Przez wyimaginowane problemy mojej przyjaciółki zaczynam mieć jej dość. To trwa już ze dwa lata i jest coraz gorzej. Długi czas miałam do niej cierpliwość, ale ona zaczyna się już kończyć. Próbuję jej pomagać, ale to nic nie daje. Każda nasza rozmowa sprowadza się do jej "problemów". Czasami zastanawiam się, czy nie ma depresji. Wszystkim się przejmuje, wymaga ode mnie 24h przebywania z nią, nie chce nikogo poznawać, ciągle twierdzi że nie może być sama bo wtedy myśli, a jak myśli to jest źle. Tylko szkoda, że ona problemów do zastanawiania się praktycznie NIE MA. Na domiar złego uważa, że jestem od niej lepsza. Ostatnio była w szpitalu z powodu kręgosłupa (nic poważnego). Gdy widziała pacjentkę z plamami na nogach od razu sprawdziła swoje, widząc pacjentkę z wydętym brzuchem musiała sprawdzić także swój. A jak wróciła do domu to oczywiście pierwsza nasza rozmowa była przepełniona jękiem o tym, jak to ona się źle czuje, jakie to ona ma straszne myśli, jakie jej życie jest monotonne, ogólnie wszystko jest jedną wielką beznadziejnością, a w szpitalu było nawet lepiej niż w domu, bo tam wiedziała co ma robić. Powiedziałam jej, że takim czymś rani i siebie, i bliskich, więc niech idzie do psychologa tak jak kiedyś. Ale ona nie chce się zwierzać obcym i za nic w świecie się nie daje przekonać.
Wszystkie moje próby pocieszania jej, a uwierzcie, że były one liczne i miałam do niej wiele cierpliwości, wyczerpały się. Skończyło się na tym, że ją unikam. Nie chcę z nią przebywać sam na sam, bo wiem, jak to się skończy. Z nią się nie da normalnie pogadać, bo zaraz wszystko zamienia w problem, wszystkich o wszystko podejrzewa itp. Wypady ze znajomymi których lubi kończą się tak, że ona zwyczajnie wyłącza się z rozmowy, bo temat jej nie interesuje i idzie jak zombie. Z tym jej jęczeniem strasznie mnie denerwuje, bo ona nawet problemów nie ma -.- chociaż w sumie dla niej chyba wszystko jest problemem. Gdy ona była w szpitalu, to czułam coś w rodzaju ulgi, bo nie musiałam wysłuchiwać jej skarg, tylko jak pisała smsy to oczywiście wiecie z jaką zawartością. Ona mi żyć nie daje. Wiem, że ma tylko mnie, ale moje nerwy nie są ze stali. Już nawet nie wiem czy dalej chcę się z nią przyjaźnić, bo mam jej zwyczajnie dość, przebywanie i rozmowa z nią nie daje mi żadnej przyjemności. To trwa zbyt długo, ale nie zerwę z nią przyjaźni, bo chyba już kompletnie by się załamała. Myślałam, że jak od niej odpocznę, to powrócę z nową siłą. Ale gdy wróciła z tego szpitala i znowu się zaczęło, to zwątpiłam w ten nowy początek. Każda nasza rozmowa opiera się tylko na tych jej problemach, a gdy ja coś wspomnę o moich, to czuję się tak, jakbym była jakąś egoistką. Bo przecież ona ma w życiu tak "źle". Nie wiem już sama co mam robić. Nawet nie potrafię przy innych ukrywać niechęci do niej, zaufane koleżanki wiedzą, żeby nie zostawiać mnie z nią samą. Nie chcę, żebyście pomyślały, że jestem jakimś tyranem. Ale ja mam inny charakter od niej, nie potrzebuję mówić jej o wszystkim (ale ona uważa, że tak właśnie ma być), nie potrzebuję ciągle z kimś przebywać. Dla mnie snucie się po domu nie jest czymś strasznym. Przyjaźnimy się od przedszkola, nie wiem już co mam robić. Jestem tym wszystkim zmęczona. Myślę o niej z niesmakiem. Co mam robić? Błagam, pomóżcie. |
~Tola
Kochana Tolu!
Myślę, że pierwszym krokiem do rozwiązania tego problemu będzieskończenie z obwinianiem się. Przecież nie jesteś odpowiedzialna za Twoja przyjaciółkę. Uważam, że należy jej pomóc, ponieważ jak sama widzisz te jej stany są coraz bardziej zaawansowane. Jednak nie bierz winy na siebie i nie zmieniaj swojego trybu życia, tylko ze względu na jej porblemy. Staraj się otwarcie mówić, co się dzieje w Twoim życiu. Podstawą przyjaźni jest przecież szczera więź.:)
Na początek proponuję rozmowę z dziewczyną. Nie chodzi mi tutaj o taką zwykłą pogadankę, jakich już próbowałaś. Zaproś ją do siebie, może wyjdźcie na jakiś spacer, niech to miejsce na rozmowę będzie po prostu takim, w którym dziewczyna dobrze się czuje. Stanowczo każ jej siebie wysłuchać. Wydaje mi się, że jest to typ człowieka, który czeka, aż ktoś powie mu, co ma robić. Dlatego zacznij mówić, długo i specjalnie do niej. Nie hamuj się. Czasem właśnie takie usłyszenie prawdy od drugiego człowieka, daje kopa, który pozwala na odbicie się od dna. Powiedz przyjaciółce, że masz dosyć jej jęczenia. Na świecie są gorsze problemy, takie jak np. głód w Afryce, czy kataklizmy, których nie da się uniknąć. Takim jęczeniem i marudzeniem dziewczyna wyrządza krzywdę wszystkim dookoła (powtórz te słowa, które już kiedyś jej mówiłaś), nie ma prawa tak się zamartwiać, ponieważ jest to nie fair np. w stosunku do dziecka, które nigdy nie zobaczy prawdziwego koloru nieba i słońca, ponieważ jest niewidome. Poproś ją, aby znowu zaczęła cieszyć się życiem. Zdeklaruj swoją pomoc, na pewno na początku nie będzie jej łatwo. Chodzi po prostu o to, aby zrozumiała, że jej problemy są błahe, nie ma sensu się nimi zamartwiać, a życie naprawdę może być piękne.
Jeśli rozmowę będziecie miały już za sobą, czas uświadomić jej, że wcale nie jesteś lepsza (czytałam, że dziewczyna właśnie tak uważa). Wytłumacz jej, że każdy jest inny, woli coś innego. Zwróć uwagę na to wszystko, co ona ma w życiu. Możesz jej powiedzieć, że jest ładna, szczupła, ma wokół siebie naprawdę dobrych ludzi, którzy bardzo chcą jej pomóc. Wypisz wszystkie jej pozytywne cechy oraz to, z czego powinna się cieszyć.Powieście listę nad jej łóżkiem, niech ma możliwość częstego przeglądania kartki. Możesz także przeczytać notki na ten temat. Są tam dokładniej opisane sposoby na uświadomienie przyjaciółce, że wcale nie jest gorsza.:)
Jeżeli jeszcze kiedyś usłyszysz z jej ust narzekanie, od razu zwracaj jej na to uwagę. Możesz wyzywać, krzyczeć, cokolwiek. Odzwyczaj dziewczynę od marudzenia, bo po tych dwóch latach, zapewne weszło jej to w nawyk.
Kolejnym dobrym sposobem, będzie znalezienie koleżance zajęcia. Masz jakieś hobby? Zaraź ją tym samym! Pokaż jej jak wykonywać własnoręczne ozdoby, naucz ją jeździć na rolkach, róbcie sobie często wycieczki rowerowe. Możesz nawet podrzucić jej jakąś ciekawą książkę. Może właśnie ona ją zainteresuje.
Zacznij wyciągać swoją przyjaciółkę na dwór. Pokaż jej pozytywy życia.:)Możesz także zapoznać ją z paroma nowymi osobami. Dzięki temu nie będzie zdana tylko na Ciebie, może akurat trochę się otworzy.:)
Jeżeli mimo wszystko jej stan się nie zmieni, zabierz ją do psychologa.Wytłumacz, że to już zbyt długo się ciągnie, a wykwalifikowana osoba na pewno jej pomoże. Jeśli dziewczyna odmówi, postaraj się porozmawiać z jej rodzicami. Pewnie mają oni na nią większy wpływ, a tu już nie ma żartów.Chodzi przecież o jej życie i zdrowie.
Pamiętaj: pozytywną energią można się zarazić! Staraj się być zawsze uśmiechnięta i radosna w jej towarzystwie. Początku zawsze są trudne, jednak nie ma rzeczy niemożliwych!
Trzymam mocno kciuki za Ciebie i Twoją koleżankę!
Margaret
|
Potrzebujesz pomocy albo porady w jakiejś sprawie? A może chciałabyś się po prostu komuś wygadać? Jeśli tak, dobrze trafiłaś! Załoga naszego bloga spróbuje Ci pomóc. :)
czwartek, 10 maja 2012
Wyimaginowane problemy przyjaciółki.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz