niedziela, 19 października 2014

Nie dbam o siebie

Nie wiem czy nie powinnam skierować tego pytania do działu Urody bądź Mody, ale koniec końców uznałam, że ma on jakieś ,,korzenie" w mojej psychice. Chodzi głównie o to, że... nie dbam o siebie. Wstyd się przyznać, ale nie mam problemu z wyjściem z domu w przetartych spodniach czy delikatnie poplamionej bluzce (o ile niezbyt to rzuca się w oczy). Mam 16 lat, a nie maluję się, chodzę w luźnych spodniach, pierwszej lepszej koszulce, ubraniach zupełnie nie pasujących do mojej sylwetki. Nie dbam praktycznie w ogóle o swoją cerę, skórę. Włosy przed wyjściem czeszę jedynie szczotką. Moje niedbalstwo - jak myślę - wynika z tego, że byłam dosyć brzydkim dzieckiem i od zawsze wmawiałam sobie, że ,,wygląd nie jest najważniejszy". Wierzyłam, że to jak wyglądam nie ma praktycznie żadnego znaczenia i co mi tam zależy. Pod koniec gimnazjum usilnie starałam się to zmienić, ale zupełnie się nie orientuję w tych ,,dziewczęcych sprawach". Nie jestem dziewczyną. Chodzę w wychodzonych trampkach, a ludzie czasami utożsamiają mnie z chłopakiem. Przy okazji na każdy ,,przejaw" mojej hm.. próby zmiany luzie z mojego otoczenia reagują: ,,No co ty, Anka! Ty w szpilkach?! Wooow". Trochę mnie to peszy i daje do zrozumienia, że nie nadaję się do bycia, tym kim chcę. Mam wrażenie, że powinnam pozostać brzydką, zaniedbaną chłopczycą do końca swojego życia, bo taki stworzyłam sobie kiedyś image.
Proszę o pomoc i jakiś rady czy w ogóle te moje marne ,,zmiany" są opłacalne...
— Anka


Droga Anko!
Bardzo dobrze, że piszesz w tej sprawie, ponieważ zauważenie swojego błędu jest pierwszym krokiem do usunięcia problemu, który, swoją drogą, jest mi bardzo dobrze znany. W moim przypadku makijaż był czymś rzadkim – występowałam w nim jedynie na weselach i to dość późno, a potem na swojej osiemnastce. W gimnazjum i na początku liceum łapałam ubrania jakie leci i zakładałam, nie patrząc czy wyglądam w nich dobrze czy nie. Zmieniło mi się dopiero wtedy, gdy zaczął podobać mi się pewien chłopak. Naturalnie go nie zdobyłam, ale makijaż został i był cały czas poprawiany metodą prób i błędów, bo rodzina kręciła na to tylko głową.
Twój problem leży w akceptacji i pewności siebie. Boisz się być zauważoną przez ludzi, wyglądać ładnie i zaistnieć w świecie, kryjesz się pod luźnymi ubraniami przed światem, chcąc zniknąć z oczu – tak się nie da. Punktem pierwszym do zmiany swojego nastawienia będzie znalezienie dla siebie osoby, która zawsze będzie u Twojego boku i wesprze Cię, gdy jest Ci ciężko. Wydaje mi się, że jesteś przygnieciona także kompleksami, chociaż nie mam pojęcia, jakimi. Z nimi niestety też należy walczyć, aby wyjść wyprostowanym do ludzi.
A co do ich reakcji… To zjawisko podlega bardziej pod socjologię niż psychologię. Zbiorowość zawsze działa według określonych zasad oraz norm i ciężko znosi jakiekolwiek zmiany. Przyzwyczaili się do Ciebie jako szarej myszki i ciężko im będzie zmienić teraz nastawienie. Co należy zrobić? Nie przejmować się! Rodzice robią podobnie – na przykład głupio się uśmiechają, gdy mówisz im, że masz chłopaka. Zawsze reakcje innych ludzi będą nas denerwować, gdy chcemy coś zmienić, ba, część nawet będzie protestować! Jednak nie wolno podlegać presji. Jeśli ktoś powie, że Twoja zmiana na lepsze jest bez sensu, trzymaj się od niego z daleka, gdyż będzie próbował na siłę wcisnąć Cię w Twoje dawne miejsce.
Nasz wygląd odzwierciedla naszą osobowość, a często może też manipulować zdaniem innych o nas. Na przykład pewni dwaj psychologowie zrobili kiedyś badanie – dobrali cztery podobne do siebie asystentki, ubrali je tak samo, ale między nimi jednak była różnica. Jedna z nich miała makijaż i okulary, druga jedynie makijaż, trzecia tylko okulary, a ostatnia była i bez makijażu, i bez okularów. Opinie ludzi, którzy z nimi rozmawiali były dość zaskakujące. Otóż asystentka z okularami i makijażem została oceniona najbardziej pozytywnie, jako kompetentna i znająca się na rzeczy, Druga, w makijażu, została oceniona jako pewna siebie osoba (i, co dziwne, stwierdzono, że jej spódnica jest krótsza niż tych pozostałych). Trzecia, z okularami, wzbudzała lekki niepokój, a czwarta wydawała się mieć słaby kontakt z ludźmi. Kolor szminki także ma znaczenie – jednak Tobie proponuję używać w pastelowych kolorach, nie jaskrawoczerwonej.
Jeżeli postanowisz, iż warto coś zmienić – zapraszam do działu moda i uroda, dziewczyny z wielką chęcią Ci pomogą. Wygląd, niestety, jest dość ważny w naszym życiu, dlatego mam nadzieję, iż postanowić wyeksponować swoją prawdziwą, pewną siebie ja.
Trzymam kciuki!
Luna

2 komentarze:

  1. Zawsze trzeba dowiedzieć się jak wygląda Twoje ,,prawdziwe ja'' ;) Nie można na siłę się zmieniać.

    OdpowiedzUsuń