Cześć,
piszę tu z problemem, to chyba
jasne.
Myślę, że składa się on z kilku
pomniejszych problemów, ale od początku:
Jestem osobą twardą na wierzchu,
lecz kruchą w środku. Nie przejmuję się tym, co myślą o mnie inni, jednak, gdy
ktoś bliski powie mi coś przykrego to potrafię bardzo to wziąć do siebie. W
ciągu ostatnich 2-óch lat bardzo się zmieniłam - właśnie przestałam się
przejmować czyjąś opinią, wydoroślałam, niektóre poglądy uległy zmianie. Stałam
się bardziej zamknięta w sobie. Rodzina wcale mnie nie szanuje, w moją stronę
cały czas padają komentarze w stylu : "ale ty dziwna jesteś" lub
"głupia". Nie wierzę w to, może i jestem dziwna, bo nie jestem taka
jak wszyscy, ale nie chcę się już zmieniać. Bardziej chodzi o to, że nie radzę
sobie z tym, że rodzina nie potrafi mnie zaakceptować. Boli jak cholera.
Kolejnym problemem jest moja
niska samoocena, zawsze się karciłam i mówiłam, że jestem beznadziejna,
brzydka, głupia. Mam ku temu powody - beznadziejna, bo mam zero pomysłów na
życie, jestem kujonem i sądzę, że mam za dużo wad (m.in. też zazdrosna),
brzydka, bo żaden chłopak nigdy się mną nie zainteresował, a ze strony braci
często słyszę, że wyglądam jak pasztet. Dalej - głupia, bo mimo tego, że mam
bardzo dobre oceny to jednak czasem nie myślę, mówię coś bez zastanowienia i
krzywdzę innych. To także mnie bardzo boli. Nie chcę się zmieniać - wolę być
nieśmiałą szarą myszką.
Ogółem nie potrafię sobie z tym
poradzić. Prawie cały czas chodzę smutna, bardzo często płaczę.
— Inna (15 lat)
Droga Inna!
Do rodziny zawsze podchodzimy
nieco inaczej niż do innych. W końcu tylko ze spokrewnionymi
ludźmi dzielimy własne mieszkanie, problemy i uczucia. Niestety, z rodziną
dobrze wychodzi się tylko na zdjęciach. Tak długo, aż człowiek nie będzie idealny,
rodzina też będzie miała swoje wady. W niektórych przypadkach większe, w innych
– mniejsze.
Wracając do rozwiązania problemu.
Za bardzo przejmujesz się tym, co mówi Twoja rodzina. Wiem, że to łatwo
powiedzieć, gorzej zrobić. Moja znajoma miała podobny problem. Co dzień
słyszała, że jest nieładna, gruba i zachowuje się jak chłopak, głupia, a
dziecko od niej o dziesięć lat młodsze jest od niej mądrzejsze. Mimo wszystko
nie wolno nam się poddawać tym opiniom. Jeśli nawet już mają rację – to co z
tego? Trzeba zaakceptować siebie takim, jakim się jest. To w końcu sama ze sobą
przeżyjesz swoje życie, więc zrób to tak, abyś się nie zamęczała.
Poza tym - bycie innym to nic
złego. Nie wolno nam pozwolić wcisnąć się w ramy ustalonej przez bliżej
nieokreśloną osobę normy. Słysząc kolejne oskarżenia padające pod Twoim
adresem, powinnaś się postawić i nie pozwolić się poniżać. Jeśli jednak
sądzisz, że nie dasz rady poradzić sobie sama, porozmawiaj na ten temat z
najlepszą przyjaciółką bądź też z pedagogiem szkolnym. Wesprą Cię w ciężkich
chwilach i podbudują Twoją samoocenę. Będziesz, niestety, musiała czasem działać wbrew
sobie i będzie ciężko, ale z pewnością się uda.
Teraz przejdźmy do drugiej części.
Moja droga, nie możesz myśleć o sobie w ten sposób – celowe poniżanie siebie
jest typem autoagresji werbalnej, która dąży do samodestrukcji, a zakończyć
się może bardzo źle. Teraz pozwól, że odpowiem na Twoje, niesłuszne zresztą,
oskarżenia odnośnie siebie.
To, że nie masz pomysłu na życie, mając lat piętnaście, nie
znaczy, że jesteś beznadziejna. Owszem, każdy z nas stanął u progu wyboru
drogi, którą dalej podąży. I wiesz co? Każdy twierdzi teraz, że to za wcześnie.
Podejmowanie takiej trudnej decyzji w tak młodym wieku jest bardzo trudne. Z
tego, co się orientuję, w tym roku kończysz gimnazjum, więc przed Tobą jeszcze
trzy bądź cztery lata nauki, zanim postanowisz, co dalej. Sugeruję iść do liceum ogólnokształcącego,
będzie więcej czasu na namyślenie się, co by się chciało robić przez całe
życie. Na resztę natomiast jeszcze przyjdzie czas. Nie da się zaplanować od A
do Z własnego życia, bo różne są przecież wypadki losowe.
To, że jesteś, jak to określiłaś,
„kujonem”, to akurat w tym przypadku dobrze. Istnieje większe
prawdopodobieństwo, że bez problemów zdasz egzaminy i otworem będą stały przed
Tobą wszystkie duże uczelnie w przyszłości. Ja osobiście Ci zazdroszczę, bo nie
potrafię znaleźć w sobie takiej siły, aby skupiać się głównie na nauce.
Masz dużo wad, mówisz. A czy
dostrzegasz też swoje zalety? Nikt z nas nie jest idealny, to wiadome. Mam
dla Ciebie radę. Przysiądź przy biurku z kartką papieru i długopisem w dłoni i
wypisz co najmniej dziesięć swoich zalet. Gdy uda Ci się tego dokonać, schowaj
kartkę, nie wyrzucaj, i wyciągaj wtedy, gdy w siebie zwątpisz, bądź gdy znów
zaczniesz myśleć „Boże, jaka ja jestem beznadziejna”. A swoje wady natomiast
możesz zmienić na zalety! O tym artykuł jest tutaj: >klik<.
To, że nikt się Tobą nie
zainteresował, wcale nie znaczy, że nie jesteś ładna. Znam przypadki naprawdę
bardzo ładnych, szczupłych dziewcząt, które mają teraz osiemnaście lat (tak,
chodzą ze mną do klasy) i nigdy w swoim życiu nie miały chłopaka. Może więc po
prostu warto zaczekać?
Czym Twoi bracia popierają swoje
zdanie? Zapytaj ich następnym razem, co im się w Tobie nie podoba. Krytykować
potrafi każdy, ale konstruktywna krytyka jest jednak bardziej w cenie i
bardziej się nią przejmuje.
Każdemu zdarza się powiedzieć coś zastanowienia. Nawet
najbardziej inteligentne osoby czasem się nie pilnują i ranią drugie osoby.
Dlatego rada dla Ciebie jest taka – więcej zachowuj dla siebie. Mniej mów, więcej myśl. W ten sposób unikniesz
niezręcznych sytuacji i obrażenia drugiej osoby.
Aby też podwyższyć samoocenę
radzę Ci sięgnąć po kosmetyki – nic nie dodaje pewności siebie tak,
jak dobry makijaż i odpowiednio dobrana fryzura. Dziewczyna, która czuje się piękną,
jest też odważniejsza.
Na NBS zostały też opublikowane
inne artykuły, które mogą Ci pomóc. Oto one:
Bardzo pomocna notka, jestem jak najbardziej za tym, żebyś została w NBS na stałe. Moim zdaniem ta jest o wiele lepsza od pierwszej ;) Myślę, że jest bardzo dobra. Znalazłam parę literówek, ale komu się one nie zdarzają. Tylko istnieje jedna rzecz, do której mogłabym się przyczepić. Są ludzie, którzy nie lubią makijażu, np. ja do takich należę i dlatego to rzuciło mi się w oczy. Chodzi o to, że dziewczynę mogło to także nieco dobić, że napisałaś "radzę Ci sięgnąć po kosmetyki" - tak jakbyś wierzyła temu, że jest brzydka. To tylko taka drobna uwaga. Pewnie z czasem się przyzwyczaisz, że muszę prawie zawsze się do czegoś doczepić, żeby nie było za słodko ;) Ale notka dobra, nie przejmuj się moim gadaniem :D
OdpowiedzUsuńP.S. Nadal jestem ciekawa, czy twój nick wziął się od Luny Lovegood z HP :)
Faktycznie, mogło to tak zabrzmieć, jak teraz na to spojrzę, ale zupełnie nie o to mi chodziło. Wiesz, ja zaczęłam malować się dopiero rok temu, czyli miałam siedemnaście lat. Więc wszystko się może odwidzieć. ;)
UsuńA na stażu muszę odpowiedzieć jeszcze na jedno pytanie i muszę się zabrać za pisanie, bo poradę mam już w głowie. ;p
Nie, nie wziął się od Luny Lovegood. Jak Ci powiem, od czego tak naprawdę, to... będzie ciekawie. :3
ja mam tak samo :( zapraszam do mnie
OdpowiedzUsuńhttp://sylwusiaa-sylwia.blogspot.com/