Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Męski punkt widzenia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Męski punkt widzenia. Pokaż wszystkie posty

środa, 1 marca 2017

Stagnacja w związku?

Cześć.
Moim problemem jest stagnacja w związku- każde z nas rozwija się w swoim kierunku, ale brakuje mi rzeczy które moglibyśmy robić razem, tak żeby mieć "coś wspólnego". Trochę nudzę się w naszym związku, mimo że Go naprawdę kocham, mam wrażenie że On też się znudził spędzaniem czasu w dotychczasowy sposób. Wiecie, czasem film na komputerze, rzadko wyjście do kina czy na coś do jedzenia, czasem po prostu zostać w domu i posiedzieć razem, takie ot codzienne życie. Wydaje mi się, że żeby pchnąć to do przodu, powinniśmy, a może raczej dobrze by było mieć jakieś wspólne hobby, takie które zmuszałby do wychodzenia z domu. I tu tak naprawdę zaczyna się mój problem, bo nie wiem co moglibyśmy razem robić- ogranicza nas głównie kwestia kasy- nie bardzo mamy tyle żeby nią "szastać", a wręcz przeciwnie. No i trochę grafiki nam się nie zgrywają, ale to jest do pokonania.
Chodzi mi o to, czy moglibyście (i Autor i Alyssa najlepiej) podać jakieś ciekawe sposoby na wspólne zajęcia/hobby, ale żeby to nie kosztowało majątku.
Z góry dziękuję
Dzika





   No cóż... Tak po prostu jest :)
Przychodzi taki czas w każdym związku, że ochy i achy mijają. Zaczyna się codzienność i wychodzi na to, że nawet nie ma o czym rozmawiać :) Jak to zwykle tutaj bywa mam za mało danych. Nie wiem ile macie lat, co robicie w ciągu tygodnia (szkoła/studia/praca?), czy mieszkacie razem, ile już razem jesteście (stawiam, że około 3 lat), etc.
Nie da się mieć ciągle wspólnych tematów i patrzeć sobie w oczy non stop. Faktycznie jest to przyjemne i każdy z nas to lubi, ale prędzej czy później to po prostu minie. Z tego powodu rozpadają się tak często nastoletnie związki. Są one kruche, krótkie i nietrwałe. Para musi być stale stymulowana, żeby być blisko siebie. Gdy tego brakuje to się pomalutku rozpada. Wtedy już od dojrzałości i silnej woli danych osób zależy jak to się potoczy.
"Naturalny" mechanizm polega na tym, że gdy poznaje się poważniejszego partnera (najczęściej w okolicy studiów) to motylki w brzuchu i chęć spędzania każdej wolnej chwili na tyle stymuluje związek, że jest super. Następnie są oświadczyny, planowanie ślubu. To bardzo spaja. W końcu sam ślub, podróż poślubna - miód, toffi i orzeszki. Dalej planowanie własnego lokum. Szukanie, branie kredytu, kupienie. Poooootem urządzanie, wybieranie kolorów, mebelków, cuda wianki. Gdy to się zakończy czas na dziecko. I to właśnie dziecko spaja parę i związek kwitnie. Do czasu, aż młode wyfrunie z domu. Wtedy u facetów pojawia się tzw kryzys wieku średniego (u kobiet w sumie też). Okazuje się, że już nic nie trzyma małżeństwa i można się rozwodzić. Pojawiają się kochanki i kochankowie. Łatwo wtedy o skok w bok. Brakuje nam stymulacji, więc szukamy gdzie indziej. Czasem to tylko gorący potajemny romans, a czasem tak motylki złapią, że zmieniamy rodzinę.
Prawdą jest, że na każdym etapie może pojawić się zdrada - właśnie w poszukiwaniu tej stymulacji. Jak się chłopak dłuuugo nie oświadcza i zaczyna się stagnacja to często dziewczyny stawiają ultimatum lub po prostu odchodzą. Oczywiście jest wiele par bez ślubu i żyje im się dobrze. Jasne, sam ślub to formalność. Chodzi mi tu bardziej o deklarację i takie prowadzenie swojego życia, żeby uzgodnić wspólne pożycie aż do śmierci. Niektórzy chcą się po prostu dogadać i dobrze im z tym, a niektórzy biorą ślub.
Brak dziecka również może prowadzić do rozpadu związku. Czasem takim zamiennikiem będzie zwierzak. Na niego przeleje się miłość i jakoś to działa. Czy tak jak wspomniałem wcześniej rozpady małżeństwa gdy dzieci przestają być dziećmi.

To co u siebie zauważyłaś to po prostu brak takiej stymulacji. Jeśli chcecie o siebie powalczyć to musicie to robić wspólnie. Porozmawiać i spróbować jakoś znaleźć rozwiązanie. Należy też po prostu dopuścić do siebie fakt, że po prostu będziecie się też zajmować swoimi sprawami indywidualnie. Nie wszystko będziecie robić wspólnie. Każdy musi mieć swój kącik i tam swoje zajęcie. Niektórzy grają w jakieś gry, inne malują paznokcie albo czytają książki. Wypady ze znajomymi bez swojego partnera. To jest potrzebne, każdy musi mieć swoją intymność i prywatność.
Wspólne hobby to trudne do osiągnięcia. Jeśli nie poznaliście się na warsztatach gry na gitarze to ciężko będzie, żebyście oboje to lubili. Najłatwiej to jakbyście wzięli ślub i mieli dziecko :) Jeśli nie to hmmm proponuje wspólny wyjazd. Na dwa, trzy dni. Można coś znaleźć w dobrej cenie. Wspólne podróże zawsze zbliżają. Można pojechać do aquaparku czy zoo. Tylko, że ciągle nie będzie jakoś dużo tematów do rozmów. Wy się już tak znacie, że bardzo dużo o sobie wiecie. Możecie porozmawiać o zoo, w którym byliście, ale to temat na krótki czas. Może blisko macie granicę? Pojedźcie na obiad do przygranicznej miejscowości. Super sprawa, wycieczka, trochę inna kultura :)
Może zapiszcie się na fitness albo tańce?
Wszystko jednak wiąże się z pieniędzmi. Niestety. Z tańszych opcji to rowerowa wycieczka na piknik. Tylko na ile to będzie stymulujące? Jak często można na te rowery jeździć?
Ważne jest to, żebyście nauczyli się żyć w codzienności. Spotkania z przyjaciółmi, przyjęcia, wyjazdy do rodziców, wspólne sadzenie jakiś kwiatków, malowanie pokoju, wspólne gotowanie czy pieczenie ciasta.
Z takich drobnostek nauczcie się czerpać ciepło i zbliżajcie się do siebie.
Niestety nie zawsze da się tak podtrzymać związek. Czasem się pojawi ktoś inny i jego osoba będzie tak interesująca, że po prostu się do niego odejdzie. Uzupełni wszystkie braki dotychczasowego partnerstwa. Motylki w brzuchu, miliony tematów, a nawet milczenie będzie sprawiało niesamowitą przyjemność. Byleby być obok. I to też tylko przez jakiś czas. Gdy zabraknie stymulowania albo się pojawi ktoś nowy albo związek będzie po prostu trwać z przyzwyczajenia.
Życzę Wam jednak podreperowania związku i mam nadzieję, że będziecie szczęśliwi :)

Pozdrawiam
Autor

wtorek, 29 listopada 2016

Chłopak, a koledzy dziewczyny?

Cześć,
niestety ostatnio prawie nie mam czasu na nic. Bardzo dużo się u mnie dzieje, stąd mam trudności w znalezieniu chwili na napisanie czegokolwiek.
Zgodnie jednak z prośbą Shany napiszę Wam mój pogląd dotyczący kumpli własnej dziewczyny.



   Temat niestety nie jest łatwy do omówienia, a zwłaszcza mając na względzie to, że są tu dziewczyny
w różnym wieku. Od zawsze powtarzam, że związki 13-latków to co innego niż 15, 18, 20, 25 czy 30 latków. Każdy wiek rządzi się swoimi prawami. Z czasem zmieniają nam się priorytety, inaczej widzimy świat, mamy różne potrzeby i oczekiwania od drugiej osoby.

K O N K U R E N C J A

   Jak już zdążyłyście zauważyć, my faceci konkurujemy ze sobą zawsze i wszędzie. Możemy być najlepszymi kumplami, ale rywalizacja między nami będzie. Na ogół przyjmuje to zdrowe formy, ale w głębi serca chcemy być najlepsi! Nic w tym nadzwyczajnego, tak jesteśmy skonstruowani biologicznie. 
Wyobraźmy sobie zwierzęta, np jakieś ptaki. Samce muszą być najlepsze, żeby samica pozwoliła im na potomstwo. Pomimo tego, że nie zawsze od razu chcemy dzieci to wewnętrzne mechanizmy są zachowane.
   Każdy facet chce mieć jak najwięcej kobiet wokół siebie. Najlepiej to, żeby wszystkie baby na świecie były moje bez względu na to jakie są. Mają być moje i koniec! Rozumiecie choć trochę?
   My faceci chcemy chwalić się swoją dziewczyną przed kolegami. Niech zazdroszczą. Ma być ładna, mądra, seksowna i w ogóle wow. Lepsza niż kumpla. Dalej łapiecie? Będziemy zawsze konkurować między sobą :)

P R Z Y J A C I E L

   Hmmm to już trudno Wam wytłumaczyć. Okazuje się, że my zupełnie inaczej definiujemy przyjaciela niż kobiety. Co ciekawe, my faceci bardzo rzadko nazywamy kogoś przyjacielem. Raczej to będzie dobry kumpel i tyle. Dziewczyny zaś mają przyjaciółki (czasem jedną, ale prawdziwą ;) ). Wy potraficie rozróżniać pomiędzy koleżanką, a przyjacielem. My tego tak nie nazywamy.
   Przyjaciel mojej dziewczyny?! Nigdy w życiu! Wynika to z tego co pisałem powyżej. Cały czas konkurujemy. Jeśli zaczyna się kręcić jakiś przyjaciel to dla nas pojawia się rywal, który może odbić partnerkę. To odbicie to niekoniecznie musi być od razu związanie się z nim, ale może być spędzanie wolnego czasu czy np seks (ewentualnie wszelakie inne aktywności seksopodobne).
   W moim odczuciu coś takiego jak przyjaźń damsko-męska nie istnieje. Tzn. mogę się nawet i zgodzić na takie stwierdzenie, ale w znakomitej części przypadków zakończy się to albo zawarciem nowego związku, albo samym seksem. Teraz sporo młodych dziewczyn pomyśli "BZDURA! Ja z Tomkiem jestem przyjaciółką i ani nie uprawiamy seksu ani się nie zakochaliśmy". Jaaaaasne, po pierwsze nie wiesz co ten przykładowy Tomek tak naprawdę myśli. Po drugie być może masz póki co 15 lat i pogadamy za co najmniej 5 :) 
   Muszę Wam się do czegoś przyznać. Nie raz, ani nie dwa byłem takim przyjacielem. Super nam się rozmawiało, lubiliśmy ze sobą spędzać czas, tęskniliśmy za sobą. Zawsze po pewnym czasie wkradały się w nas motylki w brzuchu albo pojawiał się seks. Nie przeszkadzał w tym stały partner przyjaciółek.
Skoro sam takim byłem to dlaczego miałbym nie bać się o kolegów dziewczyny? Przecież na swoim przykładzie widzę jak to działa. Jak ktoś nie miał takich doświadczeń to czuje to po prostu podświadomie. Stąd pojawia się...:

Z A Z D R O Ś Ć

   No właśnie. Jest zdrowa dopóki mieści się w jakiś granicach. Nawet dodaje pikanterii związkowi i nie go rozpala. Jest istotna, ale i niebezpieczna. O wiele częściej to faceci są chorobliwie zazdrośni niż kobiety. My też znamy męskie myślenie i spodziewamy się, że ci kumple naszej dziewczyny też myślą o zaciągnięciu jej do łóżka. Serio tak to działa. Stąd za wszelką cenę chcemy Was upilnować przy sobie. Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji, że moja partnerka zostaje sama w domu z kumplem, zwłaszcza na wieczór czy tym bardziej na noc. Jestem prawie pewien jaki to miałoby rezultat.
   Na pewno nie jesteśmy w stanie tolerować buziaczków czy innych głaskanek z kolegami. Przepraszam, ale takie rzeczy są zarezerwowane tylko dla mnie! Proszę, przyjmijcie to do wiadomości i nie próbujcie za wszelką cenę zrozumieć. Męski sposób myślenia jest męski i nie do końca jasny dla kobiet. :)

B R A K     K O L E G Ó W ?

   Czy to znaczy, że dziewczyna nie może mieć kolegów? Oczywiście, że może! Nawet powinna. Jednak wszystko musi być pod kontrolą. Taka sugestia dla Was: nie dajcie nigdy swojemu facetowi odczuć, że jakikolwiek Wasz kumpel jest w czymkolwiek lepszy od niego. To Wasz chłopak jest najlepszy na świecie i nie ma nikogo lepszego. Nawet gdyby tak nie było, to nie dajcie tego odczuć swojemu misiowi.  To pierwszy krok do sukcesu. 
   Nie dajcie też nigdy powodu do zbędnych domysłów. Jak trafi na Wasz flirt na fejsie czy gdziekolwiek tam indziej to koniec tego koleżeństwa. Tak jak już wspomniałem w 99% przypadków dojdzie do flirtu, a potem do rozwinięcia go. 
   Dlatego tak ważne jest utrzymywanie ego faceta na wysokim poziomie. I to niestety należy do Waszych zadań. To bardzo trudne, ale ostrzegam: jeśli nie zadbasz o ego swojego chłopaka to zadba o nie inna. On sam się też zrobi chorobliwie zazdrosny o Ciebie.


W N I O S K I  ?

   Oczywiście, że możesz mieć kumpli. Nigdy jednak oni nie mogą być jakkolwiek ważniejsi niż Twój chłopak. My jesteśmy bardzo wrażliwi na swoim punkcie. Wiemy też, że sporo Waszych kolegów poluje na Was i chętnie by spotkało się z Wami w łóżku. Sami tak myślimy, więc wiemy jak to działa. 
   Jeśli chcesz, żebym tolerował Twoich kolegów to na pewno pozwól mi ich poznać. Nigdy z nimi nie flirtuj, ja to wyłapię i w najlepszym przypadku się porządnie obrażę, a w najgorszym dam w zęby Twojemu koledze, a z Tobą nigdy więcej się nie zobaczę. Nigdy mnie nie okłamuj! Ja się zorientuje i nigdy Ci nie zaufam. W mojej głowie będą się rodzić straszne wyobrażenia co robisz gdy Cię nie widzę. Zawsze daj mi do zrozumienia, że to ja jestem Twoim samcem w każdym caly i ten koleszka mnie nie zastąpi. To ja dla Ciebie jestem męskim ideałem. Pomagać zawsze ja mam w pierwszej kolejności. Zanim zwrócisz się po pomoc do kumpla to najpierw mi o tym powiedz. Dopiero jak sobie nie poradzę, to szukaj dalej. Tutaj pojawia się jednak trudność - skoro ja sobie nie mogę poradzić, a Twój kolega tak, to znaczy, że jestem do niczego, a on lepszy. W związku z tym będę się bał, że do niego uciekniesz... ;) Dziwne, nie? Też tego nie rozumiem, ale wiem, że tak to działa.

Pamiętaj jeszcze o jednym: to, że dla Ciebie to oczywiste, że jestem najważniejszą osobą, ale dla mnie niekoniecznie. To bardzo ważne, żebyś mnie o tym przekonała nie tylko słowami, ale również gestami.




Zachęcam do dyskusji w komentarzach :)
Mam nadzieję, że odrobinkę Wam przybliżyłem męski punkt widzenia :)

Pozdrawiam!
Autor

sobota, 7 maja 2016

Piękna i bestia?

Dobry wieczór :)

Niestety ostatnio mam bardzo mało czasu na odpisywanie. Wszak starość nie radość i dużo obowiązków dookoła.

Napisała do nas Oliwia z następującym problemem:

Hej! :) Piszę do Was, gdyż potrzebuję porady w sprawach sercowych, a wiem, że znaleźliście już rozwiązanie niejednego problemu :) Mój polega na tym, że od kilku tygodni podrywa mnie pewien chłopak. Znamy się już prawie 3 lata, wiele razy byliśmy gdzieś razem, a to jakieś imprezy, a to koncerty, a to jakieś inne wyjścia w grupie. Dogadujemy się bardzo dobrze, mamy podobne poczucie humoru i ogólnie- dobry kontakt :) Jednak kilka tygodni temu charakter naszej relacji trochę się zmienił, ponieważ on dostał zaproszenie z osobą towarzyszącą na pewną imprezę rodzinną i zdecydował, że pójdzie tam ze mną. Zaprosił mnie, mimo że ma jeszcze parę innych koleżanek. Ale podobno stwierdził, że to ze mną najlepiej się dogaduje i w ogóle. Był bardzo wdzięczny, że zgodziłam się z nim pójść, w ramach wdzięczności postawił mi piwo (mamy po 19 lat ;p). Kilka dni później byłam z nim na tej imprezie, było bardzo fajnie. Przez cały wieczór i noc zachowywał się jak prawdziwy dżentelmen, opiekował się mną, żebym tylko czuła się jak najlepiej w jego towarzystwie. On ogólnie jest bardzo szarmancki. Po tej imprezie to już w ogóle, zaczęliśmy codziennie ze sobą pisać (z jego inicjatywy). Z tydzień później były moje urodziny, przywiózł mi wino i ulubione czekoladki i zrobiliśmy sobie ognisko, razem z innymi moimi kolegami i koleżankami. Teraz cały czas ze sobą piszemy, utrzymujemy kontakt praktycznie od rana do nocy. Naprawdę, bardzo go lubię, z żadnym facetem nigdy się tak dobrze nie dogadywałam. Pewnie w takim razie zastanawiacie się w czym problem. Otóż on zupełnie nie jest w moim typie. I nie, nie chodzi o to, że szukam modela Calvina Kleina, bo sama nie wyglądam jak modelka Victoria's Secret :) Po prostu chłopak ten nie jest atrakcyjny. Jest niezbyt wysoki (wyższy ode mnie, ale max. 10-12 cm- ja mam 1,65 m), grubszy, z twarzy też nie jest przystojny. Może gdyby schudł, wyglądałby lepiej, ale i tak raczej nigdy nie będzie zbyt atrakcyjny. Kiedy moje koleżanki dowiedziały się, że on mnie podrywa, wszystkie powiedziały zgodnie, że on nie jest dla mnie, że mnie widzą z wysokim i przystojnym facetem (bo tak w sumie wyglądali wszyscy moi chłopacy), a nie z kimś tak mało atrakcyjnym. Nie jestem jakąś wyjątkową pięknością, ale jestem dość zgrabna i z twarzy też raczej w porządku, i wszyscy uważają, że jestem dla niego za ładna. Nie jestem jakimś pustakiem, który patrzy tylko na wygląd (bo naprawdę doceniam jego charakter, jest świetny), ani który sugeruje się tylko opinią swoich znajomych, ale zastanawiam się czy to może "wyjść". W sensie czy związek obiektywnie ładnej dziewczyny z niezbyt atrakcyjnym fizycznie chłopakiem ma szanse. Wiem, że on chce czegoś więcej niż tylko przyjaźń, a ja zastanawiam się czy w ogóle warto robić mu nadzieje. Boję się, że dam mu szansę, będziemy już razem, a za jakiś czas nasz związek się rozpadnie, bo nie poczuję do niego żadnej chemii... Wiem, że w swoich wcześniejszych związkach popełniałam błąd, bo kierowałam się głównie wyglądem, a na charakter patrzyłam bardzo "płasko" (w sensie - jeśli ktoś był przystojny i "w miarę do pogadania" to miał u mnie szanse, a później kiedy poznawałam go lepiej i okazywało się że mamy tylko kilka tematów do rozmowy zwykle dochodziło do rozstania). Tu jest zupełnie inaczej- chłopak nie jest przystojny, ale znamy się naprawdę dobrze i możemy pogadać o wszystkim, podobnie myślimy na wiele tematów, śmiejemy się z tych samych żartów itd... Nie wstydzę się przy nim być sobą. We wcześniejszych związkach nigdy nie pokazywałam się swoim chłopakom bez makijażu, bo bałam się że uznają mnie za szarą myszkę, nigdy też nie potrafiłam się przy nich zachowywać swobodnie. A przy nim to zupełnie co innego. Pewnie dlatego, że znamy się już prawie 3 lata. Z jednej strony chciałabym dać mu szansę i nie razi mnie już nawet ta opinia innych. Ale z drugiej- co jeśli między nami nie zaiskrzy? Może lepiej żebyśmy pozostali przyjaciółmi niż żebyśmy próbowali związku, który może kompletnie rozwalić naszą znajomość? Proszę, doradźcie mi coś :(
Oliwia, 19 lat



 Priorytety. Otóż to właśnie musisz sobie ustalić. Czyli należy się zastanowić co dla Ciebie jest ważne, na czym Ci najbardziej zależy i wtedy z łatwością odniesiesz się do swojej sytuacji.

Oczywiście szlachetnie i ładnie będzie napisać, że wygląd nie ma znaczenia, bo książki się po okładce nie ocenia, najważniejsze to co ma się w środku, etc. Coś w tym jest, ale to pospolite frazesy. To tak samo jakby powiedzieć, że dobro zawsze zwycięża :)

Spróbujmy przeanalizować Twoją obecną sytuację.
Generalnie to ludziom ładnym w życiu jest zdecydowanie łatwiej. Ot po prostu jesteśmy w stanie więcej zrobić dla ładnej osoby, wolimy się z takimi zadawać, chcemy, aby inni nam zazdrościli ładnej partnerki/partnera. To nic dziwnego i złego, taka jest nasza natura. Ciągle biologia tu odgrywa ważną rolę. Szukamy przecież dobrych genów! Nie możemy mieć do siebie o to pretensji. Przecież gdyby odrzucić całą otoczkę społeczną to płodzili by tylko najsilniejsi faceci, a rodziłyby najładniejsze kobiety. Jesteśmy jednak ludźmi, mamy normy społeczne i w życiu kierujemy się nie tylko biologią.
Uważasz, że jest dla Ciebie zbyt niski. Hmm jest wyższy o 12 cm, więc możesz nawet szpilki założyć i być od niego niższą :) Zauważ, że czasem to kobieta jest wyższa o 12cm od faceta. Akurat przy tym kryterium jesteś w komfortowej sytuacji.
Jeśli chodzi o jego nadwagę to jeszcze może przy tym popracować, ale twarzy sobie na ładniejszą nie zmieni. Stąd już wiesz, że za wiele się nie zmieni.
Póki co masz 19 lat, jesteś jeszcze młoda i zaufaj mi, że za parę lat zupełnie inaczej będziesz patrzeć na faceta. Obecnie zależy Ci na fajnym chłopaku, z którym można się pokazać na imprezie. I tak miałaś dotychczas. Przystojny, wysoki, wygadany - jesteś jego. Jak jednak widzisz nie za bardzo to się sprawdzało. Prędzej czy później upadało.
Za jakąś chwilę (chyba właśnie trochę dojrzewa Twój światopogląd) stwierdzisz, że za atrakcyjnością faceta przemawiają inne cechy. Obrazowo pisząc: nastolatki szukają chłopaka, a kobiety męża. Okaże się, że atrakcyjny facet to taki, który kocha, jest zaradny, opiekuje się Tobą i rodziną, adoruje Cię i potrafi zadbać o ekonomię. Niektórzy mówią, że facet to byleby ładniejszy od diabła był. Tu, my faceci mamy łatwiej. Bo naszą pracowitość stawiacie ponad wygląd. Wam, kobietom już tak łatwo nie jest. Wszak brzydka dziewczyna ma ciężko w życiu. Może nie beznadziejnie, ale ciężko.



Nie da się ukryć, że trochę Ci zawrócił w głowie. Jak sama zauważyłaś jest szarmancki, opiekuńczy - tym Cię poderwał i kupił. Brakuje mu tylko szałowego wyglądu.

Zwrócić również uwagę należy na to, że osoby ładne mogą polegać jedynie na swoim wyglądzie i już są w jakiś tam sposób atrakcyjne. Te brzydsze muszą czymś innym zapracować na atrakcyjność. Stąd kobiety szukają mężów i wówczas nie kierują się wyglądem.
Jeżeli dotychczas miałaś przystojnych chłopaków, którzy mieli w nosie adoracje Ciebie i nic z tego nie wychodziło to może warto spróbować teraz z brzydszym chłopakiem? Może to będzie właśnie strzał w dziesiątkę i swoją obecnością nadrobi wygląd?
To taka optymistyczna wersja (choć i bardzo realna), ale trzeba też rozważyć tę drugą stronę.
Istnieje ogromne ryzyko, że będzie przy Tobie czuł się zakompleksiony. Ciągle będzie się porównywał do Twoich poprzednich partnerów. Choć i słowem Ci może o tym nie powiedzieć to w głębi siebie będzie się zadręczał. I dopiero rozstanie z Tobą go od tego uwolni. My faceci mamy świra na punkcie naszego ego. Jest ono bardzo delikatne i zawsze musi być jak najbardziej dopieszczone. Stąd zawsze się zadręczamy czy poprzedni partnerzy naszych kobiet nie byli lepsi. Czy nie byli ładniejsi, lepsi w łóżku i nie mieli większego. To strasznie próżne i nawet dla mnie nie zrozumiałe, ale tak po prostu jest. Nie musimy tego rozumieć, grunt to przyjąć do wiadomości, że tak jest. Także to jest jedno ryzyko.
Drugie ryzyko jest takie, że jak już wcześniej wspominałem chcemy też mieć jednak i atrakcyjnego partnera. Jeśli nasza druga połówka się nam nie podoba to z góry ten związek jest skazany na niepowodzenie. I nawet jeśli się on nigdy nie rozpadnie to niekoniecznie musimy być w pełni szczęśliwi. Niektórzy to np uzupełniają zdradą. W domu mają ciepło, miłość, oddanie, ale na boku szukają kogoś kto podniesie im poczucie własnej atrakcyjności. Na podobnej zasadzie działają zdrady 40-50 latków. Mężowie mają brzuch, pierdzą i bekają, nie kupują żonom kwiatków ani ich nie przytulają. Te czują się nieatrakcyjne i idą do salonów piękności, a potem polują na 25-latków. Z nimi mają gorący seks, ale największą przyjemność odczuwają w głowie - podnosząc poczucie własnej atrakcyjności.
Żony zaś mają cellulit, grubsze uda, obwisłe piersi, zmarszczki. Zrzędzą, seks o ile w ogóle jest to nudny i standardowy. Mężowie mają swoje ego na bardzo niskim poziomie szukają małolat, którym nawet zapłacą za seks i budują swoje poczucie atrakcyjności.
Znów wracamy do biologicznych odruchów.
Trzecie ryzyko to wpływ otoczenia na ten związek. Presja znajomych może Cię zmusić do zakończenia związku. Jeśli na każdym kroku Ci będą powtarzać, że on nie dla Ciebie, bo brzydki, czasem nawet i wyśmiewając Was, to możesz stwierdzić, że ten związek nie ma przyszłości.


Takie sytuacje nie są nigdy klarowne i proste. To zawsze bardzo indywidualna sprawa. Stąd to przed Tobą wybór. Jedno jest pewne. Zaszło to tak daleko, że albo związek, albo całkowite rozstanie. To właśnie ten brak przyjaźni damsko-męskiej. Szlachetnym by było związanie się z nim i w jakimś stopniu poświęcenie, ale niestety wiąże się to też z dość dużym ryzykiem niepowodzenia. Sama musisz podjąć decyzję! Pamiętaj jednak, że jeżeli nie spróbujesz to nigdy się nie przekonasz czy warto :)
Czasem w życiu trzeba postawić wszystko na jedną kartę! :)


Pozdrawiam
Autor

P.S. Polecam baśń z obrazka powyżej :)

niedziela, 13 marca 2016

Sztuka rozmowy w językach obcych - czyli jak się porozumieć z facetem?

Wiele konfliktów pomiędzy kobietami, a mężczyznami powstaje przez to, że nie rozumiemy co ta druga osoba do nas mówi. Można to porównać np do języka czeskiego, który przecież jest "podobny" do polskiego i Polak z Czechem raczej się dogadają. Nawet gdy mówią w swoich językach. Jednak prawda jest taka, że to dwa różne języki i łatwo może dojść do konfliktu, łatwo można kogoś obrazić.

piątek, 26 lutego 2016

„Kiedy się zakocham?"

Hej, 
Mam spory problem z chłopakami. Jestem osobą dość kochliwą, czasem wystarczy mi nawet jedna rozmowa, żeby mi się chłopak spodobał. Nie są to na pewno zakochania, czasem zdarza się zauroczenie, ale zazwyczaj po prostu uważam kogoś za interesującą osobę, którą chciałabym bliżej poznać.

Bezpieczna pizza :)


Hej :) We wrześniu zaczęłam nową szkołę (LO) i na początku myślałam, że nie ma tam nikogo wartego zwrócenia na niego uwagi... Ale cóż, oczywiście się myliłam. Od pewnego czasu podoba mi się chłopak, który jest ze mną w klasie. Nazwijmy go X. Otóż X jest bardzo lubiany, częściej to inni podchodzą do niego, niż on do nich. Czasami ze sobą rozmawiamy w szkole, ale są to jakieś krótkie wymiany zdań, parę uśmiechów, zwykła koleżeńskość... I właśnie tu pojawia się problem. Jak się do niego zbliżyć? Nawet po prostu bardziej zakolegować się lub zaprzyjaźnić, a nie od razu poderwać? Nie mam właściwie żadnego punktu zaczepienia czy pretekstu. Nie zapytam go o lekcje czy sprawdziany, bo on nie jest typem osoby, którą się o to pyta (to bardziej mnie pytają o takie rzeczy), głupio mi też tak podejść i zacząć byle jaki temat, zwłaszcza, że często stoi ze swoimi kolegami lub nawet koleżankami (co jest właściwie kolejnym problemem, gdyż są one ładniejsze, popularniejsze i bardziej otwarte niż ja. Zwłaszcza jedna dziewczyna jest z nim blisko i boję się, że mogłaby mu się spodobać), a przecież nie wtrącę się ot tak do czyjejś rozmowy, prawda? Wiem o nim co nieco, wiem czym się interesuje, ale to chyba za mało, żeby po prostu podejść. Wiem, że to powinno być łatwe, skoro jestem w jego klasie i właściwie wie o moim istnieniu. I w sumie nie powinnam narzekać, skoro czasami się do mnie odezwie, ale te kilka zdań parę razy w tygodniu mi nie wystarcza.
Jak to załatwić? Jak się do niego zbliżyć? Jakieś preteksty, pomysły? Z góry dziękuję za pomoc,
Niewidzialna.


Cześć!


Trudność, z którą się zwracasz o pomoc jest dość często poruszana. Moja odpowiedź zatem nie będzie zbyt oryginalna.

 Zaproś go na pizzę!


Dlaczego pizza?

Na kawę jesteście za młodzi, na drinka również. Poza tym jakikolwiek spożywany alkohol przez młodzież jest w trochę innym celu i  niekoniecznie uzyskasz oczekiwany skutek. Pizza zaś jest bardzo bezpieczną opcją. Ani nie jest to oficjalna randka w restauracji ani nie jest też to wino w parku :)
Jest to luźna propozycja i do tego znakomita część ludzi lubi ją jeść. Spotykacie się wówczas w neutralnym miejscu przy niezobowiązującym posiłku. Wówczas macie czas na poznanie siebie i zbliżenie. Jeżeli sobie przypadniecie do gustu dalej wszystko się samo potoczy.


Piszesz jednak, że nie chcesz go poderwać. A co chcesz? W moim odczuciu to Ci zakręcił w głowie i właśnie chciałabyś go poderwać. Szukasz w nim po prostu kolegi? Nie ma na to rozwiązania. Czasami po prostu my ludzie znajdując się w jakiejś grupie znajdujemy z niektórymi wspólny język,a z innymi się nienawidzimy. Ot po prostu. Jeśli dotychczas się sami z siebie nie zakolegowaliście bliżej to będzie ciężko. Musiałoby Was coś wspólnego zbliżyć. Jakiś projekt w szkole, jakaś wspólna organizacja czegoś. Tylko czego? Przedstawienia teatralnego?



Ja na Twoim miejscu gdy właśnie będziecie w trakcie wymiany tych kilku zdań zaprosił go na pizzę.

"X, a może byśmy poszli na pizzę? Może jakaś odskocznia od szkoły?". Wówczas Ci się nakreśli jaki ma stosunek do Ciebie. Jeśli odmówi to daj sobie po prostu spokój, rzuć hasło, że myślałaś, żeby takie klasowe wyjście zorganizować. Wówczas sprytnie się wymkniesz z tej propozycji i nie będzie Ci głupio, że dostałaś kosza.
Jeśli się zgodzi - to efekt osiągnięty :)
Trzecia opcja jest taka, że od razu przyjmie, że chodzi o spotkanie klasowe lub powie, że to dobry pomysł, żeby iść ze znajomymi. Cóż wtedy masz połowę sukcesu, bo się właśnie do niego zbliżysz. Nawet wyjście ekipą sprawi, że będziecie mogli więcej zdań wymienić. Niemniej jednak randka to nie będzie :)


Pamiętaj, że jeśli on dotychczas nie wyszedł z żadną inicjatywą to musisz Ty to ruszyć. Inaczej możesz myśleć o nim przed snem do końca szkoły i nic z tego nie będzie.



Dlatego propozycja pizzy jest najbezpieczniejszym sposobem na zbliżenie się do kogoś. :)



Pozdrawiam

Autor

piątek, 12 lutego 2016

„Czy to jest przyjaźń? Czy to jest... kochanie?"


Siemanko.
Ostatnio mam pewne przemyślenia... Wiecie nowa szkoła (znaczy budynek ten sam XD ) w sensie nowa klasa (Zaczęłam I zawodową) licząca wraz ze mną 10 osób z czego ja i taka Magda to jedyne dziewczyny.Wszyscy na coś chorują( w tym i ja... ale nie o tym mowa) Mi nie przeszkadza fakt,że jest więcej chłopaków w klasie.Zawsze wolałam spędzać czas z chłopakami niż dziewczynami.

czwartek, 21 stycznia 2016

Czy on sobie stroił żarty?

Witam wszystkich bardzo serdecznie, itp. Chciałabym, żeby pytanie trafiło do męskiego punktu widzenia, ale jeśli to jaki problem, to damski też może być. Możecie mi mówić Angela, w sumie i tak nikt mnie ni pozna.
Dobrze, przejdźmy do rzeczy: mam pytanie ogólne i konkretnie mój przypadek. Chyba zacznę od tego drugiego.
Najpierw tak o sobie: dziewczyną jestem w sumie całkiem ładną, inteligentną. Raczej chłopcy z mojej szkoły(właśnie właśnie, jestem w 3 gimnazjum) się mną zbytnio nie interesowali. Pewnie dlatego, że siły troszkę mam. Raz kogoś(w podstawówce) mocno walnęłam, tak po przyjacielsku, i chyba od tego momentu ganianie po korytarzu i zaczepianie mnie się skończyło.
Właśnie, zaczepianie i ganianie! W tym roku zaczęłam spędzać czas z rok młodszą klasą, ludzie świetni. A z takim jednym, nazwijmy go Przemysław(głupio by było mi mówić x), zaczepiać się uwielbiam, w sumie nawet nie wiem dlaczego. Kto drugiego leciutko uderzy w policzek, kto komu rozwiąże sznurówki i rzeczy tego typu.
Dzisiaj na przerwie taka sytuacja miała miejsce: ja idę Przemka pozaczepiać, jego kolega mówi, że nie teraz, bo coś tam chce powiedzieć mu, więc spoko, nie widzę przeszkód. Chwilę później Przemek tam mówi mi to, co jego kolega mówił mu(żart sytuacyjny).
Ale to to było normalne. Po tym podchodzi inny kolega z jego klasy i zaczyna ze mną chwilę rozmawiać, po czym wrzuca coś takiego: "Pamiętasz, jak mówiłaś, że kochasz Przemka?" Oczywistością jest, że żartował, ale powiedział to tak z zaskoczenia, że odpowiadam "Coo?" I przez chwilę próbuję mnie wkręcać. Za chwilę odwraca się do Przemka z tym samym, on dla żartu odpowiada, że tak. Ja, nieprzyzwyczajona do takich tematów, momentalnie zwiększam swoją temperaturę ciała. Rozmowa prowadzona jest w ten deseń, nie przytoczę dosłownie, bo byłam zbyt zawstydzona, żeby bardziej się wsłuchiwać(pamiętam jeno, co ten kolega powiedział w pewnym momencie "Patrzcie, jaki sprytny: ani nie potwierdza, ani nie zaprzecza").
Zawstydzona odchodzę do mojej koleżanki z tamtej klasy, ona swoim zwyczajem przytula się do mnie. "Ania, jaka ty jesteś ciepła!" Bierze rękę swojej koleżanki i kładzie na mnie na dowód tego, że mówi prawdę. Dziewczyny stwierdzają, że pewnie mam pod bluzą grzejnik. Osławiony kolega stwierdza, że "to Przemek ją tak rozpalił". Ja jeszcze bardziej się krępuję, robię się coraz cieplejsza, dzwoni dzwonek. Koleżanka mówi, żebym przyszła na następnej przerwie, ja stwierdzam, że nie mogę, bo mam wf. Na tym cała sytuacja się kończy.
Ogólnie chciałabym się upewnić, czy aby na pewno Przemek sobie ze mnie żarty stroił(niestety jestem raczej niedomyślna), bo na samym początku tak się trochę dziwnie na mnie spojrzał, choć mogło mi się wydawać. Potem już niezbyt patrzyłam na niego, bo było mi tak dziwnie w związku z zaistniałą sytuacją. I druga sprawa: jak chłopaki odbierają takie zaczepki, jakie ja rzucałam, jeśli mogę tak się wyrazić, Przemkowi, a on mi.
Z góry dzięki za odpowiedź. Jeśli już ktoś podobne pytanie zadał i nie ma potrzeby odpowiedzi, to spokojnie odsyłajcie mnie.

Angelo!

 Nie do końca rozumiem o co Ci chodzi z tym strojeniem żartów :)
Ogólnie cała sytuacja, którą opisujesz wskazuje na to, że Przemek darzy Cię sympatią. Chłopcy w wieku 14-15 lat są jeszcze dziecinni i choć myślą o dziewczynach to bardzo nieporadnie się z nimi obchodzą :)
Jak widzisz zaangażowało się w to całe koleżeństwo :) Być może chcą Was zbliżyć ku sobie. Zaproponuj Przemkowi spacer po szkole i wszystko się wyjaśni :)
Jak chłopaki odbierają takie zaczepki? Heh w moim wieku to bym był bardzo zaskoczony i na pewno nie traktowałbym tego poważnie. Uciekałbym czym prędzej :) A w wieku 15 lat? Cóż, to ten czas kiedy młodzi ludzie uczą się obchodzić ze sobą, tworzą związki i zaraz je zakańczają. Takie końskie zaloty są poprawne i właściwe dla Waszego wieku :)
Reasumując uważam, że nic nie stoi na przeszkodzie, żebyście wybrali się na spacer i spędzali wspólnie czas :) Wówczas dowiesz się co znaczą dla Przemka takie zaloty i jak Ciebie traktuje :)

Powodzenia!

Autor

niedziela, 17 stycznia 2016

Czy on jest mną zainteresowany?

Hej. Mam 16 lat. Moja ksywka to Candice. Mam taki mały problem. Pisał do mnie kiedyś taki chłopak. Pisał, że podoba mu się ktoś. Wyciągnęłam z niego, że moja koleżanka, z którą również pisał. Ona się nie zbyt z tego ucieszyła.Potem przez jakieś 2 tyg. nie pisał aż w końcu napisał, do mnie. Nie do mojej przyjaciółki. Pisał, że ostatnio mu smutno itd. Zapytałam o co chodzi a on w końcu napisał, że to że wtedy tak napisał to nie prawda a na prawdę ja mu się podobam. Pisaliśmy jeszcze trochę, ale potem kontakt się urwał. Jakoś mu nie uwierzyłam bo pisał różne serduszka itd do mojej koleżanki.
Bał się mi nawet cześć powiedzieć przy kolegach.
Minęło jakieś pół roku i przez ten czas, mijałam się z nim i te spojrzenia... Myślałam o nim czy by nie napisać. Ale zawsze wydawało mi się to głupie. Aż w końcu napisałam do niego za sprawą takiej akcji szkolnej "Dobry duszek". Wylosowałam go i miałam być dla niego miła. Napisałam a nie zagadałam gdyż byłam chora i nie było mnie w szkole. I jak odnowiłam tę znajomość to zaczął mi się jakoś podobać. Spytałam czemu nie pisał a on że myślał, że go nie lubię, a ja na to że może pisać kiedy chce, a on że będzie pamiętał. 3 dni później znowu do niego napisałam. To była niedziela a we poniedziałek i wtorek nic, udawał, że mnie nie zna.
Wcześniej na asku pisał, że podoba mu się taka inna. I, wiem że to jest głupie, ale on lajkuje dziewczynom zdjęcia normalnie a mi nie a przecież jakbym mu się podobała to by lajkował, no nie? xD
Rozmawia też z innymi, ale mnie się jakoś boi. Dlatego mam obawy, jak myślicie, co on może czuć? Czy mnie lubi? A może sobie odpuścić?






Cześć!
Nam z wiekiem zmienia się bardzo światopogląd. Stosunek do dziewczyn również. Póki co on ma dopiero 16 lat. To zaczyna być ten wiek gdy wieczorami myśli się o dziewczynach, ale ciągle jeszcze szpan przed koleszkami jest ważniejszy. To znak, że póki co szkoda się angażować w związek z takim nastolatkiem :)
Mam wrażenie, że jednak mu nie o Ciebie chodziło, a jednak o Twoją przyjaciółkę. Być może liczył na to, że dzięki Tobie pozna jej zdanie na swój temat. Wszak gdyby mu zależało na bliższej znajomości z Tobą to na pewno by do tego dążył. Niestety z tego co piszesz to wygląda na to, że nie jest taką relacją zainteresowany.
Piszesz, że on się boi, ale czego ma się bać? Po prostu Cię ignoruje. Nic więcej :) Nie doszukuj się głębszego dna w zachowaniu facetów.
Zrobiłaś wszystko co mogłaś (za to ogromny plus dla Ciebie), ponieważ nawiązałaś dwukrotnie kontakt. Często dziewczyny czekają, aż to chłopak będzie wszystko inicjował i na tym niestety tracicie. Dlatego jeszcze raz wyrazy uznania dla Ciebie. Tak trzymaj całe życie!
Ja już trochę "starszy" jestem, ale serio dziwi mnie, że wyznacznikiem czegokolwiek są jakiekolwiek lajki ;)
Dla mnie ,jeśli chłopakowi podoba się jakaś koleżanka to jej kupuje czekoladę/ misia/ kwiatka lub po prostu niesie plecak :) Może teraz trzeba lajkować ;)

P.S. Odpowiadając na ostatnie pytanie: ja bym takiego chłopaka sobie odpuścił.

Pozdrawiam
Autor

środa, 13 stycznia 2016

Co zrobić, żeby być adorowaną?

Mianowicie, jak sprawić by chłopak odczuł brak kontaktu, żeby zatęsknił? Ostatnio byłam zbyt... bluszczowata, jeśli można to tak ująć i chyba mu spowszedniałam, przestał mnie traktować jak wyjątkową istotę, a zaczął chyba jak przykry obowiązek ;/.
Chciałabym żeby znów zaczął się o mnie starać, tak jak kiedyś, znów zobaczyć tą iskrę w jego oku.
Jesteśmy razem prawie od 4 lat, więc nie chcę też ryzykować, że się rozstaniemy z takiego powodu, że przechodzimy trudny moment czy coś takiego.
Wieku dokładnego nie podam, ale prawo jazdy posiadam, w moim ulubionym zielonkawym kolorze :)
Pozdrawiam
Mała

Sprawa nie jest łatwa, ale jednak standardowa. Wieku nie chcesz podać i to niestety źle. Ciężko doradzić uniwersalnie. Wiem tylko tyle, że min. 18 lat masz. Wnioskować z tego można, że Wasz związek zaczął się gdy miałaś 14 lat. Może jednak masz 25, a zaczynaliście w wieku 21 lat. Jak sama widzisz to dwie różne sprawy. Też nie wiem ile chłopak ma lat, ale załóżmy, że jesteście równolatkami.
Fazy związków się zmieniają. Na początku jest miód, tysiące tematów, etc. Wraz ze stażem też się powszednieje. Tematów jest mniej, już tak nie zależy, aby widzieć się ze sobą 24h. Dlatego dojrzała miłość, o której się tyle mówi to taka, w której kocha się pomimo braku zafascynowania takiego jak kiedyś. Niektórzy jako lek na to stosują zdradę. Jakieś wyjście to jest, ale uwarunkowane od poglądów danej osoby.
Dlatego przede wszystkim nie wymagaj od niego, że będzie taki sam jak na początku. Też nie jesteś taka jak na początku :)
Myślę, że Twoja "bluszczowatość" nic tu nie zmienia.
Oczywiście najlepiej byłoby porozmawiać, ale z nami facetami to nie łatwe. :)
Muszę przyznać, że przeraża mnie pytanie postawione na początku. Chcesz mu dowalić, "skrzywdzić", żeby był dla Ciebie lepszy. To gwóźdź do trumny.
Pamiętaj, że jego zachowanie to trochę odzwierciedlenie Twojego postępowania w stosunku do Ciebie. Dlatego pytanie powinno brzmieć jak go adorować, żeby mi to odwzajemnił. To jest zarazem bardzo łatwe i bardzo trudne. My mamy ego. Kiedy ono spada to dzieją się bardzo złe rzeczy. Dlatego rolą partnerki jest dbanie o nasze ego, bo inaczej możemy je wznosić poza związkiem.
Zacznij go adorować i pokaż swoją iskrę w oku. Ja wiem, że w Twoim odczuciu to "bluszczowanie" to właśnie ta iskra. Muszę Cię jednak zmartwić. Dla nas to nic wielkiego. Owszem przytulanie jest fajne, ale nie jest dla nas konieczne. My uczucia odbieramy m.in. przez seks. Chcesz pokazać mu jak bardzo go kochasz? Bądź otwarta w tych sprawach. Być może w Twoim odczuciu wszystko jest ok, ale on to może widzieć zupełnie inaczej. Może zbyt rzadko? Może zbyt monotonnie? Może nudno? Może nie inicjujesz? Może ma jakieś fantazje, a Ty bronisz się przed nimi rękoma i nogami?
Oczywiście do niczego się nie zmuszaj. Po pierwsze to źle dla Ciebie, a po drugie my to wyczujemy. Co ja bym zrobił na Twoim miejscu?
Zróbcie sobie romantyczny wieczór (jak nie macie możliwości to może chociaz popołudnie?). Proponuję wspólnie kupić seksowną bieliznę dla Ciebie. Poproś go, żeby też ubrał coś konkretnego. Nawet jak Ci to obojętne to poproś, a potem się pozachwycaj ;) Napijcie się wina i zainicjuj rozmowę o fantazjach/zachciankach. Czasem to mogą być naprawdę proste rzeczy. Może coś będzie do zrobienia dla Ciebie? W trakcie seksu poproś go, żeby to zrobił, bo brzmi fajnie :) nawet gdybyś miała skłamać. Potem niech seks wyjdzie od Ciebie. Bądź aktywna i już. Niech się nacieszy :)
Chcesz konkretniejszych wskazówek to nieoficjalnie :)
Zrób mu dobre jedzenie.
I bardzo ważne: chwal za wszystko co zrobi dobrego. Kupił kwiatka? Dziękuj, chwal, ciesz się. Chwal się nim znajomym. Tak, żeby słyszał.
Mów wprost o swoich oczekiwaniach.
"X chciałabym dostać od Ciebie różyczkę". Jak to zrobi to okaż wdzięczność. Tak, tak. Znowu chwalenie i seks. Ot cała droga do faceta. Stawiam butelkę dobrego wina, że to pomoże.
Chyba, że ma kogoś na boku to wtedy gwarancji nie dam :)
Liczę na to, że dasz znać jak się wszystko rozwija :)
Powodzenia!
Autor

poniedziałek, 11 stycznia 2016

Uczucie - jak to rozegrać?

Witam :)
Na początku kilka słów o mnie: mam 18 lat, chodzę do liceum, mój ulubiony kolor to zielony. Piszę do was, ponieważ potrzebuję usłyszeć od kogoś subiektywną radę czy powinnam coś zrobić czy nie. Mój problem zaczął się już rok temu. To wtedy, przed przerwą świąteczną zobaczyłam w mojej szkole pewnego chłopaka. On nawet nie był w moim typie, ale chyba dopadła mnie strzała amora- bum! i jestem zakochana po uszy. Zaczęłam na niego zerkać, przyglądać się mu, nie mogłam się powstrzymać. Wkrótce znałam już na pamięć jego plan lekcji. I, oczywiście, on zauważył mój wzrok. I zaczął też na mnie patrzeć. Odwracać się za mną, rzucać mi spojrzenia, czasami jakieś dziwne, jakby sugestywne, ale ten wzrok nie przypominał pożądania a coś jak gdyby...pretensję(ale zaznaczam, że tak mi się mogło tylko wydawać). Nie potrafiłam rozszyfrować tych znaków, a wrodzona nieśmiałość tylko utrudniała sprawę. Ale wiedziałam, że między nami rozgrywa się jakaś dziwna gra, bo on poświęcał mi zdecydowanie za dużo uwagi jak na kogoś kto nie byłby zainteresowany. W końcu odważyłam się... zaprosić go na facebooku. Zrobiłam to tuż przed zakończeniem roku i fakt, że nie przyjął zaproszenia mówił mi jedno- nie obchodzę go. Skoro tak, po wakacjach wszystko powinno wrócić do normy. Nie wróciło. On nadal wierci mnie wzrokiem kiedy tylko go widzę.
Znów nauczyłam się jego planu lekcji. Po prostu wiedziałam, na której przerwie będziemy się mijać na szkolnym korytarzu. Był taki jeden dzień w tygodniu, który bardzo lubiłam, bo mieliśmy lekcje obok siebie. On zawsze stał bokiem, rozmawiał z kolegami i kręcił głową, żeby na mnie spojrzeć. Aż do ostatniego tygodnia. Przyszłam pod salę lekcyjną, a tam on przytula się z jakąś dziewczyną. Przyglądał mi się bardzo uważnie kiedy przechodziłam obok. Potem już stał tyłem do mnie, nie odważył się przerwać czułości z tą panną. Przytulali się całą przerwę. I znowu analizowanie- czy to jego dziewczyna? Przecież bym zauważyła, że rozmawia z jakąś często, trzymają się za ręce itd. Z drugiej strony, koleżanki nie przytula się przez 10 minut. W każdym razie, jestem pewna, że zrobił to specjalnie akurat na tej przerwie. Czy chciał mnie sprawdzić?
Tego dnia wieczorem wpadłam w końcu na pomysł jak to rozwiązać. Stwierdziłam, że wszystko mu powiem. Mam zamiar poprosić go o rozmowę. Powiem, że mam dość gapienia się na siebie nawzajem. Że moje zachowanie było dziecinne i przepraszam go za to. Wyznam mu, że mi się podoba. I zapytam o co chodzi jemu, skąd te dziwne spojrzenia.
Oczywiście nie liczę na to, że on mi powie, że też mu się podobam i nagle wszystko się ułoży. Wiem, że życie to nie bajka, i że takie wyznanie, jakie planuję może się wydawać strasznie "filmowe". Dlatego proszę, doradźcie mi- ruszać to z miejsca czy nie? Chcę mu to wszystko powiedzieć dla własnego spokoju ducha. Żebym potem nie płakała, że nic się nie zmieniło. Wiem, że prawdopodobnie będę musiała przeboleć odrzucenie, ale nie tego się boję. Boję się że go wystraszę, albo co najmniej zanudzę. Że on powie mi:"nie wiem o czym mówisz", albo "jesteś jakaś dziwna", lub coś w tym stylu. Mimo to, chcę w końcu wszystko wyjaśnić i liczę na jego dojrzałość. Chcę to zrobić po świętach, ale nie od razu. Muszę najpierw wybadać jego zachowanie i zobaczyć czy to obściskiwanie się z inną dziewczyną było jednorazowe. Czasu mam mało, kończę szkołę w kwietniu, a on w czerwcu, bo jest młodszy. Jak to rozegrać? I czy w ogóle to robić? Co jest bardziej prawdopodobne- że uzna to za żałosne, czy doceni moją odwagę i wykaże zrozumienie, nawet jeżeli nie odwzajemnia moich uczuć?

maturzystka


Maturzystko:
Chłopak ma 17 lat i niestety siano w głowie. Czasem zdarza nam się dojrzałość, ale po opisie wydaje mi się, że on jej jeszcze nie ma. Ciężko mi przewidzieć jak zareaguje. Tutaj bym lepiej postawił na Twoją dojrzałość. Oczywiście możesz z nim porozmawiać, ale ja na Twoim miejscu spróbowałbym go zaprosić na randkę. Zaproponuj piwo czy pizzę w piątkowy wieczór. Jeśli się zgodzi to idź z nim i wówczas możecie spędzić ze sobą czas i dużo rozmawiać. Później czekasz na jego krok i jego zaproszenie. Jeśli nie będzie tego tematu ciągnąć dalej to znaczy, że nic z tego nie będzie. Jeśli jednak odmówi pizzy już na początku to po prostu sobie odpuść. Nic z tego nie będzie. Ja bym na Twoim miejscu tak zrobił. Jest jeszcze taka możliwość, że lubi być adorowany i po prostu pompujesz jego ego. Ja bym jednak zaproponował pizzę i zobaczył jak się temat rozwinie :)

Autor

obrazek: tumblr

wtorek, 5 stycznia 2016

Co mógł mieć na myśli?/Czy warto nawiązać kontakt?

Lullaby: Hej! Nasz Autor nie lubi lać wody, więc odpowiedzi są krótkie. Dlatego też są aż dwie w jednej notce (TajemniczaXX i Elka_18). Dziewczyny, których pytania są wcześniej - nie martwcie się, nie zapomnieliśmy o Was i odpowiedzi się piszą. Ale przez kogoś innego. Koniecznie napiszcie, co myślicie o notce!




Pytanie pierwsze:

Hej :) 
Od połowy lutego zaczęłam biegać na co sobotnim biegu i na tych biegach jest taki jeden chłopak, który mi sie podoba. Wcześniej starałam sie do niego zagadać, pisać na facebooku, ale bardziej wychodziło nam pisanie, bo na parkrunie był ze swoim kolegą. Potem zaczął mnie jakoś unikać na tych biegach, ani cześć, ani pa. A nie dawno przyznałam sie mu do moich uczuć, ale przez facebooka, bo nie miałam innej możliwości. Odpowiedział: ''Od początku widziałem ze Ci sie podobam, nie chciałem sie w zadem związek pakować, mam jeszcze czas przed sobą na dziewczyny i jeżeli znajdę ta z którą chce być to będę sie o nią starał no wiesz''. No i po tym pisaniu, jak sie zobaczyliśmy na biegu to sam do mnie podszedł i spytał sie mnie o cos i pożegnał-pierwszy raz reke podał- i teraz tak jest co tydzień. NIe wiem czy mam u niego jakiekolwiek szanse.

A co do jego kolegi to mój przyjaciel ''niby''. Myślę, że może być zazdrosny, bo ostatnio widział jak ze soba rozmawiamy i nie chciał mi sie przyznać kto mu sie podoba. A na biegach jest taki wstydliwy.

Prosze pomóżcie mi stwierdzić o co może chodzić tym dwóm chłopakom :)
TajemniczaXX


TajemniczaXX
Chłopak, z którym rozmawiałaś powiedział Ci, że nie masz szans. Nie doszukuj się drugiego dna w tym co my faceci mówimy. On poznał po Tobie, że Ci się podoba. Jednocześnie powiedział, że nie chce związku, a jeśli mu się jego zachce to będzie podrywać swoją wybrankę. Reasumując nie masz u niego szans :)
Jeśli chodzi o kolegę to w moim odczuciu nic się nie wydarzyło i o nic mu nie chodzi. Choć niewiele o nim napisałaś, ale tak jak wspomniałem na początku nie szukaj drugiego znaczenia wypowiedzi faceta.


Pytanie drugie:

hej,
raz w tygodniu wracam z pewnym chłopakiem autobusem. Bardzo mi się podoba ale nwm jak zwrócić jego uwagę, jak zagadać ... ogólnie jestem otwarta ale przy nim się stresuje.
On zawsze wraca sam a ja z przyjaciółką. złapałam z nim kilka razy kontakt wzrokowy ale nie odwzajemnia uśmiechu :c powinnam poprosić o kontakt? nie chcę się wygłupić

PS. BARDZO mi zależy na szybkiej odp, od 21 mam zmieniony plan zajęć - mogę przestać go widywać

Elka_18


Elka_18
Cóż... Jeśli łapiecie kontakt wzrokowy i się do niego uśmiechasz to zachęcasz go do kontaktu. Z tego co piszesz on go nie odwzajemnia. Nie potrafię przewidzieć czy po prostu nie jest Tobą zainteresowany czy może jednak nieśmiały. Może go peszy przyjaciółka? Naturalnie możesz go spytać czy nie mógłby Cię odprowadzić kawałek :) Dalej wszystko samo się potoczy :) Jednak może odmówić i też nie będziemy wiedzieli czy robi to dlatego, że nie chce czy dlatego, że się wstydzi. W każdym razie poproś o spacer - do odważnych świat należy, a przecież nie masz nic do stracenia. Tylko zrób to bez przyjaciółki :)

Autor

obrazki: tumblr, wehreatit

sobota, 18 lutego 2012

Nie potrafi okazywać ewentualnych uczuć

Cześć! Poznałam niecały miesiąc temu chłopaka. Bardzo mi się spodobał, zauroczyłam się w nim. Jest ode mnie o 6 lat starszy, ja mam 19. Spotkaliśmy się kilka razy, w zasadzie 4. Po pierwszym spotkaniu napisał mi, że bardzo spodobałam się. W zasadzie po każdym spotkaniu piszę do mnie coś miłego w stylu: "ślicznie wyglądałaś, troszkę mnie to onieśmielało" itp. Na ostatnim spotkaniu dał mi buziaka w policzek. Problem w tym, że on naprawdę mało piszę do mnie, niby codziennie, ale bardzo długo odpisuje i według mnie rzadko się widujemy. Ja wiem, że on jest zajęty, studia, praca i zainteresowania, no ale myślę, że gdyby mu zależało, to by częściej odpisywał choćby... Podobno długo nie miał dziewczyny i jest nieśmiały... Nie wiem, co mam myśleć o jego zachowaniu. Niby na spotkaniach jest troskliwy, opiekuńczy, zajmuję się mną, a tak to na smsy nie odpisuje bardzo długo... Tylko na jednym spotkaniu byliśmy sami, a na łyżwy czy dyskotekę zabierała swoich znajomych... Nie rozumiem go, nie wiem, co myśleć-czy mu zależy, ale nie umie zbytnio tego okazać, bo jest nieśmiały?

~Skołowana

  

Droga Skołowana!
Po pierwsze musisz zrozumieć i wyobrazić sobie jak pogodzenie studiów z pracą musi być trudne. Jeśli to studia zaoczne, to chłopak nie ma praktycznie czasu wolnego. Jeśli dzienne, nie mam pojęcia jak daje radę.

Czasami trudno jest domyślić się, czy chłopakowi chodzi o przyjaźń, czy o tworzenie pary. Nie ma pewnego sposobu, żeby się tego dowiedzieć. To się zwykle po prostu czuje. Może chłopak nie szuka dziewczyny, tylko po prostu przyjaciółki. W takim wypadku nie jesteście dla siebie całym światem (chociaż jesteście dla siebie bardzo ważni).

Chłopak faktycznie jest nieśmiały, bo na spotkaniach zasłania się znajomymi. Wiesz, w Waszym wieku wymagana jest pewna dorosłość, bo w wieku dwudziestu paru lat myśli się już o poważniejszych związkach. Jesteś młodsza o 6 lat i chcesz być z kimś, kto jest bardziej dziecinny niż ty? Dorosłość to nie czas na końskie zaloty. Pomyśl, że jeśli ma on kłopoty w kontaktach towarzyskich, będzie miał też kłopoty z wieloma innymi rzeczami.

Rzadko się spotykacie, to jet słaby fundament związku. Chłopak musi mieć dla Ciebie czas, bez tego związek się momentalnie rozleci. Nie warto jest angażować się w coś takiego, bo będziesz strasznie rozczarowana.

Podsumowując:
Za: - stara się
Przeciwko: - pomimo 24 lat nie umie zachowywać się jak dorosły
- rzadko się widujecie
- nie ma dla ciebie czasu

Jak dla mnie, długiego związku z tego nie będzie, ale ja nie znam całej sytuacji. Miłość (ta prawdziwa) jest najsilniejszą rzeczą na świecie, niewiele jest rzeczy, które mogą zniszczyć. Jesteście na pierwszym etapie znajomości, nie śpiesz się.

Pozdrawiam, Dan

wtorek, 31 stycznia 2012

Książę z bajki

Cześć Dan! Jako, że jesteś jedynym chłopakiem w załodze i jeśli chodzi o wasz punkt myślenia to chyba tylko Ty jesteś w stanie mi odpowiedzieć, chciałabym opisać moją sytuację i zapytać, jak powinnam zareagować.  
Nigdy nie byłam popularną w szkole dziewczyną, ba nawet mogę się pokusić o stwierdzenie, że ludzie, a zwłaszcza inne dziewczyny raczej unikali mojego towarzystwa. Zwykle ich ignorancja wobec mnie mi odpowiadała, bo niejednokrotnie było mi wstyd za ich zachowanie wobec innych, spoza klasy, szkoły, miasta itd. Coś się jednak zmieniło, kiedy w liceum do tego towarzystwa dołączył... Nazwijmy go "On".  
Był dokładnie tym, kogo określilibyśmy mianem "cool" w najbardziej pozytywnym tego słowa znaczeniu. Przystojny, zabawny, inteligentny, trochę uparty... Może to brzmi śmiesznie, słodko i nieprawdopodobnie, ale on naprawdę taki jest!  I bardzo szybko stał się jednym z najfajniejszych chłopaków w szkole. Takim, którego zapraszają na każdą prywatkę, a wszystkie dziewczyny chcą tańczyć na imprezie. Takim, wokół którego jest zawsze wianuszek wiernych kumpli i zakochanych dziewczyn.  
Nie wiem, może to przez wiek, a może jednak to dzięki niemu, ale zauważyłam, że co niektórzy, a zwłaszcza chłopcy, zmienili się. Na lepsze. Jaranie blantów czy popijanie pod gimnastyczną po lekcjach już właściwie ich nie dotyczy, a zamiast tego robią różne fajne rzeczy poza szkołą i udzielają się dodatkowo w szkole. I zaczynają mnie dostrzegać. 
I On też zwraca na mnie uwagę, kilkakrotnie zapraszał na wspólne wyjście, ale jakoś nigdy nie odważyłam się zgodzić i zawsze wynajdowałam wymówkę.  
Bo nie wiem, czy warto zaczynać coś, co z założenia ma prawo bytu tylko w prostych amerykańskich filmach lub po prostu sparzyć się i uświadomić sobie, że być może On wcale nie jest taki idealny, jak mi się wydaje. Bo może on po prostu chce tylko udowodnić coś sobie albo kolegom? Że może mieć właściwie każdą dziewczynę, nawet tą najbardziej unikającą kłopotów? 
A co ty sądzisz, o tym Dan?
~bez podpisu


  


Drogi Kopciuszku!
Muszę Cię tak nazwać, bo Twoja sytuacja dokładnie tak wygląda ;) Prowadzisz spokojne życie jako średniopopularna dziewczyna, a tunagle zjawia się książę i nawet okazuje Ci zainteresowanie. Nie bądź głupia! Nie czekaj z rozwijaniem tej znajomości. Skoro piszesz, że przebywanie w jego towarzystwie działa dobrze na ludzi, to może Ty mogłabyś przy nim stać się bardziej popularną? Dookoła niego latają inne dziewczyny, jeśli będziesz go zbytnio spławiać, to zniechęci się do dalszych prób.

Rozważasz kwestię udowadniania czegoś sobie lub kolegom. Po co on miałby bawić się w jakieś zakłady, a skoro twierdzisz, że może mieć każdą, to czemu miałby startować do dziewczyny mało popularnej?Czy to miało by sens? Co miałby sobie w ten sposób udowodnić? Wykluczyłbym tę opcję.

Widocznie jego zainteresowanie w stosunku do Ciebie jest spowodowane swojego rodzaju chemią, czyli niewiadomym przyciąganiem.

Piszesz także, że nie wiesz czy jest sens rozpoczynać coś co ma prawo bytu w amerykańskich filmach. A jak kończą się takie filmy? Oczywiście happy endem! (w międzyczasie każdy W FILMIE wmawia bohaterce, że życie to nie film, a wychodzi tak, jakby jednak nim było)

Podsumowując: Bierz księcia, bo nie ma na co czekać! Nic nie stracisz, bo to wartościowy chłopak, możesz przy nim jedynie zyskać.

Pozdrawiam, Dan :)

Krępujący związek z kumplem brata

Cześć, okej, to będzie dość długi komentarz, przepraszam za to. Chodzi o to, że jestem ładna, nie chodzi tu o moją opinię, bo ja uważam, że do tej "piękności" za którą mnie wszyscy uważają mam naprawdę daleko, ale po prostu widzę, że podobam się wielu chłopakom, nie ma dnia żebym tego nie zauważyła, w szkole jest trzech chłopaków, którzy definitywnie próbują zdobyć moje serce i jeszcze więcej tych, którzy potajemnie mnie obserwują, ale nie działają, ale nie w tym rzecz. Ostatnio mój brat przyprowadził do domu swojego przyjaciela, chwilę z nimi posiedziałam a później poszłam do siebie, oni siedzieli w pokoju mojego brata, który jest obok mojego, no i kiedy ja byłam u siebie, chcąc niechcąc, słyszałam kiedy ten chłopak mówił, że się strasznie denerwował zanim mnie poznał, bo jestem, uwaga cytuję,  "supermodelką" i, że teraz wie, że jestem spoko. Teraz mój problem polega na tym, że ten chłopak mi się spodobał, ma parę takich samych zainteresowań i w ogóle po prostu przykuł moją uwagę, nie wiem co z tym zrobić, mam go w znajomych na facebooku i tak dalej, ale nie mam zamiaru bawić się w jakieś głupie lajkowanie postów i zaczepianie na facebooku, a przecież nie napiszę do niego "słuchaj spotkamy się?", poza tym kolejnym problemem jest to, że to przyjaciel mojego brata i to też jest ciężkie, bo nawet gdyby coś miało nas łączyć to i ja i mój brat czulibyśmy się z tym niezbyt komfortowo... niby mam z moim bratem bardzo dobry kontakt, mamy paru wspólnych znajomych, gadamy o prawie wszystkim i tak dalej... ale to i tak nie zmienia faktu, że to by było krępujące. Jedynym plusem całej tej sprawy jest to, że wiem, że ja też podobam się temu chłopakowi, ale nawet nie wiem czy tylko z wyglądu czy z charakteru też... Jedyny chłopaku, który możesz mi pomóc, pomóż!

  


Droga Czytelniczko!
Myślałem, że uroda ma praktycznie same plusy. Jak widzę, nie do końca ;) Duża liczba adoratorów. z pewnością jest fajną rzeczą, ale trochę męczącą. Pomimo wszystko - ciesz się! Masz z czego wybierać.
"wiem, że ja też podobam się temu chłopakowi, ale nawet nie wiem czy tylko z wyglądu czy z charakteru też" - A to trzeba sprawdzić. Przecież nikt na początku znajomości tego nie wie. Każdy powinien być zainteresowany Twoim charakterem. Wyjątkiem od tej reguły są faceci typu "poderwij, przeleć, rzuć". Jeśli on takim jest, pewnie rozpoznasz to już w pierwszych dniach znajomości.
W.w. znajomości nie zaczynaj od razu od podrywania. Nie jest to dobra metoda jeśli szukasz związku na dłużej. Chłopak pomyśli sobie, że jesteś za łatwa (a w obecności "łatwych" uaktywnia się tryb "poderwij, przeleć, rzuć").
Uwierz mi, jeśli będziesz chodzić z najlepszym kumplem Twojego brata, nie będzie to raczej problemem. Jeśli będziesz potrafiła zachować umiar i nie "zabierzesz" kumpla bratu, nie będzie żadnych problemów.
Ważne także, że macie wspólne zainteresowania. To właśnie one tworzą fundamenty związku. Jeśli chcesz wiedzieć, jak podejść do wybranka, zajrzyj do notki "Jak zagadać do chłopaka". Znajdziesz tam kilka porad.
Sama jako taka sytuacja tylko z pozoru jest krępująca. Gdy mój brat zaczął chodzić z moją kumpelą, nie czułem się w żaden sposób skrępowany. Pozwoliłem im nacieszyć się sobą. Kontakty nie osłabły jakoś drastycznie (jasne, że trochę rzadziej rozmawiamy, ale nie stanowi to problemu).
Wyobraźmy sobie sytuację, że jesteście parą. Jeśli zaprosicie Waszego kumplo-chłopaka, dobrym sposobem jest już na samym początku określenie, do kogo skierowana jest ta wizyta. Czy k-ch przychodzi do Ciebie, czy do brata. Jeśli przychodzi do brata, nie przeszkadzaj im, zdążysz się jeszcze nim nacieszyć. Jeśli będzie Cię kusiło, po prostu wybądź na ten czas z domu. Tak samo w drugą stronę, gdy k-ch przychodzi do Ciebie.
Życzę powodzenia w podbojach miłosnych!
Dan

poniedziałek, 30 stycznia 2012

Boję się, że stanę się pośmiewiskiem!

Hej.Mam ogromny problem...
Od niedawana chodzę z czadowym chłopakiem. Ma na imię Bartek.Świetnie nam ze sobą, ale nie wiem jak mam się  przy nim zachowywać. Mam swój nietypowy charakter. Chodzi o to, że o nas wiedzą tylko moje dwie przyjaciółki bo jego kumple są jakby to ująć chamscy. Boimy się, że staniemy się pośmiewiskiem. Strasznie mi na nim zależy, bo jest chłopakiem z moich snów. Proszę o szybką pomoc w tej sprawie. Z góry dzięki...
~Wybitna

  

Droga Wybitna!
Twoim problemem jest strach przed opinią "co powiedzą inni". Sam często to przeżywałem, więc doskonale Cię rozumiem. Piszesz, że Bartek jest chłopakiem z Twoich snów, a jednocześnie boisz się zostania pośmiewiskiem. Bądź pewna siebie! Ogłoście dumnie Wasz związek i nie przejmujcie się zdaniem innych.

Jeśli zaczną się z Was naśmiewać, nie daj im tej satysfakcji. Najlepszym sposobem jest śmianie się razem z nimi. Zamiast przykładowo peszyć się na zaczepki w stylu "zakochana para", rzucić przykładowo "no, i do tego jaka szczęśliwa z nas para!". Nie ośmieszysz się tym, więc nikt nie będzie się z Was nabijał. Kilka takich scen "obojętności" na zaczepki i dadzą sobie spokój, a Wy będziecie mogli do woli cieszyć się związkiem.

Najprawdopodobniej nikt w ogóle nie zacznie się śmiać. Co w tym śmiesznego?

Nie wiesz, jak się przy nim zachowywać. Bądź sobą. To w sumie najlepsza z możliwych opcji. Chłopak wtedy Ci ufa i nie krępuje się przy Tobie (nie mówię to o niekulturalnym zachowaniu, takie nie jest mile widziane). Bycie sobą ma swoje rozliczne zalety:

- Czujesz się swobodnie
- Chłopak w pełni Cię akceptuje (skoro wybiera bycie z Tobą)
- Jesteś w pełni szczęśliwa

Więc odwagi, chęci i pewności siebie ;)
Pozdrawiam, Dan

środa, 25 stycznia 2012

Zbytnia niedostępność w stosunku do chłopaka

Hej. Mam pewien problem i chciałabym się dowiedzieć co mógłby o tym pomyśleć chłopak. 
Tak więc podoba mi się pewien chłopak. Ma na imię Michał. Chodzimy do tej samej szkoły. Jesteśmy z tego samego rocznika. Dodatkowo chodzimy do tej samej grupy na j. angielski. 
Na początek poznała nas razem moja najlepsza przyjaciółka. Na początek było fajnie i milo. Można było normalnie porozmawiać. Ale w  końcu zrozumiałam że go po prostu kocham. I od tego czasu próbuję ukryć to zachowaniami typu "mam cię gdzieś" albo "z debilami nie gadam". No z resztą on ostatnio zaczął  robić się chamski. Ale jeszcze przed tym pewnego razu jak z Olką - moją koleżanką dzięki której go właśnie poznałam- stałyśmy na łącznku koło grzejnika. Przyszli chłopcy i z nimi i on. Najpierw gadałam z moim starym dobrym znajomym Bartkiem. Po chwili Michał się wtrącił no i potem razem z Olką zaczęłyśmy z nimi gadać o szkole. Jakąś chwilę potem przyszedł Nijaki Piotrek. Nikt go prawie nie lubi bo on jest raczej taki dosyć agresywny i po prostu bardzo ale to bardzo chamski. No i Piotrek popchnął Michała tak, że on wpadł na mnie. Ja niestety stojąc  przy ścianie nie mogłam go wyminąć i przycisnął mnie do ściany. Ja ukryłam czerwone  policzki pod maską wściekłości. Ale nie on zrobił buraka i od razu się stamtąd wyniósł.  
No z resztą on ostatnio zaczął  robić się chamski. 
Nie wiem co mogę o tym myśleć. A raczej on. 
Czy mógłbyś mi powiedzieć co on mógłby o tym pomyśleć. 
Z góry dziękuję...

~Katra

  

Droga Katro!
Po prostu muszę od tego zacząć, bo to jest tak złe podejście, że nie mogę tego ścierpieć. Nigdy, jeśli zależy Ci na chłopaku nie zachowuj się w ww. sposób ( I od tego czasu próbuję ukryć to zachowaniami typu "mam cię gdzieś" albo "z debilami nie gadam".) Nie ukrywaj uczuć. Po co? Oczywiście nie wyznawaj przy pierwszej lepszej okazji: "Jesteś dla mnie całym światem", bo wyjdziesz na idiotkę. Z pewnością jednak nie powinnaś odpychać go od siebie. Widzisz, też zaczął robić się w stosunku do Ciebie chamski. Wyobraź sobie sytuację. On mentalnie (tzn. w przenośni) chwyta Cię za rękę (podchodzi, zagaduje, rozmawia), a Ty ją wyrywasz i jeszcze dajesz mu "po ryju" (mam cię gdzieś). Absolutnie nie powinnaś tak robić.

Jeśli czujesz, że jemu zależy na Tobie, nie zgrywaj niedostępnej. W końcu jesteś nim zauroczona, a nie traktujesz jak zabawkę. Metoda na niedostępną sprawdza się, ale trzeba jej używać umiejętnie i nie zbyt długo. Na pewno nie polega ona na chamskich odzywkach. Polega bardziej na krótkotrwałym trzymaniu na dystans, co spowodować ma większe zainteresowanie chłopaka. Jednak nie działa ona na każdego (co mniej pewni siebie odpuszczą sobie) i nie wolno jej stosować za długo (bo to będzie oznaczało całkowity brak zainteresowania).

Spróbuj na początku po przyjacielsku: Rozmawiaj z nim, żartuj, ale nie odtrącaj, bo jest to najgorsze, co chłopak może poczuć.

Życzę pozdrowienia i pozdrawiam :)
Dan

niedziela, 15 stycznia 2012

Jak zagadać do chłopaka?


Od kilku miesięcy podoba mi się pewien chłopak, jest rok starszy ode mnie (ja mam 17 lat). Kiedyś mieliśmy razem zajęcia na pływalni, ale byliśmy w dwóch różnych grupach, a ja w dodatku teraz już tam nie pływam. Nigdy nie sobą nie rozmawialiśmy, ale znamy się z widzenia. Chodzimy do jednej szkoły. Jakiś czas temu zauważyłam, że ten chłopak spogląda na mnie, gdy tylko się mijamy lub stoimy na korytarzu. Chciałabym zagadać, ale nie mam zielonego pojęcia, jak to zrobić. Problem w tym, że jestem bardzo nieśmiała, on chyba trochę też. Często widzę go z kolegami, a głupio mi tak do niego podejść, jak będzie stał w jakiejś większej grupce. Z początku byłam wobec niego obojętna i udawałam, że go nie widzę, bo byłam zbyt nieśmiała, żeby się chociaż uśmiechnąć, ale teraz zauważyłam, że to on sobie trochę odpuścił. Teraz wiem, że bardzo głupio się zachowywałam i żałuję tego, ale nie wiem, jak to naprawić. Czy z jego zachowania wynika, że zaczął sobie po prostu dawać ze mną spokój? Jak do niego zagadać? Kilka osób radziło mi, żeby napisać do niego na facebooku, ale nie uważam, żeby uciekanie się w internet było dobrym pomysłem, szczególnie, że widzimy się prawie codziennie...

~Ellie


 
Droga Ellie!
Każdy czasem myśli sobie "Gdybym nie był(a) nieśmiały/nieśmiała to moje życie wyglądałoby zupełnie inaczej.

Nieśmiałość jest wielką przeszkodą, jeśli chodzi o zagadanie, ale można ją pokonać. ;)
Rzeczywiście podchodzenie do faceta, który jest otoczony kumplami nie jest dobrym pomysłem. Najprostszym wyjściem z sytuacji jest zagadanie, gdy będziecie sami. (Będzie to o tyle łatwe, że wiesz, że jemu też wpadłaś w oko ;) )

 Jeśli zdobędziesz się na odwagę (mówię Ci, nie ma się czego bać, jeśli jest inteligentny, to z pewnością Cię nie wyśmieje) możesz wziąć go na szczerość. To znaczy znaleźć go, gdy będzie sam i wypalić: "Zauważyłam, że od pewnego czasu się za mną oglądasz. Masz jakąś sprawę?" Wiesz, tylko musisz to zrobić, gdy będziecie sami (na przykład złapiesz go, jak będzie wracał ze szkoły). Ta metoda jest trudna, ale wbrew pozorom bardzo dobra. Oszczędza kłopotów i zbędnych podchodów.

Jeśli jednak nie masz odwagi, najlepszym pomysłem byłoby "przypadkowe" spotkanie się na imprezie (może to być także każda inna okazja dająca Wam okazję do pogadania) i zaczęcie od rozmowy grupowej. Gdy on coś powie, odpowiedz - nikt nie uzna za dziwne gadania z "obcą" osobą. A i będziesz otoczona innymi ludźmi, którzy cały czas biorą udział w rozmowie. Z czasem, gdy już się ośmielisz, możesz pogadać z nim sam na sam.
Najłatwiej znaleźć znajomość jest właśnie przez przypadek (czyli właśnie na jakimś spotkaniu/imprezie).

Powinnaś znać też jego zainteresowania - jakie przedmioty lubi, co go interesuje i szukaj czegoś, co Was łączy. Gdy już to znajdziesz, rozmowa potoczy się sama.

Ważne: Gdy już czujesz, że nie ma o czym rozmawiać, skończ rozmowę. Nie ma sensu brnąć w niezręcznej ciszy i szukać wymuszonych tematów do rozmowy. Łatwo wtedy zrazić do siebie drugą osobę i zniechęcić ją do dalszej znajomości.

Pamiętaj - jeśli chcesz dostać nagrodę (w tym przypadku jego zainteresowanie), musisz najpierw trochę popracować (czyli po prostu wykonać pierwszy krok). Możesz także poprosić przyjaciółkę/kumpla, żeby Ci pomógł(a) w Twoim problemie. On(a) pewnie lepiej zna sytuację niż ja i będzie wstanie pomóc Ci bezpośrednio. Zwróć się do osoby do której masz dość duże zaufanie.

Jeśli nadal masz jakieś wątpliwości, czy pytania, możesz skontaktować się ze mną prywatnie. Kontakt ze mną znajdziesz w zakładce "Indywidualny kontakt z załogą" po prawej stronie bloga.

Pozdrawiam i życzę śmiałości :)
Dan
Szablon wykonała prudence. z Panda Graphics. Credits: x | x