środa, 4 kwietnia 2012

Epikurejskie podejście do życia, co robić?

Od jakiegoś czasu nie potrafię poradzić sobie ze swoim życiem, więc stwierdziłam, że niegłupim pomysłem byłoby napisanie o radę do Was. w lipcu, kiedy poszłam do liceum, okazało się że będę w jednej klasie z chłopakiem, który był moją pierwszą wielką miłością, ale straciliśmy ze sobą kontakt i nie widzieliśmy się ponad 2 lata. wcześniej nic nas nie łączyło, na początku roku szkolnego świetnie się dogadywaliśmy - jednym słowem szykowała się przyjaźń do końca życia. podobne podejście do wszystkiego, wspólne pasje, cele. niestety, po pewnym czasie zakochałam się w nim. mój problem jest taki, iż mój X. wyznaje dość kontrowersyjne podejście do życia - jest hedonistą, który dba tylko o to, żeby jemu było w życiu dobrze. ma ogromne powodzenie, jest czarujący, potrafi omotać każdą dziewczynę. zachowywałby się się jak typowy playboy, gdyby nie czas kiedy "nagle" po moim nieudanym epizodzie z innym chłopakiem zaczęło mu "zależeć". a właściwie to wyglądało jakby mu zależało. przyjaciele nie zachowują się tak, jak my przez ten okres czasu w grudniu, wiele osób podejrzewało, że łączy nas coś bliższego. niestety zepsuliśmy to wzajemnie - poniosło nas kiedyś i się pocałowaliśmy. po tym wszystkim nagle stał się oziębły w porównaniu do czasu przed. stopniowo zaczęłam dowiadywać się o tej części jego życia, którą przede mną ukrywał. nie byłam w tym czasie jedyną głupią dziewczyną, którą tak perfidnie wykorzystał. jedziemy teraz wspólnie na obóz narciarski, na którym wiem, że będzie próbował znów na mnie swoje sztuczki. brzydzę się faktem, że zakochałam się w takim typie mężczyzny, straciłam dla niego kompletnie głowę. w  tym momencie najbardziej przeraża mnie fakt, że jestem gotowa powtórzyć to co działo się miedzy nami w grudniu, nie zwracając uwagi na innych i wiedząc, że on zapewne zostawi mnie po tym wszystkim. zależy mi na nim, ale on ciągle udowadnia, że nie dorósł do prawdziwych relacji między ludźmi. nie wiem, co mam zrobić. chciałabym, żeby było między nami coś więcej, niż tylko niewyjaśnione sprawy. proszę, pomóżcie, gdyż sama nie umiem tego jakoś sensownie rozwiązać...
Dodam jeszcze, że wtedy w grudniu, ten pocałunek był raczej "wypadkiem" niż zamierzonym celem. wiem, ze jestem dla niego ważna, ale nie jako dziewczyna. z resztą on  wychodzi z założenia, ze nie ma sensu się wiązać. gra mi na uczuciach, nie potrafię sobie z tym poradzić.

~nihilistka



Droga nihilistko!

Skoro X wyznaje takie dość.. osobliwe podejście do życia, to co zrobisz? Liczy się dla niego jedynie jego własne szczęście, co ma za zadanie przeszkadzać mu w związkach z ludźmi.

Gra Ci na uczuciach, oj tak. Dlaczego chcesz z nim być? Nie jest z Tobą do końca fair. Powiedział Ci jakie ma zamiary na ten moment, ale wiedząc, że zależy Ci na nim, nie powinien się posuwać do takich rzeczy, jak pocałunek. Rozumiem, że był to wypadek. Ale ty niewątpliwie się tym przejęłaś. Czuję, że wzrósł Ci stopień nasilenia objawu miłości wobec niego, właśnie przez to zajście.

Napisałaś: "chciałabym, żeby było między nami coś więcej, niż tylko niewyjaśnione sprawy".
Od czego jest rozmowa?
Kurczę, robię na tym blogu tak krótko, a o interlokucji wspominałam setki razy.. Więc i tym razem nie zawiodę - ROZMOWA. Jedynie wymianą zdań, opinii i uczuć da się cokolwiek rozwiązać. Trzeba działać. Jeśli uważasz, że coś jest niewyjaśnione - należy to rozwikłać.

Jeśli twierdzisz, co jest raczej bardzo możliwe, że po jakichś głębszych interakcjach porzuci Cię, to zastanów się, jaki jest tego sens? Czy nie warto zapomnieć? Czy może nie chcesz wcale tego zrobić? Poprzedzając Twoje potencjalne odpowiedzi w tym temacie - wiem, że odkochać się jest trudno. Rozumiem to. Ale życie nie ma być łatwe. Musisz stawić czoła najlepszemu wyjściu z sytuacji.
A jest ich kilka:
  1. Będę dalej z nim w relacji, która była i jest. Powtarzać się będą różne głupie sytuacje, które potem tylko zepsują naszą przyjaźń. Przecież go kocham!
  2. Wolę, byśmy zostali przyjaciółmi. Przyjaźń jest na zawsze, miłość rani, szczególnie z nim. Dogadujemy się, więc czemu nie.
  3. Tak nie może być. Powinnam zmienić jego podejście, tak uważam. Tym sposobem będziemy blisko ze sobą, on mi zaufa, ja go stopniowo zmienię. Potem będzie już tylko lepiej, może coś między nami się rozwinie? - tak, wiem, dość głupio powiedziane, bo w końcu dużo ludzi to niezależne istoty. Można jednak spróbować, nadzieję mieć zawsze warto.
  4. Będę się starać, będzie mi zależeć. Może dojdę do tego, że w końcu będziemy razem.

Ostatnia opcja jest ciut niefortunna. Ale jeśli przyjdzie Ci ona na myśl - to pamiętaj, by się zastanowić.
Pisząc w 1. os. l. pojedynczej nie miałam na myśli siebie, chciałam jedynie podkreślić to, że to Twój wybór, Twoje życie.
Moim skromnym zdaniem nie powinnaś (może jak na razie) brnąć w dalsze stosunki z nim. To nie byłoby zbyt mądre rozwiązanie, przecież wiesz jaki jest. Mogłabyś zachować waszą teraźniejszą relację, spróbować go zmienić? Może jednak sam niebawem wydorośleje? Nie chcę, byś przez niego cierpiała. Pomyśl jak Ci będzie najlepiej, nie zapominając o przyszłości. W tej sytuacji warto się nad nią zastanowić.

Przeprowadź z nim rozmowę. Niech dowie się wszystkiego, co powinien wiedzieć. Niech pozna Twoje zdanie na ten temat.

Rozejrzyj się. Musi być ktoś, kto wzbudzi Twoje zainteresowanie. Tworząc z kimś więź, zapomnisz o problematycznym uczuciu. Nie rób tego na siłę, wiadomo - tak Ci nie wyjdzie. Ale też nie możesz robić nic. Także życzę Ci powodzenia - na pewno uda Ci się odnaleźć w kolejnym, ale prawidłowym związku. :)

Pozdrawiam,
Tincia ;*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon wykonała prudence. z Panda Graphics. Credits: x | x