Przejrzałam
wszystkie notki odnośnie porad o chłopakach, ale w żadnej nie znalazłam
odpowiedzi na sytuację, z którą mogłabym się utożsamić, a jest to
sprawa nie dająca mi spokoju. Więc od początku: Poszłam do nowej szkoły,
gdzie spotkałam wielu nowych ludzi. I był on. Pojawił się tak z
nienacka..Zaczęło się podczas kampanii wyborczej w naszej szkole - było
głośno w każdej części korytarza. Po prostu jeden wielki misz masz. On
zaprosił mnie do tańca. Wahałam się długo, ale poszłam pociągając za
sobą koleżankę. Potańczyłam nie całą sekundę, a potem zwiałam. On
wydawał się mną zainteresowany, bo kilka dni później zaczął mi mówić
"cześć" w szkole, szczerzył się od ucha do ucha.. No i.. spodobał mi
się. Zaczęliśmy się bardziej poznawać. Jednak za każdym razem kiedy było
już tak cudownie, wspaniale i.. (nie wiem jakich jeszcze użyć epitetów)
wystąpiły niewielkie intrygi, które powodowały, że byłam na niego zła.
Jak wiadomo, po jakimś czasie mijały mi humorki i znów byłam gotowa
"rzucić mu się w ramiona". W końcu któregoś razu powiedziałam mu co
czuję. On nic nie rzekł, trzymając mnie w niepewności przez długi czas
(mam na myśli kilka tygodni..). W końcu stwierdziłam, że wolę znać
najokrutniejszą prawdę. No i wydało się. Dzień przed walentynkami,
powiedział, że dziewczyna w której był zakochany dała mu kosza, i że nie
miałby nic przeciwko tworzeniu związku ze mną, jednak w chwili obecnej
nie miał ochoty na tworzenie niczego innego. Miałam doła. Cholernego
doła, który minął dopiero po 3 dniach. Okeyyy, odpuść sobie.
-pomyślałam. Miłość do niego jeszcze bardziej wzrastała, a ja zarazem
pragnęłam coś sprawdzić.. Zaczęłam udawać, że go ingnoruję.
Poskutkowało. Po pewnym czasie, zaczął się znów interesować,
zaczepiając, spoglądając, uśmiechając się, zagadując.. I znów było jak
dawniej. Przed końcem roku szkolnego naprawdę świetnie się
dogadywaliśmy, choć czasem bywało, że nie miał czasu.. tydzień przed
końcem roku musiał wyjechać już na wakacje za granicę. Obiecał, że przed
wyjazdem znajdzie czas i, że się spotka.. tylko ze mną.. że na
spokojnie pogadamy. Jak normalni przyjaciele. Obiecał, ale słowa nie
dotrzymał. I znów odbywam błędnę koło. Niby to zakończyłam wysyłajac mu
maila, w którym wygarnęłam mu wszystko. Dosłownie wszystko, kończąc
cytatem mówiącym o tym, że jeżeli człowiekowi zależy na drugim
człowieku, to zrobi wszystko by się z tą osobą spotkać. Choćby tylko na
chwilę. Nie mając ani jednej chwili, czas zawsze można odnaleźć.. Od
tamtej pory cisza.. Po wakacjach, w szkole był zupełnie inny. Najpierw
jakby mnie unikał. Potem znów normalnie mówił "cześć", patrząc wzrokiem
wyrażającym różne uczucia. Mam wrażenie, że tęsknotę.. I nie wiem co
zrobić. Czy mam tą sprawę zostawić, skoro dalej go kocham? Co może kryć
się w jego męskiej duszy? Może mam go olać? Ta sprawa jest strasznie
męcząca, zarówno dla mnie jak i dla moich przyjaciół, którzy wspierają
mnie w każej chwili. Kiedy pragnę o nim zapomnieć, to mi się to nie
udaje. Byłam z pewnym chłopakiem w wakacje tylko miesiąc, a potem
zerwaliśmy, bo głównym powodem był On. Może i zwiariowałam, ale nic nie
poradzę. Wszystko zaczęło się rok temu i nadal to we mnie siedzi..
Błagam, pomóżcie! P. 17 lat.
~P.
Kochana!
Ten
chłopak zupełnie nie był wobec Ciebie w porządku, kiedy zaczął dawać Ci
nadzieję i prawdopodobnie widząc, że oczekujesz od niego czegoś więcej,
niż przyjaźń, gdy był zakochany w innej dziewczynie. Być może nie był
pewny uczuć tej dziewczyny i zaczął się interesować Tobą, gdy stracił co
do niej nadzieję, a potem ona znów wróciła, ale nie był w stanie
zrezygnować już z Ciebie. Moim zdaniem naprawdę mu się podobałaś. I
prawdopodobnie nadal tak jest. Co dzieje się dalej- wyznajesz mu swoje
uczucie, a on nie wie, co ma zrobić, dlatego milczy. Poczekał do
Walentynek i gdy tamta dziewczyna go odrzuciła, to dopiero wtedy
powiedział Ci, o co mu tak naprawdę chodzi. Rozumiem, to musiało Cię
bardzo zaboleć, bo byłaś jakby tą trzecią, zapasową. Miałaś prawo się
tak czuć, miałaś prawo mocno to przeżyć. W tej całej nieprzyjemnej
sytuacji zauważyłam taki jeden plus, plus co do niego. Powiedział, że
chętnie by się z Tobą związał, ale nie teraz. Musiał tamto odrzucenie
silnie przeżyć i wolał dojść do siebie sam, niż z Twoją pomocą, co
wiązałoby się z wykorzystaniem Ciebie. Chyba nie chciałabyś być jego
lekarstwem na złamane serce, które po wstępnym zaleczeniu się już by Cię
nie chciało… Myślę, że tu potraktował Cię poważnie. Chociaż mógł chcieć
Cię też spławić, ale jednak obstawiam tą pierwszą wersję. Następnie się
z Tobą nie spotyka w wakacje, mimo że to obiecał. Nie wiem, jak to
wytłumaczyć. Może nie wziął sobie tego do serca i powiedział ot tak
sobie? Nie wiem, nie chcę go bronić. W każdym razie to nie było ok. W
szkole Cię unikał, bo było mu raczej głupio, popełnił błąd, zranił Cię i
to normalna reakcja. Nie twierdzę, że właściwa. Gdy stracił panowanie
nad sytuacją, czyli zaczęłaś udawać, że go nie zauważasz, to znów ruszył
do boju, znów zaczął się odzywać.
Moim
zdaniem on tak naprawdę nadal coś do Ciebie czuje, skoro się tak
zachowuje. Zranił Cię i boi się coś zrobić, żeby nie pogłębić, pogorszyć
sytuacji, więc nic się nie dzieje.
Ja
bym spróbowała dać mu jeszcze jedną, jedyną szansę. Porozmawiaj z nim,
powiedz wszystko, jak się czułaś we wszystkich tych sytuacjach, nie
owijaj w bawełnę, nie koloryzuj. Tylko i wyłącznie prawda. I od tego, co
on Ci powie uzależnij swoją decyzję. Jeśli nadal każe Ci czekać, to ja
bym sobie dała spokój. Jeśli jednak dalej tak mu się podobasz i nie
jesteś mu obojętna, to daj mu szansę:)
Pozdrawiam,
Charlotte.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz