Droga Załogo NBS!
Doskonale
wiem, że nie powinnam była tu tego pisać. Jestem zobowiązana obietnicą.
Ale już nie wytrzymuję. Nie mogę, umrę jak się komuś nie wygadam... a
skoro nie mogę mówić, to chociaż napiszę... Nie wiem, czy był tu kiedyś
taki przypadek i szczerze wątpię, żeby był, a nawet jeśli to nie tak
skomplikowany.
Zacznijmy od początku.
Od
jakiegoś czasu, mniej więcej od marca zerwałam z moimi, jak to
określili 'starymi' przyjaciółmi. Nie zrobiłam tego celowo. Jedną osobą z
tych moich przyjaciół była moja najlepsza przyjaciółka, Angelika, a
drugą chłopak, który był we mnie zakochany, Marek. Zaczęłam przebywać z
Bartkiem. W sumie, w jego towarzystwie czułam się wspaniale, ale
oczywiście tęskniłam za Angelą i Markiem. Niestety, kiedy do nich
podchodziłam, chłopak patrzył na mnie z taką wzgardą, że spuszczałam
wzrok i odchodziłam. Szłam do Bartka. A on poprawiał mi humor.
Jeden
dzień po moich urodzinach, 20 kwietnia, skończyliśmy wcześniej lekcje.
Obiecał, że coś mi powie. Wykorzystaliśmy tą godzinę na spacerowaniu.
Opowiedział mi, że w październiku doszedł do wniosku, iż jest zakochany,
beznadziejnie zakochany, że pomogli mu ludzie, u których pomocy by się
nie spodziewał, że razem z nimi robił rzeczy, jakich robić nie powinien,
że chce z nimi skończyć, ale musi rozwiązać problem... Problemem był on
i ja. Chodziło o to, że zakochany był we mnie. Zauroczona w nim byłam
od jakiegoś stycznia, ale kiedy mi to powiedział, poczułam, że coś się
zmieniło, że czuję coś znacznie silniejszego. Nic mu nie powiedziałam,
acz swoim zachowaniem zasugerowałam, że to akceptuje i wcale mi to nie
przeszkadza. Od tego czasu Bartek nie opuszczał mnie na krok.
23
kwietnia wybuchło piekło. Angelika się na mnie obraziła i wykrzyknęła
słowa, które do teraz brzmią mi w uszach - ale ja już nie mam
przyjaciółki. Poryczałyśmy się obie, a Bartek oświadczył, że w takiej
sytuacji wraca do NICH, a ze mną zrywa wszelki kontakt. Nie wiem co było
dla mnie gorsze, utrata Bartka czy Angeliki... Później na szczęście
pogodziłam się z Angeliką, a Bartek postanowił nadal się ze mną zadawać.
W
niedzielę, 25, poszliśmy do hipermarketu, żeby uczcić moje trzynaste
urodziny. Była Angelika, Bartek, Marek, drugi Bartek i Andrzej. Najpierw
było fajnie, potem się popsuło. Zostałam z samym Bartkiem i Markiem...
Marek zażądał opowiedzenia mu historii Bartka... no i ten mu
opowiedział. Marek stwierdził, że jesteśmy nienormalni i powiedział, że
już się do nas nie odezwie. Do domu wróciłam w towarzystwie Bartka,
który na koniec mnie przytulił.
Angelika, ja i Bartek znielubiliśmy Marka, a Angela polubiła Bartka i od tego czasu zamiast Marka, łaził z nami Bartek.
Później
była nieprzyjemna akcja, kiedy Bartek wywnioskował, że jeśli jego
uczucie jest bez wzajemności to musi wrócić do NICH. Choć starałam się
na początku się powstrzymać, w końcu powiedziałam mu, że go kocham. Co
najważniejsze naprawdę to czułam. Wynikiem było to, że jeszcze długo
wątpił, ale uwierzył w moje słowa. Uwierzył, bo jak stwierdził, gdybym
nic do niego nie czuła, nie pozwalałabym, aby mnie obejmował, przytulał,
całował we włosy itd.
Wczoraj zapytał czy chce z nim być. Po raz pierwszy bez wahania, z czystym sumieniem powiedziałam 'tak'.
No
i dotarliśmy do dnia dzisiejszego. Zaczął się beznadziejnie, ponieważ
uświadomiłam sobie, że Bartek wraz z harcerzami prowadzą dziś nabór i
cały dzień go nie będzie. Nudziło mi się koszmarnie. Na szczęście udało
się zrobić tak, że poszedł ze mną i mieliśmy chwilę. Jak zwykle, pod
jego bramą stanęliśmy i się żegnaliśmy. Patrząc mi w oczy Bartek
powiedział, że chce mnie pocałować. Jednak kiedy próbował odwracałam
się. Pytał dlaczego, a ja tylko patrzyłam na niego pełna pretensji. Nie
chodziło o to, że nie chciałam go pocałować, ale o to, że byłam na niego
zła za dzisiejszy dzień. Ku mojemu zaskoczeniu, szybko zorientował się w
czym rzecz. Przysunął mnie bliżej do siebie, ale ja nie dawałam za
wygraną.
Teraz w sumie żałuję.
Można
rzec, że zaliczyliśmy wpadkę. Gdybym go pocałowała, może byśmy się
wcześniej rozeszli? Ale cóż, nie warto gdybać, bo to nic nie da. Gdy tak
staliśmy przytuleni nadeszła jego mama. Bartek odskoczył i powiedział,
że wyjaśniał mi coś z angielskiego, ale jego mama, niestety, się nie
nabrała... Rodzice kategorycznie zabronili mu kontaktu ze mną.
Znając
moje życie wszystko się ułoży tak jak będę chciała, ale ja już po
prostu nie mam siły... ile razy można walczyć o jedno i to samo?
Wątpię,
żeby był miłością mojego życia, bo miłość w wieku trzynastu lat, raczej
się nie zdarza, ale czuję do niego coś, czego nie czułam jeszcze nigdy.
Bardzo mi na nim zależy i boję się, że tym razem karta się nie odwróci
na tą dobrą stronę. Nie wiem jak sobie z tym poradzę. Pewnie przeżyję,
acz wolałabym jednak nie kończyć w ten sposób tego, co czuję. Czy można
zrobić coś, żeby umożliwić nam ten kontakt??? Nie wiem właściwie, jakie
zadać pytanie, ale moim problemem jest to, że bardzo chcę nadal się z z
nim spotykać, ale nie chce narażać go na problemy w domu. Co mam zrobić?
Proszę o w miarę szybką odpowiedź. Pozdrawiam!
~Skomplikowana
Droga Skomplikowana.
Twój problem jest strasznie rozbudowany i skomplikowany. Albo Ty sprawiłaś, żeby się taki wydawał.
Po
pierwsze- moim zdaniem żaden chłopak Cię tak naprawdę nie kocha. To
były tylko mało silne zauroczenia. W przypadku Marka- jak piszesz,
kochał Cię, a później patrzył na Ciebie z pogardą? No chyba coś tu nie
jest tak. Jakby kochał, to starałby się jakoś podtrzymywać ten kontakt, a
nawet jakby coś mu tego broniło (co świadczy na jego niekorzyść, bo
kochający chłopak nie zwracałby na to uwagi), to nie patrzyłby z
pogardą, tylko ze smutkiem, żalem, stratą w oczach. To, że się na Was
obraził wtedy, w supermarkecie, w sumie może wydawać się normalne, bo
pewnie był zazdrosny. Jednak podsumowując- ten chłopak Cię nie kocha,
nie kochał.
Co
do Bartka, to też nie jest w stosunku do Ciebie w porządku. Przykładem
może być sytuacja, kiedy po kłótni Twojej z Angeliką przestał się do
Ciebie odzywać. Dlaczego?? Nie rozumiem go. Mimo że wcześniej zapewniał,
że kocha, to teraz wcale nie dawał Ci tego odczuć. Jego niepewność co
do Twoich uczuć wynikała z tego, że mu tego nie powiedziałaś wprost. Faceci nie czytają nam w myślach, trzeba im o wszystkim mówić.
Jednak sam fakt, że mu tego nie powiedziałaś może świadczyć o tym, że
wcale go nie kochałaś. I że go nie kochasz. Piszesz, że nie wierzysz, że
prawdziwa miłość może przydarzyć się w tak młodym wieku, ale chcesz o
niego walczyć. To niestety prawda, choć oczywiście zdarzają się wyjątki.
Tego się nie ‘czepiam’, bo samo przyznanie, że tak jest, może być
bolesne. Myślę, że to zwyczajne zauroczenie, a nie miłość. No i jakbym
mogła zapomnieć o tym, że skłamał przed matką…
Podsumowując
ich obu, to chłopcy w takim wieku są jeszcze za mało dojrzali do
prawdziwej miłości. Nie mam na myśli wszystkich chłopaków, ale
zdecydowaną większość, w dodatku Bartek z Markiem zdradzają ‘objawy’
takiej niedojrzałości.
Mimo
że to nie mój dział, bo tu chodzi o przyjaźń, to myślę, że z Angeliki
to żadna przyjaciółka, skoro Cię opuściła. I powinnaś przemyśleć, czy
warto się z nią dalej przyjaźnić. Ale to tylko sugestia.
Do wszystkich dziewczyn!
Nie
wolno kazać mężczyźnie się domyślać, jaki jest nasz nastrój i za co się
na niego gniewamy! Oni nie mają takich umiejętności, nie potrafią
czytać z naszych gestów i zachowań, dlaczego jesteśmy zdenerwowane i się
do niego nie odzywamy. I to jest szczerza prawda, nie wymyślili tego
faceci dla usprawiedliwienia swoich zachowań. Zawsze, gdy zdarzy się
coś, za co jesteśmy na niego wściekłe trzeba z nim rozmawiać. I
milczenie nie jest tu dobrą karą. Karę należy ‘wymierzyć’ po rozmowie i
po tym, jak facet dowie się, czym zawinił.
Ty miałaś niebywałe szczęście, że się domyślił. Naprawdę… Bardzo rzadko się tak zdarza. Albo i się nie domyślił…
Co
zrobić, żeby jego rodzice się do Ciebie przekonali? Jedyna rzecz, która
przychodzi mi do głowy, to to, żeby zaprosił Cię do domu i zwyczajnie
poznał ze sobą. Jego rodzice mogą myśleć, że masz na niego zły wpływ,
przeszkadzasz. Lub że na dziewczynę jest za wcześnie. Jeśli wywrzesz na
nich dobre wrażenie, to powinna być szansa, że pozwolą się Wam ze sobą
spotykać. Dlatego poproś o pomoc i organizację takiego spotkania Bartka.
Charlotte.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz