wtorek, 24 stycznia 2012

Nie mogę o nim zapomnieć, bo mimo wszystko go kocham.

Przejrzałam wszystkie notki odnośnie porad o chłopakach, ale w żadnej nie znalazłam odpowiedzi na sytuację, z którą mogłabym się utożsamić, a jest to sprawa nie dająca mi spokoju. Więc od początku: Poszłam do nowej szkoły, gdzie spotkałam wielu nowych ludzi. I był on. Pojawił się tak z nienacka..Zaczęło się podczas kampanii wyborczej w naszej szkole - było głośno w każdej części korytarza. Po prostu jeden wielki misz masz. On zaprosił mnie do tańca. Wahałam się długo, ale poszłam pociągając za sobą koleżankę. Potańczyłam nie całą sekundę, a potem zwiałam. On wydawał się mną zainteresowany, bo kilka dni później zaczął mi mówić "cześć" w szkole, szczerzył się od ucha do ucha.. No i.. spodobał mi się. Zaczęliśmy się bardziej poznawać. Jednak za każdym razem kiedy było już tak cudownie, wspaniale i.. (nie wiem jakich jeszcze użyć epitetów) wystąpiły niewielkie intrygi, które powodowały, że byłam na niego zła. Jak wiadomo, po jakimś czasie mijały mi humorki i znów byłam gotowa "rzucić mu się w ramiona". W końcu któregoś razu powiedziałam mu co czuję. On nic nie rzekł, trzymając mnie w niepewności przez długi czas (mam na myśli kilka tygodni..). W końcu stwierdziłam, że wolę znać najokrutniejszą prawdę. No i wydało się. Dzień przed walentynkami, powiedział, że dziewczyna w której był zakochany dała mu kosza, i że nie miałby nic przeciwko tworzeniu związku ze mną, jednak w chwili obecnej nie miał ochoty na tworzenie niczego innego. Miałam doła. Cholernego doła, który minął dopiero po 3 dniach. Okeyyy, odpuść sobie. -pomyślałam. Miłość do niego jeszcze bardziej wzrastała, a ja zarazem pragnęłam coś sprawdzić.. Zaczęłam udawać, że go ingnoruję. Poskutkowało. Po pewnym czasie, zaczął się znów interesować, zaczepiając, spoglądając, uśmiechając się, zagadując.. I znów było jak dawniej. Przed końcem roku szkolnego naprawdę świetnie się dogadywaliśmy, choć czasem bywało, że nie miał czasu.. tydzień przed końcem roku musiał wyjechać już na wakacje za granicę. Obiecał, że przed wyjazdem znajdzie czas i, że się spotka.. tylko ze mną.. że na spokojnie pogadamy. Jak normalni przyjaciele. Obiecał, ale słowa nie dotrzymał. I znów odbywam błędnę koło. Niby to zakończyłam wysyłajac mu maila, w którym wygarnęłam mu wszystko. Dosłownie wszystko, kończąc cytatem mówiącym o tym, że jeżeli człowiekowi zależy na drugim człowieku, to zrobi wszystko by się z tą osobą spotkać. Choćby tylko na chwilę. Nie mając ani jednej chwili, czas zawsze można odnaleźć.. Od tamtej pory cisza.. Po wakacjach, w szkole był zupełnie inny. Najpierw jakby mnie unikał. Potem znów normalnie mówił "cześć", patrząc wzrokiem wyrażającym różne uczucia. Mam wrażenie, że tęsknotę.. I nie wiem co zrobić. Czy mam tą sprawę zostawić, skoro dalej go kocham? Co może kryć się w jego męskiej duszy? Może mam go olać? Ta sprawa jest strasznie męcząca, zarówno dla mnie jak i dla moich przyjaciół, którzy wspierają mnie w każej chwili. Kiedy pragnę o nim zapomnieć, to mi się to nie udaje. Byłam z pewnym chłopakiem w wakacje tylko miesiąc, a potem zerwaliśmy, bo głównym powodem był On. Może i zwiariowałam, ale nic nie poradzę. Wszystko zaczęło się rok temu i nadal to we mnie siedzi.. Błagam, pomóżcie! P. 17 lat.

~P.


Kochana!
Ten chłopak zupełnie nie był wobec Ciebie w porządku, kiedy zaczął dawać Ci nadzieję i prawdopodobnie widząc, że oczekujesz od niego czegoś więcej, niż przyjaźń, gdy był zakochany w innej dziewczynie. Być może nie był pewny uczuć tej dziewczyny i zaczął się interesować Tobą, gdy stracił co do niej nadzieję, a potem ona znów wróciła, ale nie był w stanie zrezygnować już z Ciebie. Moim zdaniem naprawdę mu się podobałaś. I prawdopodobnie nadal tak jest. Co dzieje się dalej- wyznajesz mu swoje uczucie, a on nie wie, co ma zrobić, dlatego milczy. Poczekał do Walentynek i gdy tamta dziewczyna go odrzuciła, to dopiero wtedy powiedział Ci, o co mu tak naprawdę chodzi. Rozumiem, to musiało Cię bardzo zaboleć, bo byłaś jakby tą trzecią, zapasową. Miałaś prawo się tak czuć, miałaś prawo mocno to przeżyć. W tej całej nieprzyjemnej sytuacji zauważyłam taki jeden plus, plus co do niego. Powiedział, że chętnie by się z Tobą związał, ale nie teraz. Musiał tamto odrzucenie silnie przeżyć i wolał dojść do siebie sam, niż z Twoją pomocą, co wiązałoby się z wykorzystaniem Ciebie. Chyba nie chciałabyś być jego lekarstwem na złamane serce, które po wstępnym zaleczeniu się już by Cię nie chciało… Myślę, że tu potraktował Cię poważnie. Chociaż mógł chcieć Cię też spławić, ale jednak obstawiam tą pierwszą wersję. Następnie się z Tobą nie spotyka w wakacje, mimo że to obiecał. Nie wiem, jak to wytłumaczyć. Może nie wziął sobie tego do serca i powiedział ot tak sobie? Nie wiem, nie chcę go bronić. W każdym razie to nie było ok. W szkole Cię unikał, bo było mu raczej głupio, popełnił błąd, zranił Cię i to normalna reakcja. Nie twierdzę, że właściwa. Gdy stracił panowanie nad sytuacją, czyli zaczęłaś udawać, że go nie zauważasz, to znów ruszył do boju, znów zaczął się odzywać.
Moim zdaniem on tak naprawdę nadal coś do Ciebie czuje, skoro się tak zachowuje. Zranił Cię i boi się coś zrobić, żeby nie pogłębić, pogorszyć sytuacji, więc nic się nie dzieje.
Ja bym spróbowała dać mu jeszcze jedną, jedyną szansę. Porozmawiaj z nim, powiedz wszystko, jak się czułaś we wszystkich tych sytuacjach, nie owijaj w bawełnę, nie koloryzuj. Tylko i wyłącznie prawda. I od tego, co on Ci powie uzależnij swoją decyzję. Jeśli nadal każe Ci czekać, to ja bym sobie dała spokój. Jeśli jednak dalej tak mu się podobasz i nie jesteś mu obojętna, to daj mu szansę:)

Pozdrawiam,
Charlotte.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz