środa, 8 lutego 2012

Zakochana w księdzu.

Wy.. Wy to macie się dobrze.. Również chciałabym tak... Zakochałyście się/podoba Wam się chłopak, z którym zawsze możecie porozmawiać, zapytać.. Może niedosłownie tak, ale za chwilę zrozumiecie, co mam na myśli. Bo u mnie rzeczywistość wygląda zupełnie inaczej. Cała rzeczywistość, która jest jednym, wielkim problemem, tudzież przeszkodą. Nie wiem, co zrobić, bo właściwie nie ma stąd żadnego wyjścia.. Z dnia na dzień jest coraz trudniej i gorzej o tym myśleć, szukać rozwiązania.. Nawet nie umiem przestać myśleć. Więc ogólnie rzecz biorąc jestem zakochana w księdzu. Taaak, wiem, skąd Wy to znacie, bo pewnie problem jest powszechny, Wasza koleżanka ma tak samo itd. itp. Jednakże to nie jest takie proste, jak osobom, które nigdy tego nie doświadczyły, wydawać się może. Dałabym sobie może i spokój gdyby nie fakt, że On zawsze stara się być na Mszy, na której ja jestem. Także często się patrzy, odwraca wzrok gdy ja patrzę, chrząka, po spojrzeniu (z głową w dół) dotyka ręką swoich ust i policzka oraz wykonuje inne takie 'drobnostki'. Jeśli z Jego strony nie byłoby tego typu zachowań, zapewne odpuściłabym, pomyślała: 'To bez sensu. On nawet nie wie o moim istnieniu i nie przejmuje się tym.' Ale sprawa wygląda inaczej.. Cierpię. I to nie jest przelotne zauroczenie, nie zakochałam się wczoraj. Bodajże trwa to już ponad rok. Po każdej Mszy wszystko narasta.. Poza tym, gdy zawsze idę do Komunii (ale nie do niego) i wiem, że On mnie może zobaczyć bardziej z bliska (jestem zawsze z tyłu w Kościele i w takim charakterystycznym miejscu, że nie ma mowy o tym, że patrzy nie na mnie), trzęsę się. Zwyczajnie się trzęsę i idę chwiejnym krokiem. Nie umiem tego opanować. Lecz jakiś tydzień temu, gdy Jego nie było (co się rzadko zdarza), te uczucie podczas, gdy idę do Komunii, w ogóle się nie ukazało. Szłam normalnie, jak gdyby nigdy nic.
Wracając do samego początku komentarza - ja nie mam jak porozmawiać z Nim, nie mam w ogóle szansy. Być może mogłabym.. Ale nie jestem na tyle odważna, by podejść do Niego, spojrzeć Mu w oczy i poprosić Go o spotkanie, by przykładowo porozmawiać o czymś tam. Po pierwsze - o czym? Owszem, mam pewien problem, z którym mogłabym się zwrócić (nie chodzi o moje uczucia, bo nigdy w życiu nie powiedziałabym Mu o tym) do Niego, ale .. Jak On później będzie na mnie patrzał na Mszy? Czy nie uzna mnie za przysłowiową 'dziwaczkę'?
Byłabym wdzięczna, jeśli ktoś by mi pomógł, pocieszył, podniósł na duchu.. Proszę.. Kiedyś życie wyglądało inaczej, a ja byłam zupełnie inna - weselsza, optymistyczna. Coś się zmieniło.
Zresztą, historia ma jeszcze kilka innych drobiazgów, być może są one istotne, ale i tak zbyt się rozpisałam, by jeszcze nadmieniać o rzeczach, które zapewne wydają się nudne i takie stereotypowe..
Z góry dziękuję za jakąkolwiek odpowiedź, również tą w komentarzu, gdyby takowa się pojawiła.
Bo upadam.. Nie radzę sobie..
Pozdrawiam serdecznie i życzę Wszystkim powodzenia z ich miłościami. 3mam za Was kciuki, że w końcu każda z Was odnajdzie w miłości to, czego szuka i kogo szuka. Życzę Wam tego z całego serca. :-)

~Nirali
 


Droga Nirali!

Rzeczywiście, Twój problem nie jest prosty, toteż nie ukrywam, że nie było mi łatwo wczuć się w Twoją sytuację. Długo myślałam nad tym co powinnam Ci poradzić, tym bardziej, że nie podałaś swojego wieku, ale myślę, że Ci pomogę. Przedstawię Ci parę rozwiązań, z których możesz skorzystać.

Piszesz, że z Twojej sytuacji nie ma wyjścia... otóż wyjście znajdzie się zawsze, tylko zwykle po prostu nie chcemy takowego dostrzec. Najtrudniejszym, ale też najbardziej efektownym rozwiązaniem byłoby zakończenie tej "znajomości". Mam na myśli zaprzestanie chodzenia do tego kościoła. Gdyby Ci się to udało, po pewnym czasie po prostu przestałabyś o tym księdzu myśleć, złapałabyś lepszy kontakt z innymi chłopakami, aż w końcu odnalazłabyś tego jedynego. Wiem, że teraz ciężko jest Ci w to uwierzyć, ale tak już jest - jedni ludzie z naszego życia odchodzą, a inni przychodzą. Jedyne, czego nam potrzeba to czas, a tego masz jeszcze dużo.

Co do wspólnej rozmowy... myślę, że nie uznałby Cię za dziwaczkę gdybyś wyjawiła mu swój problem. Księża przecież od tego są - od rozmowy. W ten sposób mogłabyś chociaż trochę poznać go od prywatnej strony, mogłoby się nawet okazać, że nie jest on warty Twojej uwagi. Jeśli bardzo tego chcesz, zdobądź się na odwagę i podejdź do niego, ale pamiętaj, że zawsze jest ryzyko, że zapyta Cię dlaczego akurat on, a poza tym to w sumie obcy dla Ciebie mężczyzna, więc bądź z tym ostrożna.

Napisałaś, że ksiądz odwraca wzrok, dotyka swoich ust, policzka, co rzeczywiście w mowie ciała oznacza zwykle próbę ukrycia swoich emocji, napięcia. Ale pomyśl... nawet jeśli on coś do Ciebie czuje, to widocznie nie chce/boi się Ci o tym powiedzieć skoro do tej pory tego nie zrobił. Myślę, że poświęcił swoje życie Bogu z jakiegoś ważnego powodu, więc ciężko byłoby mu to porzucić. Przypuszczam też, że jest on od Ciebie starszy, co też niestety nie jest plusem w tej sytuacji. Trudno byłoby taki związek utrzymać pod presją społeczeństwa, która praktycznie zawsze w takich przypadkach się pojawia. Poza tym to normalny mężczyzna, więc mógłby oczekiwać od Ciebie więcej niż Ty mogłabyś mu dać.

Moja ostatnia propozycja to rozmowa z jakąś starszą osobą, do której masz zaufanie: może to być np. Twoja mama, starsza siostra czy szkolny psycholog/pedagog. Będzie Ci lżej, że nie jesteś z tym sama, że zawsze jest ktoś, kto będzie Cię wspierać.

Podsumowując: zastanów się na poważnie czy chcesz to ciągnąć. Taka decyzja wymaga czasu i spojrzenia na sytuację z dystansu. Jeśli Twoja odpowiedź będzie brzmiała 'tak', to spróbuj z nim porozmawiać
(gdy zdecydujeszsię na ten krok, to musisz liczyć się z tym, że możesz jeszcze bardziejsię zakochać, co może wiązać się z kolejnymi problemami), zwróć uwagę na jego zachowanie, a potem będziesz musiała stwierdzić, czy ksiądz chce, by Wasza znajomość się rozwinęła. Jeśli odpowiesz sobie 'nie', postaraj się zapomnieć. Ostatnie rozwiązanie polecam Ci w obu przypadkach, bo rozmowa zawsze jest na wszystko najlepszym sposobem.

Mam nadzieję, że chociaż trochę Ci pomogłam. Życzę Ci powodzenia w tym trudnym wyborze i pamiętaj, że może wystarczy się rozejrzeć, by znaleźć kogoś, kto jest gotowy oddać Ci wszystko, ale czeka tylko na Twój znak. :)
kasiajonas.

wtorek, 7 lutego 2012

Mowa ciała chłopaków.

czesc! napiszcie coś o mowie ciała chłopaka ;D jak zachowuję się koleś wobec dziewczyny, która mu się podoba, ale nie zna i boi się zagadać. jego postawa, wzrok, mina.. dzięki ;D

~lula


Kochana!

Może na początek - czym jest mowa ciała?

Mowa ciała jest częścią komunikacji niewerbalnej. Obejmuje zazwyczaj mimikę, gesty, ogólne ruchy ciała, ruchy oczu oraz postawę.
Mowę ciała powinno się odczytywać w pewnym kontekście i grupie oraz szukać zgodności. Jeden pojedynczy gest wcale nie musi znaczyć, że podobamy się chłopakowi.

Co dzieje się z poszczególnymi częściami ciała zauroczonego chłopaka?

Oczy.
Źrenice rozszerzają się, wzrok staje się ‘maślany’, ponieważ jego nastawienie zmienia się z negatywnego bądź obojętnego na pozytywny. Mogą się one powiększyć aż do czterech razy, gdy chłopak jest naprawdę podekscytowany. Rozszerzone źrenice sprawiają wrażenie, że oczy stały się dużo większe, co czyni je bardziej atrakcyjnymi. Badania wykazały także, że patrząc na mężczyznę z takimi oczami, Twoje nieświadomie również się powiększają. Duże oczy wzbudzają zaufanie. Rozszerzone źrenice to bardzo ważny znak, bo nikt nie może go udać, zagrać, mówi prawdę o człowieku, wyraźnie wskazuje na to, że ktoś jest nami zafascynowany, że mu się podobamy. Warto więc zwrócić większą uwagę na oczy u chłopaka.
Gdy chłopak widzi interesującą dziewczynę mimowolnie i na bardzo krótki czas szybko unosi brew, co jest oznaką zainteresowania.
Mężczyzna zainteresowany kobietą patrzy na jej usta, a ogólny obszar jego spojrzenia zakreśla trójkąt od linii oczu aż do dolnych części ciała. Jest to strefa spojrzenia intymnego i różni się od strefy spojrzenia towarzyskiego i władczego tym, że nie skupia się wyłącznie na twarzy.
Gdy chłopak uważa, że nie został dostatecznie zauważony, patrzy na Ciebie z wyższością, z uniesionym podbródkiem, co może denerwować.
Gdy ktoś wpadnie chłopakowi w oko mierzy on tą osobę krótkimi spojrzeniami badając, a gdy uzna, że dziewczyna jest warta zachodu, zaczyna się w nią wpatrywać. Co ciekawe, to mężczyźni mają silną potrzebę wpatrywania się w osobę, która im się bardzo podoba, kobiety nie muszą tego robić, chociaż na pewno częstotliwość i długość patrzenia u nich także się zwiększa.
Uporczywość czyjegoś spojrzenia może zdradzać także chęć jego dominacji.

Uśmiech.
Ludzie dysponują 18 rodzajami uśmiechów, ale jedynie kilka wykorzystują we flircie. Uśmiech ukazujący głębsze zainteresowanie polega na uniesieniu górnej wargi i ukazaniu zębów. Śmiech jest sposobem na tworzenie więzi. Badania wykazały, że mężczyznom podobają się bardziej kobiety, które śmieją się z ich dowcipów, natomiast śmieją się one z żartów mężczyzn, którzy wydają im się bardziej pociągający.

Ręce, nogi.
Tworzą one coś w rodzaju kompasu, który pokazuje, co interesuje mężczyzn. Działa to też w przypadku kobiet. Ręce i nogi podświadomie zwracają się ku osobom, które są dla nich atrakcyjne, gdzie chcieliby w tej chwili pójść, być, znaleźć się.

Postawa.
W obecności atrakcyjnych kobiet mężczyzna wypina klatkę piersiową do przodu, wciąga powietrze i chodzi właśnie taki wyprostowany chcąc zaprezentować kobiecie swoją siłę i atrakcyjność. Co ciekawe, robi to zupełnie nieświadomie. A kobiety również nieświadomie to odczytują. Mężczyźni często też próbują zwrócić uwagę kobiety na swoje krocze, ale wiążę się to już z tymi bardziej odważnymi mężczyznami, którzy dokładnie wiedzą, czego oczekują od takiej kobiety (czyt. seksu), choć nie zawsze, bo jak pisałam na samym początku, gesty niestety rzadko są jednoznaczne i trzeba je odczytywać w pewnym kontekście. Mężczyźni także pokazują swoją ‘własność’ poprzez oparcie się o to czy dotykanie tego. Tak samo traktują kobiety, choć jest to zupełnie mimowolne, jak większość takich gestów, ale ma za zadanie pokazać innym mężczyznom, że ta kobieta jest już zajęta. Mężczyźni, którzy zabiegają o kobietę, zachowują się dominująco wobec innych mężczyzn, dla żartów klepią ich po ramieniu, walą w plecy, dają kuksańca w żebra. Niektórzy przybierają zamaszysty albo zawadiacki krok. Inni rozsiadają się na krześle, opierając ramiona o sąsiednie siedzenia, by zawłaszczyć jeszcze więcej przestrzeni. Stają z rękoma opartymi na biodrach lub siadają czy stają z szeroko rozstawionymi nogami. Gładzą się po brodzie, podkreślając męski zarys szczęki. Niektórzy wybuchają głośnym śmiechem lub zamaszyście gestykulują, podskakują i kołyszą się, by dać się zauważyć. Na zewnątrz często podnoszą z ziemi jakiś przedmiot i ciskają nim, podrzucają go, odbijają lub w jakiś inny sposób usiłują za jego pomocą pokazać swoją siłę, szybkość lub celność.”

Kobiece gesty zalotne.
Przy okazji napiszę też trochę o kobiecych gestach zalotnych, żebyśmy były świadome tego, co robimy lub spróbowały nad tym zapanować, co, od razu mówię, jest naprawdę bardzo trudne;)
Kobiety zwykle prostują się, poprawiają włosy i garderobę, kładą ręce na biodrach, zwracają stopy i całe ciało w stronę interesującego mężczyzny, nawiązują przedłużony i coraz częstszy kontakt wzrokowy. Odchylają głowę do tyłu i odgarniają włosy pokazując szyję i pachy, z których wydzielają się feromony. Ich usta się powiększają, a nawilżone i nadęte przyciągają uwagę mężczyzn. Dotykamy własnego ciała i eksponujemy nadgarstki. Kobiety rzucają ukradkowe spojrzenia znad uniesionych ramion i kołyszą biodrami, aby ukazać zarys bioder. Stają także tak, aby biodro było uwypuklone. W obecności atrakcyjnego mężczyzny bawimy się butami zdejmując je i zakładając na zmianę. Mężczyźni przyznają, że splatanie nóg przez kobiety jest dla nich najbardziej atrakcyjną pozycją przyjmowaną przez kobiety.

Mam nadzieję, że znajdziesz w tej notce to, czego szukałaś :)

Charlotte.

Źródła:
1. Mowa ciała, Allan i Barbara Pease.
2. Dlaczego on? Dlaczego ona?, Helen Fisher (cytat).
3. Internet.
4. Wiedza własna.

poniedziałek, 6 lutego 2012

Ponowne spotkanie przyjaciela z dzieciństwa.

Hej! Po pierwsze - ubóstwiam waszego bloga, jest dla mnie bardzo pomocny, zwłaszcza jeśli chodzi o kwestie mody :) Poza tym lubię czytać wszystkie wasze notki, są bardzo ciekawe.

Mój problem dotyczy... hmm, w sumie nie potrafię go nigdzie zaliczyć. Po części dotyczy przyjaźni a po części chłopaka. No więc... Kiedy byłam mała miałam przyjaciela, Daniela. Byliśmy nierozłączni, uwielbiałam z nim spędzać czas. Niestety tak się złożyło, że musiał się przeprowadzić. Po jego przeprowadzce widziałam go może jeszcze ze dwa razy, później już nigdy się nie spotkaliśmy. W zeszłym roku do mojego gimnazjum przyszli nowi uczniowie (pierwszoklasiści) i Daniel ku mojemu zaskoczeniu był wśród tych nowych uczniów. Nie poznałam go od razu, zorientowałam się, że to on dopiero kilka miesięcy temu, chyba w maju. Wszystko się zgadza - imię, nazwisko, dzielnica do której się przeprowadził. Poza tym poznaję jego oczy. Od początku zeszłego roku wiedziałam, że już je gdzieś widziałam... Pozwolę sobie opisać kilka incydentów:
1. W zeszłym roku wchodziłam do szkoły akurat wtedy, kiedy był dzwonek na przerwę. Zauważyłam, że on i jego kumple wychodzą z klasy jednak Daniel mnie nie zauważył. Dopiero chwilę później jeden z jego kolegów mnie zobaczył, pobiegł do niego, zaczął go szarpać za koszulkę i mamrotał coś w stylu `Patrz kto idzie, patrz kto idzie!`.
2. W październiku szłam do koleżanki i pech chciał, że akurat wpadłam na niego i jego kolegów jak wracali z boiska. On mnie zauważył i razem z kolegami zaczęli gwizdać i rzucać teksty w stylu `Ale fajnaaa!` (wnioskuję, że do mnie bo na ulicy nie było żadnej innej dziewczyny ;d).
3. Jakiś tydzień temu przechodziłam obok nich na przerwie, on szybko szturchnął kumpla który później zawołał mnie po nazwisku (innym razem Daniel sam zawołał mnie po imieniu).
Oprócz tego ciągle się na mnie patrzy, czasem jego kolega mnie przedrzeźnia jak coś powiem. Chciałabym odnowić przyjaźń, wydaje mi się, że on mnie rozpoznał ale nie wiem jak zagadać, boję się, że może jednak mnie mnie poznał. Kiedyś próbowałam mu coś napisać ale rozmowa totalnie się nie kleiła więc to olałam. Co mam robić, co o tym myślicie?
~liaa, 15 lat.

przeczytałam, że mój problem został już przydzielony... chciałam jeszcze tylko dodać dzisiejszy mały incydent do tych, które podałam w pierwszej wiadomości.

więc... siedziałam na przerwie razem z koleżankami. Daniel akurat miał lekcje w klasie obok i siedział razem ze swoimi kumplami. spokojnie sobie gadałyśmy o jakichś pierdołach aż tu nagle jedna z nas dostała w głowę papierową kulką :D okazało się, że rzucił ją Daniel i w zasadzie to ja byłam celem xd przez całe 20 minut się rzucaliśmy tymi kulkami i on ciągle się na mnie gapił, na żadną inną dziewczynę. kilka razy udało mi się do niego uśmiechnąć, w sumie on też raz się do mnie uśmiechnął. ja już totalnie nie wiem co mam robić.

dzięki wielkie jeszcze raz dziewczyny, uwielbiam was <3 w ogóle jakoś tak lepiej mi się od razu zrobiło i nie mogę się już doczekać aż któraś z was mi odpisze. dziękuję! :3
~liaa.


Kochana!
Może na samym początku napiszę, że moim zdaniem Daniel Cię poznał. Może nie od razu, ale raczej poznał, wie, że jesteś jego przyjaciółką z dzieciństwa.
Daniel próbuję za wszelką cenę zwrócić na siebie Twoją uwagę. Wiedzą o Tobie jego koledzy, co przy większej ich ilości potrafi być naprawdę męczące, wiem coś o tym;) Jego kumple nie dość, że coś o Tobie wiedzą, to jeszcze zwracają na Ciebie uwagę i to tak, żebyś wiedziała, że chodzi właśnie o Ciebie. Co on mógł im o Tobie powiedzieć? Mógł im zwyczajnie jedynie zwrócić na Ciebie uwagę, rzucić coś w stylu: ‘O patrzcie, jaka fajna dziewczyna.’ I oni wiedzieli, co zrobić z resztą;)  Ale jest też możliwość, że powiedział im o tym, że jesteś jego przyjaciółką z dzieciństwa. Tego nie wiem. W każdym razie faktem jest, że wszyscy zwracają na Ciebie uwagę.
Uważam też, że on chciałby jakoś odnowić z Tobą ten kontakt. Tylko że piszesz, że próbowałaś, ale z rozmowy nic Wam nie wyszło. Hmm… A kiedy do niego pisałaś? Może wtedy jeszcze nie wiedział, kim jesteś i nie zwrócił na Ciebie uwagi? A może dopiero po tym zdarzeniu Cię zauważył, rozpoznał i zaczął zachowywać się tak, jak teraz?
Co robić?
Jeśli Ci się podoba, co mogę też wnioskować z wiadomości, to olej jego kumpli (potrafią być denerwujący) i weź się do roboty, pokaż mu, że jest coś na rzeczy. Jeśli on nadal będzie się tak zachowywał po tym, jak zwróciłaś na niego taką uwagę, to znaczy, że jest strasznie dziecinny i ja bym sobie nie zawracała nim głowy.
Jeśli chcesz odnowić Waszą przyjaźń, to przestań się z nim bawić, tylko podejdź do niego i na spokojnie, w cztery oczy wszystko powiedz. Spytaj, co ma na celu jego zachowanie, czy Cię pamięta, to tak dla formalności, i czy chce odnowić przyjaźń. Od jego odpowiedzi powinnaś uzależnić swoją decyzję co do niego.
Gdy jednak nie chcesz odnawiać przyjaźni i nie chcesz niczego więcej od Daniela, to nie zwracaj na niego uwagi, a kiedyś powinno mu się to znudzić i wtedy przestanie.
Pozdrawiam serdecznie,
Charlotte.

niedziela, 5 lutego 2012

Wyjątkowy prezent.

To może zadam jednak pytanie.
Jestem szczęśliwa w związku z M. od sześciu miesięcy. Znam go jak własną kieszeń, mówimy sobie o wszystkim, całujemy się, przytulamy, czasami kłócimy, ale to nie często. Kocham go i myślę, że chciałabym być z nim na zawsze ;)

Tylko, że tak...
On ma za miesiąc urodziny. Zastanawiałam się nad prezentem i pomyślałam, że mogłabym dać mu prezent, o którym nigdy nie zapomni. Nigdy wcześniej się nie kochaliśmy. Dotykanie, łagodne pieszczoty owszem, wchodzą w grę. Zawsze kiedy to robimy, mam ochotę na więcej - on też, ale zawsze albo ja, albo on "ogarniamy się" w pewnym momencie i do niczego nie dochodzi. Koleżanki mnie odwołują od tego pomysłu, a ja naprawdę chciałabym sprawić mu przyjemność. M. nigdy na nic nie namawiał, ale wiem, że chciałby się ze mną kochać. I teraz co? Dobrym pomysłem jest ten mój prezent?

Piętnaście lat mam.

~Mequ


Kochana Mequ!
Twój pomysł jest naprawdę bardzo odważny i dość ryzykowny. Mimo wszystko. Ja wiem, co bym zrobiła na Twoim miejscu, ale moim zadaniem nie jest narzucanie Ci mojego zdania, tylko  doradzenie Ci czegoś.
Postaram się przedstawić Ci zalety i wady Twojego pomysłu, a Ty zdecydujesz już ostatecznie.
Zaletą jest na pewno wielkie zbliżenie się do siebie. Skoro trochę się już znacie i mu ufasz, a on w dodatku na nic nie naciska, ale mimo wszystko seks zbliży Was do siebie jak nic innego. Zbliżenie będzie się wiązało zapewne z pogłębieniem Waszego związku, stanie się on silniejszy, Wasza relacja poważniejsza.
Następnie - Twój prezent jest naprawdę wspaniały, to oddanie siebie całej chłopakowi, którego bardzo kochasz. Myślę, że on doceni Twoje poświęcenie, będzie Ci niezwykle wdzięczny i poruszony, że jesteś dla niego gotowa na taki krok. On jest dla Ciebie dobry, bo nie naciska na seks. Tym bardziej jest warty Twojego prezentu.
Ostatnią rzeczą, ostatnią zaletą, jaka przyszła mi do głowy jest taka, że kiedy się nawzajem pieścicie, to oboje macie wyraźnie ochotę na coś więcej. Zaplanowane zbliżenie jest na pewno lepsze i bezpieczniejsze, niż takie nagłe i niespodziewane, gdy okaże się, że jednak żadne z Was nie przystopuje i oboje pójdziecie dalej. Niezaplanowanie.
Mimo wszystko widzę więcej wad Twojego pomysłu.
Pierwszą jest taka, że mimo wszystko to znasz chłopaka tylko pół roku, mogłaś poznać go tylko z jednej strony, druga jest Ci kompletnie nieznana i okaże się, że on po Waszym zbliżeniu Cię porzuci. Nie twierdzę, że tak będzie, nie znam Twojego chłopaka, jednak z obiektywnego punktu widzenia jest to jak najbardziej możliwe.
Drugą rzeczą, której się ‘uczepię’ jest Twój wiek. Jesteś jeszcze młoda, czy nie uważasz, że warto jeszcze trochę poczekać? Nie mówię tu o tym, żeby porzucić tego chłopaka, tylko przenieść swój pomysł w czasie. Bo on nie straci na swej wyjątkowości i cudowności ani trochę, ale poznasz jeszcze lepiej swojego chłopaka, dłużej na siebie będziecie czekać i mocniej docenicie to, co między Wami zajdzie.
Nie wiesz też, jak on zareaguje na Twoją propozycję. A może naprawdę różnie. Może być mocno zdziwiony, zachwycony, mieć dobre do tego podejście lub właśnie niekoniecznie. Czy znasz go na tyle, żeby móc to przewidzieć?
Poza tym zastanawiasz się nad tym nadal, wahasz się. To też jakiś argument przeciw, ta właśnie Twoja niepewność.
Może teraz przedstawię swoje zdanie. Ja bym tego nie robiła. Powody zachowam już dla siebie;)
Gdybyś zrezygnowała z tego pomysłu, to nie martw się, ten chłopak wygląda na naprawdę kochającego, poza tym wcale nie naciska. Na pewno przyjdzie jeszcze odpowiedni czas.
Jak pozostaniesz przy swoim stanowisku, to nie zapomnij się odpowiednio do tego przygotować, a wcześniej powiedzieć o wszystkim swojemu chłopakowi. Gdy wybierzesz to rozwiązanie, to gratuluję wspaniałego chłopaka i związku, bo znaczy to, że masz do niego pełne zaufanie i jesteś go zupełnie pewna.
W każdym razie, przy wyborze któregokolwiek rozwiązania, życzę wszystkiego najlepszego:)

Charlotte.

sobota, 4 lutego 2012

Jak mu pokazać, że chcę z nim być?

Mój problem oczywiście dotyczy chłopców. Podoba mi się jeden. Na początku roku zaczęłam się do niego uśmiechać, on odwzajemniał spojrzenia. Z czasem zaczęło się to rozwijać. Mniejsza o większość; teraz podchodzi do mnie codziennie godzinę przed najdłuższą przerwą i pyta, czy na następnej się spotkamy. Wobec tego zawsze rozmawiamy na najdłuższej. Cały czas patrzymy sobie w oczy. Ja jestem nieśmiała i on również; teraz jednak jak widać trochę się przełamał, bo sam pyta czy się spotkamy. Od jego bliskich kumpli wiem, że chciałby ze mną być i też mu się podobam. Jestem pewna, że to prawda, bo rozmawiałam z jego kumplem, który napisał mi, właśnie to. A na drugi dzień On powiedział mi, że wszystko co pisałam z jego kumplem to prawda; żebym nie pomyślała sobie, że jego kumpel zmyśla. Na wszelkiego rodzaju apelach szuka mnie wzrokiem, a później patrzymy się sobie w oczy. Podoba mi się. Chciałabym z nim być. Czy mogę odważyć się na pierwszy krok? Np. zasugerować szczerą rozmowę?

Proszę o pomoc chociaż w komentarzu.

~Zaniepokojona


Droga Zaniepokojona!
Moim zdaniem temu chłopakowi naprawdę na Tobie zależy, skoro mimo tego, jak bardzo jest nieśmiały, jednak się przełamał i normalnie z Tobą rozmawia. Nie kryje się z tym, co do Ciebie czuje, mimo tego, że wiesz o tym wszystkim od jego kolegów. Jednak on to wszystko potwierdza i można mu wybaczyć, że robi to za pośrednictwem kolegi w takim przypadku, bo naprawdę musi być nieśmiały. Ciągle Cię wygląda, szuka wzrokiem, a jak już znajdzie, to patrzy Ci w oczy. Niewątpliwie bardzo mu się podobasz, i to naprawdę co najmniej. Tak więc wszystko jest na najlepszej drodze.
Wydaje mi się, że on w tej chwili zrobił już wszystko, co był w jego mocy. Nawet w bardzo zawoalowany sposób zapytał Cię o chodzenie, gdy jego przyjaciel pisał Ci, że on chciałby z Tobą być. On to potwierdził. Zrobił już wszystko – podszedł i z Tobą rozmawiał, ciągle Ci pokazuje, jak mu się podobasz, sprawia, że możesz być pewna jego uczuć.
On teraz czeka na Twój krok. Tylko na Twój. Wykonał ten pierwszy, Twój będzie drugi. Jeśli teraz dasz mu znak, że się zgadzasz, że jest okej, że to Ci się podoba, tylko znak mocno dosadny, to prawdopodobnie niedługo potem będziecie już oficjalnie parą.
Jak dać mu ten znak, co to ma być? Najlepsza będzie rozmowa. I otwarcie powiedzenie mu o tym wszystkim, o tym, co czujesz, co się z Tobą dzieje, w Twojej głowie i w sercu. On na pewno Cię nie odrzuci, nie masz się czego bać:) Po co miałby robić to wszystko i gdy w końcu osiągnął swój cel – odpuściłby? To nie jest racjonalne, prawda?
Z góry założyłam, że okazujesz mu, że Ci się podoba, że też coś do niego czujesz, ale jeśli masz problemy z pokazywaniem mu tego, to teraz już nie powinnaś mieć oporów, żeby jakoś dać mu to poznać, np. przytulając się, łapiąc za rękę, siedzieć bardzo blisko niego. Nie powinnaś się tego bać, bo on za bardzo się wystawił ze swoimi uczuciami, żeby sobie teraz żartować, więc jego uczucie jest szczere i zapewne też by chciał takich miłych gestów. No ale jak nie masz problemów z okazywaniem uczuć, to pomiń ten akapit:)

Życzę szczęścia!
Charlotte.

piątek, 3 lutego 2012

Chcę wrócić do byłego chłopaka.

Cześć! Mam nadzieje, że pomożecie mi pomóc podjąć jakąś decyzję :) 
Rok temu na obozie poznałam wspaniałego chłopaka, który jak się potem okazało mieszka 250 km ode mnie Na obozie coś tam zaiskrzyło jednak nie odrazu zaczęliśmy ze sobą chodzić. Dużo ze sobą pisaliśmy na gadu potem przerzuciliśmy się na skype i jakoś tak się stało, że zaczęliśmy ze sobą "chodzić". Byliśmy ze sobą 8 miesięcy, podczas których spotykaliśmy się pare razy. Było naprawde cudownie pomimo tego, że dzieliła nas spora odległość dawaliśmy radę, oczywiście zdarzały się też kłótnie i zazdrość. Niestety nagle z dnia na dzień mój chłopak ze mną zerwał i postanowił, żebyśmy pozostali przyjaciółmi ( standard ). Nie pisaliśmy ze sobą przez przeszło miesiąc kiedy to on niedawno znowu się zaczął do mnie odzywać. Zdarza mu się pisać komplementy, dopytuje się czy wszystko ok a jak mam jakies problemy za wszelką cene chce wiedzieć o co chodzi. Ja nadal go kocham i byłabym gotowa znowu z nim być, bo naprawdę pomimo odległości czułam się kochana i bardzo dobrze traktowana.

Myślicie że jest jeszcze jakaś możliwość żebyśmy do siebie wrócili?
Jeśli tak to co mogę zrobić, żeby pokazać mu że nie jest mi obojętny i nadal coś do niego czuje?

Julia,18


Julio!
Jest możliwość, żebyście do siebie wrócili, jak najbardziej. Tylko musisz się poważnie nad tym wszystkim zastanowić.
Piszesz, że na początku było cudownie, być ze sobą 8 miesięcy mimo takiej odległości, to naprawdę imponujące. Ale nagle Twój chłopak z Tobą zerwał. Czy podał Ci powody, przez które tak postąpił? One są bardzo ważne. Znalazł sobie inną dziewczynę i Ciebie porzucił, dowiedział się czegoś o Tobie, niekoniecznie prawdziwego, i przestał Ci ufać? Czy może problem tkwił w Waszym niedopasowaniu i nie potrafiliście tego przezwyciężyć? 
W każdym razie jeśli chciałabyś do niego wrócić, to musisz poważnie się zastanowić, czy jest do kogo i do czego wracać. Czy potrafiłabyś mu ponownie w pełni zaufać? Nie wypominać na każdym kroku tego, co zrobił, bo z tego, co piszesz wnioskuję, że to on wszystko zakończył. Czy umiesz mu wybaczyć? Musisz zadać sobie takie pytania i szczerze na nie odpowiedzieć. Od tego zależy, czy warto się starać o cokolwiek, bo on pokazuje, że prawdopodobnie nadal jest Tobą zainteresowany i czeka na jakiś chociażby subtelny znak z Twojej strony, że Ty również.
Gdy odpowiedzi na te pytania będą na ‘nie’, to szczerze odradzam ponowne wchodzenie w ten związek. Związek bez zaufania i z ciągłym wypominaniem sobie swoich błędów jest destrukcyjny, to nie jest prawdziwa miłość. Poza tym, gdy przyczyną Waszego rozstania jest przykładowo Wasze niedopasowanie, to naprawdę trudno będzie teraz coś w sobie zmienić. Można próbować, ale trzeba w to włożyć masę pracy, a w Waszym przypadku może to być o wiele trudniejsze do zrobienia, bo dzieli Was naprawdę spora odległość. A na pokonanie takiej przeszkody trzeba mnóstwa czasu spędzonego razem. Wzajemnego wysłuchiwania się, pomocy w każdej chwili. No, prawie każdej. Dzielące Was 250 km to uniemożliwia. I to bardzo. Jak zdecydujesz jednak nie wracać, to zastanów się, jak działa na Ciebie Wasz kontakt, ten tu i teraz. Czy lepiej zerwać z nim kontakty i ulżyć choć trochę sobie w cierpieniu czy jednak nadal rozmawiać. Zależy to już od Ciebie.
Kiedy jednak przyczyną rozstania było coś innego, jakiś pojedynczy wyskok, to myślę, że warto starać się o reaktywowanie tego związku. Jednak musisz mu ponownie zaufać i wybaczyć. To być MUSI. Bez tego nie ruszycie dalej. Jeśli już zdecydujecie się na to, żeby do siebie wrócić, to porozmawiajcie ze sobą o swoich oczekiwaniach wobec drugiej osoby, dlaczego wcześniej się rozstaliście, co nim kierowało i dlaczego. Gdy dojdziecie do porozumienia, to wtedy decydujcie, co dalej robić.
Jak mu pokazać, że nie jest Ci obojętny? Wydaje mi się, że nie ma co kombinować, tylko najlepiej będzie powiedzieć mu to wprost. Byliście tyle ze sobą, dobrze się znacie. Myślę, że to najlepszy pomysł.
Jest jeszcze jedna rzecz, której nie wzięłam pod uwagę wcześniej. Że on teraz właśnie zachowuje się, jak przyjaciel, skoro podczas rozstania Ci o tym powiedział. Jednak… Moja intuicja mi mówi, że to jednak nie o to chodzi, wcześniej się nie odzywał, mimo że te słowa i wtedy go obowiązywały. Że będzie przyjacielem.
Podsumowując – najważniejsza jest w tym przypadku rozmowa. Rozmowa, rozmowa, rozmowa, aby wszystko wyjaśnić. Zwłaszcza między ludźmi, którzy już ze sobą byli.

Życzę powodzenia :)
Charlotte.
Szablon wykonała prudence. z Panda Graphics. Credits: x | x