wtorek, 31 stycznia 2012

Książę z bajki

Cześć Dan! Jako, że jesteś jedynym chłopakiem w załodze i jeśli chodzi o wasz punkt myślenia to chyba tylko Ty jesteś w stanie mi odpowiedzieć, chciałabym opisać moją sytuację i zapytać, jak powinnam zareagować.  
Nigdy nie byłam popularną w szkole dziewczyną, ba nawet mogę się pokusić o stwierdzenie, że ludzie, a zwłaszcza inne dziewczyny raczej unikali mojego towarzystwa. Zwykle ich ignorancja wobec mnie mi odpowiadała, bo niejednokrotnie było mi wstyd za ich zachowanie wobec innych, spoza klasy, szkoły, miasta itd. Coś się jednak zmieniło, kiedy w liceum do tego towarzystwa dołączył... Nazwijmy go "On".  
Był dokładnie tym, kogo określilibyśmy mianem "cool" w najbardziej pozytywnym tego słowa znaczeniu. Przystojny, zabawny, inteligentny, trochę uparty... Może to brzmi śmiesznie, słodko i nieprawdopodobnie, ale on naprawdę taki jest!  I bardzo szybko stał się jednym z najfajniejszych chłopaków w szkole. Takim, którego zapraszają na każdą prywatkę, a wszystkie dziewczyny chcą tańczyć na imprezie. Takim, wokół którego jest zawsze wianuszek wiernych kumpli i zakochanych dziewczyn.  
Nie wiem, może to przez wiek, a może jednak to dzięki niemu, ale zauważyłam, że co niektórzy, a zwłaszcza chłopcy, zmienili się. Na lepsze. Jaranie blantów czy popijanie pod gimnastyczną po lekcjach już właściwie ich nie dotyczy, a zamiast tego robią różne fajne rzeczy poza szkołą i udzielają się dodatkowo w szkole. I zaczynają mnie dostrzegać. 
I On też zwraca na mnie uwagę, kilkakrotnie zapraszał na wspólne wyjście, ale jakoś nigdy nie odważyłam się zgodzić i zawsze wynajdowałam wymówkę.  
Bo nie wiem, czy warto zaczynać coś, co z założenia ma prawo bytu tylko w prostych amerykańskich filmach lub po prostu sparzyć się i uświadomić sobie, że być może On wcale nie jest taki idealny, jak mi się wydaje. Bo może on po prostu chce tylko udowodnić coś sobie albo kolegom? Że może mieć właściwie każdą dziewczynę, nawet tą najbardziej unikającą kłopotów? 
A co ty sądzisz, o tym Dan?
~bez podpisu


  


Drogi Kopciuszku!
Muszę Cię tak nazwać, bo Twoja sytuacja dokładnie tak wygląda ;) Prowadzisz spokojne życie jako średniopopularna dziewczyna, a tunagle zjawia się książę i nawet okazuje Ci zainteresowanie. Nie bądź głupia! Nie czekaj z rozwijaniem tej znajomości. Skoro piszesz, że przebywanie w jego towarzystwie działa dobrze na ludzi, to może Ty mogłabyś przy nim stać się bardziej popularną? Dookoła niego latają inne dziewczyny, jeśli będziesz go zbytnio spławiać, to zniechęci się do dalszych prób.

Rozważasz kwestię udowadniania czegoś sobie lub kolegom. Po co on miałby bawić się w jakieś zakłady, a skoro twierdzisz, że może mieć każdą, to czemu miałby startować do dziewczyny mało popularnej?Czy to miało by sens? Co miałby sobie w ten sposób udowodnić? Wykluczyłbym tę opcję.

Widocznie jego zainteresowanie w stosunku do Ciebie jest spowodowane swojego rodzaju chemią, czyli niewiadomym przyciąganiem.

Piszesz także, że nie wiesz czy jest sens rozpoczynać coś co ma prawo bytu w amerykańskich filmach. A jak kończą się takie filmy? Oczywiście happy endem! (w międzyczasie każdy W FILMIE wmawia bohaterce, że życie to nie film, a wychodzi tak, jakby jednak nim było)

Podsumowując: Bierz księcia, bo nie ma na co czekać! Nic nie stracisz, bo to wartościowy chłopak, możesz przy nim jedynie zyskać.

Pozdrawiam, Dan :)

1 komentarz:

  1. Drogi Danie! Nie podoba mi się Twój pierwszy akapit. Nasz Kopciuszek nie pragnie być popularny. Chodzi o miłość, nie o popularność, która dla niej nie ma przecież żadnego znaczenia. Bez sensu... Pozdrawiam!!!

    OdpowiedzUsuń