czwartek, 8 grudnia 2011

"'nienawidzę' go, a jednak coś tam jest.."

witam ;))
moim problemem jest - a jakże - chłopak. byłam z nim. zerwałam, bo już mnie wkurzał. robił sobie ze mnie jaja. wkurzyłam się, nagadałam mu co o nim myślę. prawie trzy miesiące później, czyli mniej więcej dwa tygodnie temu, on znowu zaczął mnie przepraszać i mówić jaki on to był głupi. ALE . coś się zepsuło. teraz on straaaasznie mnie wku.wia i nie umiem wytrzymać jego obecności. jednak kiedy on gada, że idzie sobie zapalić - denerwuję się. jak mówi coś o jakiejś innej dziewczynie - czuję ukłucie zazdrości ... nie wiem co o tym myśleć, 'nienawidzę' go, a jednak coś tam jest ...

co Wy o tym myślicie?

pozdrawiam ;))

~jajko.

 
Droga ~jajko.!
Osobiście jestem zdania, że zawsze do osoby, z którą wcześniej łączyło nas coś więcej pozostaje tzw. sentyment. Myślę, że tak jest właśnie w Twoim przypadku. Nie mylmy go jednak z uczuciem. To, że kiedyś coś do niego czułaś nie oznacza, że tak jest i teraz. Wydaje mi się, że jeżeli, jak sama piszesz, chłopak Cię denerwuje itp. etap życia w którym był dla Ciebie kimś ważnym jest zakończony. A że czasem pojawia się maleńkie ukłucie zazdrości?! Cóż.. tak to czasem bywa. ;) Nie zgadzaj się więc pod wpływem tych chwil 'nawrócenia' na chodzenie z nim, skoro tego nie chcesz. 
Frysbie_

środa, 7 grudnia 2011

Kocham go od dłuższego czasu.

Drogie dziewczyny! Bardzo lubię Waszego bloga, odwiedzam go kilka razy dziennie. Jeszcze nigdy nie napisałam do Was mojego problemu, więc przyszedł czas, abym w końcu to zrobila. Zacznę od początku.
Jest chłopak, ma na imię Marek. Kocham się w nim od niepamiętnych czasów. Jego tato zna się z moim od piaskownicy, więc my też. W przedszkolu, całą podstawówkę i teraz - w gimnazjum - go kochałam. Nie potrafię się z tego wyleczyć. Chodziłam już z wieloma chłopakami myśląc, że mi przejdzie, ale nie przeszło. A trudno chodzić z jednym, a kochać innego. Marek nie widzi mnie jako dziewczyny - nawet nie przyjaciółki. Najtrafniejsze określenie to dobra koleżanka. Jeździmy razem na wakacje, ferie, narty etc., więc musimy mieć jako tako dobre kontakty. Chodzę z nim do klasy, widuję codziennie. Uśmiecha się, rozmawia. Nie ignoruje mnie.
Rok temu kochał się w mojej najlepszej przyjaciółce, która wyjechała do Krakowa. Nie mam pojęcia jak jest teraz. Czy dalej ją kocha, czy może przerzucił się na kogoś innego. Koleżanki z klasy twierdzą, że kocha niejaką Raquel z Portugali (był tam na wymianie uczniowskiej). Nie wiem jak mam się w tej sytuacji zachować. Napewno nie wyznam mu tego co czuję, bo obraca się w "szkolnej elicie" i napewno mieliby ze mnie niezłą polewkę. Jednak ciężko mi odprawiać tylu fajnych chłopaków z kwitkiem.
Proszę dziewczyny, pomóżcie! Jedyna moja nadzieja w Was!

~Maja, 15 lat

 
Droga Maju! ;)
Niestety.. musisz się pogodzić z myślą, że jak widać nie jest on dla Ciebie. Wiem, że będzie to trudne, ale cóż innego możesz zrobić? Chyba nie chcesz wyjść na kompletnie walniętą desperatkę, a tak niestety możesz zostać odebrana, jeżeli będziesz zbyt nachalnie zabiegać o jego względy. Jeżeli natomiast w ogóle nie okazujesz tego, że mu się podobasz, jak chłopak ma Cię w ogóle zauważyć w tłumie innych fajnych 'lasek'? Masz dwa wyjścia: okazywać mu co do niego czujesz, bądź się odkochać.. Inaczej tego nie rozwiążesz.. A może Twoje uczucie nie jest w cale miłością, ale poniekąd przyzwyczajeniem. Myślisz sobie: tak było, jest i będzie..
Popatrz ilu jest w okół Ciebie fajnych chłopaków i ulokuj uczucia w jakimś innym obiekcie. Nie twierdzę, że będzie łatwo, ale robiąc to co teraz [czyli za przeproszeniem wielkie G xD], nie osiągniesz zupełnie nic. Nie chcę Cię tu broń Boże obrażać. Ale spójrz na swój problem obiektywnie. Z tego co piszesz wynika że nie robisz nic, żeby zmienić swoją sytuację. A niestety innych wyjść nie ma. I dokonaj wyboru w tej chwili.. Co wolisz:
- wiekową platoniczną miłość, która na dłuższy okres czasu sensu nie ma.
- czy zawziąć się, spróbować odkochać w 100% i być może osiągnąć cel.
Mam nadzieję, że wybrałaś to drugie.
Ogranicz może trochę kontakty z ów chłopakiem, bo patrząc mu w twarz, rozmawiając co dziennie myślisz tylko o tym jaki to on jest idealny.. A przecież wad też ma tysiące. I teraz te wysuń na pierwszy plan. Pomyśl sobie co Cię w nim denerwuje, czego w nim nie lubisz, a może właśnie dzięki temu twoja sympatia do niego w końcu przeminie. ;) powodzenia.
Frysbie_

wtorek, 6 grudnia 2011

Dałam mu kosza i czuję się z tym okropnie.

Witam was dziewczyny i proszę o radę. Zakochał się we mnie dużo starszy chłopak. Poznaliśmy się w klubie hobbystycznym, zaprzyjaźniliśmy się ze sobą, bardzo go polubiłam, ale nigdy nie myślałam o nim w taki sposób. A tymczasem kilka dni temu wyznał mi, że mnie kocha... że dopadło go to nagle i zanim się zorientował nie było odwrotu... Mam 15 lat, on ma 28. Od razu gdy się o tym dowiedziałam, wiedziałam, że nic z tego nie będzie. Nie tylko ze względu na wiek, tylko po prostu kocham kogoś innego (notabene naszego wspólnego przyjaciela, on ma 16 lat). Nie wiem co teraz zrobić. Dałam mu po prostu grzecznego kosza i wytłumaczyłam, dlaczego nie mogę z nim być. Zrozumiał. Zdawał sobie z tego sprawę, że go nie zechcę. Chciał być szczery... i go zraniłam, wiem to! Jest mi teraz okropnie źle, gryzą mnie wyrzuty sumienia, nie wiem co mam zrobić! Wiem, że zawsze, kiedy będę się z nim widywać (co tydzień, na spotkaniach klubu) będę widziała smutek w jego oczach, to jego spojrzenie będzie inne... A ja w tym czasie będę spoglądała z miłością na Przyjaciela (nie ujawniam imienia) Okropnie się z tym czuję. Zwykle nie zwracam się o pomoc na tego typu portalach, ale to wyjątek. Proszę o pomoc!

~Molierka

 
Droga Molierko!
Niestety.. wszystko co mogłaś już zrobiłaś. Należy pogodzić się z myślą, że już nic nie będzie tak jak dawniej. Osobiście uważam, że związek z aż tak dużą różnicą wieku między partnerami nie ma racji bytu. Prędzej czy później sami dojdą do wniosku, że to była pomyłka. Oczywiście moglibyście żyć długo i szczęśliwie w idealnym związku, ale szansa na coś takiego jest minimalna. Musisz pogodzić się z myślą, że inaczej to wszystko potoczyć się nie mogło. Odmówiłaś.. wiadomo, że teraz ów mężczyzna w Twoich oczach nie będzie już tym samym, że zmienisz do niego nastawienie. A on sam musiał brać coś takiego pod uwagę. Nie zmienisz tego. Głupio 'dać chłopakowi kosza' ale tak samo głupio chodzić z kimś tylko dlatego, że boimy się go zranić. Miliony dziewczyn staje w codziennym życiu przed takim wyborem jak ty, więc nie załamuj się.. Nie jesteś jedyna. Niestety, jestem zdania, że takich samych relacji jak niegdyś już nie odbudujecie, bo przecież i tak w głębi serca będziesz wiedziała, że on chciałby czegoś więcej. Ale mimo wszystko spróbujcie. Rozmawiaj z nim. Próbuj.. aczkolwiek nie rób pochopnych kroków, bo niektóre z nich on może odczytać nie tak jakbyś chciała i robić sobie niepotrzebnie nadzieję.. 
Frysbie_

poniedziałek, 5 grudnia 2011

Jak zapomnieć o poprzednim?

Drogie autorki.Po pierwszę chcę powiedzieć , że z ciekawością zaglądam na ten blog. Wkońcu postanowiłam poprosić o radę. A więc chodzę z pewnych chłopakiem. Układa Nas się jak narazie bardzo dobrze. Zakochałam się w Nim.Czuję się przy nim szczęśliwa , jednak nie tak do końca ... Ciągle gdzieś w mojej głowie jest pewien chłopak , którego kochałam kiedyś. Nie czuję do niego już miłości , ale coś po nim pozostało. Źle się z tym czuję. Jak mogę o nim zapomnieć do końca ?

~Sindy

    

Kochana Sindy!
Cieszę się i gratuluję, że wszystko się Wam dobrze układa;)
A teraz przejdę do istoty problemu.
Wiesz, tak jest, że po tych, których kochaliśmy, do których coś czuliśmy, coś pozostaje w sercu. Są to wspomnienia. Mimo że zapewne te wspomnienia dzielą się na te dobre i te złe, to najczęściej te dobre przesłaniają złe. Mam wrażenie, że tak samo jest w Twoim przypadku. Gdy jesteśmy w szczęśliwym związku, to tamte wspomnienia powinny być traktowane tylko i wyłącznie jako wcześniej zdobyte doświadczenie. To wszystko zostaje i nie da się tego wymazać, dlatego powinno się to dobrze potraktować. ‘Przetworzyć’ na coś, co może dać owoce, powyciągać wnioski. Najczęściej dzieje się to automatycznie. Jednak na początku napisałam, że gdy jesteśmy w szczęśliwym związku. Otóż właśnie. Czyli w takim, w którym niczego nam nie brakuje, gdzie jest zapewnione poczucie bezpieczeństwa, gdzie jest zaufanie do partnera, szczęście, brak większego strachu przed tym, co przyniesie przyszłość. I właśnie wnioskuję, że fakt, że coś Ci „pozostało”, jak piszesz, po tamtym chłopaku, oznacza, że może czegoś brakować w Waszym związku. Bo Ty jakbyś szukała tego, czego brakuje u Ciebie. I jak tam to znalazłaś, to masz wrażenie, że tamto się nie skończyło. A jest Ci z tym źle, bo masz wrażenie, że nie jesteś do końca szczera z partnerem. To proste. Dlatego właśnie radzę poszukać tej rysy, która może być naprawdę bardzo delikatna, w swoim związku:)
I życzę powodzenia, żeby wszystko skończyło się dobrze:) Bo jak będzie wszystko dobrze w Waszym związku, to i szybko zapomnisz:)
Charlotte.

niedziela, 4 grudnia 2011

Kocha mnie, czy nie?

Witajcie.; )
Trochę głupio mi tu pisać, ale napisze bo już z własnym życiem sobie nie radze. Ciesze się ze znalazłam ta stronę. Pisze w sprawie chłopaka...
Wiec z mojego najbliższego otoczenia już nikt nie wie jak mi pomoc. Nie dziwie się, jest to dość skomplikowany problem.
A wiec jestem w drugiej klasie gimnazjum, za niedługo koniec roku wiec w sumie druga klasę kończę. Na początku 1 klasy poznałam chłopaka, na początku mi dokuczał, nie znosiłam go. Taki kozak, co pali i tylko do wszystkich by się czepiał. Ale potem go poznałam.Zdałam sobie sprawę z tego że nie należy wierzyć w to co mówią inni. Wszyscy mnie wystrzegali , ale ja na to reagowałam. Bo dla mnie on był kimś innym niż dla reszty. pisaliśmy rozmawialiśmy przez telefon, spotykaliśmy się. W końcu zostaliśmy para. Byłam z nim z 4 miesiące i pomimo to iż uczucie wcale nie wygasło, zerwałam z nim. Przez jego byłą dziewczynę. Ale nie minęły dwa tygodnie a znów byliśmy ze sobą. Znów z 3 miesiące byliśmy ze sobą , ale potem znów zerwaliśmy. Za każdym razem jego była dziewczyna chciała się do niego wracać. Ale on nie chciał. Uczucie jakim go darzę jest niesamowite. To nie jest tak , że o spodobał mi się więc z nim będę. To jest coś. Kocham go.
Ja już mówiłam znów zerwaliśmy. Długie tygodnie nie odzywaliśmy się do siebie, co było dla nas udręką, wymienialiśmy spojrzenia na korytarzach, mijaliśmy się bez słów. Jednak on przełamał lody. Zaczął mówić "cześć" , uśmiechać się, dotykać mnie, pisaliśmy na gg, spotykaliśmy się, dzwonił, mówił do mnie pieszczotliwie, aż w końcu powiedział , że mnie kocha. Nie odpowiedziałam nic. Ale wiedziałam, że teraz będzie tak jak być powinno, będziemy razem i nic ani nikt nam nie przeszkodzi. Pewnego dnia w szkole podeszła do mnie jego była- jak sie okazało także obecna :(-dziewczyna. Pokłóciłam się z nią, a on nic nie powiedział. Nie powiedział , że znów kogoś ma. Wedy moje życie legło w gruzach. Potem jeszcze przyszedł do mnie i długo przepraszał. Ale co mi z tego? Pokłóciłam się z nim i obiecałam , że już nigdy się do niego nie odezwę. Było to ok 2 tygodnie temu. Jednak teraz on znów robi to samo, te jego spojrzenia które sprawiają mi tyle bólu. Patrzy na mnie tak jak wtedy. Wtedy kiedy mnie kochał. Teraz zaczyna dzwonić...dotykać mnie. Historia się powtarza. A to co ja do niego czuję uniemożliwia mi zapomnienie, czy spławienie go raz na zawsze. Nie wiem co robić. Kogo on kocha? Mnie czy ją? Jak sprawić żeby było tak jak dawniej? A może jak zapomnieć? O co mu w ogóle chodzi? Ja czuję , że jeszcze coś dla niego znacze...ale jak..?
Jesteście ostatnią nadzieją.
Dziękuję. :*

~ Adrianna.

  


Droga Adrianno!
Co racja, to racja i muszę to podkreślić- nie warto patrzeć na kogoś i go oceniać nie znając wcale, a polegając jedynie na zdaniu innych. Często takie opinie mogą być naprawdę krzywdzące i wystrzegajcie się takiego postępowania. Naprawdę warto jest poznać kogoś osobiście i dopiero później można go oceniać. To słowem wstępu, a teraz przechodzę do Ciebie;)

Tak więc ja widzę dwa wyjścia z tej sytuacji i na dwa sposoby ją zinterpretuję.
Kochasz go, jak sama mówisz. Jest to naprawdę silne i piękne uczucie, jeśli jest odwzajemnione. Tak więc to, że go kochasz biorę za pewnik. Być może jest tak, że on widząc Twoją miłość, Twoje silne uczucie i to, jak Ci na nim zależy, zaczął sobie Ciebie delikatnie olewać..? Tzn. Skoro widzi, jak bardzo Ty się starasz, to on postanawia sobie odpocząć? I tak wraca do Ciebie i znów zrywacie, a kiedy nie jesteście razem, to on zdaje sobie sprawę, że jednak mu Cię brakuje, ale czy Cię kocha? Tak powiedział, więc to świadczy, że tak, ale jego zachowanie jest dziwne. Źle, bardzo źle zrobiłaś kłócąc się z jego ‘byłą-obecną’ dziewczyną. On mógł sobie to zinterpretować wręcz jako desperację z Twojej strony. Nie powinnaś w ogóle się do niej odzywać, tylko porozmawiać z nim. Tylko i wyłącznie z nim, poprosić o wyjaśnienia, powody tego, dlaczego tak się stało. A fakt, że on się nawet nie odezwał w moich oczach by go zdyskwalifikował. Bo powinien chociaż zapobiec kłótni albo ją przerwać. Porozmawiać z Wami obiema, wyjaśnić wszystko. To było naprawdę nie w porządku z jego strony. A co dzieje się teraz..? Teraz znów za Tobą tęskni.

Drugim wyjściem może być to, że chłopak już zupełnie się w tym wszystkim zagubił. Targają nim silne emocje, być może sam nie wie, co dzieje się wokół niego i dlatego wysyła sprzeczne sygnały. W tym sensie, że raz jesteście ze sobą, a za chwilę zrywacie. Jednak możesz być pewna, że co najmniej nadal mu się podobasz, że coś do Ciebie czuje biorąc pod uwagę te tęskne spojrzenia. To, że wtedy, gdy wyznał Ci miłość, a Ty nic nie powiedziałaś, mógł uznać za negatywną odpowiedź. I wtedy znów wróciła dawna dziewczyna, która go o tej miłości zapewniła. A Wasza kłótnia mogła go zupełnie powalić na kolana, bo mógł myśleć, że nic do niego nie czujesz, a jednak się mylił. I teraz właśnie patrzy na Ciebie takim tęsknym wzrokiem.
Nie wiem, która opcja jest prawdziwa, być może żadna, być może jest jeszcze jakaś. Jednak po dłuższym zastanowieniu się wyodrębniłam te dwie właśnie. Ale skłaniam się bardziej ku tej drugiej. Tylko skłaniam, nie mam pewności, że to ta właściwa, bo nie siedzę w jego głowie.

Nie wiem, jak sprawić, żeby było jak dawniej. Nie wiem, czy tak się da. Możesz próbować zapomnieć, ja bym chyba na Twoim miejscu tak właśnie zrobiła, ale Ty go kochasz. Nie wiem, czy to takie łatwe. Radziłabym tak naprawdę na poważnie z nim porozmawiać, poprosić o wyjaśnienie wszystkiego, absolutnie wszystkiego. I dopiero później decyduj, co dalej;) Takie jest moje zdanie.

Pozdrawiam,
Charlotte.

sobota, 3 grudnia 2011

Jak zachęcić X, a zniechęcić Z?

Witajcie.
Najpierw chciałam Wam podziękować i pogratulować. Prowadzicie wspaniały blog, który nieraz mi pomógł. Wiem, że może pojawiają się takie sytuacje, ale jeszcze żadna porada na waszym czy innym blogu nie pomogła mi w tym przypadku.
Zacznę od początku.
Chodzę do II klasy gim. Jestem wysoka i dość szczupła. Uczę się bardzo dobrze. Wiem, co należy powiedzieć w danej chwili i umiem porozmawiać z każdą osobą, niezależnie od wieku, poglądów. Mimo tego, jestem nieśmiała.
Poznałam pewnego chłopaka X, na którego nie zwracałam na początku uwagi, jest on ode mnie o rok starszy. Pisałam z nim trochę w 1 klasie na nk, ale minęło. Niedawno odbył się konkurs, na który się dostałam razem z nim na wyższy etap oraz z trójką innych osób. Uczyliśmy się razem na kółku i wtedy odkryłam, że jest bardzo dowcipny i wygadany. Ma wiele zalet. Bardzo go polubiłam. Interesują go samochody :) Na tym kółku siedzieliśmy razem, to zapamiętał moje ulubione tytuły książek.
Gdy pojechaliśmy na konkurs, siedzieliśmy w autobusie razem. Wtedy ponownie potwierdził u siebie błyskotliwość i humor. Bardzo przyjemnie mi się z nim gadało. Po konkursie kontakt się urwał. Przez miesiąc z nim nie rozmawiałam.Przyłapałam go, jak się mi przygląda. Wtedy uśmiechnęłam się do niego. Zaczęło się codzienne mówienie "cześć". Niby nic, a jednak czułam się lepiej. Kilka razy wymieniliśmy słowa w realu, a potem napisał do mnie raz na nk. Pisaliśmy przez ponad pół godziny. Teraz codziennie mówimy sobie "cześć". Spoglądam na niego, on na mnie też, ale przeważnie odwracamy wzrok. Teraz, kiedy napotkały się nasze oczy, uśmiechnęłam się, tak było kilka razy. Jest cudownie.
Chcę dodać, że nie lecę na każdego napotkanego przedstawiciela płci męskiej, a jak ktoś wpadnie mi w oko, to całkiem zapominam o istnieniu innych, teraz też tak się czuję.
Jest również starszy ode mnie Z. Wsiadamy razem na przystanku od podstawówki. Nie powiem, jest miły, uprzejmy, utrzymuje kontakt z innymi dziewczynami. Dla mnie jest po prostu zwyczajnym kolegą. Ale on chyba odbiera to inaczej. Ostatnio zagaduje do mnie na każdej przerwie, dotyka, tzn., kiedy stoję przed nim to mnie lekko szczypie, a gdy siedzi za mną to klepie mnie po ramieniu. Próbuję go zbyć uśmiechem i nie odpowiadać na jego pytania. Niestety, nie daje za wygraną. Robi się coraz śmielszy. Już mnie powoli denerwuje. Olewanie go nie skutkuje.
Przedstawiłam sytuację, więc proszę o pomoc, a moje pytania brzmią następująco:
Czy na pewno podobam się X?
A jeśli tak, to co dalej robić (podkreślam, że nie jestem śmiała)?
Co zrobić z Z, by się odczepił, ale w delikatny sposób, bo nie potrafię powiedzieć prosto w twarz "odwal się"?
Bardzo proszę o pomoc. I dziękuję, jeśli nawet nie odpowiecie, a przynajmniej komentarz przeczytacie.

~Laura

 
Droga Lauro!
Odpowiedź na pytanie pierwsze według mnie brzmi: tak. Jestem tego pewna w 99%. Dlaczego nie w 100? Ponieważ nigdy nie można wiedzieć tego - na pewno, ponieważ każdy chłopak jest inny i okazuje swoje zainteresowanie dziewczyną inaczej niż reszta. Chociaż są pewne czynności, które łączą ich wszystkich. Są to właśnie spoglądanie na dziewczynę, uśmiechy, próby zagadywania i chęć przebywania z tą osobą. Jedne z nich są zauważalne inne mniej, ale zawsze to coś..
Pytasz: co dalej zrobić? - Myślę, że jednym rozwiązań byłoby pozostawienie tego wszystkiego samemu sobie i obserwacja. Być może cała sprawa rozwiążę się szybciej niż myślisz, a jej wynik może się okazać akurat dla Ciebie Happy Endem. Jeżeli jednak chciałabyś jakoś przyspieszyć sytuację oczywiście tak jak teraz odpowiadaj na jego sygnały, ale też sama próbuj coś zdziałać. Jeśli wcześniej rozmawiałaś z nim jak z kumplem czemu teraz po prostu nie możesz podejść i zagadać? Jak dawniej? Trudne? Ale wykonalne. Jeśli tylko się odważysz być może TO czymś zaowocuje. Nie rezygnuj także z rozmów na nk, czy gg. Prowadźcie burzliwe dyskusje, a po jednej z nich np. podczas której chłopak Ci powie, że nie rozumie fizyki, podejdź do niego i zapytaj: jak tam Ci idzie z fizyką? nie potrzebujesz czasem pomocy? nie wiem jak ty, ale ja jeśli chodzi o ten przedmiot jestem mistrzem. - po czym lekko się uśmiechnij. Prośba o korepetycje gwarantowana. ;)
Jeśli chodzi o Z to już gorzej. Sama w tej chwili jestem mniej więcej w takiej sytuacji i szczerze mówiąc nie wiem jak z niej wybrnąć, żeby chłopaka nie obrazić, a żeby wiedział, że na nic więcej liczyć nie może. Nie wiem, więc czy doradzę Ci odpowiednio. Ja akurat jestem na etapie przeczekiwania.. może w końcu się mną znudzi. Tobie też to polecam. Przynajmniej jak na razie. Jeżeli jednak to nic nie pomoże. Pokaż się w jego otoczeniu z jakimś innym chłopakiem, lub przy rozmowie z nim przez przypadek nabąknij że masz kogoś na oku. Jest jeszcze jedno wyjście. Poproś koleżankę/przyjaciółkę i w jego obecności, gdy będziesz pewna, że Cię usłyszy chociaż siedzi np. z kumplami lub sam dwa kroki od was.. zacznij rozmawiać z dziewczyną o tym czy macie kogoś na oku. Przykładowa rozmowa:
A: No i jak z Twoim życiem uczuciowym?
B: Gadaj wprost o co Ci chodzi! xD
A: No wiesz.. masz już kogoś na oku, bo ostatnio wspominałaś coś o jakimś Marku [imię chłopaka, byle nie tego, którego chcesz zniechęcić, bo plan weźmie w łeb] i jestem ciekawa szczegółów.
B: Jeśli chcesz wysłuchać szczegółów znajdź trochę bardziej ustronne miejsce na pogawędki.
Oczywiście możesz wymyślić coś zupełnie innego. To tylko moje przemyślenia.
No i na koniec: powodzenia. ;)
Frysbie_

piątek, 2 grudnia 2011

Podrywacz.

Witam Was, kochane. Mój problem dotyczy chłopaka. I bynajmniej nie chodzi oto, że chcę go zdobyć, czy z nim zerwać.
Wszystkie dziewczyny w klasie ma owinięte wokół palca. Ja też dałam mu się omamić --". Byłam w nim szaleńczo zakochana przez 3 lata, tzn. od czasu, kiedy byliśmy brzdącami i powiedział mi, że mnie kocha. Tego roku, pomału zaczynałam "zdrowieć". Wmawiałam sobie, że już mnie nie interesuje. "Terapia" dawała efekty (małe, ale zawsze jakieś).
Ale Karol musiał wszystko zepsuć. Patrzy na mnie rozanielonymi oczami, śmieje się szeroko, zagląda głęboko w oczy. To wszystko powoduje, że kiszki mi się skręcają, a żołądek podchodzi w okolice gardła. Niby "gra gitara", jak to Karol zwykł mawiać, ale czasami widzę, jak tak samo postępuje z moimi koleżankami, albo przyjaciółką. Błagam, poradźcie (nawet w komentarzach) jak powiedzieć takiemu chłopakowi "Odczep się",
skoro chętniej wykrzyczałabym mu prosto w twarz "Kocham Cię!"
Monika, 14


~Monika



  


Moniko!
Ten chłopak chyba wie, jak działa na dziewczyny. Traktuje je przedmiotowo myśląc, że nie robi nic złego, bo jemu z tym dobrze, gdyż cały czas się upewnia w swojej atrakcyjności dla płci przeciwnej, ale dziewczyny, które się już zakochały, mają naprawdę ciężko. Bo nie dość, że taki chłopak przestaje się w pewnej chwili starać o więcej, a dziewczyna ma duże nadzieje, to jeszcze widzi ona, jak identycznie traktuje inne dziewczyny. A mogło jej się zdawać, że jest się tą jedyną… Zazwyczaj łatwo przychodzi mu wyznawanie uczuć. I niekoniecznie musi kłamać- jemu może się wydawać, że wszystkie te dziewczyny kocha, ale jest w błędzie.
Oczywiście można się starać o coś więcej u takiego chłopaka. Ale czy to coś da? Ja oczywiście nie mówię, że to, że naprawdę może się już zakochać, jest niemożliwe. Takich też się w końcu usidla ;) Ale potrzeba pracy i mnóstwa cierpliwości, żeby coś z tego wyszło. Poza tym on też musi tego chcieć, choć w najmniejszym stopniu.
Chcesz, żeby dał Ci spokój. Słusznie… Dobrze by było, gdybyś znalazła oparcie u kogoś, kto by Cię wspierał w trudnych momentach. Przede wszystkim staraj się go unikać. Tak, wiem, że to trudne. Ale mimo wszystko, w miarę swoich możliwości po prostu go unikaj. Gdy przyjdzie chwila załamania, to przypomnij sobie to, co Cię ostatnio zabolało, coś w jego zachowaniu. Gwarantuję, że zmienisz nastawienie. Choć na trochę. Spróbuj poszukać sobie chłopaka. Rozejrzyj się, może akurat spogląda na Ciebie jakiś mniej śmiały chłopak, który czeka na Twój znak. I który potrafiłby Cię uszczęśliwić:) Możesz ‘przypadkiem’ powiedzieć temu podrywaczowi, że jest ktoś taki. I że pytasz o radę w czymś. To już powinnaś sama wymyślić, zależnie od sytuacji.
Przede wszystkim nie wolno Ci mówić podrywaczowi o swoich uczuciach. Z wiadomych powodów. Nie przebywać w jego towarzystwie, gdy nie jest to konieczne. Nie słuchać o nim, nie ‘śledzić’, nie podglądać na n-k. Po prostu wybrać prostą drogę do zapomnienia o nim ;)

Miałam już taką sytuację, gdzie ‘leczyłam’ kogoś z takiej miłości. Jeśli chodzi o moją ‘terapię’, to wykorzystałam te właśnie wskazówki, które i Tobie tu podałam. Poskutkowało. Od ‘mojego’ podrywacza poodwracały się dziewczyny. Jak wcześniej codziennie gadał z kilkoma na raz sam na sam i to tak mocno przyjacielsko^^, to teraz ma tylko kolegów. I żadnej swojej dziewczyny. A podrywał w tak paskudny sposób co najmniej 2 lata;) Tak więc rady są sprawdzone, mi, a głównie mojej koleżance, pomogły:)

Powodzenia,
Charlotte.

czwartek, 1 grudnia 2011

Kiedyś zrobiłabym wszystko by z nim być. Teraz gdy moje marzenie się spełniło - nie czuję już tego samego.

Cześć. Mój problem polega na tym że poznałam pewnego chłopaka. Spodobał mi się i w ogóle. Pewnego dnia załatwił sobie skądś mój numer i napisał. Dowiedziałam że też mu się podobam ale że ma dziewczyne i musze poczekać. Umówiliśmy się na następny dzień. Pochodziliśmy, pogadaliśmy i okej. Potem na gg pisał znów na temat swojej dziewczyny i zerwania z nią. Umówiliśmy się w tym samym dniu drugi raz. Powiedział że napisał jej smsa w którym z zrywa z nią. Głupio się czułam bo ja bym tak nie chciała. Do tego ona jeszcze mu nie odpisała jak chodziliśmy trzymając się za ręce itp. Do tego jakoś dziwnie się czuje. Myślę że popełniłam błąd wchodząc w to. Po tym drugim spotkaniu jakoś nie czuje już tego samego. Boje się chodzenia z nim, nie jestem przyzwyczajona. Ostatniego chłopaka miałam ponad 2 lata temu do tego byłam wtedy dzieckiem. On jest starszy o 2 i pół roku. Obawiam się tego co pomyślą znajomi jego, moi. Co będą o tym mówić, plotkować. On powiedział mi że czuje że coś z tego wyjdzie i będziemy długo ze sobą. Ale ja tego nie czuje. Chyba wolałam myśleć że on jest ale nie będziemy razem. Nie chce chodzić z nim cały czas za rękę bo się krępuje. Do tego po jednym dniu nawet nie całym powiedział ze mnie kocha. Nie umiem powiedzieć mu tego co myślę o tym. Poza tym nie chciała bym stracić go jako kolegę. Nie wiem czy czekać i może coś się zmieni. Najgorsze jest to ze to tak szybko. Nagle napisał a na drugi dzień już chodzimy ze sobą a nawet nie zerwał. Powiedziałam mu delikatnie że na razie będzie lepiej jak nie będziemy okazywać tego publicznie ani nic. Poczekamy aż wszystko zwolni tępa. On nie jest taki jak myślałam, a może dlatego ze dopiero 2 razy gadaliśmy na osobności.

~kielCzanka

 
Droga kielCzanko! ;)
Gdybyś naprawdę kochała tego chłopaka, trzymanie się za ręce nie stanowiłoby dla Ciebie oporu. Nie przejmowałabyś się - co powiedzą inni?, nie opierałabyś się czułym słówkom chłopaka.. To wszystko, niby tak małe - byłoby dla Ciebie całym życiem! Dlaczego więc tak nie jest skoro jeszcze niedawno byłaś niemal pewna, że to TO? Odpowiedź jest mimo wszystko prosta - zauroczenie. Podobał Ci się. Bo przystojny, bo to, bo tamto.. ale gdy poznałaś go bliżej stwierdziłaś, że do siebie nie pasujecie. Coś takiego zdarza się dość często. Poznajemy chłopaka.. jego zalety, ale także wady. Twoja reakcja na jego zaloty zdradza jedno.. - z pewnością nie jesteście sobie pisani. Można by stwierdzić, że miłość przyjdzie z czasem. Tak się zdarza. Ale po co czekać? Po co się męczyć? Moja rada: - odpuść go sobie - chociaż oczywiście się nie narzucam. Ponadto chłopak narzucił zbyt szybkie tempo. Ze swojego doświadczenia wiem, że to zbyt dobrze związkowi nie wróży. Sam fakt że zerwał dla Ciebie z dziewczyną powinien Ci dać sporo do myślenia. Skoro zerwał raz [i to do tego w tak głupi sposób] może zerwać i drugi.. a gdy się z nim zwiążesz z pewnością będziesz cierpieć bardziej.
Jeśli o mnie chodzi jestem także zdania, że dwie rozmowy na osobności, czy cztery dni bliższej znajomości to zbyt mało, żeby zostać parą.
Oczywiście możecie być jednymi z tych, którzy niegdyś niepewni swych uczuć, w przyszłości będą żyli ze sobą długo i szczęśliwie. Tak jest z pewnością w około 24%. A co z resztą? Szanse na znalezienie się w gronie tych szczęściarzy jest minimalne.
Od siebie życzę powodzenia. A jak wyjdzie.. - czas pokaże. ;)
Frysbie_

środa, 30 listopada 2011

Spór o porządek


  Cześć, kieruję swój komentarz do Kwaskowej. 
Moja mama myśli, że jest wybitnym pedagogiem. Ponieważ jestem bałaganiarą, do czego się przyznaję, ale sporzątam co tydzień, więc na weekend moja łazienka i pokój nie wyglądają aż tak źle. Jednak ostatnio mama stwierdziła, że jej to nie wystarcza i chce mnie nauczyć stałego porządku. Już dawniej zawsze za bałagan karą dla mnie było zakaz widywania się z koleżankami i kolegami po szkole. Wydaje mi się to karą bardzo nie w porządku, bo to przecież moje prywatne życie i moje życie społeczne, a ona w nie w taki sposób wchodzi- gdyby to był zakaz komputera, telewizora, ale nie- ona wie, że najbardziej ucierpię przez zakaz widywania się z przyjaciółmi. Chodzę do elitarnej szkoly, uczę się parę godzin dziennie i wydaje mi się to nie fair, kiedy nawet nie mogę iść do koleżanki w celu wspólnej nauki. 
Wracając do ostatniego genialnego pomysłu mojej mamy- stwierdziła, że nie wystarczy jej to, że posprzątam. Ona żąda utrzymania tego porządku przez ponad tydzień i dopiero wtedy będę moga widywać się z koleżankami. 
Zapowiedziała mi to niedawno, a przecież w sobotę pierwszą od początku roku szkolnego imprezę-andrzejki. już obiecałam przyjść, ale wobec nagłego zakazu mamy ( dla mnie, durnego!!) nie będę mogła wyjść z domu jeszcze przez tydzień i nieważne, że mam porządek! Wydaje mi się to niesprawiedliwe. Jak mam przekonać mamę, że jej sposób egzekwowania porządku jest kompletnie bezsensowny? 

~M.


Droga M.!
Pewnie niezbyt zadowoli Cię to, co napiszę. Sama preferuję artystyczny nieład, a nie porządek.
Jednak sądzę, że z tej sytuacji jest tylko jedno dobre rozwiązanie: pokonanie siebie.
Wiem, że to nie będzie proste. Nikt nie mówił, że ma być. Radzę Ci, abyś powoli zaczęła wprowadzać robienie porządku w swój plan dnia. 10 minut rano na ułożenie ubrań w szafie czy posegregowanie rupieci z biurka chyba Ci nie zaszkodzi. Po chwili wejdzie to już w Twoją codzienną rutynę, choć niezbyt przyjemną, ale konieczną. W ten sposób w Twoim pokoju będzie panował względny porządek, a przecież nikt Ci nie każe mieć wszystko poukładane przy linijce. A jeśli Twoja mama tego wymaga, to zignoruj tę cześć jej żądania. Utrzymuj przynajmniej względny porządek w pokoju. Najłatwiej ci będzie, jeśli codziennie wieczorem posprzątasz w pokoju. Rano obudzisz się już w uporządkowanym i w takim stanie zastaniesz go, gdy wrócisz.
Nie radziłabym Ci za to w jakikolwiek sposób się buntować przeciwko zasadom mamy. To nie prowadzi do NICZEGO dobrego. Ona ma swoje zdanie i nie zmieni go, jedynie będzie stosowała coraz to bardziej radykalne metody. A tego przecież nie chcesz.
Życzę powodzenia!
Uściski,
Kwaskowa

Nieodpowiedzialna siostra


Mam problem z siostrą. Mianowicie mieszkamy (ja i ona) z rodzicami i babcią (no i z dziećmi siostry ;/) w nie za dużym domu jednorodzinnym. Ja potrafię uszanować to, że piętro niżej śpi babcia i nie robię wieczorem mocno zakrapianych imprez czy podobnych rzeczy , za to moja starsza siostra wręcz przeciwnie. Ona ma dziewiętnaście lat, więc jest juz dorosła, cały czas mówi, że niedługo sie wyprowadza, ale mówi tak juz od roku, a efektów brak ! Nic nie robi w tym kierunku. 
Nie jesteśmy patologiczną rodziną (tata miał kiedys problem z alkoholem, ale od kilku lat juz nie pije), ale moja siostra przyczepia nam "metkę" rodziny patologicznej, bo wciąż imprezuje, spotyka sie z różnymi dziwnymi chłopakami (którzy trudnią sie kradzieżą itp), a w dodatku ma juz dwójke dzieci, z których jedno urodziła mając 14 lat (!!), a niedawno oznajmiła nam, że znów jest w ciąży. Rodzice stwierdzili, że musi sie wyprowadzić (jak juz wspomniałam, mieszkamy w małym domu i nie ma tu miejsca dla mamy, taty, babci, mnie, siostry i jeszcze trójki jje dzieci, juz teraz, z dwójką dzieci, z trudem się mieścimy, żyjemy jedno na drugim)i zaczęli szukać jej mieszkania. Ale ona oczywiście nie chce się wyprowadzić (zapomniałam wspomnieć, że jest bardzo leniwa i jakby np. sama zmyła po sobie talerze to by jej może jeszcze rączki odpadły). Rodzice nie wiedzą jak sobie z tym poradzic, w sumie oni nie mają na nią wpływu, więc pomyslałam, że może ja mogłabym coś zrobić ... Co mam zrobic, by przekonać siostrę do wyprowadzki...? Nie rozumiem jej sposobu (nie)myślenia. Ja najpierw chciałabym skończyć szkołę, iść na studia, znaleźć pracę, to sa dla mnie sprawy pierwszorzędne, a ona najchętniej nic by nie robiła, tylko puszczała się z podejrzanymi kolesiami i rodziła dzieci. Nie chcę jej obrażać, ale czasami naprawdę nie potrafię już z nia wytrzymać ! Jak przeprowadzić rozmowę z siostrą, by odniosła pozytywny skutek? 


~Półszczęśliwa



Kochana Półszczęśliwa!
Z Twojej wypowiedzii nie wynik dokładnie, jaki relacje łączą Ciebie i siostrę - całkiem pokojowe czy wprost przeciwnie?
Jeśli nie kłócicie się zbyt często i pomimo Twoich zarzutów w jej kierunku utrzymujecie dobre siostrzane relacje, to na twoim miejscu porozmawiałabym z nią szczerze. Gdy znajdziesz odpowiedni moment - Twoja siostra i ty musicie mieć pozytywne nastroje. Nie rób jej wyrzutów, to ją tylko zniechęci. Porozmiawiaj z nią szczerze i zapytaj delikatnie, dlaczego nie chce się wyprowadzić. Doradź jej i pomóż jak możesz w podjęciu decyzji. Może to nie tak, jak myślisz?
Jeśli zaś nie macie dobrych stosunków, często się kłócicie, nie jesteście w stanie powstrzymać negatywnych emocji, radziłabym ci odpuścić. Jeśli rodzice nie są w stanie jej przekonać, młodsza siostra raczej też tego nie dokona. Możesz spórbować kiedyś jej to delikatnie zasugerować, że lepiej byłoby, gdyby się wyprowadziła, ale nie czuj się rozczarowana, jeśli nie odniesie to większego skutku.
Myślę, że Twoja siostra chce uniknąć trudów, ale kto by nie chciał. Opieka nad dwojgiem dzieci, a już niedługo także nad niemowlęciem to niełatwa sprawa. Twoja siostra jest jeszcze bardzo młoda i nie dziwię jej się, że nie chce rezygnować z pomocy swoich rodziców w wychowaniu dzieci. Sądzę też, że w głębi duszy boi się, że sobie nie poradzi sama. Może warto znieść te niewygody i dać jej czas na dorośnięcie i przystosowanie do trudnej sytuacji?
Uściski, Kwaskowa

Wyraźnie zmienił się jej stosunek do mnie.

Darzę wielka sympatią moja kuzynkę- nazwijmy ją Alicja. Jesteśmy najbliższymi kuzynkami, więc znamy się praktycznie od zawsze, od zerówki natomiast chodzimy razem do klasy, teraz jesteśmy w drugiej klasie gimnazjum. W podstawówce jakoś tak było, że miałyśmy różne koleżanki, każda swoją i raczej nie spędzałyśmy czasu razem, chyba że podczas jakichś uroczystości rodzinnych. Jednak pod koniec podstawówki Alicja została „zdradzona” przez swoją wieloletnią przyjaciółkę z klasy i poprosiła mnie (można nawet powiedzieć, że lekko zaszantażowała, mówiąc że inaczej zdradzi mój sekret, ale możliwe, że to było tylko w żartobliwym tonie) bym trzymała się z nią w gimnazjum. Nawet jeśli był tam lekki szantaż, to nie miał on żadnego znaczenia, bo zgodziłam się z własnej woli, a to dlatego, że bardzo lubię Alicję i zależy mi na przyjaźni z nią, a to dlatego, że przy niej stuprocentowo mogę być sobą, mamy podobne poglądy, podobne zdanie na różne tematy... Jest wiele osób, z którymi mogę robić „coś”, ale tylko z Alicją mogę robić „nic”. Tak więc zostawiłam swoja koleżankę z klasy, która i tak już mnie męczyła, bo wciąż gadała o chłopakach i plotkowała i zaczęłam trzymać się z Alicją. Wakacje poprzedzające pierwszą klasę gimnazjum spędziłyśmy razem. Pierwsza klasa gimnazjum była super- przekonałyśmy się ile mamy ze sobą wspólnego. W wakacje poprzedzające druga klasę gimnazjum, można powiedzieć, że poznałyśmy się na nowo, bo o ile wcześniej zajmowałyśmy się tylko robieniem szalonych rzeczy razem, o tyle w te wakacje znalazł się czas, by porozmawiać o uczuciach. W drugiej klasie gimnazjum ogłoszono wycieczkę do Londynu (taką wymianę). Od zawsze marzyłam, by tam pojechać, uwielbiam Londyn, uwielbiam historię Anglii, a jeśli nie pojechałabym teraz, całkiem możliwe, że zobaczyłabym Londyn dopiero jako dorosła osoba. Alicja też miała możliwość, by pojechać na tę wymianę, ale rodzice kazali jej wybierać między Londynem a obozem zagranicznym. Więc wybrała to drugie. Wydaje mi się jednak, że ona ma mi za złe, że zdecydowałam się jechać do Londynu bez niej. Albo ma mi za złe co innego... Może chodzi o to, że mam lepsze oceny (ona zawsze była zazdrosna, czasem jak dostałam lepszą ocenę, było jej trudno się do mnie odezwać). W każdym razie, o ile do niedawna byłyśmy nierozłączne, o tyle teraz ona zakolegowała się z taką inną dziewczyną z naszej klasy (o której jeszcze do niedawna mówiła same najgorsze rzeczy) i to z nią ciągle spędza czas, a ja poszłam w odstawkę, już za mną nie czeka, teraz ja muszę ją „gonić”, a to wydaje mi się bardzo upokarzające. Kilka zaufanych osób mówi mi, że ona jest podła, że ja jestem dla niej za dobra, że powinnam przestać się z nią zadawać i pokazać jej, że wcale nie jestem od niej zależna. Ja próbowałam odbyć z nią poważną rozmowę, ale ona stwierdziła (jak zawsze zresztą, kiedy widzę, że jest na mnie obrażona i pytam o co chodzi), że jej o nic nie chodzi. Myślę, że ona jest zazdrosna i próbuje mi takim zachowaniem dać do zrozumienia, bym zrezygnowała z wyjazdu do Londynu... bym kolejny raz zrobiła tak jak ona chce. A może po prostu znudziło ja już moje codzienne towarzystwo i teraz szuka czegoś nowego? Ja zawsze byłam dla niej bardzo dobra, uczynna, pomocna, w ogień bym za nią wskoczyła... Wydawało mi się, że ona też dobrze się ze mną bawi, pamiętam jak zawsze razem chodziłyśmy na wieczorne spacery... Nie ma chyba na świecie drugiej takiej osoby, z którą rozumiałabym się tak dobrze jak z Alicją... Ale jednocześnie nie chce teraz ciągle za nią biegać i patrzeć jak jakaś inna koleżanka zajmuje moje miejsce... Proszę, poradźcie, co powinnam zrobić... Czy powinnam zrezygnować z wymarzonego Londynu, na rzecz ratowania naszej relacji, nawet jeśli nie mam pewności czy to z tego powodu Alicja stała się oziębła w stosunku do mnie? 
Kilka osób mówi mi, że to nie jest przyjaźń, że ona mnie wykorzystuje, ale ja mile spędzałam z nią czas, jak z nikim innym, i wyglądało na to, że ona też... Nie wiem już co robić. 



~Anette, 14 lat



  


Kochana Anette!
 Na początku chciałabym zwrócić uwagę na to ustalanie, kto z kim od teraz trzyma. Przyjaźnie zaczynają się spontanicznie i nagle, nie są ustalane ot tak. Poza tym nie musisz mieć jednej koleżanki. Dobrze jest mieć więcej znajomych, poszerza to Twoje horyzonty, dzięki temu obracasz się w różnych środowiskach. 
 A teraz do rzeczy. Uważam, że Twoja przyjaciółka nie ma powodów do złości. Ma wybór, może pojechać z Tobą do Londynu, jednak z niego nie skorzystała. I teraz odpowiedź na Twoje pytanie: absolutnie nie masz rezygnować z wyjazdu! TO TY DECYDUJESZ O SOBIE, JESTEŚ WOLNYM CZŁOWIEKIEM! Nie miej wyrzutów. Jeśli Alicji zależy na Twoim szczęściu, nie powinna robić Ci problemów. Jeżeli nadal będzie się gniewać, oznacza to, że jest egoistką.
 Co w takiej sytuacji? Spróbuj ponownie z nią porozmawiać. Dobrą okazją byłby wspólny wieczór. Pooglądajcie razem filmy, powspominajcie trochę. Odpowiednia atmosfera powinna dużo zdziałać. Wytłumacz dziewczynie, że nigdy nie działaś na jej niekorzyść. Zawsze chciałaś Waszego dobra i jest Ci przykro, że obraża się za takie (według mnie) banalne rzeczy. Myślę, że pomoże Ci notka: http://nasze-babskie-sprawy.blog.onet.pl/2,ID418916349,index.html .
 Jeśli działania nie przyniosą rezultatów, może pomyśl o przerwie? Nie daj sobą pomiatać. Jeśli dziewczyna nie wyraża chęci na poprawę, dlaczego tylko Ty masz się starać? Pokaż jej, że nie jesteś od niej zależna i masz też innych przyjaciół. Rozejrzyj się za ludźmi. Może są warci Twojej uwagi? Dzięki temu kuzynka zatęskni trochę za Tobą.:)
 Pamiętaj, przyjaźń to nie tylko miłe spędzanie czasu, ale także szczerość i szacunek. Jeśli z jej strony tego nie widzisz, nie tkwij w "związku", w którym się męczysz.
 Mam nadzieję, że jakoś sobie poradzisz. Trzymam za Ciebie kciuki!
 Margaret

Zapuszczanie włosów

Cześć Dziewczyny :) Po pierwsze macie wspaniałego bloga. odwiedzam go regularnie i często korzystam z Waszych porad. Mam nadzieję, że mi pomożecie, bo mam pewien problem. chciałabym zapuścić włosy. Są one trochę cienkie. Po pewnym czasie takiego zapuszczania stają się niesforne, trudne do ułożenia, puszą się. Co mam zrobić, aby dbanie o moje włosy podczas zapuszczania nie sprawiało mi tak dużo problemów. Myślę, że podobny problem ma wiele innych dziewczyn. Proszę o pomoc. :)   ~nicolette
  
Kochana nicolette!
Zapuszczanie włosów, to bardzo długi i mozolny okres. Pierwszą i bardzo ważną rzeczą jest oczywiście odpowiednia pielęgnacja włosów. Jeżeli twoje włoski się 'puszą' i wygląda to nie ciekawie, to powinnaś zacząć używać odpowiednich kosmetyków. Tu polecam szampon z firmy Lush, Cynthia Sylvia Stout. Jest to szampon na bazie piwa. Jego zadaniem jest odżywianie i natłuszczanie włosów puszystych i nieukładających się, czyli coś - co ty potrzebujesz. Można go kupić w sklepach Lusha, a także na allegro, czy innych sklepach internetowych.
    
Tak właśnie wygląda ten kosmetyk.

Natomiast dobrą odżywką, która ma zapobiegać nadmiernemu puszeniu, jest odżywka firmy
Dove, Smooth Therapy. Jest to kosmetyk który oprócz tego, że sprawi, iż nasze włosy nie będą się puszyć, to do tego pomoże w ich układaniu, co jest kolejną rzeczą, która jest ważna przy zapuszczaniu. Można go nabyć na allegro, sklepach internetowych, czy w Rossmanie i Super Farmie.
   
Można zarówno kupić go w pompce, jak i w zwykłym opakowaniu.

Kolejną dosyć ważną sprawą jest odpowiednie układanie włosów. Prostym, bardzo efektownym i 'letnim' sposobem jest wiązanie na głowie chustek, apaszek, czy zakładanie kolorowych i przeróżnych opasek.
 
Do takiego upięcia włosów nie muszą być one jakieś mega długie. Wystarczy, że kupisz w sklepie kolorową apaszkę, zawiążesz ja i gotowe! Świetny, letni sposób na zrobienie idealnej fryzury. Polecam nie tylko dziewczynom, które chcą zapuścić włosy, ale także tym, które są zadowolone z obecnej długości. 
Tu jeszcze kilka przykładów ułożenie włosków przy pomocy opaski:
 
 
Tutaj kilka adresów do youtubowych filmików z wiązaniami:
http://www.youtube.com/watch?v=mRnVFEzquqw
 http://www.youtube.com/watch?v=8E_NKbx8NOM&feature=related
http://www.youtube.com/watch?v=DQ-Ow2RlQ78&feature=related
Oprócz wiązania włosów chustkami możesz spinać je kolorowymi spinkami, pleść warkocze i francuzy (bardzo modne w tym sezonie!), robić kiteczki itp.

Przejdź się do fryzjera i powiedz mu, że zapuszczasz włosy, ale chciałabyś jako tako wyglądać i dlatego prosisz o wymodelowanie takiej fryzury, by włosy mogły spokojnie rosnąć, a ty żebyś wyglądała świetnie. Fryzjer jako fachowiec - powinien pomóc!

Nie bój się eksperymentować! Nie chodzi mi o zabawę z nożyczkami, ale o szukanie dodatków. Kto wie, może znajdziesz coś, bez czego w końcu nie będziesz mogła wyjść z domu? :)

Mam nadzieję, że pomogłam. Życzę Ci, by włoski szybciej rosły i byś zawsze wyglądała i
czuła się fantastycznie. Ogromniaste całuski, Sol.  

Mój kolega dziwnie się zachowuje.

Mam 15 lat i problem... Mieszkam w Anglii od ponad 3 lat, ale nie o to chodzi... Język nie jest dla mnie żadną barierą... Podoba mi się pewien chłopak. Jest bardzo zabawny, wesoły i w ogóle głośny. Dzisiaj na biologii siedział razem z moją kumpelą, a że mieliśmy pracować w grupach, to usiadłam koło mojej kumpeli, a potem dołączyły do nas jeszcze dwie dziewczyny. Niestety, X (nazwijmy go X) był jakiś cichy i się do mnie nie odzywał. Gdzieś tak po piętnastu minutach dałam sobie spokój i razem z koleżanką się przesiadłyśmy, by zrobić swoją część. Jak odeszłam, to X zaczął rozmawiać, opowiadać dowcipy i śmiać się wniebogłosy z moimi koleżankami. Kiedy postanowiłam pójść po długopis, bo go zostawiłam, znowu ucichł.
W ogóle ostatnio unika mojego wzroku. Jeszcze z trzy tygodnie temu tego nie było. Żartowaliśmy i w ogóle. A teraz, to tylko rozmawia z moimi koleżankami. Nawet jeśli siedzę tuż obok, czuję się niewidzialna.
Co to ma wszystko znaczyć?

~Dominika


  

Droga Dominiko!
Bardzo możliwe, że podobasz się temu chłopakowi. I on woli zachowywać się cicho, robić wszystko z umiarem, żeby nie popełnić przy tym jakiegoś głupstwa, bo zależy mu na Twoim dobrym zdaniu na jego temat. Fakt, że jeszcze trzy tygodnie przed tym zachowywał się normalnie, że rozmawialiście, żartowaliście świadczy o tym, że Cię lubił i raczej nie przestał. Natomiast to, że w towarzystwie Twoich- obojętnych mu- koleżanek zachowuje się głośno, to prawdopodobnie chęć zwrócenia Twojej uwagi na niego. Chłopcy bardzo często tak robią, czasem jest to aż nieprzyjemne. Ale taki ma już pewność, że jakoś go zapamiętasz. Zrozumiałe jest to, że nie jest Ci z tym, że Cię unika w ten sposób, zbyt fajnie, zwłaszcza, że wcześniej bardzo go lubiłaś.
Ja jednak nie jestem pewna, czy to, co napisałam, jest odpowiedzią na Twoje zapytanie. Podałaś tylko jeden symptom. Poobserwuj go jeszcze trochę.
Jak sprawdzić, czy podobasz się chłopakowi?
Przede wszystkim radziłabym spojrzeć w oczy i sprawdzić, czy ma rozszerzone źrenice. Będąc blisko niego spójrz na ręce, na dłonie. Mogą mu się trząść, może składać je w pięści, może coś skubać, strzepywać niewidzialny pyłek z ubrania. W przypadku, gdy mu się podobasz, jego oczy prawdopodobnie będą rozbiegane, gdy będziesz z nim rozmawiała sam na sam. Jego postawa będzie bardzo wyprostowana, będzie wypinał klatkę piersiową do przodu, zapewne ciągle poprawiał sobie ubranie, przeczesywał włosy. Również zestresowany, spięty Twoją obecnością, bo, jak już mówiłam, nie chce się wygłupić. Głos może mu się trząść podczas rozmowy z Tobą lub z kimś innym, gdy Ty jesteś w pobliżu.
Tak więc w tym przypadku zalecam obserwację;)
Pozdrawiam,
Charlotte.

wtorek, 29 listopada 2011

Jak powiedzieć rodzicom o chłopaku?


  Kochana Kwaskowa! 
Liczę na Twoją pomoc, jakąś radę, bo totalnie nie wiem co mam zrobić. Mam prawie 16 lat, od pół roku jestem z chłopakiem. Jestem z nim bardzo szczęśliwa, mimo że jest pomiędzy nami spora różnica wieku - ma 21 lat. Mam do niego zaufanie i wiem, że nie zrobi nic wbrew mojej woli, tylko że problem leży po stronie moich rodziców. Oni nic nie wiedzą, bo są strasznie konsekwentni. Uważają, że jestem za młoda na chłopaków, więc co dopiero byłoby, gdyby dowiedzieli się, że mój chłopak jest starszy o 5 lat. Strasznie irytuje mnie to, że nie mogę się z nim spotykać tak często jakbym chciała, bo moi rodzice zawsze chcą wiedzieć gdzie idę, z kim i po co. A ja już nie mogę tyle zmyślać. Nie mogę też chodzić na imprezy z nim, bo jakbym wytłumaczyła wyjście na cały wieczór? Spotykamy się średnio 1-2 w tygodniu z racji że mieszka na drugim końcu miasta. Denerwuje mnie to, że nie mogę go zaprosić do domu, więc ostatnio coraz zastanawiam się, czy jednak nie powiedzieć o tym rodzicom. Tyle że strasznie obawiam się ich reakcji. Wiadomo, że zaczęliby mnie przestrzegać przed nim, mogliby mi zabronić z nim kontaktów, bo przecież jest starszy i ma swoje potrzeby. I od znajomych to słyszałam, tyle że on taki nie jest... On rozumie to że ja chcę z tym poczekać i nie ma nic przeciwko. Rzecz w tym, że moim rodzicom nie dałoby się tego wytłumaczyć tak prosto. Już myślałam, co by im powiedzieć, czy warto by było im go przedstawić, zaprosić do domu. I właśnie tu jest mój problem... Mogłabyś mi doradzić, czy powinnam może rzeczywiście poczekać jeszcze aż pójdę do liceum z tym przedstawieniem go moim rodzicom, bo wiadomo, że wtedy uważa się wszystko za doroślejsze, czy może lepiej jednak wcześniej. I co im powiedzieć, jak go przedstawić, żeby było dobrze. 
Za każdy pomysł byłabym wdzięczna, 
z górę dziękuję i pozdrawiam. 


~Lilyn



Kochana Lilyn!
Po pierwsze i najważniejsze: nie ukrywaj tej znajomości przez rodziami. Prędzej czy później się dowiedzą, a swoim zmyślaniem zapędzasz się jedynie w coraz to głębsze bagno.
Nie dziw się nikomu, że specyficznie reaguje, słysząc, że Twój chłopak jest o tyle starszy. Chcąc, nie chcąc, 5 lat to znacząca różnica. Ale mniejsza z tym. Skoro mu ufasz, a on cię rozumie w kwestiach, które stanowią przeważnie problem, to wszystko jest w porządku.
Z tego co napisałaś, wywnioskowałam, że Twoi rodzice są bardzo surowi w tych kwestiach. Nie zmienia to faktu, że powinni znać chociaż część prawdy.
Masz dwie opcje:
a) na początku ta bardziej ryzykowna. Jeśli ufasz jednemu z rodziców bardziej, jeśli na przykład wiesz, że Twoja mama wykazałaby się zrozumieniem, a tata nie (lub na odwrót), to powiedz mu o swoim chłopaku i zapoznaj z nim chociaż jednego rodziciela.  Tyle wystarczy, już później rodzice załatwią to między sobą.
b) jeśli jesteś pewna (na 90% co namniej!), że Twoi rodzice nie znieśliby faktu, że masz chłopaka i to o tyle starszego, może kiedyś wspomnij o nim "mimochodem", na przykład, "o, a dziś przez przypadek spotkałam na ulicy Michała" (oczywiście tylko wtedy, jeśli ta sytuacja na prawdę miała miejsce). A gdy rodzic spyta, kto to ten Michał, to możę wyjaśnij, że to Twój dobry kolega, właściwie przyjaciel. Co przawda będzie to niedomówienie roku, ale może lepiej rodziców utrzymać na takim poziomie świadomości, aż do czasu, gdy i oni i Ty będziesz gotowa, na ujawnienie faktu, że jest między Wami coś więcej.
Oczywiście ja namawiam cię do pierwszej wersji, bo moim zdaniem na pewno istnieje sytuacja, w której jeden z rodziców, gdy go odpowiednio podejdziesz, zareaguje tak, jakbyś chciała.
Życzę powodzenia :)
Kwaskowa

Chcę do niego zagadać.

Charlotte, Frysbie, drogie Czytelniczki- proszę, pomóżcie! Szukałam podobnego problemu w Waszych notkach, ale nie znalazłam- jeśli coś przeoczyłam, to przepraszam. Otóż... Ja mam chyba trochę trudniejszy problem, bo ja mojego obiektu westchnień nie poznałam. Nie myślę, że jestem jakoś specjalnie kochliwa- jak już, to "podobają mi się" chłopcy, z którymi po prostu nie mam na nic szans, a w sumie nawet nie chciałabym (np. z fotobloga, naszej-klasy ale innego miasta itp.). Jestem bardzo powierzchowna, walczę z tym. Ogólnie to zawsze uważałam, że wokół mnie nikt nie jest dość... Ładny, a jak już był taki, który podobał mi się z wyglądu, okazywał się mieć paskudny charakter. tym razem, aż sama się zdziwiłam, 'zakochałam się' w kimś, uwaga, REALNYM. Jest klasę wyżej, wiem jakiego typu muzyki słucha (niestety, nie mój klimat- on- metal, ja- rock), wiem, z kim się zadaje (nie znam tych chłopaków), do jakiej konkretnie klasy chodzi, na jakie zajęcia pozalekcyjne (siatkowka, odpadam w 100%...) Jest raczej.. cichy, a przynajmniej ja odniosłam takie wrażenie. Wiem, ze mnie kojarzy- ostatnio widziałam go w mieście, przez kilka minut mi się przyglądał. Teraz tylko pytanie- jak do niego zagadać? Na ogół nie jestem specjalnie nieśmiała, uwielbiam np. poznawać nowych ludzi, ale kiedy jest do tego okazja- zmiana szkoły, jakaś impreza, wyjazd. W stosunku do starszych od siebie chłopaków jestem raczej bardziej nieśmiała. Myślałam, czy może kiedyś, jak uda mi się go spotkać gdziekolwiek, poprosić go o odkręcenie mi butelki, albo spytać o godzinę.. Macie może jeszcze jakieś pomysły? Ach, no i jestem wielką przeciwniczką jakichkolwiek gierek. Dodam jeszcze, że nie jestem ani specjalnie ładna, jestem raczej przeciętna- ale dobrze mi jest samej ze sobą, często i dużo się uśmiecham. Pozdrawiam Was i życzę dalszego, owocnego prowadzenia bloga, jeszcze więcej chęci, pomysłów i siły ;*

~chloee 15


  

Droga Chloee!
Sposobów na zagadanie jest naprawdę bardzo wiele:) Musisz się tylko odważyć, nie okazywać strachu podczas rozmowy, być miła i sympatyczna, ale oczywiście nic na siłę;) Bo to, że grasz, będzie raczej widać.
 A więc gdzie?
- Możesz iść na ten trening siatkówki, ale żeby go pooglądać. Np. jeśli znasz kogoś, kto również tam chodzi, to pretekstem będzie czekanie właśnie na tą osobę.
- Po szkole- zwyczajnie poczekaj, aż skończy zajęcia i ‘przypadkiem’ wejdź mu w drogę, jak będzie wychodził.
- Skoro widziałaś go na mieście, to istnieje możliwość, że możecie spotkać się tam jeszcze raz. Myślę, że warto spróbować.
- Dowiedz się jeszcze, w jakich miejscach najczęściej bywa (pub, klub) i zaglądaj tam co jakiś czas.
 I jak?
- Jak już pisałaś- możesz zapytać o godzinę, ale to byłaby bardzo krótka 'rozmowa'. Jednak na początek powinna wystarczyć. Tylko uważaj, żebyś nie miała w widocznym miejscu zegarka, czy komórki;)
- Jeśli mielibyście wspólnego znajomego, to możesz przecież zapytać, tego, który Ci się podoba o tą osobę, gdzie jest, itd. Taką rozmowę można już przedłużyć;)
- Możesz coś przy nim upuścić i bardzo serdecznie podziękować za podniesienie tej rzeczy:)
- Jest jeszcze coś;) Zacznij mówić mu ‘cześć’. Sama się przekonałam, że nie jest to takie trudne, a ile może czasem przynieść radości tej drugiej stronie^^ Widujecie się dość często, więc nie byłoby to dziwne.
- A przede wszystkim poddaj się działaniu chwili. Gdy widzisz, że akurat nadarza się jakaś okazja, to podejdź i coś powiedz. Czasem takie sytuacje są właśnie najlepsze, a nie takie wyuczone, przemyślane i wyreżyserowane.
 Sposobów na zagadanie może być naprawdę mnóstwo, sama mogłabyś zapewne dopisać tu kilkanaście innych pomysłów:) Myślę, że najważniejsze jest przede wszystkim pokonanie tego strachu no i… Odpowiednie zachowanie podczas rozmowy, czy krótkiej wymiany zdań. Nie możesz być sztuczna, bo on to wyczuje. Powinnaś być dla niego miła:) 
I to by były chyba najważniejsze uwagi na ten temat.

Może Czytelniczki mają jeszcze jakieś pomysły na zagadanie? Może akurat przyda się to jeszcze komuś innemu?:)

Powodzenia,
Charlotte.

poniedziałek, 28 listopada 2011

Jak poznać kogoś z nowego otoczenia?


Pytanie kieruję do Margaret. 
Zacznijmy od początku. W wakacje przeprowadziłam się do miasta na drugim końcu Polski, więc normalne, że nikogo z początku nie znałam. Wkrótce poznałam paru chłopaków, z którymi czasem gadałam itp. Do szkoły poszłam do miasta oddalonego ode mnie o 16 km. I niby problemu nie widać, lecz ja się czuję bardzo samotna... Moi "wakacyjni koledzy" dawno o mnie zapomnieli, a gdy umawiam się z nimi na jakąś godzinę to nie dzwonią po mnie, jakby zupełnie mieli gdzieś. W efekcie wracam ze szkoły i siedzę w domu, a co najgorsze weekendy też spędzam sama... Bardzo chciałabym mieć jakąś koleżankę, z którą mogłabym spędzać czas, ale nie wiem jak się do tego zabrać. Przecież nie zaczepię nikogo na ulicy. Mój chłopak mieszka daleko ode mnie, więc głównie jestem skazana na siebie. Jeśli chodzi o ludzi z klasy to nie odpowiadają mi. A jeśli już z kimś rozmawiam to tylko w szkole, bo poza nią oni mają swoich znajomych i dla mnie nikt nie znalazłby czasu. Nie wiem co ze mną jest nie tak. Przecież nikogo nie obgaduję, staram się być miła... Z drugiej strony nie lubię się narzucać i gdy ktoś nie chce mojego towarzystwa umiem to uszanować. Doradźcie co zrobić, bo już mi się nic nie chce ;( 


~Samotna


    


Kochana!
 Wejście w nowe otoczenie nigdy nie jest łatwe, dlatego nie przejmuj za dużo, tym bardziej, że przeprowadziłaś się z drugiego końca Polski. 
Minie trochę czasu zanim przyzwyczaisz się do ludzi, a oni do Ciebie. Ważne jest, abyś zrobiła na nich dobre wrażenie i poznali Cię od tej dobrej strony. Uśmiechaj się do innych, chętnie bierz udział w różnych akcjach. Czasem wystarczy po prostu zwykłe "cześć, co słychać?", żeby nawiązać kontakt.:)
 Teraz co do Twoich "wakacyjnych kolegów". Nie oczekuj od nich niczego więcej, gdyż jak to chłopcy, po jakimś czasie przestaną się interesować. Oni mają swoje sprawy, Ty swoje. Dobrze jest mieć kolegów, jednak nigdy nie zastąpią oni prawdziwej przyjaciółki.
 Przede wszystkim powinnaś zmienić nastawienie. Ludzie z Twojej klasy na pewno wyczuwają, że negatywnie ich odbierasz, dlatego nie próbują nawiązać kontaktu. Nie skreślaj ich na starcie i daj im szansę. Opinię na ich temat wyrób sobie dopiero wtedy, gdy trochę ich poznasz. Może okaże się, że tak naprawdę to całkiem mili ludzie. Możesz zacząć od zwykłych rozmów. Pomyśl też o jakimś wspólnym wypadzie. Dobrą okazją byłaby wycieczka. Spróbuj namówić wychowawcę na kręgle lub coś w tym rodzaju.
 Kolejną metodą może być wybranie sobie jednej osoby, która niekoniecznie ma silne więzi z innymi dziewczynami. Zagadaj do niej, nawiąż kontakt. Możliwe, że to będzie właśnie dziewczyna, z którą bardzo dobrze się zaprzyjaźnisz. Dzięki niej poznasz też nowych znajomych.
 Jeśli chcesz mieć również przyjaciół poza szkołą, udzielaj się w życiu społecznym miasta. Chodź na koncerty, różne dyskoteki, do kina. Może właśnie tam spotkasz kogoś wartego uwagi. Jest coś czym się interesujesz, np. granie na gitarze, malarstwo? Zapisz się na zajęcia dodatkowe. Pasje łączą, a na takich spotkaniach na pewno spotkasz osobę o podobnych zainteresowaniach.
 Myślę, że przyda Ci się notka Crazy:  http://nasze-babskie-sprawy.blog.onet.pl/2,ID412034208,index.html . Te rady możesz zastosować na osobach, które niekoniecznie muszą być z Twojej klasy.
 Moim zdaniem główną kwestią jest nastawienie. Jeśli będzie ono dobre, ludzie to wyczują, sami będą do Ciebie ciągnąć. Pamiętaj, że budowanie więzi wymaga czasu. Znajdź trochę cierpliwości. Wszystko zależy tylko od Ciebie. 
 Powodzenia!
 Margaret

On nie wie, co do niego czuję.

Hej! Może być odpowiedź w komentarzu, już pisałam, ale tak się rozpisałam, że może nie chce się Wam czytać ;P. Poznałam klasę o rok starszą (mam rocznikowo 14 lat, chodzę do I gimnazjum). Tańczę z osobami z tej klasy, bo będzie konkurs taneczny w szkole ;). Chodzi do niej chłopak, nazwijmy go X. Jakiś tydzień przed feriami dostałam jego numer, on dał mi swój numer gg. Do dzisiaj piszę z nim nawet godzinami. Na każde tematy, nigdy się wtedy nie nudzę, wydaje mi się, że znam go na wylot, mam do niego wielkie zaufanie i mogę na niego liczyć. Jest moim ideałem w charakterze, a nawet w wyglądzie. Imponuje mi, ma wiele talentów :). Wiem, że on mnie lubi. Jestem osobą zakompleksioną ;P, więc pisał mi, że nie jestem gruba ani brzydka. Wczoraj nawet pewnym sposobem, nie użył tego słowa, ale przyznał, że jestem śliczna, może z grzeczności (moja kuzynka dała mi komentarz na nk; Śliczna z ciebie kobietka. Ale mi się wydaje, że może na prawdę tak myśli? On jest zawsze szczery. Nie kłamie. Wszystko byłoby fajnie, ale on nie wie, że ja się w nim podkochuję... Powód? Podoba mu się moja kumpela, nazwijmy ją T. Jest fajna, zgrabna i przepiękna. Napisał mi, że podoba się mu T. W Dzień Kobiet... Dał jej tego dnia też kwiatek. Czeka na razie, ale później zapyta się jej, czy chce z nią chodzić. A ona się nie zgodzi (po 1; zakochała się w innym chłopaku, po 2 chyba na niego nie leci), chociaż nie biorę jej za pewnik. A jeśli się zgodzi... Miałaby przechalapne u mnie ;P. Nie powiem X, że T nie kocha go, bo nie chcę go ranić, a tym bardziej, jeśli T zmieni zdanie, to będzie na mnie. Nie chcę, żeby go zraniła, ale wiem, że to chyba zrobi. A ja co? On nie wie.. Nic nie wie :(. Nie mam z T szans, aczkolwiek chyba jestem fajniejsza z charakteru (przepraszam za wybitną skromność ;P, moja naj kumpela mi to powiedziała, więc może...). Serce podpowiada mi, abym czekała, może mu przejdzie? Może coś innego się wydarzy? Mam sobie odpuścić? Nie chcę tego... Dodam, że jak prosiłam koleżankę, aby spytała T, czy chce chodzić z X, odpowiedziała troszkę dwuznacznie, bo 'Na razie nie chcę mieć chłopaka'. Co o tym myślicie? Moje czekanie ma sens? 

~Zakochana?

  

Kochana!
Na początek od razu napiszę, żebyś uważała, aby nie stracić kumpeli. Bo przyjaźń może trwać wiecznie, a mężczyźni zazwyczaj przychodzą i odchodzą, jak to mówią:)
Wiesz, moim zdaniem sytuacja z X wcale nie jest taka zła. Widać, że bardzo Cię lubi, potraficie ze sobą swobodnie rozmawiać, co więcej, masz do niego zaufanie i możesz na niego liczyć. To wspaniale! A teraz co zrobić z faktem, że się w nim podkochujesz… Moim zdaniem powinnaś jednak poczekać. Skoro Twojej kumpelce nie podoba się X, w dodatku woli kogoś innego. Więc jest naprawdę duże prawdopodobieństwo, że nie będą razem. A Ty, gdybyś teraz ‘wyjechała’ z tym, że się w nim podkochujesz, to mogłabyś zniszczyć swoją szansę na związek z nim, która mimo wszystko istnieje;) Na razie nic nie mów, bądź najlepszą przyjaciółką, jaką tylko możesz być. Pomagaj mu, słuchaj go, pocieszaj. Po prostu bądź przy nim. Dziewczyny będą od niego odchodziły i przychodziły, a Ty, nie dość, że jako jedyna przy nim pozostaniesz, to w dodatku tyle o nim będziesz wiedziała. Tyle już wiesz. Naprawdę- miłość, która miała swoje podstawy w przyjaźni, jest niezwykle mocna. Pamiętaj o tym :) No a co z tą Twoją szansą na bycie z nim? On z czasem powinien zauważyć, że szuka ‘ideału’ wszędzie, a tak naprawdę ma go tuż pod ręką, obok siebie. Powinien to w końcu naprawdę docenić. To i Ciebie. I wtedy będziesz mogła mu wyjawić, co do niego czujesz. Możesz to także zrobić w czasie, kiedy on nie będzie zainteresowany żadną dziewczyną, ale nie wiem, czy odniesiesz zwycięstwo;) Jednak to jest drugie rozwiązanie, które nasunęło mi się na myśl i które Ci podaję, tak w razie czego.
Pozdrawiam,
Charlotte.
Szablon wykonała prudence. z Panda Graphics. Credits: x | x