Przepraszam, że tak później, ale chciałabym coś dodać. Nie
wiem czy to ważne, ale zauważyłam też, że nie potrafię patrzeć ludziom w oczy.
Zazwyczaj mam wzrok opuszczony. Nienawidzę jak ktoś na mnie patrzy, denerwuję
się nawet jak ktoś mnie dotknie.
~ Laurel
Droga Laurel!
Na wstępie - miło, że cieszysz się z naszego powrotu! :) Przepraszam, że musiałaś tak długo czekać, ale najpierw wyjechałam na ferie, a potem dorwało mnie jakieś zapalenie płuc i ledwo ruszałam się z łóżka. Zaczęłam się zgłębiać w Twój problem, szukać notek o braku zaufania do ludzi w dziale "przyjaźń", a tu nic nie ma! Normalnie wierzyć mi się nie chce, że o tym jeszcze nie napisałyśmy. W takim razie nie tracę dłużej czasu i zabieram się za notkę! :)
Szkoda, że nie wiem, ile masz lat lub w jakiej szkole/klasie jesteś. To by mi pomogło ocenić stopień dojrzałości osób, z którymi jest Ci teraz dane się uczyć. Sądzę, że przyczyną Twojego problemu jest brak zaufania w stosunku do nowych ludzi. Prawdopodobnie wywarli oni na Tobie na wstępie negatywne wrażenie i teraz ciężko jest przełamać Ci barierę nawiązania kontaktu.
Mówisz, że w domu jesteś zupełnie inna niż w szkole, co jest całkowicie naturalne - swoich domowników znasz od podszewki, wiesz co Ci przy nich wypada, jak zareagują na Twoje słowa w jakiejś sytuacji, czy możesz się przy nich wygłupiać, itd. Najwyraźniej osiem miesięcy to dla Ciebie za mało, aby przy kimś poczuć się swobodnie. Zwłaszcza, że (wnioskując z tego, co napisałaś) nie miałaś jeszcze okazji dogłębniej poznać swoich nowych klasowych znajomych. Nie jesteś przy nich sobą, masz wyuczone zachowanie - to nie dobrze. Ludzie zazwyczaj potrafią to poznać, kiedy ktoś nie jest swobodny i nie ukazuje swojego prawdziwego oblicza. To niestety nie pomaga Twoim nowym kolegom poznanie i zaakceptowanie Ciebie takiej, jaka naprawdę jesteś. Chciałabyś poznać bliżej człowieka, który prezentuje sztuczny, wyuczony charakter? Nie sądzę...
Twoja mama ma w pełni rację, ponieważ Twoje negatywne nastawienie to druga przyczyna Twojego zmartwienia. Żyjesz w fałszu z samą sobą, wmawiając sobie, że nie potrzebujesz przyjaciół, a to nie o to chodzi - w końcu uwierzysz w to, co sobie wpajasz, a w głębi duszy będzie Ci bardzo kogoś brakowało. Samotność i brak przyjaciół nie doprowadzi do tego, że unikniemy rozczarowań i zawodów ze strony ludzi. Jedni potrafią zaufać od razu, a drudzy dopiero po bardzo długim czasie. Zastanawiam się tylko, czy może ludzie Cię kiedyś w przeszłości nie skrzywdzili lub zdradzili, że tak się zawiodłaś? Bo ograniczone zaufanie się od tak nie bierze. Jeśli chodzi o lęk przed dotykiem i opuszczanie wzroku - robisz tym samym mur wokół siebie, nie chcesz by ktoś przekroczył Twoją osobistą barierę, zwłaszcza, że jeśli chodzi o ciało to to jest po prostu nasza "strefa intymna", do której dopuszczamy jedynie bliskich przyjaciół i rodzinę.
Napisałaś, że ludzie wydają Ci się dziwni. Nie oceniłaś ich może zbyt pochopnie? Czy w ogóle udało Ci się ich dobrze poznać, by tak pomyśleć? Powinniśmy oceniać ludzi tylko wtedy, gdy ich naprawdę dobrze sami poznamy. To właśnie powinnaś zrobić w tej sytuacji, otworzyć się na ludzi. Osobiście, nie wierzę w to, że oni wszyscy są dziwni. Zaczynaj ich poznawać metodą małych kroczków, od jakiegoś tam spisania pracy domowej, po rozmowę o serialu, który oglądasz, albo o nauczycielce, która przyszła w ohydnym czerwonym kombinezonie. Pokaż im, że jesteś warta poznania, bo jak na razie moją być dziwni w stosunku do Ciebie, bo sama zachowujesz się sztucznie i się izolujesz. Nawet jak trafiła się jakaś jedna dziewczyna, która odważyła się Tobie zwierzyć, to od razu mówisz, że się przylepiła - może ją w jakimś sensie zainteresowałaś? A jeśli ona rzeczywiście nadto Cię absorbuje i denerwuje, warto powiedzieć prosto z mostu, by skończyła gadać o jednym i "zmieniła płytę"? Może wtedy poznasz ją od innej strony? Zrób analizę wszystkich osób ze szkoły jakie znasz - wypisz pierwsze wrażenie na ich temat i zdecyduj się, kogo warto poznać bliżej. Jesteś panią tej sytuacji, Ty rozdajesz karty - decydujesz kogo poznać, jak się wobec ludzi zachowywać, z kim się przyjaźnić - wcale nie jesteś bezsilna!
Warto być sobą, ponieważ to jest test dla ludzi - kto wytrzyma z "prawdziwymi nami" tyle czasu, by nas zaakceptować i zostać naszymi przyjaciółmi. Na obecnym etapie polecam pielęgnowanie przyjaźni z dziewczyną ze starej szkoły, w końcu na razie jest ona tą jedyną - doceń to! :) Spróbuj też spojrzeć na sytuację odwrotnie: co być pomyślała, jakby ktoś Ci powiedział "mam kota"? Całkowicie normalne wyrażenie, ludzie tego aż tak nie analizują. Tak samo wad wymowy, mogą się pośmiać sporadycznie ewentualnie, ale nic więcej. Nikt nie będzie tego aż tak bardzo analizował, Ty pewnie też tego nie robisz, tacy jesteśmy i tyle - spróbuj o tym tak pomyśleć.
Na dzisiaj tyle, mam nadzieję, że dasz sobie radę! :)
Pozdrawiam,
Siedmiokropka
Napisałaś, że ludzie wydają Ci się dziwni. Nie oceniłaś ich może zbyt pochopnie? Czy w ogóle udało Ci się ich dobrze poznać, by tak pomyśleć? Powinniśmy oceniać ludzi tylko wtedy, gdy ich naprawdę dobrze sami poznamy. To właśnie powinnaś zrobić w tej sytuacji, otworzyć się na ludzi. Osobiście, nie wierzę w to, że oni wszyscy są dziwni. Zaczynaj ich poznawać metodą małych kroczków, od jakiegoś tam spisania pracy domowej, po rozmowę o serialu, który oglądasz, albo o nauczycielce, która przyszła w ohydnym czerwonym kombinezonie. Pokaż im, że jesteś warta poznania, bo jak na razie moją być dziwni w stosunku do Ciebie, bo sama zachowujesz się sztucznie i się izolujesz. Nawet jak trafiła się jakaś jedna dziewczyna, która odważyła się Tobie zwierzyć, to od razu mówisz, że się przylepiła - może ją w jakimś sensie zainteresowałaś? A jeśli ona rzeczywiście nadto Cię absorbuje i denerwuje, warto powiedzieć prosto z mostu, by skończyła gadać o jednym i "zmieniła płytę"? Może wtedy poznasz ją od innej strony? Zrób analizę wszystkich osób ze szkoły jakie znasz - wypisz pierwsze wrażenie na ich temat i zdecyduj się, kogo warto poznać bliżej. Jesteś panią tej sytuacji, Ty rozdajesz karty - decydujesz kogo poznać, jak się wobec ludzi zachowywać, z kim się przyjaźnić - wcale nie jesteś bezsilna!
Warto być sobą, ponieważ to jest test dla ludzi - kto wytrzyma z "prawdziwymi nami" tyle czasu, by nas zaakceptować i zostać naszymi przyjaciółmi. Na obecnym etapie polecam pielęgnowanie przyjaźni z dziewczyną ze starej szkoły, w końcu na razie jest ona tą jedyną - doceń to! :) Spróbuj też spojrzeć na sytuację odwrotnie: co być pomyślała, jakby ktoś Ci powiedział "mam kota"? Całkowicie normalne wyrażenie, ludzie tego aż tak nie analizują. Tak samo wad wymowy, mogą się pośmiać sporadycznie ewentualnie, ale nic więcej. Nikt nie będzie tego aż tak bardzo analizował, Ty pewnie też tego nie robisz, tacy jesteśmy i tyle - spróbuj o tym tak pomyśleć.
Na dzisiaj tyle, mam nadzieję, że dasz sobie radę! :)
Pozdrawiam,
Siedmiokropka
Dziękuję Siedmiokropko za odpowiedź ;). Nie ufam ludziom, zabawne. Nie, to chyba złe słowo... Chociaż od dłuższego czasu określam tak przykre i nie miłe rzeczy. Dałaś mi do zrozumienia, że problem leży we mnie i bardzo ci za to dziękuję, ponieważ do tej pory nie wiedziałam nawet tego. Jednak każda, najkrótsza rozmowa z osobami z klasy wymaga ode mnie niesamowicie dużo energii i nie wiem czy mam jeszcze tą siłę, by zrobić cokolwiek. Nie potrafię już niczego, niczego nie wiem napewno. Jestem wrakiem człowieka, roślinką i nie wiem jak to zmienić, bo już nie mam siły. Zabawne rzeczy są takie okropne.
OdpowiedzUsuńJeszcze raz bardzo dziękuję za odpowiedź.
Laurel
Kochana L. Tak jak Kropka zauważyła, obserwuj. Czy to przypadek, że podpisałaś się Laurel, czy lubisz książki A. Pike? Może którejś z dziewczyn dojrzałaś kiedyś jedną z nich? Masz temat! Ludzie lubią mówić. Pytaj. O hobby, o sprawy szkolne, o cokolwiek. Jest szansa na "A ty?". Powodzenia i energii :)
UsuńNiestety, ale nie. Jest to trochę zmadyfikowanie moje imię, ale coś w tym jest. Uwielbiam słuchać. Czy jest to jakaś ciekawostka, czy wykład (byleby nie z chemii), kocham wszysto. Więc może pierwszym krokiem jest pokochanie samej siebie i pozbycie się tej drugiej mnie, która wcale nie jest interesująca? Chyba gdzieś tam, głęboko poczułam, że znowu czegoś naprawdę chcę. Dziękuję, bo dzięki Wam wiem jak zacząć. Rozpiszę wszystko, przeanalizuję tylko tak... z różowymi okularami na nosie. Dziękuję Siedmiokropko oraz GoldenLeaf ;)
UsuńLaurel
Mam niemal identyczny problem :D Mam w szkole jedną koleżankę przy której jestem sobą, bo na początku szkoły (jestem w 2 gim) usiadłyśmy razem i praktycznie przebywałam z nią cały czas. Z nikim innym w klasie właściwie nie rozmawiam... Kiedy ktoś do nas podejdzie pogadać czy coś próbuję się włączać do rozmowy, ale te osoby mnie ignorują, i jak tu się starać :I
OdpowiedzUsuń