Siedmiokropko, mam dość dziwny problem. Nie wiem dlaczego, ale tak już mam, ze bardzo łatwo mnie wystraszyć. Wiem, głupio brzmi... Załóżmy, że koleżanka mnie zajdzie od tyłu mówiąc tylko głośne "cześć", a ja wpadam w lekki krzyk, choć nie zawsze. Jest to o tyle dziwne, ponieważ dziewczyny straszą mnie średnio kilka razy w tygodniu, więc powinnam się uodpornić. Albo słyszę, że ktoś otwiera drzwi do pokoju, a na dole rodzice mają imprezę więc wiem, ze to mój wujek, ale jego krótkie "BU" sprawia, że ja mimo wszystko krzyczę, a serce wali mi jak oszalałe podczas gdy koleżanka siedząca obok mnie jest niewzruszona. Kiedy stoję sobie spokojnie ze znajomymi w szkole i odwracam wzrok widząc moją koleżankę, której wcześniej nie było również się wzdrygam. Czasami reaguję krzykiem i jednocześnie wymachuję rękoma do tyłu. Nie jestem strasznie bojaźliwa, tak ogólnie rzecz biorąc oraz nie mam jakichś traumatycznych przeżyć. Może za dużo nasłuchałam się strasznych opowieści co zaowocowało nie tylko w zasypianiu po północy, ale też w normalnym życiu. Miałam tak w gimnazjum, teraz w LO nic się nie zmieniło. Wiem, że to brzmi strasznie głupio, a napisane jest chaotycznie, ale ja już nie wiem co robić, ludzie czasami śmieją się moich reakcji, czasami ja też się z nimi śmieje, ale powoli zaczyna mnie to niepokoić. W końcu nie jestem takim tchórzem. Proszę o odpowiedź, nawet w komentarzu :(
~ Capi
Kochana Capi!
Tchórzem na pewno nie jesteś, nie musisz się o to martwić. Poszperałam trochę w fachowych źródłach i muszę powiedzieć Ci, że Twój problem jest związany z reaktywnością emocjonalną. Na pierwszy rzut oka może to brzmieć trochę niezrozumiale, prawda? ;) Już tłumaczę, o co chodzi. Jest to tendencja do intensywnego reagowania na bodźce zewnętrzne, które wywołują u ludzi różne emocje. W Twoim przypadku jest to strach, zaskoczenie. Każdy człowiek ma inną reaktywność emocjonalną, jednak jest ona bardziej zauważalna u ludzi wysoko oraz niskoreaktywnych. Można się domyślić, że Ci niskoreaktywni zachowują kamienną twarz w każdej sytuacji, a wysokoreaktywni mogą bardzo łatwo się przestraszyć poprzez drobny bodziec. Dodam, że nie jest to żadna choroba, tylko tak jakby cecha wpisana w człowieka, którą nie trzeba traktować jako wadę.
Jak temu zaradzić? Szczerze powiedziawszy... Ciężko w tej sytuacji cokolwiek zrobić, bo tak naprawdę nie da się tego oduczyć, ani w żaden sposób wyleczyć. Trzeba w dużej mierze to zaakceptować i nauczyć się z tym żyć. Stresujących sytuacji, ani niespodziewanych wyskoków nie uda nam się ominąć. Możemy jedynie sprawić, że będą pojawiać się rzadziej. Spójrz na to też z odwrotnej perspektywy osób niskoreaktywnych - oni denerwują się bez powodu, ponieważ dociera do nich za mało bodźców. Tacy ludzie często interesują się sportami ekstremalnymi i wybierają pracę, w której wiecznie coś się dzieje. W Twoim przypadku z kolei jest odwrotnie - potrzebujesz jak najwięcej relaksu i ciszy; spokojna kąpiel z dodatkiem olejków zapachowych ukoi Twoje nerwy. Zaczęłam się zastanawiać czy słuchasz raczej spokojnej, czy ostrzejszej muzyki, bo gdyby druga opcja się sprawdziła, byłabym zaskoczona. :D Wracając... Takie osoby jak Ty preferują również przewidywalną i spokojną pracę, np. bibliotekarka, artystka, księgowa. Pamiętaj za razem, że ta jedna cecha nie musi dyktować Ci tego, co będziesz robić w przyszłości - to może po prostu ułatwić Ci życie. :)
Jeśli już Cię ktoś przestraszy, odczekaj chwilę i uspokój się. Zostało Ci tylko spojrzeć na to pozytywnie i śmiać się z tego. Mów ludziom by lepiej nie próbowali na Tobie takich numerów, bo jesteś taka, a nie inna. A jak już się stanie, to nic się na to nie poradzi. Można sobie oczywiście wmawiać, że w każdej chwili Cię może coś przestraszyć, ale niekoniecznie to coś zmieni.
Trzymaj się i lepiej zrezygnuj z horrorów! ;))
Siedmiokropka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz