niedziela, 3 stycznia 2010

Rodzice mnie nie doceniają


Droga Cykcyk! Zwracam się do Ciebie, bo jeśli mi się poszczęści, prawdopodobnie to Ty odpowiesz na mój problem. Moim problemem (tak jak większości dziewczyn) nie są chłopcy, nieznośne koleżanki czy nawet moja uroda, ale rodzina. Szczerze powiedziawszy mam jej dość i chętnie bym ją zamieniła na jakąś inną. Zacznę od początku. Moja mama może niekoniecznie ma bardzo stresującą pracę, ale jest bardzo nerwowa (mimo leków, które codziennie łyka). Wraca z pracy nabuzowana i zła (w pracy jest dla wszystkich miła, choćby się waliło i paliło, gdy wróci do domu - próbuje odreagować) i jej "ofiarą" zawsze muszę być ja. Mam jeszcze dwójkę braci, ale mama raczej ich faworyzuje, ja natomiast jestem tą gorszą od której wymaga dwa razy więcej, może też dlatego swą złość kieruje na mnie, bo wie, że ja zawsze mam swoje zdanie i nie boję się go wyrażać, z resztą jestem dość pyskata i zawsze zasypuję ją gradem różnych odgryzek (zazwyczaj nasze kłótnie kończą się na tym, że mama nie wie już co powiedzieć i każe mi np. iść do pokoju, ponieważ moje argumenty są zbyt dobre). Więc, gdy już zdarzy się tak, że obie znajdujemy się w danym momencie w domu, mama każe mi iść się uczyć (mam naprawdę dobre oceny, obecnie chodzę do najlepszej szkoły w województwie, jednej z najlepszych w kraju, ale jestem - nieskromnie przyznam - dość zdolna i nie potrzebuję siedzenia nad książkami dzień i noc, fakt faktem, że zdarza się i tak, ale takie są już uroki mojej szkoły, są dni w których na każdej lekcji mamy co najmniej kartkówkę, ale jednak zazwyczaj uczę się maksymalnie dwie, trzy godziny, czasem nawet 15 min, natomiast moja mama gdy była w moim wieku, uczyła się dzień i noc, dlatego uważa, że ja też tak powinnam, bez względu na to, że mam dobre oceny! Świadectwo z paskiem w mojej szkole to nie jest proste zadanie! A jednak udało mi się je zdobyć, jednak ona tego nie rozumie i nadal kłóci się ze mną, że wcale się nie uczę i do niczego w życiu nie dojdę.) albo każe mi sprzątać, gotować itp. Niestety, ale uważam się za feministkę i już nieraz mówiłam jej, że za nic w świecie nie będę "kurą domową", jednak moja mama (wychowała się na wsi, dlatego ma trochę staroświeckie myślenie, jednak obecnie mieszkamy w bardzo dużym mieście!) uważa, że powinnam już sprzątać, gotować, prać, odkurzać, bo nie będę nic warta w przyszłości. Fakt faktem, że czasem po prostu mi się nie chce, jednak zazwyczaj staram się jej pomagać, jeśli jednak tego nie zrobię, robi wielką aferę, następnie zaczyna jej brakować argumentów, wtedy mnie bije, każe "iść do pokoju" albo robi przy tacie wielkiego kozła ofiarnego, a mnie przedstawia jako wyrodną córkę, z którą "już sobie nie radzi" itp. Naprawdę mogło być ze mną gorzej, mogłabym być teraz narkomanką, pijaczką, być w ciąży, albo nie wiem co jeszcze. Ona nigdy nie jest ze mnie zadowolona, bez względu na to, co zrobię. Nigdy mnie za nic nie pochwaliła, nie powiedziała, że jest ze mnie dumna (może dlatego mam niskie poczucie własnej wartości), poszłam do tej szkoły dla niej, aby chociaż raz miała pociechę ze swojej "wyrodnej córki", jednak ona nadal nie potrafi docenić tego, co robię. Zapracowałam na stypendium, jednak ona nigdy mi nie pogratulowała. Nigdy nie mogę na nią liczyć, nigdy. Gdy chcę z nią o czymś pogadać prędzej czy później obraca to przeciwko mnie. Może to głupio zabrzmi, ale kiedy np. opowiem jej, że moja koleżanka ma nie najlepiej w domu i powiem, że czasem żartobliwie powie o swoich rodzicach "tyrani", za jakiś czas podczas jednej z wielu naszych kłótni usłyszę "No tak, Twoja koleżanka ma rodziców tyranów, a Ty ciekawe kogo masz!". Albo opowiem jej, co działo się w szkole, za jakiś czas mi wypomni (kiedyś np. opowiedziałam jej, że wzięłam nieprzygotowanie na historii i wtedy akurat pan zrobił wielką kartkówkę na siedem grup, ona za jakiś czas wypomniała mi, że mam się uczyć tak, aby nie brać nieprzygotowań). Moi rodzice często mi powtarzają, że najważniejsze, abym poszła na dobre studia, najlepiej na medycynę, prawo albo jakiś inny "prestiżowy" kierunek, na który dostają się nieliczni. A ja tego wszystkiego nie chcę. Mam zamiar zdawać do szkoły aktorskiej, ale oni o tym nie wiedzą, ponieważ zaraz próbowaliby wybić mi ten pomysł z głowy. Nie mają pojęcia o moich pasjach (śpiew i aktorstwo), podobno robię to świetnie i każdy mi to mówi, ale oni nawet o tym nie wiedzą! Kiedyś odważyłam się, pomyślałam "A co mi tam, raz się żyje!" i powiedziałam mamie, że chciałabym pójść na casting do jakiegoś filmu, a ona potraktowała to jako... sama nie wiem, jako jakieś dziecinne marzenie, jako jakieś nic i powiedziała "Ale musiałabyś wcześnie wstawać" i na tym skończyła ten temat. Tak bardzo zazdroszczę ludziom, których rodzice wspierają w ich marzeniach, pasjach, przede wszystkim zazdroszczę im też tego, że bez problemu mogą powiedzieć rodzicom o swoim hobby. Ja nie mogę i też nie potrafię, bo się boję. Co mam robić? Kompletnie sobie nie radzę. Mimo, że jestem dość silna psychicznie, nie wytrzymuję i powoli popadam w depresję. Płaczę nocami i bardzo ciężko mi na duszy. Proszę Cię bardzo, Cykcyk, o odpowiedź. (mam 14 lat, II gim.) 

~Mila

Kochana Milo!
Pamiętaj, że nie jesteś sama. Wiele nastolatek jest w takiej samej sytuacji. Mimo tego wszystkiego rodzice są z Ciebie bardzo dumni, ale nie potrafią tego okazać! Widzą, jak sobie radzisz, że jesteś silna i uważają, że jeśli będą Ci pochlebiać, to staniesz się egoistyczna. Poruszyłaś tu kilka spraw, więc 'rozbiję' to sobie na pojedyncze ;)
Mama:
Jak wiadomo, każda kobieta ma gorsze humory. Jednak, gdy dzieje się to barzdo często- sprawa jest drażliwa. Napisałaś, że Twoja mama odreagowuje tylko na Tobie. Zastanawiałaś się kiedyś dlaczego? Czy lubisz się kłócić z kimś, kto na Twoje zarzuty odpowiada: "Aha. No dobrze..." To denerwuje nas jeszcze bardziej! Proponuję, żebyś odpowiedziała coś w stylu: 'Mamo, nie chcę się dzisiaj z Tobą kłócić" i poprostu odejść. Możesz też zchodzić jej z drogi, co jedank może być przez nią odebrane jako wyzwanie. Pamiętaj jednak, by przy tym nie unosić się gniewem! Napisałaś, że jesteś pyskata, więc będzie to jeszcze trudniejsze. Warto też porozmawiać z tatą. Pogadaj z nim szczerze o tej sprawie i daj do zrozumienia, że naprawdę masz już dość kłótni. Kiedy zobaczy, że nie chcesz wywoływać kłótni- stanie po Twojej stronie. Kiedy się wszystko uspokoi- pagadaj też z mamą. Pewnie teraz, gdy to czytasz, wydaje Ci się to absurdalne. Rozumiem to, ale pamiętaj, że mama też jest człowiekiem! Lekarstwa nie zawsze pomagają i trzeba do tego przywyknąć. Ona nie zawsze może to kontrolować, więc daj jej szansę.
Obowiązki domowe:
Tu raczej stanę po Twojej stronie ;) To prawda, że nie wszystkie obowiązki powinny wykonywać tylko i wyłącznie kobiety. Powinien funkcjonować tzw. podział zadań. Pogadaj o tym na spokojnie z rodzicami. Daj im do zrozumienia, że trudno jest Ci pogodzić to wszystko. Nie rób im jednak wyrzutów, bo mogą to odebrać jako 'atak'. Zaproponuj grafik, gdzie będzie uwzględnione, co każdy z Was robi. Na przykład: ty gotujesz, rodzeństwo myje podłogi i odkurza itp. To powinno zadowolić wszystkich. Wykorzystaj też swoje własne argumenty ;)
Nauka:
Niewiele osób potrafi tak zagospodarować czasem, by wszystkiego się nauczyć. Gratuluję szkoły i sama wiem, jak trudno jest mieć zadowalające oceny (ba, nawet świetne!) wśród tylu zdolnych osób. Twoja mama chyba nie potrafiła się tak koncetrować. Najlepiej będzie, gdy po przyjściu z pracy zastanie Cię przy lekcjach. możesz urządzić małe przedstawienie ;) Np: podejść do taty i powiedzieć: 'Przepytasz mnie z ..., naprawdę dużo się uczyłam, a zależy mi, by napisać dobrze ten sprawdzian...' To powinno pomóc choć odrobinkę. Warto też podejść do mamy i zapytać, jak kiedyś wyglądała ta nauka. Możesz wtrącać coś w stylu: 'Oh, teraz Cię rozumiem...' Sama najlepiej ją znasz, więc napewno coś wymyślisz ;) Rodzice często nie potrafią docenić nas. Nie wrto się jednak przejmować tym, czego nie mówią. Ty im pokaż, jak dużo dla Ciebie znaczą. Czasami bywa tak, że gdy rodzice nie głaszczą po główce i nie wołąją: 'Oh, jakaś ty zdolna!' To mają w tym ikryty własna plan. Tak było u mnie. Sądzili, że gdy będą mówić coś w stylu: 'Phi, i to ma być jakieśtam?' to zmotywują nas jeszcze barzdiej!
Kariera:
O tym napisałam w notce: Być gwiazdą- to możliwe?
***
Jak widać, odpisałam Ci ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon wykonała prudence. z Panda Graphics. Credits: x | x