Hej kochane!
Mam duży problem - chodzi o moich rodziców. Kiedy się
urodziłam, mieli po 39 lat i są bardzo staroświeccy. Są wakacje, a ja
nie mogę sobie nawet pomalować paznokci! Gdy ostatnio to zrobiłam, mama
zaczęła prawie na mnie krzyczeć, że co ja sobie myślę, w takim wieku!
Kurczę, gdyby to był jakiś bardzo jaskrawy kolor (chociaż moje koleżanki
malują sobie na wszystkie kolory tęczy i nikt im wyrzutów nie robi),
albo gdyby to było na rękach... Nie. Pomalowałam paznokcie na stopach na
delikatny fiolet.
Ostatnio bardzo mi się podobają kolorowe
końcówki włosów. Kiedy wspomniałam o tym mamie, roześmiała mi się w
twarz! Bardzo bym chciała takie mieć, zwłaszcza, że większość dziewczyn
je nosi. Czuję jednak, że nie namówię jej za żadne skarby.
Nie wiem co mam robić... Pomocy!
~ Weronika, lat 15.
Weroniko!
Co prawda pytanie jest nieco przedawnione, bo zadane w wakacje, ale udzielę Ci odpowiedzi - często mamy przecież do czynienia ze "staroświeckimi" zasadami rodziców, być może niejednej z Was się to przyda.
Piszesz, że Twoi rodzice, kiedy pojawiłaś się na tym świecie, mieli po 39 lat. Są więc nieco dojrzalsi, posiadają z pewnością większy bagaż doświadczeń od niektórych rodziców. Nie ma w tym niczego złego, wręcz przeciwnie, w każdej sytuacji można dostrzec pozytywne aspekty. Przede wszystkim musisz nieco ostudzić własne emocje - złość, szantaże, prośby - a w końcu nawet płacz i błagania - nic tu nie wskórają. Musisz zrozumieć, dlaczego rodzice zachowują się w ten, a nie inny sposób. Przede wszystkim troszczą się o Ciebie. Jesteś ich córką, którą bardzo kochają i chcą uchronić przed zagrożeniami płynącymi z zewnątrz. Twoi rodzice dorastali w nieco odmiennych czasach od naszych, dlatego nawet tak prozaiczne rzeczy, jak pomalowanie paznokci, może stanowić dla nich coś obcego, niepotrzebnego. Nie mieli do czynienia na co dzień z podobnymi sytuacjami, dlatego tak radykalnie podchodzą do Twoich próśb i potrzeb.
Do całej sprawy podejdź na spokojnie, uzbrój się w cierpliwość. Musisz pokazać rodzicom, że mogą Ci zaufać i na Tobie polegać. Nie chodzi mi o kwestię malowania paznokci, ale w końcu na pewno zadecydujesz, że chcesz wyjść na imprezę. Zdobądź się na odwagę, wyczuj odpowiedni moment, kiedy rodzice będą w dobrym nastroju. Powiedz im, że dorastasz, że chciałabyś zacząć podejmować decyzje co do własnego wyglądu - z uwzględnieniem, iż nie jest to całkowita zmiana z grzecznej dziewczynki w metalówę. ;) Kilkakrotnie podkreśl, że chodzi Ci wyłącznie o czynności typu malowanie paznokci etc. Jeśli podejdziesz do sprawy bardzo dojrzale, wyczują oni zmianę i porozmawiają z Tobą "jak równy z równym". Jeśli rodzice kategorycznie sprzeciwią się Twoim prośbom - nie denerwuj się, postaraj się pozostać opanowaną. W tej sytuacji istotny jest kompromis - zapytaj ich, co ewentualnie mogłabyś zrobić, żeby się zgodzili lub też z czego powinnaś zrezygnować/co zmienić.
Oczywiście możesz postawić ich przed tzw. faktem dokonanym i po prostu zacząć robić to, na co masz ochotę bez uprzedniego informowania ich o swoich zamiarach. Wybór należy do Ciebie, jednakże odradzałabym ten pomysł ze względu na konsekwencje, jakie może przynieść. Mogą oni bowiem zacząć stosować wobec Ciebie różnego rodzaju kary, a przecież nie to chciałaś osiągnąć.
Ciekawym rozwiązaniem będzie podarowanie rodzicom poradnika dotyczącego wychowywania i tworzenia relacji z nastolatkami. Propozycji jest mnóstwo, przykładem znalezionej w internecie pozycji jest "Wychowanie w samodyscyplinie" dr Thomasa Gordona. Przekaż im ją w formie prezentu, być może na święta, urodziny, inne okazje. Nie tylko pozwolisz im poznać istotę problemu, ale też w pewnym sensie zasiejesz w nich wątpliwość, zainteresowanie, dlaczego akurat tę książkę chciałaś im przekazać.
Podkreślę jeszcze raz - najważniejsza w tej sytuacji jest cierpliwość i wytrwałość. I choć może Ci się to wydawać syzyfową pracą, pamiętaj, że każde, nawet najmniejsze działanie, zawsze przynosi jakiś efekt.
Trzymam za Ciebie kciuki,
Psychodeliczna
Rodzice tak już mają. Moja mama przez cały rok (potem już jej przeszło) każdego ranka robiła mi pogadankę na temat paznokci pomalowanych bezbarwnym lakierem, a to było już w liceum. Najlepszym argumentem było: "co sobie o mnie nauczyciele pomyślą, że tylko o wygląd dbam" gdzie miałam najlepsze oceny w klasie i nauczyciele mieli naprawdę głęboko gdzieś kolor paznokci uczennic.
OdpowiedzUsuńPotem też było ciekawie, bo jak gdzieś wychodziłam to starałam się dobierać kolor pod strój. Spotkało się to z wieeeeelką krytyką, bo jedyny kolor paznokci jaki moja mama wyznaje to pastelowy róż. Inne kolory są "brzydkie, paskudne i bez gustu".
Każdy z nas jest trochę uparciuchem, nie wyłączając rodziców. :) W pewnym sensie, często nawet nieświadomie, starają się nam narzucić swoje zdanie i poglądy. Z czasem to przechodzi, więc trzeba być po prostu bardzo cierpliwym i nie buntować się zbyt mocno.
Usuń