sobota, 27 maja 2017

Wolontariat

Pojawił się pierwszy pomysł na post w dziale "poradnik" od Was. *Bije brawa dla pierwszej odważnej*.  

Wolontariat to rodzaj wykonywanej pomocy, za którą nie dostajemy pieniędzy. Jednak osoba lub zwierzę nie może być przez nas znane. Przynosi jednak korzyści, więc trudno powiedzieć że nic z tego nie mamy. Uśmiech, podziękowanie czy nowe umiejętności, doświadczenia itp. - to jest to co zyskujemy.


Czy musisz być pełnoletni?

Zależy od zadania. Czasem potrzeba zgody rodziców itd.

Istnieje wiele rodzajów dziedzin, w których możemy zostać wolontariuszami, podam jednak te najbardziej znane, do których potrzeba najczęściej ludzi.


  • Opieka nad zwierzętami w schronisku
    • Na pewno każdy z Was słyszał o schronisku dla zwierząt. Niektóre wymagają specjalnym kursów od wolontariuszy. Zwierzaków z każdym rokiem przybywa do schroniska poprzez nieodpowiedzialne zachowanie ludzi, dlatego pomoc do opieki nad nimi zawsze się przydaje. Wyczyszczenie miejsca dla zwierzaka, spacer, karmienie itd. Niekiedy psy są wystraszone nowym miejscem i ważne jest, aby powróciły do kondycji psychicznej, a najlepiej jakby odnalazły nowy dom.

  • Pomoc dzieciom w nauce 
    • Jesteś dobry z jakiegoś przedmiotu i lubisz pomagać ludziom nie tylko za pieniądze? Bez problemu możesz pomóc młodszym ludziom uporać się z pracą domową. Nie zawsze rodzice potrafią pomóc albo nie mają czasu dla nich.  

  • Pomoc przy zbiórkach żywności dla potrzebujących
    •  Tak to już z życiem jest, że nie zawsze jest kolorowo i czasem doskwiera głód. Z różnych przyczyn ludzi nie stać nawet na potrzebne rzeczy. Zwłaszcza niepełnosprawnych, którzy nie mogą znaleźć pracy. Niestety sama renta nie wystarcza na długo. 

  • Jako pomoc przy organizacji imprez 
    •  A to do sprawdzania ludzi przy wejściu czy kierowaniu w odpowiednie miejsce lub jako kelner czy sprzedawca przy stoiskach z jedzeniem/piciem. W zamian za to masz np. niezapomniany koncert  albo po prostu wydarzenie.
    • Zależy również od zakresu w jakim pomagasz. Możesz np. nauczyć się szukać sponsorów czy też właśnie zdobyć umiejętność organizacji. Sprawdzić się w tym. Dowiedzieć się, co trzeba przygotować. 

  • Przy zabawianiu dzieci
    •  Pamiętasz kiedy leżałeś chory w łóżku w domu, a rodzice w pracy? W szpitalu jest jeszcze samotniej. Zwłaszcza gdy nie ma koło Ciebie drugiego pacjenta. W dodatku jesteś poważnie chory i już wszystkie zabawy, które nie wymagają ruchu Ci się znudziły. Z pomocą przychodzą wolontariusze, którzy zabawiają i rozbawiają dzieci, aby zapomniały chociaż na chwilę o otaczającej codzienności. 

  • Pomoc starszym osobom
    • Człowiek nie jest wiecznie młody i niestety czasem zdarza się tak, że nasze ruchy są ograniczone albo wiele kosztuje nas najmniejszy wysiłek. Dlatego ludziom starszym przydaje się pomoc nas młodych. 


Gdzie szukać ofert? 
  • W schroniskach dla zwierząt
  •  https://www.mojwolontariat.pl/ 
    • Polecam poszukać na tej stronie. Dowiedziałam się dzięki niej, jak wiele jest opcji, aby komuś pomóc. 
  • W ośrodkach typu kluby dla młodzieży czy świetlice
Czasem można trafić na coś przypadkiem, a czasem najprościej wpisać w wyszukiwarkę swoje miasto z hasłem wolontariat. 


Dzięki wolontariatowi zyskujesz również doświadczenie, które może przydać Ci się w pracy lub nawet bezpośrednio jest z nią związane. Często o ile nie zawsze dostaje się zaświadczenie o tym, że było się wolontariuszem. Jednak przede wszystkim uśmiech, podziękowanie i wdzięczność, które dają czasem więcej niż pieniądze. 



Pozdrawiam, Shana 

Źródło:
http://psy-pies.com/pliki/image/foto/duze/foto565440504cf52.jpg
http://www.radosnydomseniora.pl/files/news/opieka-nad-starsza-osoba.jpg

piątek, 28 kwietnia 2017

Czy ja jestem aseksualna?

Ostatnio jedna z czytelniczek podała nam nowy temat do napisania.

"Boję się mężczyzn i wszystkiego co tyczy się seksualności. To mnie nawet nie kręci a wywołuje obrzydzenie. Jestem aseksualna.
Nie umiem znaleźć przyjaciela w tym świecie, wszyscy mają w  głowie tylko jedno a świadomość tego co facet ma w spodniach mnie dobija. Nie chce nikogo obrazić :(. Wychowałam się bez ojca bo pojawił się, ale miał mnie w dupie. Faworyzował swoje córki, bo młodsze. Teraz czuje że ojca nie mam. A dziadek jest w domu  i to najobleśniejszy człowiek na świecie i bardzo zły, brudzi, niszczy wszystko. Nic nie robi, tylko rządzi babcią a potem na nią krzyczy. Jest strasznie :(.
Czy ja jestem nienormalna? Bo pomimo tego jest chłopak którego lubię, ale na tym się kończy."


Postanowiłam zrobić wyjątek i wziąć to za temat, chociaż pytania zgłaszajcie w kategoriach. 



Jak wiadomo, potrzeba seksualna jest zapisana w potrzebach człowieka; mniej lub bardziej. A osoby, które nie odczuwają jej wcale nazywa się aseksualnymi.

Dzieciństwo 

W komentarzu napisałaś, że wzorce mężczyzn w Twojej rodzinie wydają się zaburzone. Spotykałaś raczej niewłaściwe osoby, które pokazały ci, że mężczyzna to ktoś, do kogo nie masz zaufania i wykorzystuje. Toteż podejrzewam, że nie odczuwałaś poczucia bezpieczeństwa czy nie okazywano Ci uczuć ze strony taty, dziadka. Kiedy człowiek nie dostaje uczuć od osób, które powinny być bliskie, to może mu się wydawać, że wcale ich nie potrzebuje. Mogą być dla niego obce, z pozoru nieprzyjemne i bardzo źle się kojarzyć. Nawet zwykłe przytulanie może stawiać problemy. Zastanów się jaką głęboką masz barierę.

Czy każdy jest taki sam?

Z początku określasz wszystkich chłopaków/mężczyzn za złych, chcących tylko jednego. Nie wiem w jakim jesteś wieku, ale w gimnazjum czasem w liceum jeszcze spotyka się takich chłopaków, którzy wyraźnie tylko chcą jednego i nic poza ich nie interesuje. W dalszych latach też. Jednak nie wszyscy są tacy sami, naprawdę. Mężczyzna też człowiek i oprócz odczuwania często większego popędu seksualnego niż my, umie kochać, troszczyć się i zachowywać po ludzku.


Małymi kroczkami

Cóż Tobie wydaje się, że jesteś aseksualna, bo obrzydza Cię seks, ale czy miałaś okazję spróbować go z osobą, którą pokochałaś? Wydaję mi się, że z tego co piszesz nie znalazłaś takiej osoby. Także warto się nad tym zastanowić jak już ją znajdziesz. A może nie będziesz musiała wracać do rozważań?
A to normalne nawet, kiedy już taką osobę znajdziesz. Ten pierwszy raz zwykle trochę przeraża i to nie tylko w seksie. Zwykle dzieci na pocałunek z kimś reagują słynnym "ble". No a jakoś po drodze w życiu im to mija. Kiedyś nie lubiłam jak mnie ktoś przytulał, a potem okazało się, że faktycznie, jak ktoś ściska mocno, że niemal mnie dusi, to nie jest to miłe. Lekkie uściśniecie - w porządku. A wydaje się przecież to takie ludzkie i normalne. Jednak zrobione źle - odpychające. Myślę, że powinnaś zacząć powoli w relacjach z chłopakami, od np. przytulania na pożegnanie czy jeszcze wcześniej nawet uściśniecie ręki czy gdzieś tam poklepania po ramieniu.

Widzisz, zauważyłaś że masz kogoś, kogo potrafisz lubić i jest to chłopak. Piszesz, że nic poza tym. Jednak może warto poznać go bardziej. Dać sobie czasu na oswojenie z tą płcią. Może zmienienie zdania na ich temat. Nie wiem w jakim jesteś wieku, ale wiem że nie warto pędzić na urwanie głowy, bo Ty jeszcze nie robiłaś tego, co Twoi znajomi. Pośpiech jest złym doradcą. Lepiej zrobić coś po swojemu, pozwolić się rozwijać relacji niż zrobić coś, co Cię nie satysfakcjonuje, tylko po to aby komuś dorównać.

Wydaję mi się i sama skłaniasz się ku temu, że to że obrzydza Cię seks jest czymś wywołane. W Twoim wypadku złymi relacjami z mężczyznami, którzy powinni być Ci bliscy. Spróbuj więc przekonywać się do bliskość po malutku. Jeżeli trafisz na ukochaną osobę i dotyk nie będzie brzydził, ale niechęć przed seksem dalej się będzie utrzymywać, to pogadaj o tym z partnerem. Może u Ciebie to tylko strach przed nieznanym, a nie faktycznie aseksualność. Ostatecznie możesz iść do lekarza specjalisty; psychologa, seksuologa.

I nie, bycie aseksualnym nie jest chorobą. Wikipedia nieoficjalnie podaje, że około 1% osób jest aseksualnych, a to przecież bardzo wiele, patrząc na liczbę ludności. Także nie ma co myśleć w tych kategoriach. Każdy jest wyjątkowy i nie warto żyć w niezgodzie z sobą, aby być takim jak reszta. 


Pozdrawiam,
Shana

piątek, 17 marca 2017

Jak dodać światła pokojowi?

     Wciąż brak pytań do mojego działu, a zrobiło się tu trochę pusto. Także wpadłam do działu „Zrób to sama”, aby podzielić się z Wami jednym z artykułów, zaczytanym w gazecie, którą codziennie dostaje za darmo. Jak tu jej nie brać? ;)


   Nie każdego stać na duże mieszkanie, zwłaszcza kiedy opuszczamy nasze rodzinne gniazdko i zaczynamy powoli wkraczać w to samodzielne życie, no i mamy jakąś możliwość do zmian przez właściciela. Właśnie czasem problemem są małe pomieszczenia albo przytłaczająca nas ciemność zewsząd, ale nie potrafimy, nie mamy pomysłu jak to zmienić. Także kiedy już duże okna nie pomagają i jasne kolory ścian nie wystarczą...

Wybór farby 

   Skoro już wiemy, że powinniśmy zdecydować się na jakiś jasny odcień, najlepiej w pastelowym koloru, potrzeba zakupić kolor farby. Jaką? Tutaj właśnie ważne jest, aby była z pigmentem, ponieważ odbijają światło. Nie warto się bać również żółci, która może naładować pokój i Ciebie energią. Przecież, kiedy najczęściej rysujemy słońce lub rysowaliśmy, to właśnie w tym kolorze, prawda? Nie bójmy się też nawet soczystej zieleni.

Metal i szkło

   To właśnie meble z metalu lub szkła pozwolą na więcej światła w naszym pomieszczeniu. Najprędzej pomyślimy o szklanym stole lub chociaż o blacie. Jednak kiedy nie mamy za dużo funduszy to chociaż ustawmy lustro naprzeciw okna.

Lekkość i jasność

   Najlepiej, aby nasze meble również były jasne. Jeżeli mamy dość bieli, to wybierzmy jakiś pastelowy kolor. Włącznie z dywanem, jeżeli taki mamy. Metalowe kolory poduszek, takie jak złote czy srebrne też pomogą odbić światło. Również nie należy zapominać o firankach, najlepiej delikatnych, białych. A zasłony czy rolety zakupić w równie jasnych odcieniach.

Światło pośrednie

  Na początku dbamy tylko, aby te światło w naszym pomieszczeniu było i jak najwięcej oświetlało np. żyrandol. Jednak nie należy zapominać o innych lampkach, najlepiej z żarówkami LED. W końcu zużywają najmniej energii.

   Nie zapominajmy o bieli, która przecież odbija światło. Dzięki takim sposobom nasze mieszkanie też wyda się nieco elegantsze. A jakie Wy macie pomysły?

Pozdrawiam, 
Shana
----------------------------------
Pomysły zaczerpnięte z gazety Nasze Miasto.

środa, 8 marca 2017

Dzień kobiet - zwykły czy niezwykły?

   
Nadszedł już prawie wieczór, ale 8 marca wciąż jeszcze trwa. Tak to już się w świecie porobiło, że mamy dwie płcie; żeńską i męską. Właściwie są również i tacy, co ją zmienili. Różne rewolucje przebiegały i w ubiorze, i w zachowaniu a nawet teraz i w budowie ciała. Jednak mimo podziału w każdej grupie również one są. Nie każda kobieta i mężczyzna zachowuje się tak samo. Kobiety z reguły są niższe, delikatniejsze, chudsze, wrażliwsze, bardziej opiekuńcze, zmienne, mniej punktualne... ale chyba wszyscy wiemy, że są dziewczyny mające metr dziewięćdziesiąt bez szpilek. Są i bardziej zbudowane. Napotkamy i takie, które nie tolerują spóźnień i to nie tylko u kogoś. Zdecydowane. Jeszcze takie, które nie mają za celu macierzyństwa nigdy. Oczywiście jeszcze wiele, wiele innych. Podobnie u panów. Są tacy, co mają metr sześć sześćdziesiąt. Nie potrafią przytyć. Dając im dziecko do opieki nie trzeba się martwić, bo świetnie i z ochotą sobie z nim poradzą. Są i panowie spóźnialscy. Również tacy, co co chwile zmieniają zdanie.  Mimo podziału my wciąż jesteśmy różnorodni ;). A jakoś się w tym świecie trzeba tolerować.

    Gdzieś w internecie krążyła opinia, że przyjaźń damsko-męska nie istniała właśnie ze względu na podział ról w społeczeństwie. Obie płcie uważały, że nie potrafiłyby się tak po prostu dogadać, myślały że tylko miłość może z tego powstać. A jednak do dziś żyjemy, mnożymy się i jeszcze wojny kobieco-męskiej nie było. Oczywiście znalazło się parę protestów, ale jednak znaleźliśmy jakieś wspólne zasady na tolerowanie siebie. Przynajmniej u nas w Polsce. Panowie dostąpili nas do pracy, do nauki i wcale nie tak niechętnie pomagają przy czymś ciężkim lub przy naprawach. Ba! Potrafimy jednak mieszkać ze sobą przez całe życie i to nie z przymusu, nie z wyboru rodziców, ale właśnie dlatego, że tego chcieliśmy my. Tak naprawdę gdyby nie wzajemne dopełnianie się, to świat by w końcu zniknął lub żyłyby na nim same zwierzęta. Choć kobietą lub mężczyzną jesteśmy już od narodzenia(chociaż wtedy mówi się na nas dziecko, a potem rozdziela na dziewczynkę i chłopczyka), to czy nie warto właśnie tego jednego dnia uhonorować go? Gdyby ktoś właśnie zapomniał w tym nawale obowiązków itp. że urodził się taki, a nie inny. I nawet jeżeli jesteś tą samodzielną kobietą i nie lubisz kwiatków, to w tym dniu, jednak przyjmij je, aby np. chłopakom z klasy było miło i spróbuj, aby Twój kwiatek chociaż przetrwał do domu ;p. Mam nadzieję, że zrobiłyście coś miłego dla siebie tego dnia, choćby zjeść ulubione ciastko, poleniuchować czy zrobić cokolwiek dla siebie.


   A czym dla Was jest kobiecość? Umiecie ją jakoś zdefiniować, biorąc pod uwagę rewolucje jakie przebiegały od lat? ;P


Pozdrawiam, Shana

środa, 1 marca 2017

Stagnacja w związku?

Cześć.
Moim problemem jest stagnacja w związku- każde z nas rozwija się w swoim kierunku, ale brakuje mi rzeczy które moglibyśmy robić razem, tak żeby mieć "coś wspólnego". Trochę nudzę się w naszym związku, mimo że Go naprawdę kocham, mam wrażenie że On też się znudził spędzaniem czasu w dotychczasowy sposób. Wiecie, czasem film na komputerze, rzadko wyjście do kina czy na coś do jedzenia, czasem po prostu zostać w domu i posiedzieć razem, takie ot codzienne życie. Wydaje mi się, że żeby pchnąć to do przodu, powinniśmy, a może raczej dobrze by było mieć jakieś wspólne hobby, takie które zmuszałby do wychodzenia z domu. I tu tak naprawdę zaczyna się mój problem, bo nie wiem co moglibyśmy razem robić- ogranicza nas głównie kwestia kasy- nie bardzo mamy tyle żeby nią "szastać", a wręcz przeciwnie. No i trochę grafiki nam się nie zgrywają, ale to jest do pokonania.
Chodzi mi o to, czy moglibyście (i Autor i Alyssa najlepiej) podać jakieś ciekawe sposoby na wspólne zajęcia/hobby, ale żeby to nie kosztowało majątku.
Z góry dziękuję
Dzika





   No cóż... Tak po prostu jest :)
Przychodzi taki czas w każdym związku, że ochy i achy mijają. Zaczyna się codzienność i wychodzi na to, że nawet nie ma o czym rozmawiać :) Jak to zwykle tutaj bywa mam za mało danych. Nie wiem ile macie lat, co robicie w ciągu tygodnia (szkoła/studia/praca?), czy mieszkacie razem, ile już razem jesteście (stawiam, że około 3 lat), etc.
Nie da się mieć ciągle wspólnych tematów i patrzeć sobie w oczy non stop. Faktycznie jest to przyjemne i każdy z nas to lubi, ale prędzej czy później to po prostu minie. Z tego powodu rozpadają się tak często nastoletnie związki. Są one kruche, krótkie i nietrwałe. Para musi być stale stymulowana, żeby być blisko siebie. Gdy tego brakuje to się pomalutku rozpada. Wtedy już od dojrzałości i silnej woli danych osób zależy jak to się potoczy.
"Naturalny" mechanizm polega na tym, że gdy poznaje się poważniejszego partnera (najczęściej w okolicy studiów) to motylki w brzuchu i chęć spędzania każdej wolnej chwili na tyle stymuluje związek, że jest super. Następnie są oświadczyny, planowanie ślubu. To bardzo spaja. W końcu sam ślub, podróż poślubna - miód, toffi i orzeszki. Dalej planowanie własnego lokum. Szukanie, branie kredytu, kupienie. Poooootem urządzanie, wybieranie kolorów, mebelków, cuda wianki. Gdy to się zakończy czas na dziecko. I to właśnie dziecko spaja parę i związek kwitnie. Do czasu, aż młode wyfrunie z domu. Wtedy u facetów pojawia się tzw kryzys wieku średniego (u kobiet w sumie też). Okazuje się, że już nic nie trzyma małżeństwa i można się rozwodzić. Pojawiają się kochanki i kochankowie. Łatwo wtedy o skok w bok. Brakuje nam stymulacji, więc szukamy gdzie indziej. Czasem to tylko gorący potajemny romans, a czasem tak motylki złapią, że zmieniamy rodzinę.
Prawdą jest, że na każdym etapie może pojawić się zdrada - właśnie w poszukiwaniu tej stymulacji. Jak się chłopak dłuuugo nie oświadcza i zaczyna się stagnacja to często dziewczyny stawiają ultimatum lub po prostu odchodzą. Oczywiście jest wiele par bez ślubu i żyje im się dobrze. Jasne, sam ślub to formalność. Chodzi mi tu bardziej o deklarację i takie prowadzenie swojego życia, żeby uzgodnić wspólne pożycie aż do śmierci. Niektórzy chcą się po prostu dogadać i dobrze im z tym, a niektórzy biorą ślub.
Brak dziecka również może prowadzić do rozpadu związku. Czasem takim zamiennikiem będzie zwierzak. Na niego przeleje się miłość i jakoś to działa. Czy tak jak wspomniałem wcześniej rozpady małżeństwa gdy dzieci przestają być dziećmi.

To co u siebie zauważyłaś to po prostu brak takiej stymulacji. Jeśli chcecie o siebie powalczyć to musicie to robić wspólnie. Porozmawiać i spróbować jakoś znaleźć rozwiązanie. Należy też po prostu dopuścić do siebie fakt, że po prostu będziecie się też zajmować swoimi sprawami indywidualnie. Nie wszystko będziecie robić wspólnie. Każdy musi mieć swój kącik i tam swoje zajęcie. Niektórzy grają w jakieś gry, inne malują paznokcie albo czytają książki. Wypady ze znajomymi bez swojego partnera. To jest potrzebne, każdy musi mieć swoją intymność i prywatność.
Wspólne hobby to trudne do osiągnięcia. Jeśli nie poznaliście się na warsztatach gry na gitarze to ciężko będzie, żebyście oboje to lubili. Najłatwiej to jakbyście wzięli ślub i mieli dziecko :) Jeśli nie to hmmm proponuje wspólny wyjazd. Na dwa, trzy dni. Można coś znaleźć w dobrej cenie. Wspólne podróże zawsze zbliżają. Można pojechać do aquaparku czy zoo. Tylko, że ciągle nie będzie jakoś dużo tematów do rozmów. Wy się już tak znacie, że bardzo dużo o sobie wiecie. Możecie porozmawiać o zoo, w którym byliście, ale to temat na krótki czas. Może blisko macie granicę? Pojedźcie na obiad do przygranicznej miejscowości. Super sprawa, wycieczka, trochę inna kultura :)
Może zapiszcie się na fitness albo tańce?
Wszystko jednak wiąże się z pieniędzmi. Niestety. Z tańszych opcji to rowerowa wycieczka na piknik. Tylko na ile to będzie stymulujące? Jak często można na te rowery jeździć?
Ważne jest to, żebyście nauczyli się żyć w codzienności. Spotkania z przyjaciółmi, przyjęcia, wyjazdy do rodziców, wspólne sadzenie jakiś kwiatków, malowanie pokoju, wspólne gotowanie czy pieczenie ciasta.
Z takich drobnostek nauczcie się czerpać ciepło i zbliżajcie się do siebie.
Niestety nie zawsze da się tak podtrzymać związek. Czasem się pojawi ktoś inny i jego osoba będzie tak interesująca, że po prostu się do niego odejdzie. Uzupełni wszystkie braki dotychczasowego partnerstwa. Motylki w brzuchu, miliony tematów, a nawet milczenie będzie sprawiało niesamowitą przyjemność. Byleby być obok. I to też tylko przez jakiś czas. Gdy zabraknie stymulowania albo się pojawi ktoś nowy albo związek będzie po prostu trwać z przyzwyczajenia.
Życzę Wam jednak podreperowania związku i mam nadzieję, że będziecie szczęśliwi :)

Pozdrawiam
Autor

poniedziałek, 23 stycznia 2017

Na wakacje trzeba zarobić

Droga Shano!
Mam drobny problem ze znajomymi. Ogólnie jest nas 6 (2 chłopaków M. i S. i 4 przyjaciółki N. M. P. R.. M. jest starszym bratem M. (8 lat różnicy) a S. to jego najlepszy kumpel) Chcieliśmy jechać w tym roku na wakacje po maturze. Większa część grupy chce jechać nad jezioro lub nad morze w Polsce. Niestety N. i P. chcą wydać na tygodniowy wyjazd max. 500zł/os. co dla mnie jest trochę śmieszne i niewykonalne. Zwłaszcza, że planują jechać w drugiej połowie lipca. Ja wyszłam z propozycją dołożenia 300zł żeby pojechać na wakacje zagraniczne z Last Minute w maju zaraz po maturach. Według mnie pomysł ten jest dobry, ponieważ wszystko jest zagwarantowane (wyżywienie, atrakcje, pogoda i opalenizna) a że grupa lubi spontaniczne wypady pomysł z LM nie był głupi. Dziewczyny oburzyły się, że nie stać ich na tygodniowe wakacje za granicą (wysunęły argument, iż ja płacę 3tyś za wakacje. Co jest nie prawdą) Spytałam się co to za problem iść w wakacje do pracy, żeby zarobić na wyjazd np. we wrześniu, na co N. i P. odparły, że one nie zamierzają pracować w wakacje.
Osobiście uważam, że w Polsce nie da się wyjechać na wakacje na tydzień za 500zł. Mogłabyś pomóc mi przekonać grupę do wyjazdu za granicę lub podać +/- koszty wyjazdów zarówno w kraju jak i poza nim? :)
Pozdrawiam
Paula R.

Droga Paulo!

   Pewnie, że pojechanie z grupką przyjaciół na wakacje pomaturalne to dobry pomysł. Niestety nie wiem czy umiem Ci pomóc. Jednak postaram się doradzić tyle ile potrafię.
  
   Jeżeli ktoś mnie zna dłużej, to wie że lubię nasz kraj i nie cierpię, kiedy się nim gardzi i uważa, że nie ma w nim ładnych miejsc. Nie będę jednak Ciebie do tego przekonywać. Aczkolwiek koszt za jedną noc w hotelach lub hostelach bez specjalnego wyszukiwania znajdzie się od 25-50 zł za noc za osobę. Mi trafiło się w poprzednim roku 40zł za noc w hotelu dwugwiazdkowym. Sama nie byłam nigdy nad morzem, bo jednak bliższe memu sercu są góry, to jednak wiem od znajomych, że bez problemu znajdą się tam tanie noclegi, trzymające się tego progu 25-35zł za noc. Zwłaszcza, że często można wynająć właśnie domki typu takie wagony, gdzie jest dostępny pierwszej potrzeby kuchnia. Także najdrożej na 7 nocy wyszłoby Was 350zł. Jeżeli chodzi o jedzenie, to robiąc je samemu zaoszczędzicie na pewno. W koszt muszą pójść także bilety, chyba że jedziecie samochodami, wtedy tylko koszt benzyny. Co do środków transportu, to bardzo wiele zależy od tego gdzie mieszkacie. W lato czasem wprowadzane są tanie bilety na pociągi, ale i obecnie znany "polski bus" preferuje dogodne oferty. Ewentualnie bla bla car, jednak z taką gromadą osób może się zrobić problem z miejscami, więc należy sprawdzić czy sporo osób jedzie w tym czasie w dane miejsce. Można też coś fajnego upolować na grouponie :).

   Co do wyjazdów za granicę naprawdę ciężko mi się wypowiedzieć, ponieważ nie byłam nigdy poza Polską. Z tego, co zdarzało mi się widzieć na blogach, to jeżeli chodzi o bilety lotnicze to da radę coś taniego znaleźć. Jednak jeżeli chodzi o ceny noclegów i wyżywienie... naprawdę bywa wielka różnica. A czasem zwyczajnie zdarzy się fart. Trzeba po prostu dobrze szukać. Nic kompetentnego w tej sprawie nie umiem powiedzieć i prawdopodobnie Ty poszukując w internecie znajdziesz podobne oferty, co gdybym wyszukała ja.

  Zaskoczyła mnie decyzja dziewczyn, że nie mają zamiaru pójść do pracy w wakacje. Ja wyjeżdżając gdzieś wolę liczyć na siebie, na swoje pieniądze, niż na cudze. Mówiąc szczerze też mi trochę byłoby wstyd prosić o pieniądze od rodziców w tym wieku na moje potrzeby. A jednak 500zł drogą nie chodzi. Cieszy mnie, że zaproponowałaś dziewczynom możliwość pracy, bo to dobre wyjście. Może aby je zachęcić, wszyscy sobie czegoś poszukacie? Oczywiście nie razem ;D. Być może wtedy same zapragną poszukać czegoś dla siebie. A takie własne pieniądze bardziej się ceni. Poza tym praca to wyzwanie, nowe doświadczenie. Swoją drogą tyle miesięcy wakacji... robi się czasem naprawdę nudne, jeżeli zapominasz robić w nie cokolwiek pożytecznego. Plusem jest również to, że można coś już wpisać w nasze CV :).

   Na Twoim miejscu pogadałabym z dziewczynami i przedstawiła im zalety pracy, i podsunęła myśl o tym, że to trochę niefajne prosić rodziców o wyjazd w tym wieku. A już na pewno, aby płacili całość. Czas stawiać swoje pierwsze kroki w samodzielności. Wtedy nie będą miały problemu z wydaniem nawet więcej niż 500zł jeżeli faktycznie tyle wydacie na wyjazd. No i nawet wakacje za granicą będą stały otworem, jeżeli coś fajnego upolujecie. Swoją drogą, to w któreś wakacje poszłam kilka razy do pracy, uczyłam się w domu angielskiego i rysowania. To były moje jedne z lepszych wakacji. Miałam poczucie, że dobrze je wykorzystałam i wbrew pozorom odpoczęłam :).

   Jeśli dziewczyny będą uparte i nawet nie zrobi na nich wrażenia, że każdy poszedł do pracy tylko nie one, to spróbujcie poszukać wszyscy razem czy dacie radę odnaleźć się w tej sumie, bo mimo wszystko nie jest ona tak nierealna na tydzień, jak się wydaje. Tylko pamiętaj, aby dziewczyny również patrzyły, aby Twoje słowa nie oznaczały tylko spekulacji :). Ewentualnie jeżeli znajdziesz ciekawą ofertę za granicą, możesz spróbować je zachęcić i wymienić korzyści, a najlepiej zrobić to sprytnie i znaleźć takie, które coś w nich poruszą i zapragną jednak pojechać właśnie tam.

    Podsumowując, da się wyjechać na tydzień za 500zł, ewentualnie zmniejszyć niewiele liczbę dni(to już zależy od tego gdzie jecie i jak wiele chcecie przeznaczyć na atrakcje), aby mieć wakacje w Polsce. Jeżeli chcecie pozwolić sobie na większy wyjazd i to za granicę, to nie obejdzie się raczej bez dodatkowych kosztów, więc wypada o tym uświadomić dziewczyny, pokazując im oferty. A wakacyjna praca nie musi być przecież katorgą ;p. No i wymówka "nie mam tyle" aż prosi się o te "chcieć to móc'" i ... "no to idź do pracy". Dziewczyny mają co najmniej 18 lat i chyba wiedzą, że pieniądze nie spadają z nieba.

Pozdrawiam,
Shana
Szablon wykonała prudence. z Panda Graphics. Credits: x | x