poniedziałek, 26 października 2015

Traktują mnie jak kumpelę... a ja mam już tego dość!

Hej dziewczyny! Mam problem z pogranicza kategorii : psychologia i chłopcy, hmmm chyba mogę to tak nazwać. Otóż chłopaki zazwyczaj traktują mnie jak kumpelę. Wiele było takich przypadków, że nawet, jak poznawaliśmy się, flirtowaliśmy, zaczynaliśmy ze sobą "kręcić", pisać itd, to po czasie prosili mnie o rady dotyczące innych dziewczyn albo po prostu zaczynali traktować mnie po kumpelsku. Tak było kilka razy. Ostatnim razem natomiast poznałam chłopaka, pisaliśmy, flirtowaliśmy i tym razem zapowiadało się inaczej, aż nagle ten chłopak wygarnął mi, że niepotrzebnie się wtrącam w jego problemy. Nie wiem, czy powinnam się zmienić, by nie widzieli we mnie tylko kumpeli. Mam dosyć traktowania jak tylko koleżanka. Czuję się... brzydka, niepotrzebna, nieużyteczna. Z każdym kolejnym koszem jest gorzej, bo po takich sytuacjach przez kilka tygodni jestem dobita, że znowu to samo. Nie wiem co mam robić. 
Pozdrawiam,
Limonka
P.S. Dodam, że mam prawie 18 lat.

źródło: favim.com

Witaj, Limonko :)
Nie wątpię, że nie ty jedna borykasz się z takim problemem, choć, szczerze mówiąc, częściej słyszy się o męskim friendzonie. Oczywiście, w żadnym razie nie oznacza to, że temat ten dotyczy tylko chłopców, a Ty jesteś tego żywym przykładem.
W każdym razie, spróbuje Ci tym postem pomóc i mam nadzieję, że choć po części mi się to uda.

* * *
Na początek, musisz sobie uświadomić, co podoba się chłopcom (tak ogólnie)
Warto w końcu znać target, do którego chcesz trafić :D Nie będę się jednak na ten temat rozpisywać, jako, że na blogu znajduje się już rozbudowana notka na ten temat, którą znajdziesz TUTAJ. Liczę jednak że znajdziesz tam podpowiedzi na temat tego, jak powinnaś się zachowywać w chwili, gdy któryś chłopak znów Ci się spodoba :)

Jak wyglądał flirt na początku Twoich znajomości?
źródło: pixcooler.com
Czy był na tyle wyraźny, że obie strony na pewno były jego świadome? Chłopcy chcąc nie chcąc, często po prostu nie zwracają na to uwagi, dopóki sami flirtować nie zaczną, lub kiedy nie powie się im dosadnie, o co chodzi. Być może to, co czasem brałaś za flirt było w ich oczach po prostu zwyczajną rozmową, taką, jaką prowadzą z dziewczynami. Ty więc już miałaś nadzieje, na coś więcej, a druga strona od początku widziała w Tobie tylko zwykłą kumpele, nie mając pojęcia o podrywie, który według Ciebie miał miejsce.

Najpierw flirt, a potem... no właśnie, potem co?
Czy przypadkiem sama nie przechodziłaś do rutyny? Sama nie stawałaś się kumpelą, więc tak zaczynali Cię traktować? Jeśli stawałaś się zbyt otwarta, traktowałaś go jak każdego innego, nie pokazywałaś zainteresowania, nic dziwnego w tym, że chłopcy zaczęli traktować Cię jak zwykłą koleżankę. Ba, jeśli jeszcze chętnie pomagałaś, nie pokazywałaś zazdrości... to po prostu uznawali Cię za przyjaciółkę, której można się wygadać i poprosić o pomoc. Jeśli Ci się ktoś podoba, należy cały czas o niego zabiegać i starać się pokazać z jak najlepszej, może nieco tajemniczej strony, tak, aby on chciał Cię lepiej poznać i robił wszystko, by spędzać z Tobą czas :)

Czy przypadkiem nie jesteś wścibska?
źródło: lifestyletonight.blogspot.com
To, o czym napiszę tu, łączy się trochę z poprzednim punktem - jeśli jesteś gotowa pomóc w każdym momencie, na dodatek sama próbujesz się czegoś na siłę o chłopaku dowiedzieć, wypytujesz o jego problemy, pomagasz, jak możesz... to on niekoniecznie potraktuje Cię jak kogoś, z kim chciałby być. Jak już wspominałam, taka otwartość na początku budowania relacji wcale tak nie sprzyja, a kto pragnąłby mieć obok siebie wścibską laskę, wchodzącą z butami w życie? Dlatego bardzo ważne jest, byś pamiętała o takcie i szczególnie przy nowych znajomościach sama zaczekała, aż chłopak Ci się z czegoś zwierzy :)
W konkretnym przypadku o którym piszesz chłopak na prawdę mógł poczuć się urażony - nie opisałaś dokładnie sytuacji, ale na prawdę, z pytaniem o prywatne sprawy w przypadku chłopaków, lepiej zaczekać. Tu wkrada się, chcąc nie chcąc, różnica płci - my chętnie rozmawiamy praktycznie o wszystkim, szczególnie, jeśli to się tyczy nas samych. Chłopcy zaś... niekoniecznie.

Bądź sobą, ale dąż do doskonałości
Nie powiem Ci - nie zmieniaj się wcale dla drugiej osoby, bo brak zmian jest czymś złym: stoisz w miejscu, nie rozwijasz się przez niego. Masz nawyki, które mogą drażnić Ciebie i ludzi wokół? Spróbuj je zmienić, na pewno wyjdzie Ci to na dobre :) Ale nie stawaj się tym, kim nie jesteś. Nie zmienisz głównych cech swojego charakteru, a udawanie kogoś obcego nigdy nie wychodzi dobrze.

Więcej cierpliwości! 
18 lat to na prawdę wcale nie tak dużo. W tym wieku chłopcy często dopiero zaczynają myśleć o poważnych relacjach. Nie przejmuj się tak tym, że traktują Cię jak kumpele - skoro masz kolegów, to prędzej, czy później jakiś, który się w Tobie zakocha się pojawi, a czy nie lepiej budować relacje na spokojnie, zaczynając od przyjaźni? Czasami tak bywa, że nie wpada się od razu na miłość życia i już. Ale to nie oznacza, że jej nie ma. Tylko poczekaj... bądź cierpliwa. I na spychanie Cię to roli przyjaciółki/koleżanki nie zwracaj aż takiej uwagi, bo to na pewno nie wyjdzie Ci na dobre.

źródło: enlighteneducation.edublogs.org
Popracuj nad swoją samooceną...
...bo to zdecydowanie pomoże Ci w relacjach z ludźmi, na różnych płaszczyznach. Zacznij zmieniać to, co możesz zmienić i Ci się w samej sobie nie podoba. Jeśli zaś nie lubisz siebie za coś, ale nie jesteś w stanie nic z tym zrobić (np. wzrost), staraj się to zaakceptować. Pamiętaj, że nikt nie będzie Tobą lepiej, niż Ty! Znów jednak chce zaprosić Cię do posta na ten temat z naszego bloga - aby go przeczytać, kliknij TUTAJ.

* * *

Starałam się wyczerpać temat i napisać wszystko, co przyszło mi do głowy - jednak w razie jakichkolwiek wątpliwości, czy pytań, zapraszam do kontaktu ze mną, choćby pod tym postem :)
Lyra

poniedziałek, 19 października 2015

On jest ode mnie o trzy lata młodszy!

Witajcie! :)
Na wstępie powiem, że przejrzałam pytania z tej kategorii, ale nie znalazłam sytuacji, aż tak bardzo, zbliżonej do mojej. Mój problem dotyczy wieku i nie wiem co z tym fantem zrobić. Mam 18 lat. Od jakiegoś czasu jestem zabujana w chłopaku o 3 lata młodszym. Ja jestem w 3 technikum, on nadal w gimnazjum ( 3kl). Poznaliśmy się w autobusie, którym oboje dojeżdżamy do miasta - przez wspólnego znajomego. Często razem siadamy, gadamy i wgl. On nie ma pojęcia o tym, co czuję, boję się czymkolwiek zdradzić. Jednak czasem zauważam, ze na mnie spogląda. D. nie jest jakimś typowym "gimbusem" jakich pełno wszędzie. Jest ogarnięty, dopóki mi nie powiedział, ze jest w gimnazjum, byłam przekonana o tym, że jest w liceum ( chodzi do szkoły gdzie jest gim i LO)Przeraża mnie trochę ta różnica wieku. Nie chodzi tu też o to, że to obciach chodzić z "gimbusem", będąc w moim wieku. Lata mi to, co ludzie powiedzą. Gdyby to był rok różnicy, to jeszcze by to jakoś uszło, ale to są te cholerne trzy lata. Sama nie wiem, co robić, czy dać sobie spokój, a Wy jak myślicie?
Pozdrawiam, Alanur.

źródło: www.theatlantic.com

Alanur!
W naszej mentalności przyjęło się, że dziewczyna powinna być od chłopaka młodsza, w tym samym wieku, lub tylko minimalnie starsza. Jest to uwarunkowane zarówno historią, jak i praktyką - w końcu, mężczyzna płodny jest dłużej, niż kobieta :) Co jednak zrobić w takim przypadku jak Twój?

* * *
Trzy lata to tak na prawdę niewiele!
źródło: caseyepapadaki.wordpress.com
Choć w Twoim wieku ta różnica jest jeszcze widoczna, to za kilka lat będzie ona znikoma, lub niewidoczna, szczególnie, że dziewczynom łatwiej jest wyglądać młodziej, niż chłopakom :) Ale skoro wzięłaś go za licealistę to znaczy, że nie widać po nim, że jest aż tyle młodszy, więc jeśli ani wygląd, ani jego zachowanie Ci nie przeszkadza, gdzie widzisz przeszkodę, by budować z nim relacje?

Co jeśli okaże się, że pozory mylą...
... a on tak na prawdę nie różni się od swoich rówieśników? Jeśli to Cię martwi, to nie ma innej rady, jak go przetestować, spędzając z nim czas i poznając go coraz bardziej. Są osoby, które dojrzewają psychicznie wcześniej i nie ma w tym nic nadzwyczajnego, tak samo, jak nie ma nic nadzwyczajnego w 30-letnim mężczyźnie, który jeszcze nie dorósł do związku.

źródło: allergicliving.com
Problemem mogą okazać się studia, szczególnie, jeśli masz zamiar wyjechać
Związki na odległość nigdy nie są proste, a przed Tobą już wkrótce trudny wybór: jeśli masz zamiar studiować, i to w odległy miejscu, Ba, nie tyczy się to tylko studiów, a jakiekolwiek stałego wyjazdu (np. do pracy). Wasza relacja może się zerwać, lub przejść bardzo ciężką próbę, dlatego wchodząc w jakikolwiek związek, przemyśl dokładnie. Masz jednak trochę czasu, aby zbudować silną relacje z tym, czy jakimkolwiek innym człowiekiem, dlatego choć polecałabym Ci być pod tym względem ostrożną, nie należałoby przesadzać w drugą stronę.

Początki wspólnego życia?
źródło: girlsnation.org
Trzy lata to owszem, niewiele, ale mając takiego chłopaka musiałabyś się przygotować na to. że całkiem możliwe jest, że to Ty prędzej znajdziesz pracę od niego: jeśli Wasz ewentualny związek tyle wytrzyma, możliwe, że to Ty będziesz musiała mu pomagać, a nie na odwrót. On sam może się z tym źle czuć, bo nastąpisz na jego męską dumę, ale nie w każdym przypadku jest to problem. Jeśli więc nie widzisz tu przeszkód, a on w przyszłości nie miałby nic przeciwko, i ja nie widzę żadnych przeciwwskazań, aby z nim nie być :D

Jeśli zdecydujesz się na bliższe poznanie go - jak zacząć na poważnie
Nie możesz bać się swoich uczuć! W nich na prawdę nie ma nic strasznego, czy złego :) Zakochałaś się w kimś o trzy, a nie piętnaście lat młodszym. Jeśli dobrze spędza się Wam czas, czemu Ty, czy on miałby z tego rezygnować? Rozmawiaj z nim, nie bój się czasem sama do niego napisać (tylko nie bądź nachalna), czy wyciągnąć na spotkanie (na początku polecam jakieś grupowe). Daj Wam szanse :) Nawet, jeśli on nie odwzajemni Twoich uczuć masz szansę poznać ciekawego człowieka.

* * *

Mam nadzieję, że Wasza relacja będzie się rozwijała w jak najbardziej pozytywnym kierunku, a pozostałe czytelniczki zapraszam do dyskusji - co Wy byście zrobiły na miejscu Alanur? Jaka, Waszym zdaniem, jest maksymalna różnica wieku między parami?
Lyra

sobota, 17 października 2015

Wycieczkowe zauroczenie

Hej dziewczyny ! 
Chciałabym się z wami podzielić moim problemem. 
A więc , chodzę do 2 gimnazjum i do zespołu regionalnego. Szymon jest ode mnie starszy o rok. Znam go od dziecka. Moja ciocia i jego wujek są małżeństwem. Nigdy bym nie pomyślała że mogę do niego coś poczuć ale jednak, miłość nie wybiera. Od roku podejrzewałam że coś do niego czuje ale spotykałam się z chłopakiem i myślałam tylko o nim. Ale gdy przestaliśmy się spotykać , cały czas myślałam tylko o nim. Postanowiłam sb w tedy że nie mg dopuścić do tego żeby mnie kolejna osoba skrzywdziła. Ale no cóż , nie pozwolił mi o nim zapomnieć , za to przekonywałam się w twierdzeniu że ja też mu się podobam. Byliśmy na wycieczce , na początku on siedział ze swoim bratem ale później się przesiadł. Gdy się już wracaliśmy autobusem , było już ciemno i zimno a klimatyzacja nadal działała. Wzięłam jego bluze żeby zobaczyć jak zareaguje.Nic nie zrobił , jedynie zapytał się mnie czy teraz jest mi ciepło. Ja wzięłam jeszcze jego czapkę z daszkiem i swoje okulary , wyglądałam jak debil , ale on się uśmiechną , oparł się o siedzenie i się nie odzywał. Oparłam się o jego ramie i zasnęłam. Spałam przez ok. 15 min potem obudzili mnie bo była przerwa na stacji benzynowej. Ja zapomniałam że mam jego bluze na sobie i poszłam do toalety. Jak wróciłam oparłam się ale przyszedł pan grający w zespole na akordeonie ( Andrzej ) i zaczeliśmy śpiewać. Za chwilkę wziął i siadł koło nas on siedział na jednym siedzeniu a ja z Szymkiem na jednym , siedziałam mu dosłownie na kolanach. Cały czas się na niego patrzyłam. Patrzyłam jak on śpiewa , patrzyłam w jego piękne oczy. W końcu musiałam wysiadać , ale dostawiłam przez przypadek telefon. Następnego dnia mieliśmy próbe , on przyniósł ten telefon i powiedział że zwraca księżniczce jej własność. Zarumieniłam się. 
Jak niektórzy mówią że do siebie pasujemy to ja tak strasznie się rumienie , raz było tak że on też się zarumienił. 
Była taka sytuacja , mieliśmy imieniny w zespole a on stał za mną w kolejce do składania życzeń. Nagle chwycił mnie w biodrach i położył głowę na moim ramieniu , nie mam pojęcia co to miało oznaczać. 
Jak przytulamy się na pożegnanie (ja i 4 dziewczyny i 2 chłopaków ) to on nie chce się do mnie przytulić , bardzo mnie to rani. 
Co mam o tym mysleć , podobam mu się czy nie ?
A może lepiej dać sobie spokój ?

~ Natalia Klakurka

źródło: favim.com

Witaj Natalio Klakurko :)
Z podobnym problemem boryka się wiele dziewczyn w Twoim wieku: pojawia się zauroczenie, wahanie... i brak pojęcia, co z tym fantem zrobić. Jak więc zachować się w takim przypadku?

* * *
Dobrze byłoby gdybyś sobie uświadomiła że druga, czy trzecia klasa gimnazjum to bardzo młody wiek
źródło: www.villagevoice.com
Nie każdy jest wtedy gotowy do długotrwałego związku, w szczególności, jeśli jest młodym mężczyznom :) Ci dorastają pod tym względem później, niż dziewczyny - gdy my interesujemy się już nimi i marzymy o pierwszej miłości, im w głowie zwykle siedzi coś zupełnie innego, a jeśli chcą czegoś spróbować, wynika to z czystej ciekawości. Z tego powodu radziłabym być ostrożna w doborze chłopaka, bo bardzo łatwo o zranienie - ty chcesz czegoś więcej, on... niekoniecznie.

Zostałaś zraniona? To jeszcze nie powód, by odrzucać każdego chłopaka.
źródło: www.huffingtonpost.com
Każdy człowiek jest inny i każdy inaczej reaguje - dlatego nie możesz zakładać, że każdy chłopak będzie chciał Cię zranić. Przeciwnie, zwykle w interesie drugiej osoby jest pilnowanie, by w związku było jak najlepiej. Niestety, w tym wieku o dojrzałe związki trudno, a więc prawdopodobieństwo zdrady, czy rzucenia jest większe - w końcu, myślenie pokroju przecież jestem jeszcze młody/a, lub mam jeszcze czas jest na porządku dziennym, nie martwi się o to, co będzie za 10-20 lat. Jednak właśnie z powodu braku dojrzałości drugiej strony nie powinnaś tego brać tak bardzo do siebie - jeśli nie chcesz powtórki, możesz zaczekać kilka lat, aż ryzyko zranienia nieco się zmniejszy, ale pamiętaj, że i tak, i tak, nigdy nie dostaniesz gwarancji, że związek ułoży się dobrze. A przecież ten, kto nie ryzykuje, nigdy też nic nie zyska :)

Skoro jesteście jakoś ze sobą "spokrewnieni" jesteś w całkiem dobrej sytuacji :)
źródło: www.bestwayguides.com
Czemu? A no, nikt raczej nie chce żyć źle z członkami rodziny, dlatego choćby przez presje rodziców chłopak, w którym się zauroczyłaś powinien Waszą relacje traktować poważniej, niż zwykle. Na dodatek znacie się długo, powinnaś więc całkiem sporo o nim wiedzieć, czyż nie?  A jeśli nawet nigdy nie spędzaliście ze sobą zbyt wiele czasu, to mając za sobą tak długą znajomość łatwiej powinno być Ci zbudować zaufanie z nim.

Jak budować relacje?
Jeśli kogoś lubisz i to z wzajemnością (nie chodzi mi tu o jego zauroczenie w Tobie, ale z opisu wynika, że przynajmniej Cię lubi) szkoda to zaprzepaścić, nie sądzisz? Dlatego rozmawiaj z nim, spędzaj z nim czas, wyciągaj na spacer i daj się wyciągnąć, jeśli on zaproponuje. Bądź inicjatorem rozmowy, czy wyjścia, pamiętaj tylko, aby się nie narzucać - to niewątpliwie zacieśni Waszą więź :)

Lubienie czy zauroczenie?
Z zachowań Twojego obiektu wzdychań można wywnioskować, że zauroczenie z jego strony jest prawdopodobne, ale nie znam go, więc niestety, nie mogę mieć pewności. Jak to jednak poznać i jak się o tym przekonać? Przede wszystkim, odsyłam do punktu poprzedniego - im bardziej mu zaufasz, im stanie Ci się bliższy, tam łatwiej będzie to odkryć :) Możesz także się go o to po prostu zapytać, jeśli oczywiście jesteś w stanie się do tego przekonać i ufasz mu na tyle. Nie musisz od razu przyznawać się do swojego zauroczenia. W końcu, jeśli spytasz się go Hej, czy ty przypadkiem się we mnie nie zakochałeś? (ale - z tym uważaj, dobierz odpowiedni moment) sama nie przyznajesz się do swoich uczuć, a tylko dzielisz się spostrzeżeniami.
Jak w przypadku poprzedniego mojego postu zapraszam również do przeczytania notek o mowie ciała, które znajdziesz na blogu NBS - tutaj oraz tutaj.

Nurtuje Cię jeszcze jedna kwestia... czemu on nie chce Cię przytulać na pożegnanie?
źródło: community.secondlife.com
Możliwe, że po prostu się wstydzi. Albo Tobie się wydaje, że nie chce, a sama do niego nie podchodzisz? Czy po prostu Cię odpycha, gdy próbujesz...? Jeśli jednak to wstyd, to może wynikać z dwóch powodów - albo nie chce przyznać się przed znajomymi do swoich uczuć, albo sam nie wie, co ma ze sobą zrobić. Ewentualnie zdaje sobie sprawę z tego, co Ty do niego czujesz, a sam nie jest pewny swoich uczuć, lub nie jest w Tobie zauroczony i nie chce dawać Ci nadziei. Najlepiej będzie, jeśli po prostu spytasz się go o powód tego zachowania. To może i najtrudniejszy, ale chyba najbardziej jasny i pewny sposób rozwiązania sytuacji w takich przypadkach.

* * *

Nie powiem Ci, co masz myśleć o tej sytuacji. Na pewno jednak nie powinnaś rezygnować z pozytywnej relacji z drugą osobą, szczególnie trwającej wiele lat, bo po prostu możesz na tym wiele stracić :) Liczę, że uda Ci się zbudować coś silnego i przepraszam, że musiałaś tak długo czekać na odpowiedź. Do napisania!
Lyra

poniedziałek, 12 października 2015

Flirtowaliśmy, ale nie wiem, co on do mnie czuje

Mam pewien problem i zdaje mi się że nie została udzielona odpowiedź na coś podobnego. Miesiąc temu na urodzinach kolegi zagadałam do jego przyjaciela. Po chwili rozmowa zmieniła się w flirt. Potem on sporo mi o sobie opowiedział a ja o mnie. Niestety, co było dużym błędem, powiedziałam mu że on mi się podoba, gdyż znałam go już wcześniej. Po tym spotkaniu napisałam do niego. Dużo pisaliśmy i nadal piszemy. Nazywamy się przyjaciółmi, chociaż jestem w nim zakochana i on również niestety, o tym wie. Mówię mu wszystko, min. że nigdy się nie całowałam. Gdy to powiedziałam zaproponował pocałunek bez zobowiązań, jednak po dniu odwołał ten pomysł. To ja wyszłam z propozycją z pierwszego spotkania, które skończyło się wyjściem do kina z jego przyjaciółmi. Po tygodniu to on zaproponował spotkanie i poprosił o mój numer jednak nic się nie zmieniło. Potem flirtowaliśmy jeszce kilka razy, a on czasami zwraca się do mnie kotku, ślicznotko itp. Jednak nie jesteśmy razem. Bardzo bym tego chciała ale nawet nie wiem czy jest mną zainteresowany. Lecz w tym wszystkim najgorsze jest przeczucie że mu się narzucam, a napewno narzucałam. Czy jest sens zadawania się z nim dalej? Czy nie jestem dla niego uciążeniem? Czy jest mną zainteresowany? Proszę o pomoc.
Jagoda Ola

źródło: cache2.asset-cache.net

Witaj Jagodo Olu!
Szkoda, że w pytaniu nie podałaś swojego wieku - w tym przypadku mógłby mi pomóc przy odpowiadaniu Ci na pytanie. Ale do rzeczy! Pozwól, że zamiast długiego wstępu, od razu wypunktuje wszystko, by notka była bardziej przejrzysta :)

* * *
Ile trwa Wasza relacja? Około miesiąca, mam racje?
A przynajmniej to wnioskuje z pytania. Uprzedzając, mówiąc o relacji mam na myśli czas, od którego ze sobą częściej rozmawiacie :) A więc, znacie się miesiąc i już nazywasz go przyjacielem? Nie sądzisz, że to trochę zbyt krótki okres czasu, aby użyć tego słowa względem kogoś? Co o nim tak na prawdę wiesz? Ile razem przeszliście? Nie sądzę, by przez ten czas miało miejsce na tyle wydarzeń, aby sprawdzić waszą więź. Dlatego moja pierwsza rada w tym poście brzmi - zweryfikuj, kogo nazywasz przyjacielem. Bo ten człowiek niekoniecznie nim jest.

źródło: childdevelopmentinfo.com
Przeszło Ci przez myśl, że Twój przyjaciel może Cię wykorzystywać?
Od początku wie, co do niego czujesz - a takie uczucie niemal zawsze schlebia, nawet, jeśli w tym przypadku on, może nie chcieć z Tobą być. Dlatego może zdarzyć się, że świadomie, lub nie, wykorzystuje sytuacje. Wie, że jesteś niedoświadczona w kwestiach związkowych, wie, że się zakochałaś - dlatego ma pewną łatwość w trzymaniu Ciebie przy sobie. Może spróbuj delikatnie porozmawiać z nim na ten temat?

Kto się narzuca, ten się narzuca...
Czy Twój przyjaciel powiedział Ci kiedyś, że ma Cię dość, nie chce z Tobą rozmawiać i w ogóle to masz sobie stąd iść? Nie? Skoro nie, to czym się martwisz? Jeśli nawet czuje, że go osaczasz, jako ktoś Ci bliski powinien nie bać się Ci o tym powiedzieć. Oczywiście, zawsze sama możesz się go o to spytać, jednak jeśli zaczniesz to robić regularnie, na pewno go tym zirytujesz.
Druga kwestia tutaj dotyczy samego flirtu - skoro czułby się osaczony, czemu miałby z Tobą flirtować? No, chyba, że tu łączy się poczucie, że się narzucasz i chęć wykorzystania... ale w takiej sytuacji, jaki z niego przyjaciel...?

Czy jest w Tobie zakochany? Jeśli tak, jak to rozpoznać?
W tej sytuacji obstawiałabym dwie opcje: albo rzeczywiście, jest zakochany, ale się wstydzi i nie chce się to tego przyznać, albo chce wykorzystać relacje z Tobą dla podniesienia własnej samooceny. Oczywiście, jeśli mu na tyle ufasz, możesz po prostu z nim o tym porozmawiać - mężczyźni to dość proste istoty, nie lubiące owijania w bawełnę, dlatego myślę, że jeśli zrobisz to w taktowny sposób, powinien Ci być za to wdzięczny :)
Nie ufasz, albo nie wierzysz temu, co mówi? Może pomóc Ci obserwacja jego mowy ciała. Nie będę się o tym tu rozpisywać, ale na blogu znalazły się już notki o takiej tematyce - znajdziesz je tutaj oraz tutaj.
Możesz spróbować sprawdzić to w jeszcze jeden sposób. Mianowicie, znasz jego przyjaciela, a Twojego kolegę. Jeśli Wasza znajomość jest na tyle bliska, może podpytaj się właśnie jego? Nie jest to najbezpieczniejszy ani najpewniejszy sposób, ale zawsze można spróbować :)

A sens? Gdzie w tym sens?
źródło: www.wikihow.com
Przede wszystkim, niemal każda relacja z drugim człowiekiem nas rozwija - dlatego warto w takowe wchodzić, nawet jeśli okażą się trochę bolesne. Ale w tej konkretnej sytuacji wydaje mi się, że by odpowiedzieć na to pytanie, musisz sprawdzić to, co już chyba nawet kilkukrotnie w tym poście powtarzałam: jest zakochany, czy Cię wykorzystuje? A gdy znajdziesz odpowiedź na to pytanie i na to będziesz w stanie sobie odpowiedzieć.

* * *

Obyś prędko dowiedziała się, co mu w głowie siedzi, a pozostałe czytelniczki zachęcam do dzielenia się swoimi spostrzeżeniami pod tym postem :)
Lyra

niedziela, 11 października 2015

Rodzice nie zgadzają się, bym studiując, mieszkała osobno!

Cześć dziewczyny, macie świetnego bloga i pomogłyście już wielu osobom, może i mnie Wam się uda. :)
Jestem teraz w klasie maturalnej i za rok chciałabym wybrać się na studia. Wiadomo, życie studenckie i wszystko to coś, co chciałabym poznać. Ze względu na to chciałbym zacząć mieszkać sama, w osobnym mieszkaniu. Niestety moja mama jak usłyszała o tym pomyśle, od razu się oburzyła i zapowiedziała, że nie ma nawet takiej opcji. Próbowałam jeszcze nie raz z nią rozmawiać na ten temat, ale mówi, że nie będzie ze mną dyskutować. Próbowałam porozmawiać z tatą, ale nie chce się do tego wtrącać. Jak przekonać moich rodziców do tej przeprowadzki? Mam takie możliwości, żeby zamieszkać sama, ale na przeszkodzie stoi moja mama...
Pozdrawiam,
Puchatek ;)

źródło: kent.edu

Witaj, Puchatku :)
Studia to, jakby nie patrzeć, często pierwszy krok w dorosłość - czas, gdy wyprowadzamy się z rodzinnego domu, próbujemy ułożyć sobie życie, ale w dalszym ciągu mamy duże wsparcie ze strony rodziny.  Co więc zrobić, gdy rodzice nie chcą wypuścić swojego już właściwie dorosłego dziecka z domu?

* * *
Na początek, przemyśl swoją decyzje. Czemu chcesz mieszkać osobno?
źródło: internationalprojects.biz
To powinno pomóc Ci znaleźć argumenty, jakie podasz mamie. Twój wymarzony kierunek jest daleko? A może czujesz za dużą presje w domu i po prostu nie jesteś w stanie skupić się na nauce? Albo najzwyczajniej w świecie, chcesz poczuć wolność i spędzić kilka lat w akademiku wraz ze znajomymi?  To twoje widzimisię, czy na prawdę czujesz, że musisz mieszkać sama? Bo kto wie... dopuszczałaś do siebie myśl, że Twoja mama, chcąc trzymać Cię w domu ma trochę racji...? Zastanawiałaś się nad tym?

Czemu Twoja mama się nie zgadza? Podała konkretne przyczyny?
Mieszkanie osobno to spory koszt - czy Twoi rodzice zarabiają na tyle, by opłacić Ci około tysiąca miesięcznie na studia? Czego się boi? Uświadomienie sobie tego powinno pomóc zrozumieć Ci jej sposób myślenia i znalezienie sposobu, by ją przekonać, albo, jeśli Ci się nie uda, powinno Ci to pomóc pogodzić się z jej decyzją.

Nie daj się zbyć!
Nie chcą z Tobą rozmawiać? Odchodzą, każą Ci zamilczeć? Nie daj się. Męcz temat. Poruszaj go, ile się da. To Twoja przyszłość i to Ty musisz o nią walczyć. Rozmawiaj z tatą - to nie tylko decyzja Twojej mamy, obydwoje poniosą tego konsekwencje. Nie znam Twoich rodziców i nie wiem, kto na więcej Ci pozwala, ale jeśli to właśnie tata, myślę, że to właśnie w niego powinnaś uderzyć.

Myślałaś o pracy?
źródło: trainingjournal.com
Chcąc nie chcąc, jesteś już dorosła i choćby dlatego, myślę, że powinnaś szukać zatrudnienia. Doświadczenie zawsze Ci się przyda, podobnie, jak własne pieniądze - dzięki nim po pierwsze, będziesz mogła odłożyć na mieszkanie samodzielnie,  po drugie, zyskasz silny argument, by zamieszkać sama - w końcu, nie muszą na Ciebie łożyć aż tyle: pracujesz teraz, masz zamiar robić to na studiach... a kto wie, może nawet już wkrótce utrzymasz się zupełnie sama? A gdy to nastąpi, nikt nie będzie mógł Ci zabronić zrobienia czegokolwiek... w końcu, to Twoje fundusze, nie ich.
 
Przedstaw rodzicom znajomych, którzy też tak mieszkają!
To powinno uświadomić Twojej mamie, że nie ma się czego bać - to normalni ludzie, z niekoniecznie bogatych rodzin, którzy po prostu się uczą. Mieszkają z dala od rodziców z różnych przyczyn i nie dołączają przez to do grona biedoty, która nie radzi sobie sama ze sobą.

Pierwszy rok we własnym mieszkaniu nie wypalił... co z kolejnymi latami?
Już studiujesz, ale jednak mieszkasz z rodzicami? Nie przejmuj się. Poznaj ludzi na uczelni, znajdź pracę, jeśli pojawi się taka możliwość... a w kolejnym roku może uda Ci się coś załatwić. Powinno być też łatwiej - poznasz uczelnie, poznasz ludzi. Będziesz wiedziała, na ile sobie możesz pozwolić i bez problemu powinnaś znaleźć kogoś z kim mogłabyś razem zamieszkać w ramach zmniejszenia kosztów.  Dlatego w przypadku takiej ewentualności, po prostu myśl o tym, by w tym roku dobrze się uczyć, zacząć na siebie zarabiać, a w drugim roku studiów powinno być łatwiej :)

 Źródło: hercampus.com
Nic nie pomaga, ale koniecznie chcesz mieszkać osobno?
Skoro tak, poczytaj o stypendiach i pożyczkach studenckich - jeśli zdobędziesz samodzielność finansową, powinno być Ci łatwiej, nawet jeśli nie będą to w pełni Twoje pieniądze (w przypadku drugiej opcji). A nóż okaże się, że kwalifikujesz się pod jakieś stypendium? Albo kredyt okaże się zbawieniem dla finansów Twojej rodziny?

* * *

Studia to często trudny temat, zarówno dla maturzysty, jak i rodziców, dlatego mam nadzieję, że uda się Wam znaleźć wspólny język. Życzę powodzenia w przekonywaniu zarówno mamy, jak i taty!
Lyra

sobota, 10 października 2015

Różni nas 29 lat...

Droga załogo,
Moim problemem jest gigantyczna różnica wieku.. Mam 18 lat, on... 47. Między nami jest 29 lat różnicy, mimo to, jesteśmy razem już 9 miesięcy. Jest na prawdę cudownie, rozumiemy się doskonale, ufam mu bezgranicznie, to na prawdę bardzo dobry człowiek, 10 lat po rozwodzie. Znam jego córkę, jest dokładnie w moim wieku, niedawno poznał nas ze sobą, mnie oczywiście przedstawił jako: "koleżankę z pracy". Nie wiem co robić, z jednej strony rozmawiałam wielokrotnie z nim o moich obiekcjach, on mówi, że mnie bardzo kocha i nie chce marnować mi życia, więc jest to wyłącznie moja decyzja, zrozumie, jeżeli będę chciała odejść. Z drugiej strony... moja rodzina zareagowałaby tragicznie na tą wiadomość, przyjaciele, znajomi, nie potrafie sobie wyobrazić ich reakcji. Bardzo go kocham i nie wyobrażam sobie życia bez niego na chwilę obecną. Zaczynamy myśleć powoli o przyszłości, jestem bardzo, bardzo szczęśliwa i chciałabym z nim być już na dobre. Nie wiem co robić, kontynuować to, czy zerwać tylko ze względu na różnicę wieku? Bardzo proszę o radę. 
Pozdrawiam.
Zdruzgotana

źródło: stanfordflipside.com

Zdruzgotana! 
Chyba dla każdego z nas widok pary, w której ona jest młoda, on zaś zdecydowanie starszy budzi mieszane uczucia: przecież dziewczyna traci młodość, jest z nim tylko dla pieniędzy. A mężczyzna? Albo daje się wykorzystywać, albo to właśnie on owinął sobie ją wokół palca i teraz ją torturuje... Takie myśli pojawiają się nam w głowie mimowolnie, dlatego w Twoim wahaniu nie ma nic nienaturalnego. Na początek jednak dobrze byłoby gdybyś sobie uświadomiła, że nie zawsze tak było. Jeśli spojrzymy na historię, mężczyźni często brali dużo młodsze od siebie żony: ludzie żyli dużo krócej, zwłaszcza kobiety, które umierały w czasie porodu, jedno dziecko zaś nie dawało gwarancji na to, że ród przetrwa. To, że teraz patrzymy dziwnie na takie pary jest wytworem współczesności i nie zawsze tak było. 
Jakie są jednak za i przeciw takiego związku? Na co powinnaś zwrócić uwagę?

* * *

Może najpierw kwestia dotycząca właściwie każdego związku, nie tylko twojego. Mianowicie, czy  uważasz, że 9 miesięcy to wystarczająco dużo, aby sprawdzić wasze uczucie?
źródło: tumblr.com

Z mojej obserwacji rzeczywistości wynika, że związki dość często rozsypują się po ok. 2 latach. Dlatego czy ten niespełna rok wystarczył, aby go wystarczająco dobrze poznać? Przez ile sytuacji przebrnęliście? Jak dobrze go znasz? Co o nim wiesz? Jesteś dużo młodsza od niego, dlatego nie zapominaj, że zdecydowanie mniej przeżyłaś, Twoja osobowość nie jest jeszcze tak... silnie ukształtowana przez otoczenie. Skąd wiesz, że nie ukrywa czegoś przez Tobą? Skąd pewność, że to dobry człowiek, który nie udaje tego, co do Ciebie czuje?
Rozmawiaj, poznawaj i nie bój się wnikać w jego przeszłość - skoro pragniesz z nim być (i to z wzajemnością), dobrze jest wiedzieć, w co się pakujesz, niezależnie od Waszego wieku.


Druga sprawa łączy się z pierwszą, ale myślę, że warto napisać o niej coś więcej: jaki był powód jego rozwodu?
Wprawdzie sądzę, że go znasz, ale wolę ten temat również poruszyć :) Jeśli zaś próbujesz rozmawiać na ten temat, a on nie chce, bo uważa że to nie Twoja sprawa, myślę, że powinnaś zacząć nieco uważać. Czemu? Bo kłamca zawsze będzie kłamcą, a ten, kto zdradził raz, może to zrobić po raz drugi. Z tego powodu po prostu warto wiedzieć, jak Twój chłopak potraktował i traktuje swoje byłe kobiety. Niby banalna sprawa, ale polecam się nad tym na chwilę zatrzymać.
Przy okazji, obserwuj jego zachowanie względem córki, bo może Ci sporo o nim powiedzieć. W końcu, to jest i będzie bardzo ważna kobieta w jego życiu.

Krok trzeci! Czemu wybraliście siebie nawzajem, mimo znacznej różnicy wieku?
Co daje Wam nawzajem taki związek? Są kobiety, które najzwyczajniej w świecie lepiej czują się, gdy mają starszego mężczyznę u swojego boku. Czasem wynika to z powodu braku ojca. Innym razem z niechęci do podejmowania zupełnie samodzielnych decyzji. Kiedy indziej górę bierze po prostu nasz gust - bo podoba mi się starszy człowiek i tyle. Koniec, nie ma dyskusji :) Ale tak, warto się nad tym zastanowić. Co da Ci związek z tym konkretnym, 49-letnim człowiekiem, czego nie możesz mieć u boku  kogoś młodszego? Myślę, że dobrze by było, gdybyś również porozmawiała z nim na ten temat. Dlaczego Ty, a nie inna?

Stare zwyczaje najtrudniej zabić...
Jak pisałam już wcześniej, Twój ukochany to człowiek, który przeżył swoje. Dlatego ma pewne nawyki, zwyczaje, których po prostu nie zmieni. I choć teraz związek z nim wydaje Ci się idealny, to co będzie, gdy się do niego wprowadzisz? Co będzie, gdy się okaże, że jesteś traktowana nie jak ukochana królewna, a córka, na którą można nakrzyczeć, której można zabronić gdzieś wyjść, która przecież jeszcze wielu rzeczy nie wie i na siłę należy ją chronić? Nie mówiąc już o skrajnych, patologicznych przypadkach, w której może się okazać, że jest alkoholikiem, albo damskim bokserem.

Planowanie przyszłości wydaje się proste. Ale czy bycie z kimś o tyle starszym na stałe jest na prawdę dobrym pomysłem?
źródło: toptrendnaija.com
Nie napisałaś, czy chciałabyś mieć dzieci, czy nie, ale musisz liczyć się z tym, że jeśli zapragniesz założyć pełną rodzinę z tym właśnie człowiekiem, to niestety, ale będzie bardzo starym tatą... Nawet, gdybyś była w ciąży w tej chwili, za 20 lat, gdy Wasze potomstwo będzie powoli opuszczało dom rodzinny, on będzie miał 69 lat! Czy na prawdę chcesz podejmować ryzyko, aby Twoje dzieci wychowywały się bez ojca...? I to nie z powodu rozwodu, czy wypadku, a zwyczajniej, naturalnej śmierci?
Musisz też wziąć pod uwagę to, że będąc z nim prawdopodobnie nie zestarzejecie się razem i nie będziecie razem spoglądali na wnuki... czy to nie jest smutna wizja?

Już powoli kończąc, poruszę jedną z najbardziej nurtujących Cię kwestii: co powiedzą bliscy?
Dalej jesteś pewna swego? Wiesz czego chcesz, wiesz, że chcesz być z nim? Tak? To co obchodzą Cię inni? Mogą nie zaakceptować Twojego wyboru, ale jeśli odwrócą się przez to od Ciebie - czy na prawdę chcesz mieć takich ludzi obok? Chyba nie. Rozumiem, że to trudne. Że chcemy żyć ze wszystkimi w jak najlepszych relacjach. Pamiętaj jednak, że tym wyborem jedyna osoba, którą możesz skrzywdzić jesteś Ty sama - jeśli postąpisz wbrew sobie, lub wybierzesz źle, to na Ciebie spłynie odpowiedzialność za podjętą decyzje, a nie na przyjaciół czy znajomych. Jedyne osoby, których Twój wybór będzie dość mocno dotyczył to rodzice, bo jeśli coś nie wypali, to prawdopodobnie oni będą Cię wspierać i pomagać w naprawianiu wszystkiego, co udało Ci się zepsuć. Dlatego myślę, że przede wszystkim powinnaś z nimi szczerze porozmawiać. Nie zapominaj jednak, że niezależnie od ich zdania na temat Twojego partnera, to, czy z nim będziesz, czy nie, dalej pozostaje tylko i wyłącznie Twoją decyzją.

* * *

Wydaje mi się, że poruszyłam wszystkie kwestie, które przyszły mi na myśl. I choć wiem, że nie odpowiedziałam bezpośrednio na Twoje pytanie, liczę, że choć Trochę pomogłam w podjęciu decyzji. Jeśli masz jeszcze jakieś pytania, lub wątpliwości - śmiało, pisz, coś spróbujemy zaradzić.

Mam nadzieję, że podejmiesz dobrą i racjonalną decyzje, która Cię uszczęśliwi, nie tylko na chwilę.
Lyra

ps. Nieco może niepoprawnie, ale pozwólcie, że na końcu się z Wami przywitam. A więc - witajcie! Właśnie rozpoczęłam okres próbny i liczę, że moje notki spodobają się Wam :)

sobota, 3 października 2015

KK: "Everest"

Tytuł oryginalny: Everest
Czas trwania: 2 godz. 1 min.
Data premiery: 2 września 2015
Reżyseria: Baltasar Kormákur
Scenariusz: Simon Beaufoy, William Nicholson
Gatunek: Przygodowy

Opis: Spektakularny thriller akcji oparty na jednej z najtragiczniejszych w historii wypraw na Mount Everest. Wszystko działo się w maju 1996 r., kiedy jednego dnia w śniegach Mount Everestu zginęło 15 wspinaczy. Film opowiada historię grupy ośmiorga himalaistów, którzy pod przewodnictwem Roba Halla (Jason Clarke), próbują zmierzyć się z ekstremalnymi warunkami niedostępnego szczytu. Walka ze śmiertelnym zimnem, nawałnicami śnieżnymi, walka o tlen i przetrwanie. „Everest” to film o granicach ludzkiej wytrzymałości – fizycznej i psychicznej. W obsadzie: Jake Gyllenhaal, Keira Knightley, Josh Brolin, Emily Watson, Robin Wright. <źródło>

Moim zdaniem: Z filmem tym przyszło mi się spotkać przy okazji Małopolskiej Nocy Naukowców. Nie miałam żadnych planów, a nocny, darmowy seans i to całkiem nowej produkcji brzmiał zachęcająco. Nie jestem fanką tego typu filmów, zazwyczaj mnie nudzą, szłam, więc pełna wątpliwości czy przypadkiem nie zasnę w fotelu. Nic bardziej mylnego.

Twórcą udało się stworzyć dzieło przepiękne, choć przerażające. Ukazują oni potęgę gór i uczą szacunku z jakim powinniśmy je traktować. Efekt taki dają niezwykłe kadry, ukazujące całą surowość krajobrazu. Oglądając "Everest" można mieć wrażenie, iż samemu odczuwa się całe zimno i zmęczenie, które towarzyszy podróżnikom.

Jest to jednak nie tylko film o sile żywiołu i przyrodzie, ale również o ludzkich emocjach. Ukazuje jak zaczyna zachowywać się człowiek, kiedy jest już na granicy śmierci. Czy się podda, czy też będzie walczył do samego końca? Wszystko zależy od osobowości i siły charakteru. Idealne studium psychologiczne bohaterów wskazuje na kunszt nie tylko scenarzystów, ale również aktorów, którym zawdzięczamy tak silne oddziaływanie przekazywanych emocji.

"Everest" jest filmem zdecydowanie godnym uwagi. Pokazuje, iż człowiek nie zawsze dąży do przyjemności. Przygoda to nie tylko piękne zdjęcia i wspomnienia, ale jeden z największych sprawdzianów naszej wytrzymałości i charakteru. Nic nie może Cię na nią przygotować.

 
Życzę miłego oglądania,
Nieuchwytna
Szablon wykonała prudence. z Panda Graphics. Credits: x | x