niedziela, 15 stycznia 2012

Liceum czy technikum? - spór z mamą


W tym roku kończę gimnazjum,a z tym jak wiadomo, wiąże się wybór następnej szkoły. Na samym początku Postanowiłam na Liceum- w moim mieście są dwa. Pierwsze jest blisko mojego domu,2 praktycznie na końcu miasta,jednak jest tam profil,który bardzo mi odpowiada (językowo-informatyczny). Poinformowałam mamę o tym. Na początku kręciła nosem na wybór szkoły ze względu na odległość, ale w końcu przełknęła to. Niestety, jakiś czas temu, została ogłoszona likwidacja tej szkoły. Był to dla mnie dość duży zawód, bo bardzo liczyłam na tę szkołę. Tak więc,zostało mi do wyboru technikum,oraz liceum-profil humanistyczny(szkołę zawodową od razu skreśliłam). I tu między mną, a moją mamą pojawił się zgrzyt. O ile uwielbiam język polski - pisanie opowiadań, nawet nauka gramatyki- o tyle nauka historii jest dla mnie koszmarem. Mam podstawową wiedzę, nie interesuje mnie ona co sprawia,że ciężko się mi jej nauczyć,pomijając ilość materiału, więc nie chce się z tym męczyć w rozszerzonej wersji. Tak więc stwierdziłam,że technikum nie jest złą perspektywą- mam zawód,a i na studia mogę iść. Skreśla to co prawda, moją chęć bycia nauczycielką języka obcego,ale jestem w stanie to przełknąć. Kiedy mama to usłyszała wpadła w szał. Stwierdziła,że jestem leń,bo po technikum nie dostane się na studia,że uczyć mi się nie chce,potem podała masę kierunków, które wie,że są ponad mnie ( to jej klasyczne zagranie,by mnie zniechęcić) i wręcz rozkazała mi iść na profil humanistyczny! Na moje argumenty była głucha. Nie krzyczałam-cały czas zachowałam spokój i opanowanie,to ona się wydarła i wpajała mi,że nie mam racji. Na koniec stwierdziła,że PÓJDĘ JEJ NA HUMANA I MAM NAWET NIE DYSKUTOWAĆ! Z jednej strony rozumiem ją- jestem jedynaczką i chce,żebym miała się lepiej finansowo w przyszłości niż ona,z drugiej strony jej niespełnione ambicje nie pomogą mi w niczym. Wiem też,że po prostu dla niej nielogiczne jest to,że ktoś ze średnią 4,coś chce[cytuje] "zmarnować sobie życie". Jak przekonać mamę,że nie jestem humanistką? Jak dać jej do zrozumienia,że technik nie jest zły?

~Megilena




Droga Megileno!
Na Twoim miejscu przemyślałabym jeszcze raz wybór szkoły. Może profil humanistyczny w liceum to nie taki zły pomysł?
Wiem, że nienawidzisz historii, tak jak ja, więc dobrze Cię rozumiem w tej kwestii. ;) Ale może polski jest tego wart? Skoro mówisz, że tak dobrze się w nim czujesz, sprawia Ci taką przyjemność... Zastanów się, czy jesteś w stanie zdobyć się na takie poświęcenie. Znam wiele osób, które podjęły taką decyzję i naprawdę nie żałują, pomimo braku sympatii do historii.
Jeśli jednak zdecydowałaś, że nie zniesiesz tego przedmiotu przez te 3 lata, no to nie pozostaje Ci nic innego, jak technikum. 
Jak przekonać mamę? Cóż, najlepiej będzie, jeśli pokażesz jej, że jeśli pójdziesz do liceum, nie uszczęśliwi Cię to. Czy Twoja mama ma jakąś piętę achillesową, o której ci wiadomo? Na przykład matematykę? Możesz w rozmowie z nią wspomnieć, że posyłanie Ciebie do liceum, na profil humanistyczny jest jak posyłanie jej na mat-fiz. Może w taki sposób zrozumie, do czego właśnie usiłuje Cię zmusić?
Inna metoda, jaka mi przyszła do głowy to ingerencja kogoś z zewnątrz. Ciocia, babcia, ktokolwiek, czyja opinia jest dla mamy ważna, z kogo zdaniem się liczy, ale kto jest gotów stanąć po Twojej stronie i dyskutować z mamą.
Sądzę, że to powinno wystarczyć. A może złóż papiery do obu szkół?
Mam nadzieję, że uda Ci się dostać do technikum i utrzymać dobre stosunki z mamą.
Uściski, 
Kwaskowa

Jak zagadać do chłopaka?


Od kilku miesięcy podoba mi się pewien chłopak, jest rok starszy ode mnie (ja mam 17 lat). Kiedyś mieliśmy razem zajęcia na pływalni, ale byliśmy w dwóch różnych grupach, a ja w dodatku teraz już tam nie pływam. Nigdy nie sobą nie rozmawialiśmy, ale znamy się z widzenia. Chodzimy do jednej szkoły. Jakiś czas temu zauważyłam, że ten chłopak spogląda na mnie, gdy tylko się mijamy lub stoimy na korytarzu. Chciałabym zagadać, ale nie mam zielonego pojęcia, jak to zrobić. Problem w tym, że jestem bardzo nieśmiała, on chyba trochę też. Często widzę go z kolegami, a głupio mi tak do niego podejść, jak będzie stał w jakiejś większej grupce. Z początku byłam wobec niego obojętna i udawałam, że go nie widzę, bo byłam zbyt nieśmiała, żeby się chociaż uśmiechnąć, ale teraz zauważyłam, że to on sobie trochę odpuścił. Teraz wiem, że bardzo głupio się zachowywałam i żałuję tego, ale nie wiem, jak to naprawić. Czy z jego zachowania wynika, że zaczął sobie po prostu dawać ze mną spokój? Jak do niego zagadać? Kilka osób radziło mi, żeby napisać do niego na facebooku, ale nie uważam, żeby uciekanie się w internet było dobrym pomysłem, szczególnie, że widzimy się prawie codziennie...

~Ellie


 
Droga Ellie!
Każdy czasem myśli sobie "Gdybym nie był(a) nieśmiały/nieśmiała to moje życie wyglądałoby zupełnie inaczej.

Nieśmiałość jest wielką przeszkodą, jeśli chodzi o zagadanie, ale można ją pokonać. ;)
Rzeczywiście podchodzenie do faceta, który jest otoczony kumplami nie jest dobrym pomysłem. Najprostszym wyjściem z sytuacji jest zagadanie, gdy będziecie sami. (Będzie to o tyle łatwe, że wiesz, że jemu też wpadłaś w oko ;) )

 Jeśli zdobędziesz się na odwagę (mówię Ci, nie ma się czego bać, jeśli jest inteligentny, to z pewnością Cię nie wyśmieje) możesz wziąć go na szczerość. To znaczy znaleźć go, gdy będzie sam i wypalić: "Zauważyłam, że od pewnego czasu się za mną oglądasz. Masz jakąś sprawę?" Wiesz, tylko musisz to zrobić, gdy będziecie sami (na przykład złapiesz go, jak będzie wracał ze szkoły). Ta metoda jest trudna, ale wbrew pozorom bardzo dobra. Oszczędza kłopotów i zbędnych podchodów.

Jeśli jednak nie masz odwagi, najlepszym pomysłem byłoby "przypadkowe" spotkanie się na imprezie (może to być także każda inna okazja dająca Wam okazję do pogadania) i zaczęcie od rozmowy grupowej. Gdy on coś powie, odpowiedz - nikt nie uzna za dziwne gadania z "obcą" osobą. A i będziesz otoczona innymi ludźmi, którzy cały czas biorą udział w rozmowie. Z czasem, gdy już się ośmielisz, możesz pogadać z nim sam na sam.
Najłatwiej znaleźć znajomość jest właśnie przez przypadek (czyli właśnie na jakimś spotkaniu/imprezie).

Powinnaś znać też jego zainteresowania - jakie przedmioty lubi, co go interesuje i szukaj czegoś, co Was łączy. Gdy już to znajdziesz, rozmowa potoczy się sama.

Ważne: Gdy już czujesz, że nie ma o czym rozmawiać, skończ rozmowę. Nie ma sensu brnąć w niezręcznej ciszy i szukać wymuszonych tematów do rozmowy. Łatwo wtedy zrazić do siebie drugą osobę i zniechęcić ją do dalszej znajomości.

Pamiętaj - jeśli chcesz dostać nagrodę (w tym przypadku jego zainteresowanie), musisz najpierw trochę popracować (czyli po prostu wykonać pierwszy krok). Możesz także poprosić przyjaciółkę/kumpla, żeby Ci pomógł(a) w Twoim problemie. On(a) pewnie lepiej zna sytuację niż ja i będzie wstanie pomóc Ci bezpośrednio. Zwróć się do osoby do której masz dość duże zaufanie.

Jeśli nadal masz jakieś wątpliwości, czy pytania, możesz skontaktować się ze mną prywatnie. Kontakt ze mną znajdziesz w zakładce "Indywidualny kontakt z załogą" po prawej stronie bloga.

Pozdrawiam i życzę śmiałości :)
Dan

Umówiłam się na spotkanie z chłopakiem poznanym w Internecie.

poznalam przez internet chlopaka. super nam sie gadalo. umówiliśmy sie tera na spotkanie w realu, jednak boje sie ze mu sie nie spodobam ... co robic? ;(

~Rybka :p


Rybko!
To zupełnie naturalne, że masz obawy przed takim spotkaniem. W końcu przez Internet znajomość rozwija się inaczej, nie ma kontaktu fizycznego, nie można tej osoby zobaczyć ‘na żywo’ (kamerka, to nie to samo), nie można zobaczyć mimiki, gestów, mowy ciała. Komunikacja niewerbalna stanowi zdecydowaną większość odbieranych przez nas znaków, sygnałów.
Ale z drugiej strony skoro zdecydowaliście się spotkać, to musicie w jakimś stopniu sobie ufać, czyli zdążyliście się lepiej poznać, że nie boicie się takiego kontaktu. A raczej zdecydowania na to;)
Wydaje mi się, że skoro już się znacie, w większym, czy mniejszym stopniu i chcecie kontynuować znajomość, teraz już na innej płaszczyźnie, to nie ma sensu się tak denerwować. On musi czuć się podobnie do Ciebie. W końcu też po raz pierwszy ma się z Tobą spotkać ‘na żywo’;) Prawdopodobnie przeżywa to samo, co i Ty. Z taką myślą powinno Ci być łatwiej. Jak już się spotkacie, to możecie potraktować to jako dobry temat do rozmowy.
Jednak od razu mówię, że najlepiej by było, jakbyś na nic się od razu nie nastawiała, bo rozczarowanie może być bolesne.

Charlotte.

sobota, 14 stycznia 2012

Nieśmiałe, czy wygadane - które dziewczyny wolą chłopcy?

Hej dziewczyny! Mam problem, a raczej pytanie dotyczące chłopców. Czy wygadane i otwarte dziewczyny są lepsze od tych subtelnych i cichych? Ja (nie)stety należę do tych drugich. nie jestem nieśmiała, ale po prostu małomówna i sama do kogoś obcego nie zagadam (bo nie chcę być uznana za nachalną), ale gdy ktoś zagai to chętnie porozmawiam. Uśmiecham się, umiem spojrzeć w oczy i staram się być kobieca, ale jakoś dotąd nikt się mną nie zainteresował. Czy to ze mną jest coś nie tak? Mam stać się silna odważna i głośna? Nawet lubię tą wersję siebie... ale ona raczej mi nie pomaga. Co powinnam zrobić? Może jestem po prostu nieatrakcyjna?

~delicja


Delicjo!
Każdy człowiek jest inny i każdy ma inny gust. Jeden woli, gdy dziewczyna jest właśnie subtelna, nieśmiała i cicha, a drugi przy takiej się nudzi i preferuje takie, które lubią wyzwania, są przebojowe i nie boją się niczego.
Nie, na pewno nie jest z Tobą coś nie tak. Nawet tak nie myśl! Jesteś atrakcyjna! Po prostu nie znalazł się jeszcze żaden mądry i warty zainteresowania chłopak, który by Cię docenił. Nie wiem, ile masz lat, ale uważam, że prawdziwa miłość czeka każdego, ale każdy zdobędzie ją w swoim czasie. Więc tym się nie martw:)

A teraz kilka opinii chłopaków, co ich kręci właśnie w cichych i nieśmiałych dziewczynach:

Antek, 19 lat:
„Nie wiem dlaczego, ale takie panny wydają mi się ładniejsze od innych, bardziej łagodne. Laski pewne siebie sprawiają wrażenie bardziej agresywnych, niektóre wręcz zimnych. Unikam ich jak ognia…”.

Bartek, 15 lat:
„Mnie osobiście rozwala uśmiech takiej dziewczyny. Widać, że ona ma ochotę nawet się roześmiać, ale nie potrafi się odważyć, więc wychodzi jej taki półuśmieszek, a półgrymas. Jest cudowny, pełen wdzięku…”.

I kilka faktów:

72% chłopaków chętniej umawia się z dziewczyną, która jest nieśmiała, niż zbyt pewna siebie, a 71% nie cierpi wulgarnego zachowania u dziewczyn, co ich wyjątkowo zniechęca.

Jak dotąd spotykałam się z tym, że chłopcy podrywali dziewczyny wulgarne i zbyt pewne siebie, ale tylko po to, żeby móc się tym, jeśli się oczywiście uda, pochwalić przed kumplami. Cóż, oni już tacy są, że czasem koledzy są dla nich ważniejsi, niż dziewczyna. Natomiast to z tymi mniej śmiałymi dziewczynami tworzyli trwałe związki. 

Jednak dziewczyna, która ciągle będzie narzekała na to, jaka ona jest brzydka i nawet nie dawała dojść do głosu chłopakowi, że on tego nigdzie nie widzi, też nie jest postrzegana, jako szczególnie atrakcyjna. Wierz mi, jeśli Twój chłopak mówi Ci, że jesteś piękna, to znaczy, że to prawda i nie kłóć się z nim, bo obrażasz jego gust - ich ulubiony argument;) Więc także trzeba znać swoją wartość, a jeśli ktoś nam mówi, co mu się w nas podoba, nie wolno tego negować, tylko spojrzeć na siebie łaskawszym okiem:)

*Opinie i dane procentowe pochodzą z wrześniowego Twista.

Pozdrawiam,
Charlotte.

Życie po gwałcie


Witaj. Mam 20 lat i nie wiem jak sobie poradzić z jednym problemem... 3 lata temu byłam molestowana przez nauczyciela z niemieckiego od korepetycji. Nie chciałam tam chodzić, ale matka za każdym razem mówiła mi, że nie po to płaci pieniądze, żebym nie zdała, że zadzwoni czy byłam... Nie obchodziło ją to, że mówiłam, że nie pójdę, że nie chcę... I za każdym razem on się na mnie kładł, dotykał, całował... Któregoś razu powiedziałam sobie, że jeśli nie zdam to trudno, ale już więcej się nie dam. Wtedy on powiedział mi: "to ma być nasza tajemnica, jeśli Ty mnie skrzywdzisz, ja Ciebie bardziej." Nie umiałam tego znieść... Zaczęłam brać garściami acodin, palić zioło, chlać litrami alkohol, żeby przestać to czuć, żeby nie czuć się szmatą, żeby nie pamiętać... Przez rok zasypiałam nad ranem, bo bałam się zasnąć. Ostatnio znów mi się śni... Matka dowiedziała się po ponad roku, kiedy byłam totalnie naćpana 40 acodinami. I nie zrobiła nic. Od tamtej pory nie zapytała się mnie o to, nigdy nie zapytała co czuję, jak się czuję... Nie zapytała dlaczego robię te wszystkie rzeczy. Chciałam jej powiedzieć dużo wcześniej... Ale za każdym razem sugerowała, że to ja chciałam tam chodzić.. Nie uwierzyła mi, stwierdziła, że zmyślam. Teraz znów nie potrafię spać w nocy... Byłam raz powiedzieć ludziom, że on jest zboczony, żeby chociaż ich uchronić przed błędem, który popełniłam. Niestety stwierdzili, że zmyślam, wyśmiali mnie! Na własne oczy widziałam jak do niego wchodzą do mieszkania... Chciałabym go jakoś ukarać. Cholernie mnie boli, że może dalej krzywdzić... I naprawdę już nie wiem co robić. Czuję się szmatą... 

~Julia



Kochana Julko!

Okropnie współczuję Ci tego, co przeżyłaś. Wyobrażam sobie, że to musiał być dla Ciebie koszmar. W końcu zmuszanie kogoś do czynności seksualnych, a nawet jakiekolwiek dotykanie w wiadomym sensie innej osoby wbrew jej woli, nie jest tylko naruszeniem czyjejś intymności, ale również podlega karze pozbawienia wolności.

Jesteś pełnoletnia, a zatem masz większe możliwości niż trzy lata temu. Możesz zgłosić to, że Twój korepetytor gwałcił Cię i groził, że jeśli komukolwiek o tym powiesz, zrobi Ci coś złego. To nie może ujść mu bezkarnie, a zwłaszcza, jeśli chcesz uchronić przed nim inne dziewczyny! Najlepiej byłoby, gdybyś miała jakiekolwiek dowody na winę tego faceta, ale sądzę, że nie nagrywałaś tych spotkań. Może mężczyzna miał na ciele jakieś znaki szczególne, które mogła widzieć jedynie osoba z nim współżyjąca? Poszukaj innych dziewczyn, które chodziły do niego na lekcje. Może okaże się, że też były tak wykorzystywane? Sądzę, że nie jesteś jego jedyną ofiarą. Niestety, zgłoszenie takiego przestępstwa wiąże się również z wieloma nieprzyjemnościami...

Decyzję o tym, że jako ofiara zgłosisz gwałt i staniesz przed sądem jako oskarżyciel, musisz podając sama. Przed całą procedurą sądową powinnaś być poinformowana o tym, jak wygląda proces. Niestety, wiąże się to z odtworzeniem gwałtu, gdyż na sali sądowej będziesz musiała zrelacjonować szczegółowo okoliczności, w których doszło do przestępstwa. Podczas składania zeznań możesz być atakowana przez adwokata sprawcy. Będzie się starał udowodnić, że sama tego chciałaś, że prowokowałaś. Niemniej jednak, proces może przyczynić się do szybszego powrotu do równowagi zdrowotnej i emocjonalnej. Jeśli będziesz otoczona osobami mądrymi, życzliwymi i wspierającymi, możesz z tego wszystkiego wyjść obronną ręką.

Dlatego proponuję Ci przed zgłoszeniem tego incydentuskontaktować się z psychologiem. Jest to osoba, która na pewno Cię wysłucha, pomoże i doradzi. Przygotuje Cię do przykrych procedur i ponownego spotkania z gwałcicielem. Na pewno na miejscu zapewni Ci lepsze wsparcie, no i nie uzna tak jak Twoja matka, że zmyślasz.

Trzeba sobie uświadomić, że nie jesteś w żaden sposób odpowiedzialna za gwałt. Nawet gdybyś szła wydekoltowana i w kusej spódnicy. Ponadto, nie czerpiesz z tego korzyści oraz nie dałaś przyzwolenia na odbycie stosunku z nauczycielem. Należy też sobie uzmysłowić, że tego typu sytuacjom nie da się zapobiec. Gwałty zdarzają się o każdej godzinie dnia i nocy, a nie jest Twoją winą to, że trafiłaś akurat na tego faceta. Dlatego nie czuj się odpowiedzialna, za coś na co nie miałaś wpływu. To nie Ty powinnaś się wstydzić, ale Twój nauczyciel! Dlatego nie ma sensu pić i palić, ani brać acodin! To nie sprawi, że zapomnisz, a jak już, to na krótko. Nie wiadomo, czy to kiedyś wymaże się z Twojej pamięci, ale jak już, to nie w ten sposób!

Co do Twojej mamy... To przykre, kiedy jedna z najbliższych Ci osób nie wierzy w tak ważnej sprawie. Z jedynej strony, może ona nie zdawać sobie z tego sprawy, ludzie naoglądają się teraz programów w telewizji, gdzie głupie dziewuchy wszystko wymyślają. Ona powinna Ci ufać. Może w głębi duszy Ci wierzy, ale z drugiej strony mogłaby czuć się winna tego, co zrobiła. Dlatego też mówi, że chciałaś tam chodzić, chociaż sama Cię przymuszała. Porozmawiaj może z nią o tym wszystkim jeszcze raz, opowiedz jej ze szczegółami. W końcu po co miałabyś ją oszukiwać?

Zawsze możesz również zadzwonić pod bezpłatny telefon zaufania, jednak jest on dla osób do 18 lat: 116111. Dla Ciebie będzie odpowiedniejszy 116123 - poradnia dla dorosłych. Do nich też możesz zwrócić się w problemem, każdego dnia dyżuruje ktoś inny - jednego prawnik, drugiego psycholog, jeszcze innego seksuolog. Tam też możesz poszukać pomocy.

Pamiętaj, nie jesteś szmatą! Nie powinnaś tak myśleć o sobie i obwiniać siebie o to zajście. Dąż do wyznaczonego sobie celu - nie pozwól by ten facet zrobił krzywdę innym dziewczynom! Mam nadzieję, że sobie poradzisz i znajdziesz wsparcie. Jeśli będziesz chciała pogadać, zawsze możesz napisać, nawet do mnie. 

Trzymaj się, pozdrawiam! :)
Siedmiokropka

piątek, 13 stycznia 2012

Kochałam go, a on mnie rzucił!

Muszę przyznać, że zaciekawiła mnie ta kategoria i to bardzo. Cieszę się, że takie nowości tutaj się pojawiły. :) 
Zacznę od swojego problemu. Jakieś trzy tygodnie temu zerwał ze mną chłopak. Byliśmy ze sobą jakieś dwa miesiące, a kleiliśmy się do siebie jakieś pół roku wcześniej. Chodzimy do jednej klasy i wiadomość naszych rówieśników, że jesteśmy razem ich bardzo pozytywnie zaskoczyła, nie wspomniając o naszym rozstaniu. Powodem naszego rozstania? Przestał mnie kochać? Znudziłam się mu. Napisał mi oczywiście na gadu-gadu, że zależy mu tylko i wyłącznie na mnie, jak na przyjaciółce, jak to było wcześniej. Nie mogłam tego znieść, a co dopiero się z tym pogodzić. Czułam się, jakby ktoś zatrzymał czas. Przez pierwszy tydzień, dokładnie przed świętami chodziłam struta, każdy mi się pytał, co mi dolega, itp. Nie mówiłam nic, on też nie. Nie rozmawialiśmy ze sobą wcale. Nie mogłam znaleźć sobie nigdzie miejsca. W klasie probówali mnie w jakiś sposób ogarnąć. Udało im się może raz? Mniejsza. Nadeszły święta, których tak nie chciałam, ale pomogły, bardzo. Nawet zaczęliśmy ze sobą rozmawiać, tak jak kiedyś. Pierwszy zagadał z taką drobnostką, że się rozgadaliśmy 2h. Nadszedł Sylwester. Okazało się, że spędzimy go razem. Oczywiście nie obeszło się bez libacji alkoholowych. Mam słabą głowę, więc szybko mi odwala. Miałam nadzieję, że po tej imprezie zejdziemy się, niestety było na odwrót. W ten dzień powiedział mi wprost, że mnie nie kocha, że muszę sobie bez niego poradzić. Przecież jest tylu innych chłopaków. A ja? Cała zaryczana krzyknęłam mu prosto w twarz, że nie chcę innego i że tylko go kocham. Ogarniały mnie cztery osoby. Stwierdziłam, że muszę się świetnie bawić i tak też było. Z kolegą spędziłam ten wieczór, on również,ale z moimi przyjaciółkami, z którymi całował się i Bóg jeszcze wie, co tam robił. Jednak, gdy zaczęłam trzeźwieć czułam się okropnie i miałam ochotę wyjść. Do głowy przychodziło mi określenie siebie jako "panna lekkich obyczajów". W poniedziałek wróciliśmy wszyscy do szkoły. Zaczęły się wielkie opowieści po Sylwestrze i gdy była mowa o mnie i o tym kumplu, on ani razu się nie zaśmiał. Nie patrzył w ogóle na mnie, nie wspomnę o odzywaniu się. Usunął mój nr gadu nawet. Zaś w czwartek nie byłam w szkole, ponieważ byłam w szpitalu. Napisał do mnie wieczorem, że mnie przeprasza, co po chwili dodał "żartowałem, nara". 
Moje pytanie brzmi, O CO MU DO CHOLERY CHODZI?! Ja nie mam pojęcia.. 
Z góry dziękuję za odpowiedź.
~Polly
  

Droga Polly!


No cóż. Umysły niektórych facetów nie są tak proste jak się dziewczynom wydaje, prawda? 

Posłuchaj: Trafiłaś na faceta, który się Tobą po prostu zabawił.Napisałaś, że przestał Cię kochać. Musisz wiedzieć, że on tak po prostu nigdy Cię nie kochał. Był po prostu w jakiś sposób Tobą zafascynowany. Po etapie chodzenia chciał wrócić do przyjaźni.Wstępowanie z etapu przyjaźni w etap chodzenia jest jak palenie mostu za sobą. NIGDY nie ma powrotu. Po zerwaniu już nigdy nie będzie to samo. Nawet jeśli ktoś sobie wmawia, że przecież się z kimś "przyjaźni". Musisz wiedzieć, że to już nie byłaby przyjaźń, tylko jakaś dziwna relacja polegająca na wymianie "cześć" i zastanawianiu się, co jeszcze wypada, a czego już nie.

Ten facet był zwykłą szmatą. Okręcił Cię sobie wokół palca, by potem rzucić Cię jak śmiecia. To, co Was łączyło było co najwyżej jednostronną miłością. Ty także musisz zastanowić się, czy naprawdę go kochałaś.
Co on teraz robi? Nabija się z Ciebie. Rajcuje go, że Tobie cały czas zależy, a on ma to gdzieś. Musisz wiedzieć, że z chłopakiem, który widząc łzy przechodzi obojętnie nie warto nawet się kolegować. Taki typ jest niewrażliwy na Twoje cierpienie. Nie zależy mu na Tobie. To przykre, że Ty tak się w to wciągnęłaś, a on Cię rzucił. Nie powinnaś WCALE się przejmować, z pewnością nie jesteś "panną lekkich obyczajów" ;) Jesteś normalną dziewczyną, która jak każdy ma prawo do miłości i zasługuje na nią. Twój były okazał się być zwykłym frajerem, nigdy Cię nie kochał, po prostu fajnie mu było z Tobą być.



Apel do wszystkich dziewczyn!
Musicie nauczyć się rozpoznawać, czy chłopakowi faktycznie na Was zależy, czy po prostu jesteście kolejną "do zaliczenia". Nie wdawajcie się w związki z takimi, którzy chodzili z dziewczynami najwyżej miesiąc, bo z Wami także najprawdopodobniej nie będzie inaczej. Jeśli nie macie pewności do uczuć chłopaka, nigdy nie dajcie się wciągnąć miłości na maxa.
Od czasu do czasu warto jest zrobić także testy miłości. Przykładowa sytuacja: Jutro ma się odbyć super impreza, na którą wszyscy czekali od tygodni. Niestety Ty się rozchorowałaś. Poinformuj o tym chłopaka i dowiedz się, czy pójdzie tam sam, czy zostanie z Tobą. Niby nic, a faktycznie takie sytuacje są testem miłości i łatwo można określić, czy faktycznie wybranek zasługuje na miano "chłopaka".
Naprawdę przykro mi jest, jak widzę dziewczynę zakochaną po uszy i chłopaka dającego jej pozory. To jest jeszcze gorsze niż odrzucenie na samym początku
Polly, zostaw tego szmaciarza i nie przejmuj się nim - nie zasługuje na to. Rozejrzyj się, dookoła jest tyle lepszych facetów, którym naprawdę zależy.
Pozdrawiam i życzę powodzenia w doborze chłopaków ;)
Dan
Szablon wykonała prudence. z Panda Graphics. Credits: x | x