piątek, 7 marca 2014

Boję się przyszłości

Obawiam się, że był już podobny wpis na blogu z takim samym problemem z jakim zmagam się ja. Jest nim stres, a dokładniej przed przyszłością.
Załóżmy, że jest poniedziałek, a ja już nie mogę po nocy spać przed czwartkowym porankiem bo mam sprawdzian z jakiegoś tam przedmiotu. To mnie strasznie denerwuje. Nie potrafię myśleć o dzisiejszym dniu pozytywnie wiedząc że jutro wydarzy się coś przed czym będę się stresować... Chociaż częściej bywa tak, że się stresuje tydzień przed, a okazuje się że nie trzeba było... i cały tydzień zmarnowany na denerwowaniu się i płaczu (tak, jakoś ostatnio płaczę z nerwów) Jestem załamana, mimo, że nie chcę to i tak myślę np.że jutro do szkoły, a na 5 lekcyjnej w-f, a na w-f pewnie będzie siatkówka, a ja nienawidzę siatkówki, nie będę chciała grać, Adamek będzie się darł itp itd.
Kurde, jestem zła sama na siebie, że nie potrafię sobie z tym poradzić.
— Histeryczka


Droga Histeryczko!
Przede wszystkim nie warto złościć się na siebie za to, że nie potrafimy sobie poradzić z jakimś problemem. Jesteśmy tylko ludźmi i nie ze wszystkim musimy sobie radzić sami. Ja także korzystam często z pomocy innych osób i też mi się zdarza płakać ze stresu czy strachu. Ale nie jesteśmy idealni – i to powinniśmy zaakceptować jako pierwsze! ;)
Wydaje mi się, że jesteś dziewczyną, która nie do końca wierzy w siebie i ma zaniżoną samoocenę. Dobrze znam Twój problem, bo sama przez niego przechodziłam. Sądząc, po opisie sytuacji (szczególnie tej z w-fu), jesteś w gimnazjum. Gimnazjum to dość ciężki okres – kiedy decydujemy, co chcemy robić przez całe życie w przyszłości. Ale nie znaczy to, że nie możemy sobie z tym poradzić!
 Moja rada jest taka: załóż sobie kalendarzyk. Zapisuj w nim wszystko, włącznie z godzinami posiłków (najlepiej ustal na każdy dzień jakieś pięć terminów, w którym będziesz coś jadła – zdrowa dieta dobrze wpływa na nas). Zapisuj, o której kończysz szkołę, ile czasu chcesz przeznaczyć na naukę, ile na odpoczynek, ile na zabawę. Rozplanuj swój dzień od A do Z i stosuj się do swojego grafiku choćby nie wiem co. Rozplanowanie dnia daje nam poczucie bezpieczeństwa i wiemy, co robić, gdy zaczynamy się motać. Zacznij systematycznie się uczyć, poproś koleżankę albo tatę o drobne korepetycje z siatkówki, jeśli chcesz się w niej poprawić – idzie wiosna, a zaraz potem będzie lato – chociażby na plaży warto pograć ze znajomymi w piłkę. Ponadto: nie zamartwiaj się na zapas! Powstrzymuj myśli, gdy znów czujesz, że masz ochotę rozpamiętywać i wątpić w siebie. Stań się silną i twardą dziewczyną. Zacznij myśleć pozytywnie. Nie potrafisz grać w siatkówkę. I co z tego? Za to masz cały inny wachlarz zalet, a wśród nich jej akurat nie musi być. Zapytaj uprzejmie kolegę Adamka, czy jest na lekcji wychowania fizycznego, czy na olimpiadzie, czy może jego życie zależy od wyniku gry. Akceptuj siebie taką, jaka jesteś, ale pamiętaj – możesz być jeszcze lepsza, dlatego cały czas do tego dąż i nie przejmuj się innymi. Nie wszystko musi Ci wychodzić od razu, nie musisz wszystkiego umieć i rozumieć. Pamiętaj: jesteś tylko człowiekiem! ;)
Pozdrawiam i życzę Ci powodzenia!
Luna

3 komentarze:

  1. Hm... też nie cierpię siatkówki. Radzę Ci trochę nabrać chęci do niej, bo i tak jak na razie czasem trzeba w nią na wf grać. Moje "nie umiem grać" polegało tak naprawdę na tym, że się nie starałam. Piłka leci... "A może ktoś inny odbije?" no nie wolno tak myśleć. Trzeba grać tak jak się umie, a bez treningu nie ma efektów ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że zależy też to od samooceny danej osoby. Jeśli jest się niepewnym siebie, nie umie się grać, a ktoś się jeszcze wydziera, jak nie wyjdzie, to nie ma szans, żeby same próby odbicia pomogły. ;)

      Usuń
    2. Hm... to trzeba po prostu się przełamać. Też bywam niepewna siebie, ale może samooceny jakiejś złej nie mam, przynajmniej nie mam kompleksów. Też się na mnie wydzierali, ale jak zaczęłam przynajmniej się starać, to przestali

      Usuń