Cześć,
dziewczyny. Pomogłyście już tylu osobom, teraz ja postanowiłam do Was
napisać. Proszę, odpowiedzcie chociażby w komentarzu. Chodzi o chłopaka,
a konkretniej kolegę z klasy. Mamy po 15 lat. Od jakiegoś czasu czuję
do niego coś więcej. Problem w tym, że ja jestem zbyt nieśmiałą osobą,
żeby do niego zagadać chociażby na przerwie (bardzo rzadko siedzi sam), a
on zbyt towarzyski i bezpośredni (często mówi coś prosto z mostu;
czasami potrafi zranić, bo lubi sobie z innych żartować, a większość z
jego 'żartów' naprawdę może zaboleć) , żeby zawracać sobie głowę kimś
takim jak ja. Może wydać się to trochę dziwne, ale jesteśmy w ostatniej
klasie gimnazjum, a rozmawialiśmy ze sobą do tej pory ledwo kilka razy i
to tylko półsłówkami. Jestem jedyną dziewczyną w klasie, z którą tak
rzadko gadał. W dodatku wydaje się być mną najmniej zainteresowany
spośród wszystkich dziewczyn. Co zrobić, żeby dać mu do zrozumienia, że
ze mną też warto się zaprzyjaźnić?
~Winky
Droga Winky.
Po pierwsze i najważniejsze: musi być jakiś powód tego, że on woli Cię trzymać na dystans. Musisz odkryć, dowiedzieć się, co to takiego jest, jeśli chcesz pójść dalej.
Piszesz,
że wydaje się być Tobą najmniej zainteresowany. Może on woli osoby,
które są podobne do niego, czyli też bardzo śmiałe, a nieśmiałych woli
omijać, bo mogą wydawać mu się nudni? Od razu piszę, że to, rzecz jasna,
nie jest prawdą, ale spotykałam się z takimi opiniami, że osoby mniej
śmiałe mają mało do zaoferowania. Sama zresztą jestem nieśmiała i na
szczęście nie narzekam na brak przyjaciół. Jeśli powodem, przez który on
nie utrzymuje z Tobą bliższego kontaktu jest właśnie ten, to wydaje mi
się, że nie warto starać się o coś więcej. Jednak jest to tylko moje zdanie. Bo musiałabyś się prawdopodobnie dla niego zmienić, żeby go zainteresować. A naprawdę nie warto zmieniać się dla kogoś tylko dlatego, żeby zwrócił na nas uwagę. To tak, jakbyśmy tracili cząstkę siebie.
Wcześniej
napisałaś, że jesteś zbyt nieśmiała, żeby do niego podejść. A jakbyś
spróbowała coś do niego powiedzieć, nawet w jakiejś mniejszej grupce?
Coś zupełnie niezobowiązującego. Pomóż mu siebie poznać.
On ma tylu znajomych, że może nie mieć czasu na nowe znajomości,
zwłaszcza takie, które wydają mu się być nieciekawe. W końcu zna Cię już
dwa lata i skoro do teraz nic się nie stało, to raczej to już tak
zostanie, po co coś zmieniać. Trzeba się temu przeciwstawić. Zacznij z nim rozmawiać, przełam się.
Uwierz, że kiedyś trzeba, bo w życiu najbardziej stresującym momentem
nie będzie na pewno podejście do chłopaka, który Ci się podoba. Kiedyś
będziesz musiała, a nie
warto tracić pięknych chwil tylko dlatego, że boisz się po nie sięgnąć,
bo jest jakieś prawdopodobieństwo, że spotka Cię zawód. Takie ryzyko jest zawsze, ale ‘nie ma ryzyka, nie ma zabawy’ ;)
Spróbuj
zmienić coś w swoim wyglądzie. Na chwilę. I nie jakoś diametralnie.
Zmień uczesanie na modniejsze, załóż jakiś fajny ciuch, rzucającą się w
oczy ozdobę. Od razu mówię, że w moim przypadku podziałało i jestem
zadowolona z efektów. A zmieniłam niewiele, bo zawsze mogę wrócić do
dawnego stylu. Z pełną akceptacją tego, dla którego to zrobiłam. Może
tym sposobem uda Ci się zwrócić na siebie uwagę. Wcześniej pisałam, że
nie warto się zmieniać, ale miałam na myśli charakter, tu chodzi o
wygląd i w dodatku o jakieś drobne rzeczy. Więc od razu to uściślam i
wyjaśniam.
Co jeszcze możesz zrobić, żeby go w jakiś sposób przekonać do tego, że warto się z Tobą przyjaźnić? Możesz mu w czymś pomóc.
Jednak nie mam tu na myśli, żebyś dała spisać mu swoją pracę domową,
tylko jak już, to coś wytłumaczyła. Jednak myślę raczej o tym, żeby był
Ci za coś wdzięczny, żeby mógł to na dłużej zapamiętać. Co możesz
zrobić? Wyratować go przed pytaniem zgłaszając się samej, gdy jemu grozi
jedynka. To jest tylko mały przykład, tak naprawdę takich okazji jest
dużo, trzeba je tylko w odpowiednim momencie zauważyć i dobrze
wykorzystać. Ale od razu muszę dodać, że gdy będzie miał Twoją pomoc
gdzieś, to… Zapomnij. Bo nie warto.
Analizując
Twój problem długo zastanawiałam się, z której strony go ‘podejść’.
Przez kilka dni przyszło mi do głowy jedynie tyle sposobów, tyle
rozwiązań. Mam nadzieję, że któryś z nich okaże się dobry lub że sama
coś wymyślisz, nawet inspirując się tym, co pisałam, co da Ci szczęście.
Ale pamiętaj- nie za wszelką cenę:)
Pozdrawiam gorąco,
Charlotte.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz