytałam trochę w Internecie o poprawianiu charakteru pisma, więc piszę, że najwygodniej mi się pisze długopisami z wkładem w odcieniu bardzo ciemnego granatu i czerni. :) Zaznaczam, że pisać nauczyłam się jeszcze przed pójściem do szkoły, ale moje pismo i tak się poprawiło, niestety ciągłe ćwiczenia już go nie zmieniają. :(
Pozdrawiam serdecznie i całuję
Bazgroła


Droga Bazgroło!

Pisanie odpowiedzi na Twój problem dało mi wiele do myślenia. W paru miejscach musiałam poszukać, coś
poczytać lub posłuchać. Mam nadzieję, że chociaż trochę Ci pomogę.

1. Charakter pisma.
Każdy z nas ma inny charakter pisma, niektórzy twierdzą, że przez to jak piszemy wyrażamy siebie. Grafologia jest właśnie nauką zajmującą się tym zagadnieniem. Być może właśnie Twojej osobowości jest przypisana taka pisownia, jednak na szczęście możemy to zmienić. Co do tych cech przypisanych danemu stylowi podchodziłabym raczej z dystansem, nie wierz we wszystko co ktoś powiedział po prostu.

2. Porady.
Wspomniałaś tu o jednej ze swojej prac, na którą poświęciłaś wiele czasu. Właśnie może tutaj jest pies pogrzebany. Starałaś się pisać wyraźnie, ze wszystkimi końcówkami itd. co jest raczej nie naturalne. Każdy z nas jakąś literę w alfabecie pisze inaczej (ja np. literę T piszę jak krzyż, bez zbędnego zawijasa na dole) Skupiłaś się na tym by pisać ładnie, dokładnie, a to nie o to tutaj chodzi. Ważne jest byś naturalnie pisała, trzymając pewną estetykę. 


Co do długopisów widzę, że już sie z tym zaznajomiłaś. Obrazek obok pokazuje mniej więcej jak ważny jest dobór długopisów i jak on wpływa na czytelność. Polecam Ci raczej cienkie wkłady, które pomogą w rozczytaniu Twojego pisma.


Myślałam też o ćwiczeniach, które wykonują dzieci uczące się pisać. Po prostu linijka po linijce stawiają te literki aż dochodzą do perfekcji. Może i Ty powinnaś spróbować założyć taki zeszyt i od nowa nadać swoim literkom pożądany (czytelny) kształt.

Możesz też przepisywać różnego rodzaju fragmenty książek, piosenek, ogólnie tekstu w czytelny sposób. Po pierwsze nie będzie to męczarnia bo piszesz coś co lubisz, a po drugie ćwiczysz dalej swoje pismo.

Podobno nikt kto ładnie pisze nie łączy wszystkich liter, a tylko niektóre. Stawia każdą osobno, odrywając długopis od kartki. Ja w ten sposób piszę, wiele osób mówi mi że piszę ładnie i wyraźnie. Jednak tą poradę potraktuj raczej jako ciekawostkę.

Pisz jak najwięcej się da, to jest główna zasada np. listę zakupów napisz Ty, niech ktoś Ci podyktuje ją. Notatkę zostawioną w domu w stylu: wrócę o 20, też napisz Ty ręcznie.  Pisz wszystko co się da.

Do popraw charakteru pisma potrzeba niestety wiele pracy i cierpliwości. Możesz pierwszego tygodnia napisać parę zdań i tak co tydzień aby zobaczyć jak Twoje pismo się poprawia.

Po za tym mogę polecić Ci jeszcze parę wskazówek w stylu: trzymaj łokieć na blacie biurka kiedy piszesz, nie ściskaj zbyt mocno długopisu, trzymaj go delikatnie. Skupiaj się na tym co piszesz. 

(alfabet na jakim ja za dzieciaka wzorowałam swoje pismo, 
niewiele pozostało z tych ogonków i z tego stylu)

Główne porady to dużo pisać, skupiać się na tym i być cierpliwym. Te trzy rzeczy powinny Ci pomóc opanować estetyczne pismo. Mam nadzieję, że chociaż trochę Cię naprowadziłam na to co powinnaś robić by sobie pomóc,
Pozdrawiam,
Miosza.

PS: Bazgroło, jeszcze raz przepraszam za opóźnienie z notką.

wtorek, 15 października 2013

Kogo wybrać za przyjaciela?

Hej!
Mam problem z wybieraniem sobie przyjaciół. Generalnie ludzie lubią moje towarzystwo, mam dużo koleżanek i jest wiele osób, z którymi mogłabym się zaprzyjaźnić. Niestety od zawsze ciągnie mnie do pewnych siebie i dominujących osób, które wydają mi się takie fajne i "cool". Jestem bardzo nieasertywna, więc tacy ludzie po prostu mnie wykorzystują, np. ciągle pożyczają ode mnie pieniądze i nie oddają, proszą mnie o pomoc, a kiedy ja mam problem, mają mnie gdzieś, a potem jeszcze obgadują mnie za plecami. Jednocześnie odtrącam tych, którzy zachowują się wobec mnie w porządku. Robię tak już od wielu lat (mam 15) i nie wiem jak z tym skończyć.
Byłabym wdzięczna za pomoc:)



Droga... Niepodpisująca się! (:P)

Najpierw jest nieznajomość, potem znajomość, bycie kolegom/koleżanką dla kogoś, a potem jest przyjaźń. Czy na pewno wiesz, co oznacza? Może Ty dla innych zachowujesz się jak przyjaciel; pomagasz, jesteś miła, nie obgadujesz. Nie warto, więc szukać takich, które są nieszczere wobec Ciebie, wykorzystując Twoją słabą wolę. Pewność siebie, odwaga, to przyciągające cechy, bo przez to pokazuje się, jakim się jest. Łatwiej poznać drugą osobę. Jednak z bycia nieśmiałym można się "wyleczyć", tak samo, kiedy jest się nieasertywnym. Pytanie tylko czy chcesz? Jak z tym skończyć? Po prostu wziąć się w garść, powiedzieć sobie, że więcej nie dasz się wykorzystywać. Gdy ktoś prosi Cię o coś, ale wiesz, że nie odda lub nie pomoże Ci, kiedy będziesz mieć problem, warto pomóc tej osobie? Potem będzie się jeszcze naśmiewać z Ciebie, że jesteś naiwna, bo myśli, że tak chcesz zdobyć ich sympatię. Naprawdę nie warto. Kiedy coś się takiego stanie, przed odpowiedzią pomyśl, jak się czułaś, gdy ktoś Tobie odmówił. Może wtedy będzie Ci łatwiej, odpowiedzieć "nie" osobie, która nie zasługuje na pomoc. Jeżeli powie coś obraźliwego do Ciebie, pamiętaj, że powinnaś brać do siebie jedynie opinię, od osób na których Ci zależy, które są wobec Ciebie fair, nie naśmiewają się. Nie powinnaś odtrącać tych, którzy zachowują się wobec Ciebie w porządku, bo to właśnie z takimi ludźmi powinnaś się kolegować. Pomyśl, czy wolisz zostać sama z problemami, kolegując się z ludźmi, którzy "dominują"? Oni prędzej siebie postawią na pierwszym miejscu swój problem, niż czyjś, co już sama wiesz, a to pierwszy krok do zmiany ;). Przyjaźń może być naprawdę piękna, dlatego trzeba też dobrać sobie towarzystwo, z którym będzie się miło spędzać czas. Kogoś, kogo można nazwać przyjacielem. Na pewno powinien akceptować Cię taką, jaką jesteś, dawać Ci wsparcie, być szczerym, a już na 100% nie wyśmiewać. Taka więź może trwać wieki, a z ludźmi, którzy obgadują Cię za plecami, takiej nie nawiążesz. Co do bycia "cool", każdy może taki być, tylko musi zacząć akceptować siebie, potrafić odmówić, znać swoją wartość. Uwierz mi, że będziesz szczęśliwsza, przyjaźniąc się właśnie z takimi ludźmi, niż z tamtymi. A przecież w życiu chodzi o to, aby być z niego zadowolonym, najlepiej przeżyć je w gronie ulubionych osób ;)

Pozdrawiam, Olka

Przyznać się koleżankom, że się zakochałam?

Hej, kochane :) mam problem - podoba mi się chłopak ze szkoły. Nie znam go, ale zauroczenie jest mocne... Długa historia, nieważne. Chodzi o koleżanki. Z klasy wiedzą 4, z czego tylko jedna wie, o kogo konkretnie chodzi. Żadna inna. Ale tak się jakoś złożyło, że spoza klasy moje koleżanki również się dowiedziały... Wiecie, typowe symptomy. J. tak się dopytywała, że w końcu coś tam powiedziałam, ze kogoś lubię, tak więc reszta od razu kogo i w ogóle. Kiedy innym mówiła, że o nikogo nie chodzi, ale kiedy one wspominały, że jednak mam kogoś na oku to się rumieniłam i to mnie zdradziło. Chciałabym, żeby zapomniały o sprawie, nie wiem czy mam się wypierać, czy co... Jeszcze tego brakowało, żebym z którąś szła po korytarzu i ona by walnęła jakąś głupote w stylu "No kto ci się podobaaa?", a ten chłopak akurat by szedł. Nie wiem, czy mam poruszać ten temat i mówić, że to nie prawda? Czy olać, a jak któraś zacznie to stanowczo powiedzieć, że nikt? Dla mnie to skomplikowana sprawa z tym chłopakiem i wolę załatwić to SAMA, ew. poradzić się koleżanek z klasy. Ostatenie, czego mi brakuje to kumpele pytające o coś, co w ogóle nie jest w ich interesie ;/ proszę o radę.
Pozdrawiam, Monika


  Droga Moniko!
Jedni lubią mówić o sprawach sercowych wszystkim, a niektórzy tylko tym, do których mają większe zaufanie. Pamiętam nawet u mnie w klasie, kiedy jedna dziewczyna powiedziała innej, że się w kimś zakochała, ta rozgadała całej klasie... ale najśmieszniejsze było to, że sam zainteresowany o tym nie wiedział... albo udawał, że nie ma o tym pojęcia. Nie o tym miałam. Ja się Tobie nie dziwię, że chcesz, aby prawie nikt o tym nie wiedział. Jest to Twoja sprawa i chyba lepiej nie mieć rozgłosu, bo gdy chłopak się dowie może się speszyć, a jeżeli ktoś dowie się z jego towarzystwa, to mogą go specjalnie denerwować albo nawet Ciebie.
  Czy masz się wypierać tego? Uważam, że nie. Wiem, że jest trudno powiedzieć, że ktoś się Tobie podoba, ale... zastanów się. Niespodziewanie, gdzieś ten chłopak znajdzie się koło Ciebie, a Ty właśnie wypierasz się zauroczenia w nim, jakbyś się poczuła, będąc na jego miejscu? Nawet, jeżeli dowiedziałabyś się o tym później? Nie było by miło. Rozumiem, że to sprawa wstydliwa, ale nie wstydź się swoich uczuć im wcześniej to zrozumiesz tym lepiej ;). Dlatego, kiedy pytają Cię o to, powiedz, że to Twoja sprawa, nie chcesz rozgłosu, one o wszystkim Ci nie mówią, chcesz mieć trochę prywatności. Troszkę ryzykowne jest powiedzenie, że nie masz do nich tyle zaufania, bo niektórzy mogą się o to obrazić. Wypierać się nie masz, co, bo jak sama mówisz, rumienisz się na wzmiankę o tym, więc to trochę nieszczere ;). Jeszcze inną odpowiedzią jest, to że możesz powiedzieć:"Tak, zauroczyłam się. Na każdego czasem przychodzi czas, na mnie akurat teraz". Z własnego doświadczenia wiem, że takie przyznanie się często odbiera radość innym z zawstydzania Cię tym faktem, bo się tego nie wypierasz. Pamiętam jak przyjaciel powiedział mi kiedyś, że się zakochał w jakiejś dziewczynie. Byłam jeszcze mała i głupia (OK, mała wciąż jestem :P), a ta dziewczyna była naszą wspólną koleżanką, ustawiłam chyba opis na GG, coś informującego, że mój przyjaciel i ta dziewczyna zakochana para, czy coś takiego. W każdym razie nie minęło wiele czasu, a oni byli razem. Mam trochę wrażenie, że sam nie chciał, aby to zauważyła, dlatego powiedział jej o wszystkim zanim weszła na GG, co można uznać za pewnego rodzaju motywacje ;p. Może rada trochę w nie moim temacie, ale jeżeli możesz, chcesz to wyznaj uczucia temu chłopakowi, zanim dowie się od kogoś innego, a Ty nie będziesz żałować, że straciłaś szansę na poznanie go ;). Oczywiście nie rób tego od razu, najpierw trzeba go trochę poznać, a po rady udać się do koleżanki lub poczytać w odpowiednim dziale na tym blogu. Wracając jeszcze do pierwotnej odpowiedzi, to daj im trochę czasu na zapomnienie, możesz nawet specjalnie zmieniać temat, kiedy o to pytają. Najlepiej, gdyby pochwyciły jakąś nową nowinkę, a to czasem niestety nie zależy od nas.

Pozdrawiam, Olka
 

poniedziałek, 14 października 2013

Jak wzbudzić jego zainteresowanie?

Droga załogo.
Pisałam do was już nie raz, przeglądałam wasze wpisy, ale to chyba tym razem mi nie wystarcza. Więc przejdę do tematu. Właśnie zaczęłam drugą klasę LO, ale czuje się bardzo dojrzała, wręcz stara jak na mój wiek. Dlatego między innymi nie interesuje mnie "chodzenie" z chłopakiem po bułki do sklepu, tylko prawdziwy, dojrzalszy związek. Ostatniego chłopaka miałam w II gimnazjum, ale nawet się nie całowaliśmy, więc nie nazwałabym tego związkiem. W tamtym roku spodobał mi się jeden chłopak - W. Wiedziałam, że nic z tego nie będzie, więc sobie odpuściłam. I zrobiłam dobrze, bo na początku tego roku okazał się być bucem. Pewnie zastanawiacie się po co o nim piszę, skoro sobie odpuściłam? Z prostego powodu, dzięki temu zaczęłam pokładać swoją sympatię w innym - B. Tutaj wykorzystam informację o sobie z góry - jestem dość "stara" jak na swój wiek, mój problem nie polega więc na tym, w jaki sposób zagadać do niego czy przełamać się. Nasze rozmowy są raczej na porządku dziennym, zawsze jak się widzimy zamienimy kilka słów. To nie było trudne, obracamy się w podobnych kręgach. No i dochodzi kolejny mój problem. Mimo że potrafię z nim porozmawiać, nie sądzę żebym umiała jakoś zainteresować go swoją osobą. On gra w zespole, ja jestem dość stonowaną osobą, zwykle zdominowaną przez inne, barwniejsze koleżanki. Nie wyróżniam się ani wyglądem, tzn trochę tak, ale to dlatego że jestem ruda. Ale nie staram się stroić, czy malować. Stawiam na wygodę i naturalność. Jednak nie chciałabym nie próbować, bo znowu będę żałować. Co mam zrobić?
~ Dojrzała



Droga Dojrzała,
Po pierwsze to napiszę ci, że jeśli już wpadło ci do głowy, żeby jakoś zmieniać coś w sobie ze względu na tego chłopaka, to z góry mówię, że to bez sensu. Pamiętaj, że on ma się tobą zainteresować taką, jaka jesteś, a nie udawaną wersją ciebie. Teraz najwyraźniej jesteście po prostu znajomymi, to dobrze, bo znaczy, że mamy już dobre podstawy, żeby móc zacząć działać. Piszesz, że zamieniacie ze sobą kilka słów, gdy się widzicie, a czy zdarzyło wam się spędzić chociaż chwilę we dwoje? Jeśli nie, to spróbuj doprowadzić do takiej sytuacji. Gdy w pobliżu nie będzie żadnej z twoich koleżanek, nie będzie cię miał kto dominować. Wtedy chłopak będzie mógł skupić swoją uwagę tylko na tobie. Spróbuj zaproponować mu jakieś spotkanie. Może to być spotkanie w jakimś konkretnym celu np. chcesz, żeby ci pomógł z jakiegoś przedmiotu lub pomógł ci coś zrobić w domu, czego sama nie umiesz. Ale możesz też po prostu zaprosić go np. na spacer pod pretekstem dokończenia jakiejś ciekawej rozmowy, którą zaczęliście prowadzić. Chyba nie muszę ci mówić o równouprawnieniu i przypominać, że sama możesz wykonać taki gest, a nie czekać w nieskończoność, aż on spróbuje. Poza tym jeśli masz jego numer telefonu, to możesz czasami pod byle pretekstem coś do niego napisać, wtedy przypomnisz mu o swojej osobie i masz gwarancję, że chociaż przez chwile o tobie pomyśli. Jedna chwila tutaj, jedna chwila tam i w końcu może się okazać, że tego myślenia będzie całkiem sporo. Dodatkowo możesz go spróbować jakoś zaskoczyć. Przykładowo jeśli rzadko ubierasz sukienki czy spódnice, to któregoś dnia ubierz się wyjątkowo i dopilnuj, żeby on to zauważył. To sprawi, że coś w twoim wyglądzie będzie mu się nie zgadzało, więc będzie się zastanawiał co i w ten sposób znów będzie o tobie myślał. No i na koniec powiem oczywiście, żebyś jak najczęściej z nim rozmawiała. Okaż zainteresowanie tym co robi i w ogóle tym, co z nim związane, ale nie zapominaj powiedzieć też czegoś o sobie. Czasami możesz wprowadzać elementy flirtu, czyli patrzenie mu w oczy, niby przypadkowe dotknięcia go itd. Zainteresowanie wzbudzisz również, jak będziesz odrobinę tajemnicza, dlatego na niektóre pytania nie odpowiadaj od razu jasno, tylko powiedz, że odpowiedz jak coś zrobi lub jak cię lepiej pozna to się dowie albo coś w tym stylu. I to chyba tyle, ile mogę wymyślić. ;)
Powodzenia,
Cocalotte.

poniedziałek, 7 października 2013

Nie chcę mu robić nadziei.

Witajcie :) Zdecydowałam się napisać do Was po raz pierwszy, więc jeśli zrobiłam jakiś błąd w zadaniu pytania to najmocniej przepraszam!
Więc może przejdę do sedna...
Spodobałam się chłopakowi z równoległej klasy. To naprawdę miły chłopak, świetny kumpel, ale nigdy nie myślałam o nas jak o "parze". Jednakże on chyba jednak ma nadzieje na coś więcej. Ciągle chce, żebym szła z moją przyjaciółką, z nim i z jego kumplami na pizzę, często na mnie patrzy, uśmiecha się... Widzę, jak na mnie patrzy, ale udaję ślepą, bo nie chcę, żeby pomyślał, że jakiekolwiek szanse są. Jeśli tylko wracamy z jakiegoś ogniska, z pizzerii, czy skądkolwiek to on zawsze chce mnie odprowadzać, a znajomi chcą zrobić mi na złość i zostawiają mnie z nim samego, chociaż doskonale wiedzą, że wolę kogoś zupełnie innego (i to już od trzech lat, ale to osobna historia i myślę, że napiszę o niej w osobnym pytaniu).
Tak więc, co zrobić, żeby nie robił sobie nadziei? Zachowywałam się w stosunku do niego, jak do każdego innego kolegi. Starałam się przynajmniej. Był taki czas, kiedy bardzo go lubiłam i czułam się jego dobrą koleżanką i możliwe, że to przez to... Jestem pewna, że nie chcę z nim być, bo wolę kogoś innego i wydaje mi się, że teraz moje uczucie jest odwzajemnione. Proszę o pomoc! Nie chcę, żeby znowu były plotki na mój i jego temat. Pomóżcie, źle się czuję, wiedząc, że jemu na mnie zależy, a ja nic do niego nie czuję.

- Michalina



Droga Michalino,
Niestety czasami zdarzają się nieodwzajemnione miłości i w takich przypadkach należy spokojnie wszystko wyjaśnić. Jeśli nic nie zrobisz, to nie tylko ty będziesz się źle czuła, ale on również, ponieważ będzie miał nadzieję na coś więcej. Moim zdaniem najlepszym rozwiązaniem byłaby po prostu szczera rozmowa z tym chłopakiem. Musisz mu wyjaśnić, że nie jesteś nim zainteresowana, ale zrób to na tyle delikatnie, żeby go nie urazić. Pisałaś, że masz możliwość porozmawiania z nim na osobności, więc z tym nie będzie problemu. Zacznij delikatnie, że wiesz, że on cię może lubić nieco bardziej, ale niestety nic z tego nie będzie. Powiedz mu, że bardzo go lubisz, ale tylko jako kolegę. Taka rozmowa raczej nie będzie miła, ostrzegam cię od razu. Chłopak może cię później unikać, ponieważ zwyczajnie będzie się czuł niezręcznie w twoim towarzystwie. Przez pewien czas po tej rozmowie nie rozmawiaj z nim i nie narzucaj mu swojego towarzystwa. On będzie potrzebował chwili, żeby zrozumieć, że nie może liczyć na nic więcej i będzie potrzebować czasu, żeby się po tym otrząsnąć. Bądź tolerancyjna, zachowuj się w stosunku do niego miło, ale tylko tyle. Może kiedyś jeszcze będzie z tobą normalnie rozmawiał, ale poczekaj, aż zobaczysz, że już jakoś przyjął twoją odmowę. To jest metoda, którą najbardziej ci doradzam, ale jeśli z jakiegoś powodu boisz się takiej rozmowy i wolałabyś jej uniknąć, to możesz próbować okrężną drogą. Postaraj się nie przebywać z nim tak dużo jak wcześniej, możesz trochę go unikać. Powinien zrozumieć i też odrobinę się odsunąć, ale nie jest pewne, że tak zrobi. Ewentualnie możesz postarać się, żeby się dowiedział, że podoba ci się ktoś inny, tylko wtedy istnieje niebezpieczeństwo, że tamten też się dowie. Możesz również powiedzieć wszystko jednej koleżance, której najbardziej ufasz i poprosić ją, żeby nie dopuszczała do sytuacji, że będziesz sama z tym chłopakiem, innymi słowy, żeby ciągle była obok ciebie. Jeśli wszyscy znajomi zostawią was samych, to niech ona po byle pretekstem zostanie. To utrudni chłopakowi jakiekolwiek próby działania i możliwe, że sprawi, że wasze spotkanie zakończy się szybciej, bo on będzie się czuł niezręcznie w towarzystwie dwóch dziewczyn, podczas gdy chciałby być tylko z jedną z nich.
To już chyba tyle ode mnie, zostaje mi tylko życzyć ci powodzenia ;),
Cocalotte.

niedziela, 6 października 2013

Dolegliwości miesiączkowe

Hej Lullaby. Mam pewne pytanie. Otóż czy jest jakiś sposób aby uniknąć bólu brzucha podczas miesiączki? Czasem boli mnie bardzo mocno i boję się, że zacznie mnie tak boleć w szkole, bo już raz tak miałam i musiałam pójść do domu. I czy można uniknąć tego, żeby nie było mi słabo? Może jakieś herbaty rano by coś pomogły, a może powinnam brać jakieś tabletki do szkoły? Dodam jeszcze, że od początku wakacji mam okres co 2 tygodnie, to zaczyna robić się denerwujące i zaczynam się martwić... Za pomoc z góry bardzo Ci dziękuję.
Pozdrawiam, Zmartwiona. ;)


Witaj Zmartwiona.

Na niektóre bóle miesiączkowe można znaleźć łatwy sposób, na inne trzeba więcej wysiłku.
Najłatwiejszym sposobem jest tabletka przeciwbólowa i/lub rozkurczowa. Najbardziej znana jest No-spa i chyba najbardziej będę przy niej obstawać. Jest bezpieczna, więc jak nie pomoże to przynajmniej nie zaszkodzi. Ogólnie ból maskują leki z ibuprofenem, których na rynku jest cała masa. Od Apapów, Ibuprofenów po silne leki na receptę.

Nie zawsze jednak tabletka pomaga. Pomocą służą wówczas zioła, a w szczególności mięta. Jest w 100% bezpieczna i jak to zioła - nie uzależnia. Nie powoduje dolegliwości ubocznych. Warto mieć ją gdzieś pod ręką.

Możesz spróbować działać zewnętrznie - ciepłe kompresy i kąpiele połączone z olejkami eterycznymi pomagają w bólu, jednak w tym przypadku zalecałabym działać ostrożnie.

W czasie miesiączki większość dziewczyn (w tym ja) woli zostać w łóżku, nie przemęczać się i w ogóle, przebrnąć przez to jakoś spokojnie. Można jednak spróbować nieco inaczej, czyli zacząć się ruszać. Nie wskazane są żadne ćwiczenia wymagające pobudzenia mięśni brzucha, ani wykonywane w pozycji odwróconej (np. świeca). Ćwiczenia powinny być w miarę lekkie, rozluźniające. Ćwiczenia spotykane w jodze są najlepsze, aby się rozluźnić i wyciszyć.

Jednak czasami przyczyny bolesnej miesiączki wymagają interwencji lekarza.

1. Zakrzepy - uniemożliwiają swobodny przepływ krwi.

2. Zespół policystycznych jajników - objawy: skąpe i rzadkie miesiączki, zbyt duży poziom męskich hormonów. W celu rozpoznania jest przeprowadzane badanie USG, a leczenie polega na przyjmowaniu tabletek hormonalnych
.
3. Testosteron - czyli zbyt wysoki poziom męskich hormonów. Diagnozuje się poprzez badanie krwi (jeżeli poziom jest za wysoki zazwyczaj przeprowadza się badanie krwi na poziom "żeńskich" hormonów). Leczy się również tabletkami hormonalnymi.

4. Nadżerka - więcej tutaj.

Wspomniałaś, że miesiączka występuje zbyt często, dlatego radzę Ci zgłosić się do lekarza pierwszego kontaktu lub ginekologa. Cykl powinien mieć 24-26 dni, lekarz pomoże Ci go wyrównać i jeżeli przyczyny bolesnej miesiączki są jednymi w tych wymienionych powyżej, w porę zaradzi.

Pozdrawiam,
Lullaby.

sobota, 5 października 2013

KK: Połączenie

Tytuł oryginalny: The Call
Czas trwania: 1 gdz. 34 min.
Reżyseria: Brad Anderson
Scenariusz: Richard D'Ovidio
Gatunek: Thriller

Opis: Jordan Tuner (Halle Berry) jest operatorką linii alarmowej 911. Kobieta jest przyzwyczajona do dramatycznych zgłoszeń i kryzysowych sytuacji, jednak to połączenie przebija wszystko, z czym miała do tej pory do czynienia. Śmiertelnie przerażona nastolatka usiłuje schronić się przed psychopatą, który właśnie włamał się do jej domu. Połączenie przerywa się, a kiedy Jordan oddzwania do dziewczyny, dźwięk dzwonka pozwala napastnikowi zlokalizować ofiarę… Kilka miesięcy później inna nastolatka (Abigail Breslin) wykonuje dramatyczne połączenie na linię 911. Jest uwięziona w bagażniku porywacza, który wywozi ją w nieznane. Tym razem Jordan nie może pozwolić sobie na błąd…

Moim zdaniem: Jest to opowieść o wyrzutach sumienia i wspomnieniach. To one nakręcają całą akcję. Jak wiele jest gotowy zrobić człowiek by pozbyć się koszmarów i uspokoić swoje myśli? W tym filmie znajdziemy odpowiedź na te pytania ukazaną w dość drastyczny, jednak przemawiający do widza sposób.

Za największy plus filmu uznać można postać stworzoną przez Halle Berry. Choć przez większość filmu obserwujemy jej pracę za biurkiem nie nudzi nas ona, a raczej zastanawia.Odczuwamy jej emocje oraz rozumiemy determinację z jaką podeszła do tego konkretnego zgłoszenia. Gra pozostałych aktorów też jest niezła. Zrobili oni z filmu prawdziwą historię, realną i nie nazbyt wyreżyserowaną. Taka też jest fabuła. Dość łatwo nam uwierzyć, iż wydarzenia te mogły się kiedyś rozegrać, a może nawet rozgrywają gdzieś na świecie w tej oto chwili. Nie mamy tutaj żadnych wielkich spisków czy młodych kobiet, które nagle stają się super agentkami walczącymi ze swoim przeciwnikiem (nie ma też przystojnego detektywa, a szkoda ;) ). Postacie to przeciętni ludzie znajdujący się w sytuacji, która wymaga od nich nieprzeciętnych zachować, jednak takich, którym są w stanie podołać. Nie robią nic co wydaje nam się nie na ich siły i możliwości.

Rzeczą, która najbardziej zastanowiła mnie w tym filmie było to, iż po obejrzeniu powiedziałabym, że trwał więcej niż półtorej godziny. Można by więc rzec, że mi się dłużył, jednak w tym wypadku działało to na jego korzyść. Nie nudziłam się, a raczej chciałam by trwał jeszcze dłużej. Bardzo spodobało mi się uczucie napięcia, które towarzyszyło oglądaniu całego filmu. Niestety troszkę rozczarowało mnie zakończenie, które odebrało mu cząstkę realizmu, to ono jest w całości najsłabszym punktem. Jednak nie na tyle złym by zepsuć całą opinię o filmie i wrażenie jakie na mnie zrobił.

Ocena: 7/10
Podpowiedź: Dobry film na spotkanie z chłopakiem. Coś zarówno dla niej i dla niego.

Zachęcam do obejrzenia,
Nieuchwytna

PS: O czym byście chciały przeczytać następnym razem?
Proponuję podawać gatunki oraz czy ma to być film czy książka.

piątek, 4 października 2013

Nie taki ginekolog straszny...

Cześć dziewczyny,
dziś mam dla was notkę dość mocno odbiegającą od mojego działu. Wiem, że była już kiedyś pisane na ten temat (tutaj i tutaj), jednak przeczytałam ją i po swoim ostatnim przeżyciu chciałabym dodać parę rzeczy od siebie, które mam nadzieję, że wam pomogą. Wszystko co napiszę będzie się opierać na moim doświadczeniu, więc nie będą to suche dane. Możecie być pewne, że to przetestowałam i wam nie zmyślam.

1. Kiedy wybrać się do ginekologa?
Myślę, że pierwsza wizyta powinna mieć miejsce wtedy gdy zaczniecie się zastanawiać 'Czy to już czas?', 'Czy powinnam tam pójść?'. Jeśli sobie zadajecie te pytania to znaczy, że jesteście dość świadome swojej kobiecości i tego, że należy o nią dbać, by przeżyć tę wizytę. Poza tym to pytanie będzie do was wracać i często powodować stres, a jak na moje szkoda nerwów. Lepiej od razu mieć to za sobą. Do lekarza należy udać się również, jeśli zauważycie coś niepokojącego, co ma związek z waszymi miejscami intymnymi.

2. Czy mówić mamie?
Dla mnie wielkim problemem było samo powiedzenie mamie, iż chciałabym się udać do takiego lekarza. Kosztowało mnie to sporo nerwów. Rozważałam nawet pójście bez jej wiedzy. Myślę jednak, że warto poinformować mamę, iż chciałybyśmy się udać do takiego lekarza. Jeśli boicie się, iż pomyśli od razu, że współżyjecie lub macie taki zamiar to wytłumaczcie jej co was niepokoi, jest to również dobry sposób jeśli boicie się wypowiedzieć samo słowo 'ginekolog'. Czasem po wyjawieniu objawów rodzicielce, może się okazać, iż wizyta u lekarza wcale nie będzie potrzebna, gdyż to może być coś co sama przechodziła i co nie jest trudne do zwalczenia. 
Pamiętajcie również, że pierwsza wizyta jest wydarzeniem nie tylko dla was, ale dla mamy również. To kolejny krok, który świadczy o tym, iż jej mała córeczka stała się kobietą. Dlatego ona pewnie wolałaby wiedzieć choćby po to by móc być przy was w tak ważnym momencie. To jednak nie znaczy, że będzie wchodzić z wami do gabinetu, spokojnie :).

3. Jakiego wybrać lekarza?
U mnie zadecydowała mama. Nie zawiodłam się na jej wyborze. Może warto, więc jej zaufać jeśli poleci wam jakiegoś lekarza lub nawet ją poprosić by to zrobiła. Zwróćcie uwagę, że nasze mamy mają już za sobą zapewne nie jedną wizytę u takiego lekarza i pewne porównanie. Wiedzą, który jest delikatny, a który najmilszy. Możecie również podpytać koleżanek, jednak wiem, że ta rada jest dość ciężka gdyż zazwyczaj wstydzimy się takich tematów. Jednak jeśli, któraś z przyjaciółek była już u ginekologa i jesteś z nią na tyle blisko by o tym porozmawiać, to może warto spotkać się na ploteczki. Odstresuje cię to troszeczkę.

4. Przed wizytą.
To jeszcze nie czas na to by opisywać jak dokładnie przygotować się do wizyty. Najpierw trzeba do niej dotrwać. Jednak kiedy znamy już dokładną godzinę stres narasta. Czujemy jak zbliża się do nas to dziwne wydarzenie, którego zapewne wolałybyśmy uniknąć. Dlatego spróbujcie urządzić sobie odprężające spa lub seans filmowy. Dobrym pomysłem jest też popołudnie spędzone z przyjaciółkami. Ważne aby to co postanowicie robić było interesujące i odciągnęło wasze myśli od nadchodzącej wizyty.
Nigdy nie czytaj w internecie opinii o wizytach u ginekologa. Niektóre z nich potrafią naprawdę przestraszyć, a zapewne są wyssane z palca. Jeśli już koniecznie musisz przeszukać internet to czytaj tylko artykuły. Żadnych wypowiedzi na forach.

5. Przygotowania.
Jest kilka rzeczy, o których warto pamiętać przygotowując się do takiej wizyty. Pierwsza z nich dotyczy mojej działki czyli ubrań. Najpewniej będziesz się czuła w 2 częściowej stylizacji ze spódniczką. Nie będziesz bowiem musiała zostawać całkiem naga od pasa w dół. Wystarczy później tylko podwinąć kiecę i gotowe. Natomiast do badania piersi opuścisz ją w dół. Dzięki temu unikniesz sytuacji stania przed lekarzem w stroju Ewy. Druga rzecz, o którą warto zadbać to nasza higiena. Jeśli nie będziesz miała okazji umyć się porządnie przed wizytą to weź ze sobą chusteczki do higieny intymnej, trochę cię odświeżą i poprawią komfort. Ostatnią rzeczą jest zanotowanie lub ułożenie sobie w główce wszystkiego co chcesz powiedzieć lub o co zapytać. Pod wpływem stresu może być Ci bowiem trudno pamiętać o wszystkim. Przypomnij sobie również istotne rzeczy dotyczące Twojej miesiączki jak regularność cyklu i data ostatniego krwawienia.

6. Wywiad
Do gabinetu możecie wejść same lub z kimś. Może być również tak, iż będzie on obecny tylko przez część którą same wybierzecie. Tak jest w większości gabinetów. Na początek wizyty odbywa się rozmowa z lekarzem. Mówisz wtedy po co przyszłaś. Nie stresuj się za bardzo. Wszystkie dane, o które pyta lekarz są mu potrzebne i traktuje je tak jak ty większość definicji na sprawdzian. Kiedy skończy Cię badać zapomni o nich.
 Jeśli boisz się lub wstydzisz powiedzieć o czymś to nie musisz, jednak pamiętaj, iż dla lekarza najważniejsze jest Twoje dobro, on nie pisze książki, nikt nie dowie się o tym co mu powiedziałaś.

7. Badanie
Strasznie bałam się tej części. Po tym co czytałam w internecie jawiło mi się ono jako masa wstydu i
dyskomfortu. Nic bardziej mylnego. Pani doktor była naprawdę delikatna. Właściwie nawet byłam zdziwiona, że to już po wszystkim. Trwało to tylko moment. Jeśli chodzi o wstyd to też go właściwie nie czułam. Najgorsze było samo rozebranie. Później było już dobrze. Trzeba tylko nie myśleć o tym, ze ktoś siedzi miedzy Twoimi nogami i widzi wszystko co zazwyczaj ukrywasz. Skup się raczej na tym co mówi lekarz na temat Twojego zdrowia. Możesz też go poprosić by mówił co robi lub wręcz przeciwnie, by rozmawiał z Tobą o innych rzeczach. Zależy co sprawi, że będziesz się czuła pewniej. Mi na przykład bardzo pasowało to, iż ginekolog mówiła mi o rzeczach dotyczących mojego zdrowia, ale nie o tym co dokładnie mi robi. Zobaczysz, chwila i będzie po wszystkim. Koniec stresu.

Widzicie, to wcale nie jest takie straszne. Na koniec parę prywatnych faktów, które być może pomogą wam się rozluźnić.

  • Byłam tak zestresowana, że nie mogłam spać przez 2 noce. Teraz żałuję tych snów, które straciłam z tego powodu.
  • Nadal to dentysta jest na pierwszym miejscu listy moich najmniej ulubionych czynności medycznych. 2 zajmuje pobieranie krwi.
  • Ubranie się w fajne ciuchy sprawiło, że czułam się pewniej i doroślej. Może wam też to pomoże.
  • Teraz czuję się dumna z siebie, że dałam radę i jest mi o wiele lepiej niż z myślą 'Kiedyś mnie to czeka'.
  • Żałuję, że czytałam w internecie różne rzeczy na ten temat. One tylko potęgowały mój stres, a przydatne rzeczy, których się dowiedziałam można wymienić na palcach jednej ręki.
I to już koniec dziewczyny. Trzymam za was kciuki, jeśli czeka was to w najbliższym czasie. Jednak pamiętajcie:

NIE TAKI GINEKOLOG STRASZNY JAK SIĘ WYDAJE :D


Całuję,
Nieuchwytna

czwartek, 3 października 2013

Szkoły średnie.

Witam, nie wiem do jakiej kategorii zaliczyć to pytanie, także pisze tu :) Jestem w 3 klasie gim i czeka mnie wybór szkoły ponad gimnazjalnej... Kiedy myślę o szkołach dostaję chwilowej depresji... Kocham podróże, zwiedzanie poznawanie nowych kultur itp. ale nie wiem co mogłabym robić ... Myślałam nad liceum bo wiem, ze na studia pójdę na pewno i nie chcę mieć roku w plecy :)
Mogłybyście napisać notkę o szkołach ponad gimnazjalnych ?
Victoria.

Droga Victorio!
Wybór szkoły ponadgimnazjalnej nie jest łatwym wyborem. To nasze pierwsze, można powiedzieć
samodzielne kroki stawiane w życiu. Postaram się pomóc Ci ogarnąć jakoś ten temat szkół średnich.

Po pierwsze - placówka!

Technikum - 4 lata. Przedmioty związane z wybranym profilem i zawodem. Zdobywasz konkretny zawód (kierunek). Szkoła kończy się maturą. Można po tej szkole pójść na studia lub zacząć praktykę zawodową. Szkoła dla osób wiedzących czego chcą od życia, posiadają konkretnie obrany kierunek zawodowy.

Liceum - 3 lata. Po nowej podstawie wygląda to mniej więcej tak: rok kontynuacji przedmiotów, reszta to skupienie na rozszerzonych przedmiotach + blok tematyczny uzupełniający. Np. rozszerzenie humanistyczne ma blok tematyczny o nazwie przyroda zamiast lekcji: biologia, chemia, fizyka i geografia. Szkoła kończy się maturą. Zalecane udanie się na studia - z samą maturą ciężko znaleźć zawód. Szkoła dla osób wahająch się co do kroków stawianych w przyszłości.

Po drugie - kierunki!

Kilka zasad:
- kierunek pokrywa się z Twoimi zainteresowaniami i pasjami,
- pokrywa się on z wymaganiami wybranego przez Ciebie zawodu,
- dajesz sobie w nim radę!

W LO wybiera się około 3-4 przedmiotów, które kontynuujesz i ważne jest byś je lubiła i potrafiła się w nich obracać gdyż na rozszerzeniu liczba godzin waha się pomiędzy 5-8 tygodniowo - to naprawdę wiele!
To samo tyczy się technik, w tym wypadku praca tu i tu.


Po trzecie - przyszłość!

Nie wiemy co będzie się działo za kilka lat, możemy to tylko planować. Dlatego jeżeli skończymy technikum mamy już konkretny zawód, a w razie czego i asa w rękawie gdyż możemy udać się na studia! W przypadku wyboru LO nieco ciężej jest znaleźć zawód z samą maturą.

Po czwarte - odległość, miejsce itd!

Ważna w wyborze szkoły jest tez odległość i miejsce gdzie ona jest. Przy technikach często jest internat, co ułatwia nieco sprawę, gdy znajduje się on nieco dalej od domu. Jeżeli w swojej okolicy masz wielki wybór - jesteś szczęściarą, jeżeli nie * wybierz najlepsze to co masz!

Po piąte - reszta!

- Dobrze zdany egzamin gimnazjalny otwiera wiele drzwi! Łatwiej jest znaleźć szkołe, gdyż wszędzie Cię chcą z takimi wynikami!
- Określ mniej więcej kierunek w jakim chcesz się obracać - nie pójdziesz na profil humanistyczny jeżeli nie myślisz nic o dziennikarstwie, historii, prawie itd.
- Kochasz podróże i nowe kultury - zawsze możesz zgłosić się do wymiany pomiędzy uczniami (niektóre szkoły organizują już wymiany w szkole średniej, a nie tylko na studiach!)
- A może znasz dobrze jakiś język i masz możliwość nauki za granicą!?



Rozluźnij się, zrób za i przeciw, punkt po punkcie a zapewne dokonasz odpowiedniego dla siebie wyboru!
Pozdrawiam,
Miosza.

Fotogeniczność.

Hej, nie do końca jestem pewna, gdzie powinnam umieścić to pytanie, ale "zrób to sama", to dział zajmujący się również fotografią więc..
Jest taka sprawa. Od dłuższego czasu zauważam to, że jestem totalnie niefotogeniczna. Na zdjęciach zawsze wychodzę albo gruba, albo 'stara' albo tak, jakbym była cóż.. niedorozwinięta -.- Jak na to poradzić? Jesteś w stanie mi pomóc?
Pozdrawiam
Peggy

 Droga Peggy!
Nie fotogeniczność to nie koniec świata i naprawdę, wystarczy kilka tricków i łatwo jest pozbyć się tej "dolegliwości"  Notka nie będzie bardzo obszerna, jednak mam nadzieję poda Ci rozwiązanie.

Po pierwsze - nie garb się, wtedy będziesz miała ładną postawę na zdjęciu. Dodatkowo wysuń głowę - unikniesz powstania drugiego podbródka. Staraj się nie mrugać w czasie zdjęcia. Jeżeli jesteś cała
fotografowana możesz wciągnąć brzuch, jeżeli nie czujesz się komfortowo. Nie podnoś rąk do góry - unikniesz wstydu, jeżeli Twój antyprespirant zawiedzie. Nie polecam robienia zdjęć z dołu lub z góry.

Możesz stanąć przed lustrem i poćwiczyć różnego rodzaju uśmiechy lub pozy. Sama zrób sesję zdjęciową i zobacz, która pozycja Cię zadowala. Miej przygotowany uśmiech lub minę firmową nr 5 i w razie szybkich zdjęć przywołaj ją.

Zbyt duży makijaż, lampa błyskowa, słaba jakość, zdjęcie z zaskoczenia - to wszystko również negatywnie wpływa na ostateczną wersję zdjęcia.

Po za tym, nie ma osób nie fotogenicznych - czasami wiele też zależy od fotografa. Pooglądaj sesję zdjęciowe różnych osób, popatrz jak się ustawiają, zainspiruj się i uwierz w siebie!

Specjalnie zrób śmieszną minę - wtedy nawet jeżeli wyjdzie głupio to wyjdzie - taki był zamiar.

Jeżeli już zdjęcie wyszło i nadal nie jesteś zadowolona z efektu - nie załamuj się. Może to jest właśnie Twój urok, że na zdjęciach masz zabawne miny?! - żartuj z tego!

Mam tutaj zdjęcie, które ma przedstawić Ci pewne porównanie: (Google)



Mam nadzieję, że nieco Cię naprowadziłam tą krótką notką. Wystarczy wiara w siebie i parę tricków!
Pozdrawiam,
Miosza

wtorek, 1 października 2013

Przyjaźń we trójkę; jak odnowić kontakt z jedną z nich?

Witajcie!
W sumie nie wiem dlaczego tu piszę, może chcę się wygadać, a może czyjejś porady no mniejsza o to. Chodzi o to, że po nie udanych wakacjach wszystko chwieje się na wszystkie strony i boję się, że za chwilę runie... Całe wakacje przesiedziałam w domu moje przyjaciółki P i M były na takiej tygodniowej kolonii. Poznały nowe koleżanki i tak dalej. Tak i mówię to szczerze, że jestem zazdrosna, no,ale cóż. Z P nigdy nie miałam dobrego kontaktu zawsze jakoś tak dziwnie było między nami tak sztywnie. Z M mogłyśmy pogadać o wszystkim , zawsze jakiś temat był. Z P zawsze gdy jesteśmy same wracamy do domu czy coś jest między nami taka cisza jak makiem zasiał. Ja próbuje jakoś zagadać coś nie wiem,a ono mhm. Tak to już jest, a jak widzę jak gada P z M to nie wiem zżera mnie zazdrość...Boję się, że zostanę sama... Zawsze twierdziłam , że we 3 nie można się przyjaźnić. Teraz P uważa za swoją przyjaciółkę M ,a ja M jako moją przyjaciółkę.. Razem nie mamy tematów... Dziewczyny razem gadają o kolonii o innych dziewczynach mi jest trochę przykro nie ukrywam. Teraz pytanie jak mam połączyć nasze więzi jak je odnowić z P nie chcę ją stracić.. ale coraz częściej ukrywa coś przede mną np. M powiedziała mi , że P ma chłopaka gdy P się o tym dowiedziała to od razu był krzyk na M, że mi powiedziała to przykre. Coraz częściej mnie '' wystawia'' A ja po prostu boję się zostać sama ;<Proszę o pomoc.
Emka ;*

 Droga Emko!
 Wydaje Ci się tylko, że nie można przyjaźnić się we trójkę, bo zdarza się, że nawet w więcej osób. Chociaż faktycznie w takiej grupce raczej każdy będzie miał jedną osobę, którą będzie tą "naj", gdzie mówi jej najwięcej lub po prostu jest pierwszą osobą, która się o tym dowiaduje. Tak pewnie teraz P traktuje M. Od czego to zależy? Od wielu rzeczy: może zna ją dłużej, a może lepiej jej się rozmawia z M lub ma większe zaufanie do niej. To normalne, że jeżeli gdzieś były razem, to chcą powspominać, ale możesz się dołączyć do tematu, pytając jak było i tak dalej. Jak możesz odnowić kontakt z P, pogłębić go... Według mnie wspólne spotkania potrafią zacieśniać więź, jakaś przygoda lub może wypad do kina, a może oglądanie filmów razem w domu? Gdy jesteście we trójkę, postaraj się rozmawiać, jak najwięcej z P, oczywiście nie olewając przy tym M. Mówisz, że Cię olewa, wystawia... Możesz powiedzieć o wszystkim M, uzgodnić jakieś spotkanie we trójkę, ale na nie ma przyjść tylko P wraz z Tobą, M musi znaleźć sobie jakąś wymówkę w ostatniej chwili, wtedy P zostanie z Tobą. Miejmy nadzieję, że się nie wycofa, w końcu też razem wracacie ze szkoły, więc nie powinna. Możesz zapytać ją o zdanie na temat filmów, jeżeli nie wiesz jakiej muzyki słucha, to spróbuj ją o to wypytać. Może macie jakieś wspólne zainteresowania? To zawsze jakoś łączy ludzi. Kolejnym wyjściem jest np. po proszenie o pomoc P, w czymś w czym ona jest dobra, a Ty nie za bardzo. Może być to nawet jakiejś jej zainteresowanie, które nie wymaga jakiegoś wielkiego sprzętu do niego. Chyba, że to Ty możesz jej w czymś pomóc. Innym wyjściem jest zwierzanie się jej, ale na początku z jakichś małych drobnostek, może po prostu potrzebuje zachęty? Być może z M rozmawia o swoich tajemnicach, bo i ona się podzieliła? Co do tego, że czegoś Ci nie powiedziała, to może chodzi o to, że chciała, ale później lub po prostu nie lubi się dzielić informacjami z wszystkimi? Zastanów się czy jesteś osobą godną zaufania, czy ona może nie mieć obaw, że komuś to wygadasz? Inną opcją jest to, że możesz zostawić, to tak jak jest, nie starać się o zainteresowanie P, skoro ona widocznie tego nie chce. Mówisz, jednak, że chcesz odzyskać z nią dobry kontakt, więc chyba te rozwiązanie nie wchodzi w grę.
 Ostatecznym rozwiązaniem jest jeszcze rozmowa. Możesz się spytać, czemu P Cię olewa, dlaczego mówi M coś, czego Tobie nie. Wydaję mi się to jednak złą opcję, bo wątpię, że po tym sprawa się wyjaśni. Być może coś jej zrobiłaś, dlatego się tak zachowuje, jednak jeśli nie... to wyjdzie głupio, bo dziewczyna pewnie nie będzie wiedziała, co ma Ci powiedzieć.
Mogę odesłać Cię jeszcze tutaj

Pozdrawiam, Olka

Pozwala sobie na zbyt wiele

Witam całą załogę NBS!
Od razu przejdę do problemu. Chodzę do 2 klasy liceum. Jak mówią inni, jestem dość ładna [choć sama śmiem twierdzić zupełnie inaczej] i bardzo kontaktowa.
W klasie, przeważnie z każdym mam dobry kontakt. Wiadomo, z jednymi większy z innymi ciut mniej.
Niedawno do naszego grona dołączył nowy chłopak. Przyjaciel mojej dobrej koleżanki- Marcin. Marcin z moich obserwacji to osoba bardzo ciepła i serdeczna. Ma wiele przyjaciółek. Każdą na przywitanie przytula, więc to jest normalne zachowanie u Niego. Jednak zaczęła niepokoić mnie pewna rzecz. Po 1 widzę, że z każdym z naszej klasy normalnie rozmawia a ze mną nie. Zawsze zamieni tylko słowo i potem odchodzi. Zauważyłam jednak, że jak mnie przytula, to jego ręka wędruje na moje pośladki, na co ja automatycznie reaguje i się odsuwam, albo zatrzymuje jego rękę. Ostatnio nawet próbuje dotknąć mojego biustu. Zaczynam się trochę niepokoić. To naprawdę fajny, sympatyczny chłopak. Mimo to zwróciłam mu uwagę, żeby mnie w taki sposób nie dotykał, niestety- nie poskutkowało. Chciałabym, żeby rozmawiał ze mną tak jak z innymi, a nie szukał kontaktu fizycznego. Nie wiem naprawdę, co ma na myśli. Dodam, że nie zauważyłam, żeby zachowywał się w taki sam sposób wobec innych dziewczyn.


Kochany Anonimie (dziewczyny, błagam po raz kolejny, podpisujcie się!),
Ten chłopak pozwala sobie zdecydowanie na zbyt wiele, co zresztą sama zauważyłaś. Bardzo dobrze, że nie zgadzasz się na takie traktowanie, ale najwyraźniej zbyt delikatnie mu to pokazujesz. Ja osobiście nie cofnęłabym się nawet przed daniem takiemu facetowi po mordzie, przepraszam za dosadne stwierdzenie. To jednak wyjście już w ostateczności. Na razie możesz spróbować jeszcze raz z nim porozmawiać i wyraźnie powiedzieć, że znacie się jeszcze zbyt słabo, żeby mógł pozwolić sobie na dotykanie cię tam, gdzie tego sobie zdecydowanie nie życzysz. Jeśli nie poskutkuje, to może powinnaś po prostu przestać się z nim witać w ten sposób. Jak będzie się próbował do ciebie zbliżyć, żeby cię przytulić, to się odsuń, wtedy nie będzie miał nawet możliwości zawędrować dłonią gdzieś dalej.
Obawiam się, że wiem o co mu chodzi z tym zachowaniem, ale mam nadzieję, że się mylę, bo to raczej cię nie ucieszy. Prawdopodobnie chciałby cię zaciągnąć do łóżka. Ma w końcu 17 lat, a obecnie w tym wieku współżycie wydaje się już normalne. Choć ja, z moimi 17 latami, dalej mam na ten temat inne zdanie. Jeśli nie chcesz być "ofiarą" tego chłopaka, bo wydaje mi się, że jemu nie chodzi o dłuższą znajomość, ale tylko o seks, to powinnaś postarać się, żeby sobie odpuścił twoją osobę. A jeśli chcesz, żeby z tobą normalnie rozmawiał, to postaraj się sama do niego zagadywać, ale stojąc w pewnej odległości i unikając kontaktu cielesnego. Z czasem może przestanie zachowywać się w ten sposób i zacznie normalniej. Na razie jednak zachowaj dystans, ponieważ do niego musi dotrzeć, że nie jesteś łatwą dziewczyną. Dopiero gdy to sobie uświadomi, to będzie się zachowywać jak należy i może nawet będzie z tobą normalnie rozmawiać.
Mam nadzieję, że choć trochę ci pomogłam.
Pozdrawiam,
Cocalotte.
Szablon wykonała prudence. z Panda Graphics. Credits: x | x