środa, 5 listopada 2014

KK: "Aż po horyzont"

Autor: Morgan Matson
Gatunek: Literatura młodzieżowa
Ilość stron: 453
Rok wydania: 2014

Opis: Życie Amy Curry dalece odbiega od ideału. Jej ojciec zginął niedawno w wypadku samochodowym. Matka, chcąc na nowo wszystko poukładać, postanawia przeprowadzić się ze słonecznej Kalifornii do Connecticut. Niedługo po zakończeniu roku szkolnego Amy ma do niej dołączyć – przejechać przez niemal cały kraj, by zacząć zupełnie inne życie z dala od miejsca, które kocha i od wypróbowanych przyjaciół.

W długiej, zaplanowanej co do minuty, podróży Amy towarzyszyć ma Roger, syn znajomej rodziców. Dziewczyna nie widziała go od lat i początkowo jest przerażona wizją spędzenia kilku dni w obecności kogoś, kogo ledwie zna… Jednak Amy i Roger szybko znajdują wspólny język i postanawiają zmienić nudną jazdę z miejsca A do miejsca B w szaloną wyprawę po Ameryce – wyprawę, w trakcie której nie tylko przeżyją przygodę i odwiedzą kilka niezwykłych miejsc, ale również odnajdą samych siebie.

Moim zdaniem: Jest to przede wszystkim powieść drogi. Splatają się w niej dwie wędrówki. Ta którą widzi każdy z nas, czyli przejeżdżanie przez kolejne stany i miasta. Oraz druga- poszukiwanie siebie. Książka łączy je w jedność. Każda kolejna przeżyta przygoda czy spotkana osoba wywołuje w Amy niespodziewane reakcje, dziewczyna zaczyna przypominać sobie wydarzenia, które dawno wcisnęła gdzieś w kąt swojej pamięci. Czasem niestety wszystko jest zbyt oczywiste. Nie ma tu drobnostek, a czynniki wywołujące wspomnienia wręcz kują w oczy. Czyli akcja jak na mój gust poprowadzona jest trochę za mało poetycko i bez polotu.

Uwielbiam książki o podróżach.Odzywa się wtedy we mnie głód wrażeń i chęć przeżycia jakiejś przygody. Niestety tę książkę połknęłam jakoś bez emocji. Bez niedosytu i chęci odwiedzenia opisywanych miejsc. Choć bohaterka wędruje przez dużą część Ameryki to ta wyprawa nie zrobiła na mnie wrażenia. Więcej wiem o tym co jadła siedząc w samochodzie niż o tym co zobaczyła i jakie emocje wywołały w niej poszczególne miejsca. Jedyne co zapadło mi w pamięci to pewna niekończąca się droga oraz to, że fast foody mogą być dobre. Po książce, której akcja dzieje się w podróży oczekuję dużo więcej jeśli chodzi o przedstawienie opisywanych miejsc.

Żałoba, która wydaje się brać górę jeśli chodzi o tematy poruszane w książce jest średnio namacalna. Czytając tę powieść mimo opisów łez i trzęsących się podbródków nie odczułam straty bohaterki. Cierpienie i pustka całkowicie zdominowały jej życie, podporządkowała im się. Właśnie przez to wszystko wydało mi się mocno przesadzona, a Amy była po części zwykłą histeryczką. Z drugiej strony nie wiadomo jak każdy z nas zachowałby się na jej miejscu, więc nie będę oceniać samej postaci. Jednak sposób opisywania przeżyć w tej książce jest zdecydowanie ubogi. Wszystko jest czarne lub białe, brak w niej odcieni szarości. Przez to emocje wydają się wyolbrzymiane i surrealistyczne.

Bohaterowie są całkiem ciekawi. Łatwo się wpasować w ich świat. Wyobrazić sobie jak zachowują się na co dzień, jakimi byliby znajomymi. Żadna z postaci nie działała mi na nerwy, ani też nie była zbyt idealna. Wszystko w granicach normalności. Inną sprawą jest przemiana, której podlega zarówno Amy jak i Roger. Po prostu ciężko mi uwierzyć, że przez kilka dni ktoś może tak bardzo zmienić swoje przyzwyczajenia i nastawienie do życia. Zmiany jakie zaszły dla mnie były zbyt radykalne i oczywiste. Może też dlatego, że jak już wspomniałam towarzyszące im emocje zostały opisane raczej nieciekawie.

Pewnie chciałybyście jeszcze poczytać o ulubionym wątku wielu nastolatek czyli miłości. Ta i owszem, jest w książce. Rozwija się w ciekawy sposób, i o dziwo naturalny. Nie ma wielkiego bum. Nie ma też banalnego zakończenia i mnóstwa ckliwych momentów. Nie nazwałabym tej książki romansem. Zauroczenie jest raczej wątkiem towarzyszącym głównemu tematowi czyli odnajdywaniu siebie. Muszę jednak powiedzieć, że jak dla mnie uczucie między bohaterami i to w jaki sposób jest opisane to najmocniejszy element tej historii.

Kolejnym plusem jest ciekawa oprawa tekstu. Znajdziemy sporo zdjęć, paragonów czy rysunków. Dzięki temu książka przypomina po części dziennik prowadzony w podróży. Ja osobiście uwielbiam takie 'dodatki'. Nadają literaturze autentyczności i budują jakąś specyficzną więź z książką. Owszem, nie z bohaterami, a z książką. Nie pytajcie o co mi chodzi, bo za nic nie potrafię tego jakoś racjonalnie wytłumaczyć.

Ocena: 6.5/10


Pozdrawiam,
Nieuchwytna

Jak zawsze zachęcam do podawania wskazówek o czym chciałybyście przeczytać w następnej recenzji.

wtorek, 4 listopada 2014

Przyjaciółka kocha nieodpowiedniego chłopaka

Mam kłopot. Zaczęło się kilka miesięcy temu, w dzień kobiet. Pewien kolega z klasy flirtował ze mną przez fb, później w szkole unikał mnie, jak ognia. Trzy miesiące później pojechałam z nim i kilkunastoma osobami do Londynu, flirtował ze szkolną pięknością (rozmowy, spacery itd.) Dwa tygodnie później kręcił z moją najlepszą przyjaciółką. Teraz prawie ze sobą chodzą. Przyjaciółka przez to ma dla mnie mniej czasu. Po za tym zawsze jest w JEGO towarzystwie i czuję się niezręcznie. Jestem strasznie zazdrosna, wolałabym żebyśmy miały takie relacje jak dawniej, a przez moją wypracowaną niechęć do niego (nie kłamię, w poprzedniej szkole chodził z dwoma dziewczynami, nie ufam mu). Martwię się o nią, a jednocześnie chcę jej szczęścia i jestem strasznie zazdrosna. Co mam robić?

~Lena M


Droga Leno M!

  Pominę ten fakt flirtowania przez fb, bo ja nawet nie mam na to słów. Zastanawia mnie tylko to, dlaczego unikał Cię jak ognia? Co się tam takiego stało?

  W każdym razie nie lubisz tego chłopaka. Widać, że jest niegodny zaufania, bo szuka tego szczęścia wszędzie. Woli się zabawić niż oddać się uczuciu tylko dla tej jednej osoby. Mam jednak troszkę małe wątpliwości czy oby na pewno go nie lubisz. Piszesz że z Tobą flirtował, a potem unikał. Możesz mieć żal do niego. Czasem rozsądne powody, że on miał kilka dziewczyn naraz nie wystarczą, żeby uczucie minęło. Dobrze, przejdę do innej sprawy.

  Przyjaźń i miłość są ważne, ale jedna nie może konkurować z drugą. Przyjaciel nie powinien zakazywać nam miłości, a kochana osoba nie może zabraniać nam przyjaźni. Jeżeli któreś tak robi, to znaczy, że to nie jest prawdziwa przyjaźń ani miłość. Wyłączając oczywiście jakieś powody, dla których obawia się o tą przyjaźń lub miłość. Musisz porozmawiać ze swoją przyjaciółką. Powiedzieć, że Ty też jej potrzebujesz. Zwłaszcza na osobności. Chyba nie powinna być tym zdziwiona. Nie wiem czy ona wie o tym, że nie lubisz jej chłopaka, ale jeżeli nie, to powinnaś jej powiedzieć. Oczywiście delikatnie. Wytłumaczyć, że chcesz jej szczęścia, żeby kogoś miała, ale nie potrafisz zaakceptować tamtego chłopaka, bo doskonale wiesz jaki on jest, co robi, w tym zdradza. Dlatego jeżeli chce z nim być, to wolałabyś go nie widywać lub robić to rzadko. Pewnie przekonywanie jej do rzucenia go nic nie da. Ludzie w miłości są często zaślepieni i póki nie zobaczą jaki ktoś je naprawdę, to nie ufają innym. Trochę w tym racji, bo nie chcą wierzyć plotkom, nie zawsze przyjaciel okazuje się szczery. Niestety wydaje mi się, że po prostu trzeba poczekać aż się sama przekona. Ty chociaż będziesz miała to na względzie, że powiedziałaś jej o tym. Czasem chce się kogoś przed czymś złym uchronić, tak jak rodzice dbają o bezpieczeństwo dzieci, ale nie mogą zapobiec upadkowi i jakiejś ranie. Dziecko jest ciekawe i musi się przekonać. Twoja przyjaciółka jest pewnie zakochana i nie można jej diametralnie zmienić zdania, jeżeli coś na nią nie wpłynie, czegoś ona nie zobaczy. Chyba, że ma do Ciebie duże zaufanie i uwierzy w to, co powiesz. Ona może jednak się na Ciebie obrazić, że jesteś właśnie zazdrosna, że to ona ma go bliżej niż Ty. Może kiedyś dowie się o tym flirtowaniu. Dlatego bądź z tym ostrożna i załatw to delikatnie. Nie zabraniaj jej się z nim spotykać, ale wytłumacz Twój stosunek do niego. Zawsze jednak jest nadzieja, że chłopak w końcu przejrzy na oczy i zakocha się tak naprawdę.Wiem, że proponuję Ci bierną postawę, ale tak już pisała, ona sam się musi przekonać. Rzadko jest tak, że ktoś nam zaufa i zrobi tak jak chcemy. Uwzględnij swoje zdanie na ten temat w wypowiedzi, ale powiedz, że nie chcesz tracić jej i szanujesz jej decyzje, że z nim jest.

Pozdrawiam, Olka

poniedziałek, 3 listopada 2014

Gdy do związku wkrada się rutyna

Jesteśmy ze sobą ponad dwa lata (ja mam 18, on 19). Ostatnio zauważyłam, że nasz związek się bardzo zmienił. Jesteśmy sobie bardzo bliscy, on zawsze daje mi wsparcie, a nasza relacja jest stabilna, jednak czuję, jakbyśmy byli względem siebie mniej czuli. Wymieniamy mniej pocałunków, mniej się przytulamy... tak, jakbyśmy już tego tak bardzo nie potrzebowali. Ja jednak za tym tęsknię. Jestem bardzo szczęśliwa w naszym związku, on nigdy nie dał mi powodu, żebym w nas zwątpiła i nie wyobrażam sobie życia z kimś innym. Brakuje mi jednak tej czułości, przyspieszonego bicia serca wraz z każdym pocałunkiem, gęsiej skórki w reakcji na jego dotyk... Chyba do naszego związku wkradła się rutyna. Rozmawialiśmy o tym i oboje to zauważyliśmy, jednak to wszystko samo tak jakoś wyszło... Zdaję sobie sprawę, że pewnie się po prostu do siebie przyzwyczailiśmy, a i okres beztroskiego zauroczenia już minął. Jednak brakuje mi niektórych momentów z tamtych chwil. Da się je jakoś przywrócić czy pozostało się mi z tym tylko pogodzić?


Drogi Anonimie z dnia 23 września!
Bardzo Cię przepraszam, że swoją odpowiedź dostajesz dopiero teraz. Mam nadzieję, że mimo wszystko uda Ci się ją przeczytać.
Naukowcy udowodnili, że stan zakochania, który odpowiada za to, że jesteś zafascynowana tą drugą osobą, trwa maksimum do dwóch lat. Wtedy każde słowo, każdy dotyk mają jakąś magiczną moc. Później faktycznie jest tak, że oswajasz się z partnerem, wkrada się odrobina rutyny. Wynika to z tego, że poznajecie swoje przyzwyczajenia i chcecie im sprostać. Dobrze się rozumiecie. Partner zna sposób Twojego myślenia, wie, jaka jesteś, potrafi spojrzeć na świat Twoimi oczami.
Zaczynasz odnosić wrażenie, że moja druga połówka jest "zaklepana" więc nasuwa się pytanie po co nadal mam się tak starać? 
Bardzo możliwe, że Wasze pożądanie osiągnęło już swoje szczyty dawno temu, ale chemia cały czas intensywnie działa. Jesteście parą zakochanych, jeteście również parą przyjaciół. Ale w między czasie pojawiło się coś jeszcze. To "coś" to przyzwyczajenie.
I wtedy, najważniejsze, by nie wpadać w panikę, gdy nie odczuwamy potrzeby bycia już tak blisko ze sobą, że nie mamy ochoty spędzić każdego wieczoru razem, ponieważ jest to naturalna kolej rzeczy.
Odgonić rutynę
Jeśli do związku wkrada się rutyna, możemy spróbować ją odgonić różnymi sposobami.
Warto zacząć bardziej dbać o związek i naprościej, spróbować robić rzeczy, które robiliśmy na początku relacji. Jak się wtedy zachowywaliśmy? Flirtowaliśmy, zabiegaliśmy o siebie, wysyłaliśmy sobie czułe SMS-y, różne sygnały; były to spojrzenia, dotyk.
Pamiętasz, jak na każdym spotkaniu chciałaś wypaść jak najlepiej? Staranny makijaż i ładna bluzka to była podstawa. A rutyna i zaniedbanie często idą ze sobą w parze, dlatego po pewnym czasie bez skrupułów latasz przy nim w nieumytych włosach i w spodniach dresowych. Pamiętaj jednak, że warto wkładać choć minimum starań, by wciąż pozostać dla chłopaka atrakcyjną dziewczyną.
Zacznijcie od randek - jeśli przyniesie to chociaż częśc z tego uczucia onieśmielenia, niepewności, co na początku, to będzie dobrze. Rutyna sprawia, że zapominamy o tym, jak było dawniej, dlatego spróbuj powrócić do tamtych chwil. Może mieliście jakieś stałe miejsce spotkań? Pomyśl o tym, gdzie wcześniej bywaliście i udajcie się tam. Usiądźcie przy tym samym stoliku, zamówcie to samo co kiedyś, powspominajcie o tym.
Podstawową zasadą jest to, by zacząć robić ze sobą różne rzeczy, np. wyjazd na łyżwy, zaplanowanie wycieczki na weekend, wspólny paintball. Chodzi o dobrą zabawę i... wspomnienia! Jeśli jesteście domatorami, to co powiecie na odmianę i wspólne wyjście na imprezę? Trzeba poszerzać swoją strefę komfortu! A z drugiej strony, jeśli chodzicie na imprezy co dwa dni, to może zostańcie w domu i oglądnijcie razem jakiś film? Brzmi dobrze ;). Wygospodarujcie trochę czasu dla siebie i spędzcie go inaczej niż zwykle.
Myślę, że dobrym rozwiązaniem byłoby też zaangażowanie się w jakąś akcję charytatywną, np. wspólne zbieranie pieniędzy na jakiś cel lub pomoc w schronisku dla zwierząt. Są to rzeczy, które naprawdę mogą zbliżyc do siebie ludzi.
W potrzymaniu temperatury w związku mogą pomóc drobne niespodzianki. Co Ty na to, by kupić bilety na mecz jego ulubionej drużyny sportowej? Wręczyć mu płytę ukochanego zespołu? A może spróbować ugotowac jego ulubione danie(wspólne gotowanie brzmi nawet lepiej;)? Miło byłoby, gdybyś bez zapowiedzi "odebrała" go ze szkoły lub z treningu - jego zaskoczona mina na pewno będzie bezcennym widokiem.
A słowa " Kocham Cię"? Nie wstydźcie się tego! Może jest to słodkie, może nawet niemodne, ale jesteście parą i takie wyznania są dla Was, nie dla całego świata. Nie szczędź miłych słów i pochwał w jego stronę. Czasami zwykły SMS potrafi dodać skrzydeł na resztę dnia. Jest to prosty znak, że w tym danym momencie, myślisz, tęsknisz lub czekasz właśnie na niego.
Przytul się do człowieka. Przytulanie jest dobre, bo uspokaja, ułatwia zrozumienie, jest milsze niż słowa, ułatwia zapominanie o problemach, obniża ciśnienie, redukuje stres, odgania samotność. Dajcie sobie odrobinę tej czułości.
Rozmawiajcie ze sobą! Nie ma chyba nic przyjemniejszego niż rozmowa o swoich marzeniach, podróżach, snucie planów na przyszłośc, wyobrażanie sobie tego, co kupilibyśmy, gdybyśmy trafili szóstkę... Dzielcie się ze sobą swoimi myślami.
Osobno, by być razem
Namiętne przebywanie ze sobą też do końca nie jest dobre, dlatego nie zapominajmy o własnej przestrzeni. To nie tak, że spędzanie czasu osobno jest czymś złym dla relacji. Każdy z nas powinien wciąż troszczyć się o swój własny, intymny świat, który sprawia, że jesteśmy dla tej drugiej osoby cały czas kimś ciekawym. Tak, dbajmy o siebie razem, ale dbajmy też o siebie indywidualnie.
Nie rezygnuj np. z wypadów z koleżankami na miasto, na basen, na stadninę, niech on zastanawia się, jak spędzasz czas, niech wie, że masz swoje zdanie, swoje pasje. Dzięki temu jesteś kimś, kto wciąż go intryguje, z kim chce się rozmawiać. Możesz napisac mu SMS-a, że spotkanie trochę się przeciągnie, niech poczuje ukłucie zazdrości.
Oczywiście musi to działać w obie strony: nie zabraniaj mu oglądania meczy, wychodzenia na piłkę, spotkań z kolegami, bo oprócz Waszej dwójki istnieje też inny świat, który niesie ze sobą mnóstwo nowych doświadczeń.
Podsumowując, z rutyną w związku nie da się walczyć w pojedynkę. To musi być Wasza wspólna praca. Nie pozwól na to, by wszystko było na Twojej głowie, ponieważ do szczęścia w takiej relacji potrzebne jest zaangażowanie obu stron. Jeśli Twój chłopak nie domyśli się o co Ci chodzi, to porozmawiaj z nim o tym. Mów śmiało co Ci się nie podoba i jak chciałabyś to zmienić. Opracujcie plan na przyszłe dni, trzymajcie się swoich postanowień i pamiętaj: liczy się kreatywność.
Odsyłam też do tego postu: http://nasze-babskie-sprawy.blogspot.com/2013/09/7-form-miosci-oraz-jak-zapobiec-nudzie.html
Trzymam za Was kciuki kochani, Alyssa

sobota, 1 listopada 2014

Styl militarny w różnych wydaniach...

A ja bym prosiła o notkę na temat stylu militarnego :) Tylko, żeby to były jego elementy w stylizacjach również dziewczęcych ;)
Pszczoła


Na początku tej notki chcę się odnieść do ostatniego wpisu Cocalotte. Otóż podpisuję się pod jej słowami obiema rękoma i nawet podpisałabym się stopami, ale niestety nie umiem. O co mi chodzi? O to, że to przykre, gdy nie dostajemy komentarzy. Ze mnie, na przykład, uchodzi wtedy cała ochota do pisania. Może i moje notki byłyby częściej, gdybym dostała jakiś komentarz, a pod paroma wpisami nie było nic.
Mam do przekazania jeszcze drugą wiadomość. Nie odpowiem na te pytania umieszczone w spisie, ponieważ są stare i nie wiem, czy potrzebujecie jeszcze na nie odpowiedzi. Czekam na nowe pytania, pamiętajcie jednak, że jestem tylko na 1/4 etatu i mam swoje życie. Wyrozumiałości ;-).

Kochana Pszczoło,
na początku pochwalę twój pseudonim - świetny jest :) Nawet nie wiesz, jaką radość odczułam, gdy przeczytałam, że ktoś chce notkę na temat stylu militarnego. Od razu pomyślałam : "Oooo! Na ten temat wiem dużo, napiszę długą, wyrąbaną w kosmos notkę i wszyscy będą szczęśliwi". Czy taka notka wyszła? Moim zdaniem nie bardzo, miałam wiele kłopotów z jej napisaniem, zresztą oceńcie sami :)

Styl militarny to styl inspirowany wojskiem, wojskowością, armią itd, ale to chyba wiedzą nawet najwięksi ignoranci .Tak, jak w każdym innym stylu, tak i w tym istnieją elementy garderoby, które są absolutnym must have, jeżeli chcemy stworzyć militarną stylizację. Co to za elementy? O tym w poniższej notce.

Jak ubrać się od stóp do głów, by nasz styl mógł być określany, jako militarny?

Przede wszystkim dominują tutaj moro oraz kolory ziemi. Chyba każdy wie, jak moro wygląda, ale jeżeli nie wie to już wstawiam obrazek :


Do kolorów ziemi zaliczamy natomiast brązy, beże, szarości, czernie, a także zgniłe zielenie, brudne pomarańcze i czerwienie.
Jednakże w tym stylu nie chodzi, byś ubierała się monochromatycznie, od stóp do głów w wojskową zieleń, bo nie w tym rzecz. Najlepiej jest miksować przeróżne elementy - wtedy nasze stylizacje nie będą nudne, a raczej będą kojarzone z naszą indywidualnością i oryginalnością.

Najlepsze do takich stylizacji są buty sznurowane. Możesz zakupić takie, jakie noszą żołnierze, jednak jest to wydatek rzędu około 200-300zł, chociaż niektóre modele są wiele tańsze i można je dostać za np. 110zł. Jednakże jeżeli chcesz stworzyć bardziej damską wersję militarnego stylu - polecam zakup workerów. Dostaniesz je w prawie każdym sklepie obuwniczym, bo moda na nie nadal trwa. Gdybyś chciała się uprzeć to i z martensami udałoby się stworzyć militarną stylizację, i również by była ona nieco bardziej dziewczęca. Do tylu militarnego pasują również glany (jak dla mnie to one pasują do każdego stylu, no ale mniejsza o to ;)) - jeżeli chcesz tworzyć wizerunek twardej, mocnej dziewczyny to z pewnością w takich butach Ci się to uda - oraz trampki, które można łączyć w wiele stylizacji. Jeżeli chodzi o kolor- najbardziej pożądane są czernie, szarości, odcienie brązu (zwłaszcza te ciemniejsze). Aktualnie można kupić także buty we wzór moro ;-)

Deichmann


CCC
CCC
DeeZee
DeeZee
Dr. Martens

Najlepszym wyborem będą bojówki lub spodnie we wzór moro - wiem jednak z własnego doświadczenia, że takie spodnie bardzo ciężko dostać w jakichkolwiek sieciówkach dlatego polecam gruntowne przeszukanie allegro oraz sklepów internetowych, jeżeli nie masz ochoty na długie szukanie podobnych spodni. Oprócz tego pasują tutaj spodnie w kolorach khaki, odcieniach szarości i brązu, co zademonstruję w zestawach oczywiście :). Dżinsy są tak powszechne, że pasują do każdej stylizacji, również do tej w stylu militarnym - z mojej strony porada - najkorzystniejsze w tym stylu będą trzy rodzaje dżinsów - czarne, szare i przecierane. Jeżeli chodzi o spódniczki - wzory i kolory jak wcześniej. Przy umiejętnym połączeniu do tego stylu może pasować spódniczka ze skóry. Jeżeli masz talent - wpasujesz do tego stylu nawet spódniczkę z falbankami. Mówię poważnie! :)

H&M
 
H&M

Reserved
Pull&Bear
Pull&Bear
Pull&Bear
Bershka
Niezależenie, czy jesteś fanką kurtek, czy płaszczy - w stylu militarnym masz dowolność. Jeżeli decydujesz się na kurtkę - wybierz parkę lub kurtkę z dużym zapięciem. Jeżeli wolisz płaszcz - najlepszy będzie z szorstkiego materiału z dużymi guzikami. Dobrze wkomponowane w stylizację mogą pasować również skórzane kurtki, szczególnie ramoneski.

Reserved
Reserved
Pull&Bear
Pull&Bear
Bershka
W temacie "gór" czyli koszulek, bluzek, bluz, sweterków i koszul powiem teoretycznie mało, bo to dobiera się po prostu instynktownie. Trzeba pamiętać o zrównoważeniu stylów, gdy wybierasz dół w militarnym stylu, na górze możesz spuścić z tonu, a i tak cała stylizacja będzie miała militarny posmak. Natomiast jeżeli dół jest mniej żołnierski, góra musi bardzo pasować do takiego stylu, by nie była kolejną, zwykłą stylizacją, lecz z militarnym pazurem. Koszulki w moro lub kolory ziemi będą raczej pasowały do takiego stylu. W bardziej eleganckich stylizacjach możesz łączyć takie koszulki i bluzki z żakietami (koniecznie o prostym kroju i wielkimi guzikami). Chcąc stworzyć casualową stylizację wybierz oversizowe swetry lub koszule i połącz je z dużymi dodatkami.

Bershka
Bershka
Bershka
Bershka
Skoro już wspomniałam o dodatkach to napiszę jeszcze o nich. Biżuteria powinna być raczej stonowana i najlepiej naturalna np. skórzane bransoletki. Tworząc typowo damskie stylizacje polecam tutaj długie naszyjniki oraz obrączki. Co do nakryć głowy - pasuje tutaj naprawdę dużo rzeczy. Pierwsze miejsce zajmują oczywiście zielone berety ;) Widziałam także stylizacje z czapkami bejsbolówkami, melonikami, a także beannie, więc nic mnie już nie zadziwi ;). Torby i plecaki - najlepsze będą funkcjonalne, płócienne lub skórzane. Jak dla mnie, hitem tutaj byłaby kostka w kolorze zgniłej zieleni, jednakże kostka jest plecakiem kojarzonym z subkulturą metali. Ostatnią rzeczą są okulary przeciwsłoneczne - oczywiście najlepiej sprawdzą się w tym stylu okulary typu pilotki.

To tyle, zapraszam na obejrzenie zestawów stworzonych przeze mnie. Have fun!


Zachęcam do szukania samodzielnie inspiracji. Najlepsze wyskakują po wpisaniu "tumblr + coś tam", czyli np. "tumblr military style" ;) Z resztą wuje Google zawsze pomoże.

Pozdrawiam, Heavy.

P.S. Przepraszam, że musiałyście tak długo czekać na notkę.

środa, 29 października 2014

Coś z naszej strony

Kochane czytelniczki,
Coś chyba nie gra w naszych wzajemnych relacjach.
My też czekamy na jakieś oznaki życia z Waszej strony. Pod ostatnimi trzema postami nie pojawił się nawet najkrótszy komentarz, ani jedno słowo, aż do teraz, kiedy zdecydowałyście się napisać, ale i tak tylko i wyłącznie po to, żeby nam zarzucić lenistwo i kolejne niepojawianie się notek. Czy naprawdę cały czas musicie nam wypominać, jakie to my nie jesteśmy okropne, jak bardzo Was olewamy, że nic nie piszemy itd? A może dla odmiany ja powinnam Wam zacząć mówić, że niczego nie komentujecie i czasami czujemy się, jakbyśmy pisały do ściany? Okażmy sobie wzajemnie trochę szacunku. Jesteśmy tu dla Was i staramy się jak możemy, żeby odpowiadać na Wasze problemy. Nie zawsze udaje nam się to zrobić w szybkim czasie i przepraszamy za to. Ostatnio na blogu jestem ja, jest Lullaby, która ma niewiele pytań ze swojego działu i jest Olka, która już w ogóle nie ma żadnych pytań, na które może odpowiedzieć. To są osoby, które są na stałe cały czas i odpowiadają na pytania. Alyssa i Luna mają sporo pytań, na które jeszcze nie odpowiedziały, ale systematycznie starają się coś raz na jakiś czas publikować (każda z nich ma swoje powody, żeby nie robić tego częściej). Nieuchwytna zrezygnowała z prowadzenia działu Zrób to sama, dlatego publikuje teraz tylko w Kolumnie Kulturalnej, a tam nie ma żadnych narzuconych terminów. Z Pięknym.jak.lotos nie mam ostatnio kontaktu i też nie wiem, dlaczego nic nie publikuje. Heavy jest na ćwierć etatu, czyli publikuje tylko jak znajdzie na to czas. Cały czas szukamy nowych autorek, jeśli chcecie, żeby pojawiało się na blogu więcej postów, to zapraszam, zgłoście się i piszcie z nami.
Już nie raz prosiłyśmy Was, żebyśmy chociaż widziały Wasz odzew, Waszą obecność na blogu. Jeśli piszecie pytanie, to zwykłe głupie "dziękuję za odpowiedź" pod postem jest jak najbardziej mile widziane. Czasami się zastanawiam, czy ktoś w ogóle czyta to, co napiszę, a przecież gdybym pisała dla siebie, to nie publikowałabym tego nigdzie.
My mamy między sobą umowę, że odpowiadamy na jedno lub dwa pytania tygodniowo w określone dni, czasami któraś z nas wstawi coś więcej. Na niektóre pytania odpowiadamy od razu w Spisie. Pisanie na blogu to nie jest nasze jedyne zajęcie, każda z nas ma poza "pracą" tutaj jeszcze całe swoje życie. Przykładowo ja mam klasę maturalną. Staramy się bardzo, żeby znaleźć dla Was trochę czasu, ale też nie wymagajcie 24-godzinnego dyżuru i natychmiastowych odpowiedzi.
Jeśli coś się nie zmieni, zarówno z naszej strony (wiemy, że jednak powinnyśmy pisać choć trochę częściej), jak i z Waszej (pokażcie, że w ogóle tu jesteście), to ten blog nie będzie miał żadnego sensu i nie pozostanie nam nic innego, jak go zamknąć.
Pozdrawiam Was i liczę na to, że nie będę zmuszona do powtarzania tych wszystkich, w pewnym sensie gorzkich słów,
Cocalotte.

wtorek, 21 października 2014

Ma dziewczynę, ale wzbudza moje zainteresowanie

Hej, dziewczyny. ^^ Znalazłam waszego bloga jakiś miesiąc temu i uznałam, że warto zapytać o nurtującą mnie sprawę - widzę, że pomogłyście wielu, wieeelu dziewczynom. c;
Otóż jestem w 1. gimnazjum i jest ze mnie typ samotnika, ale zaczęłam zadawać się z jednym chłopakiem. W sumie z dwoma, ale z tym jednym mam problem. Nazwijmy go Sz. Tak więc zauważyłam, że Sz. jakby szuka mojego towarzystwa - czy to na przerwie podejdzie, czy to zagada... Generalnie mamy kontakt. I często po prostu droczy się ze mną nieco chamsko, ale o dziwo głównie przy kimś, w szkole itd. A gdy na przykład wracamy razem ze szkoły (idziemy podobną drogą) jest nieco milszy. Generalnie traktujemy się jak kumple, a przynajmniej on mnie, ja jestem chyba nieco zauroczona. Ostatnio jednak trochę przeginał z tym obrażaniem i mnie wkurzył, postanowiłam więc odzywać się mniej itd. Później spotkaliśmy się przy powrocie, przeprosił trochę i był jakby milszy. Czyli jakby zależy mu na moim towarzystwie... No, czy coś. Ale nie wiem do końca - w końcu pewnego dnia opowiedział mi o swojej dziewczynie i w ogóle gadał, jakie mu się podobają (średnio podobny do mnie typ), ale jednocześnie - jak wspomniałam - szuka mojego towarzystwa. Nie wiem, jak z tym jest, ale chcę wiedzieć... Czy może mu na mnie zależeć? I jak nieco zwrócić na niego swoją uwagę w ten nie kumplowy sposób, a dziewczęcy?
Panna Kujonka ;)


Kochana Panno Kujonko,
Chyba będę zmuszona dać Ci nie do końca taką radę, jakiej oczekujesz. Przede wszystkim zacznę od tego, że jeśli on ma dziewczynę, to uszanuj ten fakt i nie próbuj go podrywać. Pomyśl, jak czułabyś się, gdyby to Twojego chłopaka podrywała jakaś inna dziewczyna? No fajnie by nie było, prawda? Jakaś kobieca solidarność jednak powinna być.
On mi wygląda na typ nieświadomego amanta, takiego chłopaka, który nawet nie wie, że zachowuje się, jakby wszystkie dziewczyny podrywał. Są tacy chłopcy, którzy w swoim mniemaniu zachowują się normalnie, a każdy, kto na nich spojrzy zastanawia się, do której teraz dziewczyny zarywają, a dziewczyny, z którymi rozmawiają, masowo się w nich kochają i każda myśli, że to ona jest ta wyjątkowa. To w sumie trochę przykre, bo oni w większości naprawdę nie wiedzą, jakie wrażenie wywołują na dziewczynach. Chłopak, o którym piszesz, możliwe, że naprawdę szuka Twojego towarzystwa, ale wydaje mi się, że on nie chce od Ciebie niczego więcej, niż właśnie kumplowania się, kiedyś może przyjaźni. Wiem, że ciężko Ci to pewnie przyjąć do wiadomości, ale zobacz, on ma dziewczynę i prawdopodobnie ją kocha. Posłuchaj tego, jak mówi o tej dziewczynie, czy po jego słowach widać uczucia. Jeśli tak, to już w ogóle jesteś na przegranej pod tym względem pozycji, a jeśli nie, to mam dla Ciebie jeszcze jedną kwestię do zastanowienia się nad nią. Pomyśl, czy jakbyście kiedykolwiek byli razem, załóżmy, że rozstałby się z tamtą dziewczyną dla Ciebie, to czy nie miałabyś cały czas obawy, że będzie się tak samo zachowywał, jak teraz. Mam na myśli, że jakbyście byli razem, to za chwilę znajdzie się następna dziewczyna, z którą będzie chciał spędzać więcej czasu i może w przyszłości zostawić też Ciebie dla innej. Wiem, pewnie się trochę zapędziłam, ale sens tego jest taki, żebyś raczej sobie go odpuściła. Jeśli dasz radę, to utrzymujcie dalej kontakt, ale tylko przyjacielski. Jak myślisz, że w ten sposób możesz się tylko w nim na dobre zakochać (o co naprawdę łatwo), to ogranicz trochę ten kontakt, poczekaj aż Ci przejdzie i dopiero później ewentualnie na nowo go odnów. Jemu może na Tobie zależeć, ale raczej nie tak bardzo, jakbyś tego chciała, dlatego lepiej nie oszukuj sama siebie i zduś już w zarodku to uczucie, zanim będzie na to za późno i będziesz cierpieć.
Pozdrawiam,
Cocalotte.
Szablon wykonała prudence. z Panda Graphics. Credits: x | x