wtorek, 24 stycznia 2012

Poradnik: Jak zrozumieć rodzica cz.2


 Znów chodzisz ze słuchawkami w uszach!


Zapewne większość z nas spotkała się z takim wyrzutem ze strony rodziców. A przynajmniej ta część, która odkryła dobrodziejstwa słuchawek. Rzadko którzy rodzice popierają zwyczaj słuchania muzyki przez słuchawki, ale czy da się im dogodzić w tej kwestii? Przecież gdy słuchawki nie były jeszcze tak rozpowszechnione, narzekali, że za głośno odtwarzamy muzykę.

Argument jest zawsze jeden i ten sam: "Zepsujesz sobie słuch!". Jest on przejawem troski, choć uzasadnionej, to odrobinę irytującej. Och, i agrument rodziców nr 2: "Nie słyszysz, co do ciebie mówię!" - ten akurat bardziej uzasadniony.

Co zrobić?
Przede wszystkim znajdź umiar. Muzyka jest cudowna, ma niesamowitą zdolność do uprzyjemniania nam każdej chwili, nawet poniedziałkowego poranka. Jednak pozbądź się przekoania "Im głośniej, tym fajniej." - tu nie chodzi o efekt, jakbyś był na koncercie, tylko o uczynienie muzyki elementem danej chwili. Znajdź taką głośność, która ci odpowiada i jednocześnie nie stwarza problemów w komunikacji z otoczeniem. Z pomocą przyjdzie ci też limit głośności, który możesz ustawić w większości telefonów i odtwarzaczy. W ten sposób będziesz słyszał i muzykę i rodziców. Argument rodziców nr 2 właśnie się przeterminował.
Jeśli chodzi o psucie słuchu, myślę, że jeśli nie będziesz przesadzał z głośnością i ilością czasu spędzanego ze słuchawkami w uszach, a będziesz ich szczególnie unikał w towarzystwie rodziców, myślę, że problem powinien się rozwiązać. ;)

Ile można siedzieć przed komputerem?


Kolejny temat, w którym nie możemy dojść do porozumienia z rodzicami. Połowa naszego życia towarzyskiego rozgrywa się przez Internet, a przynajmniej jakaś spora jego część. Ja osobiście także tego nie popieram - możesz się z kimś spotkać, ale wolisz z nim czatować - w ten spobó powstają pseudoznajomości. O wiele lepiej nawiązywać kontakty i zacieśniać więzi na żywo.
Aczkolwiek są przecież też sytuacje, gdy osoba, z którą piszesz mieszka setki kilometrów od ciebie, zaś czat to jedyna możliwość, jaką macie. Wtedy powyższa zasada ("Nie czatuj, spotkaj się") traci znaczenie. W takiej sytuacji popieram czatowanie i rozmowy przez Skype - przecież szkoda zmarnować znajomość, w końcu do czegoś są te wszystkie komunikatory.
Internet oferuje nam też wiele innych kuszących możliwości. I jak tu się mu oprzeć?

Co zrobić?
Znaleźć umiar. Częściej się spotykać niż czatować ze znajomymi. A tym, z którymi nie możliwe jest spotkanie, pozwolić trochę potęsknić.
Powiedz sobie, że nie spędzisz na komputerze więcej niż 3 godziny dziennie - stanowczo. Postaraj się utrzymać postanowienie. W końcu poza komputerem jest tyle rzeczy do zrobienia! No dobra, nie brzmię zbyt wiarygodnie. Ale i tak postaraj się znaleźć ciekawe czynności nie wymagające komputera. Wyjdzie ci to na dobre! :)

Pozdrowienia od Kwaskowej! :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz