Cześć :) Juz dawno zastanawiałam się czy do Was napisać :)).
Nie chce się aż tak bardzo rozpisywać,ale nie wiem jak mi pójdzie :). Chodzi o chłopaka,który ma na imię Paweł, znam go od 1klasy podstawówki,a jestem w III gimnazjum. Przez całą podstawówkę byliśmy razem w klasie, teraz jesteśmy w tej samej szkole,ale dalej utrzymujemy ze sobą kontakt. Poza tym chodziliśmy,a po części nadal chodzimy razem na zajęcia pozalekcyjne, sportowe, tyle,że teraz jego uczestnictwo ogranicza się do brania udziału w obozach, bo gra na perkusji. Problem polega na tym, że od samego początku, od kiedy go poznałam jako mała,siedmioletnia dziewczynka, bardzo go polubiłam,a później odkryłam, że on mi się podoba. I o ile w międzyczasie inni mi się podobali i 'przechodzili', to uczucie do niego nie znikło. Jestem prawie pewna,że on do mnie nie czuje nic więcej, jest moim dobrym kumplem... Koleżanki namawiają,żebym przestała o nim myśleć,skoro wiem,że nie mam szans i nic nie robię,ale ja nie potrafię. Podejrzewam,że po prostu uzależniłam się od tego uczucia i że towarzyszyło mi ono przez lata, nie umiem się od niego uwolnić,a co pewne -nawet nie chcę i nie wiem dlaczego. Boje się,że mnie odrzuci,kiedy mu wyznam wprost swoje uczucia, a chyba wolę karmić się nadzieją, co jest bezsensu...
Nie wiem jakie konkretnie pytanie chciałabym w związku z tym zadać,ale wysłuchałam już tylu rad od przyjaciółek i koleżanek, które cokolwiek o tym wiedziały,a szczerze powiem że jest ich niewiele; że sama nie wiem co z tym robić i pewnie skończy się,że jak zwykle zrobię -NIC.. Proszę o Waszą opinie na ten temat; -mam się przekonywać, że to bezsensu czy trwać w tym, a jeśli tak,to co zrobić..? Jeśli chodzi o mówienie wprost o swoich uczuciach, to nic mnie nie przeraża tak bardzo jak to.. Innych chłopaków, którzy są mi bardziej 'obojętni' umiem sprowokować, luźno pogadać, coś tam napomknąć, zasugerować,że coś do nich czuję, a tu nic. Kompletnie. Jak go widzę to ogarnia mnie szalona radość i nagła nieśmiałość.. Lubię się kłócić, a raczej dyskutować i mieć własne zdanie,ale jak on jest w pobliżu..to zawsze się z nim zgadzam,nawet jeśli ma zupełnie inne zdanie od mojego,ważne żeby mu przytaknąć i zobaczyć jego lekki uśmiech... Jestem w stanie nawet stanąć przeciwko własnej przyjaciółce,której on nie cierpi.. Co mnie dość przeraża.. Ogółem borykam się z tym od dobrych paru lat, są momenty, kiedy mam takie jakby mniejsze natężenie uczuć do niego,ale są takie,że jak go widzę,mam ochotę rzucić się mu na szyję.., z czym też jest różnie, bo na przywitanie przytulamy się tylko od święta :). Może już skończę te opisy.. Chyba tyle wystarczy,żeby dość jasno wyjaśnić tę sytuację.. Proszę o odpowiedź, choćby i w komentarzu... :))
Wasz blog bardzo mi się podoba :) Często na niego zaglądam ;)
Z góry dzięki za odpowiedź :D
~Grace^^
Kochana Grace!
Chyba dobrze wiesz, że taki problem jest mega często spotykany, więc i na blogu masz więcej do poczytania na ten temat. Ale znając szczegóły Twojej sytuacji, należycie zrobię, jeśli wypowiem się indywidualnie.
Ech, chłopaki.. To dla nich tracimy głowę. Kochana! Niewątpliwie to uczucie nie daje Ci spokoju. Twoje pierwsze pytanie: czy to jest bez sensu, skończyć z tym? To zależy od samej Ciebie. Skontaktuj się z sercem, rozumowi daj wolne. Tak Ci na nim zależy, to trwa już tak długo.. Nie wątp w siebie. Uwierz w swoje siły. Uwierz, że Ciebie można pokochać! Może nie dałaś Pawłowi do zrozumienia, że zależy Ci na nim? Wbrew pozorom, chłopaki potrzebują więcej poświęcenia, bo ciężko zauważają coś więcej w nas, dziewczynach. Może w jego oczach jesteście tylko kumplami, może nie zauważył, że podoba Ci się? Często jest tak, że chłopak dowiadując się o skrytym uczuciu zaczyna się starać.
Nie pozwól przekonać się, że to bez sensu. Żadne uczucie nie może być "bez sensu"! Każdy znak jest istotny. Każda myśl o nim! Pojmij, że to ważne. Nie słuchaj rad koleżanek, jeśli nie jesteś pewna, czy on nie poczuje tego samego. Wszystko jest możliwe, to tylko człowiek. Jasne? Bądź optymistką.Co zrobić?
Nie chce się aż tak bardzo rozpisywać,ale nie wiem jak mi pójdzie :). Chodzi o chłopaka,który ma na imię Paweł, znam go od 1klasy podstawówki,a jestem w III gimnazjum. Przez całą podstawówkę byliśmy razem w klasie, teraz jesteśmy w tej samej szkole,ale dalej utrzymujemy ze sobą kontakt. Poza tym chodziliśmy,a po części nadal chodzimy razem na zajęcia pozalekcyjne, sportowe, tyle,że teraz jego uczestnictwo ogranicza się do brania udziału w obozach, bo gra na perkusji. Problem polega na tym, że od samego początku, od kiedy go poznałam jako mała,siedmioletnia dziewczynka, bardzo go polubiłam,a później odkryłam, że on mi się podoba. I o ile w międzyczasie inni mi się podobali i 'przechodzili', to uczucie do niego nie znikło. Jestem prawie pewna,że on do mnie nie czuje nic więcej, jest moim dobrym kumplem... Koleżanki namawiają,żebym przestała o nim myśleć,skoro wiem,że nie mam szans i nic nie robię,ale ja nie potrafię. Podejrzewam,że po prostu uzależniłam się od tego uczucia i że towarzyszyło mi ono przez lata, nie umiem się od niego uwolnić,a co pewne -nawet nie chcę i nie wiem dlaczego. Boje się,że mnie odrzuci,kiedy mu wyznam wprost swoje uczucia, a chyba wolę karmić się nadzieją, co jest bezsensu...
Nie wiem jakie konkretnie pytanie chciałabym w związku z tym zadać,ale wysłuchałam już tylu rad od przyjaciółek i koleżanek, które cokolwiek o tym wiedziały,a szczerze powiem że jest ich niewiele; że sama nie wiem co z tym robić i pewnie skończy się,że jak zwykle zrobię -NIC.. Proszę o Waszą opinie na ten temat; -mam się przekonywać, że to bezsensu czy trwać w tym, a jeśli tak,to co zrobić..? Jeśli chodzi o mówienie wprost o swoich uczuciach, to nic mnie nie przeraża tak bardzo jak to.. Innych chłopaków, którzy są mi bardziej 'obojętni' umiem sprowokować, luźno pogadać, coś tam napomknąć, zasugerować,że coś do nich czuję, a tu nic. Kompletnie. Jak go widzę to ogarnia mnie szalona radość i nagła nieśmiałość.. Lubię się kłócić, a raczej dyskutować i mieć własne zdanie,ale jak on jest w pobliżu..to zawsze się z nim zgadzam,nawet jeśli ma zupełnie inne zdanie od mojego,ważne żeby mu przytaknąć i zobaczyć jego lekki uśmiech... Jestem w stanie nawet stanąć przeciwko własnej przyjaciółce,której on nie cierpi.. Co mnie dość przeraża.. Ogółem borykam się z tym od dobrych paru lat, są momenty, kiedy mam takie jakby mniejsze natężenie uczuć do niego,ale są takie,że jak go widzę,mam ochotę rzucić się mu na szyję.., z czym też jest różnie, bo na przywitanie przytulamy się tylko od święta :). Może już skończę te opisy.. Chyba tyle wystarczy,żeby dość jasno wyjaśnić tę sytuację.. Proszę o odpowiedź, choćby i w komentarzu... :))
Wasz blog bardzo mi się podoba :) Często na niego zaglądam ;)
Z góry dzięki za odpowiedź :D
~Grace^^
Kochana Grace!
Chyba dobrze wiesz, że taki problem jest mega często spotykany, więc i na blogu masz więcej do poczytania na ten temat. Ale znając szczegóły Twojej sytuacji, należycie zrobię, jeśli wypowiem się indywidualnie.
Ech, chłopaki.. To dla nich tracimy głowę. Kochana! Niewątpliwie to uczucie nie daje Ci spokoju. Twoje pierwsze pytanie: czy to jest bez sensu, skończyć z tym? To zależy od samej Ciebie. Skontaktuj się z sercem, rozumowi daj wolne. Tak Ci na nim zależy, to trwa już tak długo.. Nie wątp w siebie. Uwierz w swoje siły. Uwierz, że Ciebie można pokochać! Może nie dałaś Pawłowi do zrozumienia, że zależy Ci na nim? Wbrew pozorom, chłopaki potrzebują więcej poświęcenia, bo ciężko zauważają coś więcej w nas, dziewczynach. Może w jego oczach jesteście tylko kumplami, może nie zauważył, że podoba Ci się? Często jest tak, że chłopak dowiadując się o skrytym uczuciu zaczyna się starać.
Nie pozwól przekonać się, że to bez sensu. Żadne uczucie nie może być "bez sensu"! Każdy znak jest istotny. Każda myśl o nim! Pojmij, że to ważne. Nie słuchaj rad koleżanek, jeśli nie jesteś pewna, czy on nie poczuje tego samego. Wszystko jest możliwe, to tylko człowiek. Jasne? Bądź optymistką.Co zrobić?
- Nie zmieniaj nagle swojej opinii, zdania tylko dlatego, że on jest w pobliżu! Gdyby chłopak tak się zachowywał, szczerze mówiąc, dziwnie bym to odebrała. Postaraj się wypowiadać to, co masz na myśli, a nie przytakuj.
- Zacznij wysyłać mu sygnały. Bo faktycznie, nie robiąc nic, nie uzyskasz nic. Nieśmiało się do niego uśmiechaj. Patrz na niego przez z dłuższy moment, a jak się spojrzy - odwróć wzrok.
- Jeśli nie spotykacie się zbyt często, spróbuj zaplanować sobie tak czas, by widywać go jak najczęściej, w sensie - przebywać z nim.
- Przy każdej okazji postaraj się z nim rozmawiać. Zauważ, że przy częstej rozmowie ludzie stykają się ze sobą, mają coraz więcej wspólnego.
- Może potrafisz zrobić coś, by wyjść z nim gdzieś? Nawet w grupie? Mówiąc "gdzieś" mam na myśli koncert, boisko, wesołe miasteczko lub cokolwiek innego.
- Jeśli bardzo chciałabyś z nim spróbować, to nic nie może stać na przeszkodzie. Zmień nastawienie - jeśli masz zamiar z nim porozmawiać uświadom sobie, że to zwykła paplanina o czymś albo niczym. Nic się nie stanie, jeśli będziesz czuć się niepewnie.
- Przecież nikt nie każe Ci mówić o swoich uczuciach. Obdarowywanie go znakami i sygnałami zdziała więcej, niż niejasna rozmowa nt. uczuć. Możesz go zaintrygować i sprawić, że zauważy o co Ci chodzi.
- Odrzucenie? Najpierw powinnaś się z nim zbliżyć, zanim podejmiesz jakiś następny krok. A jeśli będziecie ze sobą blisko, to nie może Cię tak perfidnie odrzucić, jak ty myślisz. Jeśli jednak nie będzie czuł, że związek wyjdzie wam na dobre - zaproponuj przyjaźń.
PAMIĘTAJ - nie kieruj się czymś, kto mówi Ci ktoś inny. Nawet ja. Mogę myśleć inaczej, a w rzeczywistości sytuacja odgrywa się całkiem w inny sposób. Musisz bardzo dokładnie zastanowić się, jak będzie najlepiej. Jednakże nie zniechęcam Cię do korzystania z moich porad, które przedstawiłam.
"[...] miłość trzeba budować, odkryć ją to za mało."
~Paulo Coelho
Do napisania,
Tincia! ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz