piątek, 27 stycznia 2012

Czyje szczęście wybrać?

Moje Kochane! Na wstępie chciałam bardzo, bardzo i z całego serca podziękować Wam za wszystkie ciepłe słowa, które kierujecie w moją stronę. To, co mogę przeczytać pod moimi postami jest szalenie budujące i wywołuje uśmiech na mojej twarzy. Tym bardziej więc będę starać się, by Was nie zawieść! Dziękuję! :)

Hmm... Od razu przejdę do meritum. Jestem z chłopakiem dwa miesiące... Właściwie to zaczęliśmy chodzić ze sobą po tygodniu znajomości... Problem w tym, że ja go nie kocham, a on twierdzi że mnie kocha... Jest naprawdę bardzo fajny, z wyglądu może nie mój ideał, ale ogólnie looz, lubię z nim być, spotykać się ale nie kocham go. Powiedziałam mu o tym, a on stwierdził ze poczeka na mnie. I nie wiem co zrobić. Czy tkwić dalej w tym związku, czy lepiej od razu to skończyć? On jest bardzo wrażliwy, i już kiedyś był bardzo zraniony i podobno dopiero dzięki mnie zaczął na nowo wierzyć w miłość itd. Wiem, że nie jestem do końca fair wobec niego, ale cały czas mam nadzieję, że go pokocham... Ja mam 17 lat, on 21... Nie wiem co zrobić, wiem, że jak go teraz zostawię to się załamie i będzie bardzo cierpiał... ale może kiedyś się w nim zakocham... I nie chce później żałować swojej decyzji...

~Mania

 

Kochana Maniu!

Zapewne nie raz myślałaś o zaistniałej sytuacji, być może uważasz, że jest w tym część Twojej winy - związałaś się z kimś, do kogo nic nie czujesz. Zważając na bardzo krótki okres Waszej znajomości można stwierdzić, że decyzja o związku była podjęta zbyt pochopnie lub niewłaściwie określiłaś sobie to, co łączy Cię z tym chłopcem. W Twoim przypadku mamy do czynienia z konfliktem racji równorzędnych, którego właściwie nie da się rozwiązać bez żadnych szkód, czy nieprzyjemności. Na czym polega więc ten konflikt?

Pierwsza strona konfliktu: Pierwszą stroną jesteś Ty, Twoja potrzeba szczęścia i życia w zgodzie z własnym sumieniem. Jak każdy z nas dążysz w życiu do tego, by być szczęśliwym ze swojego dotychczasowego postępowania, by mieć z kim dzielić się tą radością i aby ona nigdy się nie kończyła.

Druga strona konfliktu: Drugą stroną jest Twój chłopak, który podobnie jak Ty i każda z nas, chce być szczęśliwie zakochany, chce mieć udane życie i perspektywy na przyszłość.

Powiedzmy sobie szczerze, że związek z tym chłopcem jest przyczyną Twoich rozterek i ogólnie pojętego nieszczęścia. Abyś była szczęśliwa, musiałabyś zakończyć obecny związek. Szczęściem Twojego chłopaka zaś jesteś Ty i związek z Tobą, którego koniec byłby dla niego tragedią.

Co zatem zrobić?
Fundamentem każdego związku między dwojgiem ludzi musi być miłość, która uskrzydla i obdarowuje obie osoby w tym samym stopniu. Maniu, odpowiedz sobie sama, czy w Twoim przypadku tak właśnie jest? Wmawianie sobie, że być może uda Ci się w nim zakochać jest niewłaściwe - tam gdzie pojawia się przymus z czyjejkolwiek strony, tam kończy się wszystko, co dobre. Trzeba Wam wiedzieć moje kochane, że z pustego nawet Salomon, król sprawiedliwy i prawy, nie naleje. W mojej skromnej ocenie powinnaś przeprosić tego chłopaka za to, że podarowałaś mu nadzieję i pozbawić go złudzeń na Waszą wspólną przyszłość. Nie mówię tego jako feministka, która najchętniej nadziałaby ród męski na drewniany kij i wystrzeliła w kosmos; mówię to jako zwykła nastolatka, która obiektywnie patrzy na zaistniałą sytuację i szuka najlepszego rozwiązania.

Nie chodzi o to, byś Ty, jako dziewczyna, wyszła z tego bez szwanku, a chłopak przypłacił to załamaniem i rozgoryczeniem. Podstawowym kryterium jakim się kieruję jest definicja miłości, której choć nie ma, to każdy ją zna. Miłości nie da się opisać słowami, które są nam znane, trzeba po prostu kochać, gdy się da i pozwolić odejść, kiedy kochać się nie da. Jeśli kiedyś coś do niego poczujesz, on zdecyduje czy dać Ci szansę. Na dzień dzisiejszy nie kończ samej znajomości, uświadom tylko temu chłopcu, że owszem, może na Ciebie czekać, ale nie jesteś w stanie nic od siebie obiecać. Z mojej strony życzę przyszłości rysowanej w jasnych barwach, a najlepiej oczywiście w Twoich ulubionych. Jeśli zdecydujesz się postąpić tak, jak skromnie podpowiadam, przekaż temu chłopcu, że
"Kochać to także umieć się rozstać. Umieć pozwolić komuś odejść, nawet jeśli darzy się go wielkim uczuciem."
                                                         Vincent van Gogh

Mill

czwartek, 26 stycznia 2012

Głośna klasa.


Cześć. Mam pewien problem. W czwartej klasie szkoły podstawowej z powodu dużej liczebności mojej klasy zostaliśmy podzieleni na klasę "a" i "b". Ja jestem w "b". Nic się nie zmieniło i jesteśmy w tym samym składzie (teraz jesteśmy w klasie 6) W tym problem że moja klasa bez przerwy hałasuje na lekcji! Żaden nauczyciel nie potrafi nad tym zapanować, nawet nasza wychowawczyni. Nie mogę się przepisać do klasy "a" bo tam jest jeszcze gorzej. Wszyscy się nie lubią i sobie dokuczają. Ja już nie mogę wytrzymać z tą klasą! Na lekcji bez przerwy ktoś przeszkadza, w dodatku nie ma u nas żadnych ambitnych osób. Nie potrafię się skupić na lekcji, bo bez przerwy ktoś gada albo popisuje się przed wszystkimi. Błagam pomóżcie!
~Znerwicowana


Kochana!
 Bardzo ciężko jest zmienić nawyki ludzi. Jeśli nauczyciel - dorosła i wykształcona osoba - nie może sobie poradzić z Twoją klasą, to Tobie będzie bardzo trudno zmienić cokolwiek. Może zacznijmy od rozwiązań, które dotyczą bezpośrednio Ciebie:
 1. Nie wiem, czy inne osoby z Twojej klasy również narzekają na sytuację podczas lekcji, jednak myślę, że Twój problem wynika ze stresu i rozdrażnienia. Spróbuj się zrelaksować. Po powrocie ze szkoły, połóż się i staraj się nie myśleć o niczym. Pośpij sobie, posłuchaj jakiejś spokojnej muzyki. Możesz też iść pobiegać, wybrać się na basen - zależy co kto woli i jak się kto odstresowuje.
 2. Przed snem wykonaj ćwiczenia relaksacyjne, które możesz znaleźć w internecie, bądź w sklepach w postaci książek, nagrań, ulotek.
 3. Zorganizuj swoją pracę. Nie zostawiaj lekcji na wieczór. Zrób je wcześniej, a resztę czasu poświęć na odpoczynek.
 4. Potrenuj skupianie się. Zastosuj ćwiczenia, dzięki którym będziesz umiała pracować nawet w hałasie, a otaczający Cię świat "będzie znikał" podczas wykonywania jakiejś czynności. Może na początku nie będzie to łatwe, jednak z czasem będzie szło Ci coraz lepiej. Takim ćwiczeniem może być np. myślenie o jednej rzeczy przez jakiś czas. Najpierw może być to minuta. Stopniowo zwiększaj czas (do 2, 3 minut), aż do momentu, gdy będziesz umiała skoncentrować się na wybranym obiekcie w 100%.
 5. Jeżeli nadal będziesz się zadręczać, może warto iść do psychologa? Pomoże Ci on się wyciszyć. Unikniesz dzięki temu konfliktów z ludźmi z Twojej klasy,a hałas przestanie Ci przeszkadzać.
 Ogólnie chodzi tutaj o to, abyś sprawdziła, czy Twój problem leży rzeczywiście w zachowaniu Twojej klasy, czy może po prostu jest wynikiem stresu i nerwów. Niepotrzenie rozpoczynać wojny, jeśli sama możesz sobie pomóc. :)
 Jeśli po jakimś czasie nadal nic się nie zmieni, zacznij zabierać ze sobą na lekcję słuchawki. Wiem, że w niektórych szkołach jest to niedozwolone, jendak mam nadzieję, że słuchanie muzyki pomoże Ci skupić się na zadaniach, a nie na głośnym otoczeniu. Jeśli boisz się, że zostaniesz przyłapana, możesz uzgodnić z nauczycielem wcześniej, że masz problemy z koncentracją poprzez hałaśliwych kolegów i prosisz, aby zezwolił na cichutkie słuchanie muzyki. Warto spróbować, bo na pewno Ci to nie zaszkodzi, może jedynie pomóc.:)
 Podczas jakiegoś incydentu zabierz głos. Spróbuj uciszyć kolegów, jednak zrób to taktownie i nie w taki nachalny sposób. Możesz powiedzieć, że masz już dosyć przechwałek i prosisz, aby ludzie dali pracować. Myślę, że z czasem więcej osób zacznie się buntować, bo pewnie nie jesteś jedyną, której głośne zachowanie kolegów przeszkadza w pracy. Ważne jednak, abyś nie uciszała klasy przez cały czas i nie wyszła na marudę, bo na pewno nie poprawi to Twoich kontaktów z klasą.
 Spróbuj przymknąć na to oko. Każdy lubi czasem poszaleć. Wiem, że są jakieś granice, jendak nie odpowiadasz zachowanie innych ludzi. Nic się nie stanie, jeśli czasem nie skończycie tematu, może dzięki temu nauczyciel przełoży kartkówkę, ominie Was sprawdzian.;) Znajdź też te dobre strony.
 W ostateczności powiadom wychowawcę. Sądzę jednak, że nie jest to dobre rozwiązanie, bo nikt nie lubi "kapusiów". Pogorszysz tylko sytuację w klasie. Pisałaś, że wychowawca wie o sprawie. Jeśli nic nie robi, aby było lepiej, możesz iść do niego i poprosić, aby zainteresował się sytuacją, jednak chcesz pozostać anonimowa.
  Myślę, że napisałam Ci wszystkie moje pomysły. Jeśli czytelniczki będą miały jeszcze jakieś rozwiązanie tej sytuacji, miło by było, gdyby się z nami podzieliły.^^
 Mam nadzieję, że jakoś sobie poradzisz. Pozdrawiam,
 Margaret

Przez niego nie mogę normalnie funkcjonować.

Od pewnego czasu moje relacje z panem X się polepszały. Muszę dodać, że jestem w nim niestety zakochana. Pytał o mnie, chodził ze mną do różnych miejsc i czasem mówił czułe słówka. W jeden dzień to wszystko prysło jak bańka mydlana.
Pisaliśmy smsy. No i on mi napisał, że ja mam piersii, a koleżanka z klasy [nazwijmy ją Y. ona go przytula itd] ich nie ma. ok.
następnego dnia ćwiczyłam z nią piosenkę w toalecie bo tylko tam mamy prywatność. puszczałam muzykę z komórki. w końcu zachciało mi się do ubikacji i dałam jej komórkę do potrzymania. jak wyszłam z ubikacji okazało się że Y weszła na nasze smsy, na tą rozmowę moją i X i dowiedziała się o tych pieersiach. bardzo się wkurzyła. błagałam ją, żeby X nic o tym nie mówiła.
potem na boisku ona mu się wygadała że wie o czym rozmawialiśmy.
on mnie za to znienawidził. myśli, że to ja jej o tym powiedziałam. cytuję go "powiedziałaś o wszystkim Y. teraz nic już ci nie powiem a najlepiej to w ogóle nie będę się na ciebie patrzył. pasuje?" to było jak wywiercenie w brzuchu ogromnej dziury. czułam się okropnie. nie mogę przez to jeść, spać, po prostu normalnie nie funkcjonuję. chyba najgorsze jest to jedzenie. nie mam apetytu, schudłam dwa kilo. chodzę cały czas smutna i przygnębiona. on się do mnie nie odzywa.
Y powiedziała mu, żeby się na mnie nie wkurzał bo to ona weszła na smsy. on chyba jednak nadal nie wierzy. niby udaje że mnie nie widzi, ale przyłapałam go jak kilka razy na lekcji na mnie zerkał.
on teraz ciągle umawia się z Y na nocne pisanie smsów. może chce żebym była zazdrosna? w każdym bądź razie ja tak długo nie wytrzymam. koleżanki widzą mój stan i coraz bardziej się o mnie martwią, tak samo jak rodzina. to okropne.
myślałam nad tym żeby do niego napisać ale nie mogę się odważyć. po prostu nie mogę. boję się podejść bo czuję że mnie wyśmieje.
co zrobić? błagam was o pomoc. moje życie wali się przez jednego chłopaka. nie mogę o nim zapomnieć bo to niewykonalne. mamy małą szkołę i tylko on jeden jest w miarę ładny i fajny. proszę, pomóżcie...

~zakochana


Moja droga.
Czegoś tu nie rozumiem. Na początku piszesz, że się w nim zakochałaś, że nie możesz przez tą sytuację normalnie funkcjonować, a na końcu dodajesz, że macie małą szkołę i że on jeden jest warty uwagi. No to chwila, Ty się nim interesujesz, bo jest takim oryginałem w Waszej szkole, czy naprawdę coś do niego czujesz? Zastanów się nad tym poważnie, bo nie warto walczyć do upadłego, a potem wiązać się z kimś tylko dlatego, że jest „…w miarę ładny i fajny.” Uwierz mi. Żeby z kimś być, trzeba tą osobę naprawdę bardzo kochać, nie wolno w tej materii robić niczego na siłę.
Tak więc jeśli jednak po moim wstępie stwierdziłaś, że jest o co i po co walczyć, to spróbuj z nim porozmawiać. Wyjaśnij mu, co zaszło, że to nie Twoja wina. On nadal się Tobą interesuje, tylko próbuje to ukryć. Twoja koleżanka, tak nawiasem, nie powinna czytać Twojej prywatnej korespondencji, a przede wszystkim nie musiała od razu iść z tym do niego. Powinna Cię za to przeprosić i starać się jak najbardziej załagodzić sytuację, jak najlepiej Ci teraz pomóc. Więc to 'nocne pisanie' odpada.
Co do tego chłopaka, to wydaje mi się, że jest on bardzo niedojrzały, taki typowy dzieciak w piaskownicy, któremu jak się coś nie podoba, jak ktoś mu coś zabiera, to on się obraża i nie przyjmuje przeprosin i wyjaśnień. W dodatku w taki, przepraszam, ale  g ł u p i  sposób pragnie wzbudzić Twoją zazdrość…
Jeśli teraz Cię wyśmieje, to daj sobie z nim spokój, bo naprawdę nie warto. Na świecie jest całe mnóstwo poważnych chłopaków;)
Charlotte.

środa, 25 stycznia 2012

Zbytnia niedostępność w stosunku do chłopaka

Hej. Mam pewien problem i chciałabym się dowiedzieć co mógłby o tym pomyśleć chłopak. 
Tak więc podoba mi się pewien chłopak. Ma na imię Michał. Chodzimy do tej samej szkoły. Jesteśmy z tego samego rocznika. Dodatkowo chodzimy do tej samej grupy na j. angielski. 
Na początek poznała nas razem moja najlepsza przyjaciółka. Na początek było fajnie i milo. Można było normalnie porozmawiać. Ale w  końcu zrozumiałam że go po prostu kocham. I od tego czasu próbuję ukryć to zachowaniami typu "mam cię gdzieś" albo "z debilami nie gadam". No z resztą on ostatnio zaczął  robić się chamski. Ale jeszcze przed tym pewnego razu jak z Olką - moją koleżanką dzięki której go właśnie poznałam- stałyśmy na łącznku koło grzejnika. Przyszli chłopcy i z nimi i on. Najpierw gadałam z moim starym dobrym znajomym Bartkiem. Po chwili Michał się wtrącił no i potem razem z Olką zaczęłyśmy z nimi gadać o szkole. Jakąś chwilę potem przyszedł Nijaki Piotrek. Nikt go prawie nie lubi bo on jest raczej taki dosyć agresywny i po prostu bardzo ale to bardzo chamski. No i Piotrek popchnął Michała tak, że on wpadł na mnie. Ja niestety stojąc  przy ścianie nie mogłam go wyminąć i przycisnął mnie do ściany. Ja ukryłam czerwone  policzki pod maską wściekłości. Ale nie on zrobił buraka i od razu się stamtąd wyniósł.  
No z resztą on ostatnio zaczął  robić się chamski. 
Nie wiem co mogę o tym myśleć. A raczej on. 
Czy mógłbyś mi powiedzieć co on mógłby o tym pomyśleć. 
Z góry dziękuję...

~Katra

  

Droga Katro!
Po prostu muszę od tego zacząć, bo to jest tak złe podejście, że nie mogę tego ścierpieć. Nigdy, jeśli zależy Ci na chłopaku nie zachowuj się w ww. sposób ( I od tego czasu próbuję ukryć to zachowaniami typu "mam cię gdzieś" albo "z debilami nie gadam".) Nie ukrywaj uczuć. Po co? Oczywiście nie wyznawaj przy pierwszej lepszej okazji: "Jesteś dla mnie całym światem", bo wyjdziesz na idiotkę. Z pewnością jednak nie powinnaś odpychać go od siebie. Widzisz, też zaczął robić się w stosunku do Ciebie chamski. Wyobraź sobie sytuację. On mentalnie (tzn. w przenośni) chwyta Cię za rękę (podchodzi, zagaduje, rozmawia), a Ty ją wyrywasz i jeszcze dajesz mu "po ryju" (mam cię gdzieś). Absolutnie nie powinnaś tak robić.

Jeśli czujesz, że jemu zależy na Tobie, nie zgrywaj niedostępnej. W końcu jesteś nim zauroczona, a nie traktujesz jak zabawkę. Metoda na niedostępną sprawdza się, ale trzeba jej używać umiejętnie i nie zbyt długo. Na pewno nie polega ona na chamskich odzywkach. Polega bardziej na krótkotrwałym trzymaniu na dystans, co spowodować ma większe zainteresowanie chłopaka. Jednak nie działa ona na każdego (co mniej pewni siebie odpuszczą sobie) i nie wolno jej stosować za długo (bo to będzie oznaczało całkowity brak zainteresowania).

Spróbuj na początku po przyjacielsku: Rozmawiaj z nim, żartuj, ale nie odtrącaj, bo jest to najgorsze, co chłopak może poczuć.

Życzę pozdrowienia i pozdrawiam :)
Dan

Określamy swój ideał.

w mojej głowie siedzi ideał chłopaka, jednak takiego jeszcze nie spotkałam. i w tym tkwi problem. za każdym razem, kiedy widzę, że chłopak się mną interesuje, wystarczy jedno "ale", jedna rzecz, której nie ma "mój idealny chłopak" wystarcza, żebym go przekreśliła... mogłabym już być w wielu związkach, z naprawdę wspaniałymi chłopakami, ale zawsze skreślałam ich "bo jeden na niski, drugi za chudy, trzeci blondyn a nie brunet"... co mam zrobić, aby akceptować ich takimi jacy są?

~lizzie 


Kochana Lizzie!

Każda z nas jest na swój sposób wyjątkowa, każda z nas inaczej myśli i każda z nas inaczej postrzega 'tego jedynego'. Moje koleżanki mdleją na widok szczupłego bruneta, a ja dałabym pokroić się za ciemnego blondyna z długimi włosami. Bywa jednak, że zbyt idealizujemy w myślach swojego wymarzonego chłopca zapominając, że w rzeczywistości każdy z nas ma wady. Trzeba Wam wiedzieć, że nie sztuką bagatelizować ich posiadaczy, bo to droga donikąd. Sztuką jest ich akceptować razem z całym bagażem niedoskonałości. Jak to zrobić?

TAK JEST -  Mimo, że to faceci są wzrokowcami, to jednak my też zanim poznamy człowieka bliżej, patrzymy na to ja wygląda z zewnątrz. Zachowaniem całkiem normalnym jest, że prędzej podejdziemy do zadbanego chłopaka z, dajmy na to, niebieskimi oczami, niż do zaniedbanego chłopca, który jest bardzo zamknięty w sobie. Może nawet nie chcemy, by był sam, ale podświadomie boimy się odtrącenia, plotek na nasz temat, czy śmiechów szkolnych 'inteligentów'.

TAK MOŻE BYĆ - Powiedzmy sobie w duchu, że my jako osoba możemy być różnie postrzegani przez otoczenie. Nikt nie jest idealny i fakt, że najprzystojniejszy facet w szkole nie jest brunetem, tylko blondynem NIE MOŻE go u nas skreślać. W określaniu swojego ideału wyobrażenia na temat wyglądu ograniczmy do minimum:
- wolę starszego lub młodszego
- lepiej by był wyższy/niższy
- jak ma niebieskie oczy to super
- ale jak ma brązowe to TEŻ SUPER ; )

Wartością człowieka nie jest to co widzimy, bo to co widzimy przemija bezpowrotnie. Teraz widzisz swój ideał, który w większości odpowiada Twoim 'wymaganiom', a za rok, za dwa, może popaść w nałóg, którego nie cierpisz, może zachorować na trądzik, którego też pewne osoby nie tolerują... Tylko dlaczego nie tolerują? Przecież z nałogu, z pomocą innych, MOŻNA wyjść, trądzik i inne choroby skóry MOŻNA wyleczyć, krzywe zęby DA SIĘ wyprostować, pogłębiającą się wadę wzroku MOŻNA zatrzymać i wierz mi, że wszystko się da, gdy ma się dla kogo. Wartością człowieka bowiem jest to, czego nie widzą wszyscy, ale tylko ci, którzy są naprawdę blisko. Tylko im dane odczuwać tę wartość, która nigdy nie przemija.
Nie przemija charakter, usposobienie, temperament i wszystko inne, co zyskujemy przy bliższym poznaniu. Chłopcy, którzy na pierwszy rzut oka nie są przystojni, mogą okazać się wspaniałymi ludźmi. Wady można zamienić w zalety i uwierzcie dziewczyny, że WY możecie się do tego przyczynić. Więc jeszcze raz, jaki to jest ten mój ideał?
- Starszy? Nie, w zasadzie może być też młodszy;
- Wyższy? Ale równy też wchodzi o grę;
- Z długimi włosami? Może być z każdymi, bo włosy można ściąć, zapuścić, a wnętrze się przecież nie ścina i nie zapuszcza.
- Musi dobrze się uczyć? Jeśli uczy się gorzej, to będziemy uczyć się razem! A właśnie, może pomoże mi z chemii?
- Bez nałogów? jeśli będzie chciał z tego wyjść, to we mnie znajdzie pomoc!
- Wysportowany? Nie? Idziemy pobiegać! W końcu ja też mam te parę kilo za dużo ;)

Dobrym sposobem jest też wymazanie ideału z naszych myśli i szukanie kogoś odpowiedniego bez wcześniejszego wzorca. Potwierdzam skuteczność z własnego doświadczenia - nigdy nie patrzyłam na nikogo poza umuzykalnionym blondynem, który świetnie tańczy, świetnie się uczy i parę jeszcze innych cech, za które tylko Nobla mu w zasadzie dać, bo TAKI JEST WSPANIAŁY. Efektem jest tylko to, że nikogo takiego nie było, nie ma i nie będzie. Efektem zaś tego, co dziś napisałam moje drogie jest to, że spojrzycie na chłopców nie takim surowym okiem jak kiedyś.

"Miej serce i patrzaj w serce!"
                                                   A. Mickiewicz

Mill

wtorek, 24 stycznia 2012

Poradnik: Jak zrozumieć rodzica cz.2


 Znów chodzisz ze słuchawkami w uszach!


Zapewne większość z nas spotkała się z takim wyrzutem ze strony rodziców. A przynajmniej ta część, która odkryła dobrodziejstwa słuchawek. Rzadko którzy rodzice popierają zwyczaj słuchania muzyki przez słuchawki, ale czy da się im dogodzić w tej kwestii? Przecież gdy słuchawki nie były jeszcze tak rozpowszechnione, narzekali, że za głośno odtwarzamy muzykę.

Argument jest zawsze jeden i ten sam: "Zepsujesz sobie słuch!". Jest on przejawem troski, choć uzasadnionej, to odrobinę irytującej. Och, i agrument rodziców nr 2: "Nie słyszysz, co do ciebie mówię!" - ten akurat bardziej uzasadniony.

Co zrobić?
Przede wszystkim znajdź umiar. Muzyka jest cudowna, ma niesamowitą zdolność do uprzyjemniania nam każdej chwili, nawet poniedziałkowego poranka. Jednak pozbądź się przekoania "Im głośniej, tym fajniej." - tu nie chodzi o efekt, jakbyś był na koncercie, tylko o uczynienie muzyki elementem danej chwili. Znajdź taką głośność, która ci odpowiada i jednocześnie nie stwarza problemów w komunikacji z otoczeniem. Z pomocą przyjdzie ci też limit głośności, który możesz ustawić w większości telefonów i odtwarzaczy. W ten sposób będziesz słyszał i muzykę i rodziców. Argument rodziców nr 2 właśnie się przeterminował.
Jeśli chodzi o psucie słuchu, myślę, że jeśli nie będziesz przesadzał z głośnością i ilością czasu spędzanego ze słuchawkami w uszach, a będziesz ich szczególnie unikał w towarzystwie rodziców, myślę, że problem powinien się rozwiązać. ;)

Ile można siedzieć przed komputerem?


Kolejny temat, w którym nie możemy dojść do porozumienia z rodzicami. Połowa naszego życia towarzyskiego rozgrywa się przez Internet, a przynajmniej jakaś spora jego część. Ja osobiście także tego nie popieram - możesz się z kimś spotkać, ale wolisz z nim czatować - w ten spobó powstają pseudoznajomości. O wiele lepiej nawiązywać kontakty i zacieśniać więzi na żywo.
Aczkolwiek są przecież też sytuacje, gdy osoba, z którą piszesz mieszka setki kilometrów od ciebie, zaś czat to jedyna możliwość, jaką macie. Wtedy powyższa zasada ("Nie czatuj, spotkaj się") traci znaczenie. W takiej sytuacji popieram czatowanie i rozmowy przez Skype - przecież szkoda zmarnować znajomość, w końcu do czegoś są te wszystkie komunikatory.
Internet oferuje nam też wiele innych kuszących możliwości. I jak tu się mu oprzeć?

Co zrobić?
Znaleźć umiar. Częściej się spotykać niż czatować ze znajomymi. A tym, z którymi nie możliwe jest spotkanie, pozwolić trochę potęsknić.
Powiedz sobie, że nie spędzisz na komputerze więcej niż 3 godziny dziennie - stanowczo. Postaraj się utrzymać postanowienie. W końcu poza komputerem jest tyle rzeczy do zrobienia! No dobra, nie brzmię zbyt wiarygodnie. Ale i tak postaraj się znaleźć ciekawe czynności nie wymagające komputera. Wyjdzie ci to na dobre! :)

Pozdrowienia od Kwaskowej! :)

Szablon wykonała prudence. z Panda Graphics. Credits: x | x