Droga Luno!
Mój problem jest jak dla mnie
bardzo poważny... Nie wiem czy była taka odpowiedź wcześniej, ale ja bardzo
chcę abyś udzieliła mi odpowiedzi dokładnie jeśli chodzi o ten przypadek.
Jestem w pierwszej klasie gimnazjum i bardzo dobrze się uczę. Jestem osobą z
natury radzącą sobie z wszelakimi problemami, gdyż wszystkie rozwiązuje sama -
nie potrzebuję/nie potrzebowałam pomocy dotychczas. Teraz już jest problem, z
którym nie chce się zgłaszać do rodziców, a same nie radzimy sobie z moimi
przyjaciółkami. Chodzi o to, że dziewczyny ze starszej klasy manipulują mną, a
przynajmniej próbują tego dokonać, jednak zawsze próbuję zagiąć je tak, aby
upokorzyć je i zniszczyć ich reputację wywiązującą się z próby niszczenia
innych. Teraz próbuję mną rządzić, chociażby dlatego, że spróbowałam się na
niej mścić... i w sumie całkiem fajnie by mi to wyszło i dałoby jej to nauczkę
na zawsze. Jednak nie udało mi się. Problem w tym, że za każdym razem próbuje
mnie upokorzyć i zniszczyć, na oczach wszystkich, próbuje sie wywyższać i
zawsze się jej to udaje... Jest ulubienicą wszystkich nauczycieli, więc to też
odpada.... Ja nie jestem ulubienica, bo potrafię sie postawić do wychowawcy. Po
prostu.. Jak mogę postawić się jej aby zrozumiała, że lepiej aby ze mną nie
zadzierała?
— Zadrianna
Droga
Zadrianno!
Wcale nie dziwię się, że weszłaś
z nimi na ścieżkę wojenną pod względem słów – jednak, uwierz mi, że słowa
czasami nie wystarczają. Kilka ostrych wyrazów i zwykły grymas twarzy nie
wystarczy, zwłaszcza, gdy do czynienia ma się z kilkoma osobami, które próbują
Tobą manipulować. Znacznie łatwiej jest poradzić sobie z tak zwanymi „samcami
alfa”, gorzej natomiast, gdy chodzi o kobiety. Ale wszystko da się zrobić.
Po pierwsze – jeśli jest to
naprawdę manipulacja, to już przegrały tą walkę, ponieważ dobre manipulatorki
zrobią wszystko, aby wpłynąć na drugą osobę tak, aby myślała, że to ona sama
coś postanowiła. Nie wiem, w jaki sposób dziewczyny ze starszej klasy próbują
nad wami górować, możliwe, że to było po prostu wykorzystywanie faktu, że
jesteście młodsze i można wami sobie pomiatać, jak chcecie, bo i tak się im nie
postawicie. Oczywiście, uległość byłaby w tym przypadku dla was wygodniejsza,
bo nie byłoby teraz żadnego konfliktu, ale nie wiadomo też, do czego posunęłyby
się te dziewczyny. Obawiam się też, że dłuższa walka „na słowa” może przynieść
podobny skutek – a zakończyć się może to naprawdę tragicznie. Dlatego widzę
tutaj jedno najbezpieczniejsze rozwiązanie problemu.
Mowa ciała. Jest to jedyna magia,
w której działanie szczerze wierzę i co w dodatku jest udowodnione naukowo. Na
swoim dawnym blogu o mowie ciała przedstawiałam wykres, co do nas bardziej
dociera – ona czy zwykłe słowa. Odszukałam go i wstawię go jeszcze raz, tutaj:
Więc, jak widzisz, potyczki
słowne to jak walka z wiatrakami. Trzeba wysłać sygnały niewerbalne, które nasz
mózg odbiera podświadomie, aby zacząć mieć jakąś przewagę. Sądzę, że do
konfrontacji dochodzi zawsze na stojąco, ewentualnie one przychodzą do was.
Pamiętaj wtedy, aby zawsze stać w rozmowie z nimi. Badania wykazują, że taka
konwersacja trwa o wiele krócej i da się uzyskać o wiele więcej, niż jakbyś
siedziała. Po drugie – nie wiem też, gdzie zazwyczaj się kłócicie. Jeśli jest
to zamknięta sala, spróbuj ustawić te dziewczyny jakoś tak, aby stały plecami
do drzwi, ewentualnie tak, aby znajdowały się tyłem do jakiejś otwartej
przestrzeni. Stracą wtedy na pewności siebie, ponieważ nasz zwierzęcy instynkt
mówi, iż należy spodziewać się ataku z tyłu, ponieważ nie widzimy też, co tam
się dzieje. Kolejną podpowiedzią ode mnie będzie trzymania łokci z daleka od
tułowia. Tak robią bowiem osoby niepewne, które łatwo jest wypłoszyć i które
okazują uległość. Możesz oprzeć ręce o biodra – wywoła to także odczucia, że ma
się do czynienia z niełatwą do złamania osobą – przywłaszczając sobie więcej
miejsca poprzez taki układ rąk, dodaje Ci to tyle do oceny postrzegającego. Na
koniec – nie obrażaj ich. Nie zniżaj się do ich poziomu, nie wyśmiewaj w sposób
bezpośredni. Zrób to za pomocą ironii czy sarkazmu. Potyczka na słówka „bo ty
jesteś taka, hahaha” wyszła z mody już w podstawówce.
Kluczową rolę także odgrywa
tutaj, niestety, wzrost. Przypuszczam, że wszystkie jesteście niskie, a osoby
wyższe darzymy większym respektem. Można jednak traktować większych ludzi jak
równych sobie – przykładem może być mój chłopak, który jest ode mnie wyższy o
34cm. Żadne z nas nie odczuwa tej różnicy, tak więc to jest sztuka nastawienia.
Pamiętaj jednak, aby, używając
celowo mowy ciała, nie przerysować jej. To tylko da pretekst Twoim
przeciwniczkom do dalszego wyśmiewania się. Czeka Cię ciężka praca. Ja
przyglądam się mowie ciała od dwóch lat, świadomie używam i rozpoznaję ją
dopiero od siedmiu miesięcy, a opanowałam dopiero „ukradkowe spojrzenie”, które
jest idealnym rozwiązaniem, jeśli czegoś się chce od mężczyzny (na kobiety nie
działa). Twoja cierpliwość i ciężka praca na pewno się opłaci.
Moje rady mogą brzmieć
absurdalnie, ale to jest jedyne rozwiązanie tej sytuacji, jakie widzę. Jeśli
byś potrzebowała jednak dalej pomocy – pisz na mojego maila, postaram się coś
zrobić.
Pozdrawiam,
Luna
Droga Lubo! Czytając tą odpowiedź, również zaciekawił mnie temat mowy ciała, czy byłaby szansa na to, aby pojawił się tu wpis rozszerzający ten temat?
OdpowiedzUsuńOwszem, sama jestem miłośniczką mowy ciała. Chciałam zrobić też 'luźne' artykuły na ten temat, ale na chwilę obecną mam kilka pytań jeszcze pod zakładką i dwa tematy do omówienia. Ale kiedy ze wszystkim się uporam, na pewno pojawią się te artykuły. ;)
UsuńDziękuję bardzo,Luno! Wiele mi pomogłaś. Czekałam na tą odpowiedź dość długo, ale do tego czasu nie chciałam nic robić pochopnie. I przydało się - ona w końcu wybuchnęła, ponieważ nie mogła wytrzymać tego, że nie może mi dogryzać, nie miała powodu ponieważ ja też nie rzucałam nic pochopnie, a wybuchła wtedy, kiedy ja już znałam odpowiedź na mój problem. Najpierw rzuciłam jej kilka ironicznych słów, potem mową ciała dałam jej do zrozumienia, że nie może mną sobie manipulować dlatego, że jest starsza (z resztą one wszystkie) i szybko się wycofały czując, że nie mają pola do popisu. Teraz myślę, że mam już spokój bo jakoś ich "władczyni" za bardzo się skruszyła, a znalazły sobie także inną ofiarę, niestety. W razie czego, wiem co robić i będę się tym dzielić z innymi, dziękuję!
OdpowiedzUsuń~Zadrianna
Przepraszam, że odpowiadam tak późno, ale bardzo się cieszę, że moja odpowiedź Ci pomogła! ;) Bałam się bardzo, czy wyjdzie to dobrze, ale już jestem spokojna o to. ;)
UsuńPozdrawiam!