Cześć.
Zacznę może od pytania, a potem opiszę troszkę dokładniej sytuację. Czy może istnieć przyjaźń bez zaufania?
Mam 17 lat, jestem w 1 klasie liceum. Do mojej szkoły nie poszedł nikt inny z mojego gimnazjum, jednak wciąż przyjaźnię się z czterema dziewczynami ze starej klasy. Jedną znam od przedszkola, dwie od podstawówki, czwartą poznałam dopiero w gimnazjum. Dziewczyny mi się zwierzają, opowiadają historie ze swojego życia, dzielą się sekretami i wieściami. Ja tego nie robię. Jestem tą przyjaciółką, która słucha, wspiera i pomaga, ale nigdy nie prosi o pomoc. Nie umiem zaufać żadnej z nich i mam do tego powody.
Pierwsza ciągle opowiada nam sekrety innych osób, chociaż obiecuje im dotrzymać tajemnicy. Co dziwne, mnóstwo ludzi jej się zwierza, chociaż ich sekrety nie są u niej bezpieczne.
Druga kiedyś zawiodła moje zaufanie, nie pamiętam dokładnie jak, ale wiem, że coś takiego miało miejsce.
Trzecia mi osobiście nic nie zrobiła, ale ma dość specyficzny charakter, tzn. bardzo lubi spędzać czas z popularnymi chłopakami i jestem na 100% pewna, że gdyby któryś ją poprosił o wydanie jakiejś mojej tajemnicy, zrobiłaby to bez wahania.Czwarta jest najuczciwsza z nich wszystkich. Ma problemy z dochowywaniem tajemnic, ale się z tym nie kryje. Po usłyszeniu sekretu potrafi przez dwa tygodnie gadać "Widziałam ją dzisiaj i miałam taką ochotę jej to powiedzieć!" albo "Proszę, proszę, pozwól mi mu to pokazać! Wczoraj się ledwo powstrzymałam!". Oczywiście, czasem zdarza się, że coś jej niechcący się wymsknie.
Poza tym jednym aspektem bardzo je lubię, spędzamy razem bardzo dużo czasu. Pomimo tego, że im nie do końca ufam, uznaję je za przyjaciółki. Czy powinnam? To znaczy: czy przyjaźń bez zaufania ma prawo istnieć? Nie chcę kończyć tej relacji. Nie szukam przyczyn braku zaufania, bo akurat tego jestem doskonale świadoma. Dodam jeszcze, że we wczesnych latach podstawówki moja była przyjaciółka bardzo mocno mnie zawiodła i myślę, że miało to na mnie duży wpływ.
Przepraszam, że to jest takie chaotyczne, ale nie potrafię tego ładnie ująć. Proszę o odpowiedź na pytanie i pozdrawiam,
J.
Zacznę może od pytania, a potem opiszę troszkę dokładniej sytuację. Czy może istnieć przyjaźń bez zaufania?
Mam 17 lat, jestem w 1 klasie liceum. Do mojej szkoły nie poszedł nikt inny z mojego gimnazjum, jednak wciąż przyjaźnię się z czterema dziewczynami ze starej klasy. Jedną znam od przedszkola, dwie od podstawówki, czwartą poznałam dopiero w gimnazjum. Dziewczyny mi się zwierzają, opowiadają historie ze swojego życia, dzielą się sekretami i wieściami. Ja tego nie robię. Jestem tą przyjaciółką, która słucha, wspiera i pomaga, ale nigdy nie prosi o pomoc. Nie umiem zaufać żadnej z nich i mam do tego powody.
Pierwsza ciągle opowiada nam sekrety innych osób, chociaż obiecuje im dotrzymać tajemnicy. Co dziwne, mnóstwo ludzi jej się zwierza, chociaż ich sekrety nie są u niej bezpieczne.
Druga kiedyś zawiodła moje zaufanie, nie pamiętam dokładnie jak, ale wiem, że coś takiego miało miejsce.
Trzecia mi osobiście nic nie zrobiła, ale ma dość specyficzny charakter, tzn. bardzo lubi spędzać czas z popularnymi chłopakami i jestem na 100% pewna, że gdyby któryś ją poprosił o wydanie jakiejś mojej tajemnicy, zrobiłaby to bez wahania.Czwarta jest najuczciwsza z nich wszystkich. Ma problemy z dochowywaniem tajemnic, ale się z tym nie kryje. Po usłyszeniu sekretu potrafi przez dwa tygodnie gadać "Widziałam ją dzisiaj i miałam taką ochotę jej to powiedzieć!" albo "Proszę, proszę, pozwól mi mu to pokazać! Wczoraj się ledwo powstrzymałam!". Oczywiście, czasem zdarza się, że coś jej niechcący się wymsknie.
Poza tym jednym aspektem bardzo je lubię, spędzamy razem bardzo dużo czasu. Pomimo tego, że im nie do końca ufam, uznaję je za przyjaciółki. Czy powinnam? To znaczy: czy przyjaźń bez zaufania ma prawo istnieć? Nie chcę kończyć tej relacji. Nie szukam przyczyn braku zaufania, bo akurat tego jestem doskonale świadoma. Dodam jeszcze, że we wczesnych latach podstawówki moja była przyjaciółka bardzo mocno mnie zawiodła i myślę, że miało to na mnie duży wpływ.
Przepraszam, że to jest takie chaotyczne, ale nie potrafię tego ładnie ująć. Proszę o odpowiedź na pytanie i pozdrawiam,
J.
Źródło:http://www.bieszczady-smolnikoweklimaty.pl/blog/wp-content/uploads/2015/11/ru-0-r-6500-n-mv2126311TFqq_maly_ksiaze.jpg.png |
Witaj J!
Zaglądam do komentarzy, a tam w końcu jest pytanie! Także prędko na nie odpowiem. Mam nadzieję, że pomocnie. Przyznam, że chyba jestem trochę podobna do Ciebie, więc łatwiej mi będzie odpowiedzieć.
Przyjaźń = zaufanie?
Te pytanie warto sobie zadać. Myślę, że każdy inaczej pojmuje definicję przyjaźni. Przynajmniej z tego, co zauważyłam. U mnie ona dojrzewała aż w końcu w moim mniemaniu stała się wystarczająca. Uważam, że przyjaciel to ktoś, przy kim czujesz się swobodnie, a więc musisz mu ufać. Pomaganie również jest oznaką przyjaźni, ale w jedną stronę to nie działa. Jak możesz kogoś nazwać przyjacielem skoro nie pomógł Ci, kiedy potrzebowałaś pomocy? To również jest liczenie na siebie w każdej, najmniejszej chwili. Nigdy do szóstej klasy podstawówki nie nazwałam nikogo przyjacielem. Durne były dla mnie pytania:"będziemy przyjaciółkami?". Myślę, że to się czuję, a nie ustala. Właściwie to moim pierwszym przyjacielem był osobnik płci męskiej i nie wiem czy kiedyś nawiązałam taką znajomość z damskiej relacji. Kilkakrotnie spotykałam się z tym, że ktoś uważał mnie za przyjaciela, na co ja nie mogłam powiedzieć, że ktoś dla mnie nim jest. Kiedy nie czuję, że w każdej chwili mogę zwrócić się do kogoś o pomoc i zawsze ją dostane, chociaż część niej, to nie, nie umiem kogoś nazwać przyjacielem.
Mam wrażenie, że w przyjaźni damskiej, ta przyjaźń w większości opiera się na częstych rozmowach, mówieniu sobie wszystkiego. Domyślam się, że tak jak ja, nie jesteś gadułą, która chętnie dzieli się informacjami o sobie. U mnie wynika to z mojego pierwiastku samotności, który nakazuje pozostawić coś sobie i nie ma ochoty z każdą kolejną wieścią lecieć i wszystkim rozpowiadać, co też się to nie wydarzyło. Czy Ty również jesteś taką osobą, czy nie znalazłaś takiej, której mogłabyś o tym opowiedzieć?
Jedno rozczarowanie - całe życie zmarnowane?
W życiu wpadamy na różne przeszkody. One po coś są. Mają nas nauczyć radzenia sobie z problemami. Należy szukać sposobu na ich pokonanie. Czasem nam się uda, czasem nie. Wiemy jednak, co się nie sprawdziło. Ale czy to, że kanapka spadła nam na podłogę, ma nas nauczyć tego, że mamy nie robić sobie więcej kanapek? Nie. Powinniśmy ostrożniej obchodzić się z kromką. To samo z zaufaniem do innych ludzi. Nie spowiadaj się komuś na siłę, bo nie o to w tym chodzi. Jeżeli wiesz, że ktoś cię nie zrozumie i jest poparte to doświadczeniem, to raczej marna szansa, że coś się w tym zmieni. Chyba, że osoba przejdzie jakąś nagłą przemianę albo wydorośleje. Myślę, że warto poczekać na kogoś, kto cię zrozumie, niż zwierzać się ze swojego życia, a potem martwić się czy wszystko zostanie w tajemnicy.
Moim zdaniem to są dla ciebie koleżanki. Można z kimś spędzać dużo czasu
i pomagać mu, ale nie być przyjaciółmi. Nie mianujmy przyjacielem,
każdego z kim dobrze nam się rozmawia. Nie na tym polega przyjaźń.
Pozdrawiam
Shana
PS Ostatnio naszło mnie wiele przemyśleń na temat życie, ludzkości, kontaktów międzyludzkich itd. W związku z tym zastanawiałam się nad pisaniem felietonów. Chciałybyście tu takie czytać czy jednak nie jest to zbyt interesujące dla Was? Na razie pomysł jest o taki z teraz. Nic jeszcze z nikim nie ustalałam.
Ja czuję dokładnie to samo do większości ludzi! Bardzo dobrze was rozumiem :( Przyjaciele czasem zawodzą, ale trzeba pamiętać, że jesteśmy innymi osobami i każdy popełnia błędy. Przyjaźń to tolerancja :)
OdpowiedzUsuń