piątek, 31 stycznia 2014

Nieznośne myśli

Witajcie!
Mam pewien problem o ile gdy rozmawiam swobodnie np. z koleżankami nie przeklinam jednak w myślach nie mogę się od tego odpędzić nigdy nie mówię na głos ale w myślach. To już mnie bardzo denerwuje, może poradzicie jak sobie pomóc ?
—  Landrynka



Droga Landrynko!
Jeśli mam być szczera, to nie mam pojęcia, skąd mogą brać się myśli, o których mi wspominasz. Może po prostu jesteś faktycznie inna, niż naprawdę to pokazujesz, a prawdziwa osobowość i sposób bycia dają o sobie znać poprzez właśnie komunikację myślową? Jeśli chcesz żyć z nimi w zgodzie i chcesz się ujawnić z tym – możesz się temu podporządkować i stać się zupełnie inną osobą, jeśli natomiast nie i pozostajesz przy swoim, sposób na to rozwiązanie jest jeden – powstrzymanie myśli. Zawsze, gdy w Twoim mózgu pojawią się niepożądane słowa, krzyknij w swojej głowie: nie myśl o tym! i po prostu zablokuj swój mózg na tą sprawę. Powtarzaj tą czynność za każdym razem, gdy pojawią się jakieś niewypowiedziane, niechciane słowa. Jeśli będziesz sumiennie je blokować, po jakimś czasie powinny ustąpić, a Twoja głowa będzie lżejsza o jeden ciężar.
Pozdrawiam,
Luna

środa, 29 stycznia 2014

Yiruma

Ode mnie dzisiaj coś o muzyce. ;)

Przyznaję szczerze, że kiedy po raz pierwszy słowo "Yiruma", to skojarzyło mi się to bardziej z marką instrumentów Yamaha, niż z człowiekiem. Lee Ru-Ma (Yiruma to tylko pseudonim) jest koreańskim kompozytorem i pianistą. Ciocia Wikipedia mówi nam, że "wielokrotnie występuje na koncertach z pełną widownią w Azji, Europie i Ameryce Północnej". Nie przeczę, że tak jest, ale gdy pytam znajomych, czy znają takiego artystę, zazwyczaj widzę twarze pełne zdziwienia i słyszę odpowiedź, że pierwsze słyszą. To właśnie dlatego postanowiłam przybliżyć chociaż wam, drogie czytelniczki, tą postać.
Lee zaczął grać na fortepianie, gdy miał 5 lat. W wieku 11 lat przeprowadził się do Londynu i to tam rozwijał swoje umiejętności. Uczęszczał do The Purcell School of Music (to znana szkoła muzyczna w Anglii). Swoją pierwszą płytę wydał w 2001 roku w wieku 23 lat, od tego czasu wydał już kilka innych płyt, a jego kompozycje stają się coraz popularniejsze. Mogłabym napisać więcej o samym człowieku, ale głównie chciałabym zaprezentować wam kilka utworów tego artysty, a zainteresowane osoby z łatwością znajdą o nim informacje.
Zacznę od utworów bardziej znanych, które z melodii zapewne kojarzycie, a skończę na utworach, które osobiście bardzo lubię, ale znane aż tak nie są.


Zainteresowałam? Podoba wam się taki rodzaj muzyki? A może już wcześniej znałyście tego artystę?
Cocalotte.

poniedziałek, 27 stycznia 2014

Nastolatka z dużym biustem

Dziś mam dla was notkę, która z pozoru jest taka jak wiele innych, jednak zawiera w sobie drobny szczegół. Pytanie zadała mi jedna z naszych autorek. Jak widać również my mamy pewne problemy i czasem potrzebujemy aby ktoś inny spojrzał na nie krytycznym okiem.

Mam duży biust. Miseczka D + więcej i pojawia się tu problem właśnie. 
Mam 17 lat i powinnam ubierać się jak nastolatka, tylko w wielu rzeczach wyglądam wulgarnie, bo mam większy biust, jest bardziej widoczny i nie wygląda to dobrze. Chciałabym zapytać o to jak się ubrać aby wyglądać jak nastolatka, pomimo kobiecych kształtów. Przejrzałam notki na blogu, ale może coś tutaj jeszcze mi poradzicie. 
Większość nastolatek wypina pupy na zdjęciach by wyglądać doroślej, a ja mam problem z ubraniem się jak nastolatka. Parodia czysta parodia.
Miosza

Nie będę pisać 'Droga Mioszu', ani nic podobnego, bo sądzę, że zabrzmiałoby to co najmniej dziwnie. Pominę, więc tę oficjalną część notki.

Jeśli chodzi o Twój problem to nie powiem, że doskonale Cię rozumiem, bo należę raczej do tych bardziej płaskich dziewczyn i wiedz, że troszkę Ci zazdroszczę. Z drugiej strony jednak, z obserwacji i pewnego 'doświadczenia' wiem, że masz rację i w pewnym momencie (za)duży biust zaczyna być przeszkodą. Nie znam się na zdrowiu, ale słyszałam, że przysparza on pewnych kłopotów z kręgosłupem. Jednak nie o tym miałam pisać. Jeśli chodzi o wygląd to zobaczysz, że da się go polubić, trzeba tylko podpisać pakt pokojowy.

Najważniejszą rzeczą jest na pewno odpowiednio dobrana bielizna. Jeśli sama potrafisz poradzić sobie z jej zakupem to wyśmienicie, jeśli nie to może choć raz warto wybrać się do profesjonalnego sklepu gdzie braffiterka pomoże dobrać biustonosz idealny dla Ciebie. Zawsze dobrze ułożone piersi będą wyglądały ładniej i mniej wulgarnie.

Czas na dekolt
Jest to ta część ubrania, na którą powinnaś zwracać największą uwagę. Najlepsze dla Ciebie będą dekolty typu łódeczka, klejnot lub kantar. Na wizytowe okazje możesz dorzucić również dekolt-V i iluzję. Zazwyczaj odpadają natomiast wszelkie topy bez ramiączek lub z cienkimi i mocno wycięte dekolty. Jeśli nie wiesz jak wygląda, która z wymienionych przeze mnie opcji to podejrzyj . Właśnie z tego obrazka korzystałam.

Na co dzień
Do szkoły lub na spotkanie z kumpelami najlepsze dla ciebie będą dość luźne ciuchy. Swetry i tuniki. Nie opinają one biustu przez co nie jest, aż tak wyeksponowany i zwraca na siebie mniejszą uwagę. Jeśli jednak wolisz przylegające ubrania to pamiętaj o tym jakie dekolty powinnaś wybierać. Dobrze aby bluzki były jednokolorowe lub w motyw składający się z bardzo drobnych elementów. Odradzałabym wszelkie guziczki,drobne falbanki i podobne dodatki w okolicach biustu, gdyż tylko zwrócą one na niego uwagę i optycznie powiększą.



Imprezowo
Jeśli chodzi o kreacje na wieczór to akurat jesteś wielką szczęściarą. Przecież chyba każda z nas marzy o tym by na imprezie ściągać uwagę płci przeciwnej. Najprostszym sposobem na to jest seksowny wygląd, a Twoje piersi mogą Ci w nim tylko pomóc. Przede wszystkim nie bój się obcisłych ubrań. Zwracaj jednak uwagę na to jak układają się w nich piersi, jeśli wydają Ci się wulgarne to odpuść sobie i tak nie poczujesz się dobrze tej sukience. Jeśli boisz się, że nie będziesz obiektywna dla bezpieczeństwa na zakupy najlepiej wziąć ze sobą przyjaciółkę, ona trafnie i szczerze oceni czy wyglądasz zmysłowo czy jednak to co masz na sobie nadaje się bardziej w inne miejsce, którego nazwy nie wymienię.



Elegancko
Apel w szkole, sztywny obiad rodzinny czy rozmowa kwalifikacyjna. Łatwo się domyślić, że wyzywająca stylizacja nie jest odpowiednia na żadną z tych okazji. Jeśli chcesz wyglądać schludnie i elegancko postaw na proste ubrania z zakrytym dekoltem(na ostatnim zdjęciu koszula powinna być zapięta). Dobrze sprawdzi się klasyczna koszula, golf bez rękawów, lub prosta elegancka bluzka. Raczej daruj sobie ołówkową spódnicę, a szczególnie taką, która kończy się pod piersiami. Wiem, że swego czasu był szał na nie, ale już dawno minął, a poza tym to kompletnie nie będzie dobre wyjście.



Jak widzicie w tej notce podparłam się zdjęciami 3 gwiazd. Jako, że jest to pierwsza notka, w której odpowiadałam na problem mojej 'koleżanki po fachu' mam dla was pewną zabawę. Poniżej napisałam co należy zrobić.
1. Rozpoznaj wszystkie gwiazdy.
2. Pozostaw pod tą notką komentarz z ich imionami i nazwiskami w odpowiedniej kolejności.
3. W komentarzu umieść również kontakt do siebie (numer gg lub e-mail).
4. Kto pierwszy poda poprawną odpowiedź wygrywa drobną nagrodę-niespodziankę.
5. Pozostałe autorki bloga również mogą brać udział.

Mam nadzieję, że zarówno notka jak i mój mały konkurs przypadły wam do gustu.
3majcie się,
Nieuchwytna

Twierdzi, że mnie nie lubi i ciągle się kłócimy

Witaj Cocalotte!
Piszę do Ciebie, ponieważ potrzebuję rady osoby trzeciej, że tak to ujmę. Mój problem jest cóż, trochę dziwny i sama nie wiem co mam o nim myśleć. Jestem w pierwszej klasie liceum, poszłam do szkoły w mieście oddalonym od mojego i mieszkam w internacie. Jest to dość istotne dla sprawy. Jako, że jestem na mat-fizie, moja klasa to w większej mierze płeć przeciwna. Teoretycznie nie powinno być w niej konfliktów, wiadomo im mniej kobiet, tym mniej rywalizacji. Właśnie teoretycznie... Natrafiłam w klasie na pewnego osobnika płci przeciwnej, który jest dość specyficznym człowiekiem. Dodatkowy problem stanowi fakt, że mieszka w internacie razem ze mną, więc mimo innych pokoi i pięter widzimy się często i jesteśmy na siebie skazani. W sumie nie wiem jak określić naszą relację. Osobnik, nazwijmy go X, usilnie twierdzi że mnie nie lubi. Kłócimy się o wszystko, on dogryza mi, ja jemu. Zazwyczaj jestem ugodową osobą i nie lubię się kłócić, ale X stanowi wyjątek. X jest bądź co bądź bardzo inteligentny i uwielbia wygrywać. Ostatnio dowiedziałam się od jego siostry ciotecznej, że musi mieć z kim konkurować i ja padłam ofiarą. Często mu ustępuję, bo jak powiedziałam nie lubię się kłócić, jednak zaczyna mi już ta sytuacja porządnie przeszkadzać. OK mogę czasem się z nim podroczyć, nawet pobić nam się zdarza, jednak nie przesadzajmy. Dodatkowo dziewczyny z pokoju usilnie mnie z nim swatają, jak i większość klasy. My zaś ciągle swoje. Najgorszy jest fakt, że X ma straszne humorki, potrafi z rana ładnie powiedziawszy wydrzeć się na mnie, ponieważ jestem obok, a po lekcjach przyjść do mnie do pokoju ze smutną minką prosząc o zeszyt. Proszę Cię więc o radę, co zrobić żebyśmy przestali się kłócić oraz jaki może być powód takiego zachowania z jego strony? Każdy w klasie wie, jaki X jest, jednak z każdym się dogaduje, nigdy nie widziałam, żeby w zły sposób odezwał się do dziewczyny, jak stwierdził na Wigilii klasowej, jestem jedną z nielicznych osób, których nie lubi i mam ten zaszczyt, że robi wszystko byle mnie wkurzyć. Nie bardzo wiem co mam robić.
Z góry dziękuję :)
Pozdrowienia dla całej załogi NBS!
Mini


Droga Mini,
Przed dłuższy czas w ogóle się zastanawiałam, czy to moja kategoria, ponieważ zazwyczaj mam do czynienia z problemami miłosnymi, ale z drugiej strony nie mam nawet pomysłu, do jakiej kategorii cię odesłać, dlatego postaram się sama ci pomóc. Pierwsze, co przyszło mi do głowy, to próba porozmawiania z tym chłopakiem. Zawsze byłam zwolenniczką rozmów i myślę, że to najlepszy sposób rozwiązywania problemów. Bardzo możliwe, że on nawet nie wie, że tak się zachowuje, a może też nie wiedzieć, że sprawia ci tym przykrość i cię denerwuje. A jeśli wie, to wypadałoby przeprosić. Nie pozwól się tak traktować. Powiedz mu, że nie życzysz sobie takiego zachowania i zobacz, jak zareaguje, może cię posłucha, a nawet jeśli nie, to skłonisz go do zastanowienia się, czy to jest odpowiednie zachowanie. Pytasz też jaki jest powód jego zachowania, ale na to pytanie ciężko jest odpowiedzieć, gdy się chłopaka nie zna. Ja jako osoba odpowiadająca na pytania związane z miłością, mam już chyba taki nawyk szukania wszędzie flirtu lub chociaż zainteresowania, a naprowadzają mnie trochę twoje koleżanki, których zdanie opisałaś. Przyjmuję więc możliwość, że podobasz się temu chłopakowi i to jest jego sposób zwrócenia na siebie twojej uwagi. Co prawda jest to sposób rodem z podstawówki (ciągnięcie za warkoczyki i zabieranie ołówków z piórnika), ale mówi się, że chłopcy dorastają później, więc i w liceum można czasami spotkać się takimi zachowaniami. Możliwe jednak, że w całej tej sytuacji nie ma uczuć, tylko właśnie chęć rywalizacji i konkurencji. Właściwie jest to bardziej prawdopodobne, ponieważ chłopak jasno powiedział, że cię nie lubi, ale lubi cię denerwować. Pamiętam, że kiedyś (właśnie w podstawówce) też miałam taką sytuację. Po latach dowiedziałam się od chłopaka, który mi dokuczał, że wystarczyło po prostu nie reagować. Jeśli chcesz, możesz się w to zaangażować i konkurować z nim (kto wie, może nawet wygrasz) albo możesz właśnie zacząć go ignorować i nie zwracać uwagi na jego zachowanie. Możliwe, że po pewnym czasie odpuści sobie i da ci spokój, ponieważ zauważy, że tutaj już nic nie może zdziałać. Jeśli wybierzesz opcję ignorowania, to pamiętaj, żeby się zaopatrzyć w wielkie pokłady cierpliwości, ponieważ początkowo jego zachowanie może być jeszcze bardziej intensywne, żeby cię sprowokować, dopiero po dłuższym czasie odpuści. Jeśli zaś samo ignorowanie jego zachowania nie podziała, to odsuń się od jego osoby i ogranicz tą znajomość do absolutnego minimum, co oznacza m. in. niepożyczanie zeszytów, brak rozmów. Podsumowując masz trzy wyjścia: rozmowa, odgryzanie się lub ignorowanie. Co wybierzesz, to już twoja decyzja, ale myślę, że wszystko może choć trochę pomóc.
Pozdrawiam,
Cocalotte.

sobota, 25 stycznia 2014

Szmaragdowa tablica

Chciałabym powitać wszystkich bardzo serdecznie. Cieszę się, że mogę dołączyć do ekipy tego bloga. Będę publikować swoje recenzje książek i filmów. Ze względu na ograniczoną możliwość dysponowania czasem (studia to zajmujące hobby) nie jestem w stanie ich pisać na zasadzie dialogu z czytelnikami. Jeśli jednak pojawią się jakieś sugestie co do gatunku lub tytułu, to w pierwszej wolnej chwili postaram się na nie odpowiedzieć odpowiednim wpisem.
Tyle tytułem wstępu, przejdźmy do meritum.


Tytuł: Szmaragdowa tablica
Autor: Carla Montero
Gatunek: mieszanka romansu i powieści sensacyjnej
Ilość stron: 672



Co mówi okładka?
Madryt, początek XXI wieku. Ana pracuje w Muzeum Prado, prowadzi spokojne życie u boku Konrada, bogatego niemieckiego kolekcjonera dzieł sztuki, aż do chwili, gdy pewien list napisany podczas drugiej wojny światowej naprowadza go na ślad tajemniczego obrazu Astrolog przypisywanego Giorgionemu, malarzowi epoki renesansu. Skuszony wielką wartością tego dzieła, Konrad przekonuje Anę, żeby zajęła się jego poszukiwaniem. Mimo piętrzących się trudności Ana odkrywa nie tylko zawiłe losy rodziny, która od pokoleń strzeże Astrologa, ale i niezwykłą prawdę, która całkowicie zmienia jej życie.
Paryż podczas niemieckiej okupacji. Major SS Georg von Bergheim, żołnierz elity i bohater wojenny, dostaje rozkaz: ma odnaleźć obraz Giorgionego znany jako Astrolog. Hitler jest przekonany, że dzieło kryje wielki sekret – kto go odkryje, będzie rządził światem. Poszukiwania prowadzą majora do Sarah Bauer, francuskiej Żydówki. Rozpoczyna się niebezpieczna gra, której konsekwencje będą zaskakujące dla nich obojga.
”Szmaragdowa tablica” to nie tylko napisana z rozmachem historia o poszukiwaniu zagadkowego dzieła sztuki, ale i niezwykła opowieść o zakazanej miłości, która zdarzyła się wbrew wszelkim przeciwnościom.

Moim zdaniem
„Szmaragdową tablicę” dostałam na urodziny od swoich współlokatorek. Od momentu, kiedy ujrzałam tę książkę w Empiku, czułam, że muszę  ją koniecznie przeczytać. Liczyłam na to, że wciągnie mnie kompletnie, że nie będę mogła się od niej oderwać. I nie zawiodłam się.
Do zalet książki można z pewnością zaliczyć nieczęsto spotykaną budowę. Akcja toczy się dwutorowo, a historia Any poszukującej „Astrologa” przeplatana jest opowieścią o Sarah, która skrywa niebezpieczną tajemnicę. Muszę przyznać, że wątek historyczny podobał mi się bardziej, niż ten współczesny, co nie znaczy, że jest w jakimś stopniu gorszy.
Pomimo swych rozmiarów książkę czytało się szybko i przyjemnie już od pierwszych chwil. Pojawia się kilka zaskakujących epizodów, które sprawiają, że ciężko odłożyć ją na bok i wrócić do szarej rzeczywistości. Minusem jest niestety przewidywalność wątków miłosnych, zarówno w warstwie współczesnej, jak i tej z II-giej wojny światowej. Nie zniechęciłam się jednak, gdyż to poszukiwanie obrazu jest głównym motywem powieści. Można zatem przymknąć oko na tę drobną niedoskonałość.
Poszukiwania, do których Konrad zachęca Anę, prowadzą do odkrycia wielu mrocznych sekretów. Legendarny obraz, o którym ciężko znaleźć wiarygodną informację całkowicie zmienia jej życie. A niebezpieczeństwo czyha na każdym kroku...
Jednak nie tylko Ana będzie musiała zweryfikować to, kto jest jej prawdziwym przyjacielem. Sarah Bauer w okupowanej Francji musi się strzec na każdym kroku. Bycie Żydówką i skrywanie niezwykłego sekretu stanowią mieszankę wybuchową, która może kosztować ją życie.
Podsumowując, polecam każdemu, kto lubi podczas czytania poczuć dreszcz emocji. Po ukończeniu książki trudno się rozstać z głównymi bohaterami, gdyż wywołują bardzo pozytywne emocje. Szczególnie warto zwrócić uwagę na postać Georga von Bergheima, zaprzeczającej obrazowi niemieckiemu nazisty, który wpisany jest w naszą mentalność.
Ocena: 9/10

BlackChandelier

piątek, 24 stycznia 2014

Nie potrzebuję towarzystwa

Na początku dziękuję za pomoc w wielu wcześniejszych sprawach, a teraz wracam do was znów, byście mi pomogły.
Kochana Luno, otóż mam problem. Tzn. nie wiem, czy tak mogę to określić, ale potrzebuję jakiegoś wsparcia i kogoś, kto mnie wysłucha. Nie potrafię sobie ze sobą poradzić. Opiszę Ci to w punktach, bo na mój problem składa się kilka czynników, więc tak Ci będzie łatwiej coś zaradzić, jeżeli w ogóle zdecydujesz się mi pomóc.
Nie potrafię porozumiewać się z ludźmi. Nie chodzi tu o to, że nie wiem, co im odpowiedzieć lub o czym rozmawiać. Jest to raczej taka niechęć do rozmowy z wieloma ludźmi. Czasem mam tak, że nie mam ochoty przebywać w jakimkolwiek towarzystwie, bo widzę, jak różnie się od ludzi, jak różne mamy poglądy. Nie potrafię z nimi rozmawiać, bo uważam wielu ludzi za osoby niepotrafiące mnie zrozumieć (i vice versa). Nie umiem po prostu nie uważać człowieka za idiotę. Większość moim zdaniem takich jest - płytkich, zidiociałych, głupich.
2. Rodzina niezbyt mnie akceptuje. Ogółem to olewam wszystko, co oni o mnie sądzą, bo mnie to nie rusza. Z ojcem to już w ogóle nie chce mi się gadać, nie potrafiłabym nawet. Gdy tylko go widzę to mam ochotę wyjść z pomieszczenia lub rozszarpać go. Doszło do tego, że nie umiem mu nawet na nic odpowiedzieć, cały czas rzucam chamskie odzywki. Nie zależy mi na nim, i z jego strony chyba to samo. 
Z mamą jest nieco lepiej, mimo, że spędzamy ze sobą bardzo mało czasu, rozmawiamy około 40-60 minut na dzień, rano i potem po moim powrocie ze szkoły. Też bardzo często nie chce mi się z nią rozmawiać, bo czuję, że nie jestem dla niej idealną córeczką.
Z rodzeństwem jest różnie, ogółem też bardzo komentują moje zachowania, nie w pełni mnie akceptują. Z jednym z rodzeństwa nigdy nie miałam zbyt dobrego kontaktu, jest kilka dobrych lat ode mnie starszy, więc nie ma się co dziwić. Drugie z rodzeństwa jest natomiast w zbliżonym wieku, zazwyczaj mam dosyć jego towarzystwa, bo często mam ochotę być sama, właśnie wtedy, gdy on odczuwa potrzebę zwierzenia mi się.
Tylko z mamą i z drugim z rodzeństwa spędzam najwięcej czasu.
3. Momentami mam dosyć moich przyjaciół, czuję się w ich towarzystwie wyalienowana, tak jakbym w ogóle nie istniała przy nich. Przyjaciółki są bardzo ładne, i całkiem mądre. Ja natomiast nie za bardzo. One cały czas się śmieją, są radosne, a ja chodzę przygnębiona, głównie z tych powodów, które wymieniłam i jeszcze wymieniam. 
W ogóle było tak, że przyjaźniłyśmy się w cztery osoby. Z jedną w ciągu wakacji kontakt strasznie się urwał, po powrocie do szkoły nie udało się odbudować więzi w takim stopniu, jak to było przed wakacjami. Nie potrafię jej ufać, a dodatkowo spędza z nami wiele mniej czasu i wiem, że to się już rozleciało. Że tego się nie naprawi. Nawet nie zabiegam o to, bo już na niej nie zależy mi tak, jak kiedyś. Różnię się z nią totalnie.
Z drugą z przyjaciółek kiedyś łączyła mnie dużo silniejsza więź, byłyśmy prawie jak siostry, mnóstwo czasu razem, prawie non-stop sms, czy na pewno u nas wszystko w porządku, nawet podobnie się ubierałyśmy. Ale teraz wcale ze sobą nie piszemy, w szkole odczuwam wrażenie, jakbym nie była dla niej ważna, gdy coś powiem to ona wzrusza ramionami. Też zauważyłam, że spędza wiele czasu mniej z nami. Chwilami jest dobrze, rozmawiamy ze sobą, jesteśmy dosyć blisko, ale po chwili wszystko się psuje i czuję, jakby była zupełnie obca.
Trzecia z przyjaciółek jest dosyć bliska, aczkolwiek nie tak bardzo, jak kiedyś była ta druga. Po prostu spędzamy ze sobą dużo czasu, choć czuję, że ona nie zawsze mnie rozumie. Staram się ją wspierać, gdy wyżala mi się, pomagam jej, doradzam. Tu nie mogę nic więcej powiedzieć, bo akurat wszystko się z nią układa.
— Smutas.


Drogi Smutasie!
Wszystkie problemy, które mi przedstawiłaś, są ze sobą ściśle powiązane, a problem leży nie w niczym innym, jak w Twojej psychice. Odpowiem na poszczególne punkty po kolei, tak, jak mi je przedstawiłaś.
Zastanawiam się, czy w Twoim życiu wcześniej nie wydarzyło się coś bardzo przykrego – czy nie zawiódł Cię może przyjaciel, czy nie wpadłaś w stan depresyjny, ktoś nie wywarł złego wpływu na Twoją psychikę. Mogę się mylić, bo nie znam się dokładnie, ale tak to wygląda z mojego punktu widzenia. Być może ktoś Cię skrzywdził lub mocno rozczarował i teraz Ty zamknęłaś się na cały świat, generalizując wszystkich ludzi do jednego poziomu o nazwie „idiota”. Niestety, nie ruszysz z miejsca, jeśli nie zmienisz swojego punktu widzenia. Przysiądź spokojnie, gdy znajdziesz dla siebie czas, i zastanów się, co sprawiło, że się zmieniłaś. Przeanalizuj dokładnie swoje życie. Wypisz na kartce przykre wspomnienia. Na drugiej te, które zakodowały się w Twojej pamięci jako te dobre, podnoszące na duchu. Z pewnością tych złych będzie więcej, a to dlatego, że nasz mózg zapamiętuje lepiej to, co nas bolało – być może, aby, pamiętając błędy i konsekwencje z nimi się wiążące, nie popełnić ich po raz kolejny, ale to tylko moja teoria. Gdy już będziesz miała dwie kartki, weź tą z negatywnymi wspomnieniami, podrzyj i wyrzuć. Często takie fizyczne, realne „pozbywanie się” problemów pomaga nam z odpowiednim nastawieniem – nawet jeśli nasze czyny były tylko symboliczne. To samo możesz zrobić ze wszystkimi negatywnymi emocjami, które żywisz do ludzi. Przecież wszystko może być tak dobrze, jak dawniej – wszystko zależy tylko od Ciebie. Gdy dojdzie jednak do spotkania i znów do Twojej głowy przyjdą myśli, które mi wcześniej opisałaś – typu: jakim on jest idiotą; Boże, jaka kretynka; ależ ona jest płytka i tak dalej, zastosuj wtedy technikę powstrzymania myśli. Krzyknij w swojej głowie: nie myśl o tym! i staraj się być uprzejma. Powtarzaj czynność tak długo, aż złe odczucia odnośnie osób drugich całkowicie nie znikną. Nie musisz być już ponurą osobą – uśmiechaj się miło. Może być to wbrew Tobie, ale czy nie wyjdzie Ci to na dobre?
Chociaż specjalistą od rodziny i przyjaciół nie jestem, postaram się coś poradzić, jednak bardziej z psychologicznego punktu widzenia. Z rodziną dobrze wychodzi się tylko na zdjęciach. Nie ma i nie będzie rodzin idealnych, jak długo tworzą ją istoty nieidealne. Zacznijmy od Twojej relacji z tatą. Nie dziwi mnie ona, ponieważ ja też mam problemy z porozumiewaniem się ze swoim rodzicielem, jednak ta sytuacja różni się trochę od Twojej, ponieważ on zazwyczaj wyciąga rękę na zgodę. Podstawowym pytaniem, jakie powinnaś sobie zadać, jest: dlaczego tak na niego reaguję? Może Twój tata ma cechy charakteru, których Ty akurat nie lubisz, przez co odsuwasz go na bok? Odpowiedz mi, a w zasadzie to sobie, na jedno pytanie, moja droga: czy Twoja rodzina jest patologiczna? Czy bili Cię (zwykłe karcenie nie ma tu nic do rzeczy), a któryś z Twoich rodziców jest alkoholikiem i przez niego nie macie środków do utrzymania? Nie? W takim razie czy masz powód, aby odsuwać swoją rodzinę na bok? Między ludźmi spokrewnionymi ze sobą bywa bardzo różnie – i nikt nie wybiera, gdzie się przecież urodzi. Ale każdy może zmienić coś w swoim otoczeniu. Weź ciężar tej nietrwałej nici na barki i zacznij od swojego taty. Tak, jak pisałam: pomyśl, dlaczego go nie lubisz. Czym sobie zasłużył na takie „chamskie odzywki”, jak to nazwałaś. Potem pomyśl inaczej – kto był przy Tobie, gdy byłaś chora? Kto Cię przewijał, karmił i sprowadził na świat? Kto chodzi do pracy i dba o to, abyś Ty miała to, czego zapragniesz? Abyś mogła się uczyć, jeździć na wycieczki, wychodzić z koleżankami, chodzić do kosmetyczki, mogła sobie kupić laptopa, nowe ubrania, albo chociażby miała bieżącą wodę w kranie? Nieważne, jak bardzo go nie lubisz – okaż mu przynajmniej szacunek i wdzięczność za to, co Ci daje. Potem przysiądź razem z nim i porozmawiaj – jak dorosły z dorosłym, o tym, co Ci się nie podoba i, że chcesz już zażegnać tą wojnę. Pamiętaj jednak o spokoju, nie podnoś głosu i nie mów płaczliwym tonem. Z każdym można się dogadać – wystarczy tylko chcieć.
Jako „antidotum na mamę” polecę Ci także szczerą rozmowę – powiedz jej po prostu o tym, co czujesz i zapytaj, czy też tak uważa. Po prostu rozmawiając można bardzo wiele załatwić i dojść do konsensusu. Wierzę, że Twoja mama Cię zrozumie i wszystko będzie dobrze.
Do rodzeństwa natomiast radzę podejść inaczej – a przynajmniej do tego starszego z nich. Gdy on (bądź ona) zacznie komentować Twoje zachowanie, sposób bycia – odpłać im się pięknym za nadobne. Możesz ich przedrzeźnić albo powiedzieć inne słowa, ale tym samym tonem głosu. Tak zwana „technika lustrzanego odbicia” często działa szokowo na osobę drugą. Możesz też ewentualnie, w trakcie jego/jej komentarzy, zacząć naśladować zwierzę, które akurat skojarzy Ci się z tonem głosu Twojego napastnika – po czym, gdy zamilknie, dodaj, że tak właśnie słyszysz go, gdy zaczyna irytująco do Ciebie mówić. To także działa jak kubeł zimnej wody – na pewno zastanowi się, nim zacznie komentować drugi raz. Jest też tak zwana „technika wrzasku i rabanu”, jednak jej raczej w tym przypadku nie polecam. Możesz podnieść głos na brata/siostrę, ale raczej nie radzę niczym rzucać ani nic psuć. Skutek będzie odwrotny do zamierzonego, a w dodatku rodzice poprą stronę tego drugiego. Postaraj się też zrozumieć, dlaczego Twoje rodzeństwo tak na Ciebie reaguje. Może Ci czegoś zazdrości? Staraj się wybadać ten fakt. Co do drugiego z rodzeństwa – radzę nabrać wody w usta, gdy przyjdzie do Ciebie się zwierzać. Ty nie masz ochoty go słuchać – on nie musi mieć, gdy Ty będziesz potrzebowała pomocy. Rodzina działa przecież na wzajemnym zaufaniu i pomocy za nic. Skoro on jej potrzebuje – daj mu ją, przynajmniej wysłuchując tego, co ma do powiedzenia. Może z jakiegoś powodu nie może powiedzieć tego komuś innemu? Okaż trochę empatii i zrozum, że musi być mu ciężko. Wkrótce przecież może się na Ciebie zamknąć, a w dodatku będzie więził/a w sobie swoje emocje, co może skończyć się naprawdę bardzo, bardzo źle. Ludzie robią różne rzeczy, gdy są na skraju wytrzymałości. W moim przypadku skończyło się to naprawdę łagodnie, bo jedynie wybuchłam płaczem na lekcji śpiewu. Inni natomiast mogą popaść w depresję bądź wybuchnąć złością i zmieść z powierzchni każdego, kto znajdzie się w polu rażenia. Przełknij więc swoje „widzimisię” i wysłuchaj, pociesz – bądź dobrą siostrą, a na pewno brat/siostra odpłaci Ci się tym samym. I w dodatku zyskasz przyjaciela.
Co do pierwszej z przyjaciółek – nie warto o nią zabiegać, skoro od Was już i tak odeszła. Zrobiła to przecież z własnej woli, z pełną świadomością – dlatego jej nie zatrzymujcie.
Do drugiej przyjaciółki także polecę Ci złoty środek – rozmowę. Upewnij się jednak najpierw, że Ci na niej zależy i chcesz, aby było tak dobrze, jak dawniej. Jeśli dopowiedź brzmi: tak, to znaczy, że warto jest zdobyć się na rozmowę – nieważne gdzie, w szkole, na podwórku, facebooku, gg, gdziekolwiek, gdzie będziesz czuła się pewnie. Zapytaj ją wprost, dlaczego tak się stało, że teraz są od siebie jakby oddalone. Kto wie, może coś się zmieniło w jej życiu – albo nie pasują jej niektóre z Twoich zachowań?
Z trzecią przyjaciółką radzę Ci rozwijać kontakty. To nic, że czasem Cię nie rozumie – nie denerwuj się za to, nie każdy musi wszystkich pojmować idealnie. Bądź cierpliwa i tłumacz jej niektóre rzeczy. Ona Ci się zwierza – rób to samo. Wykazała już swoje zaufanie względem niej – pokaż, że Tobie też na niej zależy.
I przede wszystkim – nie myśl więcej, że jesteś gorsza! Nieważne, czy jesteś szczupła czy pulchna, jaki masz kształt twarzy, jakiej długości włosy. Każda zadbana kobieta jest doceniana!
Jeśli potrzebowałabyś wciąż mojej pomocy – nie krępuj się, pisz na maila!
Pozdrawiam,
Luna

Tremę da się oswoić!

W tym miejscu nie będzie żadnego pytania. Wolne tematy i sugestie czytelniczek miałam zacząć dopiero wtedy, gdy odpowiem na wszystkie pytania, ale przecież ich zawsze będzie przybywać, więc postaram się raz na tydzień publikować odpowiedź i temat wolny.
Dawno, dawno temu dostałam pytanie pod swoją zakładką, jak poradzić sobie z tremą. W gimnazjum robiłam na angielskim referat na ten temat, więc postaram się odtworzyć kilka informacji. Pomoże mi doświadczenie, ponieważ bliżej mi do artystów niż do psychologów jednak, oraz niezawodny Internet i przykłady z życia znajomych. Ponieważ trema jest tylko częścią poważnego problemu, jakim jest stres, zacznę najpierw od niej. Przejdziemy przez oba zagadnienia zgodnie z klasycznymi definicjami – co to jest, skąd się to bierze, jak się objawia i jak z tym walczyć.

 

Trema – z włoskiego tremare - drżeć, bać się; z łaciny tremere – trząść się. Tym określeniem nazywamy strach, zdenerwowanie przed wystąpieniem publicznym bądź w czasie jego trwania. Jest to nic innego jak tylko nadmierne napięcie emocjonalne. Trema bierze się z naszej niepewności opanowania programu, który mamy przedstawić publiczności, bądź obawą przed popełnieniem błędu na scenie, mównicy czy gdziekolwiek indziej i strach przed zbłaźnieniem się. Boimy się także oceny innych w sytuacji, gdy my prezentujemy swój repertuar – nie lubimy być oceniani. Trema objawia się na różne sposoby i nie wszystkie muszą występować u danej osoby, każdy przeżywa ją inaczej.
Objawy fizjologiczne to nic innego jak pocenie się, bladość, przyspieszone bicie serca, drżenie nóg i rąk, zawroty głowy, uczucie słabości, napięcie mięśniowe czy suchość w ustach.
Sądzę, że tego zestawu nie muszę tłumaczyć – każdy doskonale wie, o co chodzi.
Objawy dotyczące sprawności pamięci – często bywa tak, że uczymy się tekstu na przedstawienie bądź egzamin czy prezentację, umiemy go wzorowo, aż nagle przychodzi dzień prezentacji i – nagle zastygamy w bezruchu, bowiem zdajemy sobie sprawę, że nie pamiętamy tego, co mieliśmy przedstawić. Ja również nieraz już spotkałam się z takim zjawiskiem. Niegdyś w szkole muzycznej grałam na fortepianie i co jakiś czas, dla oswojenia artysty z tremą, organizowano popis lub koncert. Czasami zagrałam idealnie, czasami palec ześlizgnął mi się z klawisza, czasem się pomyliłam, a innym razem – nie pamiętałam, co miałam zagrać. Dużo czasu mi zeszło, zanim to opanowałam, ale jednak się udało. Jaki to był sposób? Wyjaśnię poniżej.
Objawy dotyczące zachowań – czyli m.in. tiki nerwowe, nerwowy śmiech i wszystko inne, co dla naszego zachowania nie jest normalne na co dzień.
Objawy dotyczące filozofii życiowej – borykają się z tym zazwyczaj osoby o bardzo niskiej samoocenie. Niestety, do takich osób zaliczam się też i ja, tak więc często z moich ust, gdy zjadała mnie trema, wychodziły słowa kwestionujące moją własną wartość w społeczeństwie, nie raz powtarzałam, że mi się nie uda, kilka razy groziłam, że ucieknę, twierdziłam, że nic nie potrafię i myślałam o sobie najgorzej, jak tylko było można. Ciężko jest samemu sobie zmienić takie nastawienie, ale w tym może pomóc przyjaciel.
Występują także inne objawy, takie jak podniesienie poziomu krzepliwości krwi, wydzielanie cukru z wątroby do mięśni, podniesienie ciśnienia krwi, podniesienie poziomu tłuszczów we krwi i, niekiedy, zmiany hormonalne, jednak to te, na które za bardzo nie możemy zbyt wiele poradzić.
Dodatkowymi bodźcami potęgującymi tremę u występującego artysty mogą być takie czynniki jak: szumy czy szmery, rozmowa kilku osób z publiczności między sobą, śmiech, dziwne uśmiechy, nieskoncentrowanie widza. Tak więc wielka prośba do Was, moi mili. Choćbyście umierali z nudów na koncercie, na który Was przyciągnięto siłą, nigdy nie okazujcie lekceważenia artystom. Okażcie trochę empatii względem nich – oni bardzo się denerwują i zależy im, aby dobrze wypaść. Nie przeszkadzajcie im w tym!
Oklepaną techniką radzenia sobie z tremą jest głębokie oddychanie. Jest to jednak dobry sposób, ponieważ w czasie lęku nasz organizm nastawia się na ucieczkę, przez co nasz oddech staje się płytszy, który ma ułatwić bieg. Osobiście radzę wziąć kilka głębokich wdechów ustami, nie nosem, ponieważ są one głębsze. Kolejnym sposobem jest spacer przed występem, jeśli oczywiście pozwoli nam na to czas czy ułożenie prezentacji. Dotlenienie się może być bardzo dobre na odreagowanie. Pamiętaj jednak, aby podczas spaceru nie myśleć o tym, co nas czeka, ponieważ metoda może nie zadziałać, a nasze samopoczucie się tylko pogorszy. Tak więc równie ważne jest pozytywne nastawienie i wiara w siebie. Nie daj tremie zakłócić swojej wartości. Przed stresującym dniem – wyśpij się porządnie, ale pamiętaj, aby nie spać za długo, bo zamiast rześkości poczujesz ospałość. Dobrym wyjściem okazać się może też rozmowa z kimś zaufanym, kto nie będzie wypytywał „i jak tam, gotowa? Przygotowana?” Postaw na poczucie humoru – śmiech zawsze rozluźnia i sprawia, że czujesz się szczęśliwsza! No i, oczywiście, jeden z niezawodnych sposobów: narażaj się na tremę jak częściej. Jest to bardzo dobry sposób na zmuszenie siebie do działania i neutralizowania takiego uczucia. Doskonale pamiętam, jak bardzo zestresowana byłam przed swoim pierwszym, ważnym popisem – miałam wtedy siedem lat, a widzę także, co jest teraz. Poprzez regularne występy publiczne doszłam do takiego stanu, gdzie trema jest moją przyjaciółką, która pozwala mi się tylko pobudzić do działania i wpływa na moje ambicje. A co, jeśli pomylisz się podczas występu albo napotkasz na swojej drodze dziurę w pamięci? Nic! Po prostu improwizuj! Nikt nie zna dokładnie tekstu, który masz przedstawić, a poza tym każdy ma prawo się pomylić! A jeśli bardzo nie chcesz aż tak sobie zaufać, przeskocz do fragmentu, który dobrze pamiętasz. Też nic się nie stanie.
Życzę Wam powodzenia w opanowywaniu tremy!
Luna

wtorek, 21 stycznia 2014

To chwilowe czy tak już zostanie?

Hej ! :)
Moja przyjaciółka i ja ostatnio się od siebie oddaliłyśmy. Chodzi o to,że od czterech dni mniej rozmawiamy i nie tak jak wcześniej. Nie mamy o czym rozmawiać. Czy to chwilowe i minie? Powiedziałam już o tym mojej przyjaciółce i zaproponowałam,żebyśmy zawsze sobie mówiły o tym co nam leży na sercu. Ona się zgodziła,a później zeszłyśmy na inny temat. Czuję,że jednak nie będzie tak jak wcześniej. Po części to także moja wina i nie wiem co teraz zrobić. Mam też w klasie 3 kumpele. One zawsze się na mnie obrażały i ja starałam się robić wszystko,żeby do tych fochów nie dopuścić i wiele razy odmawiałam czegoś mojej przyjaciółce,bo bałam się,ze one się obrażą. Teraz widzę,że to chyba nie były moje przyjaciółki. Ale teraz moja przyjaciółka się odwróciła i tak jakby jej zależy,żeby one się nie obrażały. Nie wiem co robić,bo nie chcę jej stracić. Znamy się już 7 lat i bardzo mi na niej zależy. Jednak właśnie przygnębia mnie to,że od tych kilku dni wszystko się zmieniło. Nie wiem dlaczego. Widzę,że jej bardzo zależy na kumpelach i chyba mnie też lubi,ale coś się zmieniło.Dręczy mnie to cały czas i jest mi z tego powodu bardzo przykro. Czuję, że gdybym nie była taka przewrażliwiona kiedyś,wszystko wyglądałoby inaczej :( Obiecałam sobie,że będę więcej rozmawiała z nią,bo ona uważa,że mało się odzywam,choć teraz cały czas za nią chodzę. Chciałabym,żeby było jak wcześniej. Jeszcze tydzień temu potrafiłyśmy gadać godzinami,a teraz po 5 minutach rozmowy następuje długa chwila ciszy i na siłę szukamy tematu do rozmów. Umówiłyśmy się, że na ferie się spotkamy,ale nie wiem czy nie będzie tak jak jest teraz. Boję się,że ją stracę.

Droga Anonimowa!

  Można by mówić o chwilowej zmianie przez te cztery dni, gdybyś nie podała żadnego powodu, ale Ty to zrobiłaś. Sama przyznałaś, że te dziewczyny, jednak nie były Twoimi przyjaciółkami.Ty się starałaś, aby one się nie obrażały, a w tym czasie chyba traciłaś osobę, która była ważniejsza. Nie jestem pewna czy właśnie od tych kilku dni zaszła zmiana, że to one stały się dla niej cenniejsze od Ciebie, ale tak wnioskuje. W każdym razie dziewczyna nadal wykazuje zainteresowanie Tobą, dlatego nie możesz tego zaprzepaścić. Piszesz, że teraz ona jest tak, jak Ty, wtedy kiedy się z nimi kumplowałaś. Uważasz, że jest to błąd, aby tak się o nie martwić. Może pogadaj o tym z Twoją przyjaciółką? Chyba nie chcesz, aby przechodziła to samo, co Ty? Zrób to, jednak delikatnie, nie narzucaj jej swojego zdania. Wytłumacz, że tak było w Twoim wypadku, a teraz zrobiły coś, przez co stwierdziłaś, że one nie były godne, aby się z nimi kolegować. Dziewczyna powiedziała, że mało się odzywasz. Może i tyle samo czasu spędzasz z nią? Wtedy nic dziwnego, że nie macie o czym rozmawiać. Kiedy spędza się z kimś więcej czasu, to ma się o czym rozmawiać. W tym wypadku może powinnaś wspomnieć o tym, co się działo, kiedy nie spotykałaś się z nią czy też, co się wydarzyło od tej zmiany. Na pierwszy ogień może pójść ta szczera rozmowa. Nie jest pewne, że dowiesz się, o co chodzi, ale sama wspomnij o tym, że coś się zmieniło i chcesz to jakoś naprawić. Wspomnij właśnie o tych przyjaciółkach. Wspomnę tu jeszcze o tym ciągłym chodzeniu za nią. Wydaję mi się, jakbyś to właśnie narzucała jej swoje towarzystwo albo ja źle zrozumiałam. Pozwól też jej być przez chwilę sama, ale to nie znaczy, abyś się od razu od niej izolowała. Jeżeli spotkacie się w ferie, to może obejrzyjcie razem, jakiś film. To zawsze skłania do jakichś refleksji na jego temat, którymi możesz się z nią podzielić. Wybierzcie się na spacer w śniegu (o ile do Was też on dotarł). Możesz wszcząć bitwę na śnieżki, bo o ile dziewczyna nie jest zbyt poważna, to dołączy się do niej, a to zawsze sprawia wiele radości. Możecie też wybrać się na lodowisko. Gdyby żadna z Was nie umiała jeździć lub jedna z Was, to zawsze możecie się nauczyć razem. Najlepiej, abyś spędzała z nią dużo czasu, robiąc coś wspólnie, bo wtedy się buduje ta więź. W waszym przypadku chyba lepiej użyć: odbudowuje. Przyszło mi też do głowy, że dziewczyna może chce Ci pokazać, jak ona się czuła? Chociaż wtedy by nie zgodziła się z Tobą, że za mało ze sobą rozmawiacie. Nie potrafię znaleźć tu alternatywnego rozwiązania, bo jest tylko takie, aby się od niej odwrócić. Nie robić nic, ale to zupełnie nie pomoże, a jedynie pogorszy sprawę. Nie chcesz stracić dziewczyny, ani zakolegować się z przyjaciółkami tamtymi (co w sumie Ci odradzam), więc chyba pozostaje jedno wyjście, aby spędzić z nią sporo czasu.

Nie szanuję mnie ani nikogo innego!

Cześć Olka! Moja przyjaciółka i ja od dawna się nie dogadujemy. Kłócimy się z byle powodu. Ona myśli że jak ma dużo pieniędzy to można jej wszystko, każdego traktuje jak szmatę. Jest bardzo chamska i jest egoistką a ja nie chcę się przyjaźnić z takim kimś jak mam jej to powiedzieć ~Klara

Droga Klaro!

Wcale się nie dziwię, że nie masz ochoty przyjaźnić się z kimś, kto Ciebie nie szanuje. Zdecydowanie nie spełnia warunków na bycie kimś bliższym niż zwykła znajoma, przynajmniej nie teraz. Piszesz, że od dawna się nie dogadujecie, ale od jak bardzo dawna? Od zawsze czy od jakiegoś momentu? W końcu kiedyś ona musiała się zmienić, chyba, że taka była zawsze, a Ty dopiero to zauważyłaś. Może trzeba by zainteresować się tym, dlaczego nie jest tak, jak kiedyś? W każdym razie pytasz o to, jak jej to powiedzieć. Mi się wydaję, że nie ma, co owijać w bawełnę, tylko podejść do niej, jak zawsze. Powiedz, że chcesz z nią porozmawiać, ale nie rób tego, kiedy bardziej zdenerwowana po kolejnej kłótni. Wytłumacz jej, jak ona się zachowuje. Dlaczego przestałaś ją uważać za kogoś ważnego, możesz wymienić tu cechy, które powinien mieć przyjaciel według Ciebie. Okaż zainteresowanie, tym dlaczego się tak zmieniła(może Ci tego nie powiedzieć), powiedz, że wolałaś, ją wcześniej(o ile w ogóle taka przemiana na gorsze była, bo nie wiem). Cóż więcej... trzeba powiedzieć tylko to, dlaczego się nie chcesz z nią przyjaźnić i podać powód. To, że nie chcesz się przyjaźnić z kimś, kto nie ma dla Ciebie szacunku i uważa pieniądze za coś, co dzieli ludzi na gorszych i lepszych, to dobry powód, aby się z nim nie kolegować, bo Ty cenisz inne wartości, w sumie tak jak większość ludzi. Pamiętaj, że musisz być opanowana i nie zmienić zdania, kiedy Cię wykpi lub coś takiego. Musisz postawić na swoim. Może, kiedy zauważy, że komuś nie podoba się jej zachowanie, to coś się w niej obudzi, aby nie być taką?
  Jeszcze innym sposobem możesz jest napisanie listu i wsunięcie go do jej rzeczy, ale w takim wypadku chyba lepsza jest rozmowa. Po pierwsze wykazanie się tą odwagą i twarzą w twarz jest po prostu lepiej.

 Pozdrawiam, Olka

poniedziałek, 20 stycznia 2014

Chłopak, który mi się podoba odwiedza mnie z rodzicami

 Hej...jest mam taki jeden problem . Jest pewien chłopak w którym się zakochałam , chodzimy do tej samej szkoły tylko on jest od mnie o 2 lata starszy nie wiem co do niego powiedzieć . Na dodatek okazało się że moi rodzice znają jego rodziców i go dlatego ma do nas przyjechać...co mam zrobić POMOCY! ale jest jeszcze jeden problem jestem trochę otyłą osobą , co ja mam zrobić ?
~Ola


Droga Olu,
Problem z zagadaniem był już przez nas nie raz poruszany. Najwięcej na ten temat znajdziesz tutaj: http://nasze-babskie-sprawy.blogspot.com/2013/05/jak-zagadac-jak-zaczac-rozmowe.html
Jeśli zaś chodzi o jego przyjazd z rodzicami, to bardzo dobrze, ponieważ wtedy będziesz miała bardzo ułatwioną sytuację, żeby zagadać. Nie wiem, jak jest u ciebie w domu, ale u mnie zazwyczaj jak przyjeżdżają znajomi z dziećmi, to najpierw wszyscy siedzą grzecznie przy stole, a później dorośli zostają przy stole, żeby napić się jakiegoś alkoholu lub po prostu herbaty i porozmawiać, a dzieci idą się czymś zająć do innego pokoju (najczęściej gramy w jakąś grę). To jest idealna wręcz możliwość, żeby pogadać z tym chłopakiem. Możesz wtedy zadać jakiekolwiek pytanie lub poczekać, aż on zacznie rozmowę. Jeśli któreś z was ma rodzeństwo, to będzie jeszcze łatwiej, ponieważ wtedy może brat lub siostra zaczną rozmowę. Nawet jeśli w twojej rodzinie przez całe spotkanie wszyscy siedzą przy stole, to po prostu dopilnuj, żeby siedzieć koło niego i o cokolwiek zapytaj lub powiedz coś. Najłatwiej będzie skomentować coś, co powiedzą inni, ale tak, żeby było to skierowane do chłopaka, a nie do wszystkich. Możesz też zapytać np. o to, co lubi jeść. Postaraj się również co jakiś czas poprosić, żeby ci coś podał. Psychologowie twierdzą, że jak wyświadczamy komuś przysługę (nawet tak banalną jak podanie czegoś), to automatycznie zaczynamy tego kogoś bardziej lubić, ponieważ nasz mózg uważa, że skoro komuś pomagamy, to musimy mieć do niego przyjazny stosunek. Dlatego warto prosić o pomoc, w tym przypadku nawet o podanie czegoś. A jak jesteśmy przy pomocy, to możesz też powiedzieć, że coś ci się np. zepsuło i poprosić, żeby na chwilę wstał od stołu (oczywiście już po posiłku) i pomógł ci to naprawić. Tylko to raczej opcja gdy wiesz, że będzie potrafił ci pomóc.
Co do twojej otyłości, to nie sądzę, żeby dla chłopaka miało to jakiekolwiek znaczenie. Chłopcy wbrew pozorom wolą dziewczyny, które mają trochę ciałka. Jeśli jednak czujesz się z tym źle, to spróbuj zatuszować swoje mankamenty odpowiednim ubiorem. Porady tego typu znajdziesz tutaj:
http://nasze-babskie-sprawy.blogspot.com/2011/02/nizsza-i-pulchniejsza-nie-znaczy-mniej.html
http://nasze-babskie-sprawy.blogspot.com/2009/09/jak-ukryc-boczki.html
http://nasze-babskie-sprawy.blogspot.com/2008/01/optyczne-wyszczuplanie-sylwetki.html
Powodzenia,
Cocalotte.

niedziela, 19 stycznia 2014

Zdrowe nawyki żywieniowe

Hej :)
Od dwóch tygodni przeglądam wasz blog, bardzo mi się podoba, ale mam pewne pytanie, które nurtuje mnie od pewnego czasu, a mianowicie: Chciałabym się dowiedzieć czy są takie czynności, które wypadałoby robić codziennie (dla zdrowia i dobrego samopoczucia), np. słyszałam, że powinno się jeść jedno jabłko dziennie. Mam 15 lat. Cieplutko pozdrawiam ;D
Cynka, wasza fanka ;)


Witaj Cynko :)
Pierwszy raz słyszę o tym jabłku i raczej wątpię, aby było niezbędne (szczególnie dla osób z delikatnym żołądkiem). Myślę, że bardziej poprawnie byłoby: jeden owoc. Nigdy nie spotkałam się z aż tak konkretnymi wytycznymi. Oczywiście istnieją pewne nawyki żywieniowe, jednak dają one nieco więcej swobody.

1. Pij ok. 2 litrów wody dziennie. Woda pomaga w pobyciu się toksyn, nawadnia organizm oraz poprawia przepływ impulsów w mózgu. 

2. Jedź w regularnych odstępach czasu, 5 posiłków dziennie. Unikniesz podjadania między posiłkami, co jest bardzo niezdrowe.

3. Ogranicz spożycie soli.

4. Ogranicz tłuszcze.

5. Ogranicz cukry proste (np. słodycze).

6. Ogranicz używki. Alkohol jest wskazany jedynie w niewielkich ilościach, papierosy w całości są szkodliwe (również dla otoczenia), a kawę zastąp drzemką.

7. Śniadanie zjedz w ciągu 2 godzin od przebudzenia. Najlepiej zaraz po wstaniu wypić szklankę wody i odczekać ok. 30 minut. 

8. Kolacja powinna być zjedzona ok. 2-3 godziny przed snem.

9. Zjadaj codziennie przynajmniej 2 porcje owoców (wspomniane jabłko (: ) . 

10. Jedź powoli, w spokojnej atmosferze.

11. Do każdego posiłku dorzuć jakieś warzywko. Sałatka z porów do obiadu, sałata do kanapki na kolację czy rzodkiewki do twarożku na śniadanie - opcji jest bardzo wiele.

12. Co najmniej raz w tygodniu jedź ryby. Posiadają one kwasy omega (są również w orzechach!), które są niezbędne dla organizmu lecz on sam nie może ich wyprodukować. Pamiętajmy również, że panga to nie ryba.

13. Wspomniane wyżej śniadanie jest najważniejszym posiłkiem dnia. Znajdź na nie czas i zjedz je spokojnie aby mieć siłę na resztę dnia.

14. Ruch na świeżym powietrzu jest również bardzo ważny. Poprawia się ogóle funkcjonowanie całego organizmu i praktycznie wszystkich jego "podzespołów".


Lullaby

Ćwiczenia mięśni brzucha przy skoliozie

Hej!
Na początku chcę powiedzieć, że macie świetny blog i bardzo lubię na niego wchodzić ;) Znacie może jakieś ćwiczenia na mięśnie brzucha? Jednym z moich pragnieniem jest wyrobienie mięśni właśnie na brzuchu. Próbowałam już pewnych ćwiczeń, ale po tygodniu przestałam, bo strasznie bolały mnie plecy i kręgosłup (mam skoliozę). Czy znacie ćwiczenia, które pozwolą mi osiągnąć wymarzony efekt bez obciążenia pleców?
Pozdrawiam.

pastelka



Skolioza, patologia kręgosłupa

Droga pastelko.

Muszę przyznać, że skrzywienia kręgosłupa nie są moją najmocniejszą stroną. Poczytałam trochę na temat skoliozy i dowiedziałam się, że nie wskazane są ćwiczenia jednostronne i skręty. Co się tyczy ćwiczonych partii jest to wciąż trudna kwestia i różnie to wygląda (szczególnie z mięśniami grzbietu). O mięśniach brzucha znalazłam jedynie wzmiankę, że powinno się je ćwiczyć. Ogólnie powinno się ćwiczyć te mięśnie, ponieważ odciążają w pewnej mierze kręgosłup oraz poprawiają równowagę. Wspomniałaś o bólach pleców - często oznaczają po prostu złe wykonywanie ćwiczenia. Zazwyczaj jest to część lędźwiowa (dół pleców, poniżej klatki piersiowej), oraz odcinek szyjny. Kiedy podczas ćwiczenia mięśnie brzucha zwyczajnie nie pracują całą pracę wykonujemy na kręgosłupie co bardzo go obciąża. Przy ćwiczeniach typu brzuszki często ciągniemy brodę do który, aby się podnieść, co z kolei obciąża odcinek szyjny. Dlatego bardzo ważne jest aby ćwiczenia wykonywać dokładnie i w pełni angażować mięśnie brzucha. Jeżeli poczujesz ból kręgosłupa, odpuść sobie na jakiś czas.

A teraz coś z ćwiczeń. Klasyczne brzuszki nie są wskazane dla osób ze schorzeniami kręgosłupa, więc poszukałam czegoś lżejszego:

1. Stań 60 cm od ściany w naturalnym rozkroku, a następnie przechyl się w tył i oprzyj plecami o ścianę. Przesuń się w dół ściany, uginając kolana i utrzymaj głęboki przysiad, pamiętając, by kolana nigdy nie wyszły za linię palców stóp. Utrzymaj tę pozycję przez 50-60 sekund, a następnie wróć do startu. Kontynuuj, przesuwając się po ścianie do zaplanowanej ilości powtórzeń.

2. Przyjmij pozycję jak do pompki. Biodra w jednej linii z tułowiem. Dostaw prawą nogę do prawej dłoni. Staraj się utrzymywać tułów i biodra w jednej linii. Wyprostuj nogę do pozycji wyjściowej i powtórz to samo z drugą. To jedno powtórzenie.

3. Połóż się na plecach. Nogi zegnij w kolanach i unieś na wysokość bioder, ręce ułóż wzdłuż tułowia. Rób spięcia brzucha i podnoś w tym czasie pośladki. Zrób 10 powtórzeń.

4. Nogi w górze, łopatki podniesione, brzuch spięty. Rób nożyce - jedna noga wyprostowana w górze, druga opada nisko na podłogę. Palce u stóp ściągnięte. Wykonaj 20 powtórzeń.

5. Połóż się na macie i rób nożyce poziome - nogi unieś delikatnie nad podłogę, rozszerz je i krzyżuj. Trzymanie nad podłogą nóg ułatwi spięcie brzucha.

6.  Nogi ugnij w kolanach, stopy połóż na podłożu, ramiona wyciągnięte wzdłuż tułowia. Głowę i tułów unieś tak, by spróbować dotknąć dłońmi łydek. W tej pozycji wytrzymaj parę sekund. Wracając do pozycji wyjściowej nie kładź głowy na podłożu. Aby mięśnie brzucha pracowały jeszcze intensywniej zatrzymaj tułów, gdy znajduje się blisko podłoża.

Ćwiczenia 4, 5 i 7 wymaga podnoszenia się, dlatego przy nich szczególnie zwróć uwagę na mięśnie brzucha. Jeżeli po treningu czujesz zakwasy, najlepiej poczekać aż przejdą. Nie ma sensu dodatkowo obciążać mięśni. Ostatni posiłek, przed wykonywaniem ćwiczeń, powinien być zjedzony godzinę przed - będziesz miała energię, a nie będziesz się czuła ociężale.

Myślę, że to wszystko, w razie jeszcze jakiś pytań, pisz :)


Lullaby

sobota, 18 stycznia 2014

Relacje z przyrodnią siostrą

Hej Dziewczyny!
Mam przyrodnią siostrę, która ze mną nie mieszka, ale bardzo ją lubię. Mam 13 lat ona 18... To dosyć wielka różnica, więc to utrudnia mi zadanie. Jakie? Takie że chce się z nią zaprzyjaźnić! Gdy przyjeżdża gadamy, ale na zasadzie "Co tam u cb?" To mnie smuci i nie wiem jak to zrobić żeby być bliżej niej.
Siostrzyczka




Droga Siostrzyczko!
Najważniejsze w Twojej sytuacji to zapał, którego - jak widzę - Ci nie brakuje. Pierwszym krokiem do zrealizowania czegokolwiek jest chęć osiągnięcia danego celu i motywacja. Najtrudniej jest nam przecież zdecydować się na coś i twardo trzymać się powziętego wyboru. Jakże często brakuje nam przecież tzw. kopa, żeby zacząć się spełniać.
Między Tobą a Twoją przyrodnią siostrą występuje różnica wieku w wysokości zaledwie pięciu lat. Nie traktuj tego jako swoistej granicy, bariery stawiającej jakieś ograniczenia. W moim rodzeństwie sytuacja przedstawia się następująco - między mną a moim starszym bratem jest 8 lat, natomiast jego wiek w stosunku do młodszego to 10 lat. Sporo? Uwierz mi, że nie powoduje to żadnych utrudnień w kontakcie. W Twoim przypadku będzie identycznie, wystarczy tylko, że pozwolisz owej granicy się zatrzeć.
Piszesz, że ją lubisz - myślę, że z jej strony sytuacja przedstawia się podobnie. Przecież gdyby była dla Ciebie niemiła i opryskliwa, nie darzyłabyś jej sympatią. Zacznij traktować ją jako dobrą koleżankę (może nawet przyjaciółkę?), powierniczkę sekretów i tym podobne. Najważniejsze, to stworzyć przyjazne relacje, "dać się poznać" oraz pielęgnować więzi. W Waszym przypadku powinnyście zabiegać o jak najczęstsze spotkania, a także dobry kontakt. Jak to zrobić? W dobie dzisiejszego rozwoju technologii sądzę, że nie sprawi Ci  to żadnego problemu. Kilkanaście esemesów dziennie czy czatowanie na facebooku to dobry krok. Musisz jednak pamiętać o tym, że Twoja przyrodnia siostra ma więcej obowiązków niż Ty - wkracza w dorosłość, planuje własną przyszłość. W związku z tym nie możesz jej się narzucać czy mieć pretensje, że może nie mieć dla Ciebie tyle czasu, ile chciałabyś, aby miała.
Oczekujesz, że relacja z Twoją siostrą będzie czymś więcej, niż tylko "co u Ciebie słychać?". To świetnie! Uwierz mi, na pewno macie wiele wspólnych tematów z siostrą, kwestia tylko tego, aby je odkryć. Okaż jej zainteresowanie, jeśli o czymś Ci opowiada, zachęć ją do mówienia poprzez zadawanie pytań o szczegóły dotyczące danej sprawy. Nic tak nie poprawia kontaktu, jak umiejętność słuchania. Wypytaj ją o jej preferencje, co lubi czytać, słuchać, oglądać. Czym się interesuje, co chciałaby osiągnąć. Z czasem Wasze relacje ulegną ociepleniu, staniecie się sobie dużo bliższe. Zachęcaj ją do częstszych przyjazdów, proponuj spotkania - może jakieś wspólne zakupy, wypad do kina? Ponadto możesz zasugerować to rodzicom - wspólne wyjazdy, spędzanie czasu bardzo zacieśniają więzi, a z pewnością Twojemu tacie czy mamie bardzo zależy na jednakowym okazywaniu miłości obu córkom.
Tak jak pisałam we wstępie - najważniejsze jest to, że chcesz i Ci zależy. Reszta to już kwestia czasu i odpowiedzi na Twoje działania Twojej siostry. Sądzę, że jeśli tylko zauważy, że oczekujesz bliższej relacji niż ta, która obecnie Was łączy - będzie gotowa podjąć odpowiednie kroki w kierunku jej polepszenia. Wzajemna wymiana doświadczeń czy też przyjaciółka będąca zawsze pod ręką jest naprawdę kuszącą propozycją. :)
Mam nadzieję, że zdołałam chociaż trochę Ci pomóc. Trzymam kciuki i wierzę, że Wam się uda.

Pozdrawiam,
Psychodeliczna.

czwartek, 16 stycznia 2014

18. urodziny - barek

Cześć,
w kwietniu będę miała 18-stkę (wiem, dużo czasu) i chciałabym aby impreza odbyła się bez wódki. Nie znaczy to jednak, że wgl nie chcę żadnego alkoholu. I tutaj właśnie pojawia się moja sprawa. Jak skonstruować barek aby obyło się bez niej? Chciałabym, żeby każdy znalazł coś dla siebie, ale również aby nie były to jakieś bardzo drogie alkohole. Na pewno będzie szampan i wino, ale co mogę jeszcze postawić i w jakich ilościach. Będzie koło 20 osób.

Mam nadzieję, że uda Ci się coś wymyślić, bo ja kompletnie nie wiem...
Anty

Najpierw zacznę od tego, że notka ta przeznaczona jest dla osób pełnoletnich. Po drugie, zaznaczę tylko, że alkohol szkodzi zdrowiu, o czym informują nas liczne tabliczki w sklepach.

 Droga Anty!
Ostatnio zdarzają mi się pytania, na które muszę odpowiedzieć w notce, jednak swoją długością one nie
powalają. Tak czy inaczej postanowiłam opublikować ten temat, gdyż ostatnio stały się bardzo popularne osiemnastki bez alkoholu bądź tylko z wybranymi gatunkami.

Od razu zaznaczę, że konkretnych marek nie jestem w stanie Ci podać, gdyż byłaby to reklama, a tego na blogu chcę uniknąć, po za tym czyta go wiele (nie)pełnoletnich osób.

Napisałaś, że pojawi się szampan i wino - już coś masz zaplanowane. Do tego można dodać piwo - to raczej uniwersalny trunek, jeden z delikatniejszych. Możesz też pomyśleć o jakimś ponczu, z niewielką zawartością alkoholu.Dodatkowo do wyboru masz masę wszelakich likierów, nalewek, butelek rumu, gin, koniak, brandy, whisky itd. Wybierając się na zakupy popatrz na ceny i kup to co Ci odpowiada, nie musi to być 20 gatunków alkoholu, wystarczy 5-6 rodzai.

Możesz postawić też na drinki, które przygotujesz. Podam Ci tutaj dwa przykłady takich napoi, które możesz sama zrobić:

Blue Mojito:

Składniki:
  • pół limonki
  • kilka listków mięty
  • 40 ml rumu
  • 15 ml syropu Blue Curacao(bądź jakiegoś syropu o niebieskim kolorze)
  • kruszony lód
  • woda gazowana do dopełnienia     

 Limonkę kroimy na mniejsze kawałki, wkładamy do dużej szklanki, dodajemy miętę.Ugniatamy ją by puściła dużo soku, a gdy puści , dodajemy rum, syrop Blue Curacao (bądź inny) i mieszamy łyżką. Dodajemy kruszony lód i dopełniamy wodą gazowaną.


Peach Lady:

Składniki:
  • 40 ml likieru brzoskwiniowego
  • 40 ml rumu
  • 20 ml soku z cytryny
  • sok żurawinowy do dopełnienia
  • mrożona truskawka do dekoracji
 Trzy pierwsze składniki mieszamy w shakerze i wlewamy do szklanki na lód. Dopełniamy sokiem żurawinowym i dekorujemy mrożoną truskawką.

Po więcej przepisów odsyłam tutaj (wiele z przepisów wypróbowane i polecane)


Powyżej wspomniałam również o ponczu, który wraca powoli ponownie do łask. Podam Ci przepis na jeden z nich, to jest lekki napój, także goście nie będą poddani tak działaniu mocy alkoholu.

Składniki:
  • - 0,75l dobrego wina musującego (wyskokowość ponczu zależy od procentów szampana - trzeba wziąć pod uwagę, że trochę go rozcieńczymy, można go wzmocnić innymi trunkami)
  • - owoce: brzoskwinie w puszce z zalewą, winogrona, pomarańcza, kiwi, kawałek mango, garść malin, listki melisy/ szałwii ananasowej/ mięty (do wyboru)
  • - 3 łyżki cukru pudru

Przygotowanie:

1. Szampana i owoce dobrze schłodzić.
2. W połowie zalewy z brzoskwiń rozpuścić cukier puder, lekko podgrzać, potem ostudzić.
3. Na krótko przed podaniem obrać i pokroić wszystkie owoce, wrzucić do dużej miski, zalać schłodzonym szampanem tuż przed podaniem:)

Prosty przepis, efektownie wyglądający napój - brak wódki, której nie chciałabyś używać ;)

Po inspiracje odsyłam tutaj. (tych przepisów jednak nie próbowałam)

Nie jestem pewna co do ilości alkoholu, tutaj wszystko zależy od sposobu bycia Twoich znajomych, ale jeżeli chodzi o piwa, to byłoby dobrze by co najmniej dwie butelki przypadały na gościa. Natomiast winem można podzielić się na wiele osób, więc jest bardziej wydajne. Tutaj też możesz pomyśleć o słodkim, wytrawnym itd. by dopasować trunki do gustów gości. To zależy co kupisz, nie wszyscy będą pili piwo, więc Ci co nie będą zostawią tym co jednak się zdecydują, ale za to przejdą na poncz. Najlepiej popytać mniej więcej kto w czym gustuje.


Mam nadzieję, że nieco Cię naprowadziłam, niestety publicznie tylko tyle mogę pomóc :) odsyłam na maila - miosza.nbs@gmail.com
Pozdrawiam,
Miosza.

Jak poprawić umiejętność pisania

Cześć Miosza :D
Teraz moja kolej na pytanie.
Widziałam już tu poradniki typu "jak podszkolić śpiewanie" lub "jak nauczyć się tańczyć". Ja natomiast chciałabym wiedzieć, jak można poprawić umiejętność pisania. I nie chodzi mi o rady typu "dużo pisać", "dużo ćwiczyć".
Z góry dziękuje :3
Rebekah

Droga Rebeko!
Notka może nie powali długością, ale mam nadzieję, że jej treść odpowie Ci na Twój problem.
Nie wspomniałaś, czy chcesz poprawić pisanie ogólnie, czy np. w powieściach czy do szkoły.

Ogólne rady z jakimi zalecałabym Ci się zapoznać to:
  • - zaprzyjaźnienie ze słownikiem ortograficznym (nic tak nie działa odpychająco jak źle napisany wyraz),
  • - zapoznanie się z zasadami interpunkcji,
  • - wzbogacenie słownictwa (w dziale Zrób to Sama jest już stworzona o tym notka pod tytułem "Brak mi słów"
  • - czytanie wielu książek, z różnych dziedzin i kategorii,
  • - znalezienie swojego stylu pisania i trzymanie się go,
  • - nim coś zapiszesz, zastanów się jak to będzie brzmiało gdy ktoś będzie to czytał, oraz jak będzie to brzmiało z kolejnym zdaniem (czy zostanie zachowany sens tzn. ze zdania dowiem się Kto, Co i Gdzie)
  • - sprawdź swoje szkolne wypracowania i zobacz, jakie błędy najczęściej popełniasz - napraw to!

Wiele zależy też od tego co chcesz pisać, w tym kierunku będziesz się doskonalić. Gdybyś wspomniała np. że chciałabyś poprawić pisanie by napisać dobry scenariusz odesłałabym Cię do książki "Jak napisać scenariusz" R.U. Russin & W.M. Downs, w której wszystko jest doskonale wytłumaczone. Jeżeli chodzi Ci o pisanie wierszy lub tekstów piosenek, stwierdziłabym, że powinnaś czytać wiele tekstów z tych kategorii, oraz ćwiczyć dobieranie rymów. Zasady powyżej, to ogólne zasady. Z czasem wejdzie Ci w nawyk i będziesz czerpała inspiracje do rozwoju z różnych źródeł.

Te rady pozwolą Ci na rozszerzenie swoich umiejętności. Napisałaś, że nie chodzi Ci o porady w stylu "dużo ćwiczyć". Prawda jest jednak taka, że to trening czyni mistrza. Możesz dawać swoje teksty komuś do sprawdzania (nauczyciel, przyjaciel). On wskaże Ci błędy, a Ty systematycznie będziesz je poprawiała. Mam nadzieję, ze moja odpowiedź nakierowała Cię trochę na rozwój w tej dziedzinie. Czekam również, na propozycje od czytelniczek, może mają swoje pomysły na rozwój pisania ?! Zawsze jest miło poczytać Wasze opinie na temat notek :)

Pozdrawiam,
Miosza.

środa, 15 stycznia 2014

Fatalne zauroczenie, które nie mija. Spróbować z kimś innym?

Witaj Cocalotte.
A więc zacznę od razu, że pewien czas temu spodobał mi się pewien chłopak, G. Nie jestem w stanie powiedzieć, co mnie w nim tak urzekło, ale cóż stało się. Nasze kontakty to głównie "cześć-cześć" i kilka pogawędek, a więc jak widzisz nic szczególnego. Niby... Powiedziałam mu w końcu o tym, że mi się spodobał, ale on niestety nie odwzajemnia tego samego. Z początku było mi z tym źle, bo na serio myślałam, że może on też mnie lubi, gdyż wysyłał mi sprzeczne jak się okazało sygnały (spojrzeniaa). Minął w sumie jakiś miesiąc, a nawet więcej, a ja ciągle o nim myślę. Denerwuje mnie to, bo nie wiem, jak wyrzucić go z głowy. Przeczytałam notkę o odkochaniu, ale niestety nie pomogło :( Moje przyjaciółki już załamują ręce, jedna ostatnio się zirytowała bo ciągle o nim mówię. Druga ją poparła mówiąc, że ona widzi jak odwracam się za tym, cytuję gamoniem i ona nie wie jak ma mi wybić go z głowy. Ja sama nie wiem... Myślę, że to spowodowane jest moim zbytnim wkręcaniem sobie różnych rzeczy, m.in te spojrzenia. Poza tym chyba teraz zależy mi, żeby mu pokazać, co stracił bo wyszłam na idiotkę i chcę, żeby jednak wyszło na moje, żeby w ostatecznym rozrachunku nie wyjść na tą idiotkę. Czasem mam momenty, że mam wrażenie, ze mi minęło, ale skoro ciągle niby przypadkiem muszę załatwić coś tam, gdzie on ma lekcje w pobliżu to chyba nie jest okey, prawda? Czasem widzę, jak się patrzy i mnie to cieszy - niech patrzy i żałuje, ale w sumie... W sumie on już pewnie dawno o tym zapomniał. Ot, kolejna znajoma. I to mnie też denerwuje. Próbowałam więc metody "klin klinem" - mianowicie z jedną koleżanką, B. robimy filmik dla naszej przyjaciółki C. i musiałyśmy iść do klasy chłopaka C. i jej bliskiego kolegi - K. I powiem szczerze, że ten kolega całkiem fajny, wygłupiał się podczas nagrywania życzeń i w ogóle C. często mówi o nim dobre słowa. Kiedy jej płakałam przez delikwenta, który jest bohaterem tej notki to powiedziała mi dla żartu, żebym poznała K, to będę się często śmiać. Ostatnio coś jej napomknęłam, że klasa jej chłopaka jest całkiem śmieszna i czy kogoś z nich zaprasza na domówkę. Powiedziała, że tylko chłopaka swojego oraz K, a ja na to: " Z czego jeden zajęty, a drugi..." "A drugi chyba podoba się B". No więc właśnie tu jest mały problem, bo lubię B, ale ona w sumie nic nie robi z tym, że ktoś jej się podoba + kręci z kimś innym. Prawdziwym problemem jest to, że przez G nie chcę się wplątać w kolejną akcję, nie chcę podjąć teraz ryzyka z K, bo uważam, że to nie jest to samo, nie ma tych spojrzeń, ja nie maluję serduszek na marginesach, nie zastanawiam się, gdzie on ma lekcje, a on już pewnie mnie nie kojarzy. Chyba tak bardzo pragnę miłości, że zapominam o tym, że życie to nie film :/ Po prostu ja i G to byłby idealny początek historii miłosnej i tego nie mogę przeboleć. Nie wiem, może to podchodzi pod psychologię? Po prostu sama nie wiem, co z tym zrobić wszystkim... Czasem mam nadzieję, że G napisze do mnie, COKOLWIEK, byle by był jakiś pretekst do rozmowy, po prostu ciągle mam nadzieję. Mimo, iż wszystkie moje koleżanki mówią mi, że nie warto, że on wygląda jak piętnastolatek z High School Musical i, że nie mają pojęcia, czym on zwrócił moją uwagę. Ja to wiem, ale mimo wszystko... Jak dać sobie spokój z chłopakiem, który się mną nie interesuje i nie bać się spróbować z kimś innym, jak nie wmawiać sobie, że "nie spróbuję, bo to nie to samo..." ?
Proszę o radę.
Pozdrawiam, Misty


Droga Misty!
Znowu: Cocalotte nie jestem, ale mam nadzieję, że Ci pomogę :)
Widzę, że Twoje zauroczenie jest dość mocne, ale pamiętaj - to tylko zauroczenie. Z Twojej wypowiedzi wynika, że nie znasz G aż tak dobrze, ale mimo to darzysz go jakimś uczuciem. Nie jestem pewna, ale może fakt, iż trwa to pewien czas nie jest spowodowany tym, że ten chłopak jest taki niesamowity dla Ciebie - jak sama napisałaś może to chęć dostania tego, czego sobie zażyczyłaś? Odrzucił Cię, a więc teraz robisz wszystko, by zmienił zdanie. Dlaczego? Aż tak bardzo go lubisz, czy może po prostu chcesz, aby wyszło na Twoje? Zastanów się, czy ta "wygrana" warta jest Twoich nerwów.
Warto też pomyśleć nad tym, jak sama siebie postrzegasz - jeśli masz niską samoocenę to być może to odrzucenie dotknęło Cię bardziej niż dziewczęta, które są pewniejsze siebie. Być może zastanawiasz się ciągle nad powodem jego odrzucenia? 
Mówisz, że wasza początkowa relacja byłaby idealnym początkiem historii miłosnej. Dobrze, ale jak sama zauważyłaś życie to nie film. Ktoś powiedział, że nie powinniśmy porównywać naszych historii do tych filmowych gdyż one są pisane przez scenarzystów, a nasze przez Boga (tudzież los, jeśli wolisz). Twierdzisz, że nie chcesz wyjść na idiotkę w ostatecznym rozrachunku, ale powiedz mi: dlaczego uważasz, że zrobiłaś z siebie idiotkę? Bo go polubiłaś? To nic złego! Przecież nie panujesz nad uczuciami, a myślę, że mimo wszystko temu chłopakowi zrobiło się miło. Mimo, że nie czuje tego samego to w końcu każdy lubi czuć, że ktoś uważa go za atrakcyjnego. Jeżeli nie chcesz wyjść na idiotkę (choć nie sądzę, że wyszłaś oraz, że wyjdziesz) to radzę po prostu nie skupiać się na tym. Im więcej uwagi będziesz zwracać na to, czy on patrzy, myśląc o tym czy żałuje itd. tym bardziej widoczne dla niego będzie, że jeszcze Ci nie przeszło. Możesz udawać przed nim, że już Ci nie zależy, ale nie oszukasz swojego sumienia.
Tutaj radzę jeszcze raz powrócić do sposobów na odkochanie się. Od siebie mogę też dodać, że problemy w zapominaniu pomożesz mieć też przez kilka rzeczy:

1. Rozmawiasz o nim z przyjaciółkami/Twoje przyjaciółki o nim mówią.
Niegroźne żarty na jego temat, które wymieniłaś są w porządku, ale uważaj, żeby nie przegiąć. Napisałaś, że Twoje koleżanki mają dosyć Twojego wspominania o G, a więc postaraj się unikać tego tematu. Upominij również i je, jeżeli o nim napomkną. 

2. Rozmawiasz z nim
Utrzymywanie z nim kontaktu nie pomoże w zapomnieniu. Wprawdzie pisałaś, że ograniczaliście się do drobnych pogawędek, ale odradzam również je. Przynajmniej narazie.

3. Dołujesz się muzyką/filmami/cytatami
Zapisujesz sobie obrazki mówiące o nieszczęśliwej miłości, słuchasz smutnych piosenek? Jeśli tak, to proszę przestań. To jest dobre na początek, kiedy sprawa jest świeża, ale czas mija i Ty również powinnaś iść dalej. Poszukaj raczej czegoś, co jest optymistyczne. 

4. "Śledzisz go"
Wiem jak to jest, kiedy chodzi się do tej samej szkoły - przypadkiem wiesz, gdzie on ma lekcje... o każdej porze dnia ;) Staraj się unikać tych miejsc, im mniej go widujesz, tym szybciej zapomnisz. Z własnego doświadczenia wiem też, że to wygląda dość dziwnie, kiedy dziewczyna dość CZĘSTO znajduje się w pobliżu jego sal, nawet jak ma pretekst ;) 

Pamiętaj, że zauroczenie każdemu przechodzi w innym czasie - zależy od osoby zauroczonej oraz od tego, jak silne jest to uczucie. 




Teraz przejdźmy do K. To, że historia zaczyna się inaczej niż z G to nic nie znaczy. Może nawet i dobrze, że nie jest to tak silne - z doświadczenia wiem, że lepiej się nie nakręcać za bardzo. Miłość rodzi się przecież w różnych okolicznościach - nie ma znaczenia, czy tego jedynego poznasz przez Internet, w klubie, czy wpadniecie na siebie na ulicy. Liczy się to, jak to się potoczy, jak będziecie razem spędzać czas. Według mnie, spróbowanie z K. jest dobrym pomysłem. Macie wspólną znajomą, chłopak pewnie Cię kojarzy, gdyż go nagrywałaś. No to do dzieła! Proponuję porozmawiać o tym z C. - dziewczyna może was zapoznać, może zorganizuje wspólny wypad z Tobą, K, swoim chłopakiem i ewentualnie kimś jeszcze? Skoro robisz dla niej filmik to musicie być blisko :) Dodatkowo podpowie Ci, czy K rzeczywiście jest taki, jaki Ci się wydaje, poopowiada Ci trochę o nim, a to ułatwi sprawę. 
Jeśli jednak wolisz jej nie uświadamiać to drugim rozwiązaniem jest podejście do K ponownie. Tutaj proponuję pod pretekstem filmiku - możesz np. lekko skłamać, że niechcący skasowałaś jego nagranie i czy możecie nakręcić to jeszcze raz. Radziłabym zrobić to bez B, aby nie wzbudzać podejrzeń możesz powiedzieć, że przyszłaś sama, bo nie chcesz by ona dowiedziała się, że skasowałaś nagranie. Jeśli nie chcesz kłamać możesz powiedzieć, że wolałabyś to powtórzyć, bo np. na tamtym jest złe światło czy coś ;)
Wprawdzie pytanie było zadane dość dawno, ale jeżeli domówka się jeszcze nie odbyła to spróbuj zbliżyć się do K właśnie tam. Jeżeli jesteś osobą pijącą, alkohol może Ci pomóc się rozluźnić. Oczywiście nie przesadź - nie chcesz chyba, że K widział Cię obijającą się o ściany ;) 

Co do B. Porozmawiaj może z C i dowiedz się, czy B naprawdę coś do niego czuje, czy to tylko mówienie, żeby pomówić. B również możesz delikatnie podpytać i to najlepiej zanim zaczniesz z K. Wprawdzie to tylko Twoja koleżanka (tak wnioskuję) i chyba też nie zna K za dobrze i może to nic poważnego. A w razie jakby on rzeczywiście się jej podobał - cóż, wtedy decyzja należy do Ciebie. 

Wiem, że G nie odwzajemnił Twoich uczuć, i wiem jak to boli. Pamiętaj jednak, że mimo iż on "wygląda jak piętnastolatek z High School Musical" to może mieć mnóstwo powodów, dla których Cię "odrzucił". Niekoniecznie mam na myśli Twój wygląd czy usposobienie, może on nie jest gotów na coś poważnego? Nie przejmuj się jego odmową i nie myśl, że nie spróbujesz z K, bo G się nie spodobałaś. Może K ma inny gust? Jasne, istnieje ryzyko, że nie skończy się po Twojej myśli, ale uważam, że mimo wszystko warto. Kto wie, może K okaże się ostatecznym rozwiązaniem problemu G?

Wierzę, że szybko wyleczysz się z nieszczęśliwego zauroczenia! :)

Shadowcat


poniedziałek, 13 stycznia 2014

Jak się pozbyć nachalnych chłopców?

Witaj Cocalotte!
Zacznę od tego, że mam o sobie niską samoocenę, natomiast przyjaciółki wmawiają mi, że jestem ładna itd. Ale to nie o tym... Ostatnio ta ocena się poprawiła i przestałam zważać na moje wady. Zobaczyłam także, że wokół mnie kręci się dużo chłopców. Wcześniej tego nie widziałam, a może i widziałam, tylko próbowałam sobie wmówić, ze tak nie ma. Ale powoli zaczynało mi się to podobać... To, że tak dużo chłopaków ciągle na mnie spogląda, wysyła znaki itp. Ale najgorsze jest to, że oni stali się coraz bardziej nachalni! Nie wiem, czy za dużo im pozwoliłam, czy też zobaczyli mnie jako bardziej pewną siebie... Ostatnio już próbowałam odtrącić paru natrętnych, ale oni nic! Mam jednego przyjaciela, który opowiadał mi kiedyś, że oni są wręcz napaleni, że mówili do niego, że mam super tyłeczek czy coś w tym stylu. Jak mówią o mnie, to podobno robią się cali czerwoni i jeszcze wymyślają sobie sceny erotyczne związane ze mną. Dodam, że jestem w pierwszej gimnazjum a tych kolesi jest 4-5. Sama nie wiem, bo co dzień wydaję mi się, że jest ich coraz więcej. Co prawda podoba mi się jeden z nich, który jest spoko i jak na swój wiek (15 lat) nie jest takim idiotą jak reszta z nich. Ale o nim słyszałam także dużo złych rzeczy. Proszę, pomóż mi, jak mam być bardziej stanowcza i dać im do zrozumienia, że żaden z nich mi się nie podoba i nie mam ochoty na jakieś miłosne przygody?
~Smuteczek :<

Drogi Smuteczku,
Na początku muszę ci powiedzieć, że takie zachowanie chłopców jest w tym wieku niestety dość normalne. Obecnie chłopcom w wieku gimnazjalnym (a często nawet jeszcze licealnym) w głowie siedzi tylko seks, choć to dla nas, dziewczyn, raczej nie jest korzystne. Nie musisz się jednak specjalnie przejmować, dopóki żaden z tych chłopców nie zacznie podchodzić do ciebie bliżej, dotykać cię (nawet przypadkiem) lub po prostu narzucać się. Niestety nie możesz nic zrobić, żeby przestali rozmawiać między sobą o twoich walorach. Jest pewien sposób, żeby przerzucili się na kogoś innego, ale polega na znalezieniu chłopaka, a to myślę, że nie jest takie łatwe, no i raczej lepiej, żebyś zaczęła z kim być z uczuć, a nie z potrzeby pozbycia się kogoś. Na razie mogę ci poradzić, żebyś się nie przejmowała. Jeśli usłyszysz jakiś sprośny komentarz na swój temat, to odpowiedź coś żartobliwie, ale niezbyt przyjemnie, żeby ich nie zachęcać, tylko wręcz zniechęcić. Jeśli zobaczysz, że na ciebie spoglądają, to ostentacyjnie nawet możesz odwrócić głowę w inną stronę. Nie wiem, jakie są te inne znaki, które ci wysyłają, ale polecam również je ignorować, a podczas rozmów z tymi chłopcami bądź trochą chłodniejsza niż zazwyczaj i nie okazuj specjalnego zainteresowania. Jeśli sobie nie odpuszczą, to porozmawiaj z tymi, którzy najbardziej ci się narzucają i wytłumacz im stanowczo, że nie jesteś zainteresowana bliższymi znajomościami, ponieważ ci się nie podobają i tyle. Tylko pamiętaj, żeby rozmawiać z nimi osobno, wtedy coś do nich może rzeczywiście dotrzeć, bo w grupie to raczej nie zadziała. Jeśli jeden z nich ci się podoba, to skup się na nim i resztę olewaj. Myślę, że wtedy powinni sobie troszkę odpuścić. Ludzie raczej co do zasady nie lubią być ignorowani, dlatego po pewnym czasie myślę, że będziesz miała więcej spokoju. Jeśli zaś nic z tego nie podziała, to postaraj się ich unikać i poczekaj aż z tego wyrosną, ponieważ innej rady już nie ma.
Powodzenia,
Cocalotte.

niedziela, 12 stycznia 2014

Potrzebuję energii, a chciałabym schudnąć.

Hej, zwracam się z serdeczną prośbą! Mam 16 lat, mam lekką nadwagę. W związku z tym chciałabym schudnąć. Tyle, że ciężko byłoby mi wprowadzić teraz jakąś dietę- potrzebuję dużo energii (niemal całe dnie spędzam ucząc się czegoś). Nie mogę też sobie pozwolić na wyjątkowo częste czy też intensywne (moja kondycja jest wyjątkowo marna) treningi. Toteż szukam jakiś innych sposobów. Nie zależy mi na tym by było to wyjątkowo szybki sposób. Chcę po prostu trochę, stopniowo chudnąć i nie spotkać się z efektem jo-jo.
Myślałam o tym, by zrezygnować z jedzenia kolacji (tj. jeść ostatni posiłek jakieś 4-5h przed pójściem spać). Ale czy to dobry pomysł? No i czy mogłabyś mi doradzić jeszcze coś?

Kluska


Droga Klusko.
Troszeczkę zmyliło mnie szybko i stopniowo, ale postaram się pomóc. Pierwsza sprawa dotyczy aktywności ruchowej. Nie da się schudnąć zdrowo polegając tylko na diecie. Dlaczego? Podczas diety zamiast pozyć się niechcianego tłuszczyku możemy pozbyć się mięśni (czyli organizm zacznie spalać białko w mięśniach) i w efekcie będziemy chude i tłuste. Pomysł ze zrezygnowaniem z kolacji radzę Ci jak najszybciej odrzucić. Pomyśl: 12-13 godzin bez jedzenia. Trochę dużo, prawda? Tutaj może być podobnie: schudniesz, ale Twoje zdrowie może to odczuć. Napisałaś, że potrzebujesz dużo energii i dlatego nie możesz wprowadzić diety - diety to nie głodówki! Jeżeli jesz coś niezdrowego, pizzę, coś tłustego, mózg wcale nie będzie pracował lepiej i szybciej, a wręcz przeciwnie. Twoja sylwetka również nie będzie wyglądać później korzystnie, więc po co? Radziałbym Ci mimo wszystko zmienić dietę na taką, która da Ci siłę na naukę i nie wpłynie negatywnie na Twoją masę ciała + jakieś ćwiczenia. Brak ruchu może doprowadzić również do wielu chorób, jak np. skrzywienie kręgosłupa. Napisałaś, że dużo się uczysz, więc zapewne spędzasz dużo czasu przy biurku. Dobrze byłoby od czasu do czasu wykonać jakieś ćwiczenia wzmacniające mięśnie kręgosłupa. Na razie może być wszystko dobrze, ale później mogą dość problemy z nogami, krążeniem krwi. Bez wysiłku fizycznego bardzo łatwo o efekt jo-jo, a wspomniałaś, że chciałabyś tego uniknąć.

Kilka konkretów:
1. Jedz o stałych porach - to chyba powtarza się w prawie każdej notce związanej z odżywianiem. Jest to ważne, ponieważ organizm po jakimś czasie wpada w ten rytm i jesteśmy głodne o konkretnej porze, a nie co pół godziny.
2. Jedz wyprostowana - ułatwia trawienie.
3. Nie zdrowo jest się napychać.
4. Niezdrowe przekąski (np. podczas nauki) zamień na coś zdrowszego, jak jakieś warzywko, suszone owoce, migdały, orzechy - bardzo dobrze wpływają na pracę mózgu.
5. Pij dużo wody - pomaga wypłukiwać toksyny z organizmu i poprawia przepływ impulsów w mózgu.
6. Po większym posiłku (np. obiedzie) odpocznij zanim siądziesz do nauki.
7. Jeżeli pijesz kawę, to odradzam spożywanie jej przed nauką - mózg trudniej się skupia.
8. Wysypiaj się - niedobór snu organizm zastępuje jedzeniem.

I pomyśl o ćwiczeniach ;). Na początku mogą to być np. spacery. Zamiast pojechać do szkoły autobusem, wybierz się piechotką (oczywiście jeżeli masz taką sposobność). Ruch na świeżym powietrzu pozytywnie wpływa również na mózg.


Lullaby.
Szablon wykonała prudence. z Panda Graphics. Credits: x | x