Ps. Dodam, że już przeszłam swoje i byłam ofiarą przemocy psychicznej
~Nadia
Witaj Nadio!
Kurcze, smutno jest uświadamiać sobie, że coraz więcej dziewczyn w coraz młodszym wieku popada w kompleksy i ma problemy z samooceną. Tak to jest, wydaje nam się, że ładniejsze osoby mają lżejsze życie, wszystko podane na tacy i łatwiej przychodzi im nawiązywanie znajomości. Kiedy porównujemy siebie do innych, czujemy się gorsze. Tak na pewno nie powinno być! Utrwaliła mi się w pamięci taka prawda, że znajdzie się ładniejsza nawet od najładniejszej. Tego się dzisiaj trzymajmy! :) Na wstępie podrzucę Ci dwie moje wcześniejsze notki, w których już pisałam o samoocenie:
- Różne oblicza zazdrości - tutaj niska samoocena jest genezą problemu
- Nie akceptuję siebie
Zbyt niska samoocena to sposób myślenia o sobie, jako o kimś gorszym, niż jest się w rzeczywistości. W kontekście Twojego problemu, pod lupę bierzemy wygląd. Na podstawie zaprezentowanego przez Ciebie opisu, muszę stwierdzić, że nie należy jeszcze tak bardzo się martwić, gdyż jesteś jeszcze bardzo młoda i rozwiązanie Twoich problemów może być kwestią czasu.
Najważniejszym aspektem przezwyciężania kompleksów związanych z wyglądem, jest po prostu zmiana, usunięcie źródła problemu. Zaraz na przykładach, które podałaś, wytłumaczę, o co chodzi.
1. Znaczne problemy z cerą - z punktu widzenia mojego dermatologa, trądzik u dziewcząt ma prawo występować od 12 do 18, a nawet 20 roku życia. W tym właśnie okresie gruczoły łojowe produkują łój we wzmożonej ilości, nasza cera robi się tłusta, a wągry się pojawiają - w mniejszym lub większym stopniu, co jest uwarunkowane również genetycznie. Podstawowe pytanie: czy jesteś zapisana do dermatologa? Bo jeśli rzeczywiście sądzisz, że Twoje problemy z wypryskami są poważne, to avonowe specyfiki, ani żadne "undertwenty" - w ogóle działania na własną rękę, nie pomogą. Lekarz najlepiej oceni stan twojej twarzy, potem przepisze słabsze lub mocniejsze lekarstwa (osobiście testowałam na sobie prawie wszystko, więc wiem, co mówię). Jeśli wypryski pojawiają się jedynie miejscowo, a nie jako tzw. "wysyp" na całej twarzy, polecam maść Benzacne do kupienia bez recepty w każdej aptece. Nie lubisz swojego trądziku? Po prostu go zwalcz, a jeśli nie da się tego zrobić całkowicie, zakamufluj go! Nie mówię oczywiście o nakładania pudrów, podkładów i innych takich szpachelką w kosmicznych ilościach. ;) Zwłaszcza, że jesteś jeszcze młoda i z makijażem nie powinno się przesadzać. Podkład z apteki + korektor + puder transparentny i po trądziku ani śladu (mój stały zestaw :D).
Najważniejszym aspektem przezwyciężania kompleksów związanych z wyglądem, jest po prostu zmiana, usunięcie źródła problemu. Zaraz na przykładach, które podałaś, wytłumaczę, o co chodzi.
1. Znaczne problemy z cerą - z punktu widzenia mojego dermatologa, trądzik u dziewcząt ma prawo występować od 12 do 18, a nawet 20 roku życia. W tym właśnie okresie gruczoły łojowe produkują łój we wzmożonej ilości, nasza cera robi się tłusta, a wągry się pojawiają - w mniejszym lub większym stopniu, co jest uwarunkowane również genetycznie. Podstawowe pytanie: czy jesteś zapisana do dermatologa? Bo jeśli rzeczywiście sądzisz, że Twoje problemy z wypryskami są poważne, to avonowe specyfiki, ani żadne "undertwenty" - w ogóle działania na własną rękę, nie pomogą. Lekarz najlepiej oceni stan twojej twarzy, potem przepisze słabsze lub mocniejsze lekarstwa (osobiście testowałam na sobie prawie wszystko, więc wiem, co mówię). Jeśli wypryski pojawiają się jedynie miejscowo, a nie jako tzw. "wysyp" na całej twarzy, polecam maść Benzacne do kupienia bez recepty w każdej aptece. Nie lubisz swojego trądziku? Po prostu go zwalcz, a jeśli nie da się tego zrobić całkowicie, zakamufluj go! Nie mówię oczywiście o nakładania pudrów, podkładów i innych takich szpachelką w kosmicznych ilościach. ;) Zwłaszcza, że jesteś jeszcze młoda i z makijażem nie powinno się przesadzać. Podkład z apteki + korektor + puder transparentny i po trądziku ani śladu (mój stały zestaw :D).
Osobiście polecam to połączenie:
- podkłady:
- polecane przeze mnie: Pharmaceris F - fluid intensywnie kryjący, nie wysusza, nie zatyka porów, dobrze matuje i kryje, nie powoduje powstawania nowych zaskórników, cena: ok. 40 zł.
- polecane przez przyjaciółkę: Revlon ColorStay - dobry dla tłustej cery, nie zatyka porów, doskonałe krycie bez efektu maski, drogi, ale warty swojej ceny - ok. 70 zł.
- korektor: Maybelline Dream Lumi Touch - korektor jest zarówno kryjący, jak i rozświetlający, ma płynną konsystencję, osobiście jestem zadowolona, bo u mnie pokrywa nawet dość duże wypryski, cena: ok. 35 zł.
- puder: Essence - fix & matte - puder transparentny, utrwala działanie podkładu i korektora oraz zapobiega świeceniu skóry, pozwala jej oddychać, do każdego odcienia skóry, cena: ok. 15 zł.
2. Jestem chuda i praktycznie w ogóle nie mam biustu - osobiście sądzę, że chudość nie może być powodem jakichkolwiek kompleksów - nie po to chudłam 10 kg., żeby teraz się o tym dowiadywać! :D Jest teraz ogólny trend na odchudzanie, więc pomyśl sobie, że ludzie raczej Ci zazdroszczą. Możesz nosić ubrania, które innym nie pasują, nie musisz wieszać sobie na szafce jadłospisu diety, aby schudnąć do wakacji, by nie wstydzić się założenie kostiumu kąpielowego, bo po po prostu jesteś chuda! :) A co tyczy się biustu... Tutaj też sprawa jest otwarta, gdyż może Ci on jeszcze spokojnie rosnąć do osiemnastki (znam dziewczyny, które nawet w liceum czekają na swój upragniony większy rozmiar miseczki). Na obecną chwilę polecam Ci po prostu staniki typu push-up, które można dobrać sobie u bieliźniarki, czy sklepach z bielizną np. Esotiq. Taka bielizna działa cuda i optycznie zwiększa Twój biust nawet o dwa rozmiary! Ponadto uwierz mi, że mniejszy biust jest również mniejszym utrapieniem, niż na przykład za duży biust. Lepiej leżą na Tobie ubrania, nie musisz kupować koszul o dwa rozmiary większe niż inne ciuchy, które nosisz (te cholerne guziczki, które się nie chcą zapinać i w rezultacie wygląda się jak grubsza, tykająca bomba, wiem coś o tym). Jeśli jednak nawet genetycznie zapowiada się, że piersi Ci nie urosną (bo ani mama, ani babcia nie miały za dużych), należy to zaakceptować i znaleźć w tym jakieś zalety (niektóre wymieniłam powyżej). Nie ma kobiet, które miałby wszyściutko idealne, nawet jeśli z pozoru nam się wydaje, że takie są, to mają one inne problemy, których my nie dostrzegamy, a mogą im doskwierać. Aby odwrócić uwagę od małych piersi, skupmy się na naszych zaletach, które warto podkreślić - np. zgrabne nogi, zdrowe włosy, płaski brzuch, zadbane ramiona, dłonie, piękne oczy, ładna buzia, zmysłowe usta, prosty nos. Nie wierzę w to, zwłaszcza, że jesteś chuda, że nie masz żadnej z tych zalet! Znajdź je w sobie, jeśli sama nadal nie jesteś do siebie przekonana poproś o pomoc rodziców, czy przyjaciół, którzy są obiektywni i nie mają powodu do okłamywania Cię, mówiąc Ci komplementy. Wypisz te zalety na kartce (będą nawet bardziej przekonujące, jeśli napiszą je osoby, które lubisz) i powieś w widocznym miejscu - będą Ci nie tylko poprawiać humor, gdy na nie spojrzysz, ale też przypominać, jak cudowna jesteś! :)
Pisałaś również, że nie lubisz swojej szkoły, bo nie masz za dużo przyjaciółek. Ja - jak to ja, lubię szukać w nawet beznadziejnej sytuacji zalet - powiem Ci, że znam ludzi, którzy są oblegani przez znajomych/przyjaciół, którzy są po prostu fałszywi, a to jest zdecydowanie gorsza sprawa. Na Twoim miejscu doceniłabym obie koleżanki, nie muszą się one wzajemnie lubić (chociaż dlaczego by ich nie pogodzić? ;) - może są one warte zaprzyjaźnienia się? Życie na szkole się nie kończy, a nikt Cię do komputera nie przykleił - skoro narzekasz na życie towarzyskie, warto się na ludzi otworzyć. Zamiast właśnie marnować czas przed komputerem, zapisz się na jakieś dodatkowe zajęcia, w Twoim przypadku polecam zumbę lub taniec brzucha, gdyż wzmocni Twoje poczucie własnej wartości, pozwoli docenić Twoje ciało i przy okazji zapoznasz całkiem nowe osoby! Ponadto, skoro ludzie chcą, żebyś gdzieś z nimi wychodziła, znaczy, że widzą Cię jako kogoś interesującego, z kim warto spędzać czas. Nie odcinaj się od nich, gdyż jest to fajna okazja do zapoznanie kogoś, czy przekonania się, że jesteś bardziej atrakcyjna, niż myślisz. Dobrym sposobem na podwyższenie poczucia własnej wartości są również zakupy - uzbieraj sobie trochę, a potem kupuj rzeczy, w których czujesz się piękna. Niektóre moje znajome zdecydowały się na profesjonalne sesje zdjęciowe - dobry fotograf i makijażystka potrafią z każdego wykrzesać piękno - one od razu czuły się po tym dużo atrakcyjniejsze i dostrzegły wiele zalet! ;)
Na sam koniec: jeśli ktoś mówi Ci komplement, po prostu podziękuj i uwierz w to! Jeśli chodzi o wygląd to ludzie w takich sprawach raczej nie kłamią, głupie wyjątki zawsze są, ale wiemy przecież komu ufać. :) Broń Boże nie kłóć się z rozmówcą (zwłaszcza z facetem) typu "o, nie widzisz tu mojej fałdki?", bo oni rzeczywiście nie widzą tych "wad", nie przeszkadzają im one - nie warto ich uświadamiać o innym stanie rzeczy, bo nikt nie jest idealny! :)
Ściskam mocno,
Siedmiokropka
Zgadzam się całkowicie z Siedmiokropką. :)
OdpowiedzUsuńBardzo dobry post, a bananowy motywator przeuroczy! :)
OdpowiedzUsuńJestem w bardzo podobnej sytuaji jak autorka pytania.. :( Jednak staram się nie przejmowac moimi wadami :) Cieszę się np. ze swojego płaskiego brzucha czy też ładnych oczu :)
OdpowiedzUsuńSiedmiokropko! Jesteś wspaniała ;) Dziękuję, za taką wyczerpującą notkę, za czas który poświęciłaś na moje pytanie. Twój wpis dał mi bardzo dużo do myślenia. Dziękuję oczywiście za kosmetyki, które zaproponowałaś. Jak najszybciej je namierzę w sklepach i aptekach. Bardzo poprawiłaś mi humor. Mam całą noc teraz, żeby "przespać się" z tym wszystkim co mi poradziłaś. A jutro zacznę działać :) Sama pewnie wiesz jacy są niektórzy ludzie.. Tylko patrzą na to jak wyglądasz, bo z jakimś "paszczurem" (jak to jeden chłopak mnie nazwał) się nie pokażą, no ale faktycznie nie warto się przejmować. Sami nie są lepsi.. Jeszcze raz ogromnie Ci dziękuję! <3
OdpowiedzUsuńDzięki, dzięki! Cieszę się, że coś zdziałałam. :)
UsuńNadio, chciałam krótko odnieść się do tego "paszczura" - to jest tak modne i lubiane przez chłopców słowo, że nie potrafią się od niego odzwyczaić :( Przykre? raczej śmieszne, pozdrawiam :)
UsuńMnie się oberwało kiedyś "brzydką raszplą" ^^ Ale bardziej mnie to już bawi, niż smuci. Bo i chłopak debil.
UsuńTinciu, widzę że nie tylko ja spotkałam się z tym określeniem. Dzięki dziewczyny, jesteście niesamowite i niezastąpione! ;)
UsuńNotka pełna wielu dobrych, optymistycznych rad. :)
OdpowiedzUsuńSiedmiokropko, stokrotne dzięki! Ja także potykałam się z problemem, starałam się wszystkich olewać, ale w głębi duszy myślałam sobie 'a może faktycznie mając mały biust jestem nieatrakcyjna...' po głębszych rozmysłach doszłam do wniosku, że jako jedyna z klasy nie mam garbatego nosa i krótkich nóżek ^^
OdpowiedzUsuńDroga Siedmiokropko, ja również bardzo dziękuję ci za tą poradę.Od pewnego czasu zaważyłam, że nie potrafię siebie docenić i mam niską samoocenę. Lecz dopiero teraz zaczęło mi to doskwierać ponieważ spodobał mi się przystojny chłopiec i nigdy nie pomyślałabym, że on może na mnie spojrzeć(jestem osobą dość nieśmiałą). Na szczęście okazało się, że mam dwie wspaniałe koleżanki, które przekonały mnie, że warto spróbować się do niego zbliżyć. Tak więc z bijącym sercem na ramieniu uśmiechnęłam się kiedyś do niego na korytarzu i tak też zostało do teraz. On odwzajemnił ten uśmiech:). No ale niestety zabrakło mi odwagi do dalszego działania (on chyba również jej nie ma). Teraz po przeczytaniu twojej notatki myślę, że masz racje nie ma osoby idealnej każdy ma swoje wady jak również zalety, ważne żeby je w sobie zapleść. I to, że ja siebie nie lubię nie oznacza, że jemu się nie mogę się podobać.POZDRAWIAM
OdpowiedzUsuńBardzo mądrze to ujęłaś ;-)
UsuńJa również borykam się z bardzo podobnym problemem, dlatego bardzo cieszę się z takiej porady. Niestety nawet takie słowa mi nie pomagają. Przyzwyczaiłam się do nieakceptowania mnie przez innych, dlatego muszę radzić sobie ze wszystkim sama.
OdpowiedzUsuńZałogo, po takich postach nie sposób się nie uśmiechnąć. Dzięki, że jesteście z nami. Myślę, że ta notka pomogła naprawdę wielu z nas. Mnie utwierdziła w przekonaniu, że warto myśleć dobrze o sobie i o innych. I mimo tego, że czasem jest trudno to dostrzec, każdy ma w sobie piękno. Dziewczyny, uśmiech proszę!
OdpowiedzUsuń