Witaj kochana! Piszę do ciebie z
bardzo ważną dla mnie sprawą. Chciałabym jak najszybciej uporać się w tym
problemem, bo boję się, że skutki wszystkich wydarzeń już teraz mają zbyt zły
wpływ na moją psychikę...
Otóż, jestem wyśmiewana przez
kolegów z mojej klasy, a że oni mają swoich znajomych w innych klasach, buntują
ich przeciwko mnie i oni też się ze mnie naśmiewają. Sęk w tym, że ja nie
potrafię im się odgryźć. Umiem pokłócić się z jakąś moją koleżanką, czy moim
bratem, ale kiedy oni coś mi powiedzą mnie zatyka, zapominam, jak się mówi i
odpowiadam jakimś beznadziejnym tekstem, przez który jeszcze bardziej się
śmieją, albo nie mówię nic i daję im tak jakby niewerbalny znak, że mogą ze
mnie żartować bezkarnie, bo ja im nie odpowiem. Dodatkowo strasznie przejmuję
się zdaniem innych i każdym żartem, jaki słyszę w moją stronę, przez co nie
potrafię żyć normalnie, często płaczę. Żeby jeszcze tego było mało, ostatnio
zostałam przyłapana na dyskotece szkolnej, że byłam pod wpływem alkoholu.
Słyszałam wiele plotek, co i tak mnie już strasznie dobija, ale też i to, że
osoby, które naprawdę lubiłam, podobno też mnie obgadywały za to. Nie wiem, czy
to jest prawda. Mój kolega ostatnio powiedział mi, że wszyscy śmieją się z
mojego ojca za to, że mam teraz za ten wybryk karę i że mój ojciec jest (uwaga,
cytuję) "popierdolony". Jestem tak strasznie wściekła... Nie wiem,
jak to możliwe, żeby jakiś inny rodzic po takim incydencie mógł swojemu dziecku
zaufać. Rozumiem moich rodziców, o to, że tak zareagowali. Wiem, że zasługuję
na karę, ale oni wszyscy myślą, że to mój ojciec jest dziwny i nie wiedzą, o co
robi aferę. TO JEST ALKOHOL, a ja mam tylko piętnaście lat. Wiem, że gdyby im
się to przytrafiło to by było tak samo, jak nie gorzej, ale teraz udają takich
cwaniaków, bo ich nikt nie przyłapał. Mam jeszcze taką
"przyjaciółkę", która strasznie mną manipuluje. Rodzice zakazują mi
się z nią spotykać, ale nie mogę jej tego powiedzieć, bo zaraz powie to
wszystkim chłopakom (bo ona ma z nimi dobry kontakt) i znowu będzie, że moi
rodzice są beznadziejni. Boję się też zerwać z nią kontakty, bo ona za dużo o
mnie wie i może powiedzieć to wszystkim ze szkoły, albo moim rodzicom. Tak
więc, co zrobić, żeby nauczyć się im dogryzać? Co zrobić, żeby dali mi spokój?
Czy powinnam też zerwać kontakty z tą dziewczyną, pomimo tego, że może mnie
porządnie wkopać? Proszę cię o pomoc, bo przez to wszystko coraz częściej mam
myśli, by zacząć się ciąć, albo po prostu się zabić. Przerosło mnie to. Nie wiem,
co mam zrobić. Tak bardzo się boję. Czuję się jak nic niewarte dziadostwo, z
którego można się śmiać i wymyślać nieprawdziwe historie. Pomóż, proszę...
— Karolina
Droga Karolino!
Na Twoje pocieszenie mogę Ci
powiedzieć, że wiem, jak się czujesz. Co prawda w gimnazjum wiodłam wręcz
rajskie życie – dogryzano mi tylko raz, gdy klasa dowiedziała się o moim „chłopaku”,
ale ogółem było w porządku. Natomiast przez podobne piekło przechodziłam w
podstawówce. Tak samo, jak Ty – płakałam, nie umiałam się odezwać, chciałam
stamtąd odejść, zapaść się pod ziemię. Miałam tylko jedną koleżankę, z którą
byłam w stanie jakoś szczerze rozmawiać. Jednak zawsze miałam nadzieję i
pocieszałam się, że niedługo się to skończy – będzie nowa szkoła, z daleka od
tamtych starych kolegów, gdzie nikt Cię nie będzie znał, nikt przezywał. To mi
dodawało otuchy.
Ty masz piętnaście lat, a więc
powoli kończysz już gimnazjum. A więc pozostało Ci tylko kilka miesięcy katorgi
ze swoją klasą – dalej wybierz szkołę, do której nie pójdzie nikt z Twojej
klasy i będzie problem z głowy. Chociaż nawet jeśli spotkasz w nowej klasie
starego „znajomego”, nie przejmuj się tym, tylko znajdź sobie przyjaciół w
tamtej klasie. Pomyśl: jestem fajna i lubiana, nikt nie może mnie poniżyć, bo
mu na to nie pozwalam. I głowa do góry!
Już nawet teraz możesz przestawić
swój tok myślenia na ten wyżej wspomniany. „Nikt nie może mnie poniżyć bez
mojej zgody”. Pamiętam, że tak brzmiał morał pewnej bajki, którą niegdyś
oglądałam. Kieruj się tymi słowami, znajdź w sobie pewność siebie i po prostu nie daj się!
Wiem dobrze, że pewnie sobie
pomyślisz „łatwo mówić, gorzej zrobić”. Postaram się podać coś jeszcze, co
pomogłoby Ci przejść przez ten trudny czas. Może i plotki nie ucichną, ale to
nie znaczy, że musisz się tym przejmować. Otuchy może dodać Ci mem ze starym
Willym Wonką:
Mam dla Ciebie też bardziej
radykalny sposób „obchodzenia się” z takimi właśnie ludźmi. Co prawda mieści
się to w psychologii psów, ale większa część tej zasady może być przydatna.
Zasada brzmi „nie patrz, nie mów, nie dotykaj”. Gdy słyszysz docinki na swój
temat udawaj, że tak naprawdę ich nie
słyszysz. Dlaczego masz się tym wszystkim przejmować? Oni Cię nie znają, więc
nie mają prawa tak mówić. Możesz też spojrzeć na nich z wyższością (tzn.
władczo, typy spojrzeń >tutaj<), z uniesioną brwią i nic nie mówić –
wyglądaj tak, jakby właśnie powiedzieli coś naprawdę idiotycznego. To może
nieco zbić ich z tropu.
Przede wszystkim musisz
popracować nad swoją pewnością siebie. W tej sytuacji będzie trudno Ci znaleźć
jakąś przyjaciółkę – ale może przyjaciela? Mężczyźni z reguł są mniej
skomplikowani i bardziej szczerzy. Nie owijają w bawełnę – jak kobiety, tylko
mówią prosto z mostu. Pamiętaj, aby wybrać kogoś, kto ma najmniej wspólnego z
tamtymi ludźmi. Tak będzie bezpieczniej. Jeśli wstydzisz się podejść i zacząć
rozmawiać na korytarzu – zrób to na facebooku. Ja w taki właśnie sposób
zdobyłam nie tylko przyjaciela, ale również chłopaka, który niewiarygodnie mnie
podbudował i pomógł przetrwać chwile, gdy wszystkie „przyjaciółki” się ode mnie
odwróciły.
Jeśli jednak boisz się komuś
zaufać – bądź samotna, ale odważna. Patrz przeciwnościom losu prosto w oczy i
nie nastawiaj się od razu, że Ci się nie uda. Jeśli nie umiesz ciskać ciętymi
ripostami na prawo i lewo – nie mów ich. O wiele większe wrażenie na drugim
człowieku robi niewerbalny znak, tj. mowa ciała (np. spojrzenie na nich jak na
kogoś nic niewartego), niż słowa – a to dlatego, że mowę ciała odczytujemy
automatycznie i „na wyczucie”. To jest podstawowy język, którego wpierw
używano, zanim zaczęto porozumiewać się werbalnie. Zamierzam sporządzić całą
listę artykułów o mowie ciała, gdy znajdę czas (na razie mam bardzo dużo pytań)
– mogą Ci się przydać takie wiadomości.
Mówiłaś coś też o nieszczerej
przyjaciółce. Po scharakteryzowaniu jej osoby powiem Ci tylko jedno – posłuchaj
się rodziców. Nie musisz przecież mówić, że to oni wywierali na Ciebie wpływ.
Możesz przedstawić to tylko jako Twoją decyzję. Dlaczego masz się przyjaźnić z
kimś ze strachu, że ona wygada Twoje sekrety? Niech gada. Ty możesz się
wszystkiego wyprzeć, powiedzieć jej prosto w oczy, że kłamałaś – bo tak
naprawdę nikt nie zna Ciebie lepiej
niż Ty sama siebie. Skoro ona jest nieszczera dla Ciebie, Ty możesz być
nieszczera dla niej.
Zmień więc swoje nastawienie i
zacznij zachowywać się tak, jakby Cię to nie obchodziło. Im bardziej będziesz
kuliła się w kącie, tym bardziej oni będą Cię nękać. To takie „eliminowanie” ze
stada słabszej jednostki. Zrób coś już teraz. Potem może być za późno.
Pozdrawiam,
Luna
Pamiętam, że w szkole podstawowej miałam podobną sytuację... Wszyscy się ze mnie naśmiewali, ponieważ byłam inna, dobrze się uczyłam, nie miałam komputera, telefonu komórkowego... Miałam fałszywą przyjaciółkę, której nie chciałam opuścić, ponieważ była jedyną osobą w klasie, z którą mogłam porozmawiać.. Wracałam zapłakana do domu, chciałam zniknąć. Rodzice byli wobec mnie wymagający, ale kochali mnie i mówili, że mam się nie przejmować. W 5 klasie zapisałam się do pewnej grupy przykościelnej, ponieważ organizowała zajęcia plastyczne oraz na lekcje tańca. Poznałam nowe osoby, przestałam mieć kompleksy z czasem... W szkole jakoś się wszystko poprawiało. Zaczęłam się trzymać z dziewczyną, która również nie była lubiana. Razem czułyśmy się pewniej. Ponadto dzięki zajęciom dodatkowym poznałam dużo osób z gimnazjum, co również sprawiło, że czułam się silniejsza :) gdy przyszło co do czego, nastąpiło zakończenie szkoły podstawowej, zmieniłam w ogóle szkołę, środowisko. I w końcu mogłam zacząć od nowa! :) też nie było łatwo, ale nie żałuję tej decyzji.
OdpowiedzUsuńObecnie jestem w liceum, mam dobre koleżanki, chłopaka, nie mam przyjaciółki, ale jest mi dobrze tak, jak jest! :)
Widzę, że nie jestem sama w tych przeżyciach. ;) Ale najważniejsze, że gdy się nie podda, wszystko zaczyna się układać. Ja, co prawda, przyjaciół mogę policzyć na palcach u jednej ręki, ale liczy się w końcu jakość, nie ilość. Nigdy nie należy się poddawać! :)
OdpowiedzUsuń