środa, 22 lutego 2012

Odmówiłam pocałunku i straciłam z nim kontakt.

Witam :) Pytanie do kategorii "Chłopcy".

Tak więc-wczoraj na sylwestrze pod chmurką tańczyłyśmy z koleżankami & innymi obecnymi na imprezie. Bawiłam się świetnie (bez alkoholu-oczywiście!). W pewnym momencie, ni z stąd, ni zowąd podszedł do mnie jakiś chłopak i poprosił do tańca. Strasznie się zdziwiłam! Ale pomyślałam "a co mi tam" i zaczęliśmy tańczyć ;) Wszystko byłoby ok,gdyby nie fakt,że koleś był pijany... Mimo to zachowywał się całkiem trzeźwo. Tańczyliśmy raz we woje,raz z resztą naszej ekipy. Podczas tańca grupowego chciał mnie...pocałować! Nigdy jeszcze z nikim się nie całowałam,więc odmówiłam. Bawiliśmy się dalej. W końcu przyszedł koniec zabawy :( Chłopak nie poprosił o nr tel.,a ja jestem tak nieśmiała,że też tego nie zrobiłam. Na koniec podał mi rękę i zaczął zbliżać głowę do mojej. Dziwne dla mnie jest całowanie się po niespełna godzinie znajomości,jeszcze z kimś,kto prawdopodobnie nie będzie jutro nic pamiętał,więc powiedziałam,że nie. Zapytał dlaczego? Ja nie wiedziałam co powiedzieć. Zapytał,czy mam chłopaka? Nie mam. Znów: to dlaczego nie chcę? Powiedziałam "bo nie". Odszedł. Niezadowolony.
Spodobał mi się nawet ... Tylko szkoda,że szalał z tym alko ;| Pewnie już mnie nie pamięta...Koleżanka- boyowy expres spiknęła się z jednym z jego kolegów. Bez problemu może załatwić mi numer do wczorajszego partnera,ale to nie w moim stylu. Myślałam nad tym,aby może poprosiła swojego,aby coś przekazała temu "mojemu" , ale nie wiem... Teraz cały czas myślę o kolesiu... W sumie to jakoś nie mam szczęścia do tych poznanych na baletach... Ale może można spróbować jeszcze raz? Co zrobić? Poradźcie coś-proszę.
Buniaczekk 17


Moja kochana!
Cudowna spontaniczna przygoda;) Ale niestety wszystko już się skończyło. Masz rację, chłopak był bardzo szybki, skoro po tak krótkim czasie znajomości chciał Cię pocałować. Nie wiemy, jakie mógł mieć wobec Ciebie zamiary, wnioskuję po jego zachowaniu, że chyba jednak nie były one
krystalicznie dobre.
Zachował się tak, jakby Twoje pozwolenie na pocałowanie Cię otworzyło Ci do niego drogę, a nikt nie powinien stawiać takich warunków. Co by się stało, jakbyś się zgodziła? Nie wiem, pewnie byłby milszy. Ale czy Ty czułabyś się dobrze robiąc coś wbrew sobie? Raczej nie, prawda? Chcę Ci przez to wszystko powiedzieć, że moim zdaniem dobrze postąpiłaś i nie masz potrzeby, aby się obwiniać.
Gdyby temu chłopakowi nadal na Tobie zależało, to nawet jeśli nie zdobył Twojego numeru wtedy, to postarałby się o niego teraz. I być może tak jest, tego nie da się wykluczyć.
A co zrobić?
Jeśli Ci na nim naprawdę zależy, to postaraj się jakoś zdobyć jego numer i przypomnij się któregoś wieczora smsem, że bardzo miło wspominasz Sylwestra i jesteś ciekawa, co słychać u niego. Gorzej tylko będzie, jeśli nie będzie Cię pamiętał, bo piszesz, że dużo wtedy pił. Nieciekawa sytuacja, przyznaj sama… Możesz jeszcze poprosić koleżankę, żeby zorganizowała jakieś spotkanie, Wy obie i ci chłopcy, wtedy będzie na pewno o wiele bezpieczniej, bo jest większa szansa, że Cię sobie przypomni, jeśli miałby z tym problemy, poza tym możesz zacząć od początku;)
Ja jednak, na Twoim miejscu chyba bym zrezygnowała z tej znajomości, jeśli on się nie odezwie, nie będzie zabiegał o jakiś kontakt, po prostu swoim zachowaniem w Sylwestra by mnie do siebie zraził. Ale to moja subiektywna ocena i moje zdanie, a Ty wybierz rozwiązanie, które będzie Tobie, a nie komuś innemu pasowało:)

W każdym razie życzę Ci powodzenia :)
Charlotte.

wtorek, 21 lutego 2012

Drażnią mnie ludzie z mojego otoczenia.


Witam! Mam dość dziwaczny problem... mianowicie coraz częściej zaczynają mnie irytować ludzie z klasy. (chodze do gimnazjum) Na samym poczatku wszytsko było ok, były wspólne fane tematy, śmiechy itd. Odkąd jedna dziewczyna przyniosła manie na zachwycanie się Polskimi gwiazdkami. Codziennie mam ochote wystrzelać wszystkie dziewczyny, które o mało co się nie posikają słyszać ksywke jakiejś gwiazdeczki. Wszystkie moje koleżanki odsunęły się odemnie, ponieważ twierdzą, że nie ma o czym ze mną gadać. Bo przecież ja nie słucham kogoś tam, tylko głupi Rock. Do tego zagraniczny! (One mają BARDZO słabe oceny, z j. obcych. Pewnie dlatego wolą Polskie piosenki, bo w zagranicznych nie rozumieją o czym śpiewają.) Nienawidze mojej przyjaciółki, za to że zostawiła mnie, bo nie daje jej odpisywać zadań domowych. Zaprzyjaźniła się z dziewczyną, która odrabia za nią zadania. Bardzo mnie to boli. Ale nie chce jej przyjaźni spowrotem, jedyne co chce to to, aby nie denerwować się na innych jak setny raz gadają o tej samej gwiazdeczce. Mam również problem z tym, że jak widze dziewczyne wymalowaną, ubraną w trampki i spodnie to mnie szlag trafia. Nienawidze takich osób, zazwyczaj są one tępe i jedyne co im wychodzi to palenie i picie. Wiem, że to dla niektórych dziwne ale dla mnie dziewczyna ma być dziewczyną. Ubierać eleganckie sukienki, do tego białe rajstopy i buty na niziutkim obcasie. Włosy w jednym kolorze, ładnie uczesane i delikatny makijaż. A jak widze takie wymalowane pindzie na ulicach, to nie raz mam ochote wziąść i je wystrzelać. To samo tyczy się chłopców, puszczona głośno muzyka, trampy, za duże spodnie, bluzy i już chce takiego pozbawić życia. Moim zdaniem powinien nosić czarne spodnie, białą koszulke, czarne eleganckie buty i być schludnie uczesany. Co mam zrobić?! Chyba oszaleje, jak dalej będę się tak irytować przez takie osoby.
~Tosterrrek


Kochana!
 Na samym początku muszę Ci uświadomić, że każdy ma swój styl i niesłusznie oskarżasz innych na podstawie ich wyglądu. Może Ty masz właśnie takie wyobrażenie dziewczyny i chłopaka, jednak nie oznacza to, że każdy będzie tak myślał. Jak wiesz ludzie mają swoje style, lubią różne rzeczy i ubierają się według własnego gusta. Nic na to nie poradzisz, a już na pewno tego nie zmienisz. Moim zdaniem nie powinnaś tak się denerwować, bo na pewno bardzo Ci to szkodzi, a jest to sprawa, na którąnie masz wpływu. Co mogę Ci na to poradzić? Przestań oceniać ludzi po ich wyglądzie. Co z tego, że jakaś dziewczyna ma trampki i jest za mocno wymalowana? Nie wiesz jaka jest, nie możesz od razu nazwać jej "pustakiem". Jest takie przysłowie "nie oceniaj książki po okładce". Dokładnie to chciałabym Ci poradzić. Jeśli idąc ulicą nie potrafisz nie krytykować ubioru innych, po prostu staraj się na nich nie patrzeć. Myśl sobie o czymś przyjemnym, słuchaj muzyki, skup się na swoim wyglądzie.:)
 Mówisz, że nie masz z kim pogadać w klasie. Może czas przekonać sięwłaśnie do takich irytujących Cię ludzi, których tak naprawdę nie znasz? Co z tego, że wygląda jak wygląda, w gruncie rzeczy to może być naprawdę fajna osoba! Zacznij dostrzegać ludzi w Twojej klasie, podejdź do kogoś i normalnie porozmawiaj. Może jest ktoś, kto cały czas stoi na uboczu, bądź również denerwuje go ciągłe gadanie o polskiej muzyce i gwiazdach. Nie wierzę, że wszyscy mówią tylko o jednym! Na pewno część klasy zachowuje się inaczej. Może właśnie z nimi powinnaś porozmawiać?
 Rozumiem, że denerwuje Cię temat gwiazd, jednak może czasem warto wspomnieć coś o nich? Pomów z koleżankami o nowościach muzycznych, delikatnie wspomnij im o Twojej muzyce. Może akurat znajdziecie wspólny język. Dobrze jest poruszyć tematy, których nie lubimy - poszerzamy swoje horyzonty.
 Myślę, że niedługo ten zachwyt przejdzie. Nie można przecież wiecznie roztrząsać tego samego tematu. Cierpliwości.;)
 W każdej szkole są różne środowiska. Może akurat znajdziesz grupę, która tak samo jak Ty interesuje się rockiem? Warto poszukać!
 Kto powiedział, że musisz zadawać się tylko z ludźmi z klasy? Bądź otwarta i zawieraj nowe znajomości!
 Jeśli chcesz odzyskać przyjaciółkę, myślę, że powinnaś szczerze z nią porozmawiać. Powiedz jak się czujesz i wspomnij, że nie spodziewałaś się czegoś takiego po niej. Jeżeli odnowicie kontakty, dawne wspomnienia wrócą i wszystko się ułoży.:)
 Myślę, że jesteś trochę przewrażliwiona. Nie powinien Cię denerwować sam widok człowieka ubranego nie po Twojej myśli. Uważam, że powinnaś wybrać się do psychologa. Nie twierdzę, że masz problemy, jednak czasem taka osoba pomaga się wyciszyć i rozwiązuje nasze rozterki. Jeśli nie chcesz chodzić cały dzień nabuzowana, warto udać się do lekarza.:)
 Przeczytaj notki:
 W 1. znajdziesz sposoby na wyciszenie się i zaakceptowanie ludzi z klasy, natomiast w 2. przeczytasz o zachowaniu, które denerwuje, jednak sztuką jest pozostanie sobą.:)
 Mam nadzieję, że przydadzą Ci się moje rady. Trzymam za Ciebie kciuki!:)
 Margaret

Chcę zacząć działać, ale się boję.

Hej. Już od początku roku zaczął mi się podobać chłopak [jest w moim wieku].Tańczymy razem poloneza.Gdy na próbach trzymamy się za ręce,lub jesteśmy blisko siebie czuje się taka szczęśliwa. Gdy na jakieś próbie pani powiedziała,że ja nie myślę. To ten chłopak powiedział,że to przeze mnie[przez tego chłopaka]nie myślę.Ja nie zaprzeczyłam. Po kilku dniach koleżanka z jego klasy podeszła do mnie i zapytała się mnie:Czy to prawda,że podoba Ci się [tu podała imię i nazwisko kolegi tego].Ja powiedziałam,że tak to prawda. A ona:Mi się wydaje,że Ty też nie jesteś jemu nie obojętna. I spytała się jeśli chciałabyś to mogłabym się wypytać jego. Od razu się zgodziłam. Na którejś przerwie złapała mnie i powiedziała,że rozmawiała z nim.I on rzekł:że ona mi się podoba[czyli ja]i szkoda,że mi wcześniej nie powiedziałaś[do tej koleżanki] to bym inaczej zareagował.Teraz się boje rozczarowania bo kończymy gimnazjum i każdy z nas pójdzie do innego miasta.'Ale on powiedział że podobam mu się od 2 klasy gimnazjum'A jesteśmy teraz w 3.
Po tym wszystkim coraz bardziej o nim myślę. Nie mogę wyobrazić sobie,że go już nie zobaczę. itp Chciałabym coś zacząć działać,ale boje się nawet napisać na gg:< Już nie wspomnę o rozmowie w szkole:< Zależy mi na nim.Co mogę zrobić?

~Panna ZIelona <3


 
Panno ZIelona!

Wiem, że nie jestem tu od krytykowania, ale NIGDY nie powinno się zdawać na drugie osoby w takich sprawach. To może doprowadzić do wielu nieporozumień, niedomówień i zwykle nie robi to dobrego wrażenia na tych, na których nam zależy. No bo zastanów się jak byś zareagowała gdyby podszedł do Ciebie chłopak, który powiedziałby coś typu "mój kolega chce z tobą chodzić"... nie byłby to wymarzony sposób, prawda? :) Ale w każdym razie skoro ten chłopak nie powiedział nic złego, to nic się nie stało, ale piszę ku przestrodze Tobie i innym czytelniczkom: swoje sprawy załatwiajcie same, żadnych pośredników.

Dobrze, więc wiesz, że mu się podobasz, on podoba się Tobie, czas zacząć działać. Piszesz, że jesteś nieśmiała, ale chyba każdy powie Ci, że jeśli chcesz nieśmiałość pokonać, musisz z nią walczyć. Tutaj masz wspaniałą motywację: jeśli uda Ci się zagadać, może nawet zyskasz chłopaka, możliwe też, że następnym razem nie będziesz się już tak bać, co zaowocuje nowymi znajomościami. Więc po prostu musisz się przełamać i spróbuj napisać do niego na GG, na początku na takie niezobowiązujące tematy jak szkoła czy zainteresowania. Poznajcie się lepiej, zaprzyjaźnijcie się. Kiedy wyczujesz, że coś iskrzy, delikatnie powiedz mu, że Ci się podoba. Ale uwaga, takie ważne sprawy załatwiaj tylko osobiście, w cztery oczy!

Skoro boisz się, że już go nie zobaczysz, tym bardziej spróbuj! Pomyśl sobie, że nie masz nic do stracenia, w tej sytuacji możesz jedynie coś zyskać. Masz jeszcze trochę czasu do zakończenia szkoły i wykorzystaj go na maksa, drugiej szansy nie dostaniesz. Myślę, że warto zaryzykować i spróbować sprawić, by ten rok był tym najlepszym. A jeśli dojdzie do Waszego wyjazdu z miasta... myślę, że razem zadecydujecie czy chcecie ten związek i przyjaźń utrzymywać.

Do odważnych świat należy!
Trzymam kciuki,
kasiajonas.

Miłość a choroba

Droga Siedmiokropko, dwa lata temu poznałam chłopaka, pisaliśmy ze sobą na gadu, często też przez smsy, lub dzwoniliśmy do siebie, jednak nigdy się nie spotkaliśmy. Mimo tego zakochaliśmy się w sobie, wiem, to może wydawać się głupie, ale cóż, serce nie sługa. Było wspaniale, mimo braku bliskości byłam z nim szczęśliwa. Rok temu wszystko się zaczęło komplikować. Dokładnie w grudniu zdiagnozowano u niego białaczkę. Z początku nie mogłam przyjąć do siebie tej wiadomości, uważałam, że to niemożliwe, z czasem jednak udało mi się przyswoić tą myśl. W lutym trafił do szpitala, miał przeprowadzane różne badania, później chemię, na końcu przeszczep. Zupełnie sobie z tym nie radziłam. Mam dopiero 16 lat, a już poznałam uczucie strachu o życie ukochanej osoby. Codziennie bałam się, że mogę już więcej nie usłyszeć jego głosu, że to wszystko może się nagle skończyć. Mimo wielkiej ilości bólu i strachu, przetrwaliśmy to. Lekarze powiedzieli, że jest zdrowy. Znów żyliśmy w świecie niczym nie zmąconego szczęścia. Jednak w listopadzie znów zakiełkował strach. "Przykro mi, przeszczep mógł wywołać pewne powikłania". Dokładnie to usłyszeliśmy. Teraz znów jest w szpitalu, czeka go kolejna seria badań, czuję że nie dam rady jeszcze raz przez to wszystko przejść. Nie wiem co robić. Najbardziej jednak boli mnie, że nie mogę być przy nim, bo mieszka prawie 150km ode mnie. Wszyscy sądzą, że powinniśmy to skończyć, ale jak mam go zostawić, zwłaszcza teraz?

~ Jenny


Kochana Jenny!

Twoja sytuacja jest trudna, nie ukrywajmy. Szczerze mówiąc ja nie potrafię wierzyć w miłość osób, które widzą się codziennie, a co dopiero jedynie piszą przez Internet, dlatego to co napisałaś wydało mi się takie irracjonalne i magiczne - pokochać kogoś nie przebywając wspólnych chwil. Nie mniej cieszę się, że połączyło Was coś takiego, chociaż bez problemów obyć się nie mogło.

Zacznijmy od analizy Twojej sytuacji. Mówisz, że przez pierwszy miesiąc byłaś szczęśliwa, chociaż nie utrzymywałaś z chłopakiem kontaktów fizycznych - moim zdaniem każdy potrzebuje bliskości i z czasem Tobie również zaczęłoby jej brakować, taka jest miłość na odległość. Prócz pożądania umysłu jest też pożądanie ciała. Może jeśli go nie potrzebujesz, nie marzysz choćby o tym by spotkać się z tym chłopakiem, dotknąć go,  nie łączy Was jednak miłość? Może współczucie, braterstwo dusz? Ale to Ty już wiesz najlepiej, ja mogę jedynie spekulować.

Z tego co zrozumiałam, w pewnym momencie zaczęłaś wątpić.Wydaje mi się, że masz już dość przechodzenia przez jego chorobę kolejny raz. Jesteś tak naprawdę bezradna wobec jego cierpienia, nie możesz mu w żadnym sensie pomóc, przytulić, gdy tego potrzebuje. Nie wiadomo ile to jeszcze będzie trwało i jak wiele cierpliwości jeszcze w Tobie jest. Wiesz, w pewnym sensie to, że do mnie napisałaś oznacza, że Twoja miłość w jakimś sensie słabnie. Ogarnęły Cię wątpliwości, czy ciągnąć to dalej, bo inni uważają, że powinnaś dać sobie z tym spokój. Gdybyś rzeczywiście mocno go kochała, olałabyś opinie innych i opiekowała się nim dalej. 

Jeśli nie jest tak, jak piszę, bo zawsze mogę się mylić, czuwaj przy nim! On teraz Ciebie bardzo potrzebuje, wsparcie bliskich mu osób pomoże mu wytrwać ten ciężki czas. Ale nie kieruj się jedynie tym aspektem - to Ty przede wszystkim musisz być szczęśliwaJeśli nie zamierzasz dzielić tego cierpienia z nim, bo zwyczajnie nie dajesz już rady - powiedz mu to delikatnie, tak by zrozumiał i aż tak go to nie dotknęło. To bardzo ciężka sprawa, nie da się tego załatwić niestety tak, aby każdy był szczęśliwy. 

Z całego serca współczuję Tobie i Twojemu ukochanemu. Pamiętaj jedynie, że rozwiązując tę sytuację musisz kierować się sercem i tym, co sama myślisz, a nie gadaniem innych ludzi.

Trzymam kciuki za Was i gorąco pozdrawiam, 
Siedmiokropka

poniedziałek, 20 lutego 2012

Jak zadbać o mamę?


Witajcie.
Mój problem dotyczy mojej Mamy. Bardzo się o nią martwię. Kiedyś (już dość dawno) miała podejrzenie, że może mieć raka piersi,ale na szczęście guzek okazał się niezłośliwy i w zasadzie chyba wszystko jest z tym dobrze. Jednak kilka tygodni temu rano obudziłam się i słyszałam 'o boże, o jezu' przyszłam do kuchni, a moja mama leżała na podłodze. No i wtedy wiadomo zawołałam tate, zadzwoniliśmy na pogotowie i w zasadzie wyszło, ze prawdopodobnie stres i przemęczenie to spowodowały. Jednak mojej mamie lekarz już dawno temu, kiedy się badała, zakazał się denerwować. Jednak moja mama pracowała jako nauczycielka jednak tylko na zastępstwo i teraz już nie pracuje w tej szkole. Pracuje jednak jako dyrektor w szkole dla dorosłych jednak tam od września i okazało się, że dali moją mamę do tego miasta bo tu był ,że tak powiem 'burdel'. Po prostu nikt nic nie robił, nie było żadnych ważnych dokumentów jednak szkoła działała. No i moja mama wzięła to na siebie. Cały wolny czas pracuje, układa , robi , a przy tym bardzo , wręcz ogromnie stresuje. Sama mówi, że ta szkoła ją wykańcza psychicznie. W ostatnią niedzielę w kościele mojej mamie też było słabo i była taka blada. Potem już na szczęście wszystko dobrze. Jednak kilka dni temu zauważyłam w mamy szafie lek na depresję. Boję się, że mamie coś moze być. Tym bardziej, że ja i mój brat (ja 14, on 15lat) no moze nie jesteśmy jacyś zdemoralizowani czy coś, ale no..czasem pyskujemy. On uczy się średnio, ja w miarę dobrze, jednak mama chce zebyśmy się uczyli bardzo dobrze przez co czasem mój brat nie panuje i po prostu odpyskowuje, ze nie musi sie tego uczyć czy coś. Tyle, że gdy mama się źle czuła to tata mówił nam, że nigdy nic nie wiadomo i gadał o jakichś oszczędnościach na naszą przyszłość i , że on nie jest z tych co się użalają i , że on się co raz gorzej czuje. Od kilku dni śnią mi się koszmary o śmierci któregoś z rodzica przez co potem chodzę zdołowana. Wczoraj jak mama się spytała o co chodzi to się popłakałam i jej o tym powiedziała, przytuliła mnie i powiedziała, ze zrobi wszystko zeby jak najdłużej żyć. Ja się o tatę nie boję, co moze wydawać się dziwne, jednak najbardziej na świecie kocham mamę. Kiedy byłam mała to mówiłam, że jak jej się coś stanie to ja popełnie samobójstwo jednak mój brat to usłyszał i powiedział rodzicom, gadaliśmy o tym i spoko. Jednak kocham mamę nad życie i na prawdę nie wytrzymałabym gdyby jej się coś stało. Ona wszystkim się martwi, przejmuje... Poradźcie mi czy mogę jakoś mamie pomóc, ewentualnie jak być 'lepszą córką'... 

~Ula
 

Kochana Ulu!
Naprawdę wspaniałe jest to, jak dbasz o mamę. Z Twojej wypowiedzi bije niesamowita dojrzałość, naprawdę poruszyłaś mnie swoją wiadomością.
Zacznijmy od tego, że Twoja mama z pewnością zdaje sobie sprawę, jak bardzo jesteś dla niej ważna. Bo Ty dla niej tak samo :) 
Nie wiem, jak się mają Twoje relacje z mamą, chyba całkiem nieźle, jak wywnioskowałam z Twojej wypowiedzi, ale zapamiętaj, że w przypadku relacji rodzic-dziecko okazywanie uczuć jest najlepszym, co możesz zrobić. Choć niektórzy nie mają wylewności we krwi, jednak nie czuj oporów przed "Kocham cię" na pożegnanie czy innej formy okazania uczuć. Dwa proste słowa, a uwierz, dadzą mamie dużo pozytywnej energii :)
Jak odciążyć mamę?
Fizycznie to raczej niemożliwe. Jedyne, w czym Ty i Twój brat możecie pomóc, to prace domowe, takie jak sprzątanie, pranie, zmywanie. Umówcie się co do tego, kto, kiedy i w czym pomaga, mama napewno poczuje się lepiej, mając świadomość, że ma w Was pomocników.
Psychicznie odciążyć mamę możesz na wiele sposobów. Ja proponuję ci małe gesty, które jednak znaczą bardzo wiele :) Gdy zrobisz jej herbatę, gdy zimą wróci zmarznięta do domu po ciężkim dniu. Gdy kupując sobie czekoladę, poczęstujesz ją, mając świadomość, że to jej ulubiona. Gdy w jakiś długi, leniwy poranek zaskoczysz ją śniadaniem do łózka. Nawet gdy skomplementujesz jej wygląd. Za każdym razem wywołasz uśmiech na mamy twarzy, a humor poprawi się nie tylko jej, ale i tobie.
Pomysłów jest nieskończenie wiele, zdaję się więc na Twoją kreatywność. 
Zobaczysz też, że sprawianie przyjemności jest zaraźliwe. Niedługo sprawianie radości wejdzie Ci w krew na tyle, że nie tylko mama stanie się obiektem Twoich działań. Ludzie lubią się odwdzięczać. I zobaczysz, będzie coraz bardziej różowo :)

Życzę ci powodzenia!
Uściski
Kwaskowa :)

Przeszkadzają mi jego wady.

Droga załogo NBS, mój problem tyczy się oczywiście chłopaka. Otóż jestem z nim w klasie od I gim., teraz jestem w II gim. Od początku mi się trochę podobał, trochę nie. Jednak od dłuższego czasu zaczynam czuć coś więcej, to takie niesamowicie mocne zauroczenie, bo trwa to już dość długo. Rozmawiamy, śmiejemy się razem, ogólnie gdyby nie fakt że nie spotykamy się poza szkołą to zachowujemy się jak przyjaciele. Problem jest w tym, że ze stanu zauroczenia przechodzi się w stan miłości. Mi się nie śpieszy, ale czuję że M może być dla mnie kimś więcej niż tylko kolegą. Przeszkadzają mi w tym wady. To nie mądre, ale taka jest prawda. On jest wybuchowy, potrafi być chamski, a ja biorę wszystko do siebie i jestem zarówno wybuchowa i dosyć kłótliwa jak on. Obrażamy się na siebie, przez naprawdę mało ważne błahostki. Rozmawiałam o tym z przyjaciółką i zgodziła się ze mną, w zmianie uczucia na głębsze przeszkadzają mi tylko wady. Chciałabym je zaakceptować, ale nie wiem jak.
Życzę wam aby nadchodzący rok 2011 był bardziej urozmaicony niż poprzednie lata i aby blog NBS funkcjonował i rozkwitał jak dotychczas.Pozdrawiam.

~wadliwa 


Droga wadliwa!

Od zauroczenia do miłości jeszcze długa droga, bo takowe może trwać nawet kilka lat, a do miłości trzeba dojrzeć, więc dobrze, że nie chcesz się spieszyć.

Twoje zachowanie wcale nie jest, jak to ujęłaś, niemądre. Myślę, że nie ma osoby, która byłaby dla nas idealna i pozbawiona w naszych oczach wad. No, może w "początkowej fazie" zauroczenia, kiedy to dostrzegamy w drugiej osobie same zalety. Później zauważamy, że są też takie rzeczy, które nam przeszkadzają i to właśnie w tym momencie takie zauroczenie najczęściej się kończy - nie potrafimy zaakceptować złych cech drugiej strony i po prostu dajemy sobie z tym spokój.

Pomimo tego ja wcale nie uważam, że musisz za wszelką cenę akceptować wady M. Piszesz, że bywa chamski, a chyba żadna z nas nie chciałaby się z takim facetem spotykać. Myślę, że powinnaś mu spokojnie wytłumaczyć jakie zachowania z jego strony Ci się nie podobają. Nawet jeśli on się zdenerwuje, nie daj się wyprowadzić z równowagi i dalej mów opanowanym tonem, to da mu do myślenia, nawet jeśli nie przy Tobie, to później, kiedy siądzie sam w domu, na pewno sobie to przemyśli.

Jeśli chodzi o Wasze kłótnie, postaraj się jednak nie brać do siebie wszystkiego, co on powie w gniewie. Czasami tak jest, że mówimy to, czego potem żałujemy, ale nie umiemy się do tego przyznać, dlatego też spróbuj go zrozumieć. Jednak nie pozwól mu wejść sobie na głowę i nie dopuść, by stracił do Ciebie szacunek - warto czekać na przeprosiny, ale wiedzieć też kiedy sama masz przeprosić. Kiedy czujesz, że sprzeczka jest blisko, pamiętaj o niezawodnej metodzie, którą chyba każdy zna - policz do dziesięciu i nie daj mu się sprowokować.

Jeśli przetrwacie i uda Wam się tę przyjaźń przenieść na kolejny etap... cóż, chyba sama wiesz, że może nie być łatwo, skoro oboje macie wybuchowe charaktery i lubicie dominować. Wiem jednak, że jeśli jemu zależy na tym tak jak Tobie, na pewno przez to przebrniecie :)

Życzę Ci powodzenia, które Ci się teraz przyda i w imieniu całej załogi NBS dziękuję za życzenia od Ciebie,
kasiajonas.
Szablon wykonała prudence. z Panda Graphics. Credits: x | x