Bardzo fajny blog - podoba mi się.
Ja też mam problem - w sumie to długa historia.
Mam
14 lat. Mieszkam na prowincji - tutaj wszyscy się znają. Ja uchodzę
raczej za grzeczną dziewczynę i dobrą uczennicę. Po prostu mi niektórych
rzeczy ni wypada. Nigdy zbytnio nie interesowałam się chłopakami a
nawet jeśli to najwyżej ktoś mi się podobał. Moi rodzice uważają że
uganianie za chłopakami w moim wieku to głupota - dlatego też ja zawsze
byłam w stosunku do nich nieśmiała. To też jakimś wyjątkowym powodzeniem
się nie cieszyłam. Obracałam się raczej w damskim towarzystwie. Do
czasu... Aż się zakochałam. Zaczęło się tak po prostu - wiosna (marzec,
kwiecień) na kółko na które chodzę zaczął uczęszczać taki jeden Grzesiek
razem z kolegą Markiem. Obaj byli o 2 lata starsi - z trzeciej klasy.
Dobrze się uczyli (chodzili do dwujęzycznej) znałam ich w sumie od
zawsze ale nigdy nie zwracałam na nich uwagi - nawet nie kojarzyłam
nazwisk z twarzami. Obaj byli bardzo zabawni - takie rozrywkowe typy - z
nimi zawsze śmiesznie - Marek był nawet przystojniejszy od Grześka ale
to Grzesiek przykuł moją uwagę. Fajnie mi się z nim gadało - i chociaż
nie wiedziałam od razu że się zakochałam to tego dnia byłam dziwnie
podekscytowana i... szczęśliwa. Może po prostu bardziej dowartościowana?
W końcu ktoś zwrócił na mnie uwagę. Potem się zaczęło... Kilka razy
powiedział mi w szkole na korytarzu cześć albo siema uśmiechnął (a
uśmiech ma piękny) i oszalałam. Nagle zaczął często pojawiać się na
przerwach tam gdzie ja. I zaczęło się.... te nieprzespane noce, sny z
jego udziałem, brak apetytu i kompletna obojętność - na wszystko -
olałam szkołę, koleżanki, rodzinę, hobby tylko...szukałam, szukałam,
szukałam, węszyłam. czego?? Wszystkiego podpytywałam koleżanki, szukałam
w internecie, znalazłam nr GG - ale bałam się napisać.Całymi dniami
czytałam horoskopy, grałam w pasjansa. Znalazłam jego adres, poznałam
całą rodzinę z nk, odnalazłam konto na YouTube i śledziłam każdy ruch w
internecie Potem te wszystkie dziwne zbiegi okoliczności... i on też nie
zachowywał się przy mnie całkiem normalnie - wydawało mi się że był
jakiś spięty czasem. Jak mnie mijał to rzucał oczami po kątach albo się
wypinał dziwnie. Czasem robił takie zdziwione oczy jak mnie zobaczył.
Kiedyś usiadł przede mną w kościele, potem coś tam zagadywał a propos
tego na kółku. Ale w towarzystwie Marka czasem był chamski - dogryzł coś
- i wtedy było mi bardzo przykro. Ale miałam wrażenie czasem że Markowi
też się podobam bo często zagadywał ale on ma taki styl bycia do
wszystkich dziewczyn i jak on coś zagadywał to Grzesiek milczał i tylko
się przyglądał. A ja cały czas o nim myślałam. Marzyłam po nocach i
niektóre marzenia się spełniały tylko w trochę innej formie niż sobie
wyobrażałam .Potem dowiedziałam się że moja koleżanka Kaśka się w nim
kocha i podobno ją podrywał, łapał za kolano czy coś - jak ja się wtedy
wkurzyłam... ale z drugiej strony ona lubi trochę fantazjować na temat
tego jak chłopacy ją porywają. Ja miejscami byłam pewna że Grzesiek jest
mną zainteresowany - jeździliśmy razem na wycieczki i konkursy - kilka
razy coś zagadał i to widać że był stremowany - i udawał cwaniaka.
Miałam wrażenie że przy nim za każdym razem wychodziłam na idiotkę.
Kiedyś wracałam z nim ze szkoły - sam mnie zawołał, kiedyś na lekcji
wyszłam do kibla a on miał próbę do apelu na hallu i poszedł za mną i
coś zagadywał.Często palnął jakiś komplement (ale czasem - p. jak
gadałam z Markiem o siatce to nic nie mówił i nagle walnął " przecież ty
nie umiesz grać w siatkę" - no było mi trochę przykro - bo wcale nie
gram najgorzej) Wtedy skakałam ze szczęścia i byłam pewna że on mnie
kocha. Kiedyś odezwałam się do niego na gg i normalnie z nim gadałam ale
on potem się popisywał przed Markiem i mówił "zakochała się czy co?"
Strasznie mnie to zabolało. Miałam wrażenie że daje mi sprzeczne
sygnały. Ale ja też czasem go ucięłam krótko czego potem bardzo
żałowałam. Nie wiem co o tym myśleć. Miałam wrażenie że czasem bardzo
chciał żebym była zazdrosna - np. zobaczył mnie i zaczął tulić się do
jakiejś dziewczyny (tak znienacka bo ona się zdziwiła) i pierwsze co to
na mnie patrzy. Kiedyś pod jakimś byle pretekstem zagadałam do niego na
gg i nawet trochę popisaliśmy - głównie o szkole - no ale trudno.
Zaprosiłam go na nk i przyjął - ale on mnie sam nie zaprosił. To był
jeden z piękniejszych tygodni mojego życia - właśnie ten ostatni tydzień
szkoły - wtedy myślałam że on też mnie kocha. Nadszedł koniec roku
szkolnego. Byłam załamana - już nigdy miałam go nie zobaczyć. (moi
rodzice nic nie wiedzieli - powiedziałam o wszystkim tylko 3 kumpelom -
teraz z jedną się pokłóciłam i boję się, że niedługo cała wieś będzie o
tym gadać, boję się że mam się czegoś domyśla - o czasem jak coś palnie
to ... tak jakby wiedziała a może jestem przewrażliwiona?? głupio mi z
myślą że coś przed nią ukrywam) ale potem okazało się widziałam go
jeszcze kilka razy na rowerze - powiedział cześć ( i powiedział to w
taki sposób że... byłam pewna) i nareszcie nadszedł dzień który
chciałabym wykasować ze swojej pamięci. Miałam publicznie wystąpić i się
zbłaźniłam przed nim i przed jego całą rodziną i jeszcze kilkoma
osobami a potem napisałam mu na gg że to przez niego i wgl że po co
przychodził a potem (to co najgorsze) że odwołuje to co napisałam.
Miałam ochotę zapaść się pod ziemię. Po kilku dniach odpisał że wcale
się nie skompromitowałam że to raczej inni i że chociaż było śmiesznie.
Od tej pory z nim nie gadałam prawie wcale. Kiedyś wysłał mi na gg taki
film co kręcili z kolegami i głupio wyszło bo zamiast napisać że fajny
to chwaliłam się że widziałam jak kręcili i... jak zwykle wyszłam na
idiotkę. Dopiero ostatnio znów wysłał nowy filmik (wysyła wszystkim
znajomym) i chwilę z nim pogadałam ale miałam wrażenie że odpowiada
krótkimi zdaniami tylko na moje pytania i trochę ironizuje - ale może
szukam dziury w całym?? Jak oglądam jego zdjęcia z wakacji widzę te
dziewczyny które były z nim na koloni to jestem strasznie zazdrosna...
Podejrzewam kilka możliwości:
albo był rzeczywiście we mnie zakochany i się potem bardzo zniechęcił
albo nigdy nic do mnie nie czuł tylko to były takie wygłupy, a teraz razem z kumplami się ze mnie nabijają
albo nadal coś do mnie czuje tylko z jakiś powodów nic nie robi
Jak sobie pomyślę, że od września mogę go spotykać tylko w niedziele w kościele - bo idzie do liceum to... mi się płąkać chce
Dałabym wiele żeby chociaż wiedzieć co on o mnie myśli - bo jeśli ma mnie za jakąś pustą idiotkę??
Jedno
jest pewne - przez niego bardzo się zmieniłam - stałam się pewniejsza
siebie - bardziej przebojowa - w sumie to trochę skorzystałam- może tak
miało być?? a On był tylko narzędziem do tego??
Ale nawet jeśli okazałoby się że on mnie kocha to nie wiem co bym zrobiła... bo czy to ma jakiś sens??
Jedno
jest pewne - im dłużej czasu w niepewności tym to uczucie zdaje się
tracić na wartości...już nie jest tak pięknie - kiedyś jak go widziałam
to mi serce wygrywało jakąś zupełnie nową melodię - teraz na jawie myślę
o nim mniej - za top śni mi się co nocy
Tylko co o do mnie czuje... dlaczego teraz się nie odzywa?? czy ma mnie gdzieś??
Opisałam tą historię - ale to jest i tak mało, żeby się zorientować trzeba by scharakteryzować go mocno.
A czy ja go wgl znam?? A może ja go sobie wymyśliłam i utożsamiłam z Grześkiem??
nie wiem, to takie trudne...
Ja
jeszcze w maju nie wyobrażałam sobie bez niego życia a teraz... po tej
kompromitacji jak przez kilka tygodni próbowałam zapomnieć ... już mi
tak jakby przechodzi...
Ale mogę się założyć że gdybym go teraz zobaczyła wszystko by wróciło ze zdwojoną siłą.
~Goska
Gosiu!
Bardzo obszernie scharakteryzowałaś mi swój problem, dzięki czemu mogę napisać coś więcej i swobodniej na ten temat.
Niewątpliwie
podobałaś się Grześkowi. Ja w ogóle nie widzę przyczyny, żeby na ten
temat dyskutować. Spinał się, denerwował w Twojej obecności, uśmiechał
się do Ciebie, witał się z Tobą, nagle, nie wiedzieć czemu, pojawiał się
coraz częściej w pobliżu Ciebie. 'Cwaniakował', czym Cię ranił, bo był
tak bardzo zdenerwowany, że musiał to za czymś ukryć. Wielka szkoda, że
wybrał akurat taki sposób, ale wybiera go duża część chłopaków. W
obecności kolegów był chamski, bo chciał się przed nimi popisać - jaki
to on nieczuły drań na Twoje westchnienia. No i zdobył zapewne ich
uznanie. Zupełna głupota. Ale oni już tak mają.
Co
się stało, że nagle przestało być tak różowo? Widzę następujący powód-
Ty, raniona przez niego kilkakrotnie, przystopowałaś. Nie chciałaś
cierpieć jeszcze bardziej, więc bałaś się zrobić coś w celu zbliżenia
się do niego. Bo on Cię nieświadomie odpychał. I skutkiem tego było to,
że on prawdopodobnie pomyślał, że… Tobie na nim nie zależy. Błędne koło,
prawda? To, że, jak piszesz, ośmieszyłaś się na oczach jego i jego
rodziny, mogło być dobrym pretekstem do rozmowy między Wami. I było, bo
trochę porozmawialiście.
Przede
wszystkim - nie załamuj się. On nadal chce utrzymać z Tobą kontakt.
Mimo że jest on taki, a nie inny. A jest taki, bo myśli, że Ci na nim
nie zależy. Pokaż mu, że tak nie jest. Masz jeszcze okazję, chociażby
pod kościołem. Zagadaj do niego, np. na temat ostatniego linku, który Ci
przesłał, czy na jakikolwiek inny, na pewno coś przyjdzie Ci do głowy.
Bądź dla niego miła.
Jednak
mogę się mylić co do niego. I być może przestałaś mu się podobać. Wtedy
mimo wszystko radzę zrobienie tego, o czym pisałam wyżej, ale gdy
będziesz widziała, że naprawdę nic z tego nie będzie, on nie będzie
wykazywał żadnej aktywności, to po prostu daj sobie z nim spokój. Było,
ale minęło. Na pewno zostaną piękne wspomnienia i wyjdziesz z tego z
bogatszym doświadczeniem;)
Pozdrawiam,
Charlotte.