Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Rodzina. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Rodzina. Pokaż wszystkie posty

sobota, 20 października 2012

Nadopiekuńczość

Witajcie. Mam problem z rodzicami. Mianowicie: mam dobre oceny, jestem grzeczna, nie chodzę na imprezy, nigdy ich nie zawiodłam. I niby wszystko ok, ale oni mi na nic nie pozwalają. Mam 16 lat, a nawet w majówkę, nie mogę nigdzie wyjść. Chciałam jechać z przyjaciółką na zakupy, do innego miasta – nie mogę. Chciałam iść do koleżanki na noc – nie mogę. Kurde ! Jedyne na co mi pozwalają to obóz w wakacje . Jak przekonać rodziców, żeby mi dali więcej swobody ? Pozdrawiam

~Zniewolona



Droga Zniewolona!

Jeśli chodzi o nadopiekuńczość – to cecha, której niełatwo jest się pozbyć. Rodzice na pewno z dnia na dzień nie zaczną Ci na wszystko pozwalać, nie będą  od razu skłonni do nocnych wyjść i nie przestaną się o Ciebie martwić. Jak chcesz coś osiągnąć musisz wiedzieć, że powinnaś działać długodystansowo i nie spodziewać się szybko widocznych efektów. Pamiętaj też, nadopiekuńczy rodzice mogą tacy pozostać, nie zawsze da się to w pełni zmienić.

Jednak warto próbować. Co na początek?
Myślę, że każde zmiany warto zacząć od samego siebie więc najpierw zastanów się czy aby na pewno rodzice nie mają powodów, by tak zbytnio się o Ciebie troszczyć. Czy nie zrobiłaś ostatnio czegoś co mogłoby zawieść ich zaufanie? Czy , na przykład ,zawsze wracałaś o wyznaczonej porze do domu? Taki mały  ‘rachunek sumienia’ pozwoli Ci ustalić co powinnaś zmienić.
Jeśli jednak faktycznie nigdy ich nie zawiodłaś , możesz  z nimi porozmawiać. Powiedz, że chciałabyś mieć trochę więcej swobody. Dobrze byłoby taką rozmowę zacząć gdy rodzice nie są zmęczeni ani zdenerwowani, sama też musisz uważać, żebyś nie zaczęła się wykłócać czy zbytnio negocjować. Pamiętaj, że w żadnym wypadku nie mów, że rodzice twoich koleżanek zawsze na więcej im pozwalają i że te mają lepiej, bo to tylko pogorszy sprawę. Możesz wspomnieć, że przecież nigdy ich nie zawiodłaś  i spytać o konkretny powód, czemu nie chcą Cię nigdzie puszczać. Jak na początku taka rozmowa nie poskutkuje, można ją powtórzyć. Byle tylko nie być za bardzo natrętną.

Innym sposobem byłaby próba przekonania rodziców do pojedynczej sprawy. Jeśli chciałabyś nocować u koleżanki, spytaj się rodziców o zgodę już tydzień wcześniej. Zrób to po to, aby  wiedzieli, że jesteś na tyle odpowiedzialna, że już wcześniej masz wszystko zaplanowane. Spytaj czego od Ciebie oczekują, jaka ma być godzina powrotu itd. Zaproponuj, że zadzwonisz do nich jak dotrzesz na miejsce, dasz znać np. przed snem, że wszystko w porządku czy rano. Jest szansa, ze rodzicom taka opcja się spodoba. Wtedy możesz wrócić do domu troszkę wcześniej niż było powiedziane, a przynajmniej nie spóźnij się.

Przede wszystkim musisz być cierpliwa i nie tylko udawać odpowiedzialną ale tez taką być. I zawsze bądź też świadoma na ile możesz sobie pozwolić. ;)
Powodzenia,
 Lilu :)

poniedziałek, 8 października 2012

Relacje z rodzicami w trakcie roku szkolnego


     Każda z nas zapewne boleśnie odczuła początek roku szkolnego. Nagle brakuje nam czasu wolnego, musimy wstawać o nieprzyzwoitej porze i spędzać pół dnia na lekcjach. Nic przyjemnego. Ale nie tylko nasz rytm dnia zmienił się z początkiem roku szkolnego. Zmieniły się też poglądy rodziców i zasady, które panują w naszych domach. Nagle przerażająco często słyszymy „Marsz do łóżka!”, „A ty nie masz przypadkiem pracy domowej?” czy inne niemiłe naszym uszom zdania w najmniej odpowiednich momentach. Co z tym począć? Jak ustalić kompromisy?

Wczesne chodzenie spać
Zacznę od tego, ponieważ sama jestem osobą, która kocha długie wieczory i noc.  I mocno mi doskwierają zasady mojej mamy, która uważa, że niezależnie od tego, ile mam lat, o 22 powinnam być w łóżku, co powoduje często konflikty. Moja metoda?  Od pierwszego września staram się delikatnie narzucić moje zasady. Stopniowo opóźniam porę spania, aż w końcu pasuje ona i mi i rodzicom. Należy jednak pamiętać, aby nie przeginać (jeśli jednego dnia zaszalejesz, drugiego dnia będziesz tego pewnie żałować. Nie polecam.) i aby nie narzekać przy rodzicielach na niewyspanie, bo wtedy od razu wytoczą swoje argumenty i znowu wprowadzą bardziej radykalne zasady. Taka jest moja metoda, z tego co widzę, całkiem skuteczna.

Czas wolny a praca domowa
Z początkiem roku szkolnego nagle znika Ci połowa życia towarzyskiego – chyba większość z nas tego doświadcza. Kiedy wracasz do domu i pomyślisz sobie, ile pracy cię czeka, od razu znikają chęci na cokolwiek, nawet na wychodzenie z domu. A rodzice nie pomagają nam się od szkoły oderwać za każdym razem, gdy wychodzimy, pytając nas, czy już odrobiłyśmy pracę domową.
Jak najlepiej sobie z tym radzić? Po powrocie do domu ze szkoły najlepiej od razu usiądź do lekcji. Odrób to, co jest zadane na następny dzień, a może nawet trochę więcej. Jeśli nie czujesz się na siłach, postaraj się zrobić tyle, ile jesteś w stanie i postanów, że choć wychodzisz ze znajomymi, to o danej godzinie będziesz spowrotem i zabierzesz się za to, co ci zostało co zrobienia. W ten sposób pozbędziesz się poczucia winy i piętrzącego się stosu prac domowych. A za każdym razem, kiedy rodzic spyta Cię: „A lekcje odrobione?”, będziesz mogła odpowiedzieć „tak!” po czym jak najszybciej wyjść z domu. ;)

Nocowanie u koleżanek
Wiadomo – urządzanie babskich pogaduch w klasie pełnej ludzi to nie najlepszy pomysł. Nocowanie jest ku temu wspaniałą okazją, ale rodzice niechętnie na to przystają.
Co na to poradzić?
To, czy wasi rodzice się na to zgodzą, to przede wszystkim kwestia tego, na ile wam ufają. I na ile troszczą się o waszą edukację. Jedyne, co może pomóc, to wasza obietnica, że następnego dnia nie spóźnicie się do szkoły. Resztę pozostawiam w rękach Waszego talentu przekonywania rodziców. Ale myślę, że jeśli wytoczycie sensowne argumenty, to każdy rodzic wcześniej czy później Wam ulegnie.

Imprezy
Ta kwestia spędza sen z powiek Wielu z nas. Cóż, ja osobiście uważam, że jeśli nie macie wyluzowanych rodziców, to wykłócanie się o imprezę, która ma miejsce w srodku tygodnia to walka z wiatrakami. Jeśli chodzi o piątek czy sobotę, to szanse na wydyskutowanie tego są o wieeele większe. Przede wszystkim proponuję wyczuć dobry humor rodzica, najlepiej parę dni przed wydarzeniem. Reszta zależy od waszego wieku i tego, na ile rodziciele wam ufają, ale podanie adresu imprezy czy godziny, o której zamierzacie wrócić, jest zawsze mile widziane. Do tego minka kota ze „Shreka” i życzę powodzenia. ;)

A tak podsumowując, już na poważnie, to nie ma konkretnego sposobu na rodziców. Każdy z nich jest inny i to od Was zależy, jakim sposobem go podejdziecie. Gdy Wam się nie udaje, nie traćcie nadziei. Kiedyś się złamią.

Tym optymistycznym akcentem kończę poradnik.
Uściski,
Kwaskowa

czwartek, 5 kwietnia 2012

Mój brat jest uzależniony od komputera


  Droga załogo NBS!
Otóż mój problem jest dość nietypowy, a z tego co widzę jeszcze nikt nie miał podobnego. W każdym razie mam 16 lat i troje rodzeństwa - dwóch braci i siostrę. Jeden z braci jest 3 lata młodszy ode mnie i mieszka z babcią, ponieważ chodzi do szkoły w innym mieście. Ja też tam chodzę, ale przeprowadziliśmy się i ja dojeżdżam busami, ale on jest zbyt gapowaty żeby robić to samemu więc został niej. I tu się pojawia cały problem. On jest trochę inni niż jego rówieśnicy - bardziej zamknięty w sobie, ma problemy z nauką i całymi dniami przesiaduje na komputerze. Jest uzależniony, co do tego nie mam wątpliwości, ale niestety dla mojej babci nie jest to takie łatwe do zrozumienia i tego nie zauważa. Ilekroć jej powiem, żeby mu trochę to ograniczała to na mnie krzyczy i mówi, że to nie moja sprawa. Nie mamy ze sobą dobrych relacji, z resztą z moim bratem też nie. Często bywam dla niego oschła, chamska, czasem zdarza mi się go uderzyć bez powodu. Chciałabym to zmienić, ale ilekroć widzę , że on nie może się oderwać od tego kompa to mnie trafia. Dodatkowo wkurza mnie fakt, że on nie umie się wziąć za siebie. Myśli, że jest nikim, że jest głupi itp. i ja dokładam bez powodu oliwy do ognia i go drażnię. Chcę mu jakoś pomóc, ale my nawet ze sobą zbytnio nie gadamy. Wiem, to w większej części moja wina, ale gdyby nie moja babcia to myślę, że byłoby lepiej. Co mam zrobić, żeby nasze relacje się jakoś poprawiły i jak go przekonać, by zaczął widzieć coś innego poza komputerem?
~zakłopotana


Droga Zakłopotana!
Moim zdaniem najwazniejsza jest Twoja postawa. Jeśli chcesz wpłynąć na brata, nie możesz krzyczeć na niego i okazywać mu niechęci czy agresji. To nic nie da, jedynie podburzy go przeciwko Tobie. Aby Twoje zdanie się dla niego liczyło, musisz mieć z nim dobre relacje. Staraj się być dla niego miła i cierpliwa, spędzaj z nim czas, nawet jeśli oznacza to wspólne granie w gry komputerowe. Próbuj na niego wpływać, pokaż mu, że świat poza grami komputerowymi też bywa ciekawy :)
Myślę też, że jeśli chodzi o kwestię jego uzależnienia, powinnaś się z tym zwrócić do rodziców, za to do nich należy rozmowa z babcią na ten temat. W taki sposób powinna spojrzeć poważniej na tą sprawę. 
Tak więc masz dwa ważne zadania. Pierwsze: poprawić swoje relacje z bratem. Drugie: powiedzieć rodzicom o problemie i poprosić, aby porozmawiali z babcią.
Do dzieła! :)

Uściski,
Kwaskowa

wtorek, 20 marca 2012

Przestałam wierzyć, jak poinformować o tym rodzinę?


Witam.
Mam problem, który dotyczy głównie mojej rodziny. Chodzi o to, że żyję w rodzinie katolickiej. I niby jest wszystko pięknie, ładnie - chodzimy do kościoła, przygotowuję się do bierzmowania, niedługo rekolekcje i święta, tylko... Ja przestałam w to wszystko wierzyć. Starałam się w sobie to jakoś rozbudzić, ale nie wyszło. Jednak postanowiłam dalej udawać, że wszystko jest po staremu. Pomyślałam, że poczekam, aż dorosnę i będę samodzielna. Ale ostatnio pomyślałam, że skoro i tak nie wierzę, to powinnam z tym skończyć. I tu jest problem. Nie wiem jak to powiedzieć rodzicom. Zaczną mówić, że wymyślam i żebym przestała się wygłupiać, a jak nadal nie będę chciała "znormalnieć", obrażą się na mnie. W dodatku mam wujka, którego bardzo lubię, jednak jest wielkim katolikiem i zapewne też się na mnie obrazi... W sumie jak większość rodziny. Dlatego boję się powiedzieć o tym komukolwiek. Może jednak powinnam poczekać?
P.S. 
Zauważyłam, że jest już takie pytanie, jednak odpowiedź na nie jest bardzo... ogólnikowa, a ja naprawdę nie wiem już, co robić.

~Minnie.


Droga Minnie!
Aby było trochę łatwiej, przytoczę notkę Crazy, o której wspomniałaś.
"Wszystko zależy od Twoich rodziców. Jeśli są w miarę tolerancyjni, to myślę, że jakoś to przeżyją, jeśli natomiast są głęboko wierzącym katolikami, którzy chodzą co niedziele do kościoła... to chyba nie uchronisz się od awantury.
Tak czy siak, rodzice powinni wiedzieć i powiedz im o tym, nawet gdyby się na Ciebie bardzo denerwowali. Uzasadnij swój wybór, opowiedz trochę o tym, dlaczego postanowiłaś zostać ateistką. Mów jak najwięcej o swoich uczuciach, o tym co przeżywasz, jak to rozumiesz itp.
Jeśli rodzice bardzo się zdenerwują, daj im trochę czasu. To musi nieco "rozejść się po kościach", muszą sobie to przemyśleć. Bo w końcu nie przyprowadzą Cię na siłę do kościoła, prawda?"
A teraz co ja o tym sądzę. 
Zgadzam się z Crazy w tym, że to, jak się powinnaś zachować zależy od tego, jacy są Twoi rodzice. Nie w kategoriach "religijni czy mniej", lecz w kategoriach "tolerancyjni i dorośle Cię traktujący". Jeśli możesz tak o nich powiedzieć, warto podzielić się z nimi swoim zdaniem na temat wiary i porozmawiać ze sobą nie jak rodzice z dzieckiem, lecz jak równi sobie. Po prostu powiedzieć im o swoim poglądzie i poprosić o radę.
Jeśli zaś Twoi rodzice są bardzo restrykcyjni w kwestii wiary, zastanów się, czy znasz jakiegoś zaufanego członka rodziny, z którym mogłabyś obmówić ten temat. Myślę, że wymienienie poglądów z kimś jest ważne w takiej sytuacji, w jakiej się znajdujesz. Zastanów się też nad rozmową z księdzem. To naprawdę może ci wyjść na dobre, bo księża są od tego, by pomagać osobom w takich sytuacjach. 
Sądzę też, że możesz uznać, że to chwilowy kryzys, że Ci być może przejdzie i zachować to dla siebie. To Twój osobisty wybór. Nie oszukuj się jednak, tylko po to, aby uniknąć rozmowy z rodzicami.
Sądzę, że do bierzmowania nie powinnaś przystępować, dopóki nie będziesz pewna swojej wiary. Lepiej je odłożyć o rok i przystapić do niego ze świadomością, że to był dobry wybór.

Mam nadzieję, że sobie poradzisz.
Uściski,
Kwaskowa

piątek, 9 marca 2012

Nie akceptują tego, jaka jestem


Witajcie.
Mam problem z moją mamą. Właściwie to nie wiem, czy problem tkwi we mnie czy w niej. Mama ma idealne wyobrażenie o tym jaka powinna być jej cóka: same 6 z matematyki, długie kręcone włosy, chuda, z milionem przyjaciół i z chłopakiem. Ja mam same 4 z matmy, 6 i 5 z polskiego, średniej długości proste włosy, troche przy kości, z małą grupką sprawdzonych przyjaciół, bez chłopaka. Do tej pory jej odmienne zdanie o mnie mi nie przeszkadzało, ale od pewnego czasu czuję się jak w więzieniu. Jest strasznie wścipska, wypytuje się o wszysto, o to z kim się i o co pokłóciłam, co robiłam na dworze, kto co mówił. Kiedy gdzieś wychodzę dzwoni mi w przeciągu 3h ok. 2 razy, nie wiadomo po co, chociaż wcześniej jej mówiłam, żeby nie dzwoniła. Nie robię jej jakiś wybryków, że nie wracam do domu o tej godzinie, o której muszę, nie palę, nie pije, nie wagaruje. Ona chce znać wszystkie moje tajemnice, ingeruje w mój styl ubierania się. Kiedy dostane 5 z matmy, to się pyta dlaczego nie dostałam 6. Kiedy dostane 6 z polskiego ma to gdzieś. Kiedy ubiorę się jak mnie się podoba mówi, że wyglądam ochydnie. Mówi, że jestem okropnie gruba, chciaż nie mam ani grama nadwagi. Gdy dostałam się na wymianę międzynarodową z 70 osób, którą się o nią starało, powiedziała tylko, że znowu musi wydać jej pieniądze. Cokolwiek nie zrobię, robie to źle. Staram się sprostać jej wymaganią, ale to jest przecież moje życie. Ona nie robi nic, żeby mnie zaakceptować. Przez to popadłam w kompleksy.  Nigdy nie jest zadowolona ani ze mnie, ani z życia. Nie wiem co mam już zrobić. Pomóżcie.


~Karolina



Kochana Karolino!
Nikt z nas nie jest idealny, ani ja, ani Ty, ani Twoi rodzice. Na pierwszy rzut oka wina jest po ich stronie, ale myślę, że ta sytuacja nie jest tak oczywista, jak się wydaje.

Coś musi stanowić powód takiego ich zachowania, ich wyrzutów w stosunku do ciebie. Może kiedyś, świadomie lub nie, zawiodłaś ich nadzieje, zraniłaś ich lub sprawiłaś przykrość w jakikolwiek inny sposób? Pewnie nawet nie zdajesz sobie z tego sprawy. Ale napewno jest Coś, co jest źródłem takiego zachowania Twoich rodziców. Zastanów sie dobrze nad sobą i nad Waszymi relacjami, krytycznie nie tylko w stosunku do rodziców, ale i do siebie. Jeśli znajdziesz jakiś powód to brawa dla ciebie. Teraz wystarczy postarać się poprawić w tym punkcie i dać odczuć rodzicom, że zmieniłaś się pod danym względem.
Jeśli nic ci nie przychodzi do głowy, trudno. Wtedy powinnaś postarać się zaakceptować to, że Twoi rodzice są tacy a nie inni. Jedni są wymagający, drudzy oschli, a jeszcze inni ciekawscy. Tak już bywa, nie należy próbować ich zmieniać, a raczej nauczyć się dostrzegać ich zalety. Pewne zachowania po prostu ignorować. 
Kompleksy? One nie mają sensu. Musisz uwierzyć w to, że najlepsza Ty, to prawdziwa Ty i zaakceptować siebie. Jeśli Ty w siebie uwierzysz, inni też to zrobią ;)

Uściski, 

Kwaskowa

poniedziałek, 5 marca 2012

Brak tematów do rozmowy


 Może to dziwnie zabrzmi, ale mój problem polega na tym, że moi rodzice chcą ze mną rozmawiać. I zaczynają się schody bo nie mamy o czym! Codziennie mama pyta się co w szkole, jeśli powiem, że normalnie - foch, bo nie chcę rozmawiać, oceny - albo się nie uczę, albo mogłabym się bardziej starać, bo koleżanki to i tamto. Zainteresowania - jeśli tylko zaczynam mówić o czarnych dziurach, galaktykach i planetach rodzice robią wielkie oczy i nie mają pojęcia, o czym nawijam. Komputery - podobnie jak w poprzednim przypadku. Zero wspólnych tematów. Z problemów zwierzam się przyjaciołom i nie potrafię o tym gadać z rodzicami. Ostatnio mama zrobiła mi aferę, że nie chcę z nią rozmawiać i cały czas coś ukrywam. Zrobiło mi się cholernie przykro, ale choć naprawdę się starałam, nie potrafię rozmawiać z rodzicami. Co mam robić?
~Rosal


Kochana Rosal!
Myślę, że sprawa jest prosta - musicie znaleźć jakiś temat. Może wydaje Ci się to niemożliwe, ale zapewniam Cię, że wystarczy się dobrze przypatrzeć. Może i ty i mama lubicie gotować? Może tata ogląda właśnie mecz piłki nożnej, a ty chciałabyś, aby cię obeznał z tym tematem? Poszukaj, rozglądaj się uważnie.

Druga kwestia to pytanie, które nieraz słyszy każda z nas - "Jak w szkole?". Odpowiedź "fajnie" nie wystarczy. Powinnaś opowiedzieć, jakie lekcje mieliście, co robiliście. Dla Ciebie to głupoty, a jednak mama poczuje się od razu ważniejsza, gdy poświęcisz je te 15 minut.
Wszystko zależy od Ciebie i od Twoich chęci! ;)

Uściski,

Kwaskowa

sobota, 3 marca 2012

Rodzice nie interesują się moją nauką

Cześć Wam! :) 

Wiele dziewczyn ma problem z tym, że rodzice wszystkiego im zabraniają i często dają szlabany, a ja? Mam zupełnie odwrotny problem.  
Niedługo skończę osiemnaście lat. Moi rodzice nie są zbyt wykształconymi ludźmi, moja mama będąc w moim wieku miała już dwójkę dzieci (mnie i młodszą siostrę).  
Uczęszczam do liceum, dość dobrze się uczę, w przyszłości bardzo chciałabym studiować prawo, jest to moim największym marzeniem. Rodzice jednak nie wspierają mnie w dążeniach do celu, nie "zaganiają" mnie do nauki, przez co często boję się, że stracę mobilizację i nic w życiu nie osiągnę podobnie jak rodzice (nie chcę nazywać ich osiągnięć "niczym", bo stworzyli kochającą się rodzinę, ale jednak nie jest to to, co mi się marzy). Pozwalając mi na wszystko, rodzice często sprawiają, że np. nie chce mi się uczyć, bo po co mam się przygotowywać do ważnego testu, skoro właśnie pozwolili mi iść na imprezę? Przez to, że na wszystko mi pozwalają, muszę się sama pilnować i nie wiem, jak długo jeszcze dam radę w ten sposób. Dodam, że oni wiedzą o wszystkich moich testach itd., ale nawet ich to za bardzo nie interesuje, nie chcą chodzić na zebrania do mojej szkoły, gdy jest jakieś ważne zebranie, muszę prosić rodziców, by na nie poszli i zawsze słyszę jedno: "daj spokój, masz dobre oceny, po co mamy iść". W ogóle nie interesują się moimi sprawami.  
No ale żeby nie wyjść na aż taką egoistkę, na jaką pewnie i tak wyjdę, dodam jeszcze, że moja młodsza o rok siostra (niecałe siedemnaście lat) mieszka za zgodą rodziców ze swoim trzydziestoparoletnim "chłopakiem" i boję się, że podzieli los naszej mamy i mając niecałe osiemnaście lat, ugrzęźnie w domu z dziećmi.  Naprawdę się o nią martwię, odkąd wyprowadziła się z domu, zaczęła zachowywać się trochę jak nasza mama- mało o siebie dba, nie interesuje ją, w co jest ubrana, chyba nawet przestała się malować, mimo że kiedyś nie wychodziła nigdzie bez makijażu... Wiem też od jej koleżanek, że zaniedbuje szkołę! Gadałam z nią przez telefon i kilka razy na mieście, twierdzi, że wszystko jest w porządku, że nie ma żadnych problemów... Chciałam do niej pójść, by porozmawiać z nią tak na poważnie, ale jej partner jest alkoholikiem i trochę się boję, a rodzice w ogóle przestali się interesować siostrą, cieszą się, że sama "ułożyła sobie życie", jeszcze trochę a zaczną mi ją stawiać za wzór.  
Nie mam jeszcze nawet osiemnastu lat, nie chcę się wyprowadzać z domu (nawet nie mam żadnych funduszy), ale zastanawiam się, czy to nie będzie czasem najlepszym wyjściem. Myślałam, by wynieść się do babci (ona jako jedyna jest "normalna" i zauważa błędy moich rodziców, ponadto podobnie jak ja dąży do tego, by moja siostra wyprowadziła się od tego alkoholika), ale wtedy mieszkałabym z dala od szkoły (w innym mieście) i raczej musiałabym zmienić szkołę, a wolałabym tego uniknąć... Doradzacie mi jakoś się przemęczyć, dopóki nie skończę liceum, czy może już teraz zmienić szkołę i wyprowadzić się do babci?  
Rozmowa z rodzicami raczej nie wchodzi w grę, rozmawiałam już z nimi setki razy, za każdym razem tak "na poważnie", ale oni nie wzięli tego w ogóle do siebie, do nich można mówić, a i tak nie dociera... 
Będę bardzo wdzięczna, jeśli zdecydujecie się mi pomóc, bo ja już czasami nie daje rady... Obawiam się, że jeśli rodzice nie przypilnują mnie do nauki to stracę mobilizację, przestanę się uczyć, nie zdam matury i nie dostanę się na wymarzone studia (choć obawiam się, że tak czy tak się nie dostanę)... Wiem, że jestem straszną panikarą i może i tym razem przesadzam, ale chyba potrzebuję pomocy. 
Pozdrawiam!! 

~Smutna



Droga Smutna!

Myślę, że Twoi rodzice uznają Cię już na tyle dorosłą i odpowiedzialną, że nie muszą Cię traktować w ten sposób, pilnując Cię i zaganiając do nauki. Tak samo zapewne potraktowali Twoją młodszą siostrę, pozwalając jej zamieszkać ze swoim "chłopakiem". 

Sądzę, że zamieszkanie u babci, zmiana szkoły i miasta, to nie jest dobry pomysł w Twoim wieku. Przecież w tym roku matura, a gdy zmienisz liceum parę miesięcy przed, nie ułatwi Ci to zadania.

Pomysł z przeprowadzką przełożony do czasu zdania matury.

Przyszło mi do głowy, że może to babcia powinna porozmawiać z Twoimi rodzicami? Może ona, jako starsza od nich, zdoła im przemówić do rozsądku. Poproś ją, aby wyrzuciła im wszystko, co ty próbowałaś im przekazać. 
Jeśli to także nie poskutkuje, proponuję Ci ustalić sobie pewien grafik dnia i się go mocno trzymać. Rozplanuj sobie, ile godzin poświęcisz na prace domowe, ile na naukę, ustal godzinę, po której pozwolisz sobie na przyjemności.
Gdy okaże się, że nie masz wystarczająco samodyscypliny (co nie oznacza nic złego, bo przecież każdy z nas chętnie pozwoliłby sobie na chwilę przyjemności ;)), wtedy może poproś babcię, by ona Cię przypilnowała? Odległość nie gra roli.
To będzie dla Ciebie duża i wazna próba, ale jeśli ją przejdziesz, okażesz się prawdziwą bohaterką. :)

Uściski,

Kwaskowa :)

wtorek, 28 lutego 2012

Mama wierzy w plotki na mój temat.


Hej!
Obserwuje tego bloga od dluższego czasu i postanowilam w koncu napisac.
Otoz moja mama wierzy we wszystkie plotki sasiadek dotyczace mojej osoby. Mieszkam na obrzezach miasta i coz, wszystkie sie znaja. Ostatnio zrobila mi afere o to, jak sie zachowuje. Nie mialam pojecia, o co jej chodzi, bo przeciez nie pale, nie pije, mam spokojne towarzystwo. Pozniej dowiedzialam sie, ze kraza o mnie plotki, ze jestrem satanistką! Wszystko dotarlo do mojej mamy, a ona w to uwierzyla. Kiedy probowalam jej to wytlumaczyc, nawrzeszczala na mnie, ze klamie jej prosto w oczy, bo jej kolezanka wszystko widziala. Pozniej probowalam z nia rozmawiac i wyszlo na jaw, ze wedlug sasiadek wystarczy ubierac sie na czarno i sluchac metalu, by zostac satanista.
Co mam zrobic, zeby mama uwierzyla mnie, a nie plotkom?
~Metalówna


Droga Metalówno!
Plotek nie powstrzymasz, nawet gdybyś bardzo chciała. Takie są niestety minusy życia w małym środowisku i jedyne, co można z nimi zrobić, to je zaakceptować i nauczyć się ignorować.
Dlaczego Twoja mama w nie wierzy? Gdy dorasta dziecko, nagle jego relacje z rodzicem gwałtownie się ograniczają. Nie ma  w tym nic złego, ale rodzice wciąż chcą zachować relacje "jak po staremu". Dokąd idziesz, co z nim robisz, kiedy wracasz i dlaczego masz taki, a nie inny humor. A gdy Ty rodzicom nie dostarczasz odpowiedzi, szukają ich na inne sposoby.
Jak sprawić, aby mama nie wierzyła we wszystko, co usłyszy? Myślę, że nie ma jednoznacznego i skutecznego sposobu na rozwiązanie tego problemu. Ja na Twoim miejscu trochę więcej mówiłabym mamie, chociażby o tym, jak Ci minął dzień w szkole, czy z kim wychodzisz. Różne błahostki i trochę ważniejsze sprawy, które sprawią, że mama odczuje, że masz do niej zaufanie. Myślę, że to powinno trochę odmienić sytuację.
Do pewnego stopnia jednak plotki wciąż będą miały znaczenie dla Twojej mamy, ale im więcej zaufania do niej, tym mniejsze ich skutki uboczne :)
Pozdrawiam,
Kwaskowa

poniedziałek, 20 lutego 2012

Jak zadbać o mamę?


Witajcie.
Mój problem dotyczy mojej Mamy. Bardzo się o nią martwię. Kiedyś (już dość dawno) miała podejrzenie, że może mieć raka piersi,ale na szczęście guzek okazał się niezłośliwy i w zasadzie chyba wszystko jest z tym dobrze. Jednak kilka tygodni temu rano obudziłam się i słyszałam 'o boże, o jezu' przyszłam do kuchni, a moja mama leżała na podłodze. No i wtedy wiadomo zawołałam tate, zadzwoniliśmy na pogotowie i w zasadzie wyszło, ze prawdopodobnie stres i przemęczenie to spowodowały. Jednak mojej mamie lekarz już dawno temu, kiedy się badała, zakazał się denerwować. Jednak moja mama pracowała jako nauczycielka jednak tylko na zastępstwo i teraz już nie pracuje w tej szkole. Pracuje jednak jako dyrektor w szkole dla dorosłych jednak tam od września i okazało się, że dali moją mamę do tego miasta bo tu był ,że tak powiem 'burdel'. Po prostu nikt nic nie robił, nie było żadnych ważnych dokumentów jednak szkoła działała. No i moja mama wzięła to na siebie. Cały wolny czas pracuje, układa , robi , a przy tym bardzo , wręcz ogromnie stresuje. Sama mówi, że ta szkoła ją wykańcza psychicznie. W ostatnią niedzielę w kościele mojej mamie też było słabo i była taka blada. Potem już na szczęście wszystko dobrze. Jednak kilka dni temu zauważyłam w mamy szafie lek na depresję. Boję się, że mamie coś moze być. Tym bardziej, że ja i mój brat (ja 14, on 15lat) no moze nie jesteśmy jacyś zdemoralizowani czy coś, ale no..czasem pyskujemy. On uczy się średnio, ja w miarę dobrze, jednak mama chce zebyśmy się uczyli bardzo dobrze przez co czasem mój brat nie panuje i po prostu odpyskowuje, ze nie musi sie tego uczyć czy coś. Tyle, że gdy mama się źle czuła to tata mówił nam, że nigdy nic nie wiadomo i gadał o jakichś oszczędnościach na naszą przyszłość i , że on nie jest z tych co się użalają i , że on się co raz gorzej czuje. Od kilku dni śnią mi się koszmary o śmierci któregoś z rodzica przez co potem chodzę zdołowana. Wczoraj jak mama się spytała o co chodzi to się popłakałam i jej o tym powiedziała, przytuliła mnie i powiedziała, ze zrobi wszystko zeby jak najdłużej żyć. Ja się o tatę nie boję, co moze wydawać się dziwne, jednak najbardziej na świecie kocham mamę. Kiedy byłam mała to mówiłam, że jak jej się coś stanie to ja popełnie samobójstwo jednak mój brat to usłyszał i powiedział rodzicom, gadaliśmy o tym i spoko. Jednak kocham mamę nad życie i na prawdę nie wytrzymałabym gdyby jej się coś stało. Ona wszystkim się martwi, przejmuje... Poradźcie mi czy mogę jakoś mamie pomóc, ewentualnie jak być 'lepszą córką'... 

~Ula
 

Kochana Ulu!
Naprawdę wspaniałe jest to, jak dbasz o mamę. Z Twojej wypowiedzi bije niesamowita dojrzałość, naprawdę poruszyłaś mnie swoją wiadomością.
Zacznijmy od tego, że Twoja mama z pewnością zdaje sobie sprawę, jak bardzo jesteś dla niej ważna. Bo Ty dla niej tak samo :) 
Nie wiem, jak się mają Twoje relacje z mamą, chyba całkiem nieźle, jak wywnioskowałam z Twojej wypowiedzi, ale zapamiętaj, że w przypadku relacji rodzic-dziecko okazywanie uczuć jest najlepszym, co możesz zrobić. Choć niektórzy nie mają wylewności we krwi, jednak nie czuj oporów przed "Kocham cię" na pożegnanie czy innej formy okazania uczuć. Dwa proste słowa, a uwierz, dadzą mamie dużo pozytywnej energii :)
Jak odciążyć mamę?
Fizycznie to raczej niemożliwe. Jedyne, w czym Ty i Twój brat możecie pomóc, to prace domowe, takie jak sprzątanie, pranie, zmywanie. Umówcie się co do tego, kto, kiedy i w czym pomaga, mama napewno poczuje się lepiej, mając świadomość, że ma w Was pomocników.
Psychicznie odciążyć mamę możesz na wiele sposobów. Ja proponuję ci małe gesty, które jednak znaczą bardzo wiele :) Gdy zrobisz jej herbatę, gdy zimą wróci zmarznięta do domu po ciężkim dniu. Gdy kupując sobie czekoladę, poczęstujesz ją, mając świadomość, że to jej ulubiona. Gdy w jakiś długi, leniwy poranek zaskoczysz ją śniadaniem do łózka. Nawet gdy skomplementujesz jej wygląd. Za każdym razem wywołasz uśmiech na mamy twarzy, a humor poprawi się nie tylko jej, ale i tobie.
Pomysłów jest nieskończenie wiele, zdaję się więc na Twoją kreatywność. 
Zobaczysz też, że sprawianie przyjemności jest zaraźliwe. Niedługo sprawianie radości wejdzie Ci w krew na tyle, że nie tylko mama stanie się obiektem Twoich działań. Ludzie lubią się odwdzięczać. I zobaczysz, będzie coraz bardziej różowo :)

Życzę ci powodzenia!
Uściski
Kwaskowa :)

sobota, 18 lutego 2012

Jak poinformować rodzinę o odmiennej orientacji?

Cześć. He he, trochę głupio się czuję, pisząc o poradę, ale doprawdy sama już nie wiem, co mam zrobić. Męczy mnie to do tego stopnia, że chciałabym ową sprawę rozwiązać szybko i w miarę możliwości "bezboleśnie". O co chodzi? Zacznijmy od tego, że jestem biseksualna i jestem tego faktu zupełnie pewna :3 Jestem z tym pogodzona, akceptuję siebie właśnie taką. Ale to, że nie mam problemów w tym temacie ze sobą, nie znaczy, że nie mam ich w ogóle. Jak na razie o tym fakcie wiedzą moje najbliższe koleżanki i mogę liczyć z ich strony na tolerancję i akceptację :) Bardzo się z tego cieszę, choć kiedy czasem widzę ich miny, kiedy mówię, że owszem - chłopak, który przechodził obok i na którego zwróciły uwagę jest niezły, ale jego towarzyszka bardziej mi się podoba, mam ochotę wybuchnąć śmiechem. Mniejsza o to. Przejdźmy do "rodziny". Chciałabym powiedzieć o tym rodzicom. Zasługują, żeby wiedzieć, szczególnie, że ciągle nagabują, kiedy sprowadzę do domu jakiegoś chłopaka, bo w końcu tylu się za mną ogląda. Snują wizję mojej przyszłości i swoich wnuków (odległej przeszłości, he he, bo nie jestem jeszcze pełnoletnia). Jednak nie mam pojęcia jak im powiedzieć o mojej orientacji oraz o tym, iż może się zdarzyć, że zdecyduję się przeżyć moje życie z kobietą u boku. To trudne, bo trochę boję się ich reakcji. Wiem, że mama jakoś by to przełknęła. Ale tata? Dajcie spokój! Tata otwarcie mówi, że wszyscy homoseksualiści to ludzie chorzy o zwyrodniałych umysłach. Jedna z babć, typ moher, pewnie zeszłaby na zawał (to starsza osoba, bardzo religijna), druga przyjęłaby to spokojnie. Dziadek pewnie przestałby się do mnie odzywać. Z resztą rodziny się nie liczę, ponieważ spotykają się ze mną sporadycznie.  

I co mam zrobić? Jak to powiedzieć? Może jeszcze poczekać z tym, aż będę pełnoletnia albo aż poczuję się pewniej? Z drugiej strony, po co odwlekać? Kiedyś czy później dojdzie do tej rozmowy...

~L.S.


Droga L.S.!
Sądzę, że kwestia "czy mówić rodzinie" zależy w pewnym sensie od Twojego wieku. Jeśli masz jakieś 15, 16 lat, decyzja należy do ciebie: czy chcesz, aby rodzice wiedzieli, czy wolisz, aby spędzili jeszcze trochę czasu w nieświadomości. Jeśli jesteś już starsza, myślę, że powinnaś powiedzieć rodzinie, aczkolwiek to nie jest obowiązek. Wszystko zależy od tego, jak ty sądzisz.
Jak to zrobić?
Na Twoim miejscu najpierw powiedziałabym mamie, skoro uważasz, że ona by to najlepiej przyjęła. Gdy choć jedna osoba będzie o tym wiedziała, będziesz czuła się raźniej ze świadomością, że ona jest gotowa Cię obronić przed reakcją innych członków rodziny. Mam nadzieję, że uświadomienie mamy nie sprawi Ci dużego problemu. Wybierz odpowiedni moment, a potem po prostu jej to powiedz. Bez zbędnego owijania w bawełnę, ale też tak, aby jej nie zaszokować ;) Gdy już oswoi się z tą myślą, razem zadecydujcie, co dalej - czy powiedzieć, a jeśli tak, to komu?
Myślę, że razem przejdziecie przez to i nie bój się reakcji rodziny. Będą Cię kochali niezależnie od Twojej orientaji. Choć niektórym na początku nie przyjdzie to łatwo, ale nie martw się, po pewnym czasie wszystko się unormuje. 
Uściski,

Kwaskowa :)

środa, 15 lutego 2012

Nie odpowiadam wyobrażeniom mamy

 Hej. 
Mój problem jest taki: nie odpowiadam wyobrażeniom mojej mamy. 

Ona chcialaby abym byla jak ona, czyli kilka przemilych przyjacioleczek, spódniczki, sukienki, buty na obcasach i kolorowe bluzeczki. Wszystko zaczęlo się kiedy bylam w gimnazjum i zaczelam kumplować się z chlopakami. Mojej mamie to nie odpowiadało, chociaż moi kumple są w porządku, nie piją, nie palą, nie rozwalają przystanków. Później zacząl się spór o to jak się ubieram. Nie podoba jej, że 90% procent moich ciuchów jest czarnych, a wśród nich nic 'dziewczęcego'. W to wszystko doszedl jeszcze spór o szkołę, bo moja mama nie moze strawic tego, że poszlam do technikum (do którego chodzą w większości chlopaki), a nie do liceum tak jak ona to sobie wyobrazila. W ogóle ma gdzieś moje zdanie, próbuje mnie na sile zmieniać, cały czas tylko się klocimy. Próbowałam z nią pogadać już wiele razy, ale ona mnie nie slucha. Co mam zrobić żeby ona w końcu przestala się mnie czepiać i pozwolić mi być po prostu sobą?

~Violet





Droga Violet!
Każdy z nas jest inny, akurat tak się złożyło, że między Twoją mamą a Tobą jest duża różnica.
Myślę, że jedynym skutecznym wyjściem z tej sytuacji jest kompromis.
Zarówno Twoja mama musi zrozumieć, że nie powinna próbować cię zmieniać, ale Ty też musisz przemyśleć propozycje mamy.
Nie nakłaniam cię, abyś od razu zaczęła nosić sukienki w kwiatki i butów na dziesięciocentymetrowym obcasie.
Ale czy nie mogłabyś zrobić przyjemności mamie i raz na jakiś czas, na rodzinną uroczystość czy jakąś inną okazję założyć sukienki? Lub któregoś dnia włożyć spódniczki?
Dla Ciebie to może mały dyskomfort, ale uszczęśliwisz tym mamę, może warto się poświęcić?
Nie martw się, że po pewnym czasie przestaniesz być sobą, wcale tak nie będzie. Nikt nie każe ci rezygnować z Twojego stylu, są tylko prośby o zmodyfikowanie go odrobinę ;)
Napisz do Ramoneski bądź Nieuchwytnej z działu moda, jeśli nie wiesz, jak dobrać odpowiednie ciuchy, nie zatracając swojego stylu.

Uściski,
Kwaskowa :)

niedziela, 12 lutego 2012

Moja mama ma obsesję na punkcie pieniędzy. + Jak przekonać rodziców do wyjazdu na koncert?


Cześć!
Mam prawie 16 lat i problem z rodzicami. :)
Szczególnie z mamą. Ma paranoję na temat pieniędzy. Nie potrafi zrozumieć, że akceptuję to, że nie mam tyle kasy ile moje przyjaciółki - fakt, przyjaźnię się z dziewczynami, których rodzice zarabiają sporo więcej od moich, ale nie jest to dla mnie żaden problem.
Według mojej mamy mam jej za złe, że nie pojechałam w ferie na narty, a moje koleżanki i owszem. To samo z zagranicznymi obozami czy drgimi gadżetami. Mi naprawdę to nie przeszkadza, ale kiedy próbuję z mamą spokojnie porozmawiać, ona myśli, że ironizuję.

Druga sprawa to jej specyficzna nadopiekuńczość. Moi znajomi czasami jeżdżą autobusem do oddalonego o troszkę ponad godzinę miasta. Dodam, że rzadko. Dla mamy to jest nie do pomyślenia, że mogłabym z nimi pojechać. Najśmieszniejsze jest to, że za każdym razem, kiedy ją o to pytam, to się zgadza, a dopiero dzień przed wyjazdem zmienia zdanie, podając jakąkolwiek wymówkę. A to za zimno, a to nagle nie podoba się jej moja znajoma, którą dwa dni wcześniej stawiała mi za wzór.
Trzecią, ostatnią już sprawą jest wyjazd na koncert. Nie jest tani, ale mam już zebrane prawie 200 zł. Nawet jeśli nie uzbieram całej sumy sama, pomoże babcia czy ciocia. W ostateczności rodzice. Umówiliśmy się z czwórką przyjaciół, że wujek jednego kolegi pojedzie z nami do Warszawy na ten koncert. Problem jest taki, że boję się, że mama się nie zgodzi.
Uczę się dobrze, nie imprezuję, mama żyje w przekonaniu, że alkohol widzę tylko na uroczystościach rodzinnych. Jak mogę ją przekonać, żeby puściła mnie na koncert? Już sam fakt, że zastanawiam się nad ZAPYTANIEM jej pokazuje, jak bardzo mi zależy.
Pomocy!
Przepraszam za rozpisanie się :)

~adreenee

Droga Adreenee!
Zacznę od kwestii nadopiekuńczości. Jest ona typowa dla większości rodziców, Twoi nie stanowią wyjątku. Na nadopiekuńczość nie ma żadnej magicznej, natychmiastowej metody. Jedyny sposób na pokonanie jej to wykazywanie się odpowiedzialnością przed rodzicami, pokazywanie im, że jesteś godna zaufania. Jednak niektórzy rodzice są nadopiekuńczy i tacy już pozostaną, niezależnie od Twoich starań. Spróbuj zwiększyć ich zaufanie do Ciebie, ale jeśli to nie przyniesie skutków, nie czuj się rozczarowana. Tak jak niktórzy bywają gadatliwi, a inni nieśmiali, tak pewni rodzice bywają nadopiekuńczy.
Temat nadopiekuńczości przewija się w poprzednich dwóch notkach z działu "rodzina", zajrzyj do nich :)
Teraz druga kwestia, czyli koncert. Nie chcę cię martwić, ale są małe szanse, że uda ci się pojechać. Skoro mama ma obiekcje odnośnie puszczenia cię do miasta jakieś 100 km od domu. Jednak nie poddawaj się tak łatwo, dla koncertu warto spróbować! ;)
Skoro pieniądze to nie problem, to już spory plus.

Jak zapytać rodziców o zgodę?
Na początek wyczuj dobry moment. Rodzice muszą mieć dobry humor i musi być to COŚ w powietrzu. Wiesz, co mam na myśli ;)
Zapytaj ich ładnie, bez szantażu, łez czy jakiejkolwiek innej formy dramatu.
Wspomij o uzbieranych pieniądzach, to dowód na to, że ci zależy.
Pokz im, że wszystko jest już zorganizowane i nie jest to tak niebezpieczny wyjazd, jak się może wydawać.
Nie poddawaj się tak łatwo. Jeśli to ten koncert, o którym myślę, to jest o co walczyć ;)

Pozostała jeszcze kwestia pieniędzy i tego, że Twoja mama nie widzi tego, że akceptujesz tę różnicę między Tobą a koleżankami.
Skoro rozmowa nie przynosi efektów, myślę, że jedyne, co powinnać robić to w swoje wypowiedzi i styl bycia dyskretnie wplatać stwierdzenie, że Ci nie przeszkadzają różnice majątkowe. Nie ukazywać zazdrości, unikać dwuznacznych sytuacji. Gdy mama o tym wspomni, machnij ręką czy jakoś odpowiedz nie rozciągając tematu, po czym go zmień.

Może to coś zmieni ;)
Mam nadzieję, że pomogłam!
Uściski,
Kwaskowa

sobota, 11 lutego 2012

Niech mnie wreszcie wypuszczą z gniazdka!

Hej dziewczyny!
Prowadzicie wspaniałego bloga, wiele razy udzieliłyście pomocy innym dziewczynom, więc mam nadzieję, że mi też pomożecie.

Otóż moi rodzice (szczególnie mama) mają skłonności do wielu zakazów i warunków. Szanuję ich decyzje, bardzo, ale ostatnio czuję się bardzo ogranioczana... Nie mogę już wychodzić z domu, kiedy się ściemnia (czyli teraz w zimie to około 17:00), a moi znajomi właśnie zaplanowali mały wypad na godzinę i chętnie zabraliby mnie ze sobą, ale ja już wyjść nie mogę. Mam wiele kolegów w mieście, gdzie jest moja szkoła, ale nie pozwolą mi tam samej pojechać. Nie pozwalają mi iść z przyjaciółmi na dyskoteki, bo mówią, że to za późno: od 21:00 do 23:00/0:00, mimo, że te dyskoteki odbywają się jedynie co drugi piątek. Wybzdurali sobie też, że mają tam narkotyki. Starałam się ich zapewnić, że to nie jest prawda, a co do czasu, w którym się te dyskoteki odbywają, wytłumaczyłam, że w co drugi pitek możnaby było trochę poszaleć, no i w końcu to początek weekendu. Powiedziałam też, że nie ma sensu siedzieć tam trzy godziny przy tak głośnej muzyce, bo na dłuższą metę w takim hałasie się nie da. Niestety, nie udało mi się przekonać rodziców na jakąkolwiek z tych trzech wymienionych rzeczy. Nie wiem, czy to przez to, że nie dysponuję silnymi argumentami, czy jest może jakiś inny powód. Rodzice nadal myślą, że jestem jeszcze małym pisklątkiem, ale mam skrzydełka i chciałabym ten pierwszy raz wyfrunąć z gniazdka. Proszę doradźcie!

~Lilly, 15 lat
Droga Lilly!
Zacznijmy od tego, że 15 lat to nie tak dużo. Druga lub trzecia klasa gimnazjum. Nie dziw się rodzicom, gimnazjum to w sumie nie jest czas na nocne dyskoteki. Może moje poglądy w tej kwestii sa dość sztywne, ale z pewnością wiele osób się ze mną zgodzi. Na dyskoteki zaczekaj do liceum, chodź już niewiele czasu ci do niego pozostało, jednak on robi różnicę. W liceum wszyscy traktują cię poważniej.
Tak więc w przypadku dyskotek radziłabym odpuścić, bo dyskusje z rodzicami to walka z wiatrakami.
Jeśli jednak jesteś zdecydowana, że musisz tam pójść, bo Twoi znajomi się tam wybierają, może zaproponuj rodzicom, aby porozmawiali z rodzicami tych koleżanek. Jeśli to nie podziała, nie naciskaj. Jeszcze masz czas na dyskoteki.
Jeśli zaś chodzi o wyjścia po tym, jak się ściemniło, proponuję ci stopniowe przyzwyczajanie rodziców. Wychodź jakąś godzinę przed zmierzchem, tak, aby wracać tuż po nim. Zapowiedz rodzicom, o której wrócisz, na przykład o 17 - tuż po zmierzchu. Stopniowo wracaj coraz dłuższy czas po zmierzchu. Na początku rodzice będą stawiali opór zapewne, ale nie martw się, po pewnym czasie ustąpią. A jeśli nie, zrób chwilę przerwy i zacznij od nowa ;)
No i jeszcze sprawa wyjazdów do miasta nieopodal. To jest dość proste - kwestia paru warunków. Rodzice zgodzą się na pewno na odwiedzenie w domu kogoś, jeśli będą choć odrobinę znali tego kogoś oraz jego rodziców. Od czego są wywiadówki? Tam mogą się zapoznać. Przed następnym zebraniem klasowym wspomnij mamie, żeby zapoznała się przy okazji z rodzicami Twojego znajomego. Jeśli Twoja mama ma samochód, może zechce cię odwieźć? Przy okazji będzie wiedziała, gdzie mieszka Twój znajomy i będzie się mniej o Ciebie martwiła, mając świadomość, że wie, gdzie się znajdujesz.
Pamiętaj, że zakazy rodziców wynikają z ich troski o ciebie i ich miłości, nie złość się na nich. To dla nich trudne chwile. Dla Ciebie też nie są łatwe, ale im więcej dojrzałości i odpowiedzialności wykażesz w tym okresie, tym szybciej on minie.
Uściski,

Kwaskowa :)

piątek, 10 lutego 2012

Pragnę odrobiny wolności


Witam!
Mam mały problem związany z rodzicami. A mianowicie nie chcą mnie nigdzie wypuszczać! Mam 17 (rocznie 18) lat, inni moi znajomi, a nawet młodsi, normalnie moga wychodzić na imprezy, nocowanie u znajomych itd. Ja za to nawet jak wyjdę z domu po godzinie 20 to jest wielki krzyk! Fakt, 2 razy zdarzyło mi się przesadzić z alkoholem i przyszłam do domu pijana. Teraz za każdym razem mama mówi mi: "Raz się sparzyłam i na zimne będę teraz dmuchać", ale to tylko marna wymówka, bo jakbym tego to zrobiła, to też znalazłaby inny argument. Z kolei tata nie ma nic do powiedzenia, bo pracuje w delegacjii i przyjeżdża co 4 tygodnie albo i rzadziej. Gdy zaczynam rozmawiać z nimi na ten temat, to kończą tekstem "Dopóki nie masz 18 lat i dopóki będziesz na naszym utrzymaniu, to będziesz robiła tak, jak my chcemy". Mam 2 siostry i brata, ja jestem najmłodsza. Jedna siostra zaszła w ciążę jak miała 18 lat, a brat od 18 siedzi w więzieniu. No rozumiem, że chcą mnie chronić, no ale nie przesadzajmy, to co oni robią to lekka przesada. Dodam jeszcze, że nie mieszkam w jakimś wielkim mieście, mieszkam w małej miejscowości, w której praktycznie wszyscy się znają.
Błagam o szybką odpowiedź, bo ja już nie wytrzymuję psychicznie z nimi!!! Tym bardziej, że właśnie zaczęły mi się ferie.
~Monika


Droga Moniko!
Dziwisz się zachowaniu rodziców? Myślę, że sytuacja Twojego starszego brata, jak i siostry nieźle dała im w kość. Traktujesz ich przypadki, jakby nie miały one znaczenia w Twoich relacjach z rodzicami. A mają i to ogromne! Jesteś teraz w wieku, w którym przydarzyły im się ich "przygody", nie dziw się rodzicom, że wolą chuchać na zimne. 

W dodatku to, że się upiłaś też nie działa na Twoją korzyść - sprawia to, że rodzice widzą w Twoim zachowaniu coś niewłaściwego, a to ich upewnia w przekonaniu, że nie powinni ci dawać więcej swobody.

Jaka jest moja rada?

Nie spodoba ci się pewnie, ale to jedyny możliwy sposób.

Musisz odzyskać zaufanie rodziców. Wracaj do domu o godzinie, którą ci wyznaczyli, w stanie co najmniej prawie trzeźwym. Rób to, o co cie proszą i kiedy proszą. Pamiętaj, że zaufanie bardzo trudno zdobyć, a łatwo stracić.
Uzbroj się w cierpliwość, a po pewnym czasie (nie mówię, że to będzie tydzień. Raczej miesiąc jak nie dwa.) rodzice zaczną ci na więcej pozwalać. Jednak nie przeginaj nigdy, zawsze musisz być ostrożna i wiedzieć, na ile możesz sobie pozwolić.
Mam nadzieję, że Twoje relacje z rodzicami się poprawią.
Uściski,

Kwaskowa :)

wtorek, 24 stycznia 2012

Poradnik: Jak zrozumieć rodzica cz.2


 Znów chodzisz ze słuchawkami w uszach!


Zapewne większość z nas spotkała się z takim wyrzutem ze strony rodziców. A przynajmniej ta część, która odkryła dobrodziejstwa słuchawek. Rzadko którzy rodzice popierają zwyczaj słuchania muzyki przez słuchawki, ale czy da się im dogodzić w tej kwestii? Przecież gdy słuchawki nie były jeszcze tak rozpowszechnione, narzekali, że za głośno odtwarzamy muzykę.

Argument jest zawsze jeden i ten sam: "Zepsujesz sobie słuch!". Jest on przejawem troski, choć uzasadnionej, to odrobinę irytującej. Och, i agrument rodziców nr 2: "Nie słyszysz, co do ciebie mówię!" - ten akurat bardziej uzasadniony.

Co zrobić?
Przede wszystkim znajdź umiar. Muzyka jest cudowna, ma niesamowitą zdolność do uprzyjemniania nam każdej chwili, nawet poniedziałkowego poranka. Jednak pozbądź się przekoania "Im głośniej, tym fajniej." - tu nie chodzi o efekt, jakbyś był na koncercie, tylko o uczynienie muzyki elementem danej chwili. Znajdź taką głośność, która ci odpowiada i jednocześnie nie stwarza problemów w komunikacji z otoczeniem. Z pomocą przyjdzie ci też limit głośności, który możesz ustawić w większości telefonów i odtwarzaczy. W ten sposób będziesz słyszał i muzykę i rodziców. Argument rodziców nr 2 właśnie się przeterminował.
Jeśli chodzi o psucie słuchu, myślę, że jeśli nie będziesz przesadzał z głośnością i ilością czasu spędzanego ze słuchawkami w uszach, a będziesz ich szczególnie unikał w towarzystwie rodziców, myślę, że problem powinien się rozwiązać. ;)

Ile można siedzieć przed komputerem?


Kolejny temat, w którym nie możemy dojść do porozumienia z rodzicami. Połowa naszego życia towarzyskiego rozgrywa się przez Internet, a przynajmniej jakaś spora jego część. Ja osobiście także tego nie popieram - możesz się z kimś spotkać, ale wolisz z nim czatować - w ten spobó powstają pseudoznajomości. O wiele lepiej nawiązywać kontakty i zacieśniać więzi na żywo.
Aczkolwiek są przecież też sytuacje, gdy osoba, z którą piszesz mieszka setki kilometrów od ciebie, zaś czat to jedyna możliwość, jaką macie. Wtedy powyższa zasada ("Nie czatuj, spotkaj się") traci znaczenie. W takiej sytuacji popieram czatowanie i rozmowy przez Skype - przecież szkoda zmarnować znajomość, w końcu do czegoś są te wszystkie komunikatory.
Internet oferuje nam też wiele innych kuszących możliwości. I jak tu się mu oprzeć?

Co zrobić?
Znaleźć umiar. Częściej się spotykać niż czatować ze znajomymi. A tym, z którymi nie możliwe jest spotkanie, pozwolić trochę potęsknić.
Powiedz sobie, że nie spędzisz na komputerze więcej niż 3 godziny dziennie - stanowczo. Postaraj się utrzymać postanowienie. W końcu poza komputerem jest tyle rzeczy do zrobienia! No dobra, nie brzmię zbyt wiarygodnie. Ale i tak postaraj się znaleźć ciekawe czynności nie wymagające komputera. Wyjdzie ci to na dobre! :)

Pozdrowienia od Kwaskowej! :)

niedziela, 15 stycznia 2012

Liceum czy technikum? - spór z mamą


W tym roku kończę gimnazjum,a z tym jak wiadomo, wiąże się wybór następnej szkoły. Na samym początku Postanowiłam na Liceum- w moim mieście są dwa. Pierwsze jest blisko mojego domu,2 praktycznie na końcu miasta,jednak jest tam profil,który bardzo mi odpowiada (językowo-informatyczny). Poinformowałam mamę o tym. Na początku kręciła nosem na wybór szkoły ze względu na odległość, ale w końcu przełknęła to. Niestety, jakiś czas temu, została ogłoszona likwidacja tej szkoły. Był to dla mnie dość duży zawód, bo bardzo liczyłam na tę szkołę. Tak więc,zostało mi do wyboru technikum,oraz liceum-profil humanistyczny(szkołę zawodową od razu skreśliłam). I tu między mną, a moją mamą pojawił się zgrzyt. O ile uwielbiam język polski - pisanie opowiadań, nawet nauka gramatyki- o tyle nauka historii jest dla mnie koszmarem. Mam podstawową wiedzę, nie interesuje mnie ona co sprawia,że ciężko się mi jej nauczyć,pomijając ilość materiału, więc nie chce się z tym męczyć w rozszerzonej wersji. Tak więc stwierdziłam,że technikum nie jest złą perspektywą- mam zawód,a i na studia mogę iść. Skreśla to co prawda, moją chęć bycia nauczycielką języka obcego,ale jestem w stanie to przełknąć. Kiedy mama to usłyszała wpadła w szał. Stwierdziła,że jestem leń,bo po technikum nie dostane się na studia,że uczyć mi się nie chce,potem podała masę kierunków, które wie,że są ponad mnie ( to jej klasyczne zagranie,by mnie zniechęcić) i wręcz rozkazała mi iść na profil humanistyczny! Na moje argumenty była głucha. Nie krzyczałam-cały czas zachowałam spokój i opanowanie,to ona się wydarła i wpajała mi,że nie mam racji. Na koniec stwierdziła,że PÓJDĘ JEJ NA HUMANA I MAM NAWET NIE DYSKUTOWAĆ! Z jednej strony rozumiem ją- jestem jedynaczką i chce,żebym miała się lepiej finansowo w przyszłości niż ona,z drugiej strony jej niespełnione ambicje nie pomogą mi w niczym. Wiem też,że po prostu dla niej nielogiczne jest to,że ktoś ze średnią 4,coś chce[cytuje] "zmarnować sobie życie". Jak przekonać mamę,że nie jestem humanistką? Jak dać jej do zrozumienia,że technik nie jest zły?

~Megilena




Droga Megileno!
Na Twoim miejscu przemyślałabym jeszcze raz wybór szkoły. Może profil humanistyczny w liceum to nie taki zły pomysł?
Wiem, że nienawidzisz historii, tak jak ja, więc dobrze Cię rozumiem w tej kwestii. ;) Ale może polski jest tego wart? Skoro mówisz, że tak dobrze się w nim czujesz, sprawia Ci taką przyjemność... Zastanów się, czy jesteś w stanie zdobyć się na takie poświęcenie. Znam wiele osób, które podjęły taką decyzję i naprawdę nie żałują, pomimo braku sympatii do historii.
Jeśli jednak zdecydowałaś, że nie zniesiesz tego przedmiotu przez te 3 lata, no to nie pozostaje Ci nic innego, jak technikum. 
Jak przekonać mamę? Cóż, najlepiej będzie, jeśli pokażesz jej, że jeśli pójdziesz do liceum, nie uszczęśliwi Cię to. Czy Twoja mama ma jakąś piętę achillesową, o której ci wiadomo? Na przykład matematykę? Możesz w rozmowie z nią wspomnieć, że posyłanie Ciebie do liceum, na profil humanistyczny jest jak posyłanie jej na mat-fiz. Może w taki sposób zrozumie, do czego właśnie usiłuje Cię zmusić?
Inna metoda, jaka mi przyszła do głowy to ingerencja kogoś z zewnątrz. Ciocia, babcia, ktokolwiek, czyja opinia jest dla mamy ważna, z kogo zdaniem się liczy, ale kto jest gotów stanąć po Twojej stronie i dyskutować z mamą.
Sądzę, że to powinno wystarczyć. A może złóż papiery do obu szkół?
Mam nadzieję, że uda Ci się dostać do technikum i utrzymać dobre stosunki z mamą.
Uściski, 
Kwaskowa

niedziela, 8 stycznia 2012

Poradnik: Jak zrozumieć rodzica cz.1


Każda z nas doskonale wie, że zrozumienie rodziców to niełatwa sprawa. Powody mogą być różne: różnica wiekowa czy odmienność charakterów. Jednak większość rodziców ma z nami (a my z nimi) takie same problemy, których najskuteczniejsze rozwiązania postaram się wam przedstawić.

 

1. Ty się wogóle nie uczysz!
...krzyknęła mama, gdy zobaczyła, że po dwóch godzinach nauki włączyłaś komputer. Która z nas tego nie zna? Nieważne ile czasu spędzimy nad książkami, gdy włączymy komputer dzień przez klasówką, nie obędzie się bez tego.
W takiej chwili albo jedna strona odpuszcza albo, przeważnie, wywiązuje się dyskusja. Zawsze w pewnym jej momencie pada znane zdanie: "A ja w twoim wieku...", które stanowi klucz tej sytuacji. Ludzie mają zwyczaj idealizowania swojego przeszłego "ja". Zapominają o tym, co robili źle, pamiętają tylko to, co dobre, w tym popołudnia spędzane na nauce do testu. Mają nadzieję, że pójdziemy w ich ślady lub będziemy jeszcze lepsze.
Co zrobić?
Wyjaśnij, że dużo się uczyłaś, a komputer włączyłaś przed chwilą. Zaoferuj rodzicowi, że może cię przepytać (z czegoś, co masz opanowane do perfekcji! ;)) Jeśli rodzic nie odpuści, poucz sie jeszcze, a przynajmniej rób coś, co z daleka wygląda jak nauka. ;)
Pamiętaj jednak, że trochę uczyć się trzeba. Jeśli rodzic ma rację, a ty zniedbujesz naukę, zmień to!


2. Znów wychodzisz?
Ile razy słyszymy to zdanie, gdy trzymamy już rękę na klamce drzwi wyjściowych lub patrzymy na rodzica błagalnym wzrokiem. Dlaczego to zdanie jest tak często używane?
Nie myślcie, że rodzice marzą o tym, by zrobić z Was kujonów. Nie sądzę, by którekolwiek z nich miało takie aspiracje. Sądzę jednak, że im zalezy wyłącznie na naszym dobrze. Bla, bla, znów ta sama gadka? Tak. Oklepana, ale prawdziwa.
Dobrze wiemy, że nauka jest ważna. Oczywiście panuje przekonanie, że w tych czasach dobre wykształcenie ma coraz mniejsze znaczenie. Po części muszę się z tym zgodzić, ale jednak wciąż ludzie przywiązują do tego wagę. A żeby zadbać o dobre wykształcenie, musisz zacząć już od podstaw, od wczesnego wieku. A rodzice to wiedzą i się martwią. A to akurat normalne. Kocha, to się martwi :)
Jest też inny prawdopodobny powód. Rodzice dają ci coraz więcej wolności z wiekiem, ale oczekują odpowiedzialności i pomocności, wzrastających wprost proporcjonalnie. Wymagają twojej własnej inicjatywy w dbaniu o dom - im więcej jej wykażesz, tym większą swobodę otrzymasz.
Co zrobić?
Pomóc. Wykazać się, zdobyć tym punkty u rodzica. Zetrzyj kurze, zanim mama cię o to poprosi. Posprzątaj własny pokój, zanim tata rozpęta ci awanturę o bałagan.
Zamiast wychodzić piąte popołudnie z rzędu, odrób lekcje, na których zrobienie masz jeszcze parę dni, poczytaj książkę.
Poświęć odrobinę czasu dla rodziny, choćby to miało oznaczać wspólne oglądanie teleturnieju czy krótka, wieczorna rozmowa z mamą, w której streścisz jej swój dzień.

Już niedługo pojawi się część druga.
Tymczasem życzę powodzenia!
Uściski,
Kwaskowa :)
Szablon wykonała prudence. z Panda Graphics. Credits: x | x