Hej, często czytam Wasze
porady, ale nigdy nie miałam problemu, z którym nie potrafiłabym sobie
pomóc. Mój problem to w zasadzie NIE problem, tylko pytanie, pewna
wątpliwość o której chciałabym usłyszeć czyjeś zdanie. Nigdy nie miałam
chłopaka, a w każdym razie nie oficjalnie, nigdy nikt mi się szczególnie
nie podobał, nie kocham się w żadnych gwiazdach z gazet. Nie wiem, czy
to wina tego, że jestem wybredna czy też po prostu mój ideał nie
istnieje, ale NIE podobają mi się faceci na wzór Edwarda ze Zmierzchu,
tacy z kaloryferem na brzuchu, wysocy i męscy. A fe, odrażają mnie,
wręcz się ich boję. Chciałabym mieć delikatnego chłopaka, a nie
niewyżytego samca za przeproszeniem, a z takim określeniem kojarzą mi
się chłopacy których znam. Są dla mnie dziecinni, niewyżyci i
niedoinformowani, nie wiedzą co to seks ale gdyby mogli, to by już dawno
zaciągnęli jakąś 'laskę' do łóżka. Są żenujący, wrr. Przechodząc do
sedna, niby nie potrzebuję chłopaka do szczęścia, ale w praktyce
przecież każda z nas chce być kochana, potrzebna. Powiedzcie mi, czy
jestem po prostu głupia i mogę już iść na casting na zakonnicę, czy
istnieje możliwość, że znajdę swój (nie)istniejący ideał chłopaka
delikatnego, wrażliwego i innego niż ci, wśród których się obracam?
Proszę o odpowiedź i pozdrawiam całą załogę NBS.
~ Lauru
Kochana Lauru!
To,
że nie podobają Ci się obiekty westchnień innych nastolatek nie znaczy,
że coś z Tobą nie tak :). W pytaniu wymieniłaś swój własny ideał:
chłopak delikatny, wrażliwy, dojrzały i miły, który nie musi być wcale
wysportowanym bogiem z wrostem metr osiemdziesiąt. Myślę, że takiego
łatwiej znaleźć, niż sobowtóra Cullena;).
Przede
wszystkim, nie możesz myśleć w kategoriach: "inne dziewczyny mają już
chłopców albo za nimi latają, w takim razie jestem dziwna". Na każdego
przyjdzie czas, każdy znajdzie w końcu kogoś dla siebie i każdy przeżyje
tę pierwszą miłość. Kiedyś zakochasz się w chłopaku, który może nie
będzie miał tych wszystkich cech, ale dla Ciebie i tak będzie idealny.
Musisz uzbroić się w cierpliwość. I myślę, że o habicie też możesz na
razie zapomnieć.
Pozdrawiam,
Megu;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz