Za
dwa miesiące moja siostra cioteczna będzie wychodziła za mąż. Cieszę
się z tego powodu, ale jest to pierwszy ślub na jakim będę od jakichś
5-7 lat. Teraz mam 17, a na ostatnim byłam będąc jeszcze dzieckiem. Nie
miałam więc zbyt wielu okazji żeby nauczyć się tańczyć. Na dyskotekach
jakoś sobie radzę, chociaż chodzę na nie raczej rzadko (kopiuje wtedy po
prostu ruchy innych ludzi), ale takiego zwykłego tańca nie umiem
kompletnie. Boję się, że ktoś z rodziny poprosi mnie do tańca a ja się
tylko skompromituję. Czy mogłybyście mi opisać jak na takim weselu
tańczyć? Jakie robić kroki? Bardzo wam dziękuję. Natalia
Droga Natalio!
Ślub
jest wydarzeniem, na które czeka się długi czas. Powinien budzić w nas
pozytywne emocje i kojarzyć się z dobrą zabawą, jednak w Twoim przypadku
wywołuje pewne obawy i wątpliwości. Piszesz, że jest to pierwszy ślub
od dłuższego czasu i boisz się kompromitacji podczas zabawy weselnej.
Przede wszystkim musisz zmienić swoje nastawienie. Pamiętaj, że zabawa weselna to ZABAWA, nie żaden konkurs umiejętności tanecznych, i ma na celu rozruszanie gości, miłe spędzenie czasu.
Jakiś
czas temu byłam na ślubie mojego wujka. Atmosfera panująca na sali
sprawiała, że miałam ogromną ochotę przyłączyć się do tańczących
krewnych, ale (podobnie jak Ty) bałam się kompromitacji. Prawie całe
wesele przesiedziałam przy stole, z cichą zazdrością obserwując ludzi na
parkiecie. W pewnym momencie zorientowałam się, że największą
przyjemność z patrzenia, a wręcz podziw, wzbudzają we mnie NIE osoby,
które świetnie znają wszelkie kroki, ale te, które są czerpią prawdziwą
frajdę z własnego (nieco niezgrabnego) tańca.
Uświadomiłam sobie, że to nie zdolności, ale dobra zabawa jest najważniejsza.
Nawet
jeśli Twój taniec wzbudzi pogardliwy uśmiech pozostałych, to nie trzeba
się tym przejmować. W ciągu kilku dni (czy nawet godzin) wszyscy
zapomną, że nie umiesz tańczyć, a Ty na długo zapamiętasz dobrą zabawę,
która Ci towarzyszyła.
Bardzo chciałabym, żebyś chociaż
na tę jedną noc zapomniała o tym, co mówią i myślą o Tobie inni.
Najważniejsze żebyś Ty poczuła się ze sobą dobrze.
Nie
namawiam Cię jednak, żebyś pogodziła się z tym, że taniec nie jest
Twoją mocną stroną. Pamiętaj, że dwa miesiące to bardzo długo i możesz
jeszcze wszystko zmienić!
W wielu miastach są organizowane
kursy tańca towarzyskiego. Warto rozejrzeć się za nimi i umówić chociaż
na kilka lekcji, gdzie w przyspieszonym tempie można poznać podstawowe
kroki taneczne.
Jeżeli nie masz takiej możliwości, nie
przejmuj się, w Internecie jest pełno filmików i porad na temat tańca
weselnego. Zachęcam, żebyś poszperała w sieci i podpatrzyła kilka
kroków.
Piszesz także, że kopiujesz ruchy
innych ludzi. To także dobry sposób na przetrwanie wesela bez poczucia
wstydu. Zanim wejdziesz na parkiet, przyjrzyj się, w jaki sposób
poruszają się po nim Twoi krewni. Bardzo wiele można się nauczyć samym
przyglądaniem się i próbą naśladowania bardziej doświadczonych weteranów
weselnych parkietów ;)
Na koniec powtórzę raz
jeszcze: taniec na weselu ma być źródłem przyjemności, a nie stresu i
obaw. Gdy będziesz tańczyć, zapomnij o całej sali i skup się na muzyce,
swoim ciele i oczywiście partnerze, który z pewnością umiejętnie Cię
poprowadzi.
Życzę Wam wszystkim dobrej zabawy i powodzenia!
Dominique
Najważniejsze w tańcu są nie profesjonalne kroki, ale dobra zabawa i chociaż szczypta poczucia rytmu. Ja nigdy nie byłam na kursach tańca towarzyskiego, przeżyłam kilka (chyba z 3, plus dwie taneczne osiemnastki), a ludzie mnie mimo to mnie chwalili. Dlaczego? Bo dałam się ponieść i tańczyłam do rytmu. Nie warto przejmować się innymi, ludzie zawsze będą krytykować, a Ty będziesz zdrowsza i szczęśliwsza, nie zwracając na to uwagi. ;)
OdpowiedzUsuńPowodzenia na weselu!
Luno, Cocalotte podała mi Twojego maila, ale nie wiem czy wchodzisz na niego, czy dobrego mi podała. Napisałam do Ciebie, ale nie mam do tej pory odzewu, więc pytam czy doszło w ogóle
UsuńNie odpisałam? No masz, zaraz to zrobię.
UsuńJako dziewczyna/kobieta nie masz się co martwić. Ja nigdy nie uczyłam się tańczyć, jednak bardzo często tańczyłam na weselach (zazwyczaj z tatą) i nawet od sióstr słyszę: ale jak to trzeba zatańczyć? Ty nie musisz wiedzieć ;). Ja też nie mam pojęcia jak trzeba tańczyć, to twój partner tobą steruje. Jak się pomylisz i okręcisz się w złą stronę - co z tego? Ile razy z tatą "łamaliśmy" sobie ręce, bo każde miało inną koncepcję. Czasami tańczyłam z krewnym, który uczył się tańczyć i wcale mu nie przeszkadzało, że ja nie potrafię. Mówił co mam robić, jak się pomyliłam to się śmiał i dalej mnie zachęcał. Tańce na weselach nie są trudne, zazwyczaj jest jedna, powtarzająca się sekwencja. Pamiętam, że raz tańczyliśmy YMCA i to był jedyny układ taneczny ;).
OdpowiedzUsuńJuż prawie tydzień minął od ostatniego posta...
OdpowiedzUsuńDokładnie to chciałam właśnie napisać. Halo co sie dzieje?
Usuń