Mam jeszcze jeden problem... Otóż mam 15 lat i
jeszcze nigdy nie miałam chłopaka, nikt nie zaprosił mnie na
randkę.Niektórzy się mnie pytali, czy ja jestem lesbijką. Nie, nie
jestem ani les ani BI , chociaż kiedyś o tym myślałam. W podst. tak się
trochę zachowywałam z przyjaciółkami, chodziłyśmy razem do kabiny, ale
minęło ;) Wiem, że napiszecie: 'masz czas, dziewczyno, głowa do góry,
poznasz kogoś z czasem ! ' Ale ja straciłam nadzieję. Jestem piekielnie
nieśmiała, ( co już pisałam ) , szczególnie w kontaktach z
chłopakami.Jestem niską, drobą szarą myszką w okularkach :/ ( Mam dużą
wadę :/ )Nie umiem się wybić. Jestem trochę niedowartościowana... Nie
jestem brzydka, mam włosy naturalnie kręcone, urodę, dobrą figurą,
szczupłą,choć jestem niska :/ Nie maluję się, bo uważam, że to co,
naturalne to najpiękniejsze. Miałam przyjaciela. Obecnie nie podoba mi
się nikt...Niektórzy się dziwią. Poza tym charakter też jest ważny...
Pewien chłopak, który mieszka tam, gdzie moja siostra, chciał się ze mną
umówić. Pisał do niej we wrześniu. Ale ja od tego czasu do niej nie
przyjechałam, jedynie na razie ona do mnie... Widziałam jego
zdjęcie,takie średnie i jakiś gruby... O rok starszy, podobno trochę
psychiczny, feee... Czy we mnie się muszą tacy zakochiwać ?! Wiem, że
nie ocenia się po wyglądzie, ale ja bym nie mogła mieć takiego. I
jeszcze jedna bardzo ważna sprawa: ja nie chcę mieć chłopaka, dlatego,że
inne dziewczyny już mają, miały. Owszem, jest mi głupio, gdy przymnie
gadają o nich, jest mi smutno, źle. Gdy widzę na ulicy pary w moim
wieku, trzymające się za ręce, chce mi się płakać, robi mi się tak
przeraźliwie smutno, czuję się strasznie samotna. Miałam myśli bardzo
pesymistyczne, ale nie samobójcze. Nie dałabym rady. Kiedyś dwa razy się
trochę pocięłam, ale nie chcę się oszpecać, poza tym to mi nic nie
dawało. Jestem zdołowana. Nie widzę sensu życia... Czasem, wieczorami
jest mi tak smutno, chce mi się płakać... :( Ech... Czuję się
niepotrzebna nikomu. Chcę mieć chłopaka, bo chcę, żeby ktoś był
przymnie, gdy tego potrzebuję, wspierał mnie, kochał taką, jaka
jestem.Strasznie mi tego brakuje :( Pragnę bliskości drugiego człowieka,
żeby jakiś chłopak powiedział mi, że jestem piękna, przytulił, pożyczył
bluzę... Marzenia ;] -> w moim przypadku ;) Ale ja nie znajdę go
sama, sam się nie znajdzie... Żaden Książe na Białym Koniu nie
przyjedzie... Czekam i czekam... Moja nieśmiałość jest straszna, nie dam
rady nikogo poznać. Więc proszę, nie piszcie mi: żebym się otworzyła,
choć bardzo tego pragnę. Bardzo. Marzę o tym. Nie umiem. Nie umiem być
śmiała, choć trochę. Krępuję się, boję, wstydzę się... siebie:(
~smutna...
~smutna...
Droga Smutna!
Och.. bo mnie dziewczyno w depresje wpędzisz. xD Sytuację mam podobną, lat też 15. Z wyjątkiem, że miałam raz chłopaka [przez miesiąc]. Aktualnie chodzę do gimnazjum i dalej wchodzę do kabiny z kumpelami, oczywiście nie po to, żeby skorzystać z toalety xD, ale po to, żeby porobić sobie z innych żarty. Wszyscy się śmieją, co wy tam robicie w kiblu, ale wiedzą, że tak naprawdę to tylko kawały. Jestem osobą szaloną i takie sytuacje traktuję po prostu normalnie. Przynajmniej jest śmiesznie. ;)
W kontaktach z dziewczynami idzie mi całkiem nieźle, gorzej z chłopakami, bo chociaż przy koleżankach jestem osobą na luzie, to przy chłopakach nie mogę wydukać słowa, bojąc się, że powiem coś głupiego, mam 160 cm, noszę okulary, uważam, że urodą nie grzeszę, ale to nie przeszkadza mi w postrzeganiu świata w różowych kolorach. Chciałabym mieć chłopaka, ale jestem zdania, że i to przyjdzie z czasem. Radzę Tobie również uwierzyć, że gdzieś czeka na Ciebie ten książę z bajki bo inaczej Twoje życie rzeczywiście może Ci się wydawać bez sensu.
Mówisz, że nie byłaś nigdy na randce. Masz pretensje do siebie, ale spróbuj zauważyć, że są jednak chłopcy tobą zainteresowani. To, że do tej pory zakochiwali się w Tobie chłopcy, którzy na tobie żadnego wrażenia nie robią to ani Twoja, ani ich wina. Po prostu tak wyszło.
Szukasz miłości na siłę, chcesz aby ktoś Cię pokochał nie próbując najpierw zaakceptować samej siebie. Mówi się, że miłość przychodzi w najmniej oczekiwanych momentach. Też jestem tego zdania. Żyj dla siebie! Ciesz się każdą chwilą! Zrób coś ze sobą.. zetnij włosy. Na buzi pojawił się kolejny pryszcz? Nie przejmuj się. Zadbaj o to, żeby był Twoim ostatnim. xD [głupi przykład ale jest]. Spodobaj się sobie taka, jaką jesteś. Z szarej myszki nie staniesz się nagle najsławniejszą laską w szkole, ani miss świata 2010. Nie warto się okłamywać. Ale jeżeli pokochasz się taką jaką jesteś, inni również zaczną Cię uważać za atrakcyjną. A miłość przyjdzie na pewno. Nie ważne, czy w wieku 14, w wieku 17, czy może 25 lat. Ważne by była piękna i prawdziwa. Piszesz: nie chcę mieć chłopaka dlatego, że inni go mają. Mieć chłopaka po to, żeby miał Cię kto wspierać i żeby się czuć dowartościowaną to wbrew pozorom niemal to samo.
Piszesz - nie piszcie o tym, żebym się otworzyła. jak inaczej mam Ci udzielić rady? Najpierw zadbaj o siebie, zacznij wierzyć w to, że jesteś piękna. Każdy ma w sobie coś pięknego. Dopiero później zabierz się za szukanie tego jedynego. Bo odcięta od świata go nie znajdziesz na pewno. Wyjdź na światło dzienne. Bo żaden chłopak nie dojdzie, że w 'tym' oto domu mieszka samotna dziewczyna. Pokaż się. Bo innej rady nie ma. Powtarzam: Mówisz - nie piszcie żebym się otworzyła, bo ja i tak tego nie zrobię. No to co ci mam poradzić. Piszesz że nie czekasz na Księcia, który nie wiadomo skąd nagle przyleci, ale to właśnie tak wygląda.
Radzę za noworoczne postanowienie obrać sobie przede wszystkim: więcej uśmiechu i wiary w siebie. Postaraj się, a wszystko, a także miłość przyjdzie prędzej niż myślisz.
Cześć.
OdpowiedzUsuńCzytałam tu pytania, ale nie znalazłam odpowiedzi, której szukałam.
Mianowicie:
Od września jestem w LO. Podoba mi się chłopak, raczej starszy. I w tym problem. Nie wiem jak się nazywa, z której jest klasy. Może to moje przewidzenie, ale czasami widzę jak na mnie patrzy. Niedawno szłam z koleżanką miastem, a on szedł z kolegami. Minęliśmy się. Zaskakujące było to , że się spojrzał.To nie było looknięcie, tylko długie spojrzenie, aż wysunął głowę w moją stronę. Bardzo się ucieszyłam. Kolejny problem to właśnie koledzy. Bo widzę, że jak stoję to się mi przygląda. Tak samo, jak usilnie próbuję się uśmiechać. Nawet jak jest w grupie to zerka. Może on jest nieśmiały i chciałabym zagadać, ale cały czas otacza go grupka kolegów. Nigdy nie jest sam. Jak znaleźć informacje o nim? No i jak zagadać, kiedy on jest w grupie? Myślałam nad tym, żeby zapytać go o drogę do klasy, w której nigdy nie byłam, ale boję się, że odpowie "idź tam", a ja się speszę albo po prostu mnie zignoruje. Co mogę zrobić, żeby jakoś zacząć tą znajomość?
Dodam, że nie miałam jeszcze chłopaka i nie za bardzo wiem co i jak.
Pomocy! To dla mnie bardzo ważne. Naprawdę dziękuję za odpowiedź.
-zauroczona