Droga Psychodeliczna!
Przeglądając pytania nie natknęłam się na coś podobnego do mojego
problemu. Możliwe, że albo coś przeoczyłam albo po prostu pytanie jest w
złej kategorii. Nie wiem od czego zacząć, żebyś dobrze mnie zrozumiała.
Najlepiej będzie jeśli opowiem wszystko od samego początku. Wiele osób,
z którymi rozmawiam na ten temat po prostu ignoruje to, bo uważają że
to błahostka więc postanowiłam sięgnąć po poradę do Was. Mam 15 lat,
mieszkam z tatą i 2 braćmi. Moja mama zmarła 2 miesiące przed moimi 5
urodzinami. Przed śmiercią nabrała kilka kredytów bez wiedzy mojego taty
a po jej śmierci, on musiał wszystko spłacać i sam popadał w małe
długi, bo zapożyczał się u znajomych i pracował całe dnie. Wyrosłam na
dziewczynę zamkniętą w sobie i nie lubiącą mówić o swoich problemach.
Lecz nie w tym tkwi problem. Jest pewien chłopak, z którym znam się
praktycznie od 9 lat. Mieszkamy w tej samej miejscowości tylko on o 2 km
dalej ode mnie i znamy się od dziecka. Jest o rok ode mnie starszy i od
pewnego czasu zaczęliśmy spotykać się po lekcjach, więcej ze sobą
rozmawiać, pisać. To wszystko przeistoczyło się w miłość z mojej strony
jak i jego aczkolwiek nie jesteśmy jeszcze razem. Potrzebujemy czasu,
musimy o tym porozmawiać. Problem tkwi w tym, że przez kredyty mojej
mamy, mój tata nie miał pieniędzy na wybudowanie drugiego, planowanego
większego domu tylko gnieździmy się w małym domku z 2 pokojami, gdzie ja
muszę spać w pokoju z tatą a moi bracia śpią razem w drugim pokoju.
Najgorszym problem jest łazienka, która nie jest w ogóle wyremontowana a
na ściany wychodzi pleśń, w łazience jak i w pokojach. Mój tata się tym
nie przejmuje, bo brzydko mówiąc jemu to wisi czy mamy wyremontowany
czy nie dom. A ja się wstydzę zapraszać do siebie znajomych i tego nie
robię od kilku lat. Najgorzej dobija mnie to, że chciałabym zaprosić
*tego chłopaka* do siebie, spędzić z nim trochę czasu tak inaczej niż
tylko chodzić na spacery. Wiem, ze on też chciałby do mnie przyjść ale
ja się wstydzę go zaprosić i nie chce, nie chce żeby zobaczył jak
mieszkam. Wstydzę się, okropnie się wstydzę. Nie raz przez to płakałam,
że nie mogę zaprosić go do siebie. Dla mnie jest to bardzo duży problem,
że nie mam własnego pokoju a mój dom wygląda jak jakiś burdel. Tak
właśnie uważam i tak się czuję. Nie raz chciałam, gdzieś uciec.
Zamieszkać z siostrą w innym mieście, cokolwiek by tylko nie siedzieć
tu. Nie mam pojęcia jak dać tacie do zrozumienia, ze nie dam rady tak
dłużej nie mam za grosz prywatności nawet wypłakać się spokojnie nie mam
gdzie. Boję się też tego, ze ten chłopak nie zaakceptuje całej tej
mojej sytuacji. Co możesz poradzić? Co mam zrobić z tą sytuacją? A z
chłopakiem?
Dziękuję z góry za odpowiedź ;)
Pozdrawiam,
Zagubiona
Droga Zagubiona!
Nie jestem, co prawda Psychodeliczną, ale może Ci pomogę, a
przynajmniej spróbuję. Teoretycznie sprawa jest błaha dla osób, które
tego nie doświadczyły lub są przyzwyczajone do takiego dyskomfortu.
Wiadomo też, że jesteś dziewczyną i pewnie przy dorastaniu wypadałoby
mieć w tej łazience trochę komfortu i prywatności.
A na pierwszy ogień pójdzie tata...
Musisz zacząć od jakiejś rozmowy z nim. Na pewno mu było ciężko spłacić
te wszystkie długi, które zrobiła Twoja mama, o ile w ogóle już się z
tym uporał. Nie wiem w jakim w wieku są Twoi bracia, czy są młodsi czy
starsi. Jeżeli są jeszcze mali to pewnie Twój tata musi utrzymywać Waszą
trójkę i jeszcze siebie, co często może być trudne. W przypadku, gdy
któryś zarabia to zawsze jest łatwiej o ile dokłada się do reszty.
Musisz wiedzieć jaką masz sytuację w domu pod względem finansowym, aby
nie stawiać tacie zbyt dużych wymogów. Wydaję mi się, że szkoła w takich
sytuacjach może pomóc, w kwestii tego stypendium, gdy na osobę nie
wypada ileś tam pieniędzy na miesiąc. Jeżeli nie kwalifikujesz się do
tego, bo tacie starcza na Wasze wyżywienie, ale na nic poza tym, to
spróbuj porozmawiać z tatą, aby z każdej wypłaty odkładał chociaż 20zł
albo więcej, zależy od zysków. To zawsze coś. Odkładajcie to na remont.
Możesz też rozdawać ulotki czy popytać sąsiadów, czy nie potrzebują
kogoś do zajęcia się dzieckiem np. w weekend czy ze dwie godziny po
Twojej szkole itp. Wytłumacz też tacie, że chciałabyś mieć ładny dom,
nawet jeżeli to ma być ten Wasz mały. Lepiej się czujesz w zadbanej
przestrzeni. Też chciałabyś się odwdzięczyć komuś, kto zaprasza Cię do
domu(jeżeli takie sytuacje były). Spróbujcie oszczędzać, może coś na
jedzeniu? Być może tańsze produkty mają niewiele więcej wartości
odżywczych, a nie smakują tak ohydnie? Jeżeli chodzi o prywatny pokój,
to ja też go nie mam. Dzielę pokój z siostrą. Skoro Twój tata pracuje to
chyba nie tak wcześnie przychodzi do domu, więc jakaś ta prywatność
jest. Zawsze można znaleźć sobie jakieś spokojne miejsce na zewnątrz.
Druga sprawa: reakcja na prawdę
Jeżeli
chodzi o Twojego dobrego kolegę, to nie możesz go ciągle zbywać.
Rozumiem, że w zimę chyba najgorzej jest cały czas chodzić na takie
spacery, bo czasem bywa naprawdę niska temperatura. Mówisz, że znasz go
już 9 lat. Myślę, że to dużo. Ostatnio się przekonałam, że jeżeli kogoś
uważasz za przyjaciela, a tym bardziej za osobę, którą kochasz, to ona
powinna zaakceptować Ciebie, a już tym bardziej to w jakich warunkach
mieszkasz. Przynajmniej zrozumieć, bo to chyba można. Możesz mu
powiedzieć to, dlaczego go nie zapraszasz. Dodać, czemu jest tak, a nie
inaczej. To przecież wyzwanie dla Twojego taty, że musiał spłaci długi.
Na pewno nie było mu łatwo. Jeśli chłopak rozumny i nie jest
snobistyczny, to powinien zrozumieć. Gdy jednak nie, to przynajmniej
dowiesz się, że dla niego liczy się to czy masz dużo pieniędzy czy nie.
Myślę, ze warto się przekonać tak naprawdę czy jemu chodzi o Ciebie,
przecież jeżeli mu powiesz to ma zerwać z Tobą kontakty? Niby dlaczego?
Bo brzydko mieszkasz. Wtedy to ja bym się obraziła, że tylko to dla
niego się liczy.
Mam
nadzieję, że w choć małym stopniu Ci pomogłam. Nie jestem, co prawda z
dziedziny "rodzina", ale obecnie nie mamy autorki do tego działu, a ja
nie mając nic u siebie chciałam spróbować pomóc.
Pozdrawiam, Olka
Dziewczyno z pytania. Nie przejmuj się! Ja mieszkam w domu który niedługo może się zapaść, bez łazienki, z kuchnią i pokojem. A w domu wszystkich jest nas 7, więc wszyscy razem mieszkamy w JEDNYM pokoju 3x4m i nie będę narzekać. I jeszcze raz przypomne nie mam łazienki. Muszę się myć w misce itp. a toalete mam drewnianą na dworze. I nikt nam pomóc nie może a żyć z jednej pensi najniższej krajowej też nie jest nam łatwo. Dlaczego jeszcze narzekasz?
OdpowiedzUsuń