piątek, 27 kwietnia 2012

Jak pozbyć się zaczepialskich?

Hey, mam pewien problem... Mam 17 lat, w mojej szkole uczy się przewaga chłopaków, dziewczyn jest dość mało. Chodzi o to, że często mnie zaczepiają wszędzie, aby popisać się przed kolegami. Nie jestem jakąś nieśmiałą osobą, próbuję się ich pozbyć ale to nic nie daje. Zwykle ich ignoruję i nie daję sobie zepsuć humoru. Raz pomaga, raz nie, niestety. Wiem, że była już podobna notka, ale tam się praktycznie niczego nie dowiedziałam. Zwykle chodzę sama, a oni rzucają dziwne teksty w stylu "hey, słodziutka!" albo cmokają na mnie. Palanty. Patrzę na nich pogardliwie ale też nic nie daje. Na poczekaniu nie zawsze potrafię wymyślić coś fajnego, zwykle już po fakcie przychodzą mi do głowy różne rzeczy. Wydawałoby się, że to tak bardzo nie przeszkadza, ale czasem nie dają mi przejść, blokują drogę, udają, że robią mi zdjęcia. W takich sytuacjach serio nie wiem co mam robić więc wkurzam się i po prostu do nich podchodzę. Niektórzy uciekają. Niektórzy zostają i śmieją się ze mnie, nic nie dociera. Był jeden nawet który chciał się ze mną bić...

Jak mam im pokazać, że mnie to nie rusza, skoro ignorowanie nie pomaga (praktykowałam to na "stałych zaczepialskich" przez 4 miesiące!).
Please, help me!

~Zaczepiana


Droga Zaczepiania!
W szkoła do której chodzisz, mniejszość liczą dziewczyny. Rozumiem tych chłopaków, albowiem chcą się popisać, gdyż są niedojrzali. Bo jakbyś nazwała takie zachowanie? Rozsądnym, dojrzałym? Z drugiej też strony dziwię Ci się, że to Ci tak bardzo przeszkadza. W końcu co w tym złego? Jeśli granice (czyt. agresja) nie są przekraczane, to wszystko jest w porządku. Ale rozumiem też, że może być to dla Ciebie uciążliwe i niekomfortowe.

Po primo, zacznij podchodzić do tego z dystansem. Bo takie problemy to błahostka i typowa codzienność zwłaszcza, gdy dziewczyna jest mile odbierana. Uznaj to za komplement - widocznie podobasz im się, bo nie ma innego powodu takiego, raczej bym to nazwała "pozytywnego" zaczepiania.

Secundo zastanów się, czy warto zawracać sobie tym głowę. A może jednak? Może nie zwróciłaś uwagi na to, że któryś na poważnie Cię podrywa? Powinnaś się rozejrzeć - może jest ktoś, kto Cię interesuje.

Tertius, jeśli serio Ci to przeszkadza i najchętniej byś im przyłożyła, to pierwsze co się powstrzymaj :P. Przygotuj sobie jakieś odzywki, żeby potem nie mieć problemu z odszczeknięciem. Pamiętaj, by nie mówić tego złośliwie, tylko humorystycznie!
  • Nie masz nic lepszego do roboty, tylko zaczepiać niewinne niewiasty?
  • Wal się inteligencie!
  • Zjeżdżaj, widoki mi psujesz!
  • -Hej, słodziutka! -Skąd znasz moje imię?
Prócz tych typowych odzywek pogłów się nad swoimi własnymi, oryginalnymi.

Quartus, nie warto odgrywać zimnej. Jeśli Cię zaczepiają i widzą, że robisz grymasy i przewracasz oczami - będą to robić dalej. W tych czasach lepiej działa na to uśmiech lub donośny śmiech. Bo po co się tym smucić, przygnębiać, przejmować? Ciesz się z tego! Po prostu zasada jest jedna i ta sama - uśmiechaj się. Poradzić nic nie poradzisz :).

Ewentualną ewentualnością jest, gdy rzeczywiście masz tego dość i nie możesz normalnie funkcjonować. Wtedy musisz wziąć sprawę w swoje ręce i wyraźnie, głośno i efektywnie wbić im do głowy, że mają tak nie postępować i dać Ci spokój. Jak to zrobić? Jeśli znowu Cię zaczepią, stań. Rozejrzyj się po nich, obrzuć ironicznym uśmiechem i przemów (:O). Powiedz to, co masz im do wygarnięcia. Musisz to zrobić poważnie i wiedzieć, co powiesz. Może być to dla Ciebie trudne, więc pozwól, iż rzucę przykładowym tekstem.

"Okej, tego już za wiele. Zaczepiacie zaczepiacie, a co z tego macie? Naprawdę jest mi to obojętne, jedyne co, to tracicie cenną energię. Albo przestajecie, albo biorę sprawy we własne ręce".

Zastosuj swoją "przemowę" gdy linia granicy się urwie i postąpią nieodpowiednio. Nieodpowiednim zachowaniem możesz nazwać gnębienie psychiczne czyli wyzywanie, obrzucanie obraźliwymi wyzwiskami, dotykanie czy objawy agresji. Jeśli to nie pomoże, a granica dalej leży przerwana, zgłoś problem rodzicom bądź pedagog szkolnemu.

Pozdrawiam,
Tincia!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz