Nie wiem czy nie powinnam
skierować tego pytania do działu Urody bądź Mody, ale koniec końców uznałam, że
ma on jakieś ,,korzenie" w mojej psychice. Chodzi głównie o to, że... nie
dbam o siebie. Wstyd się przyznać, ale nie mam problemu z wyjściem z domu w przetartych
spodniach czy delikatnie poplamionej bluzce (o ile niezbyt to rzuca się w
oczy). Mam 16 lat, a nie maluję się, chodzę w luźnych spodniach, pierwszej
lepszej koszulce, ubraniach zupełnie nie pasujących do mojej sylwetki. Nie dbam
praktycznie w ogóle o swoją cerę, skórę. Włosy przed wyjściem czeszę jedynie
szczotką. Moje niedbalstwo - jak myślę - wynika z tego, że byłam dosyć brzydkim
dzieckiem i od zawsze wmawiałam sobie, że ,,wygląd nie jest
najważniejszy". Wierzyłam, że to jak wyglądam nie ma praktycznie żadnego
znaczenia i co mi tam zależy. Pod koniec gimnazjum usilnie starałam się to
zmienić, ale zupełnie się nie orientuję w tych ,,dziewczęcych sprawach".
Nie jestem dziewczyną. Chodzę w wychodzonych trampkach, a ludzie czasami
utożsamiają mnie z chłopakiem. Przy okazji na każdy ,,przejaw" mojej hm..
próby zmiany luzie z mojego otoczenia reagują: ,,No co ty, Anka! Ty w
szpilkach?! Wooow". Trochę mnie to peszy i daje do zrozumienia, że nie
nadaję się do bycia, tym kim chcę. Mam wrażenie, że powinnam pozostać brzydką,
zaniedbaną chłopczycą do końca swojego życia, bo taki stworzyłam sobie kiedyś
image.
Proszę o pomoc i jakiś rady czy w
ogóle te moje marne ,,zmiany" są opłacalne...
— Anka
Droga Anko!
Bardzo dobrze, że piszesz w tej
sprawie, ponieważ zauważenie swojego błędu jest pierwszym krokiem do usunięcia
problemu, który, swoją drogą, jest mi bardzo dobrze znany. W moim przypadku
makijaż był czymś rzadkim – występowałam w nim jedynie na weselach i to dość
późno, a potem na swojej osiemnastce. W gimnazjum i na początku liceum łapałam
ubrania jakie leci i zakładałam, nie patrząc czy wyglądam w nich dobrze czy
nie. Zmieniło mi się dopiero wtedy, gdy zaczął podobać mi się pewien chłopak.
Naturalnie go nie zdobyłam, ale makijaż został i był cały czas poprawiany
metodą prób i błędów, bo rodzina kręciła na to tylko głową.
Twój problem leży w akceptacji i
pewności siebie. Boisz się być zauważoną przez ludzi, wyglądać ładnie i
zaistnieć w świecie, kryjesz się pod luźnymi ubraniami przed światem, chcąc
zniknąć z oczu – tak się nie da. Punktem pierwszym do zmiany swojego
nastawienia będzie znalezienie dla siebie osoby, która zawsze będzie u Twojego
boku i wesprze Cię, gdy jest Ci ciężko. Wydaje mi się, że jesteś przygnieciona
także kompleksami, chociaż nie mam pojęcia, jakimi. Z nimi niestety też należy
walczyć, aby wyjść wyprostowanym do ludzi.
A co do ich reakcji… To zjawisko
podlega bardziej pod socjologię niż psychologię. Zbiorowość zawsze działa
według określonych zasad oraz norm i ciężko znosi jakiekolwiek zmiany.
Przyzwyczaili się do Ciebie jako szarej myszki i ciężko im będzie zmienić teraz
nastawienie. Co należy zrobić? Nie przejmować się! Rodzice robią podobnie – na przykład
głupio się uśmiechają, gdy mówisz im, że masz chłopaka. Zawsze reakcje innych
ludzi będą nas denerwować, gdy chcemy coś zmienić, ba, część nawet będzie
protestować! Jednak nie wolno podlegać presji. Jeśli ktoś powie, że Twoja
zmiana na lepsze jest bez sensu, trzymaj się od niego z daleka, gdyż będzie
próbował na siłę wcisnąć Cię w Twoje dawne miejsce.
Nasz wygląd odzwierciedla naszą
osobowość, a często może też manipulować zdaniem innych o nas. Na przykład pewni
dwaj psychologowie zrobili kiedyś badanie – dobrali cztery podobne do siebie
asystentki, ubrali je tak samo, ale między nimi jednak była różnica. Jedna z
nich miała makijaż i okulary, druga jedynie makijaż, trzecia tylko okulary, a
ostatnia była i bez makijażu, i bez okularów. Opinie ludzi, którzy z nimi
rozmawiali były dość zaskakujące. Otóż asystentka z okularami i makijażem
została oceniona najbardziej pozytywnie, jako kompetentna i znająca się na
rzeczy, Druga, w makijażu, została oceniona jako pewna siebie osoba (i, co
dziwne, stwierdzono, że jej spódnica jest krótsza niż tych pozostałych).
Trzecia, z okularami, wzbudzała lekki niepokój, a czwarta wydawała się mieć
słaby kontakt z ludźmi. Kolor szminki także ma znaczenie – jednak Tobie
proponuję używać w pastelowych kolorach, nie jaskrawoczerwonej.
Jeżeli postanowisz, iż warto coś
zmienić – zapraszam do działu moda i uroda, dziewczyny z wielką chęcią Ci
pomogą. Wygląd, niestety, jest dość ważny w naszym życiu, dlatego mam nadzieję,
iż postanowić wyeksponować swoją prawdziwą, pewną siebie ja.
Trzymam kciuki!
Luna
Swietna porada :)
OdpowiedzUsuńZawsze trzeba dowiedzieć się jak wygląda Twoje ,,prawdziwe ja'' ;) Nie można na siłę się zmieniać.
OdpowiedzUsuń