Wiele konfliktów pomiędzy kobietami, a mężczyznami powstaje przez to, że nie rozumiemy co ta druga osoba do nas mówi.
Można to porównać np do języka czeskiego, który przecież jest "podobny" do polskiego i Polak z Czechem raczej się dogadają. Nawet gdy mówią w swoich językach. Jednak prawda jest taka, że to dwa różne języki i łatwo może dojść do konfliktu, łatwo można kogoś obrazić.
Przykładowo "dívka" po czesku to po prostu dziewczyna. "Je to tvoja divka?" - Czy to jest Twoja dziewczyna?
Drobne przejęzyczenie może zmienić cały kontekst zdania. "Je to tvoja devka?" znaczyć już będzie
"czy to jest Twoja dziwka?" (W piśmie tę różnice widać, ale w mowie jest to naprawdę tylko subtelna
różnica).
Będąc jednak za granicą podwójnie uważamy na to co mówimy, a i też zdajemy sobie sprawę, że czasami
ktoś może omyłkowo coś powiedzieć i wcale mu o taki kontekst nie chodziło. Dlatego jeśli Czecha zapytamy
"Je to tvoja devka?" to przecież od razu nas nie pobije ani się nie obrazi. Albo wytłumaczy co to znaczy
i nas poprawi, albo przyjmie, że się pomyliliśmy i nawet nie poruszy tematu. Ot taka delikatna sztuka dyplomacji.
Czyli do zrozumienia się z Czechem nie potrzebujemy znać czeskiego, ani on polskiego. Wystarczy, że będziemy
mówić w swoich językach i będziemy pamiętać, że ktoś może coś źle wypowiedzieć nie mając nic złego na myśli.
Takie podejście trzeba przenieść do związków damsko-męskich. Oczywiście rozmawiamy w bardzo podobnych
językach, ale jednak nie są one identyczne. Najtrudniejszym jest dopuszczenie do siebie tego faktu, że
ta druga osoba mówi w innym języku. Gdy tylko to zrozumiemy, a potem zaakceptujemy to mamy gwarancje,
że nieporozumienia w związku spadną do minimum, a może i całkowicie się wyeliminują :)
Przykłady? Proszę bardzo.
Nawet popularne nazywanie kolorów. Każdy wie, że facet zna trzy kolory: fajny,
pedalski i ch... kiepski. W tym żarcie coś jest, ale prawda jest taka, że my nie nazywamy tak dużo kolorów jak Wy.
Kolor ecru to dla nas po prostu beżowy. Błękitny to jasnoniebieski, szmaragdowy to zielony (względnie ciemnozielony),
fuksja to fioletowy, seledynowy to jasnozielony, a brzoskwiniowy to po prostu... pomarańczowy :p
I wiecie co? Ja bardzo lubię języki obce, gwary, więc i trochę kobiecego języka liznąłem :p Nauczyłem
się Waszych kolorów. Uwielbiam te zdziwienie w oczach kobiet kiedy mówię, że ładne fuksjowe czy kurczaczkowe
paznokcie. Nauczyłem się kilku terminów z kobiecego na temat makijażu i wiem czym się różni kredka
od eyelinera oraz czym jest smokey eye. Jesteście zawsze bardzo zaskoczone gdy facet mówi w kobiecym ;)
To bardzo przyziemne przykłady, ale chciałem Wam pokazać, że serio mówimy i rozumiemy trochę inaczej.
Chciałbym, abyście po lekturze tego tekstu chociaż w kawałku zrozumiały, że rozmawiamy w innych dialektach
i to co słyszycie niekoniecznie oznacza to co właśnie sobie w głowie zinterpretujecie.
Gdy mówicie do nas "Ale tu jest brudno, przydałoby się posprzątać" to my tego wcale nie rozumiemy
"Misiu, proszę cię posprzątaj, bo ja mam lenia, ale też mam dość tego bałaganu". Facet to rozumie
w następujący sposób: "Mhm, Kasia stwierdza, że jest brudno i należy posprzątać - no ma rację". I koniec,
nic więcej.
"Ładne spodnie sobie kupiłam?" - to znaczy nic mniej, ani nic więcej, że interesuje Was nasza opinia
dotycząca danego modelu. Dlatego gdy odpowiemy, że "nie" to znaczy, że spodnie są brzydkie. To
wcale nie znaczy, że macie dużą pupę czy gruby brzuch ani też krótkie nogi. I tak, dalej Was kochamy,
dalej nam się podobacie. Tylko te spodnie nieładne. To samo dotyczy pytań dotyczących butów,
bluzek, skarpetek i innych części garderoby. Nawet gdy pytacie "Jak dzisiaj wyglądam w tym stroju"
to nasza odpowiedź nie odnosi się stricte do Was, a jedynie do ubioru. Być może w danej kreacji wyglądacie
beznadziejnie, ale to nie znaczy, że przytyłyście. Serio. Jeśli chcemy Wam przekazać, że figura się zaokrągliła
to po prostu powiemy "Kochanie, trochę przybrałaś na wadze" :) I to też nie znaczy, że Was nie kochamy już, etc.
Jak same widzicie, my mówimy bardzo, bardzo wprost. Nigdy nie ma pod tym drugiego dna. Gdy coś
potrzebujemy to po prostu o tym informujemy. Gdy mówimy, że coś jest białe to serio nie jest szare,
ani tym bardziej czarne. Dlatego gdy słyszymy "a wiesz, Gośka to takie fajne perfumy od Krzyśka dostała",
to niestety odczytamy to tylko jako informacje, że Krzysiek kupił Gośce perfumy. Nie przeczytamy tego
"On ją tak bardzo kocha, że robi prezenty. KUP MI TEŻ!!!". Chcesz ode mnie perfumy? To po prostu
o tym powiedz! "Misiu, ostatnio wąchałam piękne perfumy. Na pewno Ci się spodobają, może bym kiedyś
dostała taki prezent od Ciebie?". Tylko tutaj też mamy kilka "ale":
Pierwsze "ale": ale nie spodziewaj się, że to nastąpi jutro. Dlaczego? Nie chcemy mieć poczucia, że
Wam się wydaje, że sobie wymusiłyście tym gadaniem ten prezent. Za tydzień, dwa, trzy zrobimy Wam niespodziankę.
Drugie "ale": za nasze ładne zachowanie należy się nam nagroda! Chwalenie wzdłuż i wszerz. Wszystkim dookoła.
Buziak, radość w oczach i... jak już jest ten etap to seks. Musimy mieć wynagrodzenie, żeby nasz prosty
umysł zakodował, że sprawienie przyjemności Wam przynosi coś miłego. Poza tym pokazuje nam to, że jesteście
zadowolone.
Oczywiście można by pokusić się o próbę napisania słownika tych dwóch dialektów. Tylko potem trzeba się
tego wszystkiego nauczyć i tłumaczyć. Można też poznać podstawowe zasady ortografii tego drugiego języka
i przede wszystkim zrozumieć, że on mówi trochę inaczej. Przecież mogło mu chodzić o co innego niż to
co właśnie zrozumiałaś. Przecież on mógł inaczej zrozumieć to co do niego mówiłaś. Ideałem jest gdy
obie strony uświadomią sobie, że rozmawiają trochę inaczej. I gdy ktoś powie devka to na pewno mu
chodziło o divka. Nie trzeba od razu się obrażać, a potem płakać w kącie. Dlaczego ukochana osoba
miałaby Was skrzywdzić?
Hahahah świetny post ;-) dobrze wiedzieć co naprawdę myśli mój facet mówiąc pewne rzeczy. http://glamlipstick.blogspot.com
OdpowiedzUsuńDlatego wymyślono coś takiego jak rozmowa. Mam problem - gadam o tym. Mam wtedy jasność, co dana osoba myśli, co jej się nie podoba we mnie, co jej sprawiło przykrość, co ją martwi, czy wie że wszystko jest w porządku. Usłyszałam kiedyś od kumpla po takiej rozmowie: "Faktycznie, sprawy związane z Tobą, najlepiej rozwiązywać z Tobą". Niby proste zdanie, ale czasem zapominamy o tym.
OdpowiedzUsuńCo za beznadziejny fragment, w którym jest mowa, że wynagrodzeniem za prezent ma być seks. Tak jakby to była przyjemność tylko dla faceta, a dla kobiet obowiązek, który czasem spełniają, żeby go uszczęśliwić. Pomijając to, że podziękowanie seksem za perfumy, czyli coś, co zwykle sporo kosztuje przywodzi na myśl sponsoring. Nieładnie, autorze.
OdpowiedzUsuń