Hej!
Od razu przepraszam że tak długo ale chce żeby wszystko było jasne.
Moja
bardzo dobra koleżanka nazwijmy ją O ma chłopaka nazwijmy go X. Więc
nie są oni tak do końca ze sobą, tak nie oficjalnie ale niby są. Ja i O
mieszkamy w tej samej miejscowości, tyle że O przeprowadziła się tu rok
temu w wakacje, a znam ją lepiej jakoś od połowy wakacji i chodzimy
teraz do tego samego gimnazjum, ona do 1klasy ja do 3. X ma tyle samo
lat co ja, mieszka w większej miejscowości jakieś 30km od nas, ale w
naszej miejscowości ma dziadków do których przyjeżdża na wakacje, ferie,
święta etc i wtedy widuje się z O i mimowolnie ze mną, znam go dość
długo (ponad 7lat) i wiem że jest typem podrywacza, macanie dziewczyn to
dla niego praktycznie codzienność.
W te wakacje gdy X był u swoich
dziadków na wakacjach, zbliżyliśmy się do. siebie, on wtedy pokazywał że
czuje do mnie coś więcej, codziennie chciał się ze mną zobaczyć etc,
codziennie gadaliśmy trochę i pisaliśmy na fb, raz napisał też, że lubi
mnie, nawet bardzo i chciałby mnie przytulić/połaskotać ale nie wie jak
ja zareaguje, napisałam mu że musi się przekonać i następnego dnia połaskotał mnie a trochę później nawet przytulił, mimo tego że wtedy
niby był z O i pisał jej że ją kocha.
Jakieś 2 dni przed wyjazdem X
do domu zapoznałam się bardziej z O, bo ona napisała, bo była zazdrosna o
moje relacje z X i jakoś tak nasza znajomość się rozwinęła, dzień przed
wyjazdem X chciałam abyśmy zrobili konfe na fb ja, X i O i wtedy
zauważyłam jakie są relacje X i O, i zrobiło mi się głupio, bo jeszcze
jakieś 3-4dni wcześniej 'macałam' się z X a teraz czytam jak X i O piszą
sobie że się kochają.
Codziennie pisze mi jak bardzo kocha X i
kurde, nie wiem co jej poradzić, bo wiem że X bawi się O, jak lalką
która ma do macania gdy jest u nas. X na konfie dość często pisze że
kogoś 'przypadkiem' pomacał. W szkole ma koleżankę nazwijmy ją H, z
która kiedyś był a teraz są dobrymi znajomymi i wiem że pomiędzy nimi
też coś było,bo raz wysłał O jego zdjęcie z H i napisał 'dobre stare
czasy', nie wiedziałam jak zareagować. Potem była jeszcze W którą
poznał na weselu i utrzymał z nią znajomość, wiem że się całowali bo sam
przyznał się O i że nie wie co więcej mogło się tam zdarzyć bo film mu
się urwał (za dużo wypił a rodzice pozwalają mu na to).
O bardzo
często płacze przez niego. ona mówi że to nie przez X ale ja wiem że tak
jest. Bardzo lubię O i traktuje ją jak przyjaciółkę i nie chce żeby
cierpiała ale wiem że to przez X.
Ona jest nim zaślepiona i nie widzi jak on ją źle traktuje.
Co
zrobić? Jak jej pomóc? Bo wiem że on nie jest z nią szczery i ją
zdradza jeśli zdradą można to nazwać. Już nie wiem co robić, co jej
napisać/powiedzieć żeby z nim skończyła.
Proszę o szybką,pomoc.
Z góry dziękuje.
~Wikol
Droga Wikolu!
Problem jest trochę podobny, do tego na który odpowiadałam tydzień temu. Skoro piszesz ze swoim problemem, to chyba nie znalazłaś nic interesującego w poprzednim moim poście.
Chciałam znaleźć jakiś argument, przy którym mogłabym się trzymać, że X może chce być tylko Twoim przyjacielem, ale niestety po innych sytuacjach nie mogę tego powiedzieć. W przyjaźni też jest dozwolone przytulenie i łaskotki. To pierwsze większości wspiera na duchu, a kto jak nie przyjaciel ma to robić? To jest dotyk, ale przyjaciel ma do tego prawo. Do póki nie przechodzi to w macanie. Łaskotki są od zawsze taką formą dokuczania. Występują w rodzinie, w przyjaźni, a czasem jako taki element końskich zalotów. Trudno jest, więc je definiować i mówić, co oznaczają. Zazwyczaj jednak osoba, która nas łaskoczę, lubi nas. To wywołuje uśmiech na twarzy, choć często zdenerwowanie, bo dla niektórych jest to cholernie nieprzyjemne uczucie. Ale zwykle reagujemy śmiechem. Czyli osoba chcę spowodować, abyśmy się śmiali, czyli byśmy byli zadowoleni. A tego nie tylko by chciał człowiek, któremu się podobamy. Natomiast kwestia całowania innej dziewczyny, chłopaka zdecydowanie nie stawia go w dobrym świetle. O ile tamto można wytłumaczyć, to całować raczej się z przyjacielem nikt nie całuje. Chociaż kto wie, mamy takie czasy, że za kilkanaście lat może do tego dojść i mało kogo będzie to dziwić. Miejmy nadzieję, że jednak do tego nie dojdzie.
Ale jak to z nimi jest?
Mówisz, że oficjalnie ze sobą nie są. Jednak widzisz, jak na siebie działają. Może należałoby ustalić, co X do niej czuje? Skoro znasz go już 7 lat, to czemu nie spytasz go o to? Zawsze należy mieć jasność sytuacji, żeby móc o co go oskarżyć. Czasem ktoś, coś czegoś nie widzi. Wydaję mu się, że skoro z kimś nie jest oficjalnie, to może uganiać się za każdą inną. Nie powinno być tak, bo jeśli zależy mu na jednej, nawet gdy ze sobą nie są, to uganianie się za inną w tym czasie brane jest dla mnie jak:"Nie ta, to inna. Może będzie szybciej.". Tylko jak takie podejście może być poważne? Chłopak jest młody, ale nieważny. Nie wie, że kogoś rani. Gorzej jeżeli robi to świadomie i uważa, że jest o sprawiedliwe. Pogadaj z nim o tym czy on o tym w ogóle wie. To co dla nas jest oczywiste, dla innych może nie być. Szczególnie jeżeli nie jest powiedziane wprost.
Niestety inni cierpią
To, że ktoś może być zaślepiony, pisałam już ostatnio. U osoby, którą kochamy, nie patrzymy na wady. Są one dla nas niewidoczne. To samo u przyjaciół, i dlatego właśnie można się nazwać przyjacielem, bo dla nas nie istotne są wady bliskiej nam osoby. Właśnie dlatego o wiele trudniej zerwać przyjaźń czy miłość niż zwykłą znajomość. Czasem nie widzimy wad lub zmniejszamy je u innych. Tylko niektóre są tak istotne, że nie powinny być tolerowane. Jedną z nich jest zdrada. To po trochu nie szanowanie bliskiej nam osoby. Trudno jest wytłumaczyć komuś, że robi źle kochają go. Z własnego doświadczenia wiem, że prędzej ta osoba sama dojdzie do tego, że to jest złe, niż my ją do tego przekonamy. Zaboli wtedy, ale innej opcji nie ma. Możesz tylko próbować ją do tego przekonać, ale nie rób tego usilnie, bo osiągniesz odwrotny efekt. Ona dobrze może wiedzieć o tym, że robi źle, ale nie potrafić z tym skończyć. To tak jak z nałogiem. A pierwszym krokiem do rzucenia tego jest zrozumienie przez osobę, że to, co robi jest złe i jej szkodzi. Tak jak pisałam wcześniej, możesz tylko próbować jej pokazać, że nie powinna się nim tak interesować. Nie zmuszać itd. Wiem, że to trudne, bo ona cierpi, ale osobiście nie znam innego sposobu. Możesz ją wspierać i pocieszać. Wiedzieć, że zawsze może się do Ciebie zwrócić. Jeżeli ktoś ma inny sposób, to niech napisze pod spodem.
Trudno mi w tej sytuacji pomóc, bo nie mam dla Ciebie dobrego rozwiązania. Może autorki od "chłopcy" coś poradzą.
Pozdrawiam, Olka
Potrzebujesz pomocy albo porady w jakiejś sprawie? A może chciałabyś się po prostu komuś wygadać? Jeśli tak, dobrze trafiłaś! Załoga naszego bloga spróbuje Ci pomóc. :)
wtorek, 11 listopada 2014
środa, 5 listopada 2014
KK: "Aż po horyzont"
Autor: Morgan Matson
Gatunek: Literatura młodzieżowa
Ilość stron: 453
Rok wydania: 2014
Opis: Życie Amy Curry dalece odbiega od ideału. Jej ojciec zginął niedawno w wypadku samochodowym. Matka, chcąc na nowo wszystko poukładać, postanawia przeprowadzić się ze słonecznej Kalifornii do Connecticut. Niedługo po zakończeniu roku szkolnego Amy ma do niej dołączyć – przejechać przez niemal cały kraj, by zacząć zupełnie inne życie z dala od miejsca, które kocha i od wypróbowanych przyjaciół.
W długiej, zaplanowanej co do minuty, podróży Amy towarzyszyć ma Roger, syn znajomej rodziców. Dziewczyna nie widziała go od lat i początkowo jest przerażona wizją spędzenia kilku dni w obecności kogoś, kogo ledwie zna… Jednak Amy i Roger szybko znajdują wspólny język i postanawiają zmienić nudną jazdę z miejsca A do miejsca B w szaloną wyprawę po Ameryce – wyprawę, w trakcie której nie tylko przeżyją przygodę i odwiedzą kilka niezwykłych miejsc, ale również odnajdą samych siebie.
Moim zdaniem: Jest to przede wszystkim powieść drogi. Splatają się w niej dwie wędrówki. Ta którą widzi każdy z nas, czyli przejeżdżanie przez kolejne stany i miasta. Oraz druga- poszukiwanie siebie. Książka łączy je w jedność. Każda kolejna przeżyta przygoda czy spotkana osoba wywołuje w Amy niespodziewane reakcje, dziewczyna zaczyna przypominać sobie wydarzenia, które dawno wcisnęła gdzieś w kąt swojej pamięci. Czasem niestety wszystko jest zbyt oczywiste. Nie ma tu drobnostek, a czynniki wywołujące wspomnienia wręcz kują w oczy. Czyli akcja jak na mój gust poprowadzona jest trochę za mało poetycko i bez polotu.
Uwielbiam książki o podróżach.Odzywa się wtedy we mnie głód wrażeń i chęć przeżycia jakiejś przygody. Niestety tę książkę połknęłam jakoś bez emocji. Bez niedosytu i chęci odwiedzenia opisywanych miejsc. Choć bohaterka wędruje przez dużą część Ameryki to ta wyprawa nie zrobiła na mnie wrażenia. Więcej wiem o tym co jadła siedząc w samochodzie niż o tym co zobaczyła i jakie emocje wywołały w niej poszczególne miejsca. Jedyne co zapadło mi w pamięci to pewna niekończąca się droga oraz to, że fast foody mogą być dobre. Po książce, której akcja dzieje się w podróży oczekuję dużo więcej jeśli chodzi o przedstawienie opisywanych miejsc.
Żałoba, która wydaje się brać górę jeśli chodzi o tematy poruszane w książce jest średnio namacalna. Czytając tę powieść mimo opisów łez i trzęsących się podbródków nie odczułam straty bohaterki. Cierpienie i pustka całkowicie zdominowały jej życie, podporządkowała im się. Właśnie przez to wszystko wydało mi się mocno przesadzona, a Amy była po części zwykłą histeryczką. Z drugiej strony nie wiadomo jak każdy z nas zachowałby się na jej miejscu, więc nie będę oceniać samej postaci. Jednak sposób opisywania przeżyć w tej książce jest zdecydowanie ubogi. Wszystko jest czarne lub białe, brak w niej odcieni szarości. Przez to emocje wydają się wyolbrzymiane i surrealistyczne.
Bohaterowie są całkiem ciekawi. Łatwo się wpasować w ich świat. Wyobrazić sobie jak zachowują się na co dzień, jakimi byliby znajomymi. Żadna z postaci nie działała mi na nerwy, ani też nie była zbyt idealna. Wszystko w granicach normalności. Inną sprawą jest przemiana, której podlega zarówno Amy jak i Roger. Po prostu ciężko mi uwierzyć, że przez kilka dni ktoś może tak bardzo zmienić swoje przyzwyczajenia i nastawienie do życia. Zmiany jakie zaszły dla mnie były zbyt radykalne i oczywiste. Może też dlatego, że jak już wspomniałam towarzyszące im emocje zostały opisane raczej nieciekawie.
Pewnie chciałybyście jeszcze poczytać o ulubionym wątku wielu nastolatek czyli miłości. Ta i owszem, jest w książce. Rozwija się w ciekawy sposób, i o dziwo naturalny. Nie ma wielkiego bum. Nie ma też banalnego zakończenia i mnóstwa ckliwych momentów. Nie nazwałabym tej książki romansem. Zauroczenie jest raczej wątkiem towarzyszącym głównemu tematowi czyli odnajdywaniu siebie. Muszę jednak powiedzieć, że jak dla mnie uczucie między bohaterami i to w jaki sposób jest opisane to najmocniejszy element tej historii.
Kolejnym plusem jest ciekawa oprawa tekstu. Znajdziemy sporo zdjęć, paragonów czy rysunków. Dzięki temu książka przypomina po części dziennik prowadzony w podróży. Ja osobiście uwielbiam takie 'dodatki'. Nadają literaturze autentyczności i budują jakąś specyficzną więź z książką. Owszem, nie z bohaterami, a z książką. Nie pytajcie o co mi chodzi, bo za nic nie potrafię tego jakoś racjonalnie wytłumaczyć.
Ocena: 6.5/10
Pozdrawiam,
Nieuchwytna
Jak zawsze zachęcam do podawania wskazówek o czym chciałybyście przeczytać w następnej recenzji.
Subskrybuj:
Posty (Atom)