niedziela, 18 stycznia 2015

KK: „Zabójcza Przyjaźń”

Tytuł: Zabójcza Przyjaźń (A killer among friends)
Reżyseria: Charles Robert Carner
Gatunek: dramat
Produkcja: USA
Premiera: 1992r.

   Nastoletnia Jenny ma wszystko; kochającą rodzinę i przyjaciółki. Jednak pewnego dnia ktoś ją zabija... Sprawca jest nieznany. Ellen, przyjaciółka głównej bohaterki, zamieszkuje w jej domu. Dziewczyna próbuje pogodzić się ze śmiercią przyjaciółki i wesprzeć matkę Jenny.

  Film nie jest ani nowy, ale nie też aż taki stary. Wybrałam go, ponieważ według mnie jest warty obejrzenia. Jako, że w swoim dziale nie mam nic do napisania, dlatego uważam, że film o przyjaźni będzie łączył się z moją kategorią, w której udzielam porad.

   Jenny jest ładną nastolatką, za którą oglądają się chłopaki. Ma kochającą mamę i beztroskie dzieciństwo. Szanuje rodzinę i zawsze próbuje postąpić właściwie. Pociesza Ellen, która ma chłopaka i zajmuje się dzieckiem. Jest samodzielna. Główna bohaterka obiecuje dziewczynie przyjaźń aż do końca swojego życia, ryjąc te słowa na drzewie nad rzeką. Wydawałoby się, że nie można się przyczepić do Jenny, ale komuś jednak zalazła za skórę... Parę niefortunnych zdarzeń przyczyniło się do zachwiania przyjaźni. Film przedstawia jak zazdrość może prowadzić do nieoczekiwanych zakończeń. Jak wielką nienawiścią możemy pałać do przyjaciół za jakąś sytuacje. I jak wiele mogliśmy się pomylić, nie rozmawiając z nim przedtem... Ufając tylko naszym oczom. Przyjaźń nie jest prosta i trzeba najpierw nauczyć się być przyjacielem. 

   Scena śmierci aż do prawie samego końca nie jest wyjawiona oglądającym. Dzięki temu nie wiemy, kto dokładnie się jej dopuścił i w jaki sposób to zrobił. Dostajemy tylko informacje, że Jenny ginie w rzece, podtopiona przez drzewo. Wyglądałoby to z pozoru na zwykły przypadek... Zwłaszcza, że ślady w rzece się zmyły i nie ma nikogo, kto mógłby powiedzieć coś na ten temat. Jednak prawda jest o wiele bardziej przerażająca.

   Film oprócz przyjaźni pokazuje również miłość, jaka może powstać między dzieckiem a rodzicem i jak bardzo jest ona ważna dla dobrego rozwoju. Nie tylko niemowlę potrzebuje rodzinnego ciepła i wsparcia rodziców. Dojrzewający nastolatek zaczyna mieć własne problemy i nie do końca potrafi sobie sam z nimi poradzić. Potrzebuje miłości od rodzica, poczucia bliskości i tego, że komuś na nas zależy. Nie wystarczą tylko relacje przyjacielskie, bo to właśnie w domu mieszkamy zwykle przez co najmniej osiemnaście lat z rodzicami. Ktoś musi nas wychować, pokazać jak powinniśmy postępować, czasem podesłać drobną radę. Carner doskonale odzwierciedlił uczucia Ellen, która nie miała takiego szczęścia jak Jenny. Gdy Ellen wprowadza się do domu Jenny, kiedy nie może pogodzić się ze śmiercią dziewczyny, dostaje od mamy swojej przyjaciółki, to czego nigdy nie miała.

   Moim zdaniem przedstawienie zamordowania Jenny zasługuje na pochwałę. Oglądałam ten film, kiedy miałam kilka lub kilkanaście lat i pamiętam jak wielkie zrobił na mnie wrażenie, ale i jak przeraził. Wielką rolę zagrały tu emocje, w których przeważała wściekłość i chęć zemsty za wszelką cenę, która wzmacniała adrenalinę, powodującą przypływ siły. Przedstawiany jest problem: co zrobić, kiedy mordują naszego przyjaciela, ale sprawców jest więcej? Poświęcić życie i ratować go, a może gapić się jak pozbawiają go życia i uciec, aby nie zajęto się nami? Wyrzuty sumienia dręczą nieubłaganie i kuszą, aby powiedzieć prawdę... ale co jeżeli sprawcami są również nasi przyjaciele?

   Zastanawiam się do czego mogłabym się tu przyczepić... Może do tego, że powody zabójstwa Jenny był dla mnie zbyt pochopne. Jednak emocjom nie potrzeba dużo, aby nie utrzymać nerwów na wodzy zwłaszcza w tak młodym wieku. Dziwi mnie również, że właściwie tylko jej dostało się za to, o co ją podejrzewano, a nie reszcie. Zwłaszcza, że to te osoby są winne tych czynów. Być może bardziej skupiono się na ukaraniu przyjaciela.

  Film powstał na faktach i uważam go za godny obejrzenia. Zdecydowanie spełnia rolę dramatu. Jednak w internecie mogłam znaleźć jedynie angielską wersje i bez napisów. Mimo wszystko polecam.

Pozdrawiam, Olka
---------------
Przy informacjach wstępnych wzorowałam się ze strony filmwebu.

środa, 14 stycznia 2015

KK:"Przepiórki w płatkach róży"

Autor: Laura Esquivel
Gatunek: Literatura współczesna
Ilość stron: 240
Rok wydania: 1989

Opis: Płatki róż należy obrywać bardzo ostrożnie, starając się nie ranić palców, bo oprócz tego, że jest to bardzo bolesne, zaplamienie płatków krwią może zmienić smak przepiórek. Jednak w tamtej chwili Tita zapomniała o bożym świecie i mocno ściskała róże, tuląc je do piersi. Pierwszy raz w życiu dostała kwiaty, poza tym – dostała je od Pedra! Ponieważ nie mogła ich zatrzymać, postanowiła wykorzystać je w potrawie, która – jak żadna inna – zaświadczy o jej uczuciach.

Tita kochała Pedra miłością gorącą i odwzajemnioną, niestety od początku było to uczucie skazane na niespełnienie. Jako najmłodsza córka w rodzinie, zgodnie z meksykańską tradycją, nie mogła wyjść za mąż. Jej obowiązkiem była opieka nad matką, a z czasem także rola głównej kucharki domu. Jedynie przez smak przyrządzanych potraw mogła wyjawić ukochanemu, co naprawdę czuje.

Przepiórki w płatkach róży to piękna opowieść o dwóch namiętnościach: do mężczyzny i sztuki kulinarnej. Miłość łączy się w niej z magią, a smak potraw budzi prawdziwe pożądanie.

Moim zdaniem: Ta książka jest magiczna. Nie jest to fantasy, choć każda strona zdaje się zawierać kolejne ukryte zaklęcia, których celem jest przeniesienie czytelnika w niezwykły świat Tity. Czasem przedstawione wydarzenia są zupełnie nierealne. Jednak ma to wyłącznie dobry wpływ na całe dzieło. Nadaje mu tego lekko baśniowego charakteru. Już od pierwszych linijek tekstu czytelnik poznaje niezwykłą historię, historię, która nie opiera się wyłącznie na słowach. Przesiąknięta jest ona również intensywnie oddziałującymi zapachami i smakami.

Co dziwne sama fabuła wydaje się być wręcz nieważna, ważny jest sposób opisania tego co się dzieje. Po raz pierwszy od dłuższego czasu przeczytałam książkę, nie dlatego że mnie wciągnęła, a dlatego że dostarczyła mi tak wielu wrażeń estetycznych. Pozycja ta w zupełności zaspokoiła moje zapotrzebowanie na piękno, nawet jeśli opisane sceny wcale nie należały do najmilszych. Czytanie jej jest jak oglądanie czegoś niezwykłego, obrazu lub widoku oraz odbieranie związanych z nim bodźców. Ważne są nasze zmysły, które otrzymują prawdziwą ucztę.

Najważniejszą rzeczą w książce wydaje się być jedzenie. Wskazuje na to już sam tytuł. To właśnie z tą drobną przyjemnością i wielką słabością wielu ludzi nieodłącznie związana jest główna bohaterka. Gotowane przez nią dania sprawiają wrażenie zaczarowanych. Nie tylko chciałoby się spróbować ich smaku, ale przede wszystkim móc doświadczyć związanych z nimi historii. Każdy przepis jest integralną częścią tekstu, a nie jedynie przerywnikiem czy dodatkową informacją. Mimo to wszystkie dania opisane są z niezwykłą, wręcz książkową dokładnością co w teorii daje możliwość ich odtworzenia. Niestety, wiele składników wydaje się być niedostępnych w naszej polskiej rzeczywistości.

Zakochałam się w tej książce. Być może całej historii nie należy brać na serio. Może ktoś stwierdzi, że jest tandetna lub nudna. Zapewne będzie miał rację, gdyż sądzę, że jest to jedna z tych pozycji, które albo się pokocha albo nawet nie doczyta do końca. Polecam ją jednak wszystkim dziewczynom, które gdzieś w głębi serca tęsknią za bajkami z dzieciństwa i otaczającą je magiczną aurą. Pozycja ta pozwoli na chwilę uwolnić się od rzeczywistości i zatopić w świecie, który emanuje pięknem, choć życie w nim często nie jest łatwe.

Ocena: 9/10


Pozdrawiam,
Nieuchwytna


Szablon wykonała prudence. z Panda Graphics. Credits: x | x