Witajcie dziewczyny :) Na początek może drobna informacja: jestem
Polina, aktualnie przebywam na NBS na okresie próbnym (choć mam nadzieję
zostać tu na dłużej :) ) i będę zajmowała się sprawami związanymi z
rodziną.
Jako że, obecnie nie ma pytań związanych z moją "działką", ten wpis
poświęcony będzie kwestii, która często spędza nam sen z powiek i
przyprawia o dreszcze - spotkaniach rodzinnych.
Myślę, że zdecydowana większość z nas, musiała choć raz przetrwać
gradobicie pytań padających ze strony babć, cioć i wujków. "Jak w
szkole?", "Czy masz już chłopaka?", "A co byś skarbie chciała w
przyszłości robić?" - te zdania padają w każdą Wigilię, Niedzielę
Wielkanocną, czy imieniny. Jak sobie z tym dać radę?
Ustalmy może na początku jedno: takie rodzinne uroczystości, wbrew
pozorom nie są, a przynajmniej nie muszą być katorgą. Jeżeli
przeczytacie wspomniane przeze mnie wcześniej pytania, dojdziecie
najpewniej do wniosku, że w gruncie rzeczy nie są aż tak straszne. Ok,
trochę może wścibskie, ale pamiętajcie, że osoby które je zadają po
prostu się o nas troszczą i chcą okazać zainteresowanie tym, co się u
nas dzieje. Jak więc sobie z nimi poradzić? Po prostu na nie spokojnie
odpowiadać, uprzednio przygotowując odpowiedzi na tego typu pytania.
Najlepiej by było, gdyby nie były w pełni wymijające, ale też nie
prowokowały krewnych do ciągnięcia tematu. Dobrym rozwiązaniem jest też
przygotowanie sobie jakiegoś tematu, który byłby dla nas łatwiejszy, a
do którego możemy łatwo przejść w razie potrzeby. Przykładowo: na
pytanie "Co byś chciała robić w przyszłości?", możemy odpowiedzieć "Nie
jestem jeszcze pewna, na razie staram się rozwijać swoje pasje i może
jakoś to dalej pociągnę. Zapisałam się na przykład do kółka
fotograficznego...." Dalej po prostu zaczynamy bardziej lub mniej
drobiazgowo opowiadać o tym hobby. Wtedy opcje są dwie: albo znajdziemy w
rodzinie jakiegoś sprzymierzeńca, który co prawda będzie dalej z nami
rozmawiał, ale przynajmniej na jakiś sensowny temat, albo (co jest nawet
bardziej prawdopodobne) po prostu ktoś znudzony naszym monologiem,
wtrąci się i zmieni temat zdejmując z nas ciężar prowadzenia rozmowy. W
najgorszym wypadku, zawsze można przypomnieć sobie powiedzenie, że
"najlepszą obroną jest atak", czyli po prostu zapytać kogokolwiek o
cokolwiek. Wiem, brzmi idiotycznie, ale skoro wszyscy mogą nam zadawać
pytania o prywatne rzeczy, to czemu my nie możemy odbić piłeczki i
zapytać kogoś jak mu się układa w pracy, albo czy ich pupil ma się
dobrze. Nie ma szans, żebyśmy nie były w stanie wymyślić czegoś co
będzie dotyczyć choć jednej osoby przy stole. Najprawdopodobniej temat
zostanie podchwycony i nie będziemy dalej terroryzowane nawałem pytań.
Inny sposób: spróbujmy znaleźć jakąś osobę z rodziny, którą lubimy i z
którą nie krępujemy się rozmawiać. Istnieje mniejsza szansa, że ktoś
"nieproszony" spróbuje nas zagadać gdy zobaczy, że jesteśmy czymś
pochłonięci. Jeżeli to nie wypali to można też iść bardziej radykalną
ścieżką i starać się w ogóle nie
dopuścić do zadania nam choćby najzwyklejszego pytania. Po prostu
szukamy sobie zajęcia, na przykład przy podawaniu obiadu, zmywaniu
naczyń czy opiekowaniu się młodszym rodzeństwem czy kuzynostwem.
W ekstremalnych przypadkach, jeżeli nie mamy na kogo liczyć, wszystkie
naczynia są już posprzątane, dzieci świetnie bawią się same a pies
gospodarzy nie garnie się do wyjścia na spacer, po prostu możemy udać
się do innego pokoju i spróbować poczytać książkę czy po
prostu jakkolwiek zająć się sobą. Tak jak natomiast mówiłam, jest to
opcja absolutnie ostateczna, bo przecież nie chodzi nam o to, żeby
przesiedzieć Wigilię w samotności, prawda?
Jest jednak jeszcze jedna, bardzo ważna rzecz. Wiem, że czasem takie
uroczystości nie są frajdą jakiej się wyczekuje, ale czy naprawdę, raz
na jakiś czas nie możemy choć spróbować spędzić trochę czasu ze swoimi
bliskimi..? Powyższe rozwiązania w gruncie rzeczy nie rozwiązują
niczego, a są jedynie metodami ucieczki od czegoś, co przecież nie jest
końcem świata. Choć brzmi to kiczowato i fałszywie, doceńmy fakt, że
komuś na nas zależy i stara się uczestniczyć w naszym życiu. Zanim więc
na dobre skreślimy takie spotkania z listy rzeczy, które jesteśmy w
stanie znieść bez większego wysiłku, zastanówmy się czy takie unikanie
rozmów nie jest czasem pójściem po linii najmniejszego oporu. Dajmy
szansę swoim bliskim - być może to całkiem fajni ludzie..? ;)
Polina
Hej, mam pytanie tak nie na temat postu do którejś z autorek. W składzie jest napisane, że glamlipistick zajmuje się Zadaniami specjalnymi. Co to oznacza? Jakaś kategoria na pytania, które nie pasują do żadnego działu?
OdpowiedzUsuńOznacz to, że zajmuje się sprawami na fb, dodawaniem postów, które pojawiły się tutaj.
Usuń