Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Rodzina. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Rodzina. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 2 grudnia 2013

Nowy partner mamy jest ważniejszy ode mnie

Hej!
Moja mama ma 33 lata, jest między nami 18 lat różnicy wieku. Rozstała się z moim ojcem jeszcze jak byłam bardzo mała. Teraz od jakiegoś czasu nie mam z nim kontaktu. Od kiedy pamiętam moja mama zawsze miała powodzenie u mężczyzn. Teraz obecnie ma faceta, a nie miała nikogo od dwóch lat. Ciężko mi się do tego przyzwyczaić zwłaszcza, że zawsze jak jechała do koleżanki, na zakupy czy gdzieś ZAWSZE mnie ze sobą zabierała, byłyśmy jak przyjaciółki. Teraz gdy zjawił się on- mama od rana do wieczora pracuje przyjeżdża do domu na godzinę i jedzie do niego do domu po czym wraca kiedy już śpię i tak w kółko. Nawet w weekendy nie ma dla mnie czasu, bo jeżdżą razem na zakupy do innego miasta, a wieczorami do znajomych na imprezy. Denerwuje mnie to, jestem w kompletnym dołku. Czuję się jakby najlepsza przyjaciółka olała mnie, bo znalazła sobie nowego chłopaka.
Maja, 15 lat




Droga Maju!
Rozstanie jest trudnym etapem w życiu każdego człowieka, bez względu na wiek i występujący rodzaj więzi. Łącząc się z kimś jesteśmy pełni nadziei i radości, dostrzegamy wiele szans i możliwości, które gotowi jesteśmy razem wykorzystać. Ostatnie, o czym myślimy w takiej sytuacji, jest rozstanie. Dlatego też moment ten tak bardzo nas zaskakuje - do samego końca łudzimy się, iż mimo wszystko jesteśmy to w stanie przezwyciężyć. 
Twoja mama zaszła w ciążę stosunkowo młodo, bo już w wieku zbliżonym do osiemnastu lat. Zdecydowała się poprowadzić Cię przez życie i wziąć za Ciebie odpowiedzialność. Stworzyła dla Ciebie wspaniały dom - nikt przecież nie był w stanie przewidzieć odejścia Twojego taty. Mimo trudności, jakie napotkała na swojej drodze, doskonale poradziła sobie z rolą, jaką dało jej życie - zbudowała z Tobą piękną relację. Osiemnaście lat to wejście w dorosłość - świat nagle staje otworem przed młodym człowiekiem; odtąd może sam decydować o swoim życiu, spełniać marzenia, podążać drogą kariery. Twoja rodzicielka zrezygnowała ze "studenckiego" trybu życia, który chyba nierozerwalnie wiąże się z tym okresem - odtąd nie było mowy o wychodzeniu na dyskoteki, imprezy. Musiała w jednej chwili stać się odpowiedzialna, świadoma wszelkich konsekwencji, jakie niosło za sobą takie podjęcie decyzji. Stała się nie tylko matką, ale także Twoją przyjaciółką. To niezwykle ważne, jeśli chodzi o powiązania rodzinne. Doskonale widać, że od początku chciała brać czynny udział w Twoim życiu. Chce wspólnie cieszyć się z Tobą Twoimi sukcesami, ale też być powierniczką w trudniejszych momentach.
Spróbuj dostrzec, jak wiele Twoja mama gotowa była poświęcić dla Ciebie. Stałaś się dla niej najważniejszą osobą w życiu i jestem pewna, że będzie tak do końca życia. Jest to niezmienne - zawsze będziesz jej malutką córeczką, oczkiem w głowie. Dotąd byłyście tylko we dwie, żaden mężczyzna nie przebywał z Wami przez dłuższy czas, dlatego - jak sama wspominasz - ciężko jest Ci się przyzwyczaić, że nagle w Wasze życie wkroczył ktoś obcy i przewrócił je niemal do góry nogami. Z pewnością kieruje Tobą nieco zazdrości - przez ostatnie lata robiłyście z mamą wszystko razem, byłyście nierozłączne. Nie chcesz się nią dzielić, boisz się, że jej nowy partner zajmie najważniejsze miejsce w jej sercu. Cóż, moje zapewnienia mogą wydać Ci się teraz nic nieznaczące, ale z czasem sama dostrzeżesz, że absolutnie nikt nie zajmie tego miejsca. 
Piszesz, że Twoja rodzicielka i jej nowy mężczyzna w pewnym sensie wyłączają Cię ze wspólnych zajęć. Daj im trochę czasu i prywatności. Pozwól dobrze im się poznać, a kiedy emocje nieco ochłoną, sytuacja wróci do normy. Porozmawiaj z Twoją mamą i jej partnerem. Powiedz jej, że czujesz się wyobcowana, bo przecież dotychczas te wszystkie czynności wykonywałyście razem. Spróbuj zaproponować wspólne spędzanie czasu - zakupy, wyjście do parku, na basen. Dzięki temu nie tylko oswoisz się z sympatią mamy, ale też na nowo poczujesz się ważna. Zastanów się nad dniem, który mogłabyś spędzać tylko z mamą. Być może wyjście do kosmetyczki? Kino we dwie? Dotychczas na pewno miałyście wiele ulubionych czynności dających Wam przyjemność, które razem wykonywałyście - dlaczego teraz miałybyście przestać? Najważniejsze, żebyś wyszła z inicjatywą. Jak to mówią - najtrudniej jest zacząć, później jest już łatwiej. :)
Może warto poświęcić chwilę na refleksję - jak chciałabyś, aby zachowała się mama, kiedy przedstawisz jej swojego ukochanego? Myślę, że zależałoby Ci na tym, żeby cieszyła się razem z Tobą, była dumna z Twojego wyboru i odnalazła z nim wspólny język. To, że mama na nowo chce poczuć się szczęśliwa u boku mężczyzny nie powinno być przez Ciebie rozpatrywane w kategorii zagrożenia.
Trzymam za Ciebie kciuki, 
Psychodeliczna

W domu wciąż słyszę, że jestem gruba

Hej ;)
Moja mama - od kiedy pamiętam - chodziła po domu i mówiła "jaka to jestem chuda - muszę przytyć" - cóż... jest szczupła, ale to mnie doprowadza do coraz większych kompleksów. Wdałam się w rodzinę taty, a tam nie ma chudych osób (szczupłe to też rzadkość) póki co nie jestem gruba, ale wiem, że to nade mną wisi. W szkole wszyscy - od koleżanek po nauczycieli - mówią do mnie, że jestem chuda, chudzinka etc. a w domu niemal wszyscy wypominają mi - może nieświadomie ? - moją posturę.
Aktualnie ważę 46 kg (przy wzroście 164 cm) - moja mama identycznie (jest tylko o 1 cm wyższa), ale ja mam inną budowę... W sumie to już sama nie wiem czy jestem chuda, czy gruba ? Czy dałam sobie coś wmówić ? Czuję się z tym fatalnie. Dostaję dwie sprzeczne ze sobą informację co doprowadza mnie do obłędu... Bo jak mam rozumieć to, że jedni mi non stop powtarzają "No na anorektyczkę to Ty nie wyglądasz" i "Nie jesteś chuda", a z drugiej strony "chudzinko" ??? Jest mi z tym strasznie. Ostatecznie sama nie wiem jak wyglądam. Czuję się gruba, ale boję się, że dałam sobie to w mówić.
Proszę o pomoc ;)
Anna, 15 lat




Kochana Aniu! 
Nasza psychika jest tak skonstruowana, że wystarczy coś dostatecznie często słyszeć (lub samemu sobie powtarzać), żeby w to uwierzyć. W efekcie całe nasze ciało, wszelkie procesy organizmu dostosowują się do owej informacji - niekoniecznie prawdziwej. Za doskonały przykład może posłużyć tutaj chociażby denerwowanie się przed ważnym testem. Powtarzamy sobie, że nic nie umiemy, że się nam nie powiedzie - automatycznie jest nam zimno, niekiedy pojawiają się rewolucje żołądkowe. Ponadto stajemy się nerwowi, podchodzimy do testu bez pozytywnych emocji czy motywacji - zamiast tego jesteśmy niemal zrezygnowani.
Wydaje mi się, że podobny proces ma miejsce w Twoim przypadku. W domu słyszysz wciąż, że nie jesteś chuda; każdy sugeruje Ci, iż masz nadwagę. Być może łatwo ulegasz wpływom i domownicy zauważyli, że bardzo przejmujesz się swoją wagą, a co za tym idzie - postanowili sobie w pewnym sensie z Ciebie zażartować. Widzą, że wyprowadza Cię to z równowagi, więc brną w to dalej. Jestem gotowa zaryzykować nawet stwierdzenie, że motorem napędowym tej machiny jest rodzeństwo. Każdy kto je posiada wie przecież, że naczelną zasadą jest znaleźć możliwość dopieczenia drugiemu. Mają z tego niemałą satysfakcję. Z pewnością - bez względu na to, kto w ten sposób drwi z Ciebie - nie mają pojęcia, iż doprowadza Cię to do złego samopoczucia i popadania w kompleksy.
Do obliczenia prawidłowej masy ciała służy wskaźnik BMI. W bardzo prosty sposób możemy ją obliczyć - wystarczy podzielić wagę przez wzrost podniesiony do kwadratu (dla mniej cierpliwych - w internecie dostępne są gotowe kalkulatory). Pozwolę sobie posłużyć się tą metodą. Wynikiem w Twoim wypadku będzie 17,1. Cóż to oznacza? Nic innego jak poważną niedowagę, a wręcz wychudzenie. Nie ma tutaj mowy o jakimkolwiek "byciu grubszym". Według zaleceń podanych na stronie, powinnaś udać się do lekarza, gdyż grozić może Ci nawet anoreksja. Zatem etykietka "chudzinka" jest z pewnością prawdomówna. 
Piszesz również, że wdałaś się w rodzinę taty, gdzie nie ma szczupłych osób i zdecydowanie wątpisz w to, że wdałaś się w mamę. Cóż - genetyka jest naprawdę przewrotna i tak naprawdę nie możesz jasno stwierdzić, w kogo wdałaś się pod tym względem. Wiele jest przecież wypadków, w których dziecko jest wręcz anorektyczne w dzieciństwie, a z czasem posiada nadwagę i odwrotnie - puszystsze dzieci stają się naprawdę szczupłe. Dlatego też nie powinnaś przejmować się tym tak bardzo i stwierdzać jednoznacznie "na pewno posiadam geny taty warunkujące masę ciała, więc będę gruba!". To nie prowadzi do niczego dobrego, zapędza Cię tylko w dodatkowe kompleksy i stresy.
Stań przed dużym lustrem i przed wzięciem kąpieli obejrzyj swoje ciało. Czy naprawdę widzisz gdziekolwiek gramy zbędnego tłuszczu? Czy rzeczywiście ważysz więcej niż powinnaś? Zacznij od zmiany własnego zdania o sobie. Powtarzaj sobie, że jesteś piękna i masz idealną figurę - Twój mózg zdziała cuda (patrz: akapit 1). Zacznij eksponować swoje ciało, jeśli dotąd je ukrywałaś. Być może jakaś spódniczka? Jesteś wspaniałą kobietą, która zasługuje na uwagę. Jeśli zmienisz podejście do samej siebie, przestaniesz pozwalać, żeby inni mieli wpływ na Twoją samoocenę.
Podsumowując - Twoja waga z pewnością nie jest zbyt wysoka, jak sama widzisz, posiadasz wręcz zbyt mały przyrost tkanki tłuszczowej. Bliscy nieumyślnie wpędzili Cię w kompleksy, dlatego postrzegasz się jako osobę z nadwagą; nie potrafisz spojrzeć obiektywnie na samą siebie. Nie pozwól, żeby stało się to obsesją, gdyż prowadzi to bezpośrednio do anoreksji, z której bardzo trudno jest się wyleczyć. 
Mam nadzieję, że choć trochę udało mi się podnieść Cię na duchu, 
Psychodeliczna

czwartek, 23 maja 2013

Mama na siłę chce być moją koleżanką.

Cześć Dziewczyny! 
Jako, że wasze porady wielokrotnie mi pomogły, postanowiłam do Was napisać. Nie wiem czy jest to problem wynikający z moich rodziców czy mnie... Ale wydaje mi się, że to najodpowiedniejszy dział.
Ogólnie to moja mama ma obsesję na punkcie robienia ze mną czegoś. Jak wychodzę na spacer to się upiera, że pójdzie ze mną i grozi mi karą -,- Jak jest ciepło to koniecznie chce jeździć ze mną rowerami itd. Oprócz tego upiera się, że mam z nią chodzić do kina czy na zakupy. I oczywiście zawsze zabiera mojego młodszego brata.Mam wrażenie, że chce udawać moją koleżankę...
Strasznie źle się z tym czuję, wstydzę się tego, że chodzę po mieście z matką. Zawsze boję się, że ktoś ze znajomych mnie zobaczy (choć moi przyjaciele są wyrozumiali). Czy może przesadzam i to nie jest takie straszne? Czy to dobrze, że mama chce mieć ze mną głębszy kontakt? Tylko, że zazwyczaj nie prowadzi to do pogłębiania więzi, bo jestem do tego zmuszana i nici z miłego nastroju...
Podsumowując: Powinnam popracować nad moją mamą- i tu pytanie jak czy powinnam zmienić moje podejście? I czy to obciach spacerować, jeździć na rowerze, chodzić do kina / sklepu z matką?

~Amber

Droga Amber,
Problem z którym się do nas zgłosiłaś, jest w gruncie rzeczy bardzo popularny wśród nastolatków. Nasi rodzice chcą spędzać z nami czas, pokazać, że nie starzeją się i nadal lubią robić "fajne" rzeczy ze swoimi dziećmi. Często ich nachalność jest powodowana przypadkowo, opiekunowie nie zdają sobie sprawy z tego, że czasami przekraczają barierę i "szarpią" nasze nerwy. Musisz pozostać spokojna, nie ma sytuacji bez wyjścia ;)
Twoja mama zapewne chce mieć z Tobą jak nalepszy kontakt, nie ma w tym nic dziwnego. Dorastasz,a ona mimo wszystko chce "nadążać" i wiedzieć co się u Ciebie dzieje.  Odrobinę zdziwiło mnie to, gdy powiedziałaś, że wstydzisz się chodzenia z rodzicielką po mieście. Czym jest to spowodowane? Czy był kiedyś jakiś incydent po którym tak się czujesz, czy raczej jest to uczucie od zawsze? Uważam, że nie masz się czego wstydzić, wszyscy znajomi wychodzą gdzieś ze swoimi rodzicami. Mogą być to zakupy, krótki spacer czy jakiś piknik, nie jesteś jedyną, która spędza czas z mamą. Dlatego też, w odpowiedzi na jedno z twoich pytań, odpowiadam: Tak, myślę, że odrobinę przesadzasz i to zdecydowanie nie jest straszne. :)
Co do nachalności mamy, postaraj się z nią porozmawiać. Wyjaśnij, że lubisz z nią spędzać czas i chcesz to kontynuować, ale w mniejszym stopniu. Opowiedz jej o tym, że ty też masz znajomych, z którymi chciałabyś wyjść, a czasami potrzebujesz też czasu dla siebie. Zaproponuj dogodne rozwiązanie. Może jeden dzień weekendu będziesz spędzać z mamą? Albo zanim gdzieś wyjdziecie, ustalcie kiedy to będzie, abyście obydwie czerpały z tego radość i korzyści. Pamiętaj: 
Niczego nie rób na siłę,  rodzicielka może potrzebować czasu, aby oswoić się z myślą, że nie potrzebujesz jej na każdym kroku. Dla niej pewnie nadal jesteś małą dziewczynką, która potrzebuje 100% opieki i ciągłej ochrony. Jak to mówią: "Daj jej się z tym przespać", a zobaczysz efekty.
Myślę, że najlepszym sposobem jest własnie rozmowa. Kłótnią czy upieraniem się przy swoim zdaniu możesz jedynie pogorszyć sprawę, a tego przecież nie chcemy.
Mam nadzieję, że uda Ci się rozwiązać ten problem, trzymam mocno kciuki za Ciebie.
Cherry Coke


czwartek, 2 maja 2013

Mam prawo do zachowania prywatności

Witajcie!
Zdecydowałam się do was napisać ponieważ już nie wyrabiam. Moja mama ma fioła na punkcie sprzątanie to akurat mi nie przeszkadza chodzi o to ,że gdy ona sprząta w moim pokoju znajduje różne rzeczy.Jakieś kartki z opowiadaniami itp. Kiedyś miałam pamiętnik ,ale z tego wszystkiego spaliłam go. Moja mama szpera mi w moich rzeczach. Nie mam ani trochę prywatności.Nie wiem co mam robić. Nie cierpię jak ktoś mi szpera ,czyta coś co jest tylko i wyłącznie moje ! Jeśli będę chciała im pokaże czy to takie trudne !
Pomocy!
Ewka



Droga Ewko,
Wiele nastolatków ma sprzeczki ze swoimi rodzicami co do prywatności i swoich własnych rzeczy. Nasi opiekunowie czasami nadal widzą w nas małe dzieci i nie myślą o tym, że naruszają naszą strefę, która "teoretycznie" powinna być przeznaczona tylko dla nas. Chociaż takie zachowanie rodziców może denerwować, to zachowaj spokój. Wszystko jest do rozwiązania :)
Wychodzę z założenia, że wszelkie problemy można w rodzinie rozwiązać rozmową. Wyczuj kiedy mama ma dobry humor, bo konwersacje generalnie są prostsze gdy obydwie strony mają dobry dzień. Usiądź z nią, czy zagadaj przy obiedzie, to już zależy od ciebie. Wyznaj rodzicielce, że doceniasz to, że sprząta, zajmuje się domem i dba o wszystko, ale przyznaj  że czasami denerwuje cię to, że przegląda twoje prywatne rzeczy. Powiedz, że mimo tego, że jej ufasz to są sprawy które chcesz zachować jedynie dla siebie. Całą rozmowę przeprowadzaj spokojnie, staraj się nie doprowadzić do kłótni. Myślę, że mama zrozumie twój problem.
Jeżeli jednak, rozmowa niewiele da, to postaraj się zebrać wszystkie najbardziej chronione, prywatne rzeczy i schowaj je np. do jednej szafki. Następnie pokaż mamie i powiedz że tutaj trzymasz wszystko co jest TYLKO dla ciebie i poproś ją, aby tam nie zaglądała.  Co do pamiętnika, to możesz go trzymać w zupełnym odosobnieniu, np. pod łóżkiem czy między książkami, gdzieś, gdzie nie będzie się rzucał w oczy.
Mam nadzieję, że ci pomogłam, wydaje mi się, że rozmową zdołasz rozwiązać problem, jeżeli jednak nie to spróbuj z półeczką, czy szafką na swoje drobiazgi.
Trzymaj się,
Cherry Coke


czwartek, 18 kwietnia 2013

Ograniczona wolność

Cześć dziewczyny, mam taki mały problem, który pewnie już się gdzieś pojawiał, ale nie umiem go znaleźć. Chodzi oczywiście o moich rodziców.

Mam 17 lat i jestem jedynaczką, zawsze byłam raczej dość mocno samodzielna, bo rodzice niezbyt zwracali na mnie uwagę (mama jest pracoholiczką). Nagle jakoś 2-3 miesiące temu moi rodzice postanowili zabrać się za wychowywanie mnie i wcale im nie przeszkadza fakt, że jest już na to trochę za późno. Traktują mnie, jakbym miała 10 lat i zabraniają czego się da. Chcę pójść na imprezę? Nie. Chcę wyjechać na obóz zagranicą? Nie. Chcę odwiedzić znajomych, którzy mieszkają w innym mieście? Nie. Nawet jak chcę spotkać się na noc u koleżanki, to odpowiedź jest "nie". Gdy proszę o podanie jakiegokolwiek argumentu dlaczego nie, zawsze uzyskuję tylko odpowiedź "bo ja tak mówię" albo "bo ja nie chcę, żebyś...". Jak sobie z tym poradzić? Jak im wytłumaczyć, chociaż żeby mi powiedzieli dlaczego? Już coś mnie trafia jak wszystkie moje argumenty "za" są obalane jednym "bo ja tak mówię"...

Proszę o pomoc, bo już nie wiem co robić...
P.

PS. Podziwiam waszego bloga i uważam, że jest świetny, dlatego też piszę właśnie do was. Proszę, prowadźcie go dalej tak genialnie, jak teraz jest prowadzony. :)


Kochana P!

Moim zdaniem przede wszystkim nie powinnaś robić nic zbyt gwałtownie. Musisz oswoić się z myślą, że nie wystarczy parę dni, aby wszystko się zmieniło.
Nie jestem pewna, co dokładnie powinnaś zrobić w takiej sytuacji. Wydaje mi się, że najlepiej będzie, jeśli będziesz wprowadzać swoje małe zmiany do reguł rodziców. Małymi kroczkami, tak, żeby oni sami tak do końca się nie zorientowali. Np. wracaj 15 minut po czasie wyznaczonym przez rodziców, jeśli nie zaczną się czepiać, po pewnym czasie możesz wracać jeszcze odrobinę później. Nie zaszkodzi, jeśli czasem powinformujesz rodziców o spóźnieniu przez telefon. Jeśli jesteś na imprezie, zadzwoń do rodziców, prosząc ich o przedłużenie 'godziny policyjnej'. Stopniowo powinno być coraz lepiej. Jeśli rodzice będą mieli pretensje, postaraj się im wytłumaczyć, że wszyscy się bawią dłużej itd. Delikatnie. :)
Jeśli zaś chodzi o obóz czy nocowanie u koleżanki... Może pomoże opinia rodzica jednej z koleżanek czy dokładniejsze zapoznanie rodziców z Twoimi planami?
W tym przypadku "szczera rozmowa" z rodzicami na temat swobody raczej niewiele da, ponieważ nie tak łatwo będzie zmienić ich przekonania...
To z pewnością nie będzie łatwe dla Ciebie jako osoby, która kiedyś miała dużo wolności, a teraz zostało jej to odebrane. Mam jednak nadzieję, że z czasem zauważysz poprawę.
Uściski,
Kwaskowa

czwartek, 4 kwietnia 2013

Słyszę, czym rodzice zajmują się w nocy...


Cześć.
Ten blog to ostatnia deska ratunku...Jest świetnie prowadzony :)

Męczę się z tym od kilku miesięcy. Od tamtej nocy nic nie pozostaje takie same. Jest to dość krępujące i nie ufam nikomu na tyle by móc o tym mówić.
W pełni rozumiem miłość kwitnie, rodzice to też ludzie...ale
chodzi o to, że słyszę jak rodzice się kochają. Zdarzyło się to już kilka razy. Jest do dla mnie dosyć bolesne i odbijające się na mojej psychice. Kiedy następnego dnia widzę ich, nie potrafię się do nich odezwać, chce mi się płakać. Wiem skąd się biorą dzieci i tak dalej, i tak dalej... Jednak nie chcę tego słyszeć jak rodzice to robią. Byli dla mnie oparciem, ufałam im, a teraz nie chce mi się z nimi nawet gadać. Obleśne dla mnie jest to, jak mówią między sobą, że w nocy było "super", myśląc, że ja nie wiem o co chodzi.
Mnie to po prostu brzydzi. Mam z tym ogromny problem i moja psychika ucierpiała na tym. Chociaż dla niektórych to błahy, a może nawet głupi problem. Rozumiem, że to ludzi, są razem, kochają się... ale dzieci nie muszą tego słuchać prawda ? Doskonale wiem, że nigdy nie powiem im tego, ze to słyszałam, brak mi po prostu odwagi. Nie mamy jakieś dobrych relacji. W dodatku kiedy za którymś razem "to" robili, to specjalnie trzaskałam drzwiami by pokazać im, ze nie śpię, jednak może nie wystarczająco głośno. Sama nie wiem.
Żyję z tą świadomością kilka miesięcy i jest mi ciężko. Trudno mi jest normalnie rozmawiać z rodzicami, udawać, że jest okej, kiedy przed oczami mam widok ich w łóżku...
Nie proszę o cud, proszę o kilka słów.

Liczę na was
~ Strzałka


Kochana Strzałko!

Masz zupełną rację... Co prawda rodzice mają pełne prawo do tego, co robią, jednak powinni rzeczywiście zadbać o to, aby dzieci nie miały z tym styczności... Mimo świadomości, że to naturalne, taki obraz rodziców nie zgadza się z zakorzenionymi w nas od dziecka przekonaniami i nie da się do niego tak łatwo przyzwyczaić.
Ja na Twoim miejscu też bym nie miała odwagi porozmawiać o tym z rodzicami. I uważam, że nawet nie powinnaś tego robić ani w żadnym stopniu wpływać na ich życie prywatne.
Jaka jest inna rada? Robić wszystko, żeby tego nie słyszeć. Może zmień pokój na jakiś bardziej odległy od tego rodziców? Albo zakładaj słuchawki z muzyką przed pójściem spać? Wszystko zależy od tego, jak pokombinujesz i jakie masz możliwości. Może po prostu zacznij wcześniej chodzić spać?
Jeśli rodzice zaś zaczną rano komentować wydarzenia poprzedniej nocy, możesz po prostu powiedzieć głośno "Ja nie chcę tego słuchać" i zatkać sobie uszy, żeby nie zabrzmiało to ofensywnie dla rodziców, a bardziej jako żart o prawdziwym podłożu.
Chciałabym Ci też powiedzieć, że mimo wszystko fajne jest to, że Twoi rodzice mają nadal dobre relacje i uczucia między nimi nie gasną, z moich obserwacji wynika, że raczej rzadko ma to miejsce...
Mam nadzieję, że jakoś pomogłam.

Uściski,
Kwaskowa :)

Chcę wyjechać na wakacje do taty

Witam serdecznie. Postaram się możliwie krótko i treściwie opisać swój problem i mam nadzieję, że coś wspólnie zaradzimy...
najpierw może przedstawię sytuację w swojej rodzinie. Rodzice są rozwiedzeni, tata mieszka w Islandii, a ja i moje rodzeństwo z mamą. Mam już 18 lat, jestem w 2 klasie technikum i jeszcze 2 lata przede mną, w czasie których muszę mieszkać z matką... Ale wolałabym z tatą. Nasze dwie "rodziny" są skłócone ze sobą, nienawidzą się wręcz. Tzn, rodzina ze strony mamy i ze strony taty. Kiedyś rodzice też mieli strasznie złe relacje ze sobą ale za moją sprawą troszeczke się polepszyło, ogólnie rozmawiają ze sobą od czasu do czsu (głównie mama się skarży na mnie, jaka to ja zła jestem i wgl). A teraz do rzeczy. Chodzi o to, że w te wakacje tata chce żebym przyleciała do niego do Islandii na jakiś miesiąc albo na całe wakacje, to się zobaczy. Wiadomo, całkiem normalna sprawa. Tylko że boję się tego wyjazdu... Z kilku powodów.
Nie wiem jak zachowa się moja mama. Spodziewam się, że może mi powiedzieć coś w stylu "jedź i możesz nie wracać", albo się obrazi na mnie, ale będzie próbowała obrócić to wszystko w żart. Ona na pewno myśli, że ja tam pojadę i nie wrócę, bo wie, że wolałabym mieszkać z tatą (kto by nie chciał... z tą matką się nie da żyć normalnie, ale to już zupełnie inny problem). Jak byłam mała to jakieś dwa razy już uciekłam do taty i z nim mieszkałam, ale musiałam wrócić - wiadomo, sąd, policja, te sprawy. A teraz mam 18 lat... Ja to wiem i ona to wie, że mogę teraz zrobić co chcę i już mi ona policją nie zagrozi. Ale ja nie zamierzam tam się przeprowadzać - chcę tylko pojechać, zobaczyć kawałek świata, może trochę popracować tam, jak uda się mojemu tacie załatwić mi pracę. Podobno tam się nieźle zarabia w wakacje, tylko jak wrócę to pewnie matka całą kasę mi zabierze. Ona mi w ogóle nie ufa... Już dawno właściwie przestało mnie obchodzić jej zdanie, nie uczę się zbyt dobrze, często wagaruję itp... Ale ona rozmawiała z ojcem i powiedziała mu, że ona nie ma nic przeciwko, ale żeby to jeszcze przemyślał, bo ja jestem taka i owaka... I że niby ją tak oszukuję i wgl, ale ja nie mam w czym ją oszukiwać, bo w ogóle z nią nie rozmawiam.

I jeszcze jedna sprawa - boję się tej całej podróży... Mam chorobę lokomocyjną i to całkiem niezłą, jak jeżdżę do szkoły mpkiem to zawsze muszę mieć ze sobą mp3 i słucham muzyki, bo inaczej robi mi się niedobrze. A podróż do Islandii będzie około całodniowa. Bo 5 godzin autobusem do Warszawy na lotnisko a potem kilka godzin samolotem... Boję się leciec samolotem... :(

Mam nadzieję, że mnie zrozumiesz, wiem że trochę chaotycznie piszę... Ale nie umiem inaczej, heh ;)

Pozdrawiam Was kochane, odwalacie naprawdę kawał dobrej roboty! (:

P.S.
Zapomniałam dopisać ważnych kwesti, jak zwykle heh :P
Tylko ja z mojego rodzeństwa utrzymuję kontakty z ojcem i jego rodziną.
A nie chcę się teraz przeprowadzać z tego domu (tzn bardzo chce ale nie moge) bo po pierwsze nie mam kasy, po drugie nie chce nikomu się zwalać na głowę z rodziny, a po trzecie nei chce sobie do reszty zepsuć relacji z matką...

No to chyba tyle.

~Xendy



Droga Xendy,

Życie z rodzicami po rozwodzie może być nie lada wyzwaniem. Sama dobrze o tym wiesz, bo widać, że relacje pomiędzy opiekunami a również całymi rodzinami nie należą do najłatwiejszych. Jednak mimo kłótni i nieporozumień, nie ma sytuacji bez wyjścia. Przemyślałam cały twój problem i myślę, że wszystko Ci się powiedzie.
Pisałaś, że chciałabyś się przeprowadzić do ojca, ale wiesz, że nie możesz. Masz rację, przed tobą nadal 2 lata nauki, a rozpoczynanie szkoły w zupełnie innym miejscu w takim okresie byłoby zapewne bez sensu.  Poza tym Twoja przeprowadzka mogłaby jeszcze pokłócić bardziej rodziny, w momencie gdy ktoś jest skłócony łatwo o nową sprzeczkę, coś o tym wiem.
Zastanawia mnie reakcja  twojej mamy, co do twojego wyjazdu. Zarówno ona jak i ty dobrze wiecie, że jedziesz tam jedynie na wakacje, oraz po to aby spotkać się z ojcem. Myślę, że jej zachowanie , jak teksty typu "jedź i możesz nie wracać" są spowodowane właśnie tym, że boi się, że faktycznie tak zrobisz,. Jest twoją mamą, mimo wszelkich kłótni, nieporozumień i sprzeczek jestem przekonana, że Cię kocha i obawia się, że pewnego dnia zwyczajnie Cię straci.
Myślę, że musisz na spokojnie z nią porozmawiać. Od dawna uważam, że rozmowa to podstawy więzi rodzinnych, rozwiązywania problemów i godzenia się. Wiem, że nie będzie łatwo, ale musisz jej uświadomić, że jedzesz, ale wracasz, bez względu na wszystko. Opowiedz jej o tym, że chcesz też zwiedzić trochę świata, niech nie trzyma cię "pod kloszem". Rodzicielka pewnie będzie oporna, ale powinnaś zauważyć po pewnym czasie jak ustępuje. Przynajmniej taką mam nadzieję :)
Piszesz, że mama zabierze ci zarobione pieniądze. Czemu miałaby to zrobić? To w końcu ty je zarobiłaś, należą się Tobie.  Zawsze istnieje opcja, że możesz jej też nie mówić o swoich przychodach, jeżeli się o to martwisz.
Co do podróży, to nie znam się zbyt dobrze na chorobie lokomocyjnej, ale ja zawsze przed dłuższym wyjazdem biorę coś typu "Lokomotiv" (możliwe, że pisze się to inaczej, wybacz jak popełnię błąd), a mój brat zakleja sobie pępek plasterkiem i działa. Zaopatrz się również w swój odtwarzacz, naładuj i upewnij się, że masz ściągnięte wszystkie piosenki. To zapewne ułatwi ci całą wyprawę.
Lot sam w sobie według mnie, jest najprzyjemniejszą formą transportu. Najgorsze jest startowanie i lądowanie, ale zazwyczaj są to dołownie minuty. W czasie gdy samolot jest w powietrzu prawie nie czujemy żadnego ruchu. Jeżeli będziesz lecieć  to upewnij się, że masz miejsce nie przy oknie, aby zminimalizować ryzyko złego samopoczucia.
Mam nadzieję, że odpowiedziałam na wszystkie pytania i chociaż odrobinę Ci pomogłam. Życzę ci owocnej rozmowy, a potem jedynie świetnej podróży.
Całuję,
Cherry Coke

czwartek, 28 marca 2013

Mama traktuje mnie jak służącą


Droga załogo NBS!
Szukałam w spisie notek problemu podobnego do mojego, ale nie znalazłam
Otóż, moja mama traktuje mnie jak służącą. Chodzi o to, że w sobotę to ja mam posprzątać cały dom, podczas gdy ona leży na kanapie i ogląda telewizor. Wracam ze szkoły do domo około 16-17 i muszę jeszcze zająć się zwierzętami, posprzątać dom, przepytać brata z bieżących lekcji i sama się nauczyć, podczas gdy ona, kończąca pracę najpóźniej o 15.30 też nic nie robi i ogląda TV czy siedzi na laptopie.
Dzisiaj na przykład obudziła mnie wcześnie i wyszła z domu nie mówiąc gdzie idzie ani nic. Wróciła po około 3 godzinach, kończyłam wtedy już sprzątać dom, została mi już tylko kuchnia i mój pokój,a ona zaczęła krzyczeć, że nic nie robię, że jestem darmozjadem i powiedziała, że dzisiaj już nic nie zjem. To było około 12, teraz jest po 18 a ona nie pozwoliła mi tknąć jedzenia, co za tym idzie od 8.00, kiedy zjadłam śniadanie miałam w ustach tylko wodę z kranu.
Rozumiem, że muszę jej pomagać, bo ona też ma swoją pracę, a poza tym studiuje zaocznie, ale ja też mam swoje życie i obowiązki. Bo ja naprawdę nie miałabym problemu z pomocą jej, ale nie mogę robić wszystkiego za nią. Właściwie wystarczyłoby mi, że ona by mi pomogła, ale nie, ona cały dzień leży sobie na kanapie,a ja haruję.
Za każdym razem kiedy zwrócę jej na coś uwagę dowiaduję się, że moje kuzynki robią coś tam, a córka jej koleżanki z pracy zawsze pomaga mamie i nie robi przy tym fochów. Często słyszę też, że ta i ta uczy się lepiej, albo dlaczego nie mogę być jak ktoś tam.
Zawsze zaczynam lekcję o 8.00 z kółkami kończę je o 16.00, mieszkam od szkoły ponad 5 km więc zanim dotrę do domu po lekcjach też trochę czasu mija, to chyba oczywiste, że chciałabym sobie odpocząć chociaż 30 minut, ale nie mogę bo mama od razu robi mi wyrzuty.
Z góry uprzedzam, że rozmowa nic nie da, bo jedyne co wtedy osiągnę to kłótnie i szlaban na miesiąc.
Dodam jeszcze, że mam brata, który według mojej mamy jest 7 cudem świata. On ma średnią 2.5, chociaż nie ma żadnych obowiązków, ja mimo wszystko mam wysokie wyniki i średnią 4.8, poza tym uczęszczam na wiele kółek i staram się mieć fajne życie towarzyskie, podczas gdy jego jedynym "przyjacielem" jest komputer.
Jest jeszcze jedna rzecz, która nie daje mi spokoju. A mianowicie to, że mam być w domu na 20, ewentualnie 20.30, podczas gdy moi znajomi mogą być na 22. Nie daję sobie z tym rady, bo jest mi przykro kiedy świetnie się bawimy a ja o 19.30 wyskakuję z tekstem "muszę iść do domu", szczególnie, że mama nie ma co się martwić o to, że coś mi się stanie w drodze powrotnej. Co prawda mieszkam na obrzeżach, ale zawsze odprowadza mnie co najmniej jeden kolega. Raz kiedy się spóźniłam ponad 30 minut odprowadziło mnie dwóch znajomych, jeden w moim wieku, a drugi o 2-3 lata starszy. Póki byłam z nimi wszystko było niby w porządku,ale kiedy się pożegnaliśmy i oni wyszli dowiedziałam się, że "wyglądam jak dziwka i, że pewnie się z nimi puściłam", oczywiście dostałam szlaban na wychodzenie, ale to pal sześć. Najgorsze jest to, że moja matka często mówi mi, że wyglądam jak dziwka, choć wcale tak nie jest, raz powiedziała mi tak, bo miałam zrobione kreski eyelinerem, a nie mogło chodzić o to, co miałam na sobie bo były to rurki, top, kardigan i trampki.
Nie daję sobie już z tym wszystkim rady!

Mam nadzieję, że mi coś poradzicie, bo naprawdę mam już dosyć.

Jelly, 16 lat


Kochana Jelly!
To naprawdę trudna sytuacja. Zastanawiam się, co jest przyczyną takich zachowań Twojej mamy... Czy to możliwe, że odreagowuje na Tobie stres z pracy? A może to po prostu wina jej ciężkiego charakteru? Niezależnie od tego, nie zgadzaj się na takie traktowanie.
Pierwsze, co możesz zrobić, to postawić się jej. W chwili krytycznej, kiedy znów będzie Cię przezywać lub posunie się dalej, poinformuj ją, że nie godzisz się na takie traktowanie. Nie bój się mocnych słów, jednak dbaj, by nie przekroczyć granic. Potem zostaw mamę samą na pewien czas, unikaj jej, najlepiej cały dzień. Jeśli zastanowi się choć odrobinę nad tym, co jej powiedziałaś, będzie to jakiś krok ku lepszemu. :)
Po drugie, możesz porozmawiać o tym z innym członkiem rodziny. Nie traktuj tego jako skarżenie się na mamę, chodzi mi raczej o prośbę o pomoc. Może ta osoba będzie znała przyczynę takiego zachowania Twojej rodzicielki lub po prostu, starsza wiekiem i doświadczeniem, będzie w stanie Cię wesprzeć w tej sytuacji.
Po trzecie, choć o tym raczej nie muszę Ci mówić, bo jesteś tego świadoma... Nie prowokuj mamy, staraj się dawać jej jak najmniej powodów do kłótni, to najskuteczniejszy sposób zapobiegania takim sytuacjom. Aczkolwiek bardzo uciążliwy, więc ważniejsze są te dwa powyżej.

Mam nadzieję, że udało mi się Ci pomóc.
Uściski,
Kwaskowa

czwartek, 21 marca 2013

Czujemy się zaniedbywani w dużej rodzinie.


Cześć. :) 

Mam 15 lat. Mój problem polega na tym że pochodzę z wielodzietnej rodziny. Nie mamy problemów z pieniędzmi, wręcz przeciwnie, zazwyczaj dostaję to, o co proszę rodzicow, ale rzadko poświęcają mi swój czas, co jest dla mnie ważniejsze niż nowe ciuchy czy komputer. Mam starszych braci (19 i 17 lat), młodszego brata (12 lat), młodsze siostry (10 lat, 8 lat,5 lat, 2 lata), a niedawno urodził się nam mały braciszek, który wymaga od rodziców mnóstwo uwagi. W dodatku rodzice prawdopodobnie chcą mieć jeszcze jedno dziecko. Wiem, że mają na to pieniądze, ale oni chyba nie rozumieją, że przez ich marzenia o dużej rodzinie zarówno ja, jak i moje rodzeństwo, stajemy się coraz bardziej samotni i czujemy się niekochani... Jak porozmawiać z rodzicami, by zrezygnowali z kolejnego członka rodziny i poświęcili mi ( a właściwie- nam) więcej czasu?

Z góry dzięki. :)
Agnieszka.


Droga Agnieszko! :)
Jak już zauważyłaś, w takim wypadku musicie pogadać z rodzicami. Najlepiej, jeśli będziecie przy tym obecni wszyscy, a jeśli tak się nie da, to chociaż większość z was. Nie przechodźcie od razu do sedna sprawy, najlepiej by było, gdybyście zaczęli np. od prośby, aby rodzice poświęcali Wam więcej czasu. Powiedzcie, że tego potrzebujecie i po prostu wyjaśnijcie im swoją sytuację. Na Waszym miejscu nie kwestionowałabym ich decyzji co do kolejnego dziecka. Mogłoby to zostać źle odebrane, poza tym myślę, że jeżeli rodziciele zaczną Wam poświęcać więcej czasu, nie będzie to stanowiło problemu, nie? :)
Mam też drugą, mniejszą propozycję. Mianowicie chodzi mi o to, abyście przynajmniej raz w tygodniu starali się robić coś razem, rodzinnie. Może spacer? Albo Monopol? Możecie zrobić razem ciastka albo choćby sprzątać w domu. Chodzi o to, aby zaangażować do tego całą rodzinę i przyłożyć wagę do spędzanego wspólnie czasu.
Mam nadzieję, że wszystko pójdzie w dobrym kierunku.

Trzymam kciuki, 
Kwaskowa :)

piątek, 8 marca 2013

Chcę spełniać marzenia


Hej dziewczyny, mam niestety kolejny niemały problem, zatem prosiłabym o odpowiedź, może być w komentarzu lub nawet na gg (3287386- jak jestem niedostępna też można pisać), przeglądałam podobne notki, ale to w dalszym ciągu nie tyczy się mojego problemu. więc.. Jestem w 3 gim. i jak wiadomo muszę wybrać szkołę. w swojej miejscowości mam 3 szkoły- liceum o 3 profilach (human., bezpieczeństwo publiczne, mat-fiz.), technikum oraz zawodówkę. w żadnych tych szkołach nie ma profilu/specjalizacji na jaki chcę się wybrać. znalazłam szkołę oddaloną o 26 km, gdzie mam także rodzinę- dziadka.jest tam dużo profili, około 11-12, z czego dwa mnie interesują: lingwistyczny oraz artystyczny (gdzie można zdawać na studia humanistyczne lub artystyczne). sama chcę w przyszłości zostać stylistką mody, więc na bank przyda mi się opanowanie rysunku, historii mody, podstawy projektowania (jeśli będzie trzeba coś skracać, upinać itd), kontakty z ludźmi, no czasami również poprawne wypowiadanie się, dlatego myślę o tych dwóch profilach. stylista pracuje najczęściej zagranicą, ja też chcę, wiec lingwistyczny profil mógłby się przydać, jednak właśnie na moją profesję bardziej prawdopodobny jest prof. artystyczny. niestety, moi rodzice chcą i zmuszają mnie, żebym poszła do szkoły na miejscu, najlepiej na bezpieczeństwo publiczne, a potem na studia jakie będę chciała. wydaje mi się, że chodzi im jedynie o to, że będą musieli wydawać pieniądze na dojazd- ja mogę zacząć pracować, mam 16 lat, więc mogę, uzbieram sobie. oni mówią, że to dla mojego dobra. że nieważne do jakiego liceum pójdę, do studiów liczy się matura. dobrze, matura, OK. w takim razie dlaczego tworzą licea profilowane? każdy mógłby iść do ogólniaka i mieć maturę, ale ludzie wybierają sobie najbardziej dogodny profil, który im się może przydać. nie chcę iść na bezpieczeństwo publiczne, ponieważ: 1. nienawidzę WF-u, ledwo wyciągam 3 na semestr, a specjalnie nie będę się starać, 2. szkoła u mnie w mieście, a ja chcę się oderwać od tego samego towarzystwa w podstawówce i gimnazjum, 3. nie chcę chodzić przymusowo do szkoły, by rodzicom sprawiać radość. chodzę co 1-2 tyg. do pani psycholog, z którą rozmawiam o dalszej ścieżce i nie zabrania, a wręcz zachęca do podejmowania nowych wyzwań. sądzę, że LO do którego chcę iść nie jest daleko, mój dziadek ma wolny pokój, mogę wynająć jeśli się zgodzi, wszystko sama pozałatwiam. ale rodzice.. dla nich ważne są pieniądze aż nadto. nie chcę im sprawiać przykrości, ale też nie chcę siebie zmuszać do tego, czego oni chcą. chcę spełniać marzenia i wybrać taki kierunek, który na studiach mi pomoże prócz matury. uważam, że zmarnuję sobie 3-4 lata, robiąc coś, co mnie nie interesuje i co nie przyda mi się w przyszłości. jestem zdecydowana na zawód stylisty, nie zmieniam zdania, chcę się przygotować do studiów w jakimś stopniu, bo niepotrzebna mi jest wiedza o samoobronie czy robocie policjantki, z powodów, jakie wymieniłam wyżej. gdy rozmawiam o tym z rodzicami kłócimy się i kończy się moim płaczem. nie wiem co robić, chcę ich przekonać, że to dla mnie dobra droga, ale oni nie chcą zrozumieć. nie chcą, żebym kończyła w zawodówce z marnym zawodem, a potem pracą za 1500zł miesięcznie, więc niech mi zaufają! tata mówi, że jeśli coś nie wypali, to on będzie winny i że wynagrodzi.. ale nie, to nie działa tak, że można wynagrodzić komuś 3 lata ciuchami czy wakacjami, nawet nie chcę, żeby musiał mi wynagradzać. kurcze, dziewczyny, pomóżcie mi, nie wiem co robić, czy iść za głosem serca czy posłuchać rodziców? oni twierdzą, że chcą dla mnie dobrze, ale czy nie o to chodzi, żebym ja była zadowolona z decyzji i chodziła do szkoły z przyjemnością, bo robię co lubię? nie interesuje ich moje szczęście? jakich argumentów mogę użyć, żeby ich przekonać? nie wiem co myśleć.. staram się spojrzeć na to z ich strony, ale nie wychodzi. postaram się także zapytać, co sądzi na ten temat p. psycholog, czy uczyć się czegoś, co się przyda i z jakąś wiedzą iść na studia, czy uczyć się 3-4 lata na bezpieczeństwie, a potem wybrać zupełnie inny kierunek studiów.. MIMO TO, PROSZĘ O ODPOWIEDŹ, W WAS MOJA NADZIEJA! :)
~swaggerjam




Droga Swaggerjam,


Pierwsze co przychodzi do głowy po przeczytaniu Twojego problemu oraz odpowiedź na pytanie to "Ruszaj za głosem serca!" To wspaniale, że masz już ułożony plan na życie, ja uważam że trzeba dążyć to spełniania wszystkich naszych marzeń oraz pragnień. Jednak przyjrzyjmy się problemowi bliżej, lepiej. Rozważmy kilka opcji i przemyślmy niektóre decyzje.
          Czy jesteś przekonana, że chcesz zostać stylistką mody? Od dawna o tym myślisz, czy jest to pomysł który wpadł ci do głowy po przeczytaniu kolorowego magazynu? Na samym początku musisz sama być przekonana, że to co teraz cię interesuje, to właśnie Twój sposób na życie. Jeżeli już tak jest to przejdźmy dalej.
          Rodzice nie bez powodu martwią się o twoją przyszłość. Myślę, że tak jak wszyscy inni opiekunowie, zaplanowali sobie już, być może zupełnie nieświadomie, Twoją drogę jaką będziesz podążać i ciężko im zmienić swoje nastawienie. Poza tym, na pewno myślą również o twoim bezpieczeństwie, w końcu chcesz wyjechać do innego miasta bez nich, zdana właściwie tylko na dziadka. Pewnie zwyczajnie się boją. Co do ich obietnic oraz propozycji, to według mnie chcą Cię po prostu przy sobie zatrzymać. Musisz delikatnie zahaczać o ten temat i powoli uświadamiać im, że jednak masz inne plany na przyszłość. Czy oni wiedzą o wszystkich Twoich planach? Czy mówiłaś im już o swoich zamiarach? Rodzicie muszą być dokładnie poinformowani o tych  ambicjach, żeby na poważnie mogli rozważyć Twój wyjazd. Z początku mogą być oporni, pewnie będą stawiali na swoim, ale nie zrażaj się tym. Delikatnie i powoli przekonuj ich do swojej decyzji. Uważam, że możesz użyć wszystkich argumentów jakie zapisałaś w pytaniu, bo idealnie podkreślają to, dlaczego chcesz iść do szkoły oddalonej o kilkadziesiąt kilometrów. Na pewno po jakimś czasie zauważysz zmianę:) Postaw się też po drugiej stronie, patrząc na to zupełnie inaczej. Nadal masz 16 lat i taki wyjazd wymaga dużej odpowiedzialności. Musisz dać rodzicom poczucie, że jesteś na tyle "dorosła", że umiesz o siebie zadbać i że dasz sobie radę sama. Małe zmiany mogą zmienić na prawdę wiele. Trzeba jedynie spróbować. Zacznij szukać pracy, porozmawiaj z dziadkiem, zainteresuj się rekrutacją do szkoły o której marzysz. Pokaż, że walczysz o swoje i świetnie sobie radzisz.
           Zapytałaś, czy rodziców interesuje Twoje szczęście. Jestem przekonana, że tak. Jesteś ich córką i chcą dla ciebie jak najlepiej, chociaż my czasami mamy wrażenie, że jest zupełnie inaczej.
           Mam nadzieję, że odpowiedziałam na Wszystkie pytania i ta odpowiedź będzie dla Ciebie pożyteczna. Jedyne co mi pozostaje to życzyć ci spełnienia marzeń i przekonania rodziców. Wszystko da się zrobić, uwierz w siebie i do dzieła :)

Cherry Coke

piątek, 1 marca 2013

O funduszach z rodziną.

Cześć Wam, dzięki, że jesteście ;) Moim problemem są relacje z rodzicami, jeżeli chodzi o pieniądze. Tata pracuje za granicą, mama niedawno zmieniła pracę i jest okej. Ja zmieniam styl z trochę męskiego na bardziej kobiecy i nie ukrywam, ze potrzebuję wkładu pieniężnego Od kiedy pamiętam zawsze mama z tatą mówili o nas jak o biedakach(między sobą), jakbyśmy naprawdę byli ubogą rodziną, a jesteśmy przeciętną, starcza nam na wszystko. Chcę dokonać małych zmian w wyglądzie i ubiorze, ale przez to, że nie dostaję kieszonkowych nie mam szans. Jeżeli potrzebuję pieniędzy idę do babci. Ona dostaje ledwo 600 zł emerytury, dziadek pracuje, ale kokosów też nie ma. Kolejny raz musiałam wziąć od niej pieniądze, wiem, że ona zawsze mi da, ale już głupio mi o nie prosić, bo sama martwi się, że np. potrzebuję na narkotyki lub jeśli wysyłam sms-a "pilna sprawa" lub coś podobnego, to mówi, że bała się, że coś się stało. Tata prosił mamę, żeby co tydzień dawała nam chociaż 20 zł, żebyśmy miały, lub chociaż 10 zł. Do tego czasu nie dostaliśmy żadnych. Ja wiem, że nasza sytuacja pewna nie jest, ale też nie tak "uboga", jak u innych. Zbieram teraz na bilet do taty, żeby spędzić tam wakacje, ale nie mam z czego oszczędzać, bo nic nie dostaję. Mam to swoje 100 zł, które dostałam swojego czasu, ale to wszystko. Na bilet uzbieram, jestem pewna, nawet jeśli przyjadą goście i coś dorzucą, ale styl? Chciałabym go zmienić...bilet nie kosztuje dużo, rzeczy też. Staram się wyszukać to co mnie interesuje po NAJNIŻSZEJ MOŻLIWEJ CENIE, zapisuję, pokazuję mamie i nic, nie da mi. A potem denerwuje się, że nie może sobie nic kupić, bo nam kupuje(+ siostra), a taka prawda że wyżywić nas jest jej obowiązkiem, bo chcąc nie chcąc, chciała dzieci ;) Mogę sama na to zarobić, ale mieszkam w małym mieście i nie ma dla mnie zbytnio pracy, w dodatku 16 lat kończę pod koniec wakacji, a nie jestem pewna co do wieku przyjmowania, no i mój styl troszkę kosztuje, a do wakacji/po wakacjach czekać nie chcę...Jednym słowem denerwuje mnie to, że mam 2-3 pary spodni i nie mogę "zaszaleć", bo mój styl nie będzie wyzywający w żadnym wypadku, a w dodatku chcę w przyszłości zostać stylistką, więc inne rzeczy mnie interesują. Tata już kolejny raz namawia mamę, żeby dawała nam kieszonkowe, ale stoimy w miejscu...Co robić?

POZDRAWIAM, MARY :)


Droga Mary,

Jesteś w takim wieku, że kształtuje ci się charakter, odkrywasz swoje pasje i zmieniasz styl. Oczywiście na wszystko potrzebne są fundusze. Cieszę się, że zaznaczyłaś w liście, na co konkretnie idą pieniądze i, że dokładnie wiesz jak je chcesz wydać, bo w pewnym sensie to ułatwia rozwiązanie problemu. Aby było łatwiej, napiszę wszystko w punkach, bo mam kilka spraw, które chcę omówić.
1.Kieszonkowe
Jeden z najłatwiejszych sposobów nastolatków na ich comiesięczny/cotygodniowy "przypływ" pieniędzy. Coraz więcej rodziców decyduje się dawać swoim pociechom kieszonkowe, aby mogły kupować to co im potrzebne oraz zawsze miały przy sobie jakieś drobne. U ciebie sprawa nie jest taka prosta. Mimo przekonywania przez tatę, mama nie chce dawać wam kieszonkowego. Dosyć długo myślałam, nad powodem jej zachowania. Możliwe, że aktualnie twoja rodzicielka, mimo tego, że znalazła nową pracę i ma stały dochód to może zmagać się z wysokimi rachunkami bądź spłatami jakichś rat. Jeżeli jednak to wypada z gry, ty i siostra musicie przejąć inicjatywę. Tata się starał, ale nie wyszło, wasza kolej. W końcu to jest wasz interes, aby załatwić sobie kieszonkowe, czyż nie?
2.Rozmowa
Przed "pogadanką" z mamą, porozmawiajcie z siostrą i zróbcie listę rzeczy na które zbieracie. Ustalcie również, ile tak naprawdę potrzebujecie miesięcznie/tygodniowo pieniędzy. Jestem przekonana, że na mamie zrobicie większe wrażenie, kiedy do rozmowy podejdziecie przygotowane oraz pewne swoich racji. Pamiętajcie jedynie o tym, aby nie używać tekstów typu: "inni dostają a my nie", "to niesprawiedliwe"- z doświadczenia wiem, że nigdy to nie wróży nic dobrego. Rozmawiajcie jak "dorośli". Przecież chcecie być traktowane poważnie, prawda?
3.Praca
W Polsce legalnie można zatrudniać do pracy od 16 roku życia. Mimo, że jeszcze nie miałaś urodzin, może warto się za czymś rozejrzeć? Pisałaś, że nie chcesz czekać do wakacji, ani po.  Dlaczego? Przyjmijmy, że zaczniesz pracę od września, to przecież co miesiąc będziesz miała własne, zarobione pieniądze i już od początku nowej klasy będziesz mogła sobie pozwolić na nowy styl. Tymczasem możesz się zająć zbieraniem na wymarzony wyjazd do taty. Powracając do tematu, możliwości jest wiele. Mimo tego, że miasto jest małe, jestem przekonana, że jest kilka ogłoszeń w cukierniach, bądź małych sklepikach o pomoc. Wystarczy się jedynie rozejrzeć, a nie tylko gdybać i narzekać! Czas działać!

Mam nadzieję, że pomogłam i w odpowiedzi uwzględniłam wszystko o czym chciałaś wiedzieć. Przyznam, że porada była cięzka do napisania, ale myślę, że napisałam wszystko o czym myślałam.
Życzę ci owocnej rozmowy z mamą!
Pozdrawiam,
Cherry Coke

Jak przekonać rodziców do Facebooka?

Hej!
Rodzice nie pozwalają mi założyć Facebooka!
Założenie bez ich zgody to najgorsza rzecz! Już wtedy bym wgl nie mogła używać kompa!
Jak ich przekonać?

Natusia


Droga Natusiu.

Masz rację, zakładanie konta potajemnie, bez wiedzy rodziców nie jest dobrym rozwiązaniem. Prędzej czy później prawda wyjdzie na jaw, a konsekwencje mogą być duże.

Na Twoim miejscu pogadałabym z jednym z rodziców, najlepiej z tym, który da się łatwiej przekonać. Wyjaśnić mu, że to całkiem bezpieczne. Uświadomić go, że można ukryć swoje dane, a zdjęcia udostępniać tylko znajomym. Możesz też wspomnieć, że byłoby Ci o wiele łatwiej utrzymać kontakt ze znajomymi itd. Pomyśl nad tym, co mogłabyś powiedzieć, znajdź odpowiedni moment i do dzieła. :) Nie gwarantuję, że się uda, ale zawsze można spróbować, nie?

Nawet jeśli Ci się nie uda, nie martw się, zawsze możesz spróbować ponownie. Jeśli rodzice będą tak stanowczy, że nie wyrażą zgody i tak i tak, trudno się mówi.
Może jakaś koleżanka zgodziłaby się od czasu do czasu "pożyczyć" Ci swoje konto, żebyś mogła zobaczyć, co się dzieje na profilach Twoich znajomych?

Mimo że w obecnych czasach wszyscy są zakręceni na punkcie portali społecznościowych, nadal sporo osób z nich nie korzysta i z tego co wiem, wynika, że ich życie towarzyskie ani trochę na tym nie ucierpiało. Więc nie martw się. :)

Trzymam kciuki,
Kwaskowa

wtorek, 26 lutego 2013

Chcę pomóc mamie...

Hej! Chciałabym prosić o pomoc w pewnej sytuacji. Mama rozwiodła się z tatą, gdy byłam mała, ale ma po nim traumatyczne wspomnienia. Nie utrzymują już ze sobą kontaktu. Mama poznała kogoś nowego potem, z kim była ponad 10 lat - zdążyłam znienawidzić tego gościa, bo skrzywdził mamę. Teraz oni już raczej nie są ze sobą, ale mama przez niego bardzo zawiodła się na ludziach, a zwłaszcza na facetach. Jak mam zmienić jej nastawienie? Co zrobić, by zdecydowała się poszukać nowej miłości? Jak przekonać ją do pójścia do psychologa (bo ma jeszcze inne problemy, które mogłaby dzięki niemu rozwiązać)? Z góry dzięki za odpowiedź i pozdrawiam! :)

~ Kocyk




 

Drogi Kocyku,

To wspaniale, ż troszczysz się o swoją mamę i chcesz dla niej jak najlepiej. Z Twojego listu wynika, że rodzicielka wiele przeszła w swoim życiu i akutalnie ma "gorszy okres". Nie ma się co dziwić, ma za sobą kilka nieudanych związków oraz "inne problemy", które zaznaczyłaś pod koniec. Długo zastanawiałam się nad odpowiedzią i mam nadzieję, że chociaż odrobinę Ci pomogę.
Myślę, że Twojej mamie pomogłaby chwila relaksu, odetchnięcia. Czy spotyka się z koleżankami, może ma dobre kontakty z ciocią czy kuzynką? Jeżeli od jakiegoś czasu unika takich spotkań, to może spróbuj ją zachęcić, "wypuścić" do ludzi? Niech spędzi jakiś wieczór u znajomych, z którymi ma dobry kontakt, bądź wyjdzie na kawę z koleżanką z pracy. Opcji jest wiele, ważne aby spędziła czas w dobrej, miłej atmosferze. Kto wie, może takie rozwiązanie pomoże jej zapomnieć o nieudanej miłości? Może twoja mama lubi jeździć do spa? Zachęć ją, aby zebrała koleżanki i niech razem zorganizują weekendowy wyjazd.  Może gdy mama odnajdzie się na nowo w towarzystwie ludzi, spotka swoją nową miłość? Wszystko jest możliwe:)
Wspomniałaś również o innych problemach z którymi zmaga się Twoja rodzicielka, ale dokładnie tego nie sprecyzowałaś, więc ciężko mi podać konkretną odpowiedź. Jeżeli po spotkaniach ze znajomymi problemy będą się utrzymywać, może dobrym pomysłem byłoby zebranie informacji na temat różnych poradni, psychologów, którzy mogliby pomóc? Zawsze możesz podpytać w rodzinie, możliwe, że ktoś kiedyś potrzebował pomocy i może dolecić ci dobrego lekarza. Jeżeli znajdziesz już odpowiednie informacje, usiądź z mamą wieczorem przy herbacie i delikatnie zacznij temat. Powiedz, że widzisz, że czasami sobie nie radzi i martwisz się o nią. Zaproponuj rozwiązanie które wcześniej przygotowałaś. Pamiętaj tylko aby uświadomić mamie, że mimo tego, że ma swoje kłopoty, jest wspaniałą opiekunką i bardzo ją kochasz. Niech wie, że ma w tobie ZAWSZE wsparcie i może na ciebie liczyć. Jestem pewna, że bardzo tego teraz potrzebuje.
Mam nadzieję, że chociaż trochę ci pomogłam odpowiadając na pytanie. Jedyne co mogę ci życzyć to powodzenia. Jeżeli podana wyżej porada nie pomoże, napisz ponownie, pomyślimy nad innym rozwiązaniem.
Całuję,
Cherry Coke

czwartek, 21 lutego 2013

Życie w rodzinie nie jest takie proste

Hej :)
Tak na wstępie - świetny blog :)

Mam problem. Chodzi o to, że nie potrafię dogadać się z rodziną. Nie potrafimy ze sobą normalnie rozmawiać. Oni są cały czas przeciwko mnie. Komentują moje zachowanie, styl ubierania, przyjaciół. To staje się nie do wytrzymania. W dodatku starszy brat jest faworyzowany przez mamę i cały czas mnie wyzywa, a także nie potrafi przejść obok mnie, nie uderzając mnie. Rodzice, a szczególnie mama jest zawsze po jego stronie i uważa, że przesadzam. W domu prawie w nikim nie mam oparcia. Czasem tata lub drugi z braci staje po mojej stronie, ale dość często są przeciwko mnie. Nie wiem, co z tym zrobić. Nie chcę stracić z nimi kontaktu, ale przez ich zachowanie czuję, że oddalamy się od siebie.


Liczę na waszą pomoc.
Smutna


Droga Smutna!
Cóż, rodziny sobie nie wybieramy. Ale nie martw się, jeszcze nie wszystko stracone. :)

Najlepiej by było, gdybyś najpierw zacieśniła więzi z jednym członkiem rodziny. Może to być tata, a może brat, który czasem opowiada się po Twojej stronie? 
W tym pierwszym przypadku możesz mu np. zrobić herbatę, gdy wróci z pracy, pojechać z nim po zakupy lub pomóc w odśnieżaniu. To takie luźne propozycje, w gruncie rzeczy jest ich mnóstwo. Jeśli wolisz zakolegować się z bratem, może zaproponuj mu wspólne wyjście do kina albo poproś go o pomoc w jakiejś dziedzinie, w której jest dobry. Generalnie wszystko polega na tym, by być miłym i nie robić nic "na siłę". Osoba, z którą postanowisz zacieśnić więzy może na początku podchodzić do tego sceptycznie i niezbyt chętnie. Ale po pewnym czasie przyzwyczaicie się do swojej obecności i polubicie bardziej, zobaczysz, że po pewnym czasie ta osoba zacznie się za Tobą częściej wstawiać przy rodzinie. 
Tak więc masz już jednego sojusznika, zobaczysz, będzie Ci o wiele lżej. :)

Jeśli chodzi o nieustającą krytykę... Na to niestety nie mogę za wiele poradzić, w dużym stopniu zależy to od nastawienia Twoich rodziców. Gdybym była tobą, zastanowiłabym się nad tym, co krytykują i postanowiłabym ustosować się po części do ich oczekiwań. Nie chodzi mi o to, byś zamiast być sobą, starała się stać córką idealną. To raczej kwestia kompromisów. Na przykład jeśli rodzice się czepiają, że ubierasz się w ciemnych kolorach, a ty bardzo je lubisz, to spróbuj od czasu do czasu wkomponować w swój strój jaśniejszy ciuch lub ubrać się tak, jak rodzice lubią, gdy spędzasz dany dzień w domu. Jeśli w takiej lub innej sytuacji wystarczająco byś pokombinowała, rodzice czepiali by się mniej.



Pozostaje kwestia niemiłego brata... Ludzi nie da się zmienić. Sądzę, że najlepszym zachowaniem byłoby go omijać. Gdy zaś wyzywa Cię, nie bój się mu odwdzięczyć tym samym, pamiętaj jednak, żeby zachować w tym granice. Jeśli przesadzisz, jedynie dasz rodzicom powód do awantury. Jeśli próbuje Cię potrącić, odsuń się w porę. W tej relacji bądź doroślejsza.

Jedyne, co Ci jeszcze mogę doradzić, to to, abyś nie traciła nadziei i nie poddawała się. Zaś jeśli nadal będziesz miała kłopoty, pisz, pomyślimy nad innym rozwiązaniem. :)


Trzymam kciuki,

Kwaskowa

Mój chłopak mieszka daleko, a chcę się z nim spotkać. Jak poprosić mamę?


Witam.
Odkryłam tego bloga kilka dni temu. Ja też mam problem, nie wiem jak go rozwiązać, więc postanowiłam napisać. Mam nadzieję, że postaracie się mi pomóc...
Mam na imię Karolina, lat 15. Nigdy nie miałam chłopaka. Uwielbiam za to zawierać zagraniczne znajomości. Interesuję się Rosją, tam też mam wielu "ziomków". Jeden z nich, Valentin, który jest niecałe 2 lata starszy, nie interesował mnie jakoś szczególnie. Poznałam go 2 lata temu, co jakiś czas rozmawialiśmy przez telefon. Wszystko uległo zmianie parę miesięcy temu. Sama nie wiem kiedy i jak, ale znalazłam w nim powiernika, nie obawiałam się opowiadać mu o moich problemach, choć do takich znajomości z internetu trzymam się na dystans i to naprawdę mocno. Po jakimś czasie pierwszy raz zobaczyłam go na Skype. Rozmawialiśmy jednego dnia 7 godzin, drugiego - 4. Wtedy wyznał niespodziewanie mi miłość, a świadkiem tego była jego siostra, która tylko te słowa potwierdziła...
Było mi z tym ciężko. Długo się zastanawiałam, czy taki związek na ogromną odległość (1600 km) ma sens, ale doszłam do wniosku, że chcę żeby był dla mnie kimś więcej niż przyjacielem. Po długich przemyśleniach zgodziłam się... I jestem szczęśliwa, mimo tej odległości, choć momentami mam "doła" i mi go brakuje, ale on poświęca mi każdą wolną chwilę, codziennie dzwoni, pyta się czy wszystko w porządku, jak tam moja mama czy brat...
Ostatnimi czasy Valentin powiedział o mnie swoim rodzicom. Wiadomość przyjęli ciepło. Chłopak ostatnio zaczął pracować, nie miałam pojęcia po co. Nie chciał powiedzieć, ale w końcu zaproponował mi, że przyśle zarobione pieniądze, żebym pojechała do niego, bo bardzo chce mnie zobaczyć, a ja zawsze marzyłam o podróży do Rosji... Niestety nie wiem jak powiedzieć o tym mojej mamie (z tatą nie mieszkam). Uważałam to za żart, ale on codziennie pyta się mnie, czy byłaby taka możliwość...
Mam świadomość tego, że moja mama bardzo się martwi i na pewno nie puści "swojej ukochanej córeczki na obcą ziemię". Ja też bardzo, ale to bardzo ją kocham i rozumiem jej troskę. Jednak z drugiej strony, wręcz pragnę tego wyjazdu i nie mogę przestać o tym myśleć, mimo, że w 90 procentach jest to niemożliwe do wykonania... Ale może jednak da się przekonać mamę, żeby się zgodziła? Co jej powiedzieć? Jakimi argumentami "poruszę" jej serce? Dodam, że ona wie o moim chłopaku...
Z góry dziękuję za jakąkolwiek odpowiedź i ciepło, serdecznie pozdrawiam.


Moja droga!
Gdy tylko przeczytałam Twoją wiadomość, było dla mnie oczywiste, że rozmowa z mamą to jedyne rozwiązanie. Dobrą wieścią jest to, że wie o Twoim chłopaku, to sporo ułatwia. Pomyśl, co przyszło jej do głowy, gdy po tym jak jej powiedziałaś o Valentinie, znalazła chwilę, by spokojnie porozmyślać. Sądzę, że zauważyła, że nie traktujesz tej znajomości pobłażliwie. A co z tego wynika: dopuściła do głowy myśl, że prędzej czy później zechcecie się spotkać i to zrobicie. Wierz mi, gdyby to doszło to skutku, Twoja mama pomimo troski o Ciebie, też byłaby szczęśliwa - bo Ty byś była. :) 
Dlatego porozmawiaj z nią szczerze. Znajdź odpowiednią chwilę i zagadaj delikatnie. Przypomnij jej o swoim chłopaku, poinformuj, że znalazł pracę, że Cię zaprasza do siebie, że nawet zaoferował się opłacić Ci podróż... Podsumowując, powiedz mamie to, co napisałaś mi. Jeśli uświadomisz ją, jak bardzo by Cię to uszczęśliwiło i poprosisz o pomoc w tej sytuacji, myślę, że wszystko powinno pójść dobrze. 
Nie gwarantuję Ci, że za miesiąc będziesz już w pociągu. Może to pierwsza, lecz nie ostatnia z Twoich próśb o pozwolenie mamy. Ale myślę, że masz powody, by być dobrej myśli.

Na koniec chciałabym życzyć Ci i Valentinowi, by między Wami zawsze wszystko układało się jak najlepiej, a Tobie powodzenia w rozmowie z mamą! :)

Kwaskowa

czwartek, 7 lutego 2013

Jak przekonać rodziców do festivalu?


Cześć! :)

Mam mały problem z rodzicami, a może nie tyle co ja, a moja przyjaciółka... No dobra, obie mamy kłopot.
Mianowicie chodzi o Woodstock :D

Mamy rocznikowo 17 lat i rok temu miałyśmy jechać na niego razem, ale w ramach kompromisu; mój tata naz zawozi, on idzie do swoich znajomych, a my chodzimy cały dzień same i we 3 wracamy. Cały rok prosiłam Dorotę (przyjaciółka), żeby pogadała z rodzicami, ale rzecz jasna nie zrobiła tego bo stwierdziła, że powiem i, że idzie spać do mnie i przy okazji z moim tatą podjedziemy do Kostrzyna. No niby ok, ale nic nie wyszło (ktoś bliski zmarł mi w tym czasie). Chcemy jechać w tym roku, ale tym razem same, na całe 3 dni. I o ile z moim tatą nie będzie zbyt wielkiego problemu, to mama, która nie jest zwolenniczką Woodstocku raczej będzie miała spore opory. Rok temu zabroniła tacie mnie puścić samej :D (w tym czasie była poza miastem)
No i rodzice Doroty... Są dość surowi. Ona ma ciut lepszą średnią ode mnie, a jej rodzice chyba oczekują paska (A my jesteśmy w 1 klasie średniaka, to nie to samo gimbazjum, tu jest ciężej! ;/) Jak ich przekonać by nas puścili? Dorota za rok będzie mieć już 18 lat, ja niestety dopiero w 3 klasie, ale to nie zmienia faktu, że chyba możemy razem jechać. Zwłaszcza, że daleko nie mamy, a dziewczyny młodsze od nas jeżdżą bez opieki rodziców ;/

Z góry dziękuję za odpowiedź :)



Moja droga! :)

Wszystkie koncerty i festiwale to jedno z głównych pól konfliktów rodziców z dziećmi. Chyba każda z nas tego doświadcza... Nic przyjemnego. Zdaje się czasami, jakby rodzice zapomnieli, że oni też kiedyś byli młodzi, też mieli swoje ukochane zespoły i też chcieli zobaczyć ich na żywo i się dobrze bawić.
Zacznijmy od Twoich rodziców, bo to prostsza sprawa. Musisz przekonać mamę, aby poparła ten wyjazd. Poproś tatę, żeby Ci w tym pomógł, co dwie głowy to nie jedna. Możesz pójść z rodzicami na układ. Na przykład moja koleżanka, aby pojechać na koncert, który był jej marzeniem, porzuciła wegetarianizm. W ten sposób dogadała się z mamą. Myślę, że w koncu i Wam uda się dojść do kompromisu.
Jeśli chodzi o rodziców Doroty, powinna przede wszystkim z nimi pogadać. Jeśli się nie zgodzą, niech się nie podda i spyta ponownie po pewnym czasie. Ona też może zaproponować im jakąś umowę. Mogłaby np. obiecać zrobić wszystko, żeby mieć czerwony pasek. Albo ten pasek zdobyć. Jeśli to za trudne, może znajdzie coś innego, czym mogłaby rodziców "przekupić"? Mogłabyś również poprosić Twoich rodziców, aby z nimi pogadali.
Może niech pojedzie z Wami Twój tata? Skoro jest wyluzowany, to chyba nie byłoby z nim źle, a Twoja mama i rodzice Doroty by się tak nie martwili.
Mam nadzieję, że Ci się uda. Trzymam kciuki. No i miłej zabawy!  :)

Uściski,
Kwaskowa

wtorek, 30 października 2012

Wymarzony wyjazd + sprawy finansowe

Witam! Otóż dwa lata temu zmarła moja babcia. Było mi z tym ciężko, ale czas goi rany. Jednak parę miesięcy temu zaczęłam się interesować pewną wycieczką za granicę, mianowicie rok szkolny za granicą. Nauczę się o wiele lepiej języka, poznam nowych ludzi, to świetnie wygląda w CV, nauczę się odpowiedzialności, a język angielski jest dla mnie łatwy do załapania, do mój atut, wiążę z nim moją przyszłość zawodową i nie tylko. No i moje życie wreszcie będzie ciekawsze… Krótko mówiąc: świetnie. No tak, ale przechodząc do sedna sprawy: To wszystko jest NIEZWYKLE drogie (od 20 tys. do 30). Ani ja, ani moi rodzice nie dysponujemy taką sumą, mamy sporo wydatków, moja młodsza siostra miała komunię itd. Wracając do babuni… Mój tata powiedział mi parę lat temu (kiedy Babcia jeszcze żyła), że przypisała mi jakieś pieniądze, do które dostanę po ukończeniu 18 lat. I oto moje pytania: Chciałabym się dowiedzieć czegoś więcej o tych pieniądzach. Nie myślcie proszę, że tylko na kasie mi zależy, kochałam babcię, ale chciałabym spełnić marzenia. Bądź co bądź taki wyjazd to nie jest marnowanie kasy. Jak zapytać o to tatę? Jest to delikatny temat, w końcu to była jego mama… Pytałam mojej mamy kiedyś, odpowiedziała, że babcia nie żyje więc się nie dowiem. Wspominałam jej też o wyjeździe, ale stwierdziła, że bałaby się mnie puścić tam (no i rzecz jasna koszty). Ale ja pragnę zwiedzać, doświadczać. Jak ich przekonać do wyjazdu o ile znalazłabym tańszą ofertę. Już nawet nie chodzi o cały rok, ale np. prace wakacyjne, myślę też o studiach poza miastem. Jak mówiłam, chciałabym zwiedzać i doświadczać nowych rzeczy w różnych miejscach, nawet żyć na walizkach. Proszę o odpowiedź i zrozumienie, z góry dziękuję. 

~Wiki
Droga Wiki! 
Na początek proponuję poszukać też innych ofert, pogrzebać w Internecie, popytać znajomych. To po to, żebyś miała w czym wybierać. Nie zawsze dobrze jest się nastawiać na tą jedną, bo może istnieje jeszcze oferta bardziej korzystna, tylko musisz ją znaleźć. Potem porozmawiaj z rodzicami na ten temat , spytaj na jak długi okres czasu zgodziliby się Cię puścić. Bo jeśli nie będą zbyt przychylni, żebyś pojechała na cały rok szkolny, może zaczniesz od krótszych wyjazdów? Zawsze jest to jakieś wyjście, jakiś początek, byś mogła w przyszłości wyjeżdżać na coraz dłużej. W każdym bądź razie powiedz jak bardzo zależy Ci na czymś takim, że jest to Twoje marzenie i dążysz do tego, żeby je spełnić. Powiedz, że rozumiesz sytuację materialną , ale dodaj, też że oczekujesz pomocy, zrozumienia może jakiejś rady ze strony rodziców. Oni na pewno poczują się docenieni, że zwracasz uwagę na to, co mówią. Po prostu porozmawiaj z nimi o tym spokojnie, bez denerwowania siebie i ich. Jeśli rodzice zaczną się do wyjazdu przekonywać, ponownie porusz sprawę finansową i spytaj taty o pieniądze, które ponoć zostawiła Ci babcia. Powiedz, że chciałabyś się dowiedzieć, o co tak dokładnie z tymi pieniędzmi chodzi. Tata powinien zrozumieć, że nie tylko na tym Ci zależy. Spróbuj powiedzieć mu od razu, na co byś te pieniądze chciała przeznaczyć, żeby później nie wynikły różne nieporozumienia. Spytaj ile ewentualnie mogłabyś z tej sumy wziąć, aby wyjechać za granicę. Podkreśl jeszcze ,jak duże jest twoje marzenie. Jest szansa, że rodzice ulegną i zgodzą się. Każdy powinien dążyć do spełniania swoich marzeń i nawet jeśli na początku nie uda Ci się przekonać rodziców do wyjazdu, pamiętaj że nie warto od razu z niego rezygnować. Próbuj znów za jakiś czas, albo z inną podobną ofertą. Trzymam kciuki, żeby się udało! Powodzenia, Lilu

piątek, 26 października 2012

Niespodziewana ciąża i... ślub?

Cześć. Często zaglądam na Waszego bloga, jesteście super, pomogłyście już tylu dziewczynom! Będę bardzo wdzięczna, jeśli zdecydujecie się pomóc także mi. Jestem Ewa i miesiąc temu skończyłam osiemnaście lat. Ze swoim chłopakiem jestem już od bardzo dawna, właściwie poznaliśmy się w przedszkolu, w jednej z pierwszych klas podstawówki zaczęliśmy ze sobą „chodzić” (wiadomo, wtedy to było jeszcze takie bardzo dziecinne ) i od tamtej pory jesteśmy razem, nierozłączni. Świetnie się dogadujemy, właściwie chyba nigdy nie mieliśmy jakiejś większej kłótni, choć drobne konflikty oczywiście się nam zdarzają, jak chyba każdej parze. Od około roku współżyjemy ze sobą. Zawsze się zabezpieczaliśmy, ale niedawno było parę ryzykownych sytuacji, później zaczęłam się źle czuć, tydzień temu zrobiłam test ciążowy i wynik wyszedł pozytywny… Wczoraj byłam u lekarza, będziemy mieli dziecko. Oczywiście jest we mnie pełno sprzecznych emocji, nie wiem czy mam się cieszyć czy płakać, ale czuję się dosyć szczęśliwa. Od jakiegoś czasu chłopak mówił mi coś o ślubie, że chciałby się ze mną ożenić, ale ja zawsze trochę go z tym ograniczałam, namawiałam go na termin „po studiach”. Jednak ta niespodziewana ciąża sprawiła, że trochę inaczej na to wszystko spojrzałam, stwierdziłam, że właściwie skoro się kochamy to po co czekać. Mój chłopak rozmawiał już ze swoimi rodzicami, nie mają nic przeciwko. Są dość majętni, obiecali więc, że kupią nam jakieś mieszkanie albo może nawet jakąś małą posiadłość. Wiadomość o ciąży też przyjęli raczej spokojnie. Sprawa wygląda następująco: ja się cieszę, chłopak się cieszy, „teściowie” się cieszą… A moi rodzice o niczym nie wiedzą. Strasznie boję się im o tym wszystkim powiedzieć. W sumie ja mam już osiemnaście lat, więc nie muszą wyrażać zgody na ślub, a mojemu chłopakowi (który jest w moim wieku) zgodę na ślub wyrażą rodzice (mężczyźni chyba mogą ślubować od 21 lat, o ile się nie mylę), ale… nie chcę kłócić się z rodzicami, chciałabym to wszystko załatwić w zgodzie… mogłybyście mi podpowiedzieć, jak mam załatwić tę sprawę z rodzicami, jak im o wszystkim powiedzieć? Z góry dziękuję i pozdrawiam, a jeśli była gdzieś podobna notka to przepraszam, ale nie dopatrzyłam się.

 ~Ewa



Droga Ewo!


Zaczął się właśnie nowy etap w Twoim życiu, za niedługo sama założysz swoją nową rodzinę. Gratulacje kochana!
Jednak przejdźmy do rozwiązania problemu. Twoi  rodzice wiedzą o ciąży? Jeśli dobrze zrozumiałam jeszcze nie są poinformowani.  Należy zacząć właśnie od tego i to jak najszybciej, bo im bardziej będziesz zwlekać tym trudniej będzie Ci o tym powiedzieć. Dorośli to też ludzie i nie mogą czuć się wykluczeni.  Sam fakt, że dowiedzą się o tym później niż rodzice Twojego chłopaka może być dla nich dodatkowym powodem do stresu więc do dzieła. Wiem, że jest to dla Ciebie trudne, ale podsunę kilka wskazówek jak postępować przy takiej rozmowie.
Przede wszystkim musisz być przygotowana na  początkową dość nieprzyjemną reakcję rodziców, którzy mogą być w szoku, a raczej na pewno będą. Kiedy padną pytania, co teraz ze szkołą, z nauką , z pieniędzmi itp. zachowuj się odpowiedzialnie, staraj się nie odpowiadać  ‘nie wiem’ . Musisz pokazać rodzicom, że jesteś dojrzała i że ich mała córeczka dorosła już do założenia własnej rodziny. ;) Chociaż pamiętaj, że nawet jeśli masz już osiemnaście lat, dla Twojej mamy czy taty nie zmieniłaś się nagle w całkiem niezależną i dorosłą osobę.
Zacząć rozmowę można tradycyjnie- kiedy i mama , i tata będą razem w pokoju.  Mów zwięźle i wyraźnie, staraj się nie jąkać i być pewna w tym co mówisz. Słowa „ Musze wam coś powiedzieć. Jest to dla mnie bardzo ważne więc chcę, żebyście mnie zrozumieli „ mogą być na początek dobrym rozwiązaniem. Przemyśl to jeszcze, ale nie ucz się niczego na pamięć, żeby nie wyglądało sztucznie. Jeśli  uważasz, ze lepiej będzie o tym powiedzieć  najpierw mamie , a potem dopiero tacie to tak zrób. Gdy masz większe zaufanie do jednego z rodziców, myślę że może będzie to dla Ciebie trochę łatwiejsze.
I jeszcze jedno- to czy chłopak będzie przy takiej rozmowie zależy od stosunków pomiędzy nim a Twoimi rodzicami. Zastanów się , gdyż w jednym wypadku mogą oni docenić fakt, że go przyprowadziłaś, że zdajesz sobie sprawę z powagi sytuacji. Z drugiej zaś strony jeśli uważasz, że lepiej będzie tego nie robić nie warto pchać go tam na siłę. Zależy to od tego jakie kontakty utrzymuje z nimi Twój chłopak. Możesz po prostu posłuchać swojej intuicji ( co tyczy się całej tej rozmowy ), coś na pewno ona Ci podpowie. ;)

Druga sprawa to ślub.  Zaważy on na całym Twoim życiu więc dokładnie jeszcze raz wszystko przemyśl. Nie może być to spontaniczna decyzja podjęta pod wpływem emocji, pamiętaj o tym. Jednak jak już jesteś pewna, że chciałabyś  wyjść za mąż nie informuj rodziców o tym od razu, zbyt duża dawka informacji na raz może jeszcze bardziej ich zdenerwować. Możesz dodać, że w związku z takim biegiem wydarzeń trochę myślałaś o ślubie, ale nie mów od razu że wszystko postanowione i nie stawiaj rodziców przed faktem dokonanym.
 Później wszytsko powinno się jakos potoczyć, a wasze kontakty nie ulegną ochłodzeniu jak tylko będziesz tego chciała i się o to starała :)

I  jeszcze taka mała uwaga- pamiętaj, że nawet jeśli na początku rodzice będą trochę źli, po jakimś czasie powinno im to przejść,  a stosunki  miedzy wami ustabilizują się ;)
Powodzenia,
Lilu

Szablon wykonała prudence. z Panda Graphics. Credits: x | x