wtorek, 24 stycznia 2012

Poradnik: Jak zrozumieć rodzica cz.2


 Znów chodzisz ze słuchawkami w uszach!


Zapewne większość z nas spotkała się z takim wyrzutem ze strony rodziców. A przynajmniej ta część, która odkryła dobrodziejstwa słuchawek. Rzadko którzy rodzice popierają zwyczaj słuchania muzyki przez słuchawki, ale czy da się im dogodzić w tej kwestii? Przecież gdy słuchawki nie były jeszcze tak rozpowszechnione, narzekali, że za głośno odtwarzamy muzykę.

Argument jest zawsze jeden i ten sam: "Zepsujesz sobie słuch!". Jest on przejawem troski, choć uzasadnionej, to odrobinę irytującej. Och, i agrument rodziców nr 2: "Nie słyszysz, co do ciebie mówię!" - ten akurat bardziej uzasadniony.

Co zrobić?
Przede wszystkim znajdź umiar. Muzyka jest cudowna, ma niesamowitą zdolność do uprzyjemniania nam każdej chwili, nawet poniedziałkowego poranka. Jednak pozbądź się przekoania "Im głośniej, tym fajniej." - tu nie chodzi o efekt, jakbyś był na koncercie, tylko o uczynienie muzyki elementem danej chwili. Znajdź taką głośność, która ci odpowiada i jednocześnie nie stwarza problemów w komunikacji z otoczeniem. Z pomocą przyjdzie ci też limit głośności, który możesz ustawić w większości telefonów i odtwarzaczy. W ten sposób będziesz słyszał i muzykę i rodziców. Argument rodziców nr 2 właśnie się przeterminował.
Jeśli chodzi o psucie słuchu, myślę, że jeśli nie będziesz przesadzał z głośnością i ilością czasu spędzanego ze słuchawkami w uszach, a będziesz ich szczególnie unikał w towarzystwie rodziców, myślę, że problem powinien się rozwiązać. ;)

Ile można siedzieć przed komputerem?


Kolejny temat, w którym nie możemy dojść do porozumienia z rodzicami. Połowa naszego życia towarzyskiego rozgrywa się przez Internet, a przynajmniej jakaś spora jego część. Ja osobiście także tego nie popieram - możesz się z kimś spotkać, ale wolisz z nim czatować - w ten spobó powstają pseudoznajomości. O wiele lepiej nawiązywać kontakty i zacieśniać więzi na żywo.
Aczkolwiek są przecież też sytuacje, gdy osoba, z którą piszesz mieszka setki kilometrów od ciebie, zaś czat to jedyna możliwość, jaką macie. Wtedy powyższa zasada ("Nie czatuj, spotkaj się") traci znaczenie. W takiej sytuacji popieram czatowanie i rozmowy przez Skype - przecież szkoda zmarnować znajomość, w końcu do czegoś są te wszystkie komunikatory.
Internet oferuje nam też wiele innych kuszących możliwości. I jak tu się mu oprzeć?

Co zrobić?
Znaleźć umiar. Częściej się spotykać niż czatować ze znajomymi. A tym, z którymi nie możliwe jest spotkanie, pozwolić trochę potęsknić.
Powiedz sobie, że nie spędzisz na komputerze więcej niż 3 godziny dziennie - stanowczo. Postaraj się utrzymać postanowienie. W końcu poza komputerem jest tyle rzeczy do zrobienia! No dobra, nie brzmię zbyt wiarygodnie. Ale i tak postaraj się znaleźć ciekawe czynności nie wymagające komputera. Wyjdzie ci to na dobre! :)

Pozdrowienia od Kwaskowej! :)

Nie mogę o nim zapomnieć, bo mimo wszystko go kocham.

Przejrzałam wszystkie notki odnośnie porad o chłopakach, ale w żadnej nie znalazłam odpowiedzi na sytuację, z którą mogłabym się utożsamić, a jest to sprawa nie dająca mi spokoju. Więc od początku: Poszłam do nowej szkoły, gdzie spotkałam wielu nowych ludzi. I był on. Pojawił się tak z nienacka..Zaczęło się podczas kampanii wyborczej w naszej szkole - było głośno w każdej części korytarza. Po prostu jeden wielki misz masz. On zaprosił mnie do tańca. Wahałam się długo, ale poszłam pociągając za sobą koleżankę. Potańczyłam nie całą sekundę, a potem zwiałam. On wydawał się mną zainteresowany, bo kilka dni później zaczął mi mówić "cześć" w szkole, szczerzył się od ucha do ucha.. No i.. spodobał mi się. Zaczęliśmy się bardziej poznawać. Jednak za każdym razem kiedy było już tak cudownie, wspaniale i.. (nie wiem jakich jeszcze użyć epitetów) wystąpiły niewielkie intrygi, które powodowały, że byłam na niego zła. Jak wiadomo, po jakimś czasie mijały mi humorki i znów byłam gotowa "rzucić mu się w ramiona". W końcu któregoś razu powiedziałam mu co czuję. On nic nie rzekł, trzymając mnie w niepewności przez długi czas (mam na myśli kilka tygodni..). W końcu stwierdziłam, że wolę znać najokrutniejszą prawdę. No i wydało się. Dzień przed walentynkami, powiedział, że dziewczyna w której był zakochany dała mu kosza, i że nie miałby nic przeciwko tworzeniu związku ze mną, jednak w chwili obecnej nie miał ochoty na tworzenie niczego innego. Miałam doła. Cholernego doła, który minął dopiero po 3 dniach. Okeyyy, odpuść sobie. -pomyślałam. Miłość do niego jeszcze bardziej wzrastała, a ja zarazem pragnęłam coś sprawdzić.. Zaczęłam udawać, że go ingnoruję. Poskutkowało. Po pewnym czasie, zaczął się znów interesować, zaczepiając, spoglądając, uśmiechając się, zagadując.. I znów było jak dawniej. Przed końcem roku szkolnego naprawdę świetnie się dogadywaliśmy, choć czasem bywało, że nie miał czasu.. tydzień przed końcem roku musiał wyjechać już na wakacje za granicę. Obiecał, że przed wyjazdem znajdzie czas i, że się spotka.. tylko ze mną.. że na spokojnie pogadamy. Jak normalni przyjaciele. Obiecał, ale słowa nie dotrzymał. I znów odbywam błędnę koło. Niby to zakończyłam wysyłajac mu maila, w którym wygarnęłam mu wszystko. Dosłownie wszystko, kończąc cytatem mówiącym o tym, że jeżeli człowiekowi zależy na drugim człowieku, to zrobi wszystko by się z tą osobą spotkać. Choćby tylko na chwilę. Nie mając ani jednej chwili, czas zawsze można odnaleźć.. Od tamtej pory cisza.. Po wakacjach, w szkole był zupełnie inny. Najpierw jakby mnie unikał. Potem znów normalnie mówił "cześć", patrząc wzrokiem wyrażającym różne uczucia. Mam wrażenie, że tęsknotę.. I nie wiem co zrobić. Czy mam tą sprawę zostawić, skoro dalej go kocham? Co może kryć się w jego męskiej duszy? Może mam go olać? Ta sprawa jest strasznie męcząca, zarówno dla mnie jak i dla moich przyjaciół, którzy wspierają mnie w każej chwili. Kiedy pragnę o nim zapomnieć, to mi się to nie udaje. Byłam z pewnym chłopakiem w wakacje tylko miesiąc, a potem zerwaliśmy, bo głównym powodem był On. Może i zwiariowałam, ale nic nie poradzę. Wszystko zaczęło się rok temu i nadal to we mnie siedzi.. Błagam, pomóżcie! P. 17 lat.

~P.


Kochana!
Ten chłopak zupełnie nie był wobec Ciebie w porządku, kiedy zaczął dawać Ci nadzieję i prawdopodobnie widząc, że oczekujesz od niego czegoś więcej, niż przyjaźń, gdy był zakochany w innej dziewczynie. Być może nie był pewny uczuć tej dziewczyny i zaczął się interesować Tobą, gdy stracił co do niej nadzieję, a potem ona znów wróciła, ale nie był w stanie zrezygnować już z Ciebie. Moim zdaniem naprawdę mu się podobałaś. I prawdopodobnie nadal tak jest. Co dzieje się dalej- wyznajesz mu swoje uczucie, a on nie wie, co ma zrobić, dlatego milczy. Poczekał do Walentynek i gdy tamta dziewczyna go odrzuciła, to dopiero wtedy powiedział Ci, o co mu tak naprawdę chodzi. Rozumiem, to musiało Cię bardzo zaboleć, bo byłaś jakby tą trzecią, zapasową. Miałaś prawo się tak czuć, miałaś prawo mocno to przeżyć. W tej całej nieprzyjemnej sytuacji zauważyłam taki jeden plus, plus co do niego. Powiedział, że chętnie by się z Tobą związał, ale nie teraz. Musiał tamto odrzucenie silnie przeżyć i wolał dojść do siebie sam, niż z Twoją pomocą, co wiązałoby się z wykorzystaniem Ciebie. Chyba nie chciałabyś być jego lekarstwem na złamane serce, które po wstępnym zaleczeniu się już by Cię nie chciało… Myślę, że tu potraktował Cię poważnie. Chociaż mógł chcieć Cię też spławić, ale jednak obstawiam tą pierwszą wersję. Następnie się z Tobą nie spotyka w wakacje, mimo że to obiecał. Nie wiem, jak to wytłumaczyć. Może nie wziął sobie tego do serca i powiedział ot tak sobie? Nie wiem, nie chcę go bronić. W każdym razie to nie było ok. W szkole Cię unikał, bo było mu raczej głupio, popełnił błąd, zranił Cię i to normalna reakcja. Nie twierdzę, że właściwa. Gdy stracił panowanie nad sytuacją, czyli zaczęłaś udawać, że go nie zauważasz, to znów ruszył do boju, znów zaczął się odzywać.
Moim zdaniem on tak naprawdę nadal coś do Ciebie czuje, skoro się tak zachowuje. Zranił Cię i boi się coś zrobić, żeby nie pogłębić, pogorszyć sytuacji, więc nic się nie dzieje.
Ja bym spróbowała dać mu jeszcze jedną, jedyną szansę. Porozmawiaj z nim, powiedz wszystko, jak się czułaś we wszystkich tych sytuacjach, nie owijaj w bawełnę, nie koloryzuj. Tylko i wyłącznie prawda. I od tego, co on Ci powie uzależnij swoją decyzję. Jeśli nadal każe Ci czekać, to ja bym sobie dała spokój. Jeśli jednak dalej tak mu się podobasz i nie jesteś mu obojętna, to daj mu szansę:)

Pozdrawiam,
Charlotte.

poniedziałek, 23 stycznia 2012

Scrapbooking


Mogłybyście napisać coś o scrapowaniu

~Donia

  

Kochana Doniu!

Mówisz i masz! Czas na notkę o scrapbookingu. Mówiąc szczerze, wcześniej mało wiedziałam na ten temat. Dlatego podszkoliłam się troszkę w tej kwestii.

Scrapbooking polega na ręcznym tworzeniu i ozdabianiualbumów, np. za zdjęciami. Swoje początki ma w Stanach Zjednoczonych, z których w późniejszym czasie przeniósł się i opanował praktycznie większą część świata. Sprzedającym materiały używane przy tej technice musi się świetnie powodzić. Dodać trzeba, że jak w każdą dziedzinę naszego życia, nawet tutaj wkradł się komputer ze swymi nieskończonymi możliwościami. Funkcjonuje również scrapbooking elektroniczny w którym tworzysz siedząc przed ekranem, a potem drukujesz całość.
  
Teraz coś o przyborach. W sumie używa się tutaj wszystkiego co da się połączyć z papierem lub zastosować do jego obróbki w bardzo szerokim rozumieniu. Kolorowy oraz ozdobny papier, farby, pieczątki, nici, ćwieki, brokat, naklejki i każda inna rzecz, jaką tylko sobie wymarzysz. Na pewno przydadzą się punchery czyli dziurkacze tnące odpowiednie wzory. Zamiast męczyć się z nożyczkami przy małych elementach, po prostu odciskamy. Twoim sprzymierzeńcem staną się również nożyczki z ostrzami o najróżniejszych kształtach.

To wszystko można znaleźć w sklepach internetowych, ale i specjalnych artystycznych. Koszt całego „zestawu” nie jest mały, ale jeśli spodoba Ci się, to czemu nie? Ostatecznie można zaopatrywać się również w Empiku. Jak zwykle najbardziej opłacalną formą kupowania jest Internet. Ceny są zdecydowanie mniejsze, a poza tym dostajesz akcesoria od razu do domu. Jest to wersja dla leniwych. Jednak jeśli trochę pogłówkujesz, możesz ulżyć swojemu portfelowi. Prawda jest taka, że gdy rozejrzysz się po swoim domu od razu znajdziesz coś co mogłabyś użyć. Po co kupować kartkę z literami skoro można ją wyrwać z książki, która i tak była przeznaczona na makulaturę? A pudełka po herbacie? Potrzebujesz owoców, no i masz! W końcu trzeba być ekologicznym, tak słyszałam. Dopuszczalne są również puzzle, wstążki, agrafki. Słowem, wszystko.

Czas na próbę sił w scrapbookingu. Przekonasz się wówczas jakie to ciekawe i przyjemne. Może wciągniesz się bez reszty? Zobaczymy.

Najlepiej najpierw zacząć od czegoś prostego. Dlatego zamiast od razu porywać się na album, możesz wcześniej poćwiczyć. Dobrym pomysłem na to będzie plakat lub kartka. Przygotuj papier A4 w dowolnym kolorze, stanie się naszą podstawą, na której cała kompozycja będzie się utrzymywać. Potem zdjęcia, czyli główny punkt programu. Mogą to być Twoje fotki, siostry, psa, albo po prostu ulubionej gwiazdy czy zespołu. Masz pełną dowolność. Ważne aby Tobie się podobało. Wcześniej znalezioną kartkę teraz ozdób. Zacznij od ramki. Możesz wyciąć ją specjalnymi nożyczkami, o których już pisałam, albo po prostu czymś obkleić. Później należy zająć się tłem, do czego ja proponuję rozpryśnięta farbę. Łapiesz za pędzel i zaczynasz machać. Z plam zawsze wychodzi coś oryginalnego, a co najważniejsze jest przy tym dużo zabawy. Wycinamy jakieś ciekawe kształty z pasiastego papieru(oczywiście możesz go zastąpić czym tylko chcesz, ja podaje swój własny pomysł), naklejamy na nie zdjęcia również w niebanalny sposób, a całość dołączamy do bazy. Potem idziemy na całego i dodajemyguziki, zasuszone kwiatki, cokolwiek. Końcowym etapem jest dodanie tekstu, krótkiego cytatu, nawet jednego słowa zapisanegopiękną czcionką i otoczenie tego wstążką. No i Voilà! Mamy piękny obrazek.

To chyba wszystko co mogę powiedzieć na temat scrapbookingu. Jeśli zainteresowało Cię to co napisałam, zajrzyj na stronę:  http://www.scrapbooking.pl/. Może właśnie tak rozpocznie się Twoja przygoda z ozdabianiem albumów? Tego Ci szczerzę życzę!

Pięknych albumów z niezapomnianymi zdjęciami!
Loremi

Myślę, że jestem inna niż ludzie z mojej klasy.


Cześć, chodzę do 6kl, mam prawie 13 lat i jeden problem... Chłopaki (i niektóre dziewczyny) z klasy za mną nie przepadają, bo... mam dobre oceny. Zawsze jestem wzorowa, od 1 klasy. Jak tylko ktoś zapomni zadania to leci do mnie. Ale nie pomagam tym co zawsze zapominają, tylko tym co zdarzy się to naprawdę rzadko. Z resztą najczęściej są to koleżanki, dla których nie jestem tylko do spisywania. Niektórzy nazywają mnie kujonem, a to mnie bardzo boli. Wiem, że nim nie jestem, bo nie siedzę całymi dniami z nosem w książkach, ale to bolesne, kiedy ktoś tak o mnie mówi. Na dodatek jestem też trochę nieśmiała i cicha... Nie podlizuję się nauczycielom, nie skarżę... Naprawdę, nie wiem czemu mnie nie lubią. Z wf nie jestem dobra, ale nie jest tragicznie. Jedyne co mnie pociesza, to to, że w gimnazjum do którego idę klasy są dzielone ocenami, wynikami ze świadectwa i testu klas szóstych, więc nikt prawdopodobnie z mojej klasy nie będzie ze mną w 1 klasie gimnazjum.
Odstaję od nich też nie tylko pod względem ocen, ale zachowania. Wydaje mi się, że to dzieci. Jednocześnie chcą udawać dorosłych, bo oni... niektórzy... ym, chodzą palić. Z kolei inne dziewczyny mają co rusz nowego chłopaka. Mnie nie kręci chwalenie się ilością pocałunków, chłopaków czy wypalonych papierosów... Przykro mi że tak od nich odstaję. Nie chcę się zmieniać i być taka jak oni, z kolei nie chcę być "tą inną"...
~Ona

  

Kochana!
 Na samym początku chciałabym Ci uświadomić, że przezywanie kogoś "kujonem" nie oznacza, że tego kogoś się nie lubi. Zazwyczaj ludzie po prostu zazdroszczą (w tym przypadku) dobrych ocen, a przezwiska to najłatwiejsze wyjście. Tak naprawdę Twoi koledzy z klasy nie znają Cię, nie wiedzą jaka jesteś poza murami szkoły. Może czas, żeby im to pokazać? Jedyne, co przychodzi mi na myśl to jakieś ognisko po szkole, czy zwykłe spotkanie. Nie musisz zapraszać całej klasy. Umów się z ludźmi, z którymi chciałabyś nawiązać jakieś kontakty, a są w gronie osób, które Cię przezywają. Nie udawaj nikogo innego, po prostu bądź sobą. Niech wiedzą, jaka jesteś naprawdę!:)
 Według mnie nie powinnaś przejmować się opinią innych ludzi. Każdy z nas ma coś za uszami, nie powinniśmy wytykać błędów innych. Oceny w szkole to sprawa osobista, która nie powinna nikomu przeszkadzać. Jeśli jeszcze kiedyś usłyszysz niemiłe słowa, zaadresowane do Ciebie, po prostuodpowiedz, że nie zgadzasz się z nimi. Im mniej będziesz zainteresowana całą sprawą, tym będziesz coraz rzadziej słyszała przezwiska. Na ludzi najlepiej działa ignorancja, dlatego pokaż wszystkim, że jesteś już znudzona i wcale nie obchodzi Cię, co mówią na Twój temat.
 Myślę, że powinnaś zapoznać się również z tą notką: http://nasze-babskie-sprawy.blog.onet.pl/2,ID416046464,index.html . Temat jest bardzo podobny, dlatego mam nadzieję, że wiele dzięki temu się wyjaśni.
 Teraz co do drugiej części Twojego problemu. To normalne, że każdy ma inne priorytety w życiu. Dla jednych ważne są oceny, dla innych papierosy. To, że nie kręcą Cię chłopcy nie jest dziwną sprawą, na wszystko przyjdzie czas.:) Takie palenie w podstawówce to gówniarstwo, po prostu niektórzy chcą się popisać, zaimponować innym i według nich właśnie to zda egzamin. Moim zdaniem nie powinnaś się zmieniać, bo wymaga tego od Ciebie otoczenie. Bądź sobą, oryginalną osobą, która ma swoje zdanie i nie podąża za tłumem. Trzymaj się swoich przyjaciół, ale bądź też otwarta na nowe znajomości. Jeśli pokażesz znajomym, że potrafisz żyć bez papierosów i jesteś przy tym bardzo ciekawą i miłą osobą, nie będziesz potrzebowała żadnego sposobu na zaimponowanie im. Jak to zrobić?Znajdź sobie jakąś rzecz, w której jesteś dobra. Może na przykład moda? Ubieraj się oryginalnie, wyrób sobie swój własny styl. Zwrócisz tym uwagę innych. Lubisz robić zdjęcia? Organizuj sesje zdjęciowe, na które będziesz zapraszała znajomych z klasy. Zasłyniesz jako wybitny fotograf. Oczywiście to tylko przykłady.
 Nie wmawiaj sobie, że jesteś inna. Właśnie przez to popadasz w kompleksy. Niepotrzebnie! Wypisz swoje dobre cechy i zapamiętaj je. W chwilach słabości przypominaj sobie o nich. Bądź pewna siebie i nie przejmuj się tym, co robią inni. Ważne jaka Ty jesteś.:) Poza tym pisałaś, że tylko niektórzy z Twojej klasy dziwnie się zachowują. To dowód na to, że jesteś normalną, przeciętną nastolatką. Nie przejmuj się za dużo, bo nie warto.:)
 Pamietaj, złoty środek to pewność siebie optymizm.
 Trzymam za Ciebie kciuki!
 Margaret

Wyznałam miłość młodszemu koledze.

Cześć. Widzę, że dziewczyny mają problemy podobne do mojego, ale jednak ja swój trochę inny mam. Chodzi o to, że jest pewien chłopak Marcin. Rok młodszy, znam go baaardzo długo - ta sama szkoła itp. (mieszkam na wsi). Kiedyś za nim nie przepadałam, ale kiedyś dołączyłyśmy do ekipy w której on jest.. tak się zaczęło - siedziałyśmy z przyjaciółką na przystanku i on i kolega przyjechali, nie zrobił wtedy na mnie dobrego wrażenia. Ale jednak po kilku dniach już był inny, miły, fajny gadał zemną, wygłupialiśmy się, chciał mój numer to mu dałam, i pisaliśmy. Piszemy z reszta do tej pory. Zakochałam się w nim. Chciałam mu to powiedzieć w piątek na zabawie na stadionie jak? no bo trzymałam jego rękę i nie chciałam puścić a on powiedział "kochasz to trzymaj" trzymałam ale on to na żarty wziął... jak już byłam w domu to pisaliśmy no i jakoś miałam doła itp. byłam dziwna na stadionie i pytał co mi jest, nie chciałam mu powiedzieć, próbowałam się wykręcić, ale on mi nie dawał spokoju. Ciągle pisał "no powiedz... no powiedz' i napisałam mu o tej ręce na boisku a on znowu "no powiedz"a ja mu "nie wyciągnąłeś nic z poprzedniego sms?" on odpisał"tak, ale powiedz" a ja "po co" no on " a co, tak ci trudno jest to napisać" i napisałam mu "ZAKOCHAŁAM SIĘ W TOBIE"potem pisaliśmy o tym, od kiedy, czemu mu wcześniej nie powiedziałam itp.Myślałam, że on mnie chociaż trochę lubi, tak jak ja jego... no wiecie. I wczoraj się z nim widziałam i już nie jest tak jak było wcześniej, ale z wczorajszych wieczornych smsów wynika, że nic się między nami nie popsuło, imam się nie martwić. Nie miałam nadziei, że jak mu powiem, to żuci mi się ramiona ale że chociaż mi napisze, że mnie lubi albo coś. Jak się mam przy nim zachowywać, walczyć o niego?

Fragolencja


Droga Fragolencjo!
Zacznę od tego, że po raz kolejny ciężko mi zrozumieć wyznawanie miłości bez kontaktu fizycznego. Nie potępiam takiego zachowania, ale sama przyznaj, że po tym jednym stresującym momencie, każdy następny jest o wiele śmielszy. Teraz jesteś w takiej sytuacji, że chłopak wie o Twoim uczuciu, ale wyznałaś to przez telefon/Internet – stąd jego zmieszanie przy kolejnym spotkaniu, które jak podejrzewam było obustronne. Pierwsza wątpliwość rozwiązana – lekka zmiana w jego zachowaniu nie oznacza, że coś między Wami się popsuło.
Drugą sprawą jest jego reakcja na Twoje wyznanie. W Twojej ocenie powinien napisać, że Cię lubi i jeśli rzeczywiście tak jest – ujawnić swoje uczucia. Myślę jednak, że chłopak odrobinę się speszył, czego przyczyn może być wiele:
  • Wiek nie jest przeszkodą w związku, ale jako że jesteście w wieku nastoletnim, mógł przerosnąć go fakt, że jesteś starsza;
  • W związku z powyższym, może boi się reakcji otoczenia, kolegów?
  • Prawdopodobne też, że zaskoczyłaś go tą wiadomością i ogólnie samym zejściem rozmowy na takie tory; musi najpierw wszystko sobie poukładać;
  • Może także obawiać się że nie sprosta Twoim oczekiwaniom – być może chłopak jest nieśmiały lub bardzo poważnie podchodzi do tej sprawy i każdy krok chciałby przemyśleć
  • Znam też chłopców, którzy po prostu nie chcą się wiązać. Nie wynika to z 'braku kandydatek', tylko z własnego wyboru.

Niezależnie od tego, jak sytuacja miałaby się rozwinąć, proponuję spotkanie, spacer uliczkami lub wyjście w inne spokojne miejsce. Staraj patrzeć się mu w oczy i nie bój się napotkać jego wzroku, choć wiem też z własnego doświadczenia, że wprawia to w niemałe zakłopotanie. Rozmawiaj o tym, co czujesz gdy go widzisz, o tym co czujesz gdy przechodzi obok i o tym co czujesz na samą myśl, by się spotkać. Możesz powiedzieć cicho, że zagalopowałaś się z wcześniejszą wiadomością i nie chciałaś by sprawa wyglądała tak, jak wygląda (chłopak zmienił się odrobinę w stosunku do Ciebie). Jeśli zdobędziesz się na więcej śmiałości, spytaj czy możesz liczyć na coś więcej z jego strony; jeśli nie odpowie, to nie ponawiaj pytania. Brak odpowiedzi oznacza, że w tym momencie nie jest gotowy na coś poważniejszego, ale nie traktuj tego absolutnie jako odmowy. Cisza niech będzie dla Ciebie znakiem, by lepiej go poznać, by być jego przyjaciółką na dobre i złe i zawsze być przy nim. Cały jest w tym ambaras, by dwoje chciało naraz. Nic lepiej nie powie Ci o jego chęciach, niż Twoja walka o niego. Wierzę, że uda Ci się dobrnąć do celu i pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć! ;)
Buziaki,
Mill

niedziela, 22 stycznia 2012

Jak zrobić manekina?


Hey. Moglibyście napisać jak własnoręcznie zrobić manekin? Dziękuję;)
~diy
    
Droga diy!
Bardzo ambitne zadanie muszę przyznać. Jednak przecież my się niczego nie boimy więc czemu nie? Pytanie dało mi do myślenia, poszperałam trochę w Internecie i mam pewne propozycje. No to do roboty!
1. Najpierw opiszę mój autorski pomysł.Myślę, że nie jest bardzo skomplikowany, ale na pewno pracochłonny.
Najpierw musisz skombinować styropian, dużo styropianu(zawsze możesz podkraść troszkę z jakiegoś placu budowy). Oczywiście najdogodniejszą opcją będą bloki, a nie płaskie „płyty”. Jeśli jednak ich nie zdobędziesz wystarczy mocnym klejem, chociażby Kropelką(tylko sobie palców nie sklej bo zamiast manekina będziesz miała zafundowaną wycieczkę do szpitala) skleić owe kawałki w całość. Teraz czas na kolejny krok. Tutaj potrzebna jest Twoja kreatywność, której sądzę, nie brak Ci.
Łapiemy za nóż i tniemy! W końcu trzeba styropianowi pokazać kto tu naprawdę rządzi.Znalazłam w Internecie parę wymiarów, które mogą się przydać. Rozmiar 36: biust: 87 cm, talia:66 cm, biodra: 92 cm. Rozmiar 38: biust 90cm, talia 68cm, biodra 94cm. Wysokość całego manekina to zawsze około 70cm. Teraz zabieramy się za bardzo ambitną zabawę w rzeźbiarza. Trzeba się czasem poczuć jak Michał Anioł. Lepiej poświęcić temu trochę czasu i przemyślenia, aby potem nie zaczynać od początku. Uprzedzam, że jest to praca dla ludzi cierpliwych.
Gdy już ten najtrudniejszy etap za nami, czas upiększyć naszego manekina.Tutaj masz pewną dowolność. Na pewno musisz zdobyć materiał do „odziania” korpusu. Lepiej aby był on w miarę cienki i elastyczny. Co do przymocowania go do całości, mam kilka propozycji. Możesz złapać za klej, ale wtedy nieuniknione są plamy. Kolejną opcją są szpilki. To również ma minusy. Ich główki mogą utrudnić późniejszą pracę. Dlatego najdogodniejszą wersją jest wcześniejsze zszycie materiału i nałożenie na styropian. Dół bez problemu złapiesz nitką. W tej wersji potrzebne jest naprawdę elastyczne płócienko.
Ostatni etap, nie tak prosty jakby się wydawało. Stojak. Możesz mieć problemy ze znalezieniem czegoś odpowiedniego, ale w końcu dla chcącego nic trudnego.Pierwszym moim pomysłem na rozwiązanie tej kwestii był targ staroci. Jeśli takowy organizują w Twoim mieście, wybierz się na niego. Wieszak na ubrania z babcinych czasów sprawdzi się idealnie. Ostatecznie możesz również poszukać go w zwykłym sklepie, ale cena całości podskoczy. Najtańszą opcją jest poszukanie patyka w parku. Akurat to nie jest trudnym zadaniem. Potem znów do akcji wkracza nóż i wygładzamy. Jako podstawkę użyć można styropianu. Tym razem lepsze będą dwa nie za szerokie kawałki.Najpierw wycinasz w nich dziurę na kij, a potem, po bokach dwie dodatkowe. Umieszczasz w nich kamienie, całość sklejasz mocnym klejem i wkładasz do środka manekin. I to już wszystkie czynności. Wcale nie takie trudne.
2. Teraz sposób drugi, tym razem internetowy. Do jego wykonania będziesz potrzebowała modelki ubranej we w miarę obcisłą koszulkę i bardzo dużo taśmy izolacyjnej oraz waty. No to zaczynamy.
    
Najpierw na szyję oraz odkrytą część dekoltu modelki nakładamy cienką folię. Potem w ruch idzie taśma izolacyjna.Obklejamy biedaczkę, która zgodziła się nam pomagać. Chodzi o to żeby warstwa była dość gruba i szczelna. 
    

Następnym krokiem jest przecięcie całości na plecach(po to właśnie była nam potrzebna koszulka).
  
Wtedy dziewczyna jest już wolna, a my zabieramy się do dalszej pracy. To co wcześniej przecięłaś, sklej ponownie, najlepiej od wewnętrznej i zewnętrznej strony. 
   
Potem kolej na dziury po rękach i głowie. Też zaklejamy dokładnie. 
   
Powstał taki jakby worek. Wreszcie przyszedł czas na watę. Upychamy ją do środka, na siłę,aby weszło jak najwięcej. Manekin musi być twardy. Watę można zastąpić specjalnym puchem do poduszek lub czymś podobnym. 
   
Od dołu zamykamy korpus kartonemi doklejamy go taśmą. Stojak wykonujemy tak jak już pisałam wcześniej.
   
Ta wersja ma swoje wady i zalety. Na pewno łatwiej w niej uzyskać kształt manekina niż w przypadku poprzedniej metody, jednak całość jest znacznie bardziej miękka co w przyszłości może utrudnić używanie naszego tworu. Drugi sposób jest zaczerpnięty ze strony:www.burdastyle.de. Mam nadzieję, że okaże się to przydatne.

Powodzenia w tworzeniu własnego manekina!
Trzymaj się ciepło, Loremi
Szablon wykonała prudence. z Panda Graphics. Credits: x | x