środa, 27 lutego 2013

Styl Erin Silver z serialu '90210'


Cześć :)
Mogłybyście napisać o stylu Erin Silver z serialu 90210 ale z sezonów 2i3?
Byłabym bardzo wdzięczna.Pozdrawiam i życzę owocnej pracy na blogu.
~megan

PS.Fajnie ze wróciłyście :D

Hej Megan,
wiem, trochę się naczekałaś i przepraszam za to. Z góry zastrzegam też, że notka ta była dla mnie bardzo trudna do napisania, gdyż nigdy nie widziała serialu, ani postaci, o której stylu opisanie mnie poprosiłaś. Znów, więc, pisząc notkę, czerpałam głównie z zamieszczonych w sieci zdjęć, które zapewne nie ukazują całego stylu Erin.

Erin Silver to jedna z postaci występujących w serialu 90210, grana jest ona przez Jessice Storup. Dziewczyna wydaje się być mocną osobowością o silnym charakterze. Możliwe, że na taką postawę wpływa jej nie za ciekawa sytuacja w domu, jest ona bowiem wychowywana jedynie przez starszą siostrę. Pozory tak twardej osoby sprawia ona również poprzez ubrania, które nosi.

Jej styl jest eleganckim i dość wyrafinowanym połączeniem rocka oraz vintage. Wskazuje na jej tajemniczość, zdecydowanie oraz raczej znikomą delikatność. Zawiera jednak elementy idealnie podkreślające kobiecość oraz zwracające uwagę niejednego przedstawiciela płci przeciwnej. Ubrania, które nosi są dość dojrzałe i eleganckie jak na osobę w jej wieku, jednak nie oznacza to, że nie wygląda w nich naprawdę dobrze, i że do niej nie pasują.

Panna Silver uwielbia odsłaniać i pokazywać swoje szczupłe nogi, dlatego też wszelkie spódniczki, sukienki oraz szorty są nieodzownym elementem jej garderoby. Dół jej garderoby często jest dosyć obcisły co podkreśla jej biodra oraz nieskazitelną sylwetkę, której nie można nic zarzucić.
Szorty pojawiają się rzadziej niż spódniczki, ale gdy dziewczyna je ubierze zazwyczaj są w odrobinę rockowym stylu, który nie ucieka od mocnych ozdób lub dość ostrych fasonów, nawet bardzo krótkich.

Jeśli ktoś ma jednak dość dużą awersję do spódniczek, a mimo to chciałby wzorować się na stylu Erin, proponuję zaopatrzyć się w kilka kombinezonów z króciutkimi nogawkami. Idealnie nadają się ona na plażę czy upalne lato w mieście. Są tak samo przewiewne i kobiece jak spódniczki, jednak wygodniejsze i mniej krępujące ruchy. Jednak by nosić takie cudeńko, naprawdę wypada mieć figurę, której nie można zarzucić zbyt wiele, a przede wszystkim trzeba być dość wysoką, gdyż taki ubiór optycznie nas skraca.

Sukienki noszone przez dziewczynę to raczej krótkie tuniki, niż sukienki w naszym rozumieniu tego słowa. Są one dosyć proste w kroju, zazwyczaj z krótkimi rękawkami. Jest to chyba jedyny typ ubrań, który aż tak nie przylega do ciała dziewczyny, a raczej luźno je opływa, nie jest to jednak reguła

Erin nosi zazwyczaj proste podkoszulki. Podkreśla je dopiero czymś narzuconym na ramiona jak kamizelka czy długa marynarka, wyglądająca jak męska. To te dodatki właśnie nadają jej bardziej rockowy, jednak zawierający elementy elegancji wygląd. Nadruki czy inne dodatki na górnych częściach ubiory są raczej naprawdę dość rzadko u niej spotykane i sądzę, że łatwiej będzie nam komponować zestawy w jej stylu jeśli z nich zrezygnujemy. Jednolite bowiem nadadzą się równie dobrze, a sprawią nam mniej problemów przy doborze reszty stylizacji.

Najczęściej wybierane przez nią barwy należą raczej do tych ciemniejszych, są to bowiem czernie, szarości, granat czy bordo. Jednak nie zawsze ogranicza się ona tylko do tych kilku kolorów. W jej garderobie znajdziemy również rzeczy w jaśniejszych jak i tych bardziej wyrazistych kolorach. Jednak i tak połączy je ona raczej z czymś ciemniejszym. Jak na styl rockowy przystało, w jej stylizacjach dostrzeżemy również cekiny czy inne świecące elementy lub materiały.

Dodatki jakich używa dziewczyna to między innymi pasy w talii lub kapelusze. Te pierwsze używane do kombinezonów, po to by podkreślić walory. Drugie zazwyczaj są w stylu vintage, chodź w przeszłości szybciej nosiliby je panowie niż panie. Buty jakie preferuje Erin to obcasy czy koturny, które jeszcze wydłużają posiadane przez nią nogi.

Makijaż dziewczyny, wbrew temu co mogłoby się wydawać, nie jest zbyt mocny. Bazuje on na namalowanej  na powiece kresce. Usta są w neutralnym, lub jak kto woli naturalnym, kolorze. Aby podkreślić efekt uzyskany na oku za pomocą eyelinera, można również pomalować rzęsy czy w wypadku imprezy nałożyć na powiekę odrobinę cieni z brokatem.

Fryzura dziewczyny jest dość krótka, dlatego włosy zazwyczaj pozostawia w stanie surowym, czyli ie spina ich, ani nie kombinuje nic innego. Stawia na prostotę i być może pewną chłopięcość uczesania.

Mam nadzieję, że mimo moich nikłych informacji, pomogłam.
Nieuchwytna

wtorek, 26 lutego 2013

Chcę pomóc mamie...

Hej! Chciałabym prosić o pomoc w pewnej sytuacji. Mama rozwiodła się z tatą, gdy byłam mała, ale ma po nim traumatyczne wspomnienia. Nie utrzymują już ze sobą kontaktu. Mama poznała kogoś nowego potem, z kim była ponad 10 lat - zdążyłam znienawidzić tego gościa, bo skrzywdził mamę. Teraz oni już raczej nie są ze sobą, ale mama przez niego bardzo zawiodła się na ludziach, a zwłaszcza na facetach. Jak mam zmienić jej nastawienie? Co zrobić, by zdecydowała się poszukać nowej miłości? Jak przekonać ją do pójścia do psychologa (bo ma jeszcze inne problemy, które mogłaby dzięki niemu rozwiązać)? Z góry dzięki za odpowiedź i pozdrawiam! :)

~ Kocyk




 

Drogi Kocyku,

To wspaniale, ż troszczysz się o swoją mamę i chcesz dla niej jak najlepiej. Z Twojego listu wynika, że rodzicielka wiele przeszła w swoim życiu i akutalnie ma "gorszy okres". Nie ma się co dziwić, ma za sobą kilka nieudanych związków oraz "inne problemy", które zaznaczyłaś pod koniec. Długo zastanawiałam się nad odpowiedzią i mam nadzieję, że chociaż odrobinę Ci pomogę.
Myślę, że Twojej mamie pomogłaby chwila relaksu, odetchnięcia. Czy spotyka się z koleżankami, może ma dobre kontakty z ciocią czy kuzynką? Jeżeli od jakiegoś czasu unika takich spotkań, to może spróbuj ją zachęcić, "wypuścić" do ludzi? Niech spędzi jakiś wieczór u znajomych, z którymi ma dobry kontakt, bądź wyjdzie na kawę z koleżanką z pracy. Opcji jest wiele, ważne aby spędziła czas w dobrej, miłej atmosferze. Kto wie, może takie rozwiązanie pomoże jej zapomnieć o nieudanej miłości? Może twoja mama lubi jeździć do spa? Zachęć ją, aby zebrała koleżanki i niech razem zorganizują weekendowy wyjazd.  Może gdy mama odnajdzie się na nowo w towarzystwie ludzi, spotka swoją nową miłość? Wszystko jest możliwe:)
Wspomniałaś również o innych problemach z którymi zmaga się Twoja rodzicielka, ale dokładnie tego nie sprecyzowałaś, więc ciężko mi podać konkretną odpowiedź. Jeżeli po spotkaniach ze znajomymi problemy będą się utrzymywać, może dobrym pomysłem byłoby zebranie informacji na temat różnych poradni, psychologów, którzy mogliby pomóc? Zawsze możesz podpytać w rodzinie, możliwe, że ktoś kiedyś potrzebował pomocy i może dolecić ci dobrego lekarza. Jeżeli znajdziesz już odpowiednie informacje, usiądź z mamą wieczorem przy herbacie i delikatnie zacznij temat. Powiedz, że widzisz, że czasami sobie nie radzi i martwisz się o nią. Zaproponuj rozwiązanie które wcześniej przygotowałaś. Pamiętaj tylko aby uświadomić mamie, że mimo tego, że ma swoje kłopoty, jest wspaniałą opiekunką i bardzo ją kochasz. Niech wie, że ma w tobie ZAWSZE wsparcie i może na ciebie liczyć. Jestem pewna, że bardzo tego teraz potrzebuje.
Mam nadzieję, że chociaż trochę ci pomogłam odpowiadając na pytanie. Jedyne co mogę ci życzyć to powodzenia. Jeżeli podana wyżej porada nie pomoże, napisz ponownie, pomyślimy nad innym rozwiązaniem.
Całuję,
Cherry Coke

poniedziałek, 25 lutego 2013

On mi się podoba, ale jest dziecinny.

Witajcie dziewczyny!
Mam pewien miłosny problem z którym męczę się od 4 lat. Jestem zauroczona pewnym chłopakiem. Dowiedział się on o tym od swojej byłej dziewczyny. Na początku traktował to chłodno i śmiał się ze mnie ale rok później to się zmieniło. Nauczycielka usadziła nas razem na języku polskim i wtedy się zaczęło: gadaliśmy, śmialiśmy się. Potem zaczęło się również po lekcjach. Raz nawet przyjechał do mnie ze swoim kumplem i moją przyjaciółką. Tak było dwa lata.. Mieliśmy kilka zgrzytów, ale szybko się godziliśmy. Potem do naszej klasy doszła Weronika. Zaczęłam się z nią zadawać, więcej przeklinałam i stałam się agresywna. W jej towarzystwie po prostu tak było - zmieniłam się. Bo ja gdy długo z kimś przebywam po prostu biorę od niego nawyki czy słowa. Zaczęłam się bardziej kłócić z tym chłopakiem, nawet o błahostki. W końcu powiedział że jestem taka jak Weronika. On jej nie lubił. Po ostatniej kłótni nie odzywamy się do siebie. On czasem patrzy na mnie, a ja na niego. Na dodatek zawsze gdy na niego patrzę on zaczyna zaczepiać inne dziewczyny. Raz nawet skapnął się że jestem wściekła i zazdrosna przez co miał satysfakcje. Mam też wrażenie, że mnie obgaduje. Nie wiem co mam dalej robić. Zależy mi na nim, ale on jest dziecinny i rozmowa z nim nie ma sensu bo wszystko wygada chłopakom z klasy. Oboje jesteśmy w pierwszej gimnazjum, Weronika też. Może powinnam o nim zapomnieć?

Ania, 13 lat





Droga Aniu!
Zacznę od tego, że sytuacja wcale nie jest tak bardzo skomplikowana jak ci się wydaje, ale wiem, że zawsze gdy coś przeżywamy, to wydaje się to być całkowitym mętlikiem. W każdym razie widzę z twojej wypowiedzi, że ty również w pewnym stopniu podobasz się temu chłopakowi. Wnioskuję to chociażby z faktu, że stara się wzbudzić w tobie zazdrość zaczepianiem innych dziewczyn czy nawet z tego częstego patrzenia na ciebie. A jeśli tobie zależy na nim, a jemu na tobie, to w żadnym wypadku nie powinnaś starać się o nim zapomnieć. Mówisz, że nie chcesz z nim rozmawiać, bo wszystko wygada, ale myślę, że masz świadomość, że bez tej rozmowy jednak się nie obędzie. Można oczywiście przesunąć ją trochę w czasie, żeby się odbyła później, ale w końcu będziesz musiała się na nią zdecydować. Mówiłaś, że ze sobą gadaliście itd, a czy zdarzało wam się też pisać ze sobą? Co prawda jestem zwolenniczką załatwiania takich spraw w 4 oczy i na żywo, ale wcześniej można też trochę przygotować sobie grunt do takich rozmów. Nie wiem czy korzystasz z gg, czatu na fb czy jakiś innych komunikatorów, ale jeśli tak, to spróbuj do niego coś napisać. Nie pisz od razu "nie wiadomo czego". Zacznij od prostych rozmów o czymkolwiek. Po pewnym czasie myślę, że będziecie mogli zamienić te rozmowy na takie zwykłe na żywo. Tylko pamiętaj, żeby uzbroić się w cierpliwość i nie oczekiwać cudów już po tygodniu. Tak szybko to nie zadziała. Spróbuj mu też pokazać, że nie jesteś taka jak Weronika, że jesteś inna. Możesz mu wyjaśnić (tak jak mi), że po prostu gdy długo z kimś przebywasz, to przejmujesz od niego jakieś nawyki czy słowa, choć uważam, że to akurat jest dość powszechne i wiele osób tak ma.
W każdym razie jak już zaczniecie znów bardziej ze sobą rozmawiać, to możesz mu delikatnie sugerować, że nie jest ci obojętny. Ale ta kwestia to już temat, o którym pisałyśmy wielokrotnie i nie chciałabym powtarzać tego po raz kolejny. W skrócie zacznij mu jakoś pokazywać, że ci na nim zależy. Nie sądzę, żeby chłopak naprawdę wygadał wszystko swoim kolegom. Wbrew pozorom oni tak nie robią.
A i jeszcze jedna rzecz, która trochę niespecjalnie należy do mojej kategorii, dlatego tylko o niej wspomnę. Myślę, że powinnaś się poważniej zastanowić nad swoją przyjaźnią z Weroniką, bo jeśli osoby dla ciebie ważne, a nawet ty sama zauważasz, że znajomość z nią cię zmieniła i to na gorsze, to może jednak nie jest dobrym pomysłem się z nią dalej zadawać. Choć jak mówiłam, to tylko moja mała uwaga.

Buziaki,
Cocalotte.

Dlaczego każdego chłopaka traktuję jak kandydata na partnera?

hm, chyba wszystko jest jasne, ale nadal chciałabym się dowiedzieć, dlaczego traktuję każdego chłopaka jak kandydata na partnera? owszem, chciałabym zaznać miłości i nieraz wspominam, że super byłoby się mieć do kogo przytulić, pogadać etc., ale nie jest to tak, jak np. z fizjologicznymi potrzebami (głupi przykład :P), ŻE JUŻ TERAZ MUSZĘ I BARDZO CHCĘ.. czasami, kiedy kogoś poznam to pomyślę sobie: "hm, a może to przeznaczenie? blablabla" i zaczyna mnie to denerwować, a kiedy staram się nie myśleć tak intensywnie, to wychodzi wszystko ze skutkiem odwrotnym.. ;/
~swaggerjam


Droga swaggerjam!
Zacznijmy od tego, że to bardzo typowe zachowanie, dlatego też nie musisz popadać w jakieś skrajne dołki psychiczne, tylko się z tym pogodzić. Jesteś człowiekiem emocjonalnym, tak jak większość nastolatek, więc nie przejmuj się tym. Z tego się wyrasta ;)

Szkoda tylko, że podałaś tak mało informacji, ale jakoś sobie poradzimy.

Skąd to się bierze? Niektórzy mówią, że z niskiej samooceny, a jeszcze inni, że ze ZBYT WYSOKIEJ samooceny. Prawda jest taka, że czujesz się samotna. Chciałabyś być dla kogoś kimś ważnym, kimś, kto będzie wypełniał czyjeś myśli. Może jesteś niedowartościowana? Zastanów się nad tym, bo jeśli znajdziesz przyczynę swojego zwyczaju, dopiero będziesz mogła się zmienić.

Może przez "dużą" większość życia obeszłaś się bez chłopaków? Może nigdy się nimi nie interesowałaś, nie miałaś do nich śmiałości? Możliwe, że przez taki brak rozwoju akcji nagle poczułaś potrzebę obcowania z płcią przeciwną. Jest Ci to nieznane, a Ci się podoba, więc wykorzystujesz każdą okazję, by czuć się tak, jak czujesz. W końcu ta ukryta sympatia do mężczyzn wypłynęła i dała się we znaki.

Może też być tak, że w przeszłości nie miałaś dobrego kontaktu z ojcem lub nie miałaś go wcale. Osoby spokrewnione z takim opisem sytuacji nie dążą do kontaktu z mężczyznami albo wręcz desperacko ich do nich ciągnie, chcą ich mieć, stąd też nadzieje przy każdym kontakcie z nimi.

Musisz spróbować się zdystansować, zrelaksować, przystopować. Zacznij myśleć nad sensem rozwijania znajomości z "kolega-koleżanka" na "partnerzy". Nie każda robiona sobie nadzieja jest sensowna, czasami tylko desperacka. Myśl racjonalnie, bez emocjonalności. Próbuj nawiązywać kontakty czysto przyjacielskie, nie głęboko uczuciowe. Oczywiście, że jest to trudne, nikt nie mówił, że będzie łatwo! Powinnaś przemyśleć to najdokładniej jak tylko potrafisz, znaleźć powód, spojrzeć realistycznie. Obserwuj otoczenie. Zauważ kumpla i kumpelę, idących razem po drugiej stronie ulicy. Czy wyczuwasz od nich chemię? Nie? No właśnie! Prawdziwe uczucie idzie zauważyć z kilometra, więc wczuj się w to, co widzisz wokół, bo więzi czysto koleżeńskie między dwoma płciami naprawdę istnieją.

Jeśli zauważysz, że nie potrafisz oduczyć się robienia sobie nadziei.. bądź cierpliwa. Całe życie nie będziesz przecież myślała o nowo poznanych chłopakach. To się zmieni, gdy, być może, stanie się coś relewantnego.. ;)
Pozdrawiam,
Tincia

sobota, 23 lutego 2013

Wymarzona ściana


Witajcie :) Szukam sposobu na pustą ścianę. Nad łóżkiem mam sporo przestrzeni. Wiszą tam tylko 2 obrazki. Macie jakiś pomysł, co mogłabym tam umieścić? Pokój mam niebieski, ozdoby raczej takie subtelne preferuję. Z góry dzięki za odpowiedź :)
~GoldenLeaf
  
Kochana GoldenLeaf!
Wolna przestrzeń i to jeszcze tak duża, jest wręcz rajem dla naszej kreatywności. Stwarza nieopisane możliwości, które mogą stworzyć dowolną atmosferę własnych czterech kątów. Zależnie od upodobań, pójdź na minimalizm, zaszalej lub stwórz spokojny zakątek. Ważne, abyś włączyła twórcze myślenie, a ja podam parę patentów.

1. Przemyśl

Powtarzam to praktycznie przy każdej notce i pewnie będę ten zabieg kontynuowała do końca swoich dni. Uważam, że na tym opiera się cała praca twórcza, a dodatkowo każdy przy odrobinie chęci może stworzyć coś fajnego. Tylko najpierw musi mieć mój ukochany plan. Robienie czegoś pochopnie zazwyczaj kończy się źle lub gorzej. Dlatego od razu odkładamy nawet taką myśl, ponieważ ona zdecydowanie będzie próbować ściągnąć nas na złą drogę. Usiądź przed swoją ścianą i popatrz na nią. Myśl, co chciałabyś na niej zobaczyć, wizualizuj wszystko w głowie. Daj sobie czas, bez pośpiechu. Powtórz taką czynność kilka razy o ile tego potrzebujesz. Wyraź ścianą swoja osobowość, chociaż może brzmi to fatalnie. Kiedy się skupisz oraz nie założysz na wstępie, że nie wyjdzie, na pewno wymyślisz coś genialnego. Nastaw się optymistycznie i skieruj cały umysł na powodzenie. Szukaj inspiracji w każdym miejscu, najprościej w sklepie meblowym lub na zdjęciach z Internetu. Łącz elementy, a potem przelej wszystko na papier. Nie pędź od razu z realizacją, jeszcze raz się zastanów i popraw niedociągnięcia. Sądzę, że rodzice nie będą zbyt zadowoleni, jeśli co tydzień zmienisz wystrój, więc lepiej raz, a dobrze.

2. Chlapanie farbą

Kocham ten sposób, jest w sumie dość oklepany, ale jak dla mnie wciąż cudowny i zachwycający. Do tego, co bardzo ważne, swoją prostotą wygrywa na całej linii. Wystarczy kupić parę kolorów farb lub nawet jedną. Niestety przy pierwszej opcji wyjdzie to trochę drożej, jednak pamiętaj, aby postarać się o jak najmniejsze opakowania, ponieważ dużo Ty tego nie zużyjesz. Potem wystarczy już jedynie pędzel i jakaś folia rozłożona na podłoże i meblach. Ich raczej nie chcemy modyfikować i to jeszcze w taki sposób. Kolejne czynności są proste. Wystarczy chlapać farbą jak popadnie, tylko tak, żeby nie zabrudzić całego pokoju. Do zabawy możesz zaprosić koleżanki, tym bardziej będzie dużo śmiechu i piękny efekt. Również ciekawie wyglądają dziwne rysunki i esy floresy. Farba daje duże pole do popisu po prostu. Na koniec zostaw taką jak jest, albo dodaj coś z moich dalszych pomysłów.

3. Dla miłośników zieleni

Z racji mojej miłości do roślin(och tak, dużo mam tych swoich miłości) bardzo lubię ten pomysł i wzięłam go ze swoich własnych planów. Oczywiście nie jest to opcja zrobić, a potem zapominamy o wszystkim. O naszą piękną ścianę trzeba będzie dbać regularnie. Całość polega na tym, że przymocowujesz do ściany kwietniki. Poproś kogoś o pomoc w tej czynności, ponieważ w razie niepowodzenia dość pracochłonne jest naprawianie zniszczeń. Lepiej, aby doświadczona osoba zamontowała podstawy. Jednak nim to zrobi rozplanuj dokładnie ułożenie i odległości. Weź pod uwagę rozwój danej rośliny oraz jej maksymalną wielkość. Możesz zapełnić całą przestrzeń, ale przygotuj się, że najpierw musisz pozostawić trochę wolnej przestrzeni, aby Twoi mali podopieczni dobrze się rozwijali. Później będziesz musiała regularnie je podlewać, nawozić, czasami zraszać, zależnie od gatunku. A wybór jest ogromny. Najpierw dowiedz się, jakie wymagania ma dana odmiana, a dopiero potem ją kup. Zaoszczędzi Ci to wydawania pieniędzy na darmo, bo niektóre rośliny chociaż są piękne, nie zniosą warunków, które jesteś im w stanie zapewnić. Na ścianie najlepiej zaprezentują się paprocie i ogólnie wszelakie zwisające różności. Jeśli możesz postawić doniczkę na podłodze(jednak po tym, że napisałaś o ścianie nad łóżkiem wnoszę, że nie) pnącza również zdadzą egzamin. Tutaj masz jedną stronę, z której możesz korzystać: http://ogrodnik-amator.pl/ Znajdziesz tam mini katalog roślin pokojowych. Poszukaj również innych witryn, których jest naprawdę dużo. Pomogą Ci one w pielęgnacji Twoich nowych przyjaciół. I pamiętaj, rośliny lubią gdy się do nich mówi, chociaż niektórzy się z tego śmieją.

4. Przyjacielski zakątek

Każdy chce mieć swoich przyjaciół koło siebie. Kojarzą nam się oni z dobrą zabawą, miłymi chwilami i myśleniem jedynie o przyjemnościach. Bez nich nasze życie stałoby się nudne i monotonne, wprowadzają wiele szaleństwa. Dlatego im więcej o nich pamiętamy, tym lepiej dla naszej psychiki oraz samopoczucia. Stąd moja kolejna propozycja, a mianowicie mały kącik dla znajomych. Koncepcja jest bardzo prosta. Niech zdjęcia pojawią się wszędzie. A rozplanować je możesz w różnoraki sposób. Weź jak najwięcej fotografii i wyklej nimi całą ścianę, albo jako tapetę, czyli jedno koło drugiego, albo w nieokreślony sposób i układ, taki artystyczny nieład. Fajnie to wyjdzie w połączeniu z rozchlapaną farbą, o której mówiłam. Jeśli jednak wolisz coś bardziej poukładanego proponuję antyramy i kolorowe, zwykłe ramki. W niektórych sklepach są dostępne na kilka zdjęć, poszukaj. Jeśli wolałabyś ją zrobić samodzielnie odsyłam do notki na temat prezentu na walentynki dla chłopaka. Jeśli masz jakieś Wasze rysunki(moja przyjaciółka narysowała naszą paczkę jako obraz ksywek, a jakoś tak dziwnie wyszło, że wszystkie mówimy do siebie po nazwach jedzenie) powieś je również. Możesz dołożyć półeczkę na pamiątki z tematem związane.

5. Moje pasje

Każdy ma jakieś swoje prywatne pasje. Możemy lubić rzeczy najróżniejsze, często pojmowane przez ogól za dziwaczne. Ale właśnie w tym zamyka się nasza tożsamość. Bez swoich zainteresowań nie mamy nic. Kończąc te prawie filozoficzne rozważania, przejdę do projektu głównego. Chodzi o to, abyś zastanowiła się, co najbardziej lubisz i bez czego nie wyobrażasz sobie życia. Potem wystarczy przelać to na ścianę i być szczęśliwą z efektu. Nie wiem, na co padnie Twój wybór, dlatego trudno mi pisać dokładnie co powinnaś zrobić. Podam tylko przykłady. Chociażby jeśli interesujesz się jakimś konkretnym krajem wywieś sobie jego flagę, czy zdjęcia i plakaty. Jeśli kochasz serial, wywieś fotosy i cytaty. Otwiera się przed Tobą szereg możliwości. Przyklejaj to, co kojarzy Ci się dobrze. Możesz dodać też swoje rysunki, czy teksty piosenek. Wszystko zależy od Twoich pasji więc pomyśl i twórz! 

6. Naukowo

Nie wiem na ile będzie Cię to wprowadzać w dobry, a na ile w zły nastrój. Każdy patrzy na szkołę w inny sposób. Niektórzy omijają szerokim łukiem wszystko co im ją przypomina, więc jeśli do takich ludzi należysz, przejdź od razu do kolejnego punktu. Jeżeli jednak nie, to czytaj dalej. Każdy ma jakiś przedmiot, który lubi bardziej od reszty i w którym ogólnie czuje się dobrze. Czasami jest ich kilka i wówczas lepiej można rozwinąć ten sposób. Opiera się on głównie na różnych tablicach i tym podobnym. Układ okresowy, mapa świata, ważne bitwy, plan komórki. Dużo takich rzeczy można znaleźć w księgarniach naukowych. Jednak jeśli nie odnajdziesz swojego ideału, stwórz go samodzielnie. Wystarczy napisać coś na ścianie. Postaraj się to zrobić ładnie i jak najbardziej estetycznie. Gdybyś bała się, że coś może nie wyjść, przygotuj sobie wcześniej szablon, od którego odrysujesz dany kształt. To daje możliwość porażki. Wyrysowanie wzorów matematycznych w nie poukładany sposób, trudnych nazw czy całej definicji. Ładny i oryginalny wystrój, a do tego szybko wejdzie Ci do głowy. Dwa sukcesy za jednym zamachem.

7. Literacko

Teraz coś dla fanów literatury, ale nie tylko. Stwórz swoją ścianę jak z książki. Sposobów jest wiele. Jeśli posiadasz stare publikacje, możesz powyrywać z nich kartki i zrobić tapetę. Nie koniecznie zakrywaj całą ścianę. Zrób jakiś ładny podkład(na przykład rozchlapaną farbę w jednym kolorze) i dodaj tylko parę stron. Innym wyjściem, o ile potrafisz ładnie pisać, jest skopiowanie ulubionych cytatów. Oczywiście muszą być w pięknej i w ozdobnej czcionce. Jeśli nie jesteś w stanie wymyślić jej samodzielnie, znajdź wzór w Internecie. Jest on ich pełny. Potem tylko poświęć parę godzin na przepisywaniu. Gdy poczujesz, że masz dość, nie rób na siłę, bo wówczas wyjdzie nie ładnie. Daj sobie czas i miej chęci, inaczej nie warto. Kolejna koncepcja to zrobienie pieczątek, chociażby z ziemniaka. Potem pokrywasz go farbą i po prostu odbijasz literki. Fajny dodatek, bo może nie cała ściana. Mam jeszcze jeden pomysł, chociaż nie wiem czy się komukolwiek spodoba. Jeśli lubisz pisać i tworzyć, wykorzystaj ścianę jako zeszyt. Po prosty pisz od góry do dołu małymi literkami i tak powoli zapełniaj przestrzeń własną historią. Ciekawe chociaż nie koniecznie bardzo stylowe.  

8. Muzycznie

Jeśli jest na tym świecie jakiś człowiek, który muzyki nie słucha to stwierdzę, że apokalipsa się zaczęła. Tak bez żartów, to każdy ma jakieś lubiane zespoły. Dlatego można to wyrazić na ścianie. Wystarczą plakaty, zdjęcia, naszywki, flagi. Oj dużo opcji dają nam sprzedawcy. Wybierz swojego ulubionego wykonawcę lub kilku, wówczas dzieło będzie bardziej ogólne, a mniej czysto fanowskie. Rozplanuj wszelkie dostępne Ci przedmioty z tymi ludźmi związane. Dodaj karykatury, najlepiej swojej produkcji. Podejdź do sprawy na wesoło. Kolejny raz powiem, zaproś do zabawy przyjaciół, na pewno z chęcią Ci pomogą i wniosą coś od siebie, przez co ściana będzie jeszcze milsza. Aby nie było zbyt nudno, dołącz przepisane lub na kartkach teksty ulubionych piosenek. W tym wypadku równie świetnie zaprezentują się cytaty z wywiadów. Większość artystów powiedziało kiedyś coś, co nas śmieszy lub skłania do refleksji. Wybierze te, które najbardziej do Ciebie przemawiają. Jeśli uda Ci się znaleźć gdzieś stare płyty gramofonowe, dodadzą klimatu całej koncepcji. Szukaj, a masz szansę znaleźć. 

9. Językowo

Języki stały się bardzo ważne w dzisiejszym świecie. Umożliwiają nam wszechstronną komunikację, zdobycie pracy. W skrócie są niezbędne, ponieważ w końcu granice mojego świata są granicami mojego języka. Dlatego warto wprowadzić ten nierozerwalny element na swoją ścianę. A w jaki sposób? Będzie się to opierać głównie na pisaniu słówek lub zwrotów. Możesz je umieścić w nieokreślonej kolejności i układzie. Wybierz te, które najbardziej Ci się podobają z jednego lub kilku języków. Druga opcja to wybranie jakiegoś zdania i przetłumaczenie go na wszelkie dostępne Ci języki. Google zawsze pomocne. Inaczej zrób tabelkę. Na górze języki, z boku słowa. I tak wybierz kilkanaście lub kilkadziesiąt i przetłumacz. Dzięki temu na przykład poznasz parę zwrotów po chińsku chociażby. Możesz dołączać tłumaczenia, albo nie. Wolny wybór. Jednak myślę, że z nimi masz szansę się czegoś przy okazji nauczyć.

10. Klasyki
Nie musisz robić szalonych i niekonwencjonalnych przeróbek jeśli nie lubisz. Wystarczy pójść do sklepu z akcesoriami domowymi i kupić parę przedmiotów. Chociażby duży zegar, który potem przyczepisz na jednym kawałku tapety. Ładne, proste i takie spokojne. Jednak niektórych bardzo denerwuje dźwięk wskazówek. Możesz też umieścić półeczki w różnych kolorach lub jednym i na nich poukładać swoje drobiazgi. Jeden plakat w antyramie, kilka obrazów. Wszystko bardzo proste, a jednak zachwyca. Lustro prawie na całą ścianę również jest bardzo mile widziane. Przejdź się na spacer po sklepowych alejkach i wybierz coś satysfakcjonującego.


Podałam kilka przykładów, które przyszły mi do głowy. Jednak nie jest to nawet mały ułamek możliwości, dlatego pomyśl, a na pewno coś znajdziesz. Mam nadzieję, że natchnę Cię tą notką i znajdziesz swój idealny pomysł.

Pięknej ściany!
Loremi

piątek, 22 lutego 2013

Nigdy nie płaczę - czy coś ze mną nie tak?

Mam taki może trochę nietypowy problem. Ostatnio zauważyłam, że prawie wcale nie płaczę. Kiedyś dużo płakałam, po każdej kłótni z rodzicami na przykład. Jednak im starsza się robiłam, tym mniej płakałam, a teraz od wieku lat mniej więcej 11 nie płaczę wcale. Czuję się z tym źle. Jak umarła moja babcia, nie potrafiłam wypuścić z siebie ani jednej łzy, a przecież było mi przykro, bo bardzo ją kochałam. Jak rozstał się ze mną chłopak było tak samo, też nie płakałam, a przecież odczuwałam wielki smutek. Ten były chłopak, w ogóle powiedział mi wtedy, że jestem nieczuła, oziębła i wyrachowana. Od tego czasu zaczęłam uważać, że może coś w tym jest. Doszło nawet do tego, że chciałam się nauczyć płakać na zawołanie, żeby ludzie nie myśleli, że jestem taka nieczuła i oziębła. Co z tym zrobić? Czy to naprawdę źle, że nie płaczę?

~ Misia

Witaj Misiu!

Nie jedna osoba mogłaby oddać Ci trochę łez, które ma w nadmiarze. Myślę jednak, że Twoje niepłakanie ma naprawdę wiele zalet i wiele osób mogłoby Ci tego pozazdrościć, a nie mówić, że jesteś nieczuła, czy coś takiego. Dorosłaś i Twoja psychika wykształciła swój sposób radzenia sobie ze stresem, czy przykrością, nie wyrażasz po prostu emocji poprzez łzy i to wcale nie jest złe. 

Każdy smuci się inaczej i ma do tego pełne prawo - jedni właśnie płaczą, inni mają bóle psychosomatyczne, jeszcze inni krzyczą i wyją. Wprawdzie płacz jest utożsamiany z reakcją na smutek, ale ten Twój były to musi być głupkiem by mówić Ci, że skoro nie uroniłaś ani łzy, to jesteś nieczuła i wyrachowana! Ktoś Ci w ogóle każe płakać po tym związku, tym chłopaku? Nie, możesz reagować jak zechcesz.

Moim zdaniem nie ma nic złego w tym, że nie płaczesz. Zasadniczym jednak pytaniem jest, czy odreagowujesz wewnętrzne emocje w inny sposób? Ponieważ najgorszym co może być w takich sytuacjach jest trzymanie bólu w sobie - później z nadmiarem problemów i emocji zaczyna on narastać, a to prowadzi często do depresji. Jeśli bardzo zależy Ci na uzewnętrznianiu bólu, rób to w inny sposób, ale nie zmuszaj się do tego - to, jak przeżywasz smutek jest Twoją indywidualną sprawą. Nie musisz więc płakać na zawołanie, ani nic z tych rzeczy. W końcu komu jest potrzebne widzenie Ciebie smutnej? To problem ludzi, jeśli sądzą, że jesteś oziębła, możesz im jedynie powiedzieć: "słuchajcie, naprawdę mocno w środku przeżywam to, co się stało, ale nie potrafię z tego powodu płakać" albo "nie warto się załamywać i smucić, bo życie toczy się dalej". Nie wyprowadzaj ludzi z błędu na siłę nieszczerymi łzami, bo wtedy mogą Cię posądzić o hipokryzję - wiesz, zazwyczaj nikomu się nigdy nie dogodzi. ;)

Co powinnaś zrobić w tej sytuacji? Przede wszystkim olać ludzi, którzy mówią, że jesteś nieczuła, bo nie płaczesz. Widocznie nie znają Ci na tyle dobrze, by wiedzieć, że przeżywasz to wszystko wewnątrz. A na co nam opinia ludzi, którzy nie mogą nic konkretnego i prawdziwego o nas powiedzieć? Do kosza! ;) Spróbuj odnaleźć zalety tej sytuacji:
  • w sytuacjach podwyższonego ryzyka, kiedy reszta wrażliwych osób już dawno uroniła łzy, Ty nadal zachowujesz głowę na karku,
  • nikt nie powie Ci, że jesteś beksą, czy łatwo się rozklejasz, nie trzeba doprowadzać Cię do porządku, gdy się rozpłaczesz,
  • unikasz publicznego upokorzenia - znam wiele ludzi, którzy nie wytrzymują emocji i potrafią rozpłakać się na egzaminie, wśród większej grupy ludzi, chociaż wcale nie chcą - pomyśl, że Ty unikniesz gadania ludzi, co znowu się stało.

Wykorzystuj swoją zaletę i spróbuj wspierać osoby, którym łez nie brakuje. One wtedy bardzo potrzebują wsparcia. :)

Pozdrawiam cieplutko,
Siedmiokropka
Szablon wykonała prudence. z Panda Graphics. Credits: x | x