niedziela, 8 listopada 2015

KK: „Dziewczyna z sąsiedztwa”

   Nasza nowa autorka trochę rozszalała się z odpowiedziami, więc wbiję jej się w ten ciąg postów :P. U mnie nie ma pytań od jakiegoś czasu tzw. do działu przyjaźń, także postanowiłam podzielić się z Wami jedną z książek, którą ostatnio przeczytałam. Od razu wspomnę, że nie ma nic wspólnego z tym młodzieżowym romansem.

Autor: Jack Ketchum
Tytuł: „Dziewczyna z sąsiedztwa”
Ilość stron: Koło 300, zależy co liczyć
Gatunek: Thriller/sensacja/kryminał

Opis: Przedmieścia. Ciemne ulice, przystrzyżone trawniki i przytulne domy. Miła, spokojna okolica. Jednak nie dla nastoletniej Meg i jej kalekiej siostry Susan. W domu Chandlerów, przy ślepej uliczce, w ciemnej, zawilgoconej piwnicy, Meg i Susan zdane są na łaskę kapryśnej i cierpiącej na ataki szału ciotki Ruth, którą szybko ogarnia szaleństwo. Szaleństwo, którym zaraża swoich trzech synów oraz całą okolicę. Jedynie jeden, zagubiony chłopiec próbuje oprzeć się złu opanowującemu niewinne umysły. Musi podjąć bardzo dorosłą decyzję i wybrać między miłością i współczuciem, a pożądaniem i złem... Którą drogę wybierze?

Moim zdaniem: Jedna ważna informacja: nie czytajcie wstępu do książki. Patrząc na recenzję tej książki i z mojego własnego doświadczenia, przerwałam w połowie. Dlaczego? Ponieważ powinien być opatrzony wielkim napisem:"Spoiler!". Radzę więc zostawić go na koniec. Sięgnęłam po książkę, nie z czyjejś opinii, nie po przeczytaniu recenzji, a po buszowaniu w bibliotece w moim mieście, gdzie muszę z bólem przyznać, coraz więcej czasu spędzam tam, aby znaleźć coś, co by mnie zainteresowało. Gdybym nie zobaczyła tego autora, chyba musiałabym pierwszy raz w życiu sięgnąć po Stephena Kinga, aby w końcu przekonać się o tym, jak pisze.
   
    Jack Ketchum chyba nie jest dość znanym u nas autorem, ale już jedna osoba na jakimś forum polecała go, uważając jednak, że trzeba mieć żelazny żołądek do jego twórczości. Myślę, że tej książki to nie tyczy. Z całą pewnością mogę go polecić, jeżeli ktoś naprawdę lubi thrillery. Ciężko mi nie przytoczyć kilku opinii o tej książce:

„Jeżeli pragniesz horroru o wilkołakach, wampirach i strzygach, odłóż grzecznie „Dziewczynę z sąsiedztwa” na półkę. Ta powieść to horror, ale Jack Ketchum nie straszy nas wymyślnymi demonami. Jego potwory spotykamy codziennie w lustrze. To bowiem horror o najbardziej przerażających potworach, jakie chodzą po Ziemii - ludziach. Jest wstrząsająca, okrutna i długo nie pozwala zasnąć. Ani przejrzeć się w lustrze.” ~ Robert Ziębiński, Newsweek Polska

„«Dziewczyna z sąsiedztwa» jest prawdziwa... w sposób, w jaki większość uznanej literatury nigdy nie będzie. Nie nosi w sobie jedynie obietnicy przerażanie, lecz naprawdę w nie wprawia. Jednak nie można się od niej oderwać, co do tego nie ma wątpliwości. Czytelnik znajdzie tutaj strony, których będzie obawiał się przewrócić, i będzie bał się od nich odwrócić.” ~ Stephen King, Król horroru

    Na pewno, co mogę powiedzieć, to że przeczytałam tę książkę w kilka godzin i właściwie z tylko przerwą na sen. Dawno nic tak mnie nie wciągnęło. Jeżeli ktoś dostrzega ludzkie cierpienie, to z pewnością ta książka może bez przeszkód zajmować wysokie miejsce w kategorii grozy. Książka dzieje się w latach 50 XX wieku. Ludzie mają własne tajemnice w swoich domach i panuje zasada, która w książce nie raz jest poruszana:Nie wspominaj o tym”. Ludzie wolą chronić własne życie i nawet nie ruszyć palcem, aby komuś pomóc. Autor wspomina w końcówce książki, że czytał nawet o przypadku zabicia kobiety w dzień przy tłumie ludzi. Krzyczała, wyrywała się, ale nikt jej nie pomógł. Kompletna znieczulica, którą właśnie Jack opisuję w tej książce, ale na innym przykładzie.

     Lubię książki, gdzie akcja dzieje się w nie tak odległych ode mnie czasach i wszystkie postacie są realistyczne. Gdzie głupie pozory mylą i przemiła sąsiadka okazuje się potworem w ludzkiej postaci. Autor nie boi się pokazać wad, pożądania u młodych osób, bo bohaterami głównie są nastolatkowie i kilku dorosłych. W jednej chwili ma się chęć nakrzyczeć na bohatera za jego zachowanie, a innym razem z jednej strony się go rozumie, a z drugiej strony znów chciałbyś mu powiedzieć:Weź się w garść i zrób coś z tym do cholery, zanim będzie za późno!”. Zależy od bohatera. Dodatkowo bohaterka, która staje się ofiarą jest bardzo odważna i myślę, że to również dokłada się do tego, że nie ma się ochoty odłożyć książki. Nie brakuje zwrotów akcji i narastającego przerażania, do jak wielkich czynów ktoś może się posunąć i jak inni mu na to pozwalają.

     Jeżeli ktoś się spodziewa romantycznej miłości w tej książce, to niestety z bólem go rozczaruje. Główny bohater odczuwa pożądanie do dziewczyny, ale romantycznych spacerów i niekończących się pocałunków tam nie ma. Myślę, że jakaś miłość jest, ponieważ bohater nie raz zastanawia się o tym, jak jej pomóc i próbuje, choć czasem nieudolnie, czym wprowadza dziewczynę w jeszcze większe kłopoty.

      Czy zakończenie jest sprawiedliwie? Moim zdaniem trochę tak, trochę nie. Jednak z jednej strony byłam zadowolona i myślę, że jeżeli ktoś przeczyta to będzie wiedział, o co mi chodzi.

     Jeszcze kolejnym powodem, dla którego autor naprawdę pokazuje realność, to że gdy istniała szansa, aby ktoś mógł jej pomóc, to matka jednego z bohaterów, w dodatku katoliczka(których to niby uważa się za całe dobro. Kto nie wierzy, ten niby zły człowiek)odpowiedziała, że pewnie jej się należy, bo przecież katolik musi odpokutować swoje krzywdy. Ogólna niesprawiedliwość dorosłego względem dziecka, bo z pewnością o dorosłym by się tak nie wypowiedziała, czym też może nawiązała do czwartego przykazania.

   Trudno mi szukać wad w tej książce, bo autor opisuje trudny temat i myślę, że ukazał go świetnie. Tą całą bierność innych ludzi, nawet osób z jej otoczenia. 

  Podsumowując, zdecydowanym plusem tej książki są bohaterowie, którzy nie są papierowi. Autor nie boi się ukazać ich wad, ale i nadziei, która gdzieś tam trzyma się głównej bohaterki i nie pozwala jej się poddać. Do tego narrator, którym jest dwunastoletni chłopiec, któremu ostatecznie ma się ochotę wybaczyć ze względu na zakończenie.

„Od dawna chciałem napisać książkę o takich kanaliach. O nich oraz o tym, co nas spotka, kiedy uwierzymy, że oni są normalnymi ludźmi.” ~ Jack Ketchum

    Myślę, że ta książka powinna zapaść w pamięci i pokazać ludziom, że nie powinni biernie stać, kiedy komuś dzieje się krzywda. Nawet jeżeli wszyscy tę osobę uważają za ucieleśnienie dobra.

Pozdrawiam, Shana(dawna Olka)

PS Mam nadzieję, że wyszło mi moje założenie o tym, aby nie streszczać książki. 
--------------------------
Opis pochodzi z opisywanej książki.

poniedziałek, 2 listopada 2015

Ciągle wpadam na nieznajomego chłopaka!

Cześć! Mam dziwny problem, w sumie nie wiedziałam czy go dać tutaj czy do działy psychologii.. a więc.. od wrzesnia chodzę do technikum do miasta, dawniej chodziłam do gimnazjum na wsi. I na wakacjach pojechalam do miasta i w czasie jednego dnia wpadłam (spotkałam) 3 razy na tego samego chłopaka, później innym razem pojechałam z przyjaciólką i dwa razy go spotkalam. Innym z mamą i w sklepie go spotkałam. Zaczął się rok szkolny, i nagle znów gos spotkałam, kilka dni temu poszłam z przyjaciólką na miasto i on szedł z kolegami i powiedział coś tam do mnie, a ja nie ogarnełam tego wgl, a później znów go spotkałam i dzisiaj znow byłam na mieście i go spotkałam, a póxniej szłam na autobus i on znów tam był xd popadam w paranoje, no ale ciągle go spotykam i to mi sie dziwne wydaje.. może powinnam go poznać jakoś ale nawet nie wiem jak sie nazywa, i czy też zauwazył że ciagle na siebie wpadamy ;P CO robić? :D :D

Zakręcona, jak zakrętka :D

źródło: hdwallpapers.cat

Zakręcona!
Czasem zdarza się, że ktoś zwróci naszą uwagę i dostrzegamy go dosłownie wszędzie :) Gdybyś pamiętała tak samo intensywnie wszystkich ludzi, których mijasz, prawdopodobnie szybko okazałoby się, że Twoja paranoja dotyczy większość mijanych przez Ciebie osób - jeśli obracacie się na tym samym, niewielkim terenie, na dodatek obydwoje jesteście w wieku szkolnym, prawdopodobieństwo, że w wolnej chwili się spotkacie jest na prawdę niemałe :)

Szkoda, że nie sprecyzowałaś, na czym dokładnie polegają Wasze spotkania - na wpadaniu na siebie, mijaniu się na ulicy, na wymianie spojrzeń? Jeśli jednak chłopak chciał z Tobą porozmawiać przez zaczepkę, całkiem możliwe jest, że również zwrócił na Ciebie uwagę. Dobrze byłoby więc, gdybyś jak najszybciej sprecyzowała przed samą sobą, czemu akurat go zauważyłaś i w jakim sensie Cię zainteresował - miał inne włosy, niż wszyscy? Dziwnie mówił? Albo po prostu się zauroczyłaś? To powinno Ci trochę pomóc :P
Don't move my stuff u stranger!! by Haruhi003
źródło: haruhi003.deviantart.com
Myślę, że jeśli znów na niego wpadniesz, powinnaś spróbować do niego podejść i z nim w jakiś sposób porozmawiać. Ewentualnie, spróbować zaprosić go wzrokiem, by sam podszedł - spojrzenie mu w oczy i uśmiech powinien zadziałać, jeśli nie za pierwszym razem, to za kolejnym. Jeśli okazałoby się, że to nie pomaga, a on nawet nie odwzajemnia uśmiechu, prawdopodobnie nie jest Tobą w żaden sposób zainteresowany i myślę, że wtedy powinnaś również zacząć go ignorować. Nie ma co wpychać się w relacje z człowiekiem, który nie chce mieć z Tobą nic wspólnego.
Oczywiście, zawsze możesz podpytać znajomych, czy przypadkiem go nie znają, albo poszperać na Facebooku - może akurat na niego trafisz i czegoś się o nim dowiesz, co powinno zmniejszyć nerwy w razie ewentualnego kolejnego spotkania. 

Nie będę się tu więcej rozpisywać, bo sprawa wydaje mi się dość prosta, ale publikuję odpowiedź w formie postu, bo sądzę, że nie tylko Ty jedna borykasz się z takim problemem :) Mam więc nadzieję, że choć Trochę pomogłam i życzę Ci powodzenia z Nieznajomym!
Lyra

poniedziałek, 26 października 2015

Traktują mnie jak kumpelę... a ja mam już tego dość!

Hej dziewczyny! Mam problem z pogranicza kategorii : psychologia i chłopcy, hmmm chyba mogę to tak nazwać. Otóż chłopaki zazwyczaj traktują mnie jak kumpelę. Wiele było takich przypadków, że nawet, jak poznawaliśmy się, flirtowaliśmy, zaczynaliśmy ze sobą "kręcić", pisać itd, to po czasie prosili mnie o rady dotyczące innych dziewczyn albo po prostu zaczynali traktować mnie po kumpelsku. Tak było kilka razy. Ostatnim razem natomiast poznałam chłopaka, pisaliśmy, flirtowaliśmy i tym razem zapowiadało się inaczej, aż nagle ten chłopak wygarnął mi, że niepotrzebnie się wtrącam w jego problemy. Nie wiem, czy powinnam się zmienić, by nie widzieli we mnie tylko kumpeli. Mam dosyć traktowania jak tylko koleżanka. Czuję się... brzydka, niepotrzebna, nieużyteczna. Z każdym kolejnym koszem jest gorzej, bo po takich sytuacjach przez kilka tygodni jestem dobita, że znowu to samo. Nie wiem co mam robić. 
Pozdrawiam,
Limonka
P.S. Dodam, że mam prawie 18 lat.

źródło: favim.com

Witaj, Limonko :)
Nie wątpię, że nie ty jedna borykasz się z takim problemem, choć, szczerze mówiąc, częściej słyszy się o męskim friendzonie. Oczywiście, w żadnym razie nie oznacza to, że temat ten dotyczy tylko chłopców, a Ty jesteś tego żywym przykładem.
W każdym razie, spróbuje Ci tym postem pomóc i mam nadzieję, że choć po części mi się to uda.

* * *
Na początek, musisz sobie uświadomić, co podoba się chłopcom (tak ogólnie)
Warto w końcu znać target, do którego chcesz trafić :D Nie będę się jednak na ten temat rozpisywać, jako, że na blogu znajduje się już rozbudowana notka na ten temat, którą znajdziesz TUTAJ. Liczę jednak że znajdziesz tam podpowiedzi na temat tego, jak powinnaś się zachowywać w chwili, gdy któryś chłopak znów Ci się spodoba :)

Jak wyglądał flirt na początku Twoich znajomości?
źródło: pixcooler.com
Czy był na tyle wyraźny, że obie strony na pewno były jego świadome? Chłopcy chcąc nie chcąc, często po prostu nie zwracają na to uwagi, dopóki sami flirtować nie zaczną, lub kiedy nie powie się im dosadnie, o co chodzi. Być może to, co czasem brałaś za flirt było w ich oczach po prostu zwyczajną rozmową, taką, jaką prowadzą z dziewczynami. Ty więc już miałaś nadzieje, na coś więcej, a druga strona od początku widziała w Tobie tylko zwykłą kumpele, nie mając pojęcia o podrywie, który według Ciebie miał miejsce.

Najpierw flirt, a potem... no właśnie, potem co?
Czy przypadkiem sama nie przechodziłaś do rutyny? Sama nie stawałaś się kumpelą, więc tak zaczynali Cię traktować? Jeśli stawałaś się zbyt otwarta, traktowałaś go jak każdego innego, nie pokazywałaś zainteresowania, nic dziwnego w tym, że chłopcy zaczęli traktować Cię jak zwykłą koleżankę. Ba, jeśli jeszcze chętnie pomagałaś, nie pokazywałaś zazdrości... to po prostu uznawali Cię za przyjaciółkę, której można się wygadać i poprosić o pomoc. Jeśli Ci się ktoś podoba, należy cały czas o niego zabiegać i starać się pokazać z jak najlepszej, może nieco tajemniczej strony, tak, aby on chciał Cię lepiej poznać i robił wszystko, by spędzać z Tobą czas :)

Czy przypadkiem nie jesteś wścibska?
źródło: lifestyletonight.blogspot.com
To, o czym napiszę tu, łączy się trochę z poprzednim punktem - jeśli jesteś gotowa pomóc w każdym momencie, na dodatek sama próbujesz się czegoś na siłę o chłopaku dowiedzieć, wypytujesz o jego problemy, pomagasz, jak możesz... to on niekoniecznie potraktuje Cię jak kogoś, z kim chciałby być. Jak już wspominałam, taka otwartość na początku budowania relacji wcale tak nie sprzyja, a kto pragnąłby mieć obok siebie wścibską laskę, wchodzącą z butami w życie? Dlatego bardzo ważne jest, byś pamiętała o takcie i szczególnie przy nowych znajomościach sama zaczekała, aż chłopak Ci się z czegoś zwierzy :)
W konkretnym przypadku o którym piszesz chłopak na prawdę mógł poczuć się urażony - nie opisałaś dokładnie sytuacji, ale na prawdę, z pytaniem o prywatne sprawy w przypadku chłopaków, lepiej zaczekać. Tu wkrada się, chcąc nie chcąc, różnica płci - my chętnie rozmawiamy praktycznie o wszystkim, szczególnie, jeśli to się tyczy nas samych. Chłopcy zaś... niekoniecznie.

Bądź sobą, ale dąż do doskonałości
Nie powiem Ci - nie zmieniaj się wcale dla drugiej osoby, bo brak zmian jest czymś złym: stoisz w miejscu, nie rozwijasz się przez niego. Masz nawyki, które mogą drażnić Ciebie i ludzi wokół? Spróbuj je zmienić, na pewno wyjdzie Ci to na dobre :) Ale nie stawaj się tym, kim nie jesteś. Nie zmienisz głównych cech swojego charakteru, a udawanie kogoś obcego nigdy nie wychodzi dobrze.

Więcej cierpliwości! 
18 lat to na prawdę wcale nie tak dużo. W tym wieku chłopcy często dopiero zaczynają myśleć o poważnych relacjach. Nie przejmuj się tak tym, że traktują Cię jak kumpele - skoro masz kolegów, to prędzej, czy później jakiś, który się w Tobie zakocha się pojawi, a czy nie lepiej budować relacje na spokojnie, zaczynając od przyjaźni? Czasami tak bywa, że nie wpada się od razu na miłość życia i już. Ale to nie oznacza, że jej nie ma. Tylko poczekaj... bądź cierpliwa. I na spychanie Cię to roli przyjaciółki/koleżanki nie zwracaj aż takiej uwagi, bo to na pewno nie wyjdzie Ci na dobre.

źródło: enlighteneducation.edublogs.org
Popracuj nad swoją samooceną...
...bo to zdecydowanie pomoże Ci w relacjach z ludźmi, na różnych płaszczyznach. Zacznij zmieniać to, co możesz zmienić i Ci się w samej sobie nie podoba. Jeśli zaś nie lubisz siebie za coś, ale nie jesteś w stanie nic z tym zrobić (np. wzrost), staraj się to zaakceptować. Pamiętaj, że nikt nie będzie Tobą lepiej, niż Ty! Znów jednak chce zaprosić Cię do posta na ten temat z naszego bloga - aby go przeczytać, kliknij TUTAJ.

* * *

Starałam się wyczerpać temat i napisać wszystko, co przyszło mi do głowy - jednak w razie jakichkolwiek wątpliwości, czy pytań, zapraszam do kontaktu ze mną, choćby pod tym postem :)
Lyra

poniedziałek, 19 października 2015

On jest ode mnie o trzy lata młodszy!

Witajcie! :)
Na wstępie powiem, że przejrzałam pytania z tej kategorii, ale nie znalazłam sytuacji, aż tak bardzo, zbliżonej do mojej. Mój problem dotyczy wieku i nie wiem co z tym fantem zrobić. Mam 18 lat. Od jakiegoś czasu jestem zabujana w chłopaku o 3 lata młodszym. Ja jestem w 3 technikum, on nadal w gimnazjum ( 3kl). Poznaliśmy się w autobusie, którym oboje dojeżdżamy do miasta - przez wspólnego znajomego. Często razem siadamy, gadamy i wgl. On nie ma pojęcia o tym, co czuję, boję się czymkolwiek zdradzić. Jednak czasem zauważam, ze na mnie spogląda. D. nie jest jakimś typowym "gimbusem" jakich pełno wszędzie. Jest ogarnięty, dopóki mi nie powiedział, ze jest w gimnazjum, byłam przekonana o tym, że jest w liceum ( chodzi do szkoły gdzie jest gim i LO)Przeraża mnie trochę ta różnica wieku. Nie chodzi tu też o to, że to obciach chodzić z "gimbusem", będąc w moim wieku. Lata mi to, co ludzie powiedzą. Gdyby to był rok różnicy, to jeszcze by to jakoś uszło, ale to są te cholerne trzy lata. Sama nie wiem, co robić, czy dać sobie spokój, a Wy jak myślicie?
Pozdrawiam, Alanur.

źródło: www.theatlantic.com

Alanur!
W naszej mentalności przyjęło się, że dziewczyna powinna być od chłopaka młodsza, w tym samym wieku, lub tylko minimalnie starsza. Jest to uwarunkowane zarówno historią, jak i praktyką - w końcu, mężczyzna płodny jest dłużej, niż kobieta :) Co jednak zrobić w takim przypadku jak Twój?

* * *
Trzy lata to tak na prawdę niewiele!
źródło: caseyepapadaki.wordpress.com
Choć w Twoim wieku ta różnica jest jeszcze widoczna, to za kilka lat będzie ona znikoma, lub niewidoczna, szczególnie, że dziewczynom łatwiej jest wyglądać młodziej, niż chłopakom :) Ale skoro wzięłaś go za licealistę to znaczy, że nie widać po nim, że jest aż tyle młodszy, więc jeśli ani wygląd, ani jego zachowanie Ci nie przeszkadza, gdzie widzisz przeszkodę, by budować z nim relacje?

Co jeśli okaże się, że pozory mylą...
... a on tak na prawdę nie różni się od swoich rówieśników? Jeśli to Cię martwi, to nie ma innej rady, jak go przetestować, spędzając z nim czas i poznając go coraz bardziej. Są osoby, które dojrzewają psychicznie wcześniej i nie ma w tym nic nadzwyczajnego, tak samo, jak nie ma nic nadzwyczajnego w 30-letnim mężczyźnie, który jeszcze nie dorósł do związku.

źródło: allergicliving.com
Problemem mogą okazać się studia, szczególnie, jeśli masz zamiar wyjechać
Związki na odległość nigdy nie są proste, a przed Tobą już wkrótce trudny wybór: jeśli masz zamiar studiować, i to w odległy miejscu, Ba, nie tyczy się to tylko studiów, a jakiekolwiek stałego wyjazdu (np. do pracy). Wasza relacja może się zerwać, lub przejść bardzo ciężką próbę, dlatego wchodząc w jakikolwiek związek, przemyśl dokładnie. Masz jednak trochę czasu, aby zbudować silną relacje z tym, czy jakimkolwiek innym człowiekiem, dlatego choć polecałabym Ci być pod tym względem ostrożną, nie należałoby przesadzać w drugą stronę.

Początki wspólnego życia?
źródło: girlsnation.org
Trzy lata to owszem, niewiele, ale mając takiego chłopaka musiałabyś się przygotować na to. że całkiem możliwe jest, że to Ty prędzej znajdziesz pracę od niego: jeśli Wasz ewentualny związek tyle wytrzyma, możliwe, że to Ty będziesz musiała mu pomagać, a nie na odwrót. On sam może się z tym źle czuć, bo nastąpisz na jego męską dumę, ale nie w każdym przypadku jest to problem. Jeśli więc nie widzisz tu przeszkód, a on w przyszłości nie miałby nic przeciwko, i ja nie widzę żadnych przeciwwskazań, aby z nim nie być :D

Jeśli zdecydujesz się na bliższe poznanie go - jak zacząć na poważnie
Nie możesz bać się swoich uczuć! W nich na prawdę nie ma nic strasznego, czy złego :) Zakochałaś się w kimś o trzy, a nie piętnaście lat młodszym. Jeśli dobrze spędza się Wam czas, czemu Ty, czy on miałby z tego rezygnować? Rozmawiaj z nim, nie bój się czasem sama do niego napisać (tylko nie bądź nachalna), czy wyciągnąć na spotkanie (na początku polecam jakieś grupowe). Daj Wam szanse :) Nawet, jeśli on nie odwzajemni Twoich uczuć masz szansę poznać ciekawego człowieka.

* * *

Mam nadzieję, że Wasza relacja będzie się rozwijała w jak najbardziej pozytywnym kierunku, a pozostałe czytelniczki zapraszam do dyskusji - co Wy byście zrobiły na miejscu Alanur? Jaka, Waszym zdaniem, jest maksymalna różnica wieku między parami?
Lyra

sobota, 17 października 2015

Wycieczkowe zauroczenie

Hej dziewczyny ! 
Chciałabym się z wami podzielić moim problemem. 
A więc , chodzę do 2 gimnazjum i do zespołu regionalnego. Szymon jest ode mnie starszy o rok. Znam go od dziecka. Moja ciocia i jego wujek są małżeństwem. Nigdy bym nie pomyślała że mogę do niego coś poczuć ale jednak, miłość nie wybiera. Od roku podejrzewałam że coś do niego czuje ale spotykałam się z chłopakiem i myślałam tylko o nim. Ale gdy przestaliśmy się spotykać , cały czas myślałam tylko o nim. Postanowiłam sb w tedy że nie mg dopuścić do tego żeby mnie kolejna osoba skrzywdziła. Ale no cóż , nie pozwolił mi o nim zapomnieć , za to przekonywałam się w twierdzeniu że ja też mu się podobam. Byliśmy na wycieczce , na początku on siedział ze swoim bratem ale później się przesiadł. Gdy się już wracaliśmy autobusem , było już ciemno i zimno a klimatyzacja nadal działała. Wzięłam jego bluze żeby zobaczyć jak zareaguje.Nic nie zrobił , jedynie zapytał się mnie czy teraz jest mi ciepło. Ja wzięłam jeszcze jego czapkę z daszkiem i swoje okulary , wyglądałam jak debil , ale on się uśmiechną , oparł się o siedzenie i się nie odzywał. Oparłam się o jego ramie i zasnęłam. Spałam przez ok. 15 min potem obudzili mnie bo była przerwa na stacji benzynowej. Ja zapomniałam że mam jego bluze na sobie i poszłam do toalety. Jak wróciłam oparłam się ale przyszedł pan grający w zespole na akordeonie ( Andrzej ) i zaczeliśmy śpiewać. Za chwilkę wziął i siadł koło nas on siedział na jednym siedzeniu a ja z Szymkiem na jednym , siedziałam mu dosłownie na kolanach. Cały czas się na niego patrzyłam. Patrzyłam jak on śpiewa , patrzyłam w jego piękne oczy. W końcu musiałam wysiadać , ale dostawiłam przez przypadek telefon. Następnego dnia mieliśmy próbe , on przyniósł ten telefon i powiedział że zwraca księżniczce jej własność. Zarumieniłam się. 
Jak niektórzy mówią że do siebie pasujemy to ja tak strasznie się rumienie , raz było tak że on też się zarumienił. 
Była taka sytuacja , mieliśmy imieniny w zespole a on stał za mną w kolejce do składania życzeń. Nagle chwycił mnie w biodrach i położył głowę na moim ramieniu , nie mam pojęcia co to miało oznaczać. 
Jak przytulamy się na pożegnanie (ja i 4 dziewczyny i 2 chłopaków ) to on nie chce się do mnie przytulić , bardzo mnie to rani. 
Co mam o tym mysleć , podobam mu się czy nie ?
A może lepiej dać sobie spokój ?

~ Natalia Klakurka

źródło: favim.com

Witaj Natalio Klakurko :)
Z podobnym problemem boryka się wiele dziewczyn w Twoim wieku: pojawia się zauroczenie, wahanie... i brak pojęcia, co z tym fantem zrobić. Jak więc zachować się w takim przypadku?

* * *
Dobrze byłoby gdybyś sobie uświadomiła że druga, czy trzecia klasa gimnazjum to bardzo młody wiek
źródło: www.villagevoice.com
Nie każdy jest wtedy gotowy do długotrwałego związku, w szczególności, jeśli jest młodym mężczyznom :) Ci dorastają pod tym względem później, niż dziewczyny - gdy my interesujemy się już nimi i marzymy o pierwszej miłości, im w głowie zwykle siedzi coś zupełnie innego, a jeśli chcą czegoś spróbować, wynika to z czystej ciekawości. Z tego powodu radziłabym być ostrożna w doborze chłopaka, bo bardzo łatwo o zranienie - ty chcesz czegoś więcej, on... niekoniecznie.

Zostałaś zraniona? To jeszcze nie powód, by odrzucać każdego chłopaka.
źródło: www.huffingtonpost.com
Każdy człowiek jest inny i każdy inaczej reaguje - dlatego nie możesz zakładać, że każdy chłopak będzie chciał Cię zranić. Przeciwnie, zwykle w interesie drugiej osoby jest pilnowanie, by w związku było jak najlepiej. Niestety, w tym wieku o dojrzałe związki trudno, a więc prawdopodobieństwo zdrady, czy rzucenia jest większe - w końcu, myślenie pokroju przecież jestem jeszcze młody/a, lub mam jeszcze czas jest na porządku dziennym, nie martwi się o to, co będzie za 10-20 lat. Jednak właśnie z powodu braku dojrzałości drugiej strony nie powinnaś tego brać tak bardzo do siebie - jeśli nie chcesz powtórki, możesz zaczekać kilka lat, aż ryzyko zranienia nieco się zmniejszy, ale pamiętaj, że i tak, i tak, nigdy nie dostaniesz gwarancji, że związek ułoży się dobrze. A przecież ten, kto nie ryzykuje, nigdy też nic nie zyska :)

Skoro jesteście jakoś ze sobą "spokrewnieni" jesteś w całkiem dobrej sytuacji :)
źródło: www.bestwayguides.com
Czemu? A no, nikt raczej nie chce żyć źle z członkami rodziny, dlatego choćby przez presje rodziców chłopak, w którym się zauroczyłaś powinien Waszą relacje traktować poważniej, niż zwykle. Na dodatek znacie się długo, powinnaś więc całkiem sporo o nim wiedzieć, czyż nie?  A jeśli nawet nigdy nie spędzaliście ze sobą zbyt wiele czasu, to mając za sobą tak długą znajomość łatwiej powinno być Ci zbudować zaufanie z nim.

Jak budować relacje?
Jeśli kogoś lubisz i to z wzajemnością (nie chodzi mi tu o jego zauroczenie w Tobie, ale z opisu wynika, że przynajmniej Cię lubi) szkoda to zaprzepaścić, nie sądzisz? Dlatego rozmawiaj z nim, spędzaj z nim czas, wyciągaj na spacer i daj się wyciągnąć, jeśli on zaproponuje. Bądź inicjatorem rozmowy, czy wyjścia, pamiętaj tylko, aby się nie narzucać - to niewątpliwie zacieśni Waszą więź :)

Lubienie czy zauroczenie?
Z zachowań Twojego obiektu wzdychań można wywnioskować, że zauroczenie z jego strony jest prawdopodobne, ale nie znam go, więc niestety, nie mogę mieć pewności. Jak to jednak poznać i jak się o tym przekonać? Przede wszystkim, odsyłam do punktu poprzedniego - im bardziej mu zaufasz, im stanie Ci się bliższy, tam łatwiej będzie to odkryć :) Możesz także się go o to po prostu zapytać, jeśli oczywiście jesteś w stanie się do tego przekonać i ufasz mu na tyle. Nie musisz od razu przyznawać się do swojego zauroczenia. W końcu, jeśli spytasz się go Hej, czy ty przypadkiem się we mnie nie zakochałeś? (ale - z tym uważaj, dobierz odpowiedni moment) sama nie przyznajesz się do swoich uczuć, a tylko dzielisz się spostrzeżeniami.
Jak w przypadku poprzedniego mojego postu zapraszam również do przeczytania notek o mowie ciała, które znajdziesz na blogu NBS - tutaj oraz tutaj.

Nurtuje Cię jeszcze jedna kwestia... czemu on nie chce Cię przytulać na pożegnanie?
źródło: community.secondlife.com
Możliwe, że po prostu się wstydzi. Albo Tobie się wydaje, że nie chce, a sama do niego nie podchodzisz? Czy po prostu Cię odpycha, gdy próbujesz...? Jeśli jednak to wstyd, to może wynikać z dwóch powodów - albo nie chce przyznać się przed znajomymi do swoich uczuć, albo sam nie wie, co ma ze sobą zrobić. Ewentualnie zdaje sobie sprawę z tego, co Ty do niego czujesz, a sam nie jest pewny swoich uczuć, lub nie jest w Tobie zauroczony i nie chce dawać Ci nadziei. Najlepiej będzie, jeśli po prostu spytasz się go o powód tego zachowania. To może i najtrudniejszy, ale chyba najbardziej jasny i pewny sposób rozwiązania sytuacji w takich przypadkach.

* * *

Nie powiem Ci, co masz myśleć o tej sytuacji. Na pewno jednak nie powinnaś rezygnować z pozytywnej relacji z drugą osobą, szczególnie trwającej wiele lat, bo po prostu możesz na tym wiele stracić :) Liczę, że uda Ci się zbudować coś silnego i przepraszam, że musiałaś tak długo czekać na odpowiedź. Do napisania!
Lyra

poniedziałek, 12 października 2015

Flirtowaliśmy, ale nie wiem, co on do mnie czuje

Mam pewien problem i zdaje mi się że nie została udzielona odpowiedź na coś podobnego. Miesiąc temu na urodzinach kolegi zagadałam do jego przyjaciela. Po chwili rozmowa zmieniła się w flirt. Potem on sporo mi o sobie opowiedział a ja o mnie. Niestety, co było dużym błędem, powiedziałam mu że on mi się podoba, gdyż znałam go już wcześniej. Po tym spotkaniu napisałam do niego. Dużo pisaliśmy i nadal piszemy. Nazywamy się przyjaciółmi, chociaż jestem w nim zakochana i on również niestety, o tym wie. Mówię mu wszystko, min. że nigdy się nie całowałam. Gdy to powiedziałam zaproponował pocałunek bez zobowiązań, jednak po dniu odwołał ten pomysł. To ja wyszłam z propozycją z pierwszego spotkania, które skończyło się wyjściem do kina z jego przyjaciółmi. Po tygodniu to on zaproponował spotkanie i poprosił o mój numer jednak nic się nie zmieniło. Potem flirtowaliśmy jeszce kilka razy, a on czasami zwraca się do mnie kotku, ślicznotko itp. Jednak nie jesteśmy razem. Bardzo bym tego chciała ale nawet nie wiem czy jest mną zainteresowany. Lecz w tym wszystkim najgorsze jest przeczucie że mu się narzucam, a napewno narzucałam. Czy jest sens zadawania się z nim dalej? Czy nie jestem dla niego uciążeniem? Czy jest mną zainteresowany? Proszę o pomoc.
Jagoda Ola

źródło: cache2.asset-cache.net

Witaj Jagodo Olu!
Szkoda, że w pytaniu nie podałaś swojego wieku - w tym przypadku mógłby mi pomóc przy odpowiadaniu Ci na pytanie. Ale do rzeczy! Pozwól, że zamiast długiego wstępu, od razu wypunktuje wszystko, by notka była bardziej przejrzysta :)

* * *
Ile trwa Wasza relacja? Około miesiąca, mam racje?
A przynajmniej to wnioskuje z pytania. Uprzedzając, mówiąc o relacji mam na myśli czas, od którego ze sobą częściej rozmawiacie :) A więc, znacie się miesiąc i już nazywasz go przyjacielem? Nie sądzisz, że to trochę zbyt krótki okres czasu, aby użyć tego słowa względem kogoś? Co o nim tak na prawdę wiesz? Ile razem przeszliście? Nie sądzę, by przez ten czas miało miejsce na tyle wydarzeń, aby sprawdzić waszą więź. Dlatego moja pierwsza rada w tym poście brzmi - zweryfikuj, kogo nazywasz przyjacielem. Bo ten człowiek niekoniecznie nim jest.

źródło: childdevelopmentinfo.com
Przeszło Ci przez myśl, że Twój przyjaciel może Cię wykorzystywać?
Od początku wie, co do niego czujesz - a takie uczucie niemal zawsze schlebia, nawet, jeśli w tym przypadku on, może nie chcieć z Tobą być. Dlatego może zdarzyć się, że świadomie, lub nie, wykorzystuje sytuacje. Wie, że jesteś niedoświadczona w kwestiach związkowych, wie, że się zakochałaś - dlatego ma pewną łatwość w trzymaniu Ciebie przy sobie. Może spróbuj delikatnie porozmawiać z nim na ten temat?

Kto się narzuca, ten się narzuca...
Czy Twój przyjaciel powiedział Ci kiedyś, że ma Cię dość, nie chce z Tobą rozmawiać i w ogóle to masz sobie stąd iść? Nie? Skoro nie, to czym się martwisz? Jeśli nawet czuje, że go osaczasz, jako ktoś Ci bliski powinien nie bać się Ci o tym powiedzieć. Oczywiście, zawsze sama możesz się go o to spytać, jednak jeśli zaczniesz to robić regularnie, na pewno go tym zirytujesz.
Druga kwestia tutaj dotyczy samego flirtu - skoro czułby się osaczony, czemu miałby z Tobą flirtować? No, chyba, że tu łączy się poczucie, że się narzucasz i chęć wykorzystania... ale w takiej sytuacji, jaki z niego przyjaciel...?

Czy jest w Tobie zakochany? Jeśli tak, jak to rozpoznać?
W tej sytuacji obstawiałabym dwie opcje: albo rzeczywiście, jest zakochany, ale się wstydzi i nie chce się to tego przyznać, albo chce wykorzystać relacje z Tobą dla podniesienia własnej samooceny. Oczywiście, jeśli mu na tyle ufasz, możesz po prostu z nim o tym porozmawiać - mężczyźni to dość proste istoty, nie lubiące owijania w bawełnę, dlatego myślę, że jeśli zrobisz to w taktowny sposób, powinien Ci być za to wdzięczny :)
Nie ufasz, albo nie wierzysz temu, co mówi? Może pomóc Ci obserwacja jego mowy ciała. Nie będę się o tym tu rozpisywać, ale na blogu znalazły się już notki o takiej tematyce - znajdziesz je tutaj oraz tutaj.
Możesz spróbować sprawdzić to w jeszcze jeden sposób. Mianowicie, znasz jego przyjaciela, a Twojego kolegę. Jeśli Wasza znajomość jest na tyle bliska, może podpytaj się właśnie jego? Nie jest to najbezpieczniejszy ani najpewniejszy sposób, ale zawsze można spróbować :)

A sens? Gdzie w tym sens?
źródło: www.wikihow.com
Przede wszystkim, niemal każda relacja z drugim człowiekiem nas rozwija - dlatego warto w takowe wchodzić, nawet jeśli okażą się trochę bolesne. Ale w tej konkretnej sytuacji wydaje mi się, że by odpowiedzieć na to pytanie, musisz sprawdzić to, co już chyba nawet kilkukrotnie w tym poście powtarzałam: jest zakochany, czy Cię wykorzystuje? A gdy znajdziesz odpowiedź na to pytanie i na to będziesz w stanie sobie odpowiedzieć.

* * *

Obyś prędko dowiedziała się, co mu w głowie siedzi, a pozostałe czytelniczki zachęcam do dzielenia się swoimi spostrzeżeniami pod tym postem :)
Lyra

niedziela, 11 października 2015

Rodzice nie zgadzają się, bym studiując, mieszkała osobno!

Cześć dziewczyny, macie świetnego bloga i pomogłyście już wielu osobom, może i mnie Wam się uda. :)
Jestem teraz w klasie maturalnej i za rok chciałabym wybrać się na studia. Wiadomo, życie studenckie i wszystko to coś, co chciałabym poznać. Ze względu na to chciałbym zacząć mieszkać sama, w osobnym mieszkaniu. Niestety moja mama jak usłyszała o tym pomyśle, od razu się oburzyła i zapowiedziała, że nie ma nawet takiej opcji. Próbowałam jeszcze nie raz z nią rozmawiać na ten temat, ale mówi, że nie będzie ze mną dyskutować. Próbowałam porozmawiać z tatą, ale nie chce się do tego wtrącać. Jak przekonać moich rodziców do tej przeprowadzki? Mam takie możliwości, żeby zamieszkać sama, ale na przeszkodzie stoi moja mama...
Pozdrawiam,
Puchatek ;)

źródło: kent.edu

Witaj, Puchatku :)
Studia to, jakby nie patrzeć, często pierwszy krok w dorosłość - czas, gdy wyprowadzamy się z rodzinnego domu, próbujemy ułożyć sobie życie, ale w dalszym ciągu mamy duże wsparcie ze strony rodziny.  Co więc zrobić, gdy rodzice nie chcą wypuścić swojego już właściwie dorosłego dziecka z domu?

* * *
Na początek, przemyśl swoją decyzje. Czemu chcesz mieszkać osobno?
źródło: internationalprojects.biz
To powinno pomóc Ci znaleźć argumenty, jakie podasz mamie. Twój wymarzony kierunek jest daleko? A może czujesz za dużą presje w domu i po prostu nie jesteś w stanie skupić się na nauce? Albo najzwyczajniej w świecie, chcesz poczuć wolność i spędzić kilka lat w akademiku wraz ze znajomymi?  To twoje widzimisię, czy na prawdę czujesz, że musisz mieszkać sama? Bo kto wie... dopuszczałaś do siebie myśl, że Twoja mama, chcąc trzymać Cię w domu ma trochę racji...? Zastanawiałaś się nad tym?

Czemu Twoja mama się nie zgadza? Podała konkretne przyczyny?
Mieszkanie osobno to spory koszt - czy Twoi rodzice zarabiają na tyle, by opłacić Ci około tysiąca miesięcznie na studia? Czego się boi? Uświadomienie sobie tego powinno pomóc zrozumieć Ci jej sposób myślenia i znalezienie sposobu, by ją przekonać, albo, jeśli Ci się nie uda, powinno Ci to pomóc pogodzić się z jej decyzją.

Nie daj się zbyć!
Nie chcą z Tobą rozmawiać? Odchodzą, każą Ci zamilczeć? Nie daj się. Męcz temat. Poruszaj go, ile się da. To Twoja przyszłość i to Ty musisz o nią walczyć. Rozmawiaj z tatą - to nie tylko decyzja Twojej mamy, obydwoje poniosą tego konsekwencje. Nie znam Twoich rodziców i nie wiem, kto na więcej Ci pozwala, ale jeśli to właśnie tata, myślę, że to właśnie w niego powinnaś uderzyć.

Myślałaś o pracy?
źródło: trainingjournal.com
Chcąc nie chcąc, jesteś już dorosła i choćby dlatego, myślę, że powinnaś szukać zatrudnienia. Doświadczenie zawsze Ci się przyda, podobnie, jak własne pieniądze - dzięki nim po pierwsze, będziesz mogła odłożyć na mieszkanie samodzielnie,  po drugie, zyskasz silny argument, by zamieszkać sama - w końcu, nie muszą na Ciebie łożyć aż tyle: pracujesz teraz, masz zamiar robić to na studiach... a kto wie, może nawet już wkrótce utrzymasz się zupełnie sama? A gdy to nastąpi, nikt nie będzie mógł Ci zabronić zrobienia czegokolwiek... w końcu, to Twoje fundusze, nie ich.
 
Przedstaw rodzicom znajomych, którzy też tak mieszkają!
To powinno uświadomić Twojej mamie, że nie ma się czego bać - to normalni ludzie, z niekoniecznie bogatych rodzin, którzy po prostu się uczą. Mieszkają z dala od rodziców z różnych przyczyn i nie dołączają przez to do grona biedoty, która nie radzi sobie sama ze sobą.

Pierwszy rok we własnym mieszkaniu nie wypalił... co z kolejnymi latami?
Już studiujesz, ale jednak mieszkasz z rodzicami? Nie przejmuj się. Poznaj ludzi na uczelni, znajdź pracę, jeśli pojawi się taka możliwość... a w kolejnym roku może uda Ci się coś załatwić. Powinno być też łatwiej - poznasz uczelnie, poznasz ludzi. Będziesz wiedziała, na ile sobie możesz pozwolić i bez problemu powinnaś znaleźć kogoś z kim mogłabyś razem zamieszkać w ramach zmniejszenia kosztów.  Dlatego w przypadku takiej ewentualności, po prostu myśl o tym, by w tym roku dobrze się uczyć, zacząć na siebie zarabiać, a w drugim roku studiów powinno być łatwiej :)

 Źródło: hercampus.com
Nic nie pomaga, ale koniecznie chcesz mieszkać osobno?
Skoro tak, poczytaj o stypendiach i pożyczkach studenckich - jeśli zdobędziesz samodzielność finansową, powinno być Ci łatwiej, nawet jeśli nie będą to w pełni Twoje pieniądze (w przypadku drugiej opcji). A nóż okaże się, że kwalifikujesz się pod jakieś stypendium? Albo kredyt okaże się zbawieniem dla finansów Twojej rodziny?

* * *

Studia to często trudny temat, zarówno dla maturzysty, jak i rodziców, dlatego mam nadzieję, że uda się Wam znaleźć wspólny język. Życzę powodzenia w przekonywaniu zarówno mamy, jak i taty!
Lyra

sobota, 10 października 2015

Różni nas 29 lat...

Droga załogo,
Moim problemem jest gigantyczna różnica wieku.. Mam 18 lat, on... 47. Między nami jest 29 lat różnicy, mimo to, jesteśmy razem już 9 miesięcy. Jest na prawdę cudownie, rozumiemy się doskonale, ufam mu bezgranicznie, to na prawdę bardzo dobry człowiek, 10 lat po rozwodzie. Znam jego córkę, jest dokładnie w moim wieku, niedawno poznał nas ze sobą, mnie oczywiście przedstawił jako: "koleżankę z pracy". Nie wiem co robić, z jednej strony rozmawiałam wielokrotnie z nim o moich obiekcjach, on mówi, że mnie bardzo kocha i nie chce marnować mi życia, więc jest to wyłącznie moja decyzja, zrozumie, jeżeli będę chciała odejść. Z drugiej strony... moja rodzina zareagowałaby tragicznie na tą wiadomość, przyjaciele, znajomi, nie potrafie sobie wyobrazić ich reakcji. Bardzo go kocham i nie wyobrażam sobie życia bez niego na chwilę obecną. Zaczynamy myśleć powoli o przyszłości, jestem bardzo, bardzo szczęśliwa i chciałabym z nim być już na dobre. Nie wiem co robić, kontynuować to, czy zerwać tylko ze względu na różnicę wieku? Bardzo proszę o radę. 
Pozdrawiam.
Zdruzgotana

źródło: stanfordflipside.com

Zdruzgotana! 
Chyba dla każdego z nas widok pary, w której ona jest młoda, on zaś zdecydowanie starszy budzi mieszane uczucia: przecież dziewczyna traci młodość, jest z nim tylko dla pieniędzy. A mężczyzna? Albo daje się wykorzystywać, albo to właśnie on owinął sobie ją wokół palca i teraz ją torturuje... Takie myśli pojawiają się nam w głowie mimowolnie, dlatego w Twoim wahaniu nie ma nic nienaturalnego. Na początek jednak dobrze byłoby gdybyś sobie uświadomiła, że nie zawsze tak było. Jeśli spojrzymy na historię, mężczyźni często brali dużo młodsze od siebie żony: ludzie żyli dużo krócej, zwłaszcza kobiety, które umierały w czasie porodu, jedno dziecko zaś nie dawało gwarancji na to, że ród przetrwa. To, że teraz patrzymy dziwnie na takie pary jest wytworem współczesności i nie zawsze tak było. 
Jakie są jednak za i przeciw takiego związku? Na co powinnaś zwrócić uwagę?

* * *

Może najpierw kwestia dotycząca właściwie każdego związku, nie tylko twojego. Mianowicie, czy  uważasz, że 9 miesięcy to wystarczająco dużo, aby sprawdzić wasze uczucie?
źródło: tumblr.com

Z mojej obserwacji rzeczywistości wynika, że związki dość często rozsypują się po ok. 2 latach. Dlatego czy ten niespełna rok wystarczył, aby go wystarczająco dobrze poznać? Przez ile sytuacji przebrnęliście? Jak dobrze go znasz? Co o nim wiesz? Jesteś dużo młodsza od niego, dlatego nie zapominaj, że zdecydowanie mniej przeżyłaś, Twoja osobowość nie jest jeszcze tak... silnie ukształtowana przez otoczenie. Skąd wiesz, że nie ukrywa czegoś przez Tobą? Skąd pewność, że to dobry człowiek, który nie udaje tego, co do Ciebie czuje?
Rozmawiaj, poznawaj i nie bój się wnikać w jego przeszłość - skoro pragniesz z nim być (i to z wzajemnością), dobrze jest wiedzieć, w co się pakujesz, niezależnie od Waszego wieku.


Druga sprawa łączy się z pierwszą, ale myślę, że warto napisać o niej coś więcej: jaki był powód jego rozwodu?
Wprawdzie sądzę, że go znasz, ale wolę ten temat również poruszyć :) Jeśli zaś próbujesz rozmawiać na ten temat, a on nie chce, bo uważa że to nie Twoja sprawa, myślę, że powinnaś zacząć nieco uważać. Czemu? Bo kłamca zawsze będzie kłamcą, a ten, kto zdradził raz, może to zrobić po raz drugi. Z tego powodu po prostu warto wiedzieć, jak Twój chłopak potraktował i traktuje swoje byłe kobiety. Niby banalna sprawa, ale polecam się nad tym na chwilę zatrzymać.
Przy okazji, obserwuj jego zachowanie względem córki, bo może Ci sporo o nim powiedzieć. W końcu, to jest i będzie bardzo ważna kobieta w jego życiu.

Krok trzeci! Czemu wybraliście siebie nawzajem, mimo znacznej różnicy wieku?
Co daje Wam nawzajem taki związek? Są kobiety, które najzwyczajniej w świecie lepiej czują się, gdy mają starszego mężczyznę u swojego boku. Czasem wynika to z powodu braku ojca. Innym razem z niechęci do podejmowania zupełnie samodzielnych decyzji. Kiedy indziej górę bierze po prostu nasz gust - bo podoba mi się starszy człowiek i tyle. Koniec, nie ma dyskusji :) Ale tak, warto się nad tym zastanowić. Co da Ci związek z tym konkretnym, 49-letnim człowiekiem, czego nie możesz mieć u boku  kogoś młodszego? Myślę, że dobrze by było, gdybyś również porozmawiała z nim na ten temat. Dlaczego Ty, a nie inna?

Stare zwyczaje najtrudniej zabić...
Jak pisałam już wcześniej, Twój ukochany to człowiek, który przeżył swoje. Dlatego ma pewne nawyki, zwyczaje, których po prostu nie zmieni. I choć teraz związek z nim wydaje Ci się idealny, to co będzie, gdy się do niego wprowadzisz? Co będzie, gdy się okaże, że jesteś traktowana nie jak ukochana królewna, a córka, na którą można nakrzyczeć, której można zabronić gdzieś wyjść, która przecież jeszcze wielu rzeczy nie wie i na siłę należy ją chronić? Nie mówiąc już o skrajnych, patologicznych przypadkach, w której może się okazać, że jest alkoholikiem, albo damskim bokserem.

Planowanie przyszłości wydaje się proste. Ale czy bycie z kimś o tyle starszym na stałe jest na prawdę dobrym pomysłem?
źródło: toptrendnaija.com
Nie napisałaś, czy chciałabyś mieć dzieci, czy nie, ale musisz liczyć się z tym, że jeśli zapragniesz założyć pełną rodzinę z tym właśnie człowiekiem, to niestety, ale będzie bardzo starym tatą... Nawet, gdybyś była w ciąży w tej chwili, za 20 lat, gdy Wasze potomstwo będzie powoli opuszczało dom rodzinny, on będzie miał 69 lat! Czy na prawdę chcesz podejmować ryzyko, aby Twoje dzieci wychowywały się bez ojca...? I to nie z powodu rozwodu, czy wypadku, a zwyczajniej, naturalnej śmierci?
Musisz też wziąć pod uwagę to, że będąc z nim prawdopodobnie nie zestarzejecie się razem i nie będziecie razem spoglądali na wnuki... czy to nie jest smutna wizja?

Już powoli kończąc, poruszę jedną z najbardziej nurtujących Cię kwestii: co powiedzą bliscy?
Dalej jesteś pewna swego? Wiesz czego chcesz, wiesz, że chcesz być z nim? Tak? To co obchodzą Cię inni? Mogą nie zaakceptować Twojego wyboru, ale jeśli odwrócą się przez to od Ciebie - czy na prawdę chcesz mieć takich ludzi obok? Chyba nie. Rozumiem, że to trudne. Że chcemy żyć ze wszystkimi w jak najlepszych relacjach. Pamiętaj jednak, że tym wyborem jedyna osoba, którą możesz skrzywdzić jesteś Ty sama - jeśli postąpisz wbrew sobie, lub wybierzesz źle, to na Ciebie spłynie odpowiedzialność za podjętą decyzje, a nie na przyjaciół czy znajomych. Jedyne osoby, których Twój wybór będzie dość mocno dotyczył to rodzice, bo jeśli coś nie wypali, to prawdopodobnie oni będą Cię wspierać i pomagać w naprawianiu wszystkiego, co udało Ci się zepsuć. Dlatego myślę, że przede wszystkim powinnaś z nimi szczerze porozmawiać. Nie zapominaj jednak, że niezależnie od ich zdania na temat Twojego partnera, to, czy z nim będziesz, czy nie, dalej pozostaje tylko i wyłącznie Twoją decyzją.

* * *

Wydaje mi się, że poruszyłam wszystkie kwestie, które przyszły mi na myśl. I choć wiem, że nie odpowiedziałam bezpośrednio na Twoje pytanie, liczę, że choć Trochę pomogłam w podjęciu decyzji. Jeśli masz jeszcze jakieś pytania, lub wątpliwości - śmiało, pisz, coś spróbujemy zaradzić.

Mam nadzieję, że podejmiesz dobrą i racjonalną decyzje, która Cię uszczęśliwi, nie tylko na chwilę.
Lyra

ps. Nieco może niepoprawnie, ale pozwólcie, że na końcu się z Wami przywitam. A więc - witajcie! Właśnie rozpoczęłam okres próbny i liczę, że moje notki spodobają się Wam :)

sobota, 3 października 2015

KK: "Everest"

Tytuł oryginalny: Everest
Czas trwania: 2 godz. 1 min.
Data premiery: 2 września 2015
Reżyseria: Baltasar Kormákur
Scenariusz: Simon Beaufoy, William Nicholson
Gatunek: Przygodowy

Opis: Spektakularny thriller akcji oparty na jednej z najtragiczniejszych w historii wypraw na Mount Everest. Wszystko działo się w maju 1996 r., kiedy jednego dnia w śniegach Mount Everestu zginęło 15 wspinaczy. Film opowiada historię grupy ośmiorga himalaistów, którzy pod przewodnictwem Roba Halla (Jason Clarke), próbują zmierzyć się z ekstremalnymi warunkami niedostępnego szczytu. Walka ze śmiertelnym zimnem, nawałnicami śnieżnymi, walka o tlen i przetrwanie. „Everest” to film o granicach ludzkiej wytrzymałości – fizycznej i psychicznej. W obsadzie: Jake Gyllenhaal, Keira Knightley, Josh Brolin, Emily Watson, Robin Wright. <źródło>

Moim zdaniem: Z filmem tym przyszło mi się spotkać przy okazji Małopolskiej Nocy Naukowców. Nie miałam żadnych planów, a nocny, darmowy seans i to całkiem nowej produkcji brzmiał zachęcająco. Nie jestem fanką tego typu filmów, zazwyczaj mnie nudzą, szłam, więc pełna wątpliwości czy przypadkiem nie zasnę w fotelu. Nic bardziej mylnego.

Twórcą udało się stworzyć dzieło przepiękne, choć przerażające. Ukazują oni potęgę gór i uczą szacunku z jakim powinniśmy je traktować. Efekt taki dają niezwykłe kadry, ukazujące całą surowość krajobrazu. Oglądając "Everest" można mieć wrażenie, iż samemu odczuwa się całe zimno i zmęczenie, które towarzyszy podróżnikom.

Jest to jednak nie tylko film o sile żywiołu i przyrodzie, ale również o ludzkich emocjach. Ukazuje jak zaczyna zachowywać się człowiek, kiedy jest już na granicy śmierci. Czy się podda, czy też będzie walczył do samego końca? Wszystko zależy od osobowości i siły charakteru. Idealne studium psychologiczne bohaterów wskazuje na kunszt nie tylko scenarzystów, ale również aktorów, którym zawdzięczamy tak silne oddziaływanie przekazywanych emocji.

"Everest" jest filmem zdecydowanie godnym uwagi. Pokazuje, iż człowiek nie zawsze dąży do przyjemności. Przygoda to nie tylko piękne zdjęcia i wspomnienia, ale jeden z największych sprawdzianów naszej wytrzymałości i charakteru. Nic nie może Cię na nią przygotować.

 
Życzę miłego oglądania,
Nieuchwytna

poniedziałek, 28 września 2015

Czy przyjaźń na odległość jest możliwa?

Myślimy o jakimś konkursie dla Was. Byłby ktoś chętny do wzięcia udziału? Zachęcam również ponownie do zgłaszania swoich formularzy do rekrutacji. Najbardziej mile widziane są osoby, które znają się w kategoriach, do których potrzebujemy osób. 

Szukałam we wszystkich postach, ale nie znalazłam, więc pytam. Moja najlepsza i jedyna przyjaciółka wyprowadza się do Łasku! Nie znam nikogo innego i nie odstępujemy się na krok. Możemy rozmawiać przez komórkę, ale problem w tym że nie mam własnego telefonu i z rówieśnikami kontaktuję się przez komórkę rodziców. Rozmawiamy też na Skype, ale nie mam dobrego i stałego internetu. Możliwość nocowania jest znikoma, ponieważ moi rodzice nie zgadzają się. Moje pytanie brzmi : Jak utrzymywać kontakt z przyjaciółką i pozbierać się po jej przeprowadzce? Jak namówić rodziców na wspólne nocowanie?
~Platynowa


Droga Platynowa

   W odpowiedzi na moje pytanie dodatkowe, napisałaś, że od Łasku dzieli Cię 15-20km. Nie podałaś do końca swojego wieku, ale mogę się domyślać ile możesz mieć lat, bo akurat tego zdradzić nie chciałaś. Jednak, przejdźmy do rzeczy.

Czy ktoś bliski jest nam też bliski daleko?

   Warto mieć kogoś w życiu, kogo można nazwać przyjacielem. Z kim bez obaw, stresu da się porozmawiać, wyżalić, a zwykłe "bycie" znaczy więcej niż rozmowa. Nie musi mieć dokładnie takich samych cech charakteru, ani nawet zainteresowań, ważne, abyśmy znaleźli wspólny język. Nie od dziś wiadomo, że przeciwieństwa się przyciągają, i to nie tylko w kwestii miłości. Przyjaźń na odległość jest trudniejsza, ale stawia przed nami próbę: czy nasza przyjaźń zdoła przetrwać, kiedy dzieli nas ileś kilometrów? Na pewno jest ciężej i już nie możemy liczyć na to, że nasz przyjaciel wpadnie za 5, 10, 30 minut, kiedy będziemy tego potrzebować. Mam bliskie osoby za równo 15minut drogi od siebie, ale też 20km dalej, a nawet 170km, z którymi się widuję. Pytanie tylko, ile jesteś w stanie pokonać, aby się z kimś spotkać? Skoro piszesz, że nie masz własnego telefonu, to domyślam się, że jesteś raczej dość młoda, pozwolę sobie strzelić, że albo koniec podstawówki lub wcześniej, albo początki gimnazjum. Jasne, bez problemu można zobaczyć ile młodych osób ma telefon komórkowy i to nie najstarszą nokię, a jakiegoś smartfona. Jednak, jak dobrze pamiętam, to ja choć miałam swój pierwszy telefon w 3 klasie podstawówki, to raczej używałam go bardziej do grania, niż do komunikowania się z kimkolwiek. Dopiero gdzieś pod koniec właśnie podstawówki i gimnazjum miałam telefon, który naprawdę mi już do czegoś służył. Także może i tak jest u Ciebie, ale nie wiem. Podoba mi się to, że nie wystarczy Ci tylko kontakt przez telefon czy coś, a wolisz się z kimś spotkać. Te 20 km to nie jest tak daleko, ja jeżdżąc codziennie do szkoły tyle pokonywałam i raczej nie czułam, aby tak wiele dzieliło mnie od domu.

Komunikacja a młody wiek

     Twoi rodzice przecież ją znają, przynajmniej tak mi się wydaję, jeżeli nie, wyprowadź mnie z błędu. Skoro wiedzą, że to dla Ciebie ktoś ważny i w dodatku realny, to nie powinni zabraniać Wam kontaktu. Pytałaś, dlaczego nie chcą pozwolić Ci na nocowanie? Jeżeli mówią:"Nie i już", to radzę zapytać:"Dlaczego? Przecież będziemy nocować pod Waszym okiem". Dopytuj rodziców, jakie mają powody, aby się nie zgadzać. Czy kiedyś już się na to zgodzili, kiedy mieszkaliście obok? Powiedz mamie lub tacie, że jeżeli boi się o Twoją podróż, to niech pojedzie z Tobą.
     Nie tylko samochodem możemy dostać się do miasta, a nawet wsi. Istnieją pociągi, PKS-y czy nawet ostatnio PolskiBus, który dociera głównie do większych miast, ale ostatnio poszerza swoją trasę, aczkolwiek w Twoim przypadku odrzucamy go, ponieważ do Łasku nie dojeżdża. Nie podałaś swojego miejsca zamieszkania, ale myślę, że na pewno jest jakieś połączenie, które zaprowadzi Cię do miasta, w którym zamieszka Twoja przyjaciółka. Mi bardzo pomogła strona:"e-podróżnik.pl", która wyszukuje połączenia i jeżeli ma możliwość, to również i cenę, aczkolwiek w większości na PKS-y. Myślę, że jeżeli jest to niewielka odległość, to nie powinnaś zapłacić zbyt wiele za taką podróż. Może jest u Ciebie nawet bus lub jakiś autobus, który jeździ do miasta przyjaciółki? Warto poszukać. Pisałaś, że niedługo prawdopodobnie też się wyprowadzisz, ale nie napisałaś jak daleko, jednak myślę, że znajdziesz dogodne połączenie.
      Powinnaś ich przekonać, że Ci zależy. Nie wiem, jakie są Twoje obowiązki w domu, ale możesz pójść na układ z rodzicami, że będziesz przez jakiś czas wyręczać ich w czymś lub może na stałe weźmiesz jakieś nowy obowiązek. Możesz postarać się także w ocenach, ucząc się lepiej. Może masz jakieś młodsze rodzeństwo, którym możesz się zaopiekować, aby wyręczyć rodziców? W ostateczności, może za niewielkie pieniądze pomożesz w czymś sąsiadom? Może on mają jakieś czynności do zrobienia, na które nie starcza im czasu? Wtedy mogłabyś powiedzieć, że pieniądze na bilet już masz, tylko wolałabyś, aby powiedzieli, że się zgadzają. W ostateczności również zostaje spotkanie bez nocowania.

Nie tylko jedna osoba jest na świecie

     Skoro chodzisz do szkoły, to myślę, że w Twojej klasie również są ludzie, także ktoś nowy do poznania, do zakolegowania się. Piszesz, że jest między Wami różnica roku, ale nie jestem pewna czy nie byłyście w tej samej klasie. Czasem tak jest, że ktoś poszedł wcześniej do szkoły. Może zaniedbałaś kontakt z innymi osobami przez to, że kolegowałaś się tylko z jedną? Warto dać klasie jeszcze jedną szansę i spróbować się z kimś zakumplować. Nie musi to być dziewczyna, ale chłopak. Jednak to już zostawię Tobie. Może zdarzyć się tak, że pomimo najszczerszych chęci nie znajdziesz nikogo w klasie, z kim chciałabyś spędzać czas. Wtedy spróbuj poszukać może na kółkach zainteresowań albo może są jakieś kluby w Twoim miejscu zamieszkania? Warto się rozejrzeć. Być może na boisku poznasz osoby, z którymi się zaprzyjaźnisz? Rozłąka jest zawsze trudnym przeżyciem, ale nie zapominaj, że na razie dzieli Cię dość mała odległość i nie tak wielka do pokonania. W dodatku masz jeszcze z nią kontakt przez telefon i przez Skype'a. Nie wiem ile płacisz za internet, ale teraz jest wiele ofert bez limitu, które są po tańszej cenie niż z limitem. Przykładowo, ostatnio reklamowana Vectra. Może warto uświadomić rodziców, że można mieć coś lepszego za mniej? Aczkolwiek nie wiem, jaki Ty masz internet i jaki limit, także nie mogę do końca powiedzieć. Wracając, nie warto zamykać się na kontakt tylko z jedną osobą, bo jeżeli tak zrobimy, to kiedy odejdzie będziemy czuć wielki ból. Nie należy zapominać o najbliższych osobach, ale też nie warto tylko jednej osobie poświęcać całego swojego wolnego czasu. Nie raz pewnie jeszcze będziesz musiała wejść w nowe środowisko i mieć do czynienia z nieznanymi Ci ludźmi. Jeżeli będziesz miała w pamięci tylko jedną osobę i nie będziesz próbowała nawiązywać kontaktu z innymi, to poczujesz się samotna. Jeszcze, co do utrzymywania kontaktów oprócz telefonicznego i przez Skype'a. Może wyda Ci się to staromodne, ale czy dostanie listu nie jest czymś milszym od SMS-a czy maila? Myślę, że jest to miłe dopełnienie. Możesz narysować coś przyjaciółce albo napisać i wysłać. Ona poczeka na list i gdy w końcu go dostanie, to myślę, że bardzo się ucieszy.

Odległość nie powinna mieć znaczenia dla Waszej przyjaźni. Jeżeli jest prawdziwa, to przetrwa.


Pozdrawiam, Olka
---------------------
Źródło
pierwszego obrazka: http://pu.i.wp.pl/bloog/91499218/52564990/533847_4413283959445_fN_orig.png
drugiego obrazka: http://rly.pl/images/1010/635.jpg

sobota, 26 września 2015

Trendy jesień-zima 2015/16

Hej!
Mogły byście napisać co nosić tej jesieni (2015)
-Platynowa
 
 
Droga Platynowa,
w tym sezonie jesienno-zimowym możemy zaobserwować kilka wybijających się tendencji. Poniżej krótko je opisuję. Zdjęcia ubrań pochodzą z różnych sieciowek (głównie bershka, h&m, zara. pull&bear, C&A), jednak wszystkie nabyć można na stronach on-line.
 

1. Lata 80
 
To właśnie z tej dekady czerpiemy inspiracje w tym sezonie. Rozkloszowane spódnice, bufiaste rękawy i charakterystyczna dla tego okresu tandeta wracają do łask.

2. Epoka wiktoriańska
 
Kolejny okres, który przeżywa odrodzenie. W tym sezonie projektanci proponują nam koronki, długie spódnice, gorsety i wysokie kołnierze. Najlepiej w odcieniach czerni i czerwieni.

3. Op-art
 
Projektanci wyraźnie czerpali z tego gatunku sztuki. Kolekcje na jesień-zimę obfitują w geometryczne, biało-czarne wzory, które mają oszukać nasz mózg.
 
4. 'Dywanowe' wzory
 
Kolejnym popularnym obecnie motywem są wzory niczym zdjęte ze starych, babcinych dywanów oraz patchworki. Nosimy je jednak 'na luźno' czyli przede wszystkim na przewiewnych tunikach lub nie obcisłych swetrach.
 

5. Świeć i zachwycaj
 
Do łask powracają wszelkie błyszczące tkaniny i dodatki. Nosić będziemy je nie tylko na wieczorne wyjścia, ale również na co dzień. Dozwolone są wszelkie cekiny, cyrkonie, brokaty i metaliczne tkaniny.

6. Aksamit
 
Koniec czasów gdy aksamitna sukienka kojarzyła się jedynie z apelem szkolnym w podstawówce. Obecnie ten materiał pojawia się na różnych częściach garderoby: sukienkach, spódnicach, a nawet spodniach.

Pozdrawiam,
Nieuchwytna



wtorek, 25 sierpnia 2015

Jak się zaprzyjaźnić, a nie poderwać?


Na wstępie chciałabym zaprosić naszych wszystkich czytelników do zgłaszania się na autorów naszego bloga. Jeżelibyście chcieli spróbować pomagać innym i tworzyć z nami tego bloga, to nie wahajcie się i spróbujcie :).

Kochana Olu
Przeglądając pytania nie znalazłam odpowiedzi na mój "problem". Ostatnio na domówce poznałam pewnego chłopaka. Bardzo dobrze nam się rozmawiało i chciałabym "pociągnąć" tą znajomość dalej, ale nie umiem się do tego zabrać. Zawsze byłam nieśmiała, ponadto nie chcę, żeby chłopak sobie pomyślał, że go podrywam, po prostu chciałabym się z nim zaprzyjaźnić.
W dodatku są wakacje, teraz mam miesiąc wyjazdów, a po wakacjach rozjeżdżamy się na studia do różnych miast.
Masz może pomysł jak mi pomóc? Jestem totalnie nieśmiała więc poproszenie kumpeli o jego numer telefonu i umówienie się na piwo (jak dobrze być pełnoletnim :) ) nie wchodzi w grę...
Włóczykij




Drogi Włóczykiju!

Postaram się Ci pomóc. Na wstępie, jednak dam małą radę: postaraj się nigdy nie nastawiać do czegoś. A już tym bardziej tak pesymistycznie. Także niestety, ale nie propaguje nieśmiałości. Nie jest to usprawiedliwieniem. Sama z nią walczę i nie ma ze mną łatwo, choć czasem wciąż wygrywa.

Cieszę się, że masz zamiar zaprzyjaźnić się z chłopakiem, bo myślę, że taka damsko-męska przyjaźń jest czymś niezwykłym. Można poznać drugą płeć itd.. Rozumiem obawy odnośnie złego wykrycia Twoich intencji, bo nieustannie borykam się z podobnymi.

Jeżeli nie chcesz, żeby pomyślał, że czujesz do niego coś więcej, to musisz pomyśleć nad tym, jakie są różnice w kontaktach, zachowaniach między przyjaciółmi, a jakie między osobami zakochanymi.

Kwestia spojrzenia

Nie powinnaś przewiercać go wzrokiem i nieśmiało na niego spoglądać. Postaraj się nie odwracać wzroku, kiedy zauważy Twoje spojrzenie. Spróbuj patrzeć na niego pewnie, przyjaźnie.

Nieustanne oskarżenia o podrywanie

Nie wiem, jak wielkie masz doświadczenie w przyjaźni damsko-męskiej, ale pewnie nie raz trafiłaś na oskarżenia, że pewnie ktoś lub Ty macie jednak inne intencje niż przyjaźń. „Zakochana para”, „Nie podrywaj go” czy też „Kiedy ślub?” wciąż nie znikają, pomimo rosnących lat. Zawsze znajdzie się ktoś, kto nie zapomni o stereotypowym równaniu: dziewczyna + chłopak = związek. Także powinnaś się na to przygotować i reagować raczej w pozytywny sposób. Nigdy nie zaprzeczaj. Wtedy rozumie się to, jako: „Winny się tłumaczy”. Jeżeli ktoś powie to w jego obecności, możesz później powiedzieć:„Ludzie zawsze myślą, że jak chłopak rozmawia z dziewczyną, to od razu musi być coś na rzeczy, czy to już nie ma damsko-męskiej przyjaźni?”

Zachowanie

   Staraj się pomimo swojej nieśmiałości zachowywać swobodnie w jego towarzystwie. Skoro już ze sobą rozmawialiście, to chyba tak było, także może nie będzie z tym problemu. Pytaj go o podstawowe rzeczy, takie jak zainteresowania itd. jeżeli oczywiście do tej pory tego nie zrobiłaś. Pamiętaj o szczerości, w przyjaźni jest to dość istotne.

Ale jak się do tego zabrać?

   Nie napisałaś czyja to była domówka, ale rozumiem, że ten chłopak jest znajomym Twojej kumpeli? W zależności, jak bliskie mają kontakty, mogłabyś liczyć na to, że przy kolejnej też się pojawi. Wtedy będzie okazja na pogadanie. Możesz podsunąć taki pomysł kumpeli, żeby zrobiła kolejną lub zwyczajnie zaproponowała spotkanie, może w gronie kilku osób np. na zakończenie wakacji. Jeżeli macie możliwość, to może być to ognisko. Wtedy będziesz miała okazję, aby znów z nim pogadać. Na zakończenie zapytać czy ma numer GG albo czy może podać Ci swój numer. Jeżeli nie odważysz się, to chociaż podziękuj za miłą rozmowę, może chłopak sam zaproponuje kontakt? Możesz również zapytać kumpeli o jego inne dane niż numer telefonu. Chociaż nie do końca wiem, czy w ostatniej części chodziło Ci o nieśmiałość w stosunku do niego, czy do niej. Wytłumaczyć, że bardzo miło Ci się z nim rozmawiało i już dawno nie trafiłaś na tak fajnego kolegę. Jeżeli uda Ci się zdobyć namiar, chociażby nr telefonu, to możesz na początku napisać SMS-a, a w treści przedstawić się i powiedzieć skąd masz jego numer. Nie musisz od razu proponować spotkania, możesz zwyczajnie najpierw z nim popisać. Może zacząć od czegoś śmiesznego, co Ci się ostatnio przydarzyło. Rozmowa się rozwinie, kontakt też, a Ty zwyczajnie napisz do niego co kilka dni i dopiero po jakimś czasie zaproponuj spotkanie, chyba, że będziesz gotowa już wcześniej. Możesz też wypytać kumpelę o to, gdzie go poznała, wcześniej pytając o kilka innych osób. Wtedy nie będziesz musiała załatwiać sobie kontaktu, a może istnieje szansa, że właśnie spotkasz go w tamtym miejscu? Jednak to już zależy od tego, gdzie go poznała.

Odsyłam Cię jeszcze tutaj, abyś spróbowała powalczyć ze swoją nieśmiałością.

Miałam odpowiedzieć wcześniej, ale niestety mój internet dzięki mnie wykończył swój limit oraz spędziłam swój wolny czas na wyjeździe do kumpla i wtedy nie chciałam za bardzo korzystać z komputera. Dawno nie miałam żadnego pytania w swoim dziale, także jeżeli nie do końca oczekiwałaś takiej odpowiedzi, to napisz :)

Pozdrawiam, Olka

Źródło obrazka:
http://zyciowe.net/1060/ja_tam_wierze_w_przyjazn__damsko_meska_a_nawet_wole_ja_od_milosci

wtorek, 4 sierpnia 2015

Kielce - miasto, które warto zwiedzić

          Witam, wszystkich. Mamy środek wakacji dla uczniów i jedną trzecią dla studentów. Wpadłyśmy na pomysł, z braku pytań, aby zachęcić Was do odwiedzania niektórych miejsc :). Może skorzystacie z naszych propozycji i odwiedzicie chociaż jedno z nich. Mogę szczerze się przyznać, że do poprzedniego roku, podróżnik był ze mnie żaden. Jeszcze przed liceum to już w ogóle. Od roku, jednak miałam okazać poznać jedno z mniejszych, wojewódzkich miast. Na razie odwiedziłam to miasto tylko cztery razy, ale na pewno to nie będzie ostatnia moja wizyta w tym mieście, ponieważ mam tam kumpla i koleżankę, a nie wyobrażam sobie tego, aby ich nie widywać, co jakiś czas.


  Piąte najmniejsze wojewódzkie miasteczko, położone w górach. Czy już ktoś wpadł na jakiś pomysł? Nie?
Chciałabym Was zaprosić do Kielc

   Pewnie chcielibyście wiedzieć dlaczego właśnie to miejsce Wam proponuje. Przede wszystkim, dlatego, że ma niesamowite położenie. Kiedy masz ochotę coś kupić, pochodzić po sklepach, pójść do kina - nie ma problemu, miasto stoi otworem, rynek serdecznie zaprasza. Natomiast jeśli nie masz ochoty chodzić po ulicach, omijając tylu ludzi i sklepy, to tuż niedaleko góry i rezerwaty otwierają ramiona, aby Cię do siebie zagarnąć. 

   Główną ulicą jest ul. Sienkiewicza, zwana potocznie sienkiewką. To właśnie na tej ulicy można spotkać najwięcej rozrywkowych atrakcji. Całkiem ładnie wygląda w zimie. Człowiek, idąc nią, ma przed sobą widok, jakby góry, co dodatkowo charakteryzuje to miasto.

   Pierwszym rezerwatem i zarazem amfiteatrem, który miałam okazję tam zobaczyć, to Kadzielnia. Odbywa się tu słynny Sabat Czarownic i jeszcze wiele innych pokazów. Niezwykłe umiejscowienie, które pozwala na odprężenie w górach, ale i także można spędzić czas na rozrywce.

  Tak prezentują się właśnie góry na Kadzielni. Przyjemnie jest posiedzieć, choćby na ich czubku lub na tarasach widokowych, które są położone wokół nich i móc je obserwować. Naprawdę dobre miejsce na uspokojenie i oderwanie się od czasem zbyt szybkiej, uciążliwej rzeczywistości.

    Można również znaleźć pomnik, do którego prowadzą liczne schody. Podobno jeden z kilku, który się uchował w Polsce.
Na części rezerwatu są również położone jaskinie, do których odbywają się wycieczki. 

Kolejnym z rezerwatów przyrody jest Wietrznia, którą dopiero ostatnim razem miałam okazję zwiedzić. Jeżeli ktoś z Was lubi górskie wycieczki, to nie powinien zwlekać i właśnie tam powinien się wybrać. Właściwie, to nie tyle, co góry a skały. Bardzo podobało mi się, że są umieszczone tak obok miasta. Nie braknie tu ścieżek, po których można by się przechadzać. Wokół rezerwatu ustawione są tabliczki, które informują o tym, gdzie się znajdujemy i co dane miejsce przedstawia oraz jaką ma historie.
 


 Jeszcze jednym i już ostatnim z rezerwatów są Ślichowice. Umieszczony w środku osiedla. Są tu silnie przefałdowane skały wapienne.
    
Jeszcze są tu położone dwa rezerwaty:Karczówka i Białogon-Biesak, których niestety nie miałam okazji zobaczyć. Karczówka jest położona prawie w centrum miasta i jak z warszawskim Pałacem Kultury... widać ją prawie z każdego punktu miasta. Za to Białogon-Biesak został utworzony całkiem niedawno, a dopiero w 1983r.

   Na obrzeżach Kielc jest położone całkiem niedaleko w Wiśniówce, szmaragdowe jezioro, które zachwyca swoim kolorem. Jednak na pierwszy rzut oka można go nie dostrzec i zawieźć się, nie odnajdując go, dlatego nie porzucajmy zbyt prędko swojej wędrówki, bo jezioro się tam znajduje i jak najbardziej jest godne odwiedzenia.



    Jeżeli macie ochotę się wykąpać to w okolicy są zalewy, gdzie można skorzystać np. z rowerków wodnych. W jednym z nich wypożyczenie rowerku z czterema miejscami, kosztuje 20zł na godzinę. Także nie jest wielki wydatek, a można miło spędzić czas. Widok zdjęć poniżej jest właśnie z przejażdżki na rowerku wodnym, ale owego rowerku nie pokażę, bo zdjęcia należą do mojej siostry i jest to jej prywatny wizerunek.

     Podsumowując, bardzo zachęcam do zwiedzenia tego miasta, jeżeli ktoś naprawdę lubi góry, świeże powietrze. Tak, tak wiem, że często mówią o sporej ilość smogu w tym mieście, ale Kielce są również jednym z miejsc o największym współczynniku zalesienia. Wiele stron wskazuje również na to, że właśnie Kielce są unikatowym miastem pod względem geologicznym. Nie tylko na skalę województwa świętokrzyskiego, ale również Polski czy Europy. Również mit o ludziach ze scyzorykami jest raczej błędny, przynajmniej mnie nikt po ciemnych ulicach nie atakuje. Ludzi, których tu poznałam, naprawdę zapamiętam na bardzo długo, mając o nich pozytywne wrażenie. Dodatkowym atutem jest to, że ceny biletów są niskie, czasem o połowę tańsze niż w Warszawie, także niewiele się wykosztujecie, jeżeli będziecie chcieli przejechać z jednego miejsca do drugiego. 

Przy okazji bardzo chciałabym polecić stronę: www.polskibus.pl 
Teraz w okresie wakacyjnym są promocje, podobno można nawet przejechać się za złotówkę + rezerwacja za złotówkę i powrót, czyli razem 3zł. Jednak na razie od czerwca pojawiały się bilety od 5zł, nawet do Gdańska. Miałam okazję przejechać się nim do Poznania i bardzo polecam. Łazienka jest w środku, a także gniazdko, do którego możemy podłączyć np. ładowarkę. Także mamy dostęp do sieci Wi-Fi. Połączenia są głównie do polskich, wojewódzkich stolic, ale także jest przejazd do Berlina oraz Wiednia.

Źródła:
>http://www.wrota-swietokrzyskie.pl/407/-/asset_publisher/tvK0/content/georaj-w-centrum-miasta?redirect=https%3A%2F%2Fwww.wrota-swietokrzyskie.pl%2F407%3Fp_p_id%3D101_INSTANCE_tvK0%26p_p_lifecycle%3D0%26p_p_state%3Dnormal%26p_p_mode%3Dview%26p_p_col_id%3Dcolumn-2%26p_p_col_count%3D1
>http://blog.swietokrzyskie.travel/data/mp/_admin800x600/1106/05.jpg
>http://fotogalerie.pl/fotki/upload/26/31/86/2631861145143058593.jpg
>http://bi.gazeta.pl/im/8/11252/z11252748Q,Kielce--ul--Sienkiewicza.jpg
>http://images.photo.bikestats.eu/zdjecie,600,183002,20110526,kielce-rezerwat-przyrody-slichowice.jpg
>https://www.wrota-swietokrzyskie.pl/image/image_gallery?uuid=96e942d5-abc2-4b66-8ab6-83f337a0cdbe&groupId=10157&t=1340005168383
>https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgXkJHOfT6WofVcg9Nzekjfz5LiQTW3PcUAcHPe-r4xFX4bMKqyjPmSF_WAE7ksQGRsGXKMqLzz4VZbuFMrJDOyWu8TiGEotzKhYjfHofXGTyEh8DaYSQGA8pTzL0fmPxJFPT1L4K5y_MM/s1600/1665171_pomnik-kadzielnia-kielce.jpg
Część zdjęć jest autorstwa brata mojego kumpla i także możliwe, że kumpla. Niektóre robiłam ja, jednak są słabej jakości. Dwa ostatnie zaś są mojej siostry.

Pozdrawiam, Olka 
Szablon wykonała prudence. z Panda Graphics. Credits: x | x