sobota, 7 maja 2016

Piękna i bestia?

Dobry wieczór :)

Niestety ostatnio mam bardzo mało czasu na odpisywanie. Wszak starość nie radość i dużo obowiązków dookoła.

Napisała do nas Oliwia z następującym problemem:

Hej! :) Piszę do Was, gdyż potrzebuję porady w sprawach sercowych, a wiem, że znaleźliście już rozwiązanie niejednego problemu :) Mój polega na tym, że od kilku tygodni podrywa mnie pewien chłopak. Znamy się już prawie 3 lata, wiele razy byliśmy gdzieś razem, a to jakieś imprezy, a to koncerty, a to jakieś inne wyjścia w grupie. Dogadujemy się bardzo dobrze, mamy podobne poczucie humoru i ogólnie- dobry kontakt :) Jednak kilka tygodni temu charakter naszej relacji trochę się zmienił, ponieważ on dostał zaproszenie z osobą towarzyszącą na pewną imprezę rodzinną i zdecydował, że pójdzie tam ze mną. Zaprosił mnie, mimo że ma jeszcze parę innych koleżanek. Ale podobno stwierdził, że to ze mną najlepiej się dogaduje i w ogóle. Był bardzo wdzięczny, że zgodziłam się z nim pójść, w ramach wdzięczności postawił mi piwo (mamy po 19 lat ;p). Kilka dni później byłam z nim na tej imprezie, było bardzo fajnie. Przez cały wieczór i noc zachowywał się jak prawdziwy dżentelmen, opiekował się mną, żebym tylko czuła się jak najlepiej w jego towarzystwie. On ogólnie jest bardzo szarmancki. Po tej imprezie to już w ogóle, zaczęliśmy codziennie ze sobą pisać (z jego inicjatywy). Z tydzień później były moje urodziny, przywiózł mi wino i ulubione czekoladki i zrobiliśmy sobie ognisko, razem z innymi moimi kolegami i koleżankami. Teraz cały czas ze sobą piszemy, utrzymujemy kontakt praktycznie od rana do nocy. Naprawdę, bardzo go lubię, z żadnym facetem nigdy się tak dobrze nie dogadywałam. Pewnie w takim razie zastanawiacie się w czym problem. Otóż on zupełnie nie jest w moim typie. I nie, nie chodzi o to, że szukam modela Calvina Kleina, bo sama nie wyglądam jak modelka Victoria's Secret :) Po prostu chłopak ten nie jest atrakcyjny. Jest niezbyt wysoki (wyższy ode mnie, ale max. 10-12 cm- ja mam 1,65 m), grubszy, z twarzy też nie jest przystojny. Może gdyby schudł, wyglądałby lepiej, ale i tak raczej nigdy nie będzie zbyt atrakcyjny. Kiedy moje koleżanki dowiedziały się, że on mnie podrywa, wszystkie powiedziały zgodnie, że on nie jest dla mnie, że mnie widzą z wysokim i przystojnym facetem (bo tak w sumie wyglądali wszyscy moi chłopacy), a nie z kimś tak mało atrakcyjnym. Nie jestem jakąś wyjątkową pięknością, ale jestem dość zgrabna i z twarzy też raczej w porządku, i wszyscy uważają, że jestem dla niego za ładna. Nie jestem jakimś pustakiem, który patrzy tylko na wygląd (bo naprawdę doceniam jego charakter, jest świetny), ani który sugeruje się tylko opinią swoich znajomych, ale zastanawiam się czy to może "wyjść". W sensie czy związek obiektywnie ładnej dziewczyny z niezbyt atrakcyjnym fizycznie chłopakiem ma szanse. Wiem, że on chce czegoś więcej niż tylko przyjaźń, a ja zastanawiam się czy w ogóle warto robić mu nadzieje. Boję się, że dam mu szansę, będziemy już razem, a za jakiś czas nasz związek się rozpadnie, bo nie poczuję do niego żadnej chemii... Wiem, że w swoich wcześniejszych związkach popełniałam błąd, bo kierowałam się głównie wyglądem, a na charakter patrzyłam bardzo "płasko" (w sensie - jeśli ktoś był przystojny i "w miarę do pogadania" to miał u mnie szanse, a później kiedy poznawałam go lepiej i okazywało się że mamy tylko kilka tematów do rozmowy zwykle dochodziło do rozstania). Tu jest zupełnie inaczej- chłopak nie jest przystojny, ale znamy się naprawdę dobrze i możemy pogadać o wszystkim, podobnie myślimy na wiele tematów, śmiejemy się z tych samych żartów itd... Nie wstydzę się przy nim być sobą. We wcześniejszych związkach nigdy nie pokazywałam się swoim chłopakom bez makijażu, bo bałam się że uznają mnie za szarą myszkę, nigdy też nie potrafiłam się przy nich zachowywać swobodnie. A przy nim to zupełnie co innego. Pewnie dlatego, że znamy się już prawie 3 lata. Z jednej strony chciałabym dać mu szansę i nie razi mnie już nawet ta opinia innych. Ale z drugiej- co jeśli między nami nie zaiskrzy? Może lepiej żebyśmy pozostali przyjaciółmi niż żebyśmy próbowali związku, który może kompletnie rozwalić naszą znajomość? Proszę, doradźcie mi coś :(
Oliwia, 19 lat



 Priorytety. Otóż to właśnie musisz sobie ustalić. Czyli należy się zastanowić co dla Ciebie jest ważne, na czym Ci najbardziej zależy i wtedy z łatwością odniesiesz się do swojej sytuacji.

Oczywiście szlachetnie i ładnie będzie napisać, że wygląd nie ma znaczenia, bo książki się po okładce nie ocenia, najważniejsze to co ma się w środku, etc. Coś w tym jest, ale to pospolite frazesy. To tak samo jakby powiedzieć, że dobro zawsze zwycięża :)

Spróbujmy przeanalizować Twoją obecną sytuację.
Generalnie to ludziom ładnym w życiu jest zdecydowanie łatwiej. Ot po prostu jesteśmy w stanie więcej zrobić dla ładnej osoby, wolimy się z takimi zadawać, chcemy, aby inni nam zazdrościli ładnej partnerki/partnera. To nic dziwnego i złego, taka jest nasza natura. Ciągle biologia tu odgrywa ważną rolę. Szukamy przecież dobrych genów! Nie możemy mieć do siebie o to pretensji. Przecież gdyby odrzucić całą otoczkę społeczną to płodzili by tylko najsilniejsi faceci, a rodziłyby najładniejsze kobiety. Jesteśmy jednak ludźmi, mamy normy społeczne i w życiu kierujemy się nie tylko biologią.
Uważasz, że jest dla Ciebie zbyt niski. Hmm jest wyższy o 12 cm, więc możesz nawet szpilki założyć i być od niego niższą :) Zauważ, że czasem to kobieta jest wyższa o 12cm od faceta. Akurat przy tym kryterium jesteś w komfortowej sytuacji.
Jeśli chodzi o jego nadwagę to jeszcze może przy tym popracować, ale twarzy sobie na ładniejszą nie zmieni. Stąd już wiesz, że za wiele się nie zmieni.
Póki co masz 19 lat, jesteś jeszcze młoda i zaufaj mi, że za parę lat zupełnie inaczej będziesz patrzeć na faceta. Obecnie zależy Ci na fajnym chłopaku, z którym można się pokazać na imprezie. I tak miałaś dotychczas. Przystojny, wysoki, wygadany - jesteś jego. Jak jednak widzisz nie za bardzo to się sprawdzało. Prędzej czy później upadało.
Za jakąś chwilę (chyba właśnie trochę dojrzewa Twój światopogląd) stwierdzisz, że za atrakcyjnością faceta przemawiają inne cechy. Obrazowo pisząc: nastolatki szukają chłopaka, a kobiety męża. Okaże się, że atrakcyjny facet to taki, który kocha, jest zaradny, opiekuje się Tobą i rodziną, adoruje Cię i potrafi zadbać o ekonomię. Niektórzy mówią, że facet to byleby ładniejszy od diabła był. Tu, my faceci mamy łatwiej. Bo naszą pracowitość stawiacie ponad wygląd. Wam, kobietom już tak łatwo nie jest. Wszak brzydka dziewczyna ma ciężko w życiu. Może nie beznadziejnie, ale ciężko.



Nie da się ukryć, że trochę Ci zawrócił w głowie. Jak sama zauważyłaś jest szarmancki, opiekuńczy - tym Cię poderwał i kupił. Brakuje mu tylko szałowego wyglądu.

Zwrócić również uwagę należy na to, że osoby ładne mogą polegać jedynie na swoim wyglądzie i już są w jakiś tam sposób atrakcyjne. Te brzydsze muszą czymś innym zapracować na atrakcyjność. Stąd kobiety szukają mężów i wówczas nie kierują się wyglądem.
Jeżeli dotychczas miałaś przystojnych chłopaków, którzy mieli w nosie adoracje Ciebie i nic z tego nie wychodziło to może warto spróbować teraz z brzydszym chłopakiem? Może to będzie właśnie strzał w dziesiątkę i swoją obecnością nadrobi wygląd?
To taka optymistyczna wersja (choć i bardzo realna), ale trzeba też rozważyć tę drugą stronę.
Istnieje ogromne ryzyko, że będzie przy Tobie czuł się zakompleksiony. Ciągle będzie się porównywał do Twoich poprzednich partnerów. Choć i słowem Ci może o tym nie powiedzieć to w głębi siebie będzie się zadręczał. I dopiero rozstanie z Tobą go od tego uwolni. My faceci mamy świra na punkcie naszego ego. Jest ono bardzo delikatne i zawsze musi być jak najbardziej dopieszczone. Stąd zawsze się zadręczamy czy poprzedni partnerzy naszych kobiet nie byli lepsi. Czy nie byli ładniejsi, lepsi w łóżku i nie mieli większego. To strasznie próżne i nawet dla mnie nie zrozumiałe, ale tak po prostu jest. Nie musimy tego rozumieć, grunt to przyjąć do wiadomości, że tak jest. Także to jest jedno ryzyko.
Drugie ryzyko jest takie, że jak już wcześniej wspominałem chcemy też mieć jednak i atrakcyjnego partnera. Jeśli nasza druga połówka się nam nie podoba to z góry ten związek jest skazany na niepowodzenie. I nawet jeśli się on nigdy nie rozpadnie to niekoniecznie musimy być w pełni szczęśliwi. Niektórzy to np uzupełniają zdradą. W domu mają ciepło, miłość, oddanie, ale na boku szukają kogoś kto podniesie im poczucie własnej atrakcyjności. Na podobnej zasadzie działają zdrady 40-50 latków. Mężowie mają brzuch, pierdzą i bekają, nie kupują żonom kwiatków ani ich nie przytulają. Te czują się nieatrakcyjne i idą do salonów piękności, a potem polują na 25-latków. Z nimi mają gorący seks, ale największą przyjemność odczuwają w głowie - podnosząc poczucie własnej atrakcyjności.
Żony zaś mają cellulit, grubsze uda, obwisłe piersi, zmarszczki. Zrzędzą, seks o ile w ogóle jest to nudny i standardowy. Mężowie mają swoje ego na bardzo niskim poziomie szukają małolat, którym nawet zapłacą za seks i budują swoje poczucie atrakcyjności.
Znów wracamy do biologicznych odruchów.
Trzecie ryzyko to wpływ otoczenia na ten związek. Presja znajomych może Cię zmusić do zakończenia związku. Jeśli na każdym kroku Ci będą powtarzać, że on nie dla Ciebie, bo brzydki, czasem nawet i wyśmiewając Was, to możesz stwierdzić, że ten związek nie ma przyszłości.


Takie sytuacje nie są nigdy klarowne i proste. To zawsze bardzo indywidualna sprawa. Stąd to przed Tobą wybór. Jedno jest pewne. Zaszło to tak daleko, że albo związek, albo całkowite rozstanie. To właśnie ten brak przyjaźni damsko-męskiej. Szlachetnym by było związanie się z nim i w jakimś stopniu poświęcenie, ale niestety wiąże się to też z dość dużym ryzykiem niepowodzenia. Sama musisz podjąć decyzję! Pamiętaj jednak, że jeżeli nie spróbujesz to nigdy się nie przekonasz czy warto :)
Czasem w życiu trzeba postawić wszystko na jedną kartę! :)


Pozdrawiam
Autor

P.S. Polecam baśń z obrazka powyżej :)

poniedziałek, 2 maja 2016

Informacje dotyczące działów


Witajcie!
Jak Wam mija weekendzik majowy? Grille już pochowane czy czekają dopiero na swoją kolej? Mam nadzieję, że tak czy inaczej, odpoczywacie sobie w najlepsze.

Można było zauważyć na blogu mały zastój. Tak, wmawiam sobie, że jest mały. Nadszedł więc ten czas, aby po organizować kilka spraw. Do rzeczy zatem. 

niedziela, 1 maja 2016

Były chłopak na imprezie - koniec przyjaźni?

 Witam :)

 Mam szczęście, że natknęłam się na Waszego bloga. Nie wiem co robić, bo dziewczyna z którą przyjaźnię (przyjaźniłam?) się od trzech lat i z którą miałam mieszkać razem na studiach bardzo mnie zawiodła. Miesiąc temu rozstałam się z chłopakiem (nazwijmy go Adam), z którym byłam pół roku i na którym mi zależało. To on chciał tego rozstania, a ja tylko "formalnie" zakończyłam nasz związek (bo w ogóle mu nie zależało, unikał mnie i okłamywał), na co on- chyba z ulgą- przystał, dodatkowo pisząc mi, że mnie lubi ale nie poczuł nic więcej. Trochę dziwne- potrzebował pół roku żeby to stwierdzić? I jeszcze czekał aż to ja poruszę problem, typowe tchórzostwo. No ale cóż. Nie ukrywam, nadal nie pozbierałam się po tym rozstaniu, chociaż wszyscy wokół mówią mi, że zasługuję na lepszego (i ja o tym wiem). Tymczasem moja przyjaciółka (?), z którą zaczęłam się kumplować jeszcze przed liceum (teraz jesteśmy już w maturalnej klasie) jest od ponad roku z przyjacielem Adama, Tomkiem (w sumie to przez moją przyjaciółkę i jej Tomka poznałam się z moim- teraz już byłym- chłopakiem). I jakoś z 2 tygodnie po moim rozstaniu z Adamem, które bardzo przeżywałam, były urodziny Tomka. Moja koleżanka zrobiła mu z okazji urodzin imprezę w barze, na którą zaprosiła mojego byłego Adama, innych kolegów Tomka i... nasze wspólne koleżanki z klasy! Jednocześnie wiedziała, że ja tam nie przyjdę, bo moje rozstanie z Adamem odbyło się w dość nieprzyjemnych okolicznościach. Na szczęście nasze koleżanki z klasy, okazały solidarność ze mną i nie poszły na te urodziny Tomka do baru, tylko przyszły do mnie i u mnie zrobiła się nieco większa impreza. Byłam wzruszona i zaskoczona ich zachowaniem. Jednak wciąż nie mogłam wybaczyć mojej przyjaciółce (?), że zrobiła imprezę na której był mój były i jeszcze chciała żeby przyszły na nią nasze wspólne koleżanki (które prawie nie znają jej chłopaka). Dodam, że te koleżanki z klasy ze mną mają dużo lepszy kontakt niż z nią, bo to ja byłam z nimi na wakacjach, to ja wychodzę z nimi gdzieś przynajmniej raz w tygodniu (poza szkołą), a ona je lekceważy. Ale jak potrzebowała "sztucznego tłumu" na imprezę to od razu zgłosiła się do nich, jednocześnie robiąc mi dużą przykrość. Potem, po tych urodzinach (które koniec końców były nieudane, bo zbojkotowała je domówka u mnie) moja przyjaciołka (?) pytała mnie czy wszystko okej, czy ja do niej nic nie mam, czy dziewczyny z klasy nic do niej nie mają, ale skłamałam, że wszystko ok, bo bałam się wyjść na histeryczkę. Jeszcze wtedy myślałam, że przesadzam. Ale po rozmowie z kilkoma bezstronnymi osobami i po przedstawieniu im tej sytuacji z ich punktu widzenia ("wyobraź sobie że zrywasz ze swoim chłopakiem, a ja robię imprezę urodzinową swojemu, na którą zapraszam twojego byłego i twoje koleżanki...") zdałam sobie sprawę, że wcale nie przesadzam, bo te osoby powiedziały, że nie chciałyby już się ze mną zadawać i byłoby im strasznie przykro. Naprawdę, zawiodła mnie ta dziewczyna... Udawałam że wszystko jest dobrze, ale w tym tygodniu było klasowe wyjście do pubu i ona ze swoim chłopakiem Tomkiem siedziała w pubie X i pisała żebym tam przyszła i zabrała ze sobą resztę klasy (w naszej klasie jest tak, że jak ja powiem, że idę np. do tego pubu to zaraz cała klasa chce tam ze mną iść), a ja nie bardzo chciałam iść do pubu X i powiedziałam reszcie klasy, że idę do pubu Y, a oni oczywiście poszli tam gdzie ja. Nawet nie napisałam swojej przyjaciółce, że nie przyjdę do pubu X (to jest akurat jedyny mój błąd, do którego mogę się przyznać). I potem moja "przyjaciółka" przyszła taka zła do pubu Y, ale przy naszym "klasowym" stoliku nie było już miejsca żeby mogła usiąść z chłopakiem, więc musieli iść usiąść na drugi koniec pubów, a ja nawet się do niej nie odezwałam słowem (ona do mnie też nie). Nie mogę pozbyć się żalu do niej, nie potrafię jej jakoś tego zapomnieć. I stąd wyszła ta sytuacja, bo za długo dusiłam coś w sobie. Nie wiem jak to teraz załatwić, bo ona widzi tu teraz tylko moją winę, a ja chciałabym jej uświadomić, że ta sytuacja to w większości jej wina, ponieważ bardzo nie w porządku się zachowała z tymi urodzinami. Co mam zrobić? Miałyśmy razem mieszkać na studiach, ale czuję że to nie wypali... Mamy po 19 lat jak coś.
Tina.
Źródło: http://orig01.deviantart.net/0e16/f/2011/045/5/3/the_best_przyjaciele_by_yuzu_san-d39jrbm.jpg

Cześć Tino!

   Przepraszam, że odpowiadam z tak wielkim opóźnieniem, ale również piszę maturę, znaczy poprawiam rozszerzenia i tym razem chcę je zdać wystarczająco dobrze. Mam nadzieję, że jednak moja odpowiedź jeszcze Ci pomoże, o ile wciąż nic z tym nie zrobiłaś. 

   Zostawiam całą sprawę odnośnie Twojego związku z Adamem, ponieważ nie znam się na tym kompletnie i nie o to Ci chodzi. Jednak zastanów się dlaczego Twoja przyjaciółka miała nie zaprosić na urodziny swojego chłopaka jego przyjaciela? Miała zrezygnować z niego, bo Ty go nie lubisz? Nie widzę nic złego w tym, że Tomek będzie w ten dzień z Adamem. Trochę egoistycznie brzmi Twój zarzut. Myślę, że nie mogła zrobić inaczej, w końcu dla Tomka to jednak Adam jest ważniejszy. Zastanów się, co według Ciebie powinna zrobić. Moim zdaniem to trudna sytuacja. Prawdopodobnie chciała zaprosić też Ciebie i koleżanki z klasy, aby poznały jej chłopaka albo aby nie izolować się od własnego towarzystwa. 
 
Błąd! 

   Kiedy ktoś nas pyta czy obraziliśmy się, odczuwamy żal itp. to nie odpowiadajmy:"Wszystko jest w porządku"! To najgorszy błąd, który rodzi mnóstwo kłótni, nieporozumień i smutku. Jeżeli czujemy się źle potraktowani przez np. przyjaciela, to powiedzmy mu o tym! Zwłaszcza, kiedy nas o to pyta. Nie raz się przekonałam o tym, że ludzie naprawdę to cenią i o razu jest zażegnany konflikt. Chyba, że osoba nie rozumie swojej winy i w żadnym wypadku nie chce iść na kompromis itd. Naprawdę warto się ośmielić i powiedzieć, co nam w danej chwili przeszkadza.

Koniec z darciem kotów

   Z kolei w sytuacji w pubie, to Ty się źle zachowałaś, ale rozumiesz swoją winę - to dobrze! Twoja przyjaciółka zrobiła źle coś pierwsza, więc stąd pewnie Twój odwet za urodziny. Myślę, że warto porozmawiać i wyciągnąć pierwsza do niej rękę. Chyba nie chcesz żałować Waszej przyjaźni, bo nie potrafiłyście się do siebie odezwać? Wyobraź sobie, że ona jest zapewniona, że nie poczułaś się urażona, bo przecież przyjaciel powinien wykazywać się szczerością do przyjaciela. Może na niej bazuje i nie myśli, że to Tobie o coś chodzi i to Ty zachowujesz się dziwnie. Dla Ciebie pewnie ona powinna się domyślić, że to ona zaczęła, ale to tak nie działa, jeżeli sytuacja już minęła, a Ty utaiłaś swój żal do niej. Spotkaj się z nią i czym prędzej powiedz o tych urodzinach i jak się poczułaś. Może nie wiedziała o tym, że tak bardzo już nie tolerujesz towarzystwa Adama albo uważała to za niemiłe nie zapraszać Cię na imprezę, stąd powstał taki bałagan. Przeproś za swoje zachowanie w pubie i powiedz, co Tobą kierowało. Powinna zrozumieć Twoje zachowanie.Myślę, że to nie jest powód, aby kończyć przyjaźń.

   Pamiętaj, aby na przyszłość rozwiązywać konflikty najszybciej jak się da :). Chyba że trafi się uparta osoba, która nie będzie chciała nas słuchać albo odetnie się całkowicie i za nic nie powie o co chodzi. 

   Bardzo bym chciała podać Ci drugie rozwiązanie, ale zwyczajnie nie potrafię go znaleźć. Moim zdaniem nic tu innego nie pomoże jak rozmowa. Może czytelniczki mają inny pomysł?

Pozdrawiam, Shana

wtorek, 29 marca 2016

W cieniu przyjaciela

Hej! ;-) Macie bardzo fajnego bloga i cenię Was za to że od tego długiego czasu pomagacie dziewczynom (śledzę bloga odkąd jeszcze był na Onecie). Ale do rzeczy.
Mam pewien wstydliwy problem z przyjaciółką. Wszystkiego jej zazdroszczę :-( Jesteśmy w jednej klasie (druga klasa liceum) w tak zwanym elitarnym liceum, w którym panuje nieustanny wyścig szczurów. Każdy chce być najlepszy, najwybitniejszy i w ogóle naj. Ja też bardzo się staram, dużo się uczę, potrafię czasem nawet nie spać po nocach, ale niestety nie mam aż takich wyników w nauce jak Ona. Co Ona robi w tym czasie? Chodzi do knajp, klubów, na imprezy, domówki, koncerty... Często nawet w środku tygodnia, bo jej liczni znajomi tak ją wszędzie zapraszają.

środa, 23 marca 2016

Modeliniaki wielkanocne

Wielkanoc zbliża się wielkimi krokami, dlatego proponuję Wam dwie małe ozdoby na wielkanocny stół, a może nawet do koszyczka. Tak, tak wiem, znowu taka "zapchajdziura" z mojej strony, podczas gdy nie ma normalnych notek, ale obiecałam, dlatego wstawiam i mam nadzieję, że ktoś może kiedyś skorzysta. ;)
Jest to kolejna instrukcja z serii Modeliniaki, dlatego standardowo po podstawowe informacje dla zaczynających swoją przygodę z lepieniem, najpierw odsyłam do instrukcji minionka- klik. Tam opisałam jakiej modeliny używam, jak utwardzać przedmioty, czego używać do tworzenia figurek i wiele innych przydatnych kwestii. Kolejne instrukcje są już tylko instrukcjami, dlatego nie powtarzam wszystkich zawartych tam informacji, o ile nie są akurat potrzebne do aktualnego modeliniaka.

Zaczniemy od zająca. Ostrzegam, że nie jest najłatwiejszy, ale spokojnie, z moimi radami na pewno dacie sobie radę. Projekt nie jest mój, ale robiłam go mając w pamięci jakąś figurkę, która już istnieje, tylko nie pamiętam skąd ją wzięłam, dlatego nie mogę podać Wam źródła tego pomysłu. Instrukcja za to i całe wykonanie jest moje. To zaczynamy!
Przygotuj dużo brązowej modeliny (jeśli nie masz gotowej brązowej modeliny, zagnieć czarną z żółtą, czerwoną i białą w takich proporcjach, żeby odpowiadał Ci uzyskany kolor), trochę jasnożółtej (biały zagnieciony z odrobiną żółtego) i kapkę jasnoróżowej (biały z odrobiną czerwonego). Nie podaję proporcji, bo będą one zależeć w każdym stopniu od Was.
Na początek weź dużą kulkę brązowej modeliny. Utwórz z niej jakby mocno zaokrągloną kroplę i lekko spłaszcz. Docelowo kształt ma być taki, jak na zdjęciu poniżej.
Teraz stosunkowo najtrudniejsza część, czyli uszy. Weź dwie podobnej wielkości kulki brązowej modeliny. Żeby zrobić ucho, musisz mocno spłaszczyć daną kulkę, aby jej kształt przypominał ten, który już mamy przeznaczony na tułów, tylko musi być znacznie bardziej spłaszczony. Teraz ściśnij brzegi na dolnej (szerszej) części przygotowanego placka. Następnie mocno ściśnij brzegi u góry tak, żeby ucho kończyło się szpicem. pozostałe brzegi uformuj według uznania. Nie przejmuj się, jeśli uszy za pierwszym razem nie wyjdą odpowiednich rozmiarów- mnie również się to zdarzyło i mój zając w pierwszej wersji przypominał bardziej nietoperza (zdjęcie dałam Wam na dole do pośmiania się). ;) Gotowe ucho przyłóż i dociśnij do górnej części tułowia.
Najtrudniejsze za nami, czas na łapki. Najpierw przygotuj dwie małe kulki brązowej modeliny i dociśnij je do dolnej części tułowia. Nie są one docelowymi łapkami, będą służyć tylko do podtrzymania prawdziwych łapek.
Prawdziwe łapki zrobimy teraz. Weź dwie jednakowej wielkości kulki brązowej modeliny, uformuj je na kształt tułowia i tak samo spłaszcz. Teraz umyj lepiej ręce, bo będziemy lepić z jasnej modeliny. Weź jasnożółtą modelinę i uformuj z niej 8 kuleczek- 2 większe i 6 mniejszych. Kuleczki mocno spłaszcz i dociśnij do łapek tak, żeby wyglądały jak na zdjęciu poniżej (duża przy węższej części łapy i trzy mniejsze przy szerszej części). Gotowe łapki dociśnij do tułowia i przygotowanych uprzednio kulek przytrzymujących łapy. Nasz zając będzie umiał samodzielnie stać, dlatego na tym etapie tak przymocuj łapki, żeby zając był w stanie się na nich utrzymać.
Teraz pyszczek. Weź jasnożółtą modelinę i uformuj z niej dwie niewielkie kulki (mniej więcej takiej wielkości jak ta większa z łapek). Obie kulki mocno spłaszcz i lekko przyciśnij do siebie. Teraz przyłóż je do górnej połowy ciałka i dociśnij. Na obu częściach pyszczka zrób po 3 małe otworki za pomocą wykałaczki. Weź odrobinkę jasnoróżowej modeliny, uformuj z niej małą kuleczkę i przyciśnij do górnej części pyszczka. I jeszcze zęby. Weź troszkę jasnożółtej modeliny, uformuj z niej mały kwadracik. Na kwadraciku w połowie odciśnij ostrą stronę małego nożyka (ale nie przetnij zębów całkowicie). Gotowe zęby przyłóż i dociśnij lekko do dolnej części pyszczka. Wiem, że opis nie do końca wszystko oddaje, ale mam nadzieję, że zdjęcie pomoże.
Na koniec weź dwie małe kuleczki czarnej modeliny i za pomocą wykałaczki przyciśnij je w miejsce, gdzie chcesz, żeby zając miał oczy. Ostatnią częścią będą przednie łapki. Przyznaję się, że są dopiero teraz, bo o nich na początku zapomniałam i musiałam się sporo nagłowić, czego mi jeszcze w tym zającu brakuje. Jednak spokojnie, na tym etapie też można dodać łapki i nic się złego nie stanie ze względu na taką kolejność. Więc weź dwie kulki brązowej modeliny i uformuj je w kształt już nam znany z ciała i dolnych łapek. Węższą część mocniej spłaszcz, a na zewnętrznej lekko odciśnij ostrze noża robiąc dwa jakby palce. Gotowe łapki przyłóż i dociśnij do boków zajączka. Teraz tylko trzeba będzie zajączka utwardzić.

To czas jeszcze na kurczaczka!
Przyznaję się, że na początku procesu twórczego zapomniałam o robieniu zdjęć, dlatego pojawią się dopiero od pewnego momentu.
Do zrobienia naszego kurczaczka potrzebujesz sporo żółtej modeliny, trochę pomarańczowej (zagnieciona żółta z czerwoną) i odrobinę białej oraz czarnej na oczy.
Zaczynamy od wzięcia sporej kulki żółtej modeliny, weź tyle, żeby kurczaczek był odpowiedniej dla Ciebie wielkości. Z modeliny zrób nieco owalną kulkę i lekko ją spłaszcz. Następnie weź dwie takie same małe kulki z żółtej modeliny i uformuj je na kształt łezki. Każdą kulkę spłaszcz- mocniej przy węższej części i trochę słabiej tam, gdzie jest "dół" łezki. To będą łapki. Na każdej łapce lekko zrób dwa nacięcia nożem prostopadle do szerszej części (takie jakby palce). Łapki przyłóż do boku ciała kurczaczka i lekko dociśnij. Teraz zabieramy się za pomarańczowe elementy. Weź dwie takie same kulki pomarańczowej modeliny i również uformuj je na kształt łezki. Spłaszcz tak samo jak górne łapki. Teraz na każdej dolnej łapce zrób nacięcia po dwa nacięcia nożem (mogą się przebijać na drugą stronę, ale nie muszą). Gotowe łapki ułóż na kartce i od góry dociśnij do nich kurczaczka. Zrób to w taki sposób, żeby kurczaczek mógł samodzielnie stać. Od tego momentu mam już zdjęcia. ;)
No to czas na dziób. Weź trochę pomarańczowej modeliny i zrób z niej średniej grubości wałeczek. Wałeczek złóż mniej więcej na pół i w miejscu złożenia ściśnij palcami. Przyłóż i dociśnij tam, gdzie chcesz, żeby znajdował się dziób.
Teraz oczy. Weź odrobinę białej modeliny i podziel ją na dwie niewielkie i równe części. Z każdej z nich zrób małą kuleczkę i mocno ją spłaszcz. Białe spłaszczone kulki przyłóż i dociśnij tam, gdzie mają być oczy. Za pomocą wykałaczki na białe części oczu nałóż naprawdę maleńkie czarne kuleczki. Oczy gotowe.
Na koniec jeszcze zadziorny sterczący "włos". Weź odrobinę żółtej modeliny i postąp tak samo jak przy robieniu dzioba z tą różnicą, że nie składaj wałeczka na pół, tylko na dwie mniej równe części. Gotowy "włos" przyłóż i dociśnij do głowy kurczaczka. Teraz jest już całkiem gotowy i czeka na utwardzenie.
Wszystko o utwardzaniu i ewentualnym przerabianiu na biżuterię znajdziesz tutaj (pod koniec tamtego postu).
Na koniec pokażę Wam jeszcze obiecane "faile", czyli mi też czasami nie wychodzi lepienie tak, jak powinno. Przed Wam pierwsza wersja uszu zajączka (która upodobniła go do nietoperza, a nie do zająca) oraz pierwszy zajączek, którego wykonałam, który pięknością nie grzeszy, ale na czymś się człowiek musi uczyć. ;)

Wesołych Świąt (może przedwcześnie, ale te modeliniaki mnie już wprowadziły w taki nastrój) :)

środa, 16 marca 2016

Modeliniaki- kotek

Trochę czasu minęło od ostatniego modeliniaka, ale wena jest kapryśna i nie zawsze chce mi pomóc w stworzeniu czegoś nowego. Na szczęście udało się i dziś wychodzę do Was z kotkiem, zgodnie z dawną prośbą o naszyjnik z kotek.
Jest to kolejna instrukcja z serii Modeliniaki, dlatego standardowo po podstawowe informacje dla zaczynających swoją przygodę z lepieniem, najpierw odsyłam do instrukcji minionka- klik. Tam opisałam jakiej modeliny używam, jak utwardzać przedmioty, czego używać do tworzenia figurek i wiele innych przydatnych kwestii. Kolejne instrukcje są już tylko instrukcjami, dlatego nie powtarzam wszystkich zawartych tam informacji, o ile nie są akurat potrzebne do aktualnego modeliniaka.
Szablon wykonała prudence. z Panda Graphics. Credits: x | x