wtorek, 21 lutego 2012

Miłość a choroba

Droga Siedmiokropko, dwa lata temu poznałam chłopaka, pisaliśmy ze sobą na gadu, często też przez smsy, lub dzwoniliśmy do siebie, jednak nigdy się nie spotkaliśmy. Mimo tego zakochaliśmy się w sobie, wiem, to może wydawać się głupie, ale cóż, serce nie sługa. Było wspaniale, mimo braku bliskości byłam z nim szczęśliwa. Rok temu wszystko się zaczęło komplikować. Dokładnie w grudniu zdiagnozowano u niego białaczkę. Z początku nie mogłam przyjąć do siebie tej wiadomości, uważałam, że to niemożliwe, z czasem jednak udało mi się przyswoić tą myśl. W lutym trafił do szpitala, miał przeprowadzane różne badania, później chemię, na końcu przeszczep. Zupełnie sobie z tym nie radziłam. Mam dopiero 16 lat, a już poznałam uczucie strachu o życie ukochanej osoby. Codziennie bałam się, że mogę już więcej nie usłyszeć jego głosu, że to wszystko może się nagle skończyć. Mimo wielkiej ilości bólu i strachu, przetrwaliśmy to. Lekarze powiedzieli, że jest zdrowy. Znów żyliśmy w świecie niczym nie zmąconego szczęścia. Jednak w listopadzie znów zakiełkował strach. "Przykro mi, przeszczep mógł wywołać pewne powikłania". Dokładnie to usłyszeliśmy. Teraz znów jest w szpitalu, czeka go kolejna seria badań, czuję że nie dam rady jeszcze raz przez to wszystko przejść. Nie wiem co robić. Najbardziej jednak boli mnie, że nie mogę być przy nim, bo mieszka prawie 150km ode mnie. Wszyscy sądzą, że powinniśmy to skończyć, ale jak mam go zostawić, zwłaszcza teraz?

~ Jenny


Kochana Jenny!

Twoja sytuacja jest trudna, nie ukrywajmy. Szczerze mówiąc ja nie potrafię wierzyć w miłość osób, które widzą się codziennie, a co dopiero jedynie piszą przez Internet, dlatego to co napisałaś wydało mi się takie irracjonalne i magiczne - pokochać kogoś nie przebywając wspólnych chwil. Nie mniej cieszę się, że połączyło Was coś takiego, chociaż bez problemów obyć się nie mogło.

Zacznijmy od analizy Twojej sytuacji. Mówisz, że przez pierwszy miesiąc byłaś szczęśliwa, chociaż nie utrzymywałaś z chłopakiem kontaktów fizycznych - moim zdaniem każdy potrzebuje bliskości i z czasem Tobie również zaczęłoby jej brakować, taka jest miłość na odległość. Prócz pożądania umysłu jest też pożądanie ciała. Może jeśli go nie potrzebujesz, nie marzysz choćby o tym by spotkać się z tym chłopakiem, dotknąć go,  nie łączy Was jednak miłość? Może współczucie, braterstwo dusz? Ale to Ty już wiesz najlepiej, ja mogę jedynie spekulować.

Z tego co zrozumiałam, w pewnym momencie zaczęłaś wątpić.Wydaje mi się, że masz już dość przechodzenia przez jego chorobę kolejny raz. Jesteś tak naprawdę bezradna wobec jego cierpienia, nie możesz mu w żadnym sensie pomóc, przytulić, gdy tego potrzebuje. Nie wiadomo ile to jeszcze będzie trwało i jak wiele cierpliwości jeszcze w Tobie jest. Wiesz, w pewnym sensie to, że do mnie napisałaś oznacza, że Twoja miłość w jakimś sensie słabnie. Ogarnęły Cię wątpliwości, czy ciągnąć to dalej, bo inni uważają, że powinnaś dać sobie z tym spokój. Gdybyś rzeczywiście mocno go kochała, olałabyś opinie innych i opiekowała się nim dalej. 

Jeśli nie jest tak, jak piszę, bo zawsze mogę się mylić, czuwaj przy nim! On teraz Ciebie bardzo potrzebuje, wsparcie bliskich mu osób pomoże mu wytrwać ten ciężki czas. Ale nie kieruj się jedynie tym aspektem - to Ty przede wszystkim musisz być szczęśliwaJeśli nie zamierzasz dzielić tego cierpienia z nim, bo zwyczajnie nie dajesz już rady - powiedz mu to delikatnie, tak by zrozumiał i aż tak go to nie dotknęło. To bardzo ciężka sprawa, nie da się tego załatwić niestety tak, aby każdy był szczęśliwy. 

Z całego serca współczuję Tobie i Twojemu ukochanemu. Pamiętaj jedynie, że rozwiązując tę sytuację musisz kierować się sercem i tym, co sama myślisz, a nie gadaniem innych ludzi.

Trzymam kciuki za Was i gorąco pozdrawiam, 
Siedmiokropka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz