środa, 31 października 2012

Pomysły na wyjątkowy prezent.


Kochane dziewczęta!

Dzisiaj zamierzam wam przedstawić kilka pomysłów na wyjątkowy prezent dla chłopaka, przyjaciółki lub po prostu kogoś bliskiego. Zazwyczaj, gdy zbliża się jakaś okazja, to staramy się, aby nasz prezent był oryginalny i prosto z serca, żeby był specjalnie dla danej osoby. Postaram się wam podsunąć kilka propozycji, które możecie wykorzystać przy najbliższej okazji. Od razu zaznaczam, że większość pomysłów nie jest moja, tylko zebrana z różnych forów, stron, gazet lub książek. Myślę, że poniższe propozycje przypadną wam do gustu. ;)
 

1. Skarbonka pełna skarbów.


Kupujemy skarbonkę z taką dziurką, przez którą można coś do niej włożyć. Najlepiej, żeby skarbonka była dość sporych rozmiarów. Następnie wrzucamy do środka jakieś drobiazgi, to mogą być: grosiki, kolczyki (jeśli prezent jest dla jakiejś dziewczyny), gumki do mazania... Cokolwiek znajdziemy w sklepie i co przejdzie przez otworek. Wolne miejsce zapełniamy malutkimi cukiereczkami. W wersji oszczędnej można całą skarbonkę wypełnić po prostu samymi cukierkami, ale moim zdaniem zawsze powinno się tam znaleźć coś jeszcze.
 

2. Słodkie pudełko.

Kupujemy duże pudło. Może być od razu ozdobne, ale możemy je również same ozdobić. Kupujemy dużo cukierków, najlepiej troszkę większych. Bierzemy kartkę papieru, którą tniemy na małe kawałeczki i na każdym piszemy np. "Kocham cię". Następnie przyczepiamy karteczki do cukierków, po jednej karteczce do jednego cukierka. Do przyczepienia możemy użyć nitki. Cukierków wrzucamy tyle, żeby wypełniły całe pudło.
 


3. Słodkie pudełko 2.
Tak samo, jak w poprzednim pomyśle kupujemy duże pudło, które opcjonalnie ozdabiamy. Kupujemy kilka opakowań pianek (Marshmallow). Kupujemy jakiś drobiazg np. ładny notesik, zawijamy go w folię spożywczą, wrzucamy na sam dół pudła i zasypujemy piankami.

 

4. Wiele symbolicznych prezencików.
Uzbrajamy się w blok techniczny z kolorowymi kartkami i instrukcję, jak zrobić pudełko 

origami. Np. takie:
http://www.youtube.com/watch?v=iJ4srSVj814 - to jest tylko połowa pudełeczka.
Robimy takich połówek tyle, ile lat kończy osoba, którą chcemy obdarować (np. 17) i później robimy jeszcze drugie połówki, żeby pudełeczko się zamykało. Drugie połówki polecam robić odrobinę mniejsze, żeby się brzydko nie zaginały. Do każdego pudełeczka wkładamy jakąś symboliczną rzecz i przyczepiamy karteczkę z wyjaśnieniem dlaczego akurat taka rzecz i co ona symbolizuje.
Przykładowo: 

* grosiki (na bogactwo)
* słonik (na szczęście)
* bateria (na energię)
* kinder niespodzianka (na niespodzianki)
* cukierki (na słodkie życie)
* bilety (żeby nie jeździć na gapę)
* swoje zdjęcie (żeby dana osoba o nas pamiętała)
* chusteczki lub witamina c (na zdrowie)
* kredki (na kolorowe życie)
* muszelka (na podróże)
* krzyżyk (na religijne życie)
* notes (na zapominalstwo)

Chwilowo więcej nie umiem wymyślić, ale ogólnie można tam wszystko wpakować, trzeba tylko później dopisać do tego teorię.

5. Kalendarzyk wyznań.

Kupujemy gotowy kalendarz (ścienny albo taki normalny) albo tworzymy własny. Przy każdym dniu piszemy "Kocham/Lubię cię za...". To jest wersja dla ludzi bardzo kreatywnych, bo efekt jest genialny, jak takie wyznanie jest napisane przy absolutnie każdym dniu i jeszcze wyznania się nie powtarzają.
 

6. Bukiet z cukierków.

Kupujemy dużo kolorowych cukierków. Uzbrajamy się w długi i cienki drucik. No i zaczynamy. Do każdego cukierka przywiązujemy kawałek drucika. Następnie zbieramy wszystkie druciki z cukierkami, układamy, żeby wyszedł bukiet, związujemy je i pod bukiet mocujemy kilka liści z bibuły.

7. Filcowa poduszka.

Kupujemy dużą płachtę jednokolorowego filcu i drugą mniejszą w innym kolorze. Dużą składamy na pół i zszywamy igłą z nitką boki tak, aby powstała taka jakby kieszeń. Obracamy całość na lewą stronę i wypełniamy watą. Zszywamy tak, aby powstała poduszka. Z drugiego filcu wycinamy literki, które będą formować się w jakiś napis np. Wszystkiego najlepszego. Literki naklejamy jakimś mocnym klejem na powierzchnię poduszki. Całość może nie będzie bardzo użyteczna, ale świetnie wygląda.

8. Babeczki z życzeniami.
 

Oczywiście nie muszą być babeczki. Wybieramy przepis na babeczki, które nie mają żadnej polewy (są suche) i pieczemy ich dość dużo, ale nie muszą być duże. Układamy napis np. Wszystkiego najlepszego i na każdej babeczce piszemy po jednej literce. Pisać możemy lukrem (takimi lukrowymi pisakami) albo przyklejając (przykładowo miodem) np. posypkę do ciasta tak, aby wyszła literka. Dobrym sposobem transportowania takiego prezentu jest opakowanie po jajkach.
 

9. Zestaw do kąpieli.

Oczywiście nie taki zwyczajny. Szukamy jakiegoś pojemnika przypominającego wannę (ostatnio w NANUNANA widziałam prawdziwe wanienki). Pojemnik można wykonać z masy solnej lub gliny, ale trzeba mieć choć trochę zdolności manualnych. Do pojemnika wrzucamy kilka lub kilkanaście kulek do kąpieli z Sephory, jakieś mydło i miniaturkę żelu do kąpieli (w Rossmanie można kupić takie małe, podróżne).

To na razie tyle moich pomysłów. Niektóre powstały w mojej wyobraźni, gdy nie miałam pieniędzy na kosztowne prezenty, a bardzo mi zależało na osobie, która miała taki prezent dostać. Ogólnie te prezenty są raczej niedrogie, ale chwytające za serce i bardzo je polecam.

Z pozdrowieniami,
Cocalotte.

Koleżanki z klasy często mnie lekceważą.

Cześć Dziewczyny...
mam problem, co pewnie Was nie zdziwi - przecież piszę w tym temacie... no, ale do rzeczy.

Zacznijmy od tego, że jestem córką dyrektorki szkoły, chodzę do szkoły w innym mieście. Uczę się dobrze, można
nawet rzecz bardzo dobrze - prawie z każdego przedmiotu mam same 6 i 5. Wszyscy nauczyciele mnie lubią, w klasie
też jestem dość lubiana i obracam się w kręgu osób popularniejszych. Tyle, że nie zawsze...
Moje dwie koleżanki są najlepszymi przyjaciółkami, uwielbiają się nawzajem. Są najpopularniejsze z klasy,

przyjaźnią się tez z dziewczynami z innych klas. Zawsze na przerwach wychodzą do tej reszty dziewczyn z innych
klas, a ja zostaję sama. Też lubię tamte dziewczyny, ale ,,boję się" tam iść. Zawsze nie wiem co powiedzieć i
zachowuję się jak ,,lama". Na szczęście mam dużo innych koleżanek, mniej popularnych, ale one zawsze dotrzymują mi
towarzystwa :)
Moje wspomniane popularne koleżanki (nazwijmy je Ania i Zośka)zawsze jako coś chcą to są takie milutkie i w ogóle.

Np. ja mam gdzieś iść z komunikatem to od razu maślane oczka no to je biorę. Jeszcze Ania to spoko, nie wkurza się
jakby co i w ogóle jest fajniejsza. No i wezmę jedna z nich i taka uśmiechnięta, gada ze mną i w ogóle super
wszystko, no ale na przerwie znów lecą do reszty dziewczyn.
Są w klasie też tacy dwaj chłopcy, którzy za wszelką cenę chcą, jak to mówią mnie ,,zleszczyć". NO, innymi słowy

mam się czuć głupio. Zaczynają mnie obgadywać, ale nie tak, że: ,,o, al ona głupia" za moimi plecami tylko tak coś
zrobię niezbyt mądrego, a oni w śmiech. Później mówią to Ani i Zośce i one też wybuchają śmiechem. Ja też próbuję
się śmiać, udawać, że nie przejęłam się tym, ale nie jest mi wtedy zbyt miło :(
Podam jeszcze taki przykład: Były wybory do Samorządu Szkolnego. No i ja też kandydowałam. Najpierw mieliśmy wybory

klasowe. Udało mi się przejść razem z Anią, ale Zośka się cieszyła, piszczała jak Ania dostawała kolejny głos za to
jak ja to cisza i nawet poczułam, że ona chciałabym, abym go nie miała. W sumie zostałam przewodniczącą klasy, Ania
mi gratulowała itd, reszta klasy też, oprócz tych chłopców i Zośki. Dopiero później coś tam wyjąkała.
A co do tych dwóch chłopaków to nie jest tak, że my się nie lubimy. Lubimy, lubimy, tylko oni lubią też się ze mnie

śmiać :/
Jak zdobędę jakieś osiągnięcie w konkursie to też wydają się być zazdrośni. Wtedy Ania mi gratuluje itd, ale Zośka

nic. Cisza i nawet taka niechęć.
Nie wiem co robić... bardzo lubię te dziewczyny, Zośkę też, choć czasami jest niefajna, ale nie jest mi miło, gdy
się śmieją. Nie wiem co wtedy powiedzieć, a one zawsze mają przygotowane jakieś cięte riposty... czuję, że to też
przez to, że mieszkam w innym mieście. Nie można spotykać się po szkole itd... Czy to moja wina, że tak się
zachowują?
Niezrozumiana rozumna



 Kochana!
 Na wstępie chciałabym Cię przeprosić, że tak długo musiałaś czekać na odpowiedź. Dzisiaj dopiero wróciłam z

urlopu.:)

 Zacznę od końcowego pytania. Nie myśl, że zachowanie tych dziewczyn jest spowodowane Twoją osobą. Nie możesz

ograniczać się w swoich osiągnięciach tylko dlatego, żeby dziewczyny, które lubisz nie były zazdrosne. Poza tym nie
masz wpływu na czyjeś zachowanie lub charakter, dlatego nie zadręczaj się tym.:)
 Ania i Zośka to typowe dwie najlepsze przyjaciółki, które mają wiele znajomych, jednak są same dla siebie i

czegokolwiek nie będą robić, zrobią to razem. Będą miłe dla otoczenia, jednak jeśli będą musiały wybrać co jest dla
nich dobre, zawsze postawią siebie na pierwszym miejscu. Niekoniecznie jest to przejw egoizmu, po prostu są dla
siebie kimś w rodzaju rodziny i to kompletnie zrozumiałe. Będzie Ci więc ciężko zyskać je jako przyjaciółki. Tym
bardziej, że sama zaobserwowałaś, że mają one swoje grono, z którym spędzają każdy wolny czas. Moim zdaniem musisz to zaakceptować, a nie starać się zmienić, bo to prawie niemożliwe. Jednak możesz spróbować.:)
 Co robić? Oto parę wskazówek:
 1. Spróbuj bliżej poznać te dziewczyny, zbliżyć się do nich. Może dzięki jakiejś wspólnej nocce z filmami i

popcornem lub spotkaniami po szkole, zaczną Cię traktować bardziej poważnie.:)
 2. Pokaż im, że wcale aż tak bardzo nie zależy Ci na ich przyjaźni. Ludzie mają "zdoloność wyczuwiania

nastawienia". Jeśli za wszelką cenę będziesz próbowała zdobyć ich przyjaźń, możesz je do siebie zrazić.
 3. Daj sobie trochę czasu i pozól, aby rzeczy biegły swoim torem. Może akurat zaczniecie się bardzo dobrze

dogadywać. Według mnie jest to najlepsze wyjście, dzięki któremu nie będziesz musiała czegoś na siłę zmieniać.:)
 4. Trzymaj się z nimi, jednak nie licz na coś więcej i nie traktuj je jak przyjaciółki. Sama widzisz, że mają one

swoją paczkę. Możliwe, że z biegiem czasu coś się zmieni, jednak dzięki temu rozwiązaniu unikniesz rozczarowań.:)

 Jeśli chodzi o kwestię dziewczyn, do których Ania i Zośka chodzą na przerwie: przestań się ich bać. Wiadomo, że
początki są trudne, tym bardziej jeśli kogoś nie znamy. Jeśli chcesz spędzać przerwy z koleżankami, pewnie będziesz
musiała tolerować także tamte. Dlatego postaraj się je także bliżej poznać. Zobaczysz, że po pewnym czasie
chodzenie tam i rozmawianie z nimi będzie proste, wręcz banalne.:) Jendak jeśli nie przepadasz za nimi lub po
prostu czujesz, że to ponad Twoje siły, odpuść sobie. Nie musisz zawierać znajomości na siłę, na pewno będzie Cię
to kosztowało mniej stresu. Pisałaś też, że zawsze masz przy sobie koleżanki. Może weź je ze sobą i idźcie
wszystkie, razem z Anią i Zośką. Dzięki temu zawsze będziesz miała się do kogo odezwać i będzie Ci łatwiej.:) Nie
zapominaj także o tych dziewczynach, które zawsze są przy Tobie. Może są one mniej popularne, jadnak zawsze możesz na nie liczyć i dzięki temu nazwać prawdziwymi przyjaciółmi. Nie rezygnuj z nich dla dziewczyn, które (jak sama pisałaś) nie zawsze są po Twojej stronie.

 Teraz napiszę parę słów odnośnie tego śmiania się. Sama pisałaś, że są to żarty. Może spróbuj nadal śmiać się z

resztą, a czasem nawet z reszty. Spróbuj powiedzieć coś śmiesznego na temat Anii lub Zośki. Jeśli obrócisz to jakoś
w żart, sama się przekonasz, że to nie jest żaden atak na Twoją osobę i po prostu ci chłopacy mają taki, a nie inny
humor.:) Jeżeli jednak uważasz, że to za dużo, po prostu zwróć na to uwagę. Poproś, żeby przestali się śmiać z
takich mało ważnych rzeczy. Możesz powiedzieć to także żartem, np. "no ok, już wystarczy, teraz pośmiejmy się z
kogoś innego", itd.
 Przede wszystkim przestań się tyle przejmować! Niewinne żarciki, czasem nawet ze strony Anii i Zośki, gratulacje z

powodu wygranej konkursu - to naprawdę nie musi oznaczać, że dziewczyny są zniechęcone do Ciebie lub Cię nie
lubią.:) Mają po prostu taki styl bycia. Nie bierz wszystkiego do siebie.:) Trzymam za Ciebie kciuki!
 Margaret

wtorek, 30 października 2012

Wymarzony wyjazd + sprawy finansowe

Witam! Otóż dwa lata temu zmarła moja babcia. Było mi z tym ciężko, ale czas goi rany. Jednak parę miesięcy temu zaczęłam się interesować pewną wycieczką za granicę, mianowicie rok szkolny za granicą. Nauczę się o wiele lepiej języka, poznam nowych ludzi, to świetnie wygląda w CV, nauczę się odpowiedzialności, a język angielski jest dla mnie łatwy do załapania, do mój atut, wiążę z nim moją przyszłość zawodową i nie tylko. No i moje życie wreszcie będzie ciekawsze… Krótko mówiąc: świetnie. No tak, ale przechodząc do sedna sprawy: To wszystko jest NIEZWYKLE drogie (od 20 tys. do 30). Ani ja, ani moi rodzice nie dysponujemy taką sumą, mamy sporo wydatków, moja młodsza siostra miała komunię itd. Wracając do babuni… Mój tata powiedział mi parę lat temu (kiedy Babcia jeszcze żyła), że przypisała mi jakieś pieniądze, do które dostanę po ukończeniu 18 lat. I oto moje pytania: Chciałabym się dowiedzieć czegoś więcej o tych pieniądzach. Nie myślcie proszę, że tylko na kasie mi zależy, kochałam babcię, ale chciałabym spełnić marzenia. Bądź co bądź taki wyjazd to nie jest marnowanie kasy. Jak zapytać o to tatę? Jest to delikatny temat, w końcu to była jego mama… Pytałam mojej mamy kiedyś, odpowiedziała, że babcia nie żyje więc się nie dowiem. Wspominałam jej też o wyjeździe, ale stwierdziła, że bałaby się mnie puścić tam (no i rzecz jasna koszty). Ale ja pragnę zwiedzać, doświadczać. Jak ich przekonać do wyjazdu o ile znalazłabym tańszą ofertę. Już nawet nie chodzi o cały rok, ale np. prace wakacyjne, myślę też o studiach poza miastem. Jak mówiłam, chciałabym zwiedzać i doświadczać nowych rzeczy w różnych miejscach, nawet żyć na walizkach. Proszę o odpowiedź i zrozumienie, z góry dziękuję. 

~Wiki
Droga Wiki! 
Na początek proponuję poszukać też innych ofert, pogrzebać w Internecie, popytać znajomych. To po to, żebyś miała w czym wybierać. Nie zawsze dobrze jest się nastawiać na tą jedną, bo może istnieje jeszcze oferta bardziej korzystna, tylko musisz ją znaleźć. Potem porozmawiaj z rodzicami na ten temat , spytaj na jak długi okres czasu zgodziliby się Cię puścić. Bo jeśli nie będą zbyt przychylni, żebyś pojechała na cały rok szkolny, może zaczniesz od krótszych wyjazdów? Zawsze jest to jakieś wyjście, jakiś początek, byś mogła w przyszłości wyjeżdżać na coraz dłużej. W każdym bądź razie powiedz jak bardzo zależy Ci na czymś takim, że jest to Twoje marzenie i dążysz do tego, żeby je spełnić. Powiedz, że rozumiesz sytuację materialną , ale dodaj, też że oczekujesz pomocy, zrozumienia może jakiejś rady ze strony rodziców. Oni na pewno poczują się docenieni, że zwracasz uwagę na to, co mówią. Po prostu porozmawiaj z nimi o tym spokojnie, bez denerwowania siebie i ich. Jeśli rodzice zaczną się do wyjazdu przekonywać, ponownie porusz sprawę finansową i spytaj taty o pieniądze, które ponoć zostawiła Ci babcia. Powiedz, że chciałabyś się dowiedzieć, o co tak dokładnie z tymi pieniędzmi chodzi. Tata powinien zrozumieć, że nie tylko na tym Ci zależy. Spróbuj powiedzieć mu od razu, na co byś te pieniądze chciała przeznaczyć, żeby później nie wynikły różne nieporozumienia. Spytaj ile ewentualnie mogłabyś z tej sumy wziąć, aby wyjechać za granicę. Podkreśl jeszcze ,jak duże jest twoje marzenie. Jest szansa, że rodzice ulegną i zgodzą się. Każdy powinien dążyć do spełniania swoich marzeń i nawet jeśli na początku nie uda Ci się przekonać rodziców do wyjazdu, pamiętaj że nie warto od razu z niego rezygnować. Próbuj znów za jakiś czas, albo z inną podobną ofertą. Trzymam kciuki, żeby się udało! Powodzenia, Lilu

poniedziałek, 29 października 2012

KK: Wizje śmierci

Najmocniej przepraszam za moje spóźnienie! Mam małe problemy z własnym komputerem, dlatego post pojawia się również w pewnym sensie archiwalny; nie mam możliwości przygotowania czegoś nowego dot. muzyki, zatem dziś niestety tylko recenzja. Mam nadzieję, że do przyszłej soboty sytuacja się unormuje. Zbliża się Halloween, dlatego dziś również prezentuję książkę z odrobinką grozy. Mam nadzieję, że wybaczycie mi moje spóźnienie - zapraszam do czytania! :) 

Tytuł: Wizje Śmierci
Autor: Nora Roberts
Gatunek: kryminał
Ilość stron: 280
Co mówi okładka?
Nowy Jork, lato 2059 roku. Porucznik Eve Dallas przemierza mroczne zakamarki Manhattanu, tropiąc psychopatycznego mordercę, który upodobał sobie młode kobiety o ciemnych oczach i długich brązowych włosach. Pierwsza ofiara została znaleziona w Central Parku – leżała na kamienistym brzegu jeziora, z dłońmi złożonymi jak do modlitwy. Nie miała na sobie nic oprócz czerwonej wstążki zaciśniętej na szyi. Nie miała też oczu – zabójca usunął je z chirurgiczną wręcz precyzją… Eve Dallas gorączkowo szuka wyjaśnienia makabrycznej zagadki. Musi odnaleźć mordercę, zanim jej koszmarne przeczucia staną się rzeczywistością.

Po przeczytaniu nazwiska pani Roberts, od razu załącza nam się w głowie lampka i książka z miejsca zostaje zaklasyfikowana jako romans. I tutaj trafiamy na miłą niespodziankę, bowiem jest to powieść o nieco odmiennej tematyce. Nie mogę stwierdzić, że mamy do czynienia z niezwykle wyrafinowanym kryminałem, którego niesamowite zwroty akcji wgniatają nas w fotel, ale po twórczości pani Christie i pana Doyle’a ciężko będzie znaleźć powieść, która zdzierży taką konkurencję. „Wizje Śmierci” przedstawiają nam niezwykle silną bohaterkę, która będąc kobietą wzbudza strach i szacunek. Czytelniczkom czasami potrzeba wzorca, z którym mogłyby się utożsamić.
Historia nie jest do końca banalna, ale raczej schematyczna. Bardzo długo rozwija się akcja i sprawdzanie wszystkich możliwych poszlak. Nie można również powiedzieć, że w tekście wyczuwalna jest groza, którą autorka najprawdopodobniej próbowała w niektórych miejscach zbudować. Mimo wszystko końcówka jest nieco zaskakująca i muszę przyznać, że się jej nie spodziewałam. Może jestem niewybrednym czytelnikiem i brak mi policyjnego zmysłu, ale takiego zwrotu akcji nie dopuściłam nawet do myśli. Zauważyłam pewną tendencję, że Nora Roberts w swoich kryminałach tak naprawdę przedstawia nam mordercę zaraz na początku. Oczywiście nie mamy o tym pojęcia i często okazuje się dopiero pod koniec, że jakiś z pozoru całkiem sympatyczny bohater był cały czas poszukiwanym. I tutaj właśnie tego nie ma. Uznam to za duży plus, gdyż czytelnik do samego końca nie wie, kim tak naprawdę jest morderca.
Mimo iż Nora Roberts postanowiła napisać kryminał (a właściwie całą serię, gdyż opowieści o Eve Dallas jest aż szesnaście i mam zamiar zaprezentować wam jeszcze jedną z nich), to wyraźnie widać tutaj jej rękę. Dlaczego? Bowiem u boku naszej policjantki znajduje się oczywiście oszałamiający mężczyzna. Tajemniczy, szarmancki i niezwykle pociągający; zatem w książce mamy również do czynienia ze scenami erotycznymi. Jednak wybaczmy, w końcu przez tyle lat pisania mogły utrwalić się pewne nawyki. Sądzę, że wstawki nie utrudniają czytania i niektóre czytelniczki mogą odebrać je nawet jako miłą odmianę od brutalności samego morderstwa. Czy książka jest godna polecenia? Myślę, że warto w wolnej chwili po nią sięgnąć. Nie przeraża swoją objętością, czyta się ją szybko i samo rozwiązanie jest dosyć ciekawym zabiegiem.

Ocena:
6/10

Ślę puddingowe pozdrowienia!

Pozwala sobie na zbyt wiele.

Anonimowy pisze...
Hej. Szukałam w spisie notek różne pytania, jednak postanowiłam napisać, ponieważ mój problem jest dość złożony. Mam chłopaka od 10 miesięcy, ja mam 17 lat, a on 18. Jest to związek na odległość, ponieważ on mieszka w Niemczech i tam będzie, aż skończy szkołę i potem wróci do Polski. Ale nie o to chodzi. Mój problem polega na tym, że ja ciągle waham się co mam zrobić! Czy mam z nim być, czy lepiej tego dalej nie ciągnąć. Dlaczego? Nie chodzi o odległość. On jak już byliśmy razem pisał z kilkoma dziewczynami naraz - flirtował, chciał się umawiać - mimo, że był ze mną - ok, wybaczyłam mu, ponieważ pokazał mi, że naprawdę mu na mnie zależy. Później jak był w Polsce, był jeden dzień kiedy się nie widzieliśmy. W tym właśnie dniu urządził z kolegami domówkę u niego. I jeden kolega zaprosił koleżankę, która napiła się i każdego po kolei masowała... dowiedziałam się o tym, że masowała go inna po 2 miesiącach od jego kolegi - ba, nawet pokazał mi zdjęcie, przedstawiające jak ona siedzi na nim okrakiem i go masuje. Była wojna, ale jakoś się ułożyło, starałam się zapomnieć o tym. Później zachciało mu się 'odnowić' kontakt z koleżanką, która mu się podobała i ją podrywał. Jak zobaczyłam co pisał o niej do swojego kolegi, zmartwiłam się - i rzeczywiście wyglądało na to, że ma inne zamiary wobec niej niż zwykłe koleżeństwo; od tej pory myślę, że każda jego znajoma mu się podoba i do każdej coś ma:(. Innym razem chciał od takiej dziewczyny numer gg - twierdził, że to koleżanka - ale do kolegi pisał, jaka to fajna szprycha i że ma na nią ochotę - widziałam tą rozmowę na własne oczy... Ciężko było, chciałam się po tym rozstać, bo za dużo tego wszystkiego, jednak bardzo go kocham i dałam mu ostatnią szansę bo znów postarał się i był taki jaki powinien - zrezygnował z koleżanek, pisania z innymi itd. pokazał że kocha mnie i chce być tylko ze mną. Kiedyś był typem lovelasa, niektóre dziewczyny lecą na takich jak on, wystarczy jedno slodkie słówko i już są zakochane po uszy. Pisał z wieloma dziewczynami. Nie mogę też pogodzić się z jego przeszłością, że tych dziewczyn było aż tyle... nienawidzę każdej dziewczyny, z którą flirtował i nie mogę tego znieść. Nie mogę zapomnieć o tym wszystkim, co mi zrobił co opisałam wyżej jak już był ze mną. Za każdym razem wybaczałam, bo bardzo chciałam z nim być i kocham go. Ale po czasie często przypomina mi się to, co zrobił mimo że teraz się stara i niby nic nie robi... jednak mam to w głowie. Często zastanawiam się co mam z tym zrobić. Jestem też strasznie zazdrosna - po tym wszystkim nawet w jego zwykłej koleżance będę widziała dziewczynę, która być może miała z nim coś wspólnego kiedyś... nie potrafie mu zaufać - on o tym wie. Za dużo się stało. Piszę do was dlatego, żeby się poradzić, bo właściwie nie wiem co zrobić. Niby chce z nim być, kocham go nad życie...dużo przeszliśmy... jednak to co zrobił to pisanie, flirty masaże... nie daje mi spokoju, ciągle mam to w głowie i co jakiś czas przypomina mi się to... co zrobić? Ciągle zastanawiam się jak mógl mi to wszystko zrobić, skoro twierdzi że jestem tą jedyną i tak bardzo mnie kocha, teraz chce się także zaręczyć. Jak myślicie, czy jego intencje są szczere? Czy tacy jak on potrafią się zmienić i poświęcić się jednej dziewczynie? Liczę na odpowiedź wiem, że to długie, jednak potrzebuję waszej rady!

Kochana!
Pierwsze wrażenie o tym chłopaku to "jezu, co za armando!". Ale dalej napisałaś, że pokazał, iż mu zależy i że chce być tylko z Tobą. Kurczę, jak tu mu zaufać? Pisał z innymi dziewczynami, dał się dotykać (który chłopak przepuściłby taką okazję?) ubiegał się za panienkami.. Na takie rzeczy mogą sobie pozwolić tylko wolni faceci!! Miłość to piękne uczucie, a ty jesteś tego pewna i nie chcesz stracić swojego chłopaka. Czy jesteś jednak pewna, że on czuje to samo?
Jeśli chłopakowi nie wystarcza jedna panna, to musi oznaczać, że
  • jest niespełniony, związek go nudzi
  • chce wzbudzić zazdrość
  • chce dać do zrozumienia, że to koniec
  • taki jest styl jego życia i na razie nie śpieszy mu się do zmiany
  • myśli, że może wszystko.
Dziewczyno! Albo z nim skończysz, albo zaczniesz stawiać na swoim i pokażesz, ile jesteś warta! Nie możesz mu ulegać i pokazywać, że coby się nie stało, zawsze będziesz go kochać i wszystko mu wybaczysz. Zdajesz sobie sprawę, że spora część dziewczyn skończyłaby związek po tym, jakby się dowiedziała o tym, co opisujesz? Jeśli jeszcze raz dowiesz się o podobnej sytuacji, zacznij traktować go z dystansem. Nie pisz/nie dzwoń pierwsza, nie pozwól mu zbliżyć się do Ciebie, oczekuj wyjaśnień, skruchy i naprawy. Bo to co opisałaś jest ciosem poniżej pasa, powinnaś oczekiwać za to co najmniej wiele. Przećwicz swoją silną, głęboko ukrytą wolę i nie daj się ponieść emocjom. Jeżeli będzie chciał to naprawić i naprawdę Cię kocha, odezwie się, znajdzie czas i wszystko wyjaśni. Będzie umiał to naprawić, jeśli tylko będzie chciał.
Powodzenia i pozdrawiam,
Tincia 

piątek, 26 października 2012

Niespodziewana ciąża i... ślub?

Cześć. Często zaglądam na Waszego bloga, jesteście super, pomogłyście już tylu dziewczynom! Będę bardzo wdzięczna, jeśli zdecydujecie się pomóc także mi. Jestem Ewa i miesiąc temu skończyłam osiemnaście lat. Ze swoim chłopakiem jestem już od bardzo dawna, właściwie poznaliśmy się w przedszkolu, w jednej z pierwszych klas podstawówki zaczęliśmy ze sobą „chodzić” (wiadomo, wtedy to było jeszcze takie bardzo dziecinne ) i od tamtej pory jesteśmy razem, nierozłączni. Świetnie się dogadujemy, właściwie chyba nigdy nie mieliśmy jakiejś większej kłótni, choć drobne konflikty oczywiście się nam zdarzają, jak chyba każdej parze. Od około roku współżyjemy ze sobą. Zawsze się zabezpieczaliśmy, ale niedawno było parę ryzykownych sytuacji, później zaczęłam się źle czuć, tydzień temu zrobiłam test ciążowy i wynik wyszedł pozytywny… Wczoraj byłam u lekarza, będziemy mieli dziecko. Oczywiście jest we mnie pełno sprzecznych emocji, nie wiem czy mam się cieszyć czy płakać, ale czuję się dosyć szczęśliwa. Od jakiegoś czasu chłopak mówił mi coś o ślubie, że chciałby się ze mną ożenić, ale ja zawsze trochę go z tym ograniczałam, namawiałam go na termin „po studiach”. Jednak ta niespodziewana ciąża sprawiła, że trochę inaczej na to wszystko spojrzałam, stwierdziłam, że właściwie skoro się kochamy to po co czekać. Mój chłopak rozmawiał już ze swoimi rodzicami, nie mają nic przeciwko. Są dość majętni, obiecali więc, że kupią nam jakieś mieszkanie albo może nawet jakąś małą posiadłość. Wiadomość o ciąży też przyjęli raczej spokojnie. Sprawa wygląda następująco: ja się cieszę, chłopak się cieszy, „teściowie” się cieszą… A moi rodzice o niczym nie wiedzą. Strasznie boję się im o tym wszystkim powiedzieć. W sumie ja mam już osiemnaście lat, więc nie muszą wyrażać zgody na ślub, a mojemu chłopakowi (który jest w moim wieku) zgodę na ślub wyrażą rodzice (mężczyźni chyba mogą ślubować od 21 lat, o ile się nie mylę), ale… nie chcę kłócić się z rodzicami, chciałabym to wszystko załatwić w zgodzie… mogłybyście mi podpowiedzieć, jak mam załatwić tę sprawę z rodzicami, jak im o wszystkim powiedzieć? Z góry dziękuję i pozdrawiam, a jeśli była gdzieś podobna notka to przepraszam, ale nie dopatrzyłam się.

 ~Ewa



Droga Ewo!


Zaczął się właśnie nowy etap w Twoim życiu, za niedługo sama założysz swoją nową rodzinę. Gratulacje kochana!
Jednak przejdźmy do rozwiązania problemu. Twoi  rodzice wiedzą o ciąży? Jeśli dobrze zrozumiałam jeszcze nie są poinformowani.  Należy zacząć właśnie od tego i to jak najszybciej, bo im bardziej będziesz zwlekać tym trudniej będzie Ci o tym powiedzieć. Dorośli to też ludzie i nie mogą czuć się wykluczeni.  Sam fakt, że dowiedzą się o tym później niż rodzice Twojego chłopaka może być dla nich dodatkowym powodem do stresu więc do dzieła. Wiem, że jest to dla Ciebie trudne, ale podsunę kilka wskazówek jak postępować przy takiej rozmowie.
Przede wszystkim musisz być przygotowana na  początkową dość nieprzyjemną reakcję rodziców, którzy mogą być w szoku, a raczej na pewno będą. Kiedy padną pytania, co teraz ze szkołą, z nauką , z pieniędzmi itp. zachowuj się odpowiedzialnie, staraj się nie odpowiadać  ‘nie wiem’ . Musisz pokazać rodzicom, że jesteś dojrzała i że ich mała córeczka dorosła już do założenia własnej rodziny. ;) Chociaż pamiętaj, że nawet jeśli masz już osiemnaście lat, dla Twojej mamy czy taty nie zmieniłaś się nagle w całkiem niezależną i dorosłą osobę.
Zacząć rozmowę można tradycyjnie- kiedy i mama , i tata będą razem w pokoju.  Mów zwięźle i wyraźnie, staraj się nie jąkać i być pewna w tym co mówisz. Słowa „ Musze wam coś powiedzieć. Jest to dla mnie bardzo ważne więc chcę, żebyście mnie zrozumieli „ mogą być na początek dobrym rozwiązaniem. Przemyśl to jeszcze, ale nie ucz się niczego na pamięć, żeby nie wyglądało sztucznie. Jeśli  uważasz, ze lepiej będzie o tym powiedzieć  najpierw mamie , a potem dopiero tacie to tak zrób. Gdy masz większe zaufanie do jednego z rodziców, myślę że może będzie to dla Ciebie trochę łatwiejsze.
I jeszcze jedno- to czy chłopak będzie przy takiej rozmowie zależy od stosunków pomiędzy nim a Twoimi rodzicami. Zastanów się , gdyż w jednym wypadku mogą oni docenić fakt, że go przyprowadziłaś, że zdajesz sobie sprawę z powagi sytuacji. Z drugiej zaś strony jeśli uważasz, że lepiej będzie tego nie robić nie warto pchać go tam na siłę. Zależy to od tego jakie kontakty utrzymuje z nimi Twój chłopak. Możesz po prostu posłuchać swojej intuicji ( co tyczy się całej tej rozmowy ), coś na pewno ona Ci podpowie. ;)

Druga sprawa to ślub.  Zaważy on na całym Twoim życiu więc dokładnie jeszcze raz wszystko przemyśl. Nie może być to spontaniczna decyzja podjęta pod wpływem emocji, pamiętaj o tym. Jednak jak już jesteś pewna, że chciałabyś  wyjść za mąż nie informuj rodziców o tym od razu, zbyt duża dawka informacji na raz może jeszcze bardziej ich zdenerwować. Możesz dodać, że w związku z takim biegiem wydarzeń trochę myślałaś o ślubie, ale nie mów od razu że wszystko postanowione i nie stawiaj rodziców przed faktem dokonanym.
 Później wszytsko powinno się jakos potoczyć, a wasze kontakty nie ulegną ochłodzeniu jak tylko będziesz tego chciała i się o to starała :)

I  jeszcze taka mała uwaga- pamiętaj, że nawet jeśli na początku rodzice będą trochę źli, po jakimś czasie powinno im to przejść,  a stosunki  miedzy wami ustabilizują się ;)
Powodzenia,
Lilu

Szablon wykonała prudence. z Panda Graphics. Credits: x | x